Czy w Polsce da się robić wszystko, co możliwe?
W sprawie uchodźców i migrantów papież Franciszek przedstawił katolikom, także tym w Polsce, czytelny program. Jakie są możliwości jego realizacji?
"Słowo metropolity katowickiego na uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi i Światowy Dzień Pokoju", odczytane w kościołach całej archidiecezji 1 stycznia br., pokazuje sytuację, w jakiej znajduje się niejeden polski katolik, który poważnie traktuje Ewangelię i to, co mówi papież Franciszek. To - łagodnie mówiąc - dysonans.
Abp Skworc na rozpoczęcie nowego roku kalendarzowego mocno przypomniał: "Razem z papieżem Franciszkiem wspominamy ponad 250 milionów migrantów na świecie, z których 22 miliony stanowią uchodźcy". Przytoczył też sformułowaną przez Benedykta XVI "definicję" uchodźców: "to mężczyźni i kobiety, dzieci, młodzież, osoby w podeszłym wieku, którzy szukają miejsca, gdzie mogliby żyć w pokoju". Zwrócił uwagę, że aby je znaleźć, wielu z nich jest gotowych ryzykować życie w podróży, w wielu przypadkach jest długiej i niebezpiecznej, znosić trudy i cierpienia, pokonywać druty kolczaste i mury wzniesione po to, by trzymać ich z dala od tego celu. Metropolita katowicki zapowiedział również obchody 1 stycznia br. "w jedności z całym Kościołem powszechnym" Światowego Dnia Migranta i wskazał na znamienny fragment papieskiego orędzia na ten dzień: "Przyjmowanie, chronienie, promowanie i integrowanie".
Następne zdania napisane przez abp. Skworca brzmią smutno, a nawet przygnębiająco: "Po tych słowach, które brzmią jak program, naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest czynić to, co możliwe. A możliwe jest udzielanie uchodźcom modlitewnego wsparcia i materialnej pomocy w ramach działań Caritas Polska i Fundacji Papieskiej «Kościół w potrzebie», które pomagają w środowiskach uchodźców w ich zagrożonych ojczyznach lub w krajach aktualnego przebywania".
Jest więc program, przedstawiony przez samego Następcę św. Piotra, jednak jego pełna realizacja w Polsce nie jest możliwa. To zaskakujące w kraju, który określany bywa często jako "katolicki". I niepokojące.
Wielomiesięczne zabiegi polskich biskupów o korytarze humanitarne dla najboleśniej doświadczonych uchodźców wciąż pozostają bez efektów. Jeśli ktoś liczył na zmianę w tej sprawie po niedawnych słowach posła Kornela Morawieckiego, ojca aktualnego premiera, szybko został przez szefa rządu pozbawiony nadziei.
Reakcją na bardzo ważne przypomnienie, dokonane w Boże Narodzenie przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego ("w podejmowaniu problemu uchodźców i ubiegających się o azyl najważniejszym punktem odniesienia nie może być bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek"), okazał się jedynie internetowy hejt.
Widać wyraźnie, że w tej istotnej dla całego Kościoła kwestii potrzebna jest w Polsce intensywna modlitwa. Apelował o nią papież Franciszek podczas swego pobytu w naszej Ojczyźnie. Skoro "naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest czynić to, co możliwe", z pewnością modlitwa mieści się w tej sferze.
Myśl, aby 14 stycznia br., podczas Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy odprawiane były w Polsce Msze św. według formularza za uchodźców i wygnańców, też znajduje się w kategorii "tego, co możliwe". Jest możliwe, aby biskupi każdej polskiej diecezji wyrazili zgodę, by we wszystkich podległych im parafiach odprawiono tego dnia przynajmniej jedną Eucharystię posługując się właśnie tymi tekstami modlitewnymi, przygotowanymi przez Kościół na "różne okoliczności życia publicznego". Jest możliwe, aby w całej Polsce wybrzmiały słowa: "Wszechmogący Boże, dla Ciebie nikt nie jest obcy i nikogo nie pozbawiasz swojej pomocy, wejrzyj łaskawie na uchodźców i wygnańców, na rodziny rozdzielone i rozproszone dzieci, pozwól im powrócić do ojczyzny, a nam daj serce czułe na potrzeby ubogich i przybyszów".
Ks. Michael Czerny SJ, podsekretarz watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, zauważył, że w tym roku po raz pierwszy Światowy Dzień Pokoju był poświęcony problemowi migracji. W tradycyjnym orędziu Franciszek napisał m. in., że otwarcie naszych serc na cierpienie innych nie wystarcza. "Przyjęcie drugiego wymaga konkretnego zaangażowania, łańcucha pomocy i życzliwości, czujnej i wyrozumiałej uwagi, odpowiedzialnego zarządzania nowymi, złożonymi sytuacjami - które czasami łączą się z innymi, licznymi problemami już istniejącymi - a także zawsze ograniczonymi środkami. Postępując zgodnie z cnotą roztropności, rządzący będą umieli przyjmować, wspierać, chronić oraz integrować, podejmując praktyczne działania" - napisał Papież. Wymaga to od pełniących władzą wielkiej rozwagi i odpowiedzialności. Nie mogą postępować "jak nierozsądny budowniczy, który źle obliczył wydatki i nie zdołał dokończyć wieży, którą zaczął budować". Jednak ograniczone środki i możliwości nigdy nie mogą być uzasadnieniem dla odmowy pomocy, dla zatrzaskiwania drzwi przed tymi, którzy naprawdę szukają miejsca, gdzie mogliby żyć w pokoju.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI.
* * *
Skomentuj artykuł