Czas podjąć dyskusję o finansowej odpowiedzialności Kościoła za przestępstwa seksualne
Media donoszą, że pewien pięćdziesięcioletni mężczyzna z Australii, który w dzieciństwie był wykorzystywany seksualnie przez katolickiego księdza, uzyskał rekordowe odszkodowanie od Kościoła. W wyniku procesu sądowego archidiecezja Perth musi mu wypłacić 2,45 mln dolarów australijskich (ponad 7 mln złotych).
Mężczyzna był przez księdza wykorzystywany pomiędzy 1978 a1980 rokiem. Miał 9-11 lat. Ksiądz początkowo pracował w sąsiedniej diecezji Bunbury. Jej były ordynariusz przyznał, że od 1974 r. wiedział o seksualnych przestępstwach duchownego, jednak nie powiadomił o tym władz cywilnych, lecz skierował go do pracy w archidiecezji Perth. Mężczyzna początkowo zgodził się na przyjęcie odszkodowania od archidiecezji o równowartości ok. 150 tys. zł, ale w 2018 roku pozwał ją do sądu. Kilka dni temu – 13 stycznia – złożył swoje zeznania. Po ich wysłuchaniu metropolita Perth abp Timothy Costelloe zgodził się na wypłatę odszkodowania. Kościół wziął na siebie także koszty postępowania sądowego. Katolicka Agencja Informacyjna donosi, że w wydanym komunikacie „hierarcha przyznał, że sprawa uwidoczniła, jak okropne jest wykorzystywanie seksualne i jak straszne są jego skutki w życiu ofiary. Dał też wyraz zadowoleniu z faktu, że ofiara miała okazję opowiedzieć swoją historię i że przyznano jej odszkodowanie. Arcybiskup Perth przyznał, że w przeszłości Kościół nie respektował swego zobowiązania do traktowania ofiar z szacunkiem, współczuciem i wrażliwością i za to przeprosił”.
Procesy o odszkodowania za wykorzystywanie seksualne toczą się na całym świecie. Z powodu dużej ilości wyroków i ogromnych sum, jakie trzeba wypłacać ofiarom, w USA bankructwo ogłosiło ponad 20 diecezji. Takie procesy toczą się także w Polsce. Niewiele ich jest, ale są. Kiedy jednak popatrzeć na ten najświeższy przypadek z Australii i porównać go z wyrokami zapadającymi w Polsce, widać kilka różnic. Przede wszystkim uderzające są wysokości odszkodowań. Najwyższe jakie udało się wywalczyć przed sądem w Polsce to milion złotych. Taką sumę zakon chrystusowców musi zapłacić kobiecie, która jako trzynastolatka była wykorzystywana przez księdza. Ofierze – byłego już księdza Pawła K., który odsiaduje wyrok – diecezja bydgoska i archidiecezja wrocławska mają wypłacić 300 tys. zł. Nie o wysokość odszkodowania jednak idzie.
Metropolita Perth, jak doniosła KAI, po wysłuchaniu zeznań ofiary zgodził się na odszkodowanie, zapłatę kosztów postępowania sądowego i „dał wyraz zadowoleniu (…), że przyznano” ofierze odszkodowanie. Jakże inne jest to podejście od tego, z którym mamy do czynienia w Polsce. Obowiązująca u nas narracja jest taka, że Kościół nie musi niczego płacić a ofiara powinna domagać się zadośćuczynienia od sprawcy. Precedensowe rozstrzygnięcia wskazują na to, że jednak Kościół jako instytucja, która ukrywała sprawcę, także płacić musi. Ale poza jednym przypadkiem, gdy diecezja koszalińsko-kołobrzeska w ramach ugody zgodziła się na wypłatę odszkodowania ofierze, nie słychać o tym, by wyrok sądu po prostu przyjęto. Jest wręcz odwrotnie. Zakon chrystusowców w sprawie miliona złotych dla poszkodowanej i 800 złotych dożywotniej renty najpierw odwołał się do sądu drugiej instancji, a gdy i on potwierdził wyrok złożył kasację do Sądu Najwyższego, którą ten ostatecznie oddalił. Diecezja bydgoska i archidiecezja wrocławska także odwoływały się od wyroku. Pełnomocnik tej drugiej poszedł na całość. W apelacji napisał, że „Gdyby powód nie zdecydował się na prywatny wyjazd z Pawłem K., to nie doszłoby do powstania szkody”. Innymi słowy: ofiara jest winna tego, że doszło do wykorzystania! Dopiero po wyroku Sądu Okręgowego archidiecezja przyznała, że go przyjmuje i wykona.
