Crème de la crème

Crème de la crème
(fot. Skakerman / flickr.com / CC BY)

Prokuratura umorzyła śledztwo. Zlizywanie pianki z kolan księdza to nie przestępstwo. Ale i nie cnota. Inspektor salezjanów od razu wydał zakaz urządzania podobnych imprez w salezjańskich szkołach i tego zakazu nie odwoła.

Nie pisałem o tym wtedy, więc napiszę teraz. Sprawa frapujących zachowań młodzieży podczas dorocznych otrzęsin w salezjańskim gimnazjum w Lubinie, tolerowanych przez wychowawców, ujawnionych najpierw przez nich samych na portalu internetowym szkoły, a we wrześniu 2012 r. ujawnionych w atmosferze skandalu przez lokalną telewizję TVL Odra i inne media, teraz znalazła swój finał w prokuraturze. Sprawy nie ma.

Prokuratura nie dopatrzyła się w tych zachowaniach żadnych znamion przestępstwa. Przesłuchała 110 osób, więc nikt nie może jej zarzucić niedbałości. Biegli uznali, że dotykanie nosem białej piany znajdującej się na kolanach księdza dyrektora, do czego przy salwach śmiechu jedni uczniowie przymuszali innych, nie miało cech działania o podłożu seksualnym, a o pełnej aprobacie środowiska dla tej zabawy świadczy fakt, że odbywała się ona od lat bez najmniejszego sprzeciwu ze strony uczniów i ich rodziców, a nawet była systematycznie dokumentowana w internecie. "Dowodzą tego  zeznania rodziców twierdzących - jak wyjaśniła rzeczniczka prokuratury - że dzieci po powrocie z wycieczki nie czuły się w żaden sposób poniżone czy urażone, chętnie opowiadały o przebiegu zabawy".

DEON.PL POLECA

Sprawy zatem nie ma? Niezupełnie. Nikt przecież nie wyobraża sobie, że władze szkolne przywrócą stary ryt otrzęsin lub że będą się nim chwalić, ani nawet że pozwą dziennikarzy za nagonkę na Bogu ducha winną młodzież, dyrektora i szkołę. Nie śledziłem uważnie ówczesnych publikacji, więc nie podejmuję się ich oceny, ale nawet jeśli uznamy, że media z igły zrobiły widły, a szereg osób i instytucji naraziły na niesławę, publikując ich wizerunek w atmosferze skandalu, to jednak sam bieg zdarzeń ma pewien obiektywny porządek, którego dzisiaj nikt nie zamierza odwracać.

Udane zabawy, którymi nie można się chwalić, bo postronnym wydają się dwuznacznie, wcale nie są udanymi zabawami, więc nie można ich tolerować w placówce wychowawczej pełniącej zadania publiczne oraz misję religijną. Młodzież nie takie rzeczy widziała i nie takie rzeczy już jej nie gorszą, ale ulica na ulicy to nie to samo, co ulica w szkole zakonnej, nawet jeśli się w tej szkole pojawia w sposób nieformalny.

Szkoła nie jest i nie powinna być szklarnią, niemniej właściwym sposobem na wyjaśnienie sztubackich zachowań, typowych dla ulicy lub dla zakrapianych imprez, jest krótkie ich omówienie na godzinie wychowawczej, a nie urządzanie rok w rok na żywo pod szyldem szkoły. Nurkowanie nosem w piankę na kolanach jegomościa dyrektora to nie przestępstwo, nie odruch freudowski i nie wymysł mediów, ale wyłącznie kwestia smaku.

Media w pogoni za sensacją zawsze będą przesadzać, ale ilekroć każą nam wszystkim stuknąć się w czoło na widok popartu, który aspiruje nie tam, gdzie się rodziło polskie życie publiczne, ku życiu codziennemu polskiego dworu, ale tam, skąd uciekło, do zabaw folwarcznych, to dobrze spełnią swoją misję, bo życie publiczne mamy tylko jedno, a to, które żąda od nas wszystkich większej ogłady, na pewno gwarantuje każdemu z nas więcej praw niż to, które tylko prokurator potrafi zrozumieć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Crème de la crème
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.