Czy Bogu jest obojętne w jakiej formie Go przyjmiemy?
Czy nie jest to właśnie pomijanie istoty? Zajmujemy się kwestią drugorzędną, formą. Na dodatek ustaloną przez ludzi, przez instytucję. Tymczasem istotą jest samo przyjęcie Chrystusa.
W czasie narodowej kwarantanny postanowiłem sobie odświeżyć nauczanie św. Pawła VI – papieża, do którego bardzo często odwołuje się Franciszek. Obok jego encyklik, adhortacji i listów na biurku wylądowały też różne książki. Wśród nich także „Przemilczanie istoty” Jeana Guittona, przyjaciela Pawła VI, eksperta na Soborze Watykańskim II i członka Akademii Francuskiej. W tej napisanej pod koniec życia książce Guitton stawia tezę, że nasza cywilizacja zajmuje się rzeczami nieistotnymi, a tak naprawdę przemilcza istotę rzeczy. Nie zadajemy sobie fundamentalnych pytań, nie chcemy wiedzieć, czemu coś służy i komu, czym zakończy się proces, który rozpoczynamy. I tak faktycznie jest, a doskonałym tego przykładem jest trwający właśnie teraz, w czasie pandemii koronawirusa, spór pomiędzy katolikami w naszym kraju o sposób przyjmowania komunii świętej.
Biskupi i wielu księży zaleca, by w tym trudnym czasie przyjmować ją na rękę. Środowiska tradycjonalistyczne protestują, przekonują na lewo i prawo, że to nie godne. Komunię trzeba przyjmować do ust, najlepiej w postawie klęczącej. Na nic zdają się różne argumenty.
Czy nie jest to właśnie pomijanie istoty? Zajmujemy się kwestią drugorzędną, formą. Na dodatek ustaloną przez ludzi, przez instytucję. Tymczasem istotą jest samo przyjęcie Chrystusa. Być może to co piszę będzie dla kogoś obrazoburcze, ale czy Jemu nie jest przypadkiem obojętne w jakiej formie Go przyjmiemy? Czy nie ważniejsze jest to, że w ogóle to robimy? Czy nie na tym Mu właśnie zależy? Wydaje się, że będąc przywiązanym do norm instytucjonalnych położyliśmy owe normy na Ewangelii. Przykryliśmy ją. Od istoty ważniejsza jest norma.
W Wielkim Poście bardzo często czytania liturgiczne przypominają nam o ostatnich chwilach Jezusa. Modlitwie w Ogrójcu, ostatniej wieczerzy, Jego męce. Za każdym razem, gdy słyszę te słowa próbuję sobie to wszystko wyobrazić. W Wieczerniku Jezus wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i podał mówiąc: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”. Zarówno przywołany ewangelista Mateusz (on przytacza takie właśnie słowa Chrystusa) jak i Marek, i Łukasz mówią, że po połamaniu chleba Jezus dał go uczniom. Dał. Nie włożył im go bezpośrednio do ust, ale podał, by wzięli go swoimi własnymi spracowanymi – i pewnie też nie do końca czystymi – rękami. Oni wzięli Jego ciało i spożyli. Włożyli Go do ust swoimi dłońmi! Tak samo zrobił z kielichem. Podał im, by pili.
Pójdę jeszcze dalej. Ewangelista Jan przytacza scenę, gdy uczniowie po Zmartwychwstaniu zamknęli się w domu z obawy przed Żydami. Przy pierwszym objawieniu się Jezusa nie było wśród nich Tomasza. Z rezerwą odnosił się do tego co mówili jego współtowarzysze i stwierdził, że nie uwierzy jeśli nie włoży swej ręki do Jego boku. Kiedy Jezus ukazał się po raz drugi powiedział do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” Kapitalnie scenę tę pokazał Caravaggio na obrazie „Niewierny Tomasz”. Apostoł wkłada palec w bok Jezusa. Warto popatrzeć na dłoń Tomasza – za paznokciami wyraźnie widać brud. Chrystus nie zważa na to lecz pozwala się dotknąć. Nie każe padać Tomaszowi na kolana, nie każe iść się umyć. Brud ucznia w niczym nie ujmuje Jego godności. Bo to nie brud jest istotą!
Istotą jest Pan, a forma naprawdę nie jest najważniejsza.
Skomentuj artykuł