Co dalej z państwową komisją ds. pedofilii? Należy przemyśleć stawiane jej zadania

Fot. Photographee.eu / Depositphotos

W kampanii wyborczej - ze strony polityków, którzy lada moment przejmą władzę - padały propozycje likwidacji państwowej komisji ds. pedofilii. Pomysły te mogą wrócić. Czy komisję faktycznie należałoby zlikwidować? Raczej nie, ale do przemyślenia są stawiane jej zadania. A przynajmniej inne rozłożenie akcentów.

Jest szansa, że na początku 2024 roku ponownie - w pełnym składzie i przewodniczącym - zacznie działać państwowa komisja ds. pedofilii, którą odchodząca koalicja najpierw z wielką pompą powołała, a na koniec de facto zniszczyła. Na wakujące od połowy roku po mec. Andrzeju Nowarskim miejsce w komisji Sejm przed kilkoma dniami powołał mec. Karolinę Bućko. Kolejny ruch będzie należał do premiera, bo osoba wskazana wcześniej przez Mateusza Morawieckiego ze składu komisji odeszła. Należy się spodziewać, że nominacja będzie pochodziła już od człowieka, który zastąpi Morawieckiego w fotelu premiera. Potem jeszcze tylko Sejm będzie musiał zdecydować, kto będzie przewodniczącym komisji i… coś się unormuje.

Aczkolwiek nie jest to wcale aż takie pewne. W kampanii wyborczej - ze strony polityków, którzy lada moment przejmą władzę - padały bowiem propozycje likwidacji tego gremium. Pomysły te mogą wrócić. Czy komisję faktycznie należałoby zlikwidować? Raczej nie, ale do przemyślenia są stawiane jej zadania. A przynajmniej inne rozłożenie akcentów. Dotychczas bowiem można było odnieść wrażenie, że głównym i jedynym zadaniem jest rozliczenie Kościoła. Inne kwestie - jak choćby bardzo ważny temat, który stał się niejako powodem zamieszania wokół niej, czyli utworzenie specjalnego rejestru sprawców oraz możliwość umieszczania w nim szczególnie groźnych przestępców - są na drugim tle. Na trzecim zaś znajduje się działalność edukacyjna, która też jest zadaniem komisji.

Owszem, rozliczenie przestępstw wykorzystania seksualnego małoletnich jest w obrębie Kościoła sprawą ważną. Wspólnota Kościoła jest winna pokrzywdzonym sprawiedliwość i odpowiednie wsparcie, z drugiej sama - przede wszystkim jej struktury - muszą przejść przez proces oczyszczenia, z trzeciej zaś wnioski płynące z podjętych prac muszą być uwzględniane w planowaniu konkretnych działań, których celem nadrzędnym winno być minimalizowanie ryzyka skrzywdzenia kogokolwiek wewnątrz Kościoła.

DEON.PL POLECA

Zrozumienie tego dość trudno przychodziło hierarchii. Ale jeśli obserwujemy cały proces zmagania się Kościoła w Polsce z tą tematyką, to widać zmianę. Któż jeszcze lat temu pięć pomyślałby o tym, że sami biskupi dojrzeją do tego, że konieczne jest powołanie komisji interdyscyplinarnej, która zbada problem wykorzystywania od środka? Nikt. Oczywistym jest, że wpływ na zmianę myślenia i postępowania hierarchów był oddolny. Szedł od ludzi, poprzez media, poprzez silniejszy - acz nie tak silny jak w innych krajach - głos osób skrzywdzonych.

Państwową komisję powoływano na fali wielkiego wzburzenia po filmach braci Sekielskich. Od początku była niejako wyznaczona do rozliczenia Kościoła. Takie też stanowisko w pierwszym okresie jej działalności przyjął prof. Błażej Kmieciak, który stał na jej czele. W jego ustach pojawiały się różne buńczuczne zapowiedzi, były wystąpienia do poszczególnych sądów biskupich o dokumenty, było pisanie do Stolicy Apostolskiej. Wydaje się, że tamte pierwsze działania "ustawiły" wzajemne relacje, w których próżno dopatrywać się przyjaźni. I choć co jakiś czas obie strony wysyłały sygnały o gotowości do podjęcia współpracy, to nigdy do niej ostatecznie nie doszło.

