Czy taka historia możliwa jest w Polsce?

Czy taka historia możliwa jest w Polsce?
(fot. shutterstock.com)

Ta historia pokazuje, że można inaczej. Na przykład być konserwatystą, zwolennikiem Trumpa, nie głosować ani na Obamę, ani na Clinton i jednocześnie przyjąć pod swój dach muzułmańskich uchodźców.

Wczoraj na DEON.pl opisywaliśmy historię Richa McKinlessa, amerykańskiego zwolennika republikanów, który zdecydował się, że w jego domu zamieszka pięcioosobowa rodzina afgańskich migrantów. "Nie jestem tym, który będzie rozwiewał wątpliwości amerykanów co do migrantów, ale zamknięcie drzwi na potrzebujących nie może być odpowiedzią" - powiedział. Przylecieli do USA w zeszłym roku, zaadaptowali się, legalnie mieszkają i pracują w Stanach Zjednoczonych.

DEON.PL POLECA

Córka Richa, Ashley, redaktorka "The Amercia Magazine", zapytała ojca, czy nie boi się aresztowania, skoro w Stanach trwa właśnie światopoglądowa batalia na temat dekretu Donalda Trumpa o zakazie wjazdu dla muzułmanów. "Nawet nie przyszło mi to do głowy" - odpowiedział.

Czy taka historia możliwa jest w Polsce? Mówię nie tyle o problemie przyjmowania uchodźców, ile o dobrej woli każdego z nas do wyjścia ze zbudowanych przez siebie "światopoglądowych okopów" i zrobienia czegoś, co nie pasuje do naklejek, jakie sobie wzajemnie przylepiamy. Innymi słowy, czy nie możemy zrobić czegokolwiek, żeby próbować zasypywać podziały, jakie funduje nam dzisiejszy świat?

Wyobrażam sobie, że osoba przywiązana do konserwatywnych partii politycznych angażuje się w działanie lewicującej organizacji pomagającej bezdomnym i samotnym, że osoba z "sercem po lewej stronie" bierze udział w marszu z okazji odzyskania niepodległości przez Polskę (bo ojczyzna nie należy tylko do jednych czy drugich, ale do każdego), że zwolennik tradycyjnej mszy łacińskiej i twardego egzekwowania kościelnego prawa aktywnie uczestniczy w spotkaniach ruchów charyzmatycznych, a tzw. katolewica spotka się raz w tygodniu na piwie, dyskutuje o prawie kanonicznym i zachodzi w głowę, co zrobić, żeby msza w parafialnym kościele była piękna i nie przypominała rodzinnego spotkania smutasów.

Nie wiem, kto przykleja nam te etykietki, na których jest napisane, co inni mają o nas sądzić. Może to politycy, którzy w ten sposób budują swój elektorat, może my sami, bo świat, który dzieli się na "my" i "oni", jest łatwiejszy do zrozumienia. Nie oszukujmy się, takie podziały będą pewnie do końca świata, ale nie musimy ich sztucznie podsycać i wytykać sobie palcami tego, co różni nas od innych.

I wcale nie ułatwia życia tropienie tego, jakie komentarze sąsiad wrzuca na Facebooka, tylko po to, żeby określić jego sympatie polityczne i wyrobić sobie o nim gotowe zdanie na podstawie jednego wpisu. To zabójczo działa też w drugą stronę.

Od jakiegoś czasu w sieci krąży obrazek z bardzo trafnym podpisem: "muzułmanin, żyd, chrześcijanin oraz ateista weszli do baru, śmiali się, pili i zostali dobrymi przyjaciółmi. To nie jest dowcip. Tak się właśnie dzieje, gdy nie jesteś dupkiem". Chyba właśnie tak to działa.

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy taka historia możliwa jest w Polsce?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.