"Cywilizacja miłości" made in Catholic Poland

s. Małgorzata Chmielewska

Nie słyszałam, żeby w jakimś kazaniu poruszono temat poniżania i opluwania bliźnich, obojętnie czy w realu czy wirtualnie. Może za mało słyszałam? Wojna zaczyna się od słów. Jak się kończy - wystarczy zobaczyć zdjęcia z Syrii. To jest "cywilizacja miłości" made in Catholic Poland. Św. Jan Paweł II za głowę się łapie, przechadzając się po niebiańskich łąkach.

Pewien młodzieniec, lat 16, wypisywał na facebook’u obraźliwe epitety pod adresem Bogu ducha winnej wychowawczyni naszej świetlicy. Nawet gdyby pani była w czymś winna ducha Bogu, to użyte słowa winne były raczej diabłu. Czytam czasem wpisy, podpisane z imienia i nazwiska, tak chamskie i obraźliwe, że szczęka opada. Autorami są ludzie dumnie się w swoich profilach przedstawiający jako katolicy. Nie, nie małolaty, ale dorośli, często z tytułami, piastujący urzędy, znani, czasem Bogu poświęceni.

Co więcej - złośliwy chichot i radość, kiedy tym, co nie są naszymi przyjaciółmi noga się podwinie, rozlewa się szeroko po internecie i w rozmowach między wierzącymi braćmi.

DEON.PL POLECA

Wspomniany młodzieniec nosi krzyżyk na szyi. Dorośli jego bracia w wierze też pewnie go noszą i różaniec w rękach lub przy zakonnym pasku. Różnica jest taka, że chłopak jest niejako w trakcie wychowania, oby dobrego, a dorośli mają głębokie przekonanie, że są już wychowani doskonale. No to kto ma tego młodego wychować na człowieka, który będzie miał szacunek do siebie i do innych? Czy zniknęło już poczucie wstydu? Zwykłego wstydu z powodu niestosownego zachowania? Owszem, zniknęło. Bo nie ma już zachowań niestosownych. Wszystkie są stosowne jeśli przyniosą efekt w postaci dokopania, zniszczenia, poczucia zwycięstwa nad nie-przyjacielem. Proste to rozumowanie kładzie przez wieki wypracowane zasady współżycia i … dobrego wychowania. Biada tym, którzy są słabsi. W tej zażartej walce giną pierwsi. Nic już nie jest "be". Za nic nie trzeba się czerwienić. Jaka ulga!

Jesteśmy coraz lepiej wykształceni i coraz gorzej wychowani.

Przyszli rodzice młodej dziewczyny. Dziś już dorosła, nie może wyjść z nerwicy, której nabawiła się w gimnazjum. Jedna uczennica powiedziała drugiej, że ta powiedziała itd, co skończyło się kompletnym wyobcowaniem dziewczynki z grupy. Nie poradziła sobie z wrogością.

Miliony kliknięć w klawiaturę i miliony grzechów. Miliony słów na papierze i miliony grzechów. Miliardy słów wypowiadanych i miliardy grzechów. Sic! Grzech to zrobienie komuś krzywdy. Nie słyszałam, żeby w jakimś kazaniu poruszono temat poniżania i opluwania bliźnich, obojętnie czy w realu czy wirtualnie. Może za mało słyszałam? Wojna zaczyna się od słów. Jak się kończy - wystarczy zobaczyć zdjęcia z Syrii.

To jest "cywilizacja miłości" made in Catholic Poland. Św. Jan Paweł II za głowę się łapie, przechadzając się po niebiańskich łąkach. Przecież można inaczej. Tylko, znów powracam do tego samego - wystarczy popracować nad sobą. Nad swoim dobrym wychowaniem.

Niech nam się nie wydaje, że do Chrystusa przyciągniemy ludzi, kopiąc ich po łydkach. Chrystus umarł na Krzyżu i w ten sposób ich przyciąga.

Nad-obowiązkowo

Panie bądź pochwalony przez tych

Którzy przebaczają wrogom

Dla miłości Twojej

I znoszą niesprawiedliwość i prześladowanie

Błogosławieni, którzy trwają w pokoju i prawdzie,

gdyż przez Ciebie, Najwyższy,

Będą uwieńczeni.

