Druga komunia, czyli po zawodach

ks. Artur Stopka

W sensie źródła bliższego i bezpośredniego, wzięło się z jednej gazety, która w wielkanocny wtorek postanowiła odgrzać wielokrotnie wałkowany temat przesunięcia terminu pierwszej Komunii świętej z drugiej do trzeciej klasy i perturbacji wynikłych z posyłania do szkół sześciolatków.

W artykule, który powstał w płockiej mutacji wspomnianej gazety, z powołaniem się na szefa wydziału katechetycznego miejscowej kurii pojawiło się sformułowanie: "Zmieni się też termin uroczystości odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych, zwanej przez niektórych tzw. drugą komunią czy komunią generalną, znanej jak dotąd tylko w diecezji płockiej (zwyczaj ten wprowadził arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski) i odbywającej się w klasach czwartych". Ale to nie wszystko. Dalej czytamy wypowiedź wspomnianego duchownego: "Nowa podstawa programowa katechezy Kościoła katolickiego w Polsce zakłada, że uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych powinno mieć miejsce na koniec szóstych klas". Jest też wiadomość, że podstawa ta proponuje także, by odnowienie przyrzeczeń było w każdej diecezji w kraju, a decyzję podejmą biskupi.

Nie zabrakło wyjaśnienia: "Chodzi o to, by każdy etap edukacyjny kończył się ważnym dla katolików wydarzeniem - tłumaczy duchowny. - Pierwsza komunia w trzeciej klasie, odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych w szóstej, bierzmowanie na koniec gimnazjum, przygotowanie do sakramentu małżeństwa w szkołach ponadgimnazjalnych".

W ten oto sposób, dzięki niezbyt przychylnej Kościołowi gazecie, dowiedziałem się wraz z milionami innych polskich katolików, że przybędzie w procesie formacyjnym młodego wierzącego człowieka w Polsce znacząca uroczystość.

DEON.PL POLECA


Poczytałem sobie w Internecie o samej idei tego, co nazwano "drugą komunią". Z dekretu podpisanego przez poprzedniego biskupa płockiego dowiedziałem się, że "Uroczysta Komunia Święta - tzw. Komunia Święta Generalna jest w diecezji płockiej traktowana jako ważne i znaczące wydarzenie w kształtowaniu osobowości chrześcijańskiej. Jest ona przede wszystkim uroczystością świadomego odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych". Że praktyka ta istnieje w lokalnym Kościele od roku 1910, istotnie zainicjował ją wspomniany wyżej błogosławiony arcybiskup i początkowo była ona uwieńczeniem systematycznej nauki wyższego kursu katechizmowego. Po nadaniu jej nowej treści i specyfiki stała się uroczystością na zakończenie czwartej klasy podstawówki, mającą na celu budzenie świadomości powołania chrześcijańskiego, wynikającego z sakramentu chrztu świętego.

Dowiedziałem się też, że proboszcz, po zasięgnięciu opinii od katechetów, podejmuje decyzję o dopuszczeniu dziecka do uroczystego odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych na podstawie:
a) systematycznej, całorocznej katechizacji szkolnej i parafialnej;
b) uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej;
c) posiadania odpowiedniego poziomu wiedzy religijnej, sprawdzonego w niektórych wypadkach egzaminem.

Natomiast z pewnej strony parafialnej uzyskałem wiedzę, że między innymi: "Rodzice pokrywają koszty pamiątek komunijnych dla dzieci (Pismo św., obrazek w ramce za szkłem, dekoracja świątyni podczas uroczystości, dar ołtarza dla parafii katedralnej)".

Od dawna wiadomo, że dla odbioru informacji ma ogromne znaczenie kto i w jaki sposób poda ją jako pierwszy i kto od razu narzuci jej interpretację. Kościół katolicki w Polsce przekonał się o tym bardzo dobitnie na przykład przy okazji nałożenia pewnych ograniczeń medialnych na pewnego księdza redaktora.

