Do czego zakonnice przekonały papieża?
Powołanie przez papieża komisji ds. diakonatu kobiet - niezależnie od wyników jej badań - to wyraz dążenia do zwiększenia udziału kobiet w każdym wymiarze życia Kościoła. Nie można przed tym dłużej uciekać.
2 sierpnia papież Franciszek powołał komisję, która ma przeanalizować zagadnienie diakonatu udzielanego kobietom. Tym samym papież zrealizował obietnicę, którą złożył podczas majowego spotkania z przełożonymi żeńskich zgromadzeń zakonnych.
Zakonnice zapytały wówczas Franciszka, dlaczego tylko mężczyźni mogą być wyświęcani na diakonów, skoro również kobiety służą w Kościele w podobny sposób. Siostry argumentowały, że są wzmianki o istnieniu diakonis we wspólnotach chrześcijańskich pierwszych wieków.
Odpowiadając im, papież wspomniał, że słyszał o takiej posłudze. W innym miejscu sprecyzował, że współcześni teologowie - analizując świadectwa historyczne - dostrzegli rolę diakonis na trzech polach: pomoc przy chrzcie kobiet (chrzczono przez zanurzenie), pomoc przy namaszczeniu kobiet po chrzcie, pomoc biskupowi, gdy kobieta skarżyła się, że została pobita przez męża (diakonisa sprawdzała ślady po pobiciu na jej ciele). To jednak - jak zaznaczył Franciszek - nie przesądza, że posługa diakonis miała takie samo umocowanie teologiczne, jak ta podejmowana przez diakonów.
Papież uznał więc, że konieczna jest specjalna komisja, która powinna zbadać, czy owe kobiety to zwykłe pomocnice nazywane diakonisami czy też diakonisy w sensie, który dziś określamy jako sakramentalny. Sama komisja jest więc powołana, by wypowiedzieć się nie na temat przyszłości, ale przeszłości - jaka była natura diakonatu kobiet w Kościele pierwszych wieków.
Kościół jest dynamiczny
Gdy przeczytałem o tym kroku papieża, do którego przekonały go zakonnice, przyszło mi do głowy kilka myśli.
Po pierwsze, że Franciszek konsekwentnie realizuje swoje cele, poważnie traktuje rozmówców, dąży do dialogu i słucha. Wydaje się, że takiego wsłuchiwania się w głos kobiet często brakowało w Kościele - chociażby w podejściu Watykanu do kontrowersji teologicznych w niektórych żeńskich zgromadzeniach zakonnych w USA.
Po drugie, skoro papież powołał komisję, a nie po prostu zmienił praktykę Kościoła, to znaczy, że poważnie traktuje Tradycję i - wbrew zarzutom o podążaniu za modami współczesnego świata - dąży do kompleksowego wyjaśnienia argumentów, na które powołują się niektórzy orędownicy reform.
Po trzecie, Franciszek jest człowiekiem o szerokim spojrzeniu, więc nie ogranicza się do rad jednego środowiska, by na tej podstawie podejmować decyzję. Dlatego w skład komisji wchodzą mężczyźni i kobiety, teologowie z różnych krajów i dyscyplin teologicznych, tak zwani konserwatyści i progresiści.
Po czwarte - i to jest dla mnie najważniejsze - papież po raz kolejny pokazał, że jest świadomy dynamicznej natury Kościoła. Wie, że Objawienie trzeba czytać ciągle na nowo, szukając z nowym zapałem Bożych odpowiedzi na wyzwania współczesności i pojawiające się znaki czasu.
Franciszek nie jest przywódcą Kościoła skostniałego, powtarzającego stare schematy i sformułowania, ale pyta, co dziś Duch mówi w sercach i umysłach ludzkich. Zastanawia się, jak to przesłanie rozpoznać, rozkodować i wyrazić w wiarygodny sposób. Nikt nie może zarzucić, że papież jest niewrażliwy na człowieka, a może lepiej, na Boga mieszkającego w każdym człowieku.
Scenariusze przyszłości
Do jakich wniosków może dojść owa komisja i czym to może skutkować? Wydaje się, że są tylko trzy możliwości.
Liczba i charakter świadectw historycznych nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź na pytanie o naturę diakonatu kobiet w pierwszych wiekach. To jakiś czas temu sugerował kard. Walter Kasper. Jeśli okazałoby się, że nie mamy danych, wtedy trzeba by powiedzieć, że Tradycja Kościoła nie pozwala na argumentowanie ani za, ani przeciw udzielaniu święceń diakonatu kobietom. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy wprowadzenia takiej praktyki dzisiaj musieliby szukać argumentacji w innych źródłach.
Owe diakonisy były zwykłymi ministrantkami, nie były wybierane i błogosławione do realizacji swych zadań. Jeśli komisja znalazłaby potwierdzenie tej tezy, diakonat zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn zyskałby solidne umocowanie w Tradycji. Ewentualna zmiana tej praktyki musiałaby być uzasadniana rewolucją kulturową i społeczną, czyli stwierdzeniem, że dotychczasowa praktyka udzielania święceń mężczyznom wiązała się z marginalną rolą kobiety w społeczeństwach, a nie z wolą Bożą rezerwującą ten sakrament dla płci męskiej.
Procedura ustanawiania diakonis była analogiczna do tej, której poddawano mężczyzn mianowanych diakonami, więc taki sam był też charakter ich posługiwania. Jeśli komisja podałaby takie wyniki, nie byłoby żadnych teologicznych przesłanek przeciw diakonatowi kobiet. Jeśli papież zdecydowałby się na taką reformę, musiałby tylko przemyśleć jej czas i formę, by nie doprowadziła ona do niepotrzebnego zamieszania wśród wierzących, ale - z teologicznego punktu widzenia - drzwi do zmian miałby otwarte.
Niezależnie od wyników badań ekspertek i ekspertów oraz konsekwencji z nich płynących, jedno jest pewne: zwiększenie udziału kobiet w każdym wymiarze życia eklezjalnego jest jednym z najpoważniejszych i najpilniejszych wyzwań, przed którym Rzym, diecezje i parafie nie mogą dłużej uciekać. Powołanie komisji można odebrać jako sygnał, że papież świetnie zdaje sobie z tego sprawę.
ks. Damian Wąsek - Duchowny diecezji bielsko-żywieckiej, doktor habilitowany teologii fundamentalnej. Wykładowca w Instytucie Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Autor m.in. książek "Koncepcja teologii Piotra Abelarda" (2010), "Nowa wizja zarządzania Kościołem" (2014) oraz zbioru refleksji o miłosierdziu "Miłość wszystko wyjaśnia" (2012). W ramach działalności naukowej porusza głównie tematy związane z kierunkami reformy Kościoła oraz prowadzi spór z nowym ateizmem. Mieszka w Krakowie.
Tekst ukazał się pierwotnie w Laboratorium Więzi.
Skomentuj artykuł