Dlaczego w Polsce nie widać "efektu Franciszka"?

Piotr Żyłka

Tomasz Terlikowski ogłosił na Frondzie, że czegoś takiego jak "efekt Franciszka" nie ma. Dowodem ma być spadek powołań w polskich seminariach. Bardzo tendencyjna teza i - według mnie - całkowicie nietrafiona.

- Efekt Franciszka okazał się fikcją i myśleniem życzeniowym. W tym roku do seminariów przyjęto mniej kandydatów niż rok temu. I o prawie połowę mniej niż w roku 2005. O efekcie Franciszka mówili rektorzy seminariów we wrześniu, jednak w październiku okazało się, że kleryków wcale nie jest o stu więcej, ale o niemal stu mniej - pisze naczelny portalu fronda.pl.

Mówiąc krótko - spadek liczby powołań w naszym kraju i błędna wstępna analiza części rektorów ma być dowodem na fikcyjność "efektu Franciszka". Oczywiście, jeżeli sprowadzimy wspomniany efekt tylko i wyłącznie do liczby nowych polskich seminarzystów, będzie to teza prawdziwa, ale tylko częściowo. Dlaczego?

1) Kardynał Bergoglio został wybrany na papieża w marcu, czyli niewiele ponad pół roku temu. Rozeznawanie powołania i dojrzewanie do podjęcia świadomej i odpowiedzialnej decyzji na całe życie najczęściej trwa latami. Trudno więc oczekiwać, żeby po kilku miesiącach nowego pontyfikatu, zobaczymy jego wymierne efekty na płaszczyźnie liczby nowych powołań. Jeżeli chcemy rzetelnie ocenić prawdziwość lub fałszywość wpływu działalności nowego papieża na liczbę powołań kapłańskich i zakonnych, to musimy trochę poczekać. Gdy próbujemy podsumowywać tę sprawę już teraz, niczym nie różnimy się od "antykościelnych mediów" szukających "franciszkowych" sensacji, które tak często sami krytykujemy.

DEON.PL POLECA


2) Sprawą kluczową nie powinna być liczba, ale "jakość" powołań. Oczywiście wspaniale by było, gdybyśmy mogli co roku cieszyć się, że do seminariów i klasztornych furt puka coraz więcej osób, ale wydaje mi się, że "efektem Franciszka" nie będzie to, ilu kandydatów wejdzie przez bramy seminariów, ale to, jakimi będą ludźmi, gdy te seminaria opuszczą. Jak bardzo jest to ważne, wiemy chyba wszyscy. Wystarczy spojrzeć na nasze własne doświadczenia. Jeśli spotykamy księdza, który jest takim "prawdziwym księdzem z powołaniem", to widzimy jak wiele dobrego taki człowiek potrafi zrobić, ilu ludzi zarazić wiarą, ile powołań rodzi się w jego otoczeniu. Jeśli tacy ludzie będą opuszczać nasze seminaria, to będziemy mogli być spokojni. "Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak..."

3) Franciszek już kilka razy zwracał się do młodych, mówił o rozeznawaniu powołania i zachęcał ich do podejmowania odważnych decyzji. Gdy papież mówi o powołaniu, to nie chodzi mu tylko o księży, zakonników i zakonnice. Sprawa niby oczywista, ale często pomijana. Równie ważne są powołania świeckie - do bycia mężem, żoną, matką, ojcem. Kościół to nie są księża, tylko my wszyscy, więc jeśli mówimy o liczbie powołań, to patrzmy na ten temat w takim szerokim kontekście.

4) Ocena "efektu Franciszka" z perspektywy tylko i wyłącznie Kościoła w Polsce jest bardzo wycinkowa. To jest tak, jakby oceniać całego człowieka po wyglądzie jego jednego palca. Kościół jest ogromny i żeby przeanalizować zmiany, które w nim zachodzą, potrzebą wielu danych z różnych krajów i kontynentów.