W ostatnich miesiącach można było mieć odrobinę nadziei na to, że obie strony usiądą i przynajmniej porozmawiają o możliwościach współpracy. Zwłaszcza, że strona kościelna podjęła długo oczekiwaną decyzję, że stworzy interdyscyplinarną, niezależną, komisję. Obie strony mogłyby w tej pracy wzajemnie się uzupełnić, skorzystać z doświadczeń. Tyle, że nic się w tym zakresie nie zmienia. I niestety wiele wskazuje na to, że się nie zmieni. Pierwsze wypowiedzi mec. Karoliny Bućko wskazują zaś na to, że komisja wróci do tego pierwszego założenia - rozliczenia Kościoła, wręcz walki z nim. W jednym z wywiadów dość mocno pani mecenas mówi, że w ustawie o komisji powinna być sankcja za nieudostępnienie jej dokumentów, i "że nie będzie się bała karać biskupów za odmowę udostępniania akt dotyczących księży pedofilów".

To w zasadzie kończy dyskusję zanim jeszcze na dobre się zaczęła. Zaczynamy bowiem mówić z pozycji siły. Sęk bowiem w tym - i w biurach komisji papiery na to są - że biskup jeśli nawet chce, to dokumentów, dać nie może. Takie są regulacje wewnętrzne - płynące z góry, od Stolicy Apostolskiej, która wprost mówi, że o dokumenty jakiekolwiek wymiar sprawiedliwości winien występować w drodze "międzynarodowej pomocy prawnej". Jak to wygląda w praktyce? Ano tak, że wielu biskupów, którym w innym miejscu Watykan poleca współpracę z wymiarem sprawiedliwości, bez niepotrzebnego rozgłosu współpracę taką podejmuje. Sądy, prokuratury dostają kopie dokumentów z postępowań kościelnych! Śmiem twierdzić, że i państwowa komisja także by je dostała. Tylko trzeba podjąć dialog bez uprzedzeń. Bez z góry założonej tezy, że ktoś coś usiłuje ukryć i należy go za to ukarać. To po prostu nie jest właściwa droga do załatwienia jakiegokolwiek problemu. Pytanie tylko czy w rzeczywistości idzie o rozwiązanie problemu…

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co dalej z państwową komisją ds. pedofilii? Należy przemyśleć stawiane jej zadania
Komentarze (2)
FD
~F. D.
2 grudnia 2023, 16:27
"Wspólnota Kościoła jest winna pokrzywdzonym sprawiedliwość i odpowiednie wsparcie". === Czyli - odpowiedzialność zbiorowa. Trzeba by zatem uznać, że 'Wspólnota Kościoła" jest zorganizowaną grupą przestępczą, ale i to jest kiepski argument, bo i tak członkowie takiej grupy odpowiadają za swoje czyny INDYWIDUALNIE. Przynajmniej tak będzie do chwili, w której zostanie "przywrócona praworządność". Ta marksistowska. Pozostaje tylko czekać aż "związek ich bratni ogarnie ludzki ród".
PN
~Paula N
2 grudnia 2023, 10:19
"Międzynarodowa pomoc prawna" w przypadku polskiego księdza podejrzanego o nadużycie seksualne w Polsce..? Nie ma mojej zgody na taki stan prawny, praktykę i retorykę. Jeśli kiedyś się na to, jako państwo, zgodziliśmy, uważam to za skandaliczny stan rzeczy i oczekuję jego zmiany. Oczekiwałabym, że może się tym zająć m. in. Państwowa Komisja ds. Pedofilii. Boli mnie, bardzo złości mnie i żałuję, że jeszcze się to nie stało.