Informacja o nowej propozycji podsumowania jednego z etapów formacji katechetycznej w Kościele katolickim w Polsce trafiła do świadomości społecznej od razu w interpretacji negatywnej. Jeszcze zanim w ogóle Kościół oficjalnie ją ogłosił. No i, jak to mówią niektórzy, "po zawodach". Nadanie jej innej interpretacji, zwłaszcza w umysłach dzieci i ich rodziców, to zadanie w sam raz dla Syzyfa. A ten, jak wiadomo, jest postacią mityczną.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Druga komunia, czyli po zawodach
Komentarze (29)
W
wnioski
17 lipca 2012, 00:58
WNIOSKI: 1. NIE KUPOWAĆ I NIE CZYTAĆ "PEWNYCH" GAZET o których już bez wątpienia wiadomo, że jednym z głównych powodów ich powstania była i jest walka z KK w Polsce. 2. NIE PROPAGOWAĆ (JAK TO OSTATECZNIE CZYNI AUTOR) SZKODZĄCYCH KK W POLSCE TREŚCI TYCH GAZET. No to teraz dowiedzieli się o tym także ci co nie czytają "pewnych" gazet ! 3. JEŚLI ARTYKUŁ MA MIEĆ CHARAKTER KRYTYCZNY - PISAĆ TEZĘ NA POCZĄTKU ARTYKUŁU, A NIE NA KOŃCU (ile osób tak naprawdę czyta artykuły do końca!). I najważniejsze: 4. NIE RŻNĄĆ PRZYSŁOWIOWEGO GŁUPA. Nigdy nie uwierzę aby ks.(!) Artur Stopka o wszystkim powyższym nie wiedział !
M
mirek
17 lipca 2012, 00:10
druga komunia ?  dlaczego nie trzecia ,czwarta i 5-ta ?  wiecej kasy dla kosciola
14 kwietnia 2012, 20:49
 Zniknął użytkownik gos.c razem ze wszystkimi wpisami?
13 kwietnia 2012, 11:25
@gos.c Przepraszam jeśli kursywa wprowadza w błąd. Reszta odpowiedzi na prv.
13 kwietnia 2012, 09:15
Kiedyś myślałam, że nie powinno się udzielać chrztu dzieciom, których rodzice nie wierzą, nie praktykują (nie wiem, jak to nazwać). Ale przekonała mnie pewna wypowiedź dorosłej osoby, która mówiła mniej więcej tak: Moi rodzice byli niewierzący. Mój brat został ochrzczony jako dziecko, mnie nie ochrzczono, bo ksiądz odmówił chrztu. Mój brat wierzy, ja nie. Chrzest to w końcu tajemnica... @gosc.c Stawiasz mi zarzut kłamstwa. Przepisz wobec tego zacytowane wyżej Twoje zdanie tak by zawiarało swierdzenie o stanie obecnym, jak ono bedzie brzmiało: Obecnie myślę że powinno się udzielać chrztu dzieciom, których rodzice nie wierzą, nie praktykują (nie wiem, jak to nazwać). Przekonała mnie pewna wypowiedź dorosłej osoby, która mówiła mniej więcej tak: 'Moi rodzice byli niewierzący. Mój brat został ochrzczony jako dziecko, mnie nie ochrzczono, bo ksiądz odmówił chrztu. Mój brat wierzy, ja nie.' Chrzest to w końcu tajemnica...
13 kwietnia 2012, 09:11
1229 Gdy ktoś chciał stać się chrześcijaninem, musiał – od czasów apostolskich – przejść pewną drogę i wtajemniczenie złożone z wielu etapów. Można tę drogę przejść szybciej lub wolniej. Zawsze powinna ona zawierać kilka istotnych elementów: głoszenie słowa, przyjęcie Ewangelii, które pociąga za sobą nawrócenie, wyznanie wiary, chrzest, wylanie Ducha Świętego, dostęp do Komunii eucharystycznej. Chrześcijaństwo jest religia wyboru (Jezusa). Chrześcijaństwo jest religia decyzji (chęci wypełniania woli Pana). Przyjęcie chrztu wymaga uprzdniego WYZNANIA WIARY. To znaczy, ze łaska (wiary) musi byc dana przed chrztem. Łaska ta musi byc dana albo swiadomemu katechumenowi albo rodzicom dziecka. Łaska wiary jest tu uprzedzająca - Zmartwychwstały Chrystus wychodzi do człowieka z ofertą korzystania ze zbawienia. Nie jest tak, że osoba nie ochrzczona jako dziecko nie dostanie tej uprzedzającej łaski z powodu braku chrztu. Dzieci (w procesie wychowania) przyjmuja wiarę rodziców - potem mogą ją odzucić, zweryfikować, przyjąc... To łaska wiary i wyznanie wiary pozwala więc na przyjęcie chrztu.  Łaska - wylanie Ducha Sw - przychodzi w pomocą temu otwraciu się człowieka.