Na koniec jeszcze jedna refleksja. Nawet jeśli na całym świecie będziemy obserwować owoce pontyfikatu Franciszka (powroty do Kościoła, ożywienie wiernych w życiu sakramentami, wzrost liczby księży, zakonników i małżeństw), to nie znaczy, że w Kościele w Polsce coś się zmieni. Papież może dokonywać nawet najbardziej spektakularnych cudów, być herosem świętości i świadkiem prowadzącym do nawracania się milionów, ale jeśli my nie będziemy przekładać tego, o czym nam on mówi, na rzeczywistość naszych parafii, wspólnot i rodzin, to "efektu Franciszka" nie zobaczymy w Polsce nigdy.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego w Polsce nie widać "efektu Franciszka"?
Komentarze (29)
S
Sabina
21 października 2013, 02:16
DPMS :D na Ciebie zawsze mozna liczyc.... ateisci nie milcza od ohoho baaaardzo dawna, to ze zaczelas sie udzielac od jakiego czasu nie znaczy ze caly swiat dopiero teraz zaczal istniec, mam wrazenie ze troche przeceniasz role samej siebie w tym swiecie, tak mi sie zdaje ze jestes jeszcze bardzo mloda :D 
D
DPMS
21 października 2013, 01:24
TomaszL, Jest tylko taki drobny niuans, że hasła "pokolenie JPII", "efekt Franciszka" oraz wojący ateizm" - to wszystko są hasła wymyślone przez wierzących chrześcijan, na określenie samych siebie - swojgo środowiska, lub współczesnych ateistów. Nie słyszałem, żeby współczeni ateiści okrelali sami siebie mianem "wojujący". To hasło ukute przez religijnych ludzi, zanipokojonych faktem, że ateiści parę lat temu przestali milczeć a swój temat, a zaczęli przekonywać innych do swego poglądu. Ateista, zwykle mów o sobie po prostu "ateista". To KK widzi w nim "wojującego ateistę" - to taka kościelna obsesja na punkcie krytyki, ataków na KK itp. Podobnie jak "pokolnie JPII" i "efekt Franciszka" są wyrazem niespełnionych marzeń kościoa o wysokiej społecznej pozycji tej instytucji.
K
ks.
20 października 2013, 22:36
Ależ efekt Franciszka juz pojawia:-)... Tylko troche inny:-)... Powołan i tak jest za dużo, ci nieszczesnicy którzy w tym roku przyszli bedą juz pierwszymi bezrobotnymi kapłanami, bowiem redukcja parafii w Polsce juz wkrótce się nabierze tempa. Podziekujecie za to papie... Ludzie słucjaja go. Tylko bardzo wybiórczo:-)... i akurat nawrócenie ich nie interesuje..
A:
Aha :)
20 października 2013, 21:44
Nie może i nie będzie we wszystkich wspólnotach zakonnych czy w seminariach "efektu wow", ale na pewno widać działanie Ducha Świętego - u dominikanów 48 postulantów w tym roku (w samym Krakowie)! Najwięcej od kilku lat :). To nie jest przypadek, to powołania właśnie. :)
DK
dk. Kamil Falkowski
20 października 2013, 13:24
Dwudziestoparoletni mężczyźni zakładają rodziny, biorą udział w debatach politycznych (a przynjamniej publicznych), mogą już kupić nie tylko skrzynkę wódki, ale także pole, na którym mogą zasadzić drzewo, wybudować dom i ewentualnie spłodzić w nim dziecko. Postanawiają także zostać księżmi. Skąd rozumienie, że wiek przyjęcia do seminarium jest zbyt niski? Czyż inne aktywności - życie po prostu - jest mniej odpowiedzialne? A może jest tak, że niektórzy panowie długo po osiemnastkowym pasowaniu nadal są chłopcami? Ale to już oczywiście inny problem, niezwiązany koniecznie z kryzysem dojrzałego kapłaństwa, ale także dojrzałego ojcostwa, narzeczeństwa etc.  Zgadzam się, że efekt świetości (nie medialny "efekt Franciszka) bierze się z szukania Boga,  a nie doskonałości, do której i tak żaden z nas nie doskoczy. Błogosławienie, udzielanie sakramentów i inne formy duszpasterstwa to nie moje własne moce/umiejętności (niepotrzebne skreślić), ale dar Boga, który mam przekazać. I tyle. Ktoś kiedyś powiedział: takich macie kapłanów, jakich sobie wymadlacie. JP2 mówił: "Przestańcie mi klaskać, zacznijcie mnie słuchać". Może więc warto przestać dyskutować nad Franciszkowym "smacznego obiadu" czy noszeniem różańca na uchu, a zacząć słuchać tego, co mówi???
