"Cywilizacja miłości" made in Catholic Poland
Nie słyszałam, żeby w jakimś kazaniu poruszono temat poniżania i opluwania bliźnich, obojętnie czy w realu czy wirtualnie. Może za mało słyszałam? Wojna zaczyna się od słów. Jak się kończy - wystarczy zobaczyć zdjęcia z Syrii. To jest "cywilizacja miłości" made in Catholic Poland. Św. Jan Paweł II za głowę się łapie, przechadzając się po niebiańskich łąkach.
Pewien młodzieniec, lat 16, wypisywał na facebook’u obraźliwe epitety pod adresem Bogu ducha winnej wychowawczyni naszej świetlicy. Nawet gdyby pani była w czymś winna ducha Bogu, to użyte słowa winne były raczej diabłu. Czytam czasem wpisy, podpisane z imienia i nazwiska, tak chamskie i obraźliwe, że szczęka opada. Autorami są ludzie dumnie się w swoich profilach przedstawiający jako katolicy. Nie, nie małolaty, ale dorośli, często z tytułami, piastujący urzędy, znani, czasem Bogu poświęceni.
Co więcej - złośliwy chichot i radość, kiedy tym, co nie są naszymi przyjaciółmi noga się podwinie, rozlewa się szeroko po internecie i w rozmowach między wierzącymi braćmi.
Wspomniany młodzieniec nosi krzyżyk na szyi. Dorośli jego bracia w wierze też pewnie go noszą i różaniec w rękach lub przy zakonnym pasku. Różnica jest taka, że chłopak jest niejako w trakcie wychowania, oby dobrego, a dorośli mają głębokie przekonanie, że są już wychowani doskonale. No to kto ma tego młodego wychować na człowieka, który będzie miał szacunek do siebie i do innych? Czy zniknęło już poczucie wstydu? Zwykłego wstydu z powodu niestosownego zachowania? Owszem, zniknęło. Bo nie ma już zachowań niestosownych. Wszystkie są stosowne jeśli przyniosą efekt w postaci dokopania, zniszczenia, poczucia zwycięstwa nad nie-przyjacielem. Proste to rozumowanie kładzie przez wieki wypracowane zasady współżycia i … dobrego wychowania. Biada tym, którzy są słabsi. W tej zażartej walce giną pierwsi. Nic już nie jest "be". Za nic nie trzeba się czerwienić. Jaka ulga!
Jesteśmy coraz lepiej wykształceni i coraz gorzej wychowani.
Przyszli rodzice młodej dziewczyny. Dziś już dorosła, nie może wyjść z nerwicy, której nabawiła się w gimnazjum. Jedna uczennica powiedziała drugiej, że ta powiedziała itd, co skończyło się kompletnym wyobcowaniem dziewczynki z grupy. Nie poradziła sobie z wrogością.
Miliony kliknięć w klawiaturę i miliony grzechów. Miliony słów na papierze i miliony grzechów. Miliardy słów wypowiadanych i miliardy grzechów. Sic! Grzech to zrobienie komuś krzywdy. Nie słyszałam, żeby w jakimś kazaniu poruszono temat poniżania i opluwania bliźnich, obojętnie czy w realu czy wirtualnie. Może za mało słyszałam? Wojna zaczyna się od słów. Jak się kończy - wystarczy zobaczyć zdjęcia z Syrii.
To jest "cywilizacja miłości" made in Catholic Poland. Św. Jan Paweł II za głowę się łapie, przechadzając się po niebiańskich łąkach. Przecież można inaczej. Tylko, znów powracam do tego samego - wystarczy popracować nad sobą. Nad swoim dobrym wychowaniem.
Niech nam się nie wydaje, że do Chrystusa przyciągniemy ludzi, kopiąc ich po łydkach. Chrystus umarł na Krzyżu i w ten sposób ich przyciąga.
Nad-obowiązkowo
Panie bądź pochwalony przez tych
Którzy przebaczają wrogom
Dla miłości Twojej
I znoszą niesprawiedliwość i prześladowanie
Błogosławieni, którzy trwają w pokoju i prawdzie,
gdyż przez Ciebie, Najwyższy,
Będą uwieńczeni.
- Pieśń słoneczna św.Franciszka
W Asyżu krewki biskup Gwidon i równie porywczy podesta toczyli zażartą wojnę, na razie na słowa i gesty, ale na horyzoncie widać już było rozlew krwi. Schorowany Franciszek resztką sił próbował przywrócić pokój. Miał w ręku tylko Ewangelię i poezję.Zaprosił obie strony na plac miejski, gdzie bracia odśpiewali Pieśń słoneczną.
I wtedy stał się cud:
Podesta natychmiast wstał ze swego miejsca i złożywszy dłonie płakał gorącymi łzami:
- Zaprawdę, mówię wam, nie tylko przebaczę panu biskupowi, którego pragnę i winienem uznać za swego pana, ale przebaczyłbym nawet zabójcy swojego brata lub syna.
Biskup rzekł do niego:
- Mój urząd powinien mnie uczyć pokory. ale ponieważ z natury jestem skłonny do gniewu, jest konieczne, abyś mi okazał wyrozumiałość.
Po czym objęli się i ucałowali serdecznie z wielką dobrocią i przyjaźnią.
- R Brandstaetter Inne kwiatki Świętego Franciszka z Asyżu
* * *
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu siostry Chmielewskiej.
Chcesz wesprzeć działalność siostry Małgorzaty Chmielewskiej i Wspólnoty Chleb Życia? Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: chlebzycia.org
Skomentuj artykuł