Jadwiga Krywult
12 kwietnia 2012, 21:21
Ale - odpowiadając sobie na pytanie zadane Kindze - chrzest jest ODPOWIEDZIĄ na wyznanie wiary - uczynione przez kandydata lub jego rodziców. W opisywanym przypadku tak nie było - rodzice byli niewierzący. I łaska przychodzi wesprzeć to otwarcie się człowieka (czy to juz wierzącego dorosłego czy dziecka któremu rodzice zobowiązuja się wszczepić te wiarę). Łaska przyszła, ale raczej nie jako 'wsparcie otwarcia się rodziców'.
12 kwietnia 2012, 14:59
Katecheza może pomóc w dalszym wtajemniczeniu chrześcijańskim, czyli być źródłem wiedzy o wyznawanej religii, jej symbolach, liturgii, świętych itd. @ gos.c Kiedyś myślałam, że nie powinno się udzielać chrztu dzieciom, których rodzice nie wierzą, nie praktykują (nie wiem, jak to nazwać). Napisałaś, że jesteś za tym by chrzcić dzieci osób które nei wierzą i nie praktykują bo znasz takie dziecko które wierzy i znasz dziecko którego nie ochrzczono i to nie wierzy. Jest oczywistym, że jest wiele czynników wpływających na to czy ktoś wierzy czy nie. Ale - odpowiadając sobie na pytanie zadane Kindze - chrzest jest ODPOWIEDZIĄ na wyznanie wiary - uczynione przez kandydata lub jego rodziców. I łaska przychodzi wesprzeć to otwarcie się człowieka (czy to juz wierzącego dorosłego czy dziecka któremu rodzice zobowiązuja się wszczepić te wiarę). Kościół pod wpływem rodziców uznał po kilku wiekach, że rodzice przekazują wiarę dzieciom... potem dzieci moga juz utracić juz samodzielnie - ale w samodzielne rozumienie swiata wchodza jako wierzący. Jesli nie ma komu wszczepiac te wiare dziecku to nie ma tego wyjścia ku Bogu i nie ma on na co odpowiedzieć. Popatrz ilu jest niewierzących wśrod ochrzczonych... a ilu ludzi uwierzyło i sie ochrzciło. Stąd moja reakcja na zdanie, że należy chrzcić dzieci osób niewierzących bo to może pomoże... Ja nie wierzę mOcnej ale często się z nia zgadzam. I tym razem też nie widze powodu by się z nia nie zgodzić...
12 kwietnia 2012, 14:24
Kingo, czy możesz mi powiedzieć co musi się stać by ktoś został ochrzczony? Co dana osoba musi zrobić by przystapic do chrztu? Do czego ta łaska wiary jest "dodawana"?
Jadwiga Krywult
12 kwietnia 2012, 14:16
T7HRR, sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. Jakiej łaski udziela Bóg w sakramencie chrztu ? Twierdzisz, że łaski wiary - nie. Wykluczyłeś przecież, że z sakramentu chrztu wynika to, że brat ochrzczony wierzy, a siostra nieochrzczona nie wierzy.
12 kwietnia 2012, 12:24
 Przepytajcie ochrzczonych ze znajomości Pisma Świętego(wykorzystują ten katolicki analfabetyzm np.ŚJ i protestanci)KKK, popytajcie o dogmaty. Co można o nich powiedzieć , to przecież z nich kiedy ich tłumnie zgromadzonych widział był dumny Prymas Tysiąclecia(i dumnych jest dzisiaj z 97%  abp.Michalik). To jak ktoś kto nie zna swojej religii to katolik czy nie ?
12 kwietnia 2012, 12:23
(...)Moi rodzice byli niewierzący. Mój brat został ochrzczony jako dziecko, mnie nie ochrzczono, bo ksiądz odmówił chrztu. Mój brat wierzy, ja nie. Chrzest to w końcu tajemnica... I to jest chyba niezrozumienie tego czym jest chrzest... To nie jest magia. Gdyby było tak jak mówisz najlepiej by było chrzcić "wszystko co się rusza" i by robił to kapelan szpitala  - prawie tak jak mormoni chrzczą pośmiertnie....
12 kwietnia 2012, 12:16