J
Jula
20 października 2013, 00:09
Za młodzi są wyświęcani księża. Może podwyższyć wiek przyjęć,a będzie lepszy efekt. Coś w tym wszystkim jest nie tak.Dziwne myślenie się wkrada, z tym efektem.Jak przyjdą chłopocy z emocjami, że będą drugim Franciszkiem, to kompletna klapa. Lepszy będzie efekt, jak ci, co są już kapłanami, bedą przekazicielami wiary a nie religijności.Oby eket Franciszka szedł w tę stronę. Jak patrzę na młodzieniaszków, takich wymuskanych po seminarium, to nie wiem, czy to jest ten kierunek. Więcej trudu by im sie przydało, pracy, niepewności. Wtedy jest efekt, wtedy szuka się Boga, a nie wymuskanej doskonałości. Apelowałabym o zmianę sposobu kształcenia i formowania przyszłych kapłanów, a efekt bedzie Jezusowy..Bo czy ci młodzi chłopcy, sa gotowi, by pozbyc się swiatowosci, jak własnie seminarium ich niestety tego uczy. Czy są gotowi, by żyć w prostocie i jakoś w otwartości na ludzi, skoro ksieża po seminarium są niedostępni psychicznie dla innych. Pytań jest wiele.
/
/////
19 października 2013, 23:09
Przestań się ślinić i zmień forum
19 października 2013, 22:55
TomaszL Daj spokój człowieku . Nie chce z tobą rozmawiać. ... Rozumiem, Twoje prawo. Pozstane w oczekiwaniu i jak zmienisz zdanie, chętnie podyskutuję.
E
evil
19 października 2013, 22:49
http://forum.interia.pl/moj-syn-jest-homoseksualista-tematy,dId,2060444
D
DRMS
19 października 2013, 22:16
TomaszL Daj spokój człowieku . Nie chce z tobą rozmawiać.
19 października 2013, 21:49
Efekt Franciszka" to takie samo wielkie, puste hasło jak "pokolenie JPII". Ludzie uwelbiają sobie tworzyć różne mity i egzaltować się nimi. To taka forma dowartościowania, kiedy innej brakuje. Po tzw. pokoleniu JPII nie pozostało kompletnie nic - w ogóle go nie było. Efekt Franciszka to może był - ale w mediach, które miały o kim pisać i od czasu do czasu mają nadal, bo to medialny człowiek. Masz rację, "efekt Franciszka" jak i pokolenia "JPII" to są byty typowo medialne.  Ale dokładnie takim samym bytem jest "wojujący ateizm". Podnosi głowę wyłącznie medialnie, nie ma żadnego odniesienia w relanym życiu. Oczywiscie postępuje apostazja Polaków, tyle ze jest to typowe odejście katolików "z rodzinnych tradycji". Oni w większości zmieniaja wiarę na praktyczny materializm i konsupcjonizm. Natomiast nie stają sie wojującymi ateistami. 
D
DPMS
19 października 2013, 21:24
"Efekt Franciszka" to takie samo wielkie, puste hasło jak "pokolenie JPII". Ludzie uwelbiają sobie tworzyć różne mity i egzaltować się nimi. To taka forma dowartościowania, kiedy innej brakuje. Po tzw. pokoleniu JPII nie pozostało kompletnie nic - w ogóle go nie było. Efekt Franciszka to może był - ale w mediach, które miały o kim pisać i od czasu do czasu mają nadal, bo to medialny człowiek. To co jest, realnie, to trwaly choć powolny trend odwrotu od KK dużej częsci społeczeńwa, która jeszcze chodzi do KK, ale już komunii nie przyjmuje; jeszcze chrzci dzieci, bierze śluby kościelne itp., ale już do kościoła regularnie nie chodzi, jeszcze deklaruje się jako wierząca, ale już nawet dzieci nie chrzci, ślubów sakramentalnych nie bierze... Takie są fakty. Z drugiej strony, to co widać, to radykalizująca się coraz bardziej katolicka ortodoksja, przywiązana do tradycji, konserwatywna i skrajnie zachowawcza, z milczącą fascynacją spoglądająca w stronę takich kościelnych ultrasów jak krajowy Natanek, czy lefebryści. To jest KK w Polsce dziś i tak wyglądają trendy. Żeby obraz dopełnić - z wolna budzi się w Polsce i głowę podnosi ateizm, ale nie ten co dawniej - milczączy - lecz ten na wzór zachodni - wojujący, głośny, roszczeniowy. Tak wygląda polska scena światopoglądowa.