- Pieśń słoneczna św.Franciszka

W Asyżu krewki biskup Gwidon i równie porywczy podesta toczyli zażartą wojnę, na razie na słowa i gesty, ale na horyzoncie widać już było rozlew krwi. Schorowany Franciszek resztką sił próbował przywrócić pokój. Miał w ręku tylko Ewangelię i poezję.Zaprosił obie strony na plac miejski, gdzie bracia odśpiewali Pieśń słoneczną.

I wtedy stał się cud:

Podesta natychmiast wstał ze swego miejsca i złożywszy dłonie płakał gorącymi łzami:

- Zaprawdę, mówię wam, nie tylko przebaczę panu biskupowi, którego pragnę i winienem uznać za swego pana, ale przebaczyłbym nawet zabójcy swojego brata lub syna.

Biskup rzekł do niego:

- Mój urząd powinien mnie uczyć pokory. ale ponieważ z natury jestem skłonny do gniewu, jest konieczne, abyś mi okazał wyrozumiałość.

Po czym objęli się i ucałowali serdecznie z wielką dobrocią i przyjaźnią.

- R Brandstaetter Inne kwiatki Świętego Franciszka z Asyżu

* * *

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu siostry Chmielewskiej.

Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Cywilizacja miłości" made in Catholic Poland
Komentarze (34)
Mila MIlowska
19 października 2016, 15:36
Siostro, bardzo cenię i szanuję, jednak obawiam się że słowa To jest „cywilizacja miłości” made in Catholic Poland. Św.Jan Paweł II za głowę się łapie przechadzając się po niebiańskich łąkach.” jest wodą na młyn KOdów i czarnych marszy i narastającego hejtu wobec katolików (zwykłych ludzi, nie zawsze kryształowych). Moja 15 letnia córka w szkole jest wciąż naciskana: za to że je mięso, albo nie pójdzie na marsz KOD, albo nie ubrała się na czarno w sławny czarny poniedziałek. Jest wręcz wytykana w klasie „lepszych ludzi” którzy mówią o zabobonach, kołtunach i ciemnogrodzie. Twój bardzo mądry i prawdziwy wpis niestety posłużył hejterom do wytykania Hejtu.
Z
Zbyszek
22 października 2016, 00:37
Mądre słowa! :)
D
demokracja.net
17 października 2016, 21:52
Niezmiernie cenię  postawę i dokonania Siostry, rozumiem to, że poświęciła całkowicie swoje życie dla nauki Chrystusa i  jedyny jej słaby punkt to Polscy Katolicy ;-)  ale jak uwierzymy, to jeszcze Siostrze pokażemy na co nas stać ;-)
Z
Zbyszek
17 października 2016, 23:10
Szanowny Panie, Wspólnoty (religijne czy zwykle) najczęściej i najlatwiej budować wskazując wspólnego wroga. Warto? 
Andrzej Ak
17 października 2016, 20:35
Siostra Małgorzata porusza temat, który jest większy niż nam się wydaje. Jak to już kiedyś wspomniałem, kilka lat temu Pan Jezus zaprosił mnie na jedno ze spotkań we wspólnocie charyzmatyków. To czego tam doświadczyłem nie mogło się z niczym równać, czego doświadczyłem we wcześniejszych latach. Przez długi czas zgłębiałem to co tam widziałem, to czego tam doświadczyłem i to co tam otrzymałem. Na 1000% doświadczyłem tam Mocy samego Boga w Trójcy Przenajświętszej. Ale tym razem nie o tym chcę tu pisać. Po tym wydarzeniu przez kilka tygodni żyłem jeszcze w mocy radości z doświadczenia przyjęcia Ducha Bożego. Jednak pewnego razu podczas Niedzielnej Mszy Świętej dotarła do mnie świadomość rzeczywistości w której tak wiele lat egzystowałem; świadomości Katolika. Rozejrzałem się po ludziach, którzy mnie otaczali w Świątyni i dostrzegłem gnuśność, przygnębienie, smutek, zamknięcie się na drugiego człowieka, który siedzi tuż obok. Dotarło do mnie też to, iż Psalmy, czyli modlitwy śpiewane przez wiernych NIE są ŚPIEWANE, co oznacza, że wierni się nie modlą i nie chcą się tak modlić. Dalej dostrzegłem, iż wielu nawet nie potrafi samodzielnie wyrecytować całej modlitwy, gdy mikrofon w Świątyni zamilknie. Gdy rzutnik odmówił pracy również znane Pieśni jakoś się większości zapomniały, a gdy organista zachorował to w ogóle prawie nikt ust nie