Różnicę w podejściu widać chyba gołym okiem. Oczywiście można dyskutować, że inny system prawny jest w Australii czy w USA niż w Polsce. Można przyjąć, że skoro prawo daje możliwość odwoływania się od wyroku, to trzeba to robić. Pytanie tylko czy rzeczywiście trzeba? Czy takie działanie nie przynosi większej szkody aniżeli pożytku? Czy w tych sytuacjach nie mamy przypadkiem do czynienia z tym, o czym w lutym 2020 roku, podczas watykańskiego szczytu dotyczącego wykorzystywania seksualnego małoletnich, mówił metropolita Bogoty kard. Rubén Gómez, że w Kościele „przy wielu okazjach podejmowano próby zmniejszenia zadośćuczynienia ofiarom w zakresie rekompensaty finansowej, bez uwzględnienia rzeczywistego zakresu takiego odszkodowania”?
Na koniec jeszcze jedno. Z lepiej znanych w Kościele przepisów prawa kanonicznego. Podczas tego samego spotkania w Watykanie abp Charles Scicluna, arcybiskup Malty i sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary, przypominał hierarchom: „W procesie karnym sądowym ofiara ma prawo wnieść pozew o odszkodowanie przed sędzią kościelnym pierwszej instancji. W przypadku postępowania karnego administracyjnego ta inicjatywa powinna być podjęta w imieniu ofiary przez ordynariusza, który wnioskuje do delegata o przyznanie odszkodowania za szkody na korzyść ofiary jako konsekwencję podporządkowaną ewentualnej decyzji o winie”.
Procesy karne czy administracyjne toczą się w Kościele za zamkniętymi drzwiami – trudno zatem powiedzieć czy komukolwiek w Polsce przyznano jakiekolwiek odszkodowanie. Sęk w tym, że niewiele osób wie, że w przypadku postępowania przed sądem kościelnym można o nie wnioskować. Próżno tego szukać w wytycznych KEP czy kierowanych do poszkodowanych informatorach.
Jeszcze raz kard. Gómez; „Pieniądze nigdy nie mogą naprawić spowodowanych szkód, ale w wielu przypadkach stają się konieczne, aby ofiary mogły podjąć leczenie psychoterapeutyczne, którego potrzebują, a które na ogół jest bardzo drogie. Niektórym ofiarom nie udało się dojść do siebie z powodu doznanych krzywd; nie są w stanie pracować i potrzebują wsparcia finansowego, aby przetrwać. Dla niektórych zadośćuczynienie pieniężne staje się po części zadośćuczynieniem za doznane szkody. Oczywiste jest, że jesteśmy zobowiązani zaoferować im wszystkie niezbędne środki – duchowe, psychologiczne, psychiatryczne, społeczne – do wymaganego powrotu do zdrowia. Odpowiedzialność biskupa jest bardzo szeroka, obejmuje wiele dziedzin, ale zawsze pozostaje nieunikniona”.
Kościół w Polsce oferuje pomoc w finansowaniu terapii (po to m.in. stworzył Fundację św. Józefa), pomoc prawną w sprawach cywilnych, ale o innych możliwościach uzyskania odszkodowania za głośno nie mówi. Od tych zasądzanych przez sądy cywilne próbuje uciekać. Jak ognia unika dyskusji na ten temat. Czas jednak ją podjąć.
Skomentuj artykuł