M
mibel
19 października 2013, 15:50
Żyłka, znów dałeś ciała... Po pierwsze na napisanie artykułu muszisz siegać po marnej jakości polemikę. A po drugie, bierzesz wytarty, medialny slogan "efektu Franciszka" i chcesz się do tego odnieść, a robisz to z najbardziej głupiej strony: czy widać, czy nie widać, i czy już widać, albo czy mamy poczekać, aby zobaczyć "efekt"... Żyłka, chcesz działanie Ducha w K-le wymierzyć, zwarzyć, obliczyć? Rany, chłopie, stać Cię na więcej!
K
Karol
19 października 2013, 14:14
w numerze z 22 września: http://gosc.pl/wyszukaj/wydanie/przeglad/1a1423.GN-38-2013 gość informuje o prawie 100 klerykach więcej. I to są media katolickie?? kto napisał prawdę????
K
Karol
19 października 2013, 13:37
Helmut to chyba fronda ma problemy z hipokryzją bo kilka dni temu Terlikowski napisał to: http://www.fronda.pl/a/spada-liczba-powolan-franciszek-tego-nie-zmienil,31336.html a jak to się ma do tego tekstu który ty podałeś??? No właśnie nijak.
Łukasz Lasocki
19 października 2013, 08:27
byłabym wdzieczna, gdyby Autor (ktorego bardzo cenie) ne zapominal, ze jest jeszcze rodzaj powolania, o ktorym wszyscy w Kościele zapominaja... ...nie generalizuj szanowana OV albo OVd nie wszyscy
A
abi
19 października 2013, 01:34
byłabym wdzieczna, gdyby Autor (ktorego bardzo cenie) ne zapominal, ze jest jeszcze rodzaj powolania, o ktorym wszyscy w Kościele zapominaja...
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
18 października 2013, 22:54
Typowa dla współczesnych mediów praktyka, mająca już znamiona zarazy. Tworzy się pojęcie "efektu Franciszka", a potem szatkuje całą sferę działalności Franciszka i odsiewa w sposób, który ma to pojęcie uwiarygodnić. Nikt właściwie nie określa, co to takiego jest ten „efekt Franciszka” i jak go można analizować. Luźne pojęcie, do własnej interpretacji. Nie dajmy się zwariować i zmanipulować. Dzisiejsze media mogą każdą osobę równie szybko wykreować na bohatera (czysto medialnego), jak i anty-bohatera (też czysto medialnego). Nie wierzmy bezkrytycznie we wszystko, co tworzą media. Prawda zwykle leży gdzieś pośrodku.
C
Cogito
18 października 2013, 18:10
Znalazłem, tu jest wywiad dla KAI. z ks. Wojciechem Rzeszowskim sekretarzem Konferencji Rektorów Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. To by wyjaśniało skąd zamieszanie. [url]http://www.niedziela.pl/artykul/6041/Wiecej-klerykow-mlodsi-rektorzy-%E2%80%93[/url]
H
Helmut
18 października 2013, 18:07
http://odnowa.przemyska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=967:wicej-klerykow-w-seminariach-diecezjalnych-efekt-franciszka Tutaj masz jak czarno na białym - fronda też tak pisała jak Gość.
C
Cogito
18 października 2013, 18:04
Przepraszam za ten tryb przypuszczający wypowiedzi, ale wszystko zaczęło się od wypowiedzi jakiegoś biskupa (wiem, ale nie powiem, bo nie w tym rzecz), który ogłosił, że mamy się cieszyć bo w tym roku lepiej u nas z powołaniami, niż przez ostatnie kilka lat. Pytanie na jakiej podstawie to powiedział? Zasłyszał przy kawie? Może rektorzy szacowali a się przeliczyli, że ma być lepiej... albo, że przy tym całym niżu, to tak jakby normalnie ich było więcej. Tym sposobem sam mógł być w błędzie.  To zbyt spory błąd 100 mniej, a stu więcej (amplituda 200), zwłaszcza że było to hucznie ogłoszone ze dwa miesiące temu. Czyżby więc poczekano grzecznie i sprostowano niefrasobliwego hierarchę? Znowu.
K
Karol
18 października 2013, 17:49