@gos.c Kto z nich nie wiedział, że jest to: 1. Wyznanie wiary chrzczonego (z jednej) i "usynowienie" przez Boga (z drugiej strony) 2. Zapisanie się do konkretnego wyznania chrześcijańskiego (Kościoła)
12 kwietnia 2012, 11:51
Wg mnie jednak nie wiedzą. Proszą o chrzest, ale nie wiedza, czym ten chrzest jest. Naprawdę jest spora część ochrzczonych, którzy nie wiedzą, czym chrzest jest. Wiedzą: ale nie korzystaja sami i nie nauczą dziecka korzystać ;-) Dlatego myślę o ile by spadła ilość chrztów gdyby rodzie musieli dostarczyć "dzienniczki" z poświadczeniem uczestnictwa we Mszach św od czasu urodzenia dziecka do dniach chrztu ;-)
W
Wojtek
12 kwietnia 2012, 11:46
Zgadzam się, że to rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, a nie księża. Ale niestety, mamy mnóstwo księży, którzy swoją postawą i przykładem życia spłycają wiarę do nic nie znaczących gestów i praktyk iście faryzejskich. Lubują się w biurokracji, zamiast w realnym życiu. Jako przykład mogę sięgnąć po moje własne podwórko. Parafia p.w. Św. Krzyża w Środzie Śląskiej. Nic się tam nie dzieje, są Msze Święte odprawiane w stylu urzędnika, kazania czytane z książeczek, bez widocznego zaangażowania. Mimo, że jest to parafia miejska, to wciąż nie ma strony internetowej, a mogłaby by mieć nawet tutaj na Deonie! Do tego po mieście krąży sensacyjna plotka lub nieplotka, że proboszcz buduje dom dla swojego syna!? Ale co tam, przecież proboszcz też człowiek, no nie? Ostatnie rekolekcje wielkopostne prowadzone przez księdza z Wrocławia, którego głównym przesłaniem było żeby ludzie byli praktykujący. I tak podsumowując jego kazania, to człowiek chodzący do kościoła to dobry człowiek, a niewierzący to z definicji zły człowiek, żyjący w strasznym kłamstwie :-) I relacjonował dalej  jak spotkał na Cmentarzu Grabiszyńskim mistrza ceremonii, który prowadził jakiś tam ateistyczny pogrzeb, i tak pięknie mówił, że aż łza się kręciła w oku! To gdy po pogrzebie podszedł do niego i zapytał się czy znał tego człowieka, mistrz ceremonii odpowiedział mu, że nie :-D "Przecież mi zapłacili bym tak pięknię mówił!" Ksiądz dalej relacjonował: "Zapłacili mu, za kłamstwo!" :-D O tak! Zwłaszcza, że nikt tego nie wie! I ani ksiądz nie znał tej osoby, ani ludzie w kościele na rekolekcjach. No i przecież na pewno ten ksiądz nie bierze pieniędzy za pogrzeby! :-)   Dla księdza decydujące, to czy ktoś jest dobrym człowiekiem, czy nie jest to czy jest praktykujący, czy nie!  
12 kwietnia 2012, 11:28
Przecież wielu nie wie, do czego się zobowiązują. Przecież osobom niepoczytalnym nie udziela się ślubu. Ludzie wiedzą do czego się zobowiązują. Co najwyżej podczas składania zobowiązania kłamią. Tym bardziej warto właśnie rodzicom, a nie księżom wyrazić swój żal, że nie postarali się wychować w wierze. Tu trzeba głoszenia Dobrej Nowiny, a nie wiedzy. Na pewno trzeba jednego i drugiego. Nie namawiam do rezygnacji z głoszenia Chrystusa na katechezie. Chciałam tylko zwrócić uwagę na porządek przekazu wiary, bo często obserwuję - nie tylko w dyskusjach internetowych, że żale na jakość wiary wypychane są poza nasze podwórko i przelewane na księży.
12 kwietnia 2012, 10:23
Przecież podczas chrztu dziecka to rodzice i chrzestni zobowiązują się przekazać dziecku wiarę. (...) Bardzo mądry komentarz. Z drugiej strony dodamy tylko: z czego ksiądz może "rozliczyć" kandydata do bierzmowania? Z wiedzy i udziału życiu parfii (Masza, nabożeństwa). "dzienniczki" sa straszne, ale... gdyby tak na serio sprawdzić gotowośc kandydatów do dojrzałego uczestnictwa w zyciu Kościoła