otworzył na żadną Pieśń. Po Eucharystii niewielu promieniuje radością z przyjęcia Boga, niewielu chce przyjmować Chrystusa na kolanach, niewielu się Mu choćby kłania. Obrzęd oddania czci Jezusowi jakby zupełnie został w kościele zapomniany. Zrozumiałem, iż Katolicy to ludzie o twardych sercach, które Jezus wciąż próbuje "rozgrzać". Niestety wciąż próbuje, bo na więcej wierni nie pozwalają. Kiedyś pojawiła się nawet "pokusa", aby przewietrzyć te ospałe dusze. Jednak Jezus nie był rad z tego pomysłu, znakiem zmuszać na siłę nikogo nie można, bo każdy ma swój czas, każdy ma wolną wolę.
Andrzej Ak
17 października 2016, 20:35
czII I tak przypomniało mi się jak to kiedyś w wąskim gronie m.in. znawców Aramejskiego i kilku innych dialektów i języków dawno zapomnianych usłyszałem, iż catolicus (niekoniecznie tak zapisane) oznacza również grzeszników. I coś w tym jest. Ludzie o twardych sercach i zamkniętych duszach tworzą strukturę kościoła grzeszników, których jedyną drogą wyznawania wiary jest pokuta za czynione zło oraz niezłomna wiara w bezgraniczne  Miłosierdzie Boże. Niestety nie znam recepty na tą chorobę i Jezus chyba również jej nie ma, bo wolność, którą każdy otrzymał od Boga w Darze krępuje Mu ręce.  Sami musimy wysilić się, aby zbliżyć się do Boga; modlić się i prosić, aby On w swojej Mocy przybliżył nas do Siebie. Tak byśmy przejrzeli na oczy i dostrzegli Prawdę. Prawdę o nas samych bardziej, niż prawdę o braciach i siostrach naszych. Życzę każdemu, kto to czyta, aby Chrystus Zmartwychwstały wskrzesił w nim/niej serce czyste i pragnienie Miłości Bożej. Tylko ta Miłość może skruszyć te nasze serca harde, tak byśmy zaczęli oddychać Chrystusem i żyć Jego Mocą.
18 października 2016, 12:52
A słyszałeś, jak to modlił się faryzeusz ? 9 Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 10 «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. 11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. 12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". 13 Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" 14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony». Skąd inąd wiadomo, że jest taka wada, jak "próżność i próżna chwała", która niestety jest domeną tzw. "neofitów".  Zgadzam się, że katolicy są smutni i często nie za bardzo wiedzą co mówią, ale przyczyny są strasznie skomplikowane a wrzucanie ich do "wora", że nie znają Jezusa jest nadużyciem. Znać a kochać lub żyć na wzór mistrza, to "insza inszość". Wielu się chwali, "że zna", tymczasem to tylko próżna chwała. Natomiast co do Miłosierdzia i pokuty, to jest to, jak najbardziej wskazane, np. mówił o tym św. Ignacy "jeżeli zostałeś natchniony przez Boga i pocieszony, to się uniżaj ile się da". Widać więc, że wzorował się na owym "celniku", co to "bił się w piersi". Natomiast co do śpiewania, to wogóle jest skomplikowane, bo jaki procent ludzi jest uzdolnionych muzycznie ? Mają prawo nie umieć :-), ale w/g mnie czasem sami organiści są jacyś dziwni :-). W mojej parafii, jest takowa :-), na mszy  św. to jeszcze jest ok, ale pieśnie przeróżne, no to czasem dramat :-). No cóż, smutek, ją tak dołuje a na smutek, to jest tylko jedno rozwiązanie - radość :-).
Andrzej Ak
18 października 2016, 20:35
Dobrze mówisz Bracie misjonarzu, "nasze" trzeba bronić. To co ja napisałem to również mój autoportret, bo ja także jestem Katolikiem i tego się wcale nie wstydzę. Jednak Pan nasz kiedyś powiedział: (Mt 7,21-29) Nie każdy, który Mi mówi: ”Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wole mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: ”Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: ”Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” Kiedyś nastanie więc czas, gdy Jezus przyjdzie do nas jako Sędzia sprawiedliwy, by nas rozdzielić. Wówczas będzie za późno, aby się szybko nawrócić (z letności naszej wiary), aby zamienić chłodne serca na gorące. Ja sam również się obawiam tego czasu, bo również mam sobie wiele do zarzucenia, bo poznałem "wysokie" standardy sprawiedliwości u Boga. Żaden z nas bez wspomożenia Jezusa nie sprosta tym wysokim standardom sprawiedliwości Ojca Jego. Dlatego staram się namawiać i nakłaniać na przemianę serc, żarliwą modlitwę i konkretne uczynki, które zbliżają do Serca Pana naszego Jezusa; póki nie jest jeszcze za późno.
JD
Jacek Dunikowski
17 października 2016, 13:44
jakże trudno jest. Modlę się z Siostrą. Przyglądam się Krzyżowi Pana Jezusa i dochodzę do wniosku, że ukrzyżowali go bardzo pobożni ówcześni ludzie.... Mimo wszystko... Ludzie są nierozumni, nielogiczni i samolubni Kochaj ich, mimo wszystko Jeśli czynisz dobro, oskarżają cię o egocentryzm Czyń dobro, mimo wszystko Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów Odnoś sukcesy, mimo wszystko Twoja dobroć zostanie zapomniana już jutro, Bądź dobry, mimo wszystko Szlachetność i szczerość wzmagają twoja wrażliwość Bądź szlachetny i szczery mimo wszystko To, co budujesz latami może runąć w ciągu jednej nocy Buduj, mimo wszystko Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują twojej pomocy, mogą cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz Pomagaj, mimo wszystko Dając światu najlepsze, co posiadasz, otrzymujesz ciosy, Dawaj światu najlepsze, co posiadasz, Mimo wszystko Matka Teresa z Kalkuty
Z
Zbyszek
17 października 2016, 13:54
Proszę z uwagą przeczytać krytyczne wypowiedzi - większość z nich (a może wszystkie) nie ma do s.Chmielewskiej pretensji za to co robi dobrego tylko za krzywdzące uogólnienie. Sam się tego też ciągle uczę - jeśli chcę kogoś do czegoś przekonać to muszę formułować zdania tak by chciał on je wysłuchać. W przeciwnym razie - jak w przypadku tego artykułu - mamy przekonywanie przekonanych i jeszcze większą antagonizację skonfliktowanych. Proszę zwrócić uwagę na znamienną rzecz - czy ktoś z popierających Autorkę wziął jej uwagi do siebie? Czy z czystym sercem może zawsze powiedzieć że nikogo nie obmawia? Taka rozbieżność między słowami a czynami jest wielkim problemem ludzi z tzw. kościoła otwartego
MW
malgorzata wisniewska
17 października 2016, 16:03
Piękne słowa, Pani/ Panie Jac i Siostro Magorzato i tego się trzymajmy.
BK
Bartłomiej Kowal
17 października 2016, 12:28
na waszym profilu na fb mam bana? Za co? Za to, że w sposób NIE obraźliwy, ale rzeczowy wypowiedziałem się w jednym z tematów dotyczących uchodźców. W całej mojej "aktywności" na Waszym profilu zostawiłem może 3-4 komentarze. I ban. Wy mówicie o miłosierdziu? Wy mówicie o przebaczeniu? Jak siostra Małgorzata, ojciec Kramer czy ktokolwiek tam z redakcji może mówić o przebaczaniu i uczyć mnie go skoro Wy sami nie potraficie przebaczać? Jak możecie kazać mi kochać wrogów, a nawet ich "wskazywać" skoro sami nie potraficie spojrzeć uczciwie na braci w wierze? WY właśnie prowokujecie podziały wśród katolików, wy wmuszacie w innych kompleksy, że są gorsi bo boją się terrorystów, którzy przenikają do Europy wśród uchodźców, Wy jesteście tymi, którzy nas odrzucają. Wyciągacie ręce do muzułmanów chociaż to przedstawiciele tej religii zabili już tyle ludzi na świecie, a NIE potraficie wyciągnąć ręki do statystycznego polskiego narodowca, który nie jest stadionowym kibolem, ale zagubionym zwykłym chłopakiem, który w świecie BEZ wartości próbuje jakichś wartości się trzymać. Wyciągnijcie belkę ze swojego oka... 
K
Krzysiek
17 października 2016, 08:23
Taki tytuł nadaje się do jakiegoś tabloida. Po prowokacje sięgają tylko najniższej klasy publicyści. Duchowni powinni być bardziej ogarnięci.