Ja wczoraj też czytałem ten tekst redaktora Terlikowskiego, a wieczorem sięgnąłem po gościa niedzielnego a tam czytam, że w tym roku o 100 kleryków więcej niż w poprzednim. Dwie gazety katolickie i dwa różne fakty, coś jest nie tak. Z tego co się zoriętowałem to Gość Niedzielny ma jakieś wejścia, jesli chodzi o rektorów seminaryjnych więc ta nformacja wydaję mi się prawdziwa. Tylko nie mogę zrozumieć dlaczego redaktor Terlikowski tak napisał. Wydaję mi się, że jest on tak konserwatywnym katolikiem, ze chciał tym tekstem pobudzić sumienia chłopców i wzbudzić w nich chęć przeskoczenia danego progu z poprzednich lat??? Nie wiem, sam jestem konserwą, ale te wczorajsze teksty mocno mną wstrząsneły, bo skoro jedno z takich redakcji kłamię to ja już nie wiem co mam czytać.
jazmig jazmig
18 października 2013, 16:28
Terlikowski pisał o rzekomym efekcie Franciszka i wykazał, że tego efektu nie ma. Być może objawi się on w przyszłości, ale w tym roku nie wystąpił.
18 października 2013, 15:54
Kolejne życzeniowo-magiczne myslenie, pamiętam, jak długo dyskutowano nad wymyślonym, medialnym pokoleniem JPII. Nie ma efektu Franciszka, dokładnie tak samo, jak nie ma jakieś innej, franciszkowej twarzy Kościoła. Kościoł postrzegany przez osobę papieża jest domeną ateistów, w tym i pobożnych ateistów, dla których nie istnieje Jego Boska natura.
18 października 2013, 15:40
A ja uważam że jest już widoczny efekt Franciszka już inaczej zaczyna się postrzegać w świecie KK bo Franciszek pokazuje światu tą piękniejszą czyli pełną miłości , miłosierdzia ,pokory i skromności twarz Kościoła której z różnych powodów świat nie znał i widział raczej tą twarz gromiącą, napominającą,straszącą,pyszną i często wyniosłą ponad innych. Na inne  efekty zapewne przyjdzie nieco poczekać bo jak słusznie Pan zauważył wymagają czasu. Ps.Co ważne KK to nie tylko Polska
18 października 2013, 13:48
Mądry tekst, dziękuję Autorowi.
W
Wojciech
18 października 2013, 12:53
Jak zmierzyć wzrost wiary , ojcze Dariuszu ? A może tak jak opisuje to Paweł Milcarek ( ten jest chyba do przełknięcia na Deonie ?): <a href="http://Jego wybór został obwieszczony światu w płomiennej mowie Eltona Johna, znanej "ikony" ruchu homoseksualnego i przecież osoby krytycznie oceniającej Kościół: "Papież Franciszek to najlepsza wieść dla Kościoła katolickiego na przestrzeni wieków" - ogłosił niewierzący muzyk. - "Niekatolicy jak ja oklaskują na stojąco pokorę widoczną w każdym jego geście". "Vanity Fair" dawało swoim czytelnikom - dawało światu - takiego papieża, jakiego by chcieli. Zapewne nie po to, by pasł ich jak owieczki - lecz by pasł ich fantazje.">Jego wybór został obwieszczony światu w płomiennej mowie Eltona Johna, znanej "ikony" ruchu homoseksualnego i przecież osoby krytycznie oceniającej Kościół: "Papież Franciszek to najlepsza wieść dla Kościoła katolickiego na przestrzeni wieków" - ogłosił niewierzący muzyk. - "Niekatolicy jak ja oklaskują na stojąco pokorę widoczną w każdym jego geście". "Vanity Fair" dawało swoim czytelnikom - dawało światu - takiego papieża, jakiego by chcieli. Zapewne nie po to, by pasł ich jak owieczki - lecz by pasł ich fantazje.</a>
Dariusz Piórkowski SJ
18 października 2013, 12:31
Ocenianie "efektu Franciszka" po liczbie powołań to dość klerykalne podejście. Jakby Kościół to tylko księża. To może być jeden z mierników, ale nie jedyny. Kościół to głównie ludzie świeccy, bo ich jest najwięcej:) A jak zmierzyć wzrost wiary, nadziei, miłości, nawróceń, inicjatyw? Być może Opatrzność chce byśmy przestali lamentować nad spadkiem powołań kapłańskich, a zaczęli bardziej doceniać i pracować nad powołaniem chrześcijańskim jako takim. Bo jak ono będzie szczerze przyjęte i przeżywane, to i powołania kapłańskie i zakonne będą.
M
mhpaw
18 października 2013, 12:03
Jeszcze nie tak dawno czytałem w Gosciu Niedzielnym o wzroście liczny powołań, teraz okazuje się, że jest spadek... Zdecydujta się na jedno ludzie! PS. "Efekt Franciszka", p. Piotrze, niechędnie przyznaję ale mi to trąci biciem piany. Jak sam pan przyznaje, za wcześnie na takie oceny.