Z
Zbyszek
16 października 2016, 19:55
Szanowni Państwo, Oburzył mnie ten artykuł i dałem ponieść się emocjom: ja nie powinienem sugerować rasizmu Autorce a ona nie powinna stosować takich uogólnień. Istotą artykułu jest grzech obmawiania bliźnich poprzez internet.  Proszę o wybaczenie a Autorkę proszę o unikanie takich sformułowań. Choćby z powodu ich kontrproduktywności - jestem przekonany że Siostrze nie zależało na takiej dyskusji :)
WDR .
16 października 2016, 21:52
+ za przeprosiny Zacznijmy od tego, że tytuł tego artykułu na 99% został wybrany przez kogoś z deonu, bo jak wejdziemy na blog s.Chmielewskiej to widzimy zupełnie inny: "dobre wychowanie", po drugie, no właśnie, ten wpis ukazał się na blogu siostry co, moim zdaniem, ma swoją konkretną specyfikę. Wrzucony do działu komentarzy społeczno-politycznych na portalu choćby katolickim (do tego z takim tytułem) zmienia się z refleksji do przemyślenia na pałkę do walenia.
WDR .
16 października 2016, 16:14
"Pewien młodzieniec, lat 16, wypisywał na facebook’u obraźliwe epitety pod adresem Bogu ducha winnej wychowawczyni naszej świetlicy. Nawet gdyby pani była w czymś winna ducha Bogu, to użyte słowa winne były raczej diabłu." Ale były to epitety tak wulgarne jak te, które wypowiada Jerzy Owsiak czy mocniejsze?
Z
Zbyszek
16 października 2016, 15:51
Ponieważ w tej dyskusji pojawiają się wypowiedzi (głównie Pana podpisującego się "1969") starające się bagatelizować niestosowność zachowania Autorki przytaczam definicje wypowiedzi rasistowskiej: "wypowiedzią zawierającą treści rasistowskie jest wypowiedź, która obraża, znieważa, wyszydza, ośmiesza, poniża, demonizuje osoby ze względu na ich przynależność do danej rasy lub pochodzenie etniczne"  Co wyraźnie pasuje do treści głoszonych przez Autorkę
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 17:23
No i znowu bomby atomowe, proszę Pana, proszę zwrócić uwagę , że siostra również jest Polką i katoliczką po za tym mam prawo do domyslania się co chciała powiedzieć bo znamy wszyscy jej dokonania, przy pomocy definicji łapie ją Pan za słówka,  ja wolę pomyśleć co ma mi do powiedzenia, niczego nie bagatelizuje tylko uważam, że nazywanie jej rasistka i pisanie o jakiejś hańbie jest nadużyciem i manipulacją, tak doleje oliwy do ognia, mnie nie obraziła ponieważ nigdy nie posługuję się inwektywami w dyskusji, i tyle. Nie będę łapać nikogo za słówka,  czy zjawiska opisane przez siostrę nie istnieją,  istnieją i rozumiem potrzebę przeciwstawiania się im. A że jesteśmy katolikami to poczujmy się najpierw my odpowiedzialni co nasi bracia i siostry wypisują w internecie o innych. Nie interesuje mnie ideologia i zimny intelektualizm, gra słów,  problem widzę są nimi oszczerstwa i nienawiść skierowana w stronę konkretnego człowieka bo go konkretnie dotyka i rani, i jemu z imienia i nazwiska niszczy życie.
Z
Zbyszek
16 października 2016, 15:18
1. Prawdą jest, że trzeba zwalczać (zwłaszcza u siebie) tego typu zachowania 2. Co pewien czas księża na ten temat mówią 3. Uogólnienia są szkodliwe - wręcz są rasistowskie. Cecha hańbiąca u siostry zakonnej
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 15:30
Co do punktu 1 i 2 , pelna zgoda, punkt 3 - bomba atomowa, siostra Chmielewska jako hańba i rasistka, bo co?  bo napisała,  że polskich katolików stać również na chamstwo i świństwo w internecie? A nie ma takich zjawisk, jeszcze raz napiszę ja tego do siebie nie biorę i tak strasznie nie przeżywam emocjonalnie tego tekstu, bo tego nie robię,  jeżeli ktoś to jednak wziął do siebie to niech się zastanowi dlaczego.
Z
Zbyszek
16 października 2016, 15:41
Może w punkcie 3 ma Pan racje... Jeśli "To jest 'cywilizacja miłości' made in Catholic Poland" (troszkę się różni od stwierdzenia "polskich katolików stać również na chamstwo") jest prawidłowe to rozumiem że można już mówić: - Cyganie to złodzieje - muzułmanie - terroryści - Żydzi są chciwi?
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 15:49
Panie Zbyszku, naprawdę Pan sądzi,  że siostra chciała to powiedzieć? Ja to raczej odbieram jako nie do końca dobrze dobrane słowa,  to ok., Ale rasistka i hańba, nie  sądzę,  zeby siostra mówiła,  ze wszyscy jesteśmy źli,  mało tego jestem pewna , że nie. Zresztą sama jest żywym przykładem  polskiego katolicyzmu, no nie.
Z
Zbyszek
16 października 2016, 15:57
W Pani (?) wpisie odnaleźć można dwie kwestie: - co Autorka miała na myśli - jakie skutki wywołała Co do pierwszej - ani ja, ani Pani wiedzieć nic nie możemy. Mogę przypuszczać że tak jak osoby (np opisany chłopak) w nerwach pozwalają sobie na obrażanie innych, tak i Autorka artykułu dopuściła się podobnej obrzydliwości i nie zamierzała sprawić tylu osobom tyle bólu I jest to druga kwestia - skutki nieroztropności, niewyparzonego języka są opłakane. Ale Pani występując w źle pojętej obronie dolewa tylko oliwy do ognia. Zamiast powiedzieć - to dobre, a to złe próbuje Pani mówić że czarne to białe...
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 17:31
Naprawdę taki ból,  a jak by ktoś Pana w internecie obsmarowal z imienia i nazwiska? Siostra o tym pisze, moje domyslanie jest uprawnione i chcę zrozumieć siostrę,  a nie się na nią rzucić z inwektywami,  znając siostrę i to co robi tym bardziej. Przepraszam , ale to siostra w swojej trosce o ból innych jest dla mnie wiarygodna,  Pan pisząc o bólu innych już nie. Nie spróbował Pan nawet zrozumieć o czym pisze, strasznie się Pan skupia na swoim bólu,  ból ludzi, konkretnych z imienia , nazwiska już Pana nie interesuje, nie występuje Pan w niczyjej obronie konkretnie, podgrzeje jeszcze bardziej tak tak również wygląda polski katolicyzm, święte oburzenie, że ktoś śmie zwrócić uwagę,  że jesteśmy nie w porzadku.
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 17:48
I jeszcze jedno kwestia czy z dobrą wolą podchodzi się do tekstu, zawsze staram się podchodzić z dobrą wolą, żeby zrozumieć autora, mnie siostra Małgorzata ma po swojej stronie, po pierwsze bo jest wiarygodna, a uwiarygadnia ją to co robi, a dwa według mnie i jestem przekonana, że oczekuje,  żebyśmy przeciwstawiali się niszczeniu konkretnych ludzi z imienia i nazwiska w internecie, to był sens artykułu, a nie napietnowanie polskiego katolicyzmu. Ale do wyciagania wniosków konieczna jest dobra wola, siostra Chmielewska też jest twarzą polskiego katolicyzmu i taką , z ktorej możemy być dumni, proszę tego nie deprecjonowac z powodu kilku słów (może niezbyt zgrabnych), ale majacych inny sens, niż próbuje im Pan przypisać.
Z
Zbyszek
18 października 2016, 14:16
ZNów odkryłem wpis z opóźnieniem... Dobra wola jest podstawą - ale dotyczy to obu stron. W naszej dyskusji o uchodźcach cały szukała Pani jakiś złych intencji podczas, gdy ja tylko chciałem poznać źródło (zresztą gdyby to była prawda to miało by to musiałbym parę rzeczy przemyśleć). S.Chmielewska jest ważną osobą jak ... każdy :)
MW
malgorzata wisniewska
18 października 2016, 17:36
Już pisałam artykuł jest o hejcie, nie o mnie , nie o Panu, nie o Siostrze nie wiem czy dobrą intencją jest domaganie się źródła od Ojca, sugerujące kłamstwo. 
Z
Zbyszek
18 października 2016, 22:00
Nie wiem jak to powiedzieć ale chyba trzeba wprost - nie rozumie Pani zasad rzetelnej rozmowy. Pytania o źródła NIGDY nie wolno tak traktować!!!! Każdy ma do niego prawo! Przerażające jest ze to muszę tłumaczyć. Spróbuję jednak - źródło pozwala nie tylko zweryfikować czy informacja jest prawdziwa lub czy była zmanipulowana (choć i to co pewien czas się zdarza). Źródło pozwala zobaczyć szerszy kontekst sytuacji - często wyciąganie są błędne wnioski albo uproszczenia wynikające z dogłębnej wiary że się ma rację. W tym przypadku pytałem się pod kontem możliwej pomocy (jeśli jest niezbedna)... Pani w swoim wpisie powiedziała ze czytała to w wiarygodnym źródle. Nie chce mi go Pani podać,  a co gorsza - imputuje mi niegodne zachowanie (trzeba sporo złej woli by tak odczytać najnormalniejsze w świecie pytanie). Proszę przyjąć do wiadomości ze jest odwrotnie - odmowa podania źródeł widzianych jest brakiem szacunku wobec rozmówcy niszczący jakikolwiek dialog PS Nie oceniam  (bo nie wolno) jakości wypowiedzi po tym kto ją sformułował... 
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 13:46
Ja się z siostrą zgadzam, zjawiska,  która siostra opisała istnieją,  nie są siostry wymysłem,  niestety, rozumiem to jako przestroge dla nas , dziękuję,  przyjmuję w pokorze, wiem, że jest sporo ludzi dobrych , ale niestety są i tacy niszczący innych w internecie samemu anonimowo, niszcząc innych z imienia i nazwiska i mamy jako katolicy, nie tylko tego nie robić,  ale jeszcze przeciwstawiać się temu. Natomiast niektóre komentarze mogę skwitowac - uderz w stół a nożyce się odezwa.
16 października 2016, 12:14
W istocie schamieliśmy,my katolicy i co gorsza nie rokujemy dobrze. No ale cóż, kiedyś mieliśmy św.Franciszka dziś zostaje nam siostra Chmielewska 
16 października 2016, 11:36
Co za dziwny zlepek myślowy: Syria z okroponością wojny, okrucieństwem, brakiem miłości, św. Jan Paweł II i cywilizacja miłości made in Catholic Poland? Jak to działa? Manipulacja w czystej formie. To my, polscy katolicy jesteśmy za to odpowiedzialni, to nasz zły katolicyzm, zakłamanie, obłuda, brak miłości itp. Pięknie! Dziękuję Siostrze. Jakbym czytał GW i oglądał TVN. I jakiś przykład młodego chłopca, i braku kazań o obłudzie, poniżaniu, opluwaniu, kłamaniu, oszczerstwach. Zapewniam, że są takie kazania. Ale one dotyczą nie chłopców z internetu, ale polityków z pierwszych stron gazet, posłów, senatorów, aktorów, ludzi kultury, profesorów, byłych prezydentów, premierów, itp. Nie wie Siostra o tym? Nie słyszała? Nie słyszy? A może by tak odważnie o nich, bo "ryba psuje się od głowy".? I wtedy, wymieniając z nazwiska i imienia, a nie anonimowo, cytując dosłownie "słowa miłości", wypomnieć takie grzechy? Czy wystarczy odwagi? Bo wtedy popularność spadnie, nie będzie się cytowanym i tu na Deonie, i w GW i w TVN. Zapraszam do takiej odwagi Siostro. I proszę nie szastać wielkimi słowami i nie poniżać własnego Narodu i milionów Polaków, którzy wiedzą i praktykują i żyją na co dzień cywilizacją miłości, tej wg. św. Jana Pawła II. 
MarzenaD Kowalska
16 października 2016, 10:37
Tak jak czymś niedobrym i grzesznym jest ogólnianie "jacy ci muzułmanie są straszni i źli", tym samym jest to, co robi Siostra: "jaki ten polski katolik jest starszny i zły", a już najgorzej w tym brzmi słowo "polski". :( 
MarzenaD Kowalska
16 października 2016, 10:49
I dodam jeszcze: tak słyszałam na kazaniach słowa o naszym zachowaniu, odwołania do "belki i drzazgi"- widocznie mam szczęście, że moja parafia jest prowadzona przez kanoników regularnych. Często punktem odniesienia jest umiejętnośc oceny własnego zachowania i mechanizmu samousprawiedliwiania tego, co się robi. 
16 października 2016, 10:10
Paradoksem tego wpisu jest fakt iz siostra tymi słowami sama sie wpisuje w nurt który tak negatywnie ocenia. A problem grzechu mowy jest od zawsze, internet to jedynie inne narzedzie. Może bardziej spektakularne, ale przecież po coś jest nam dane ósme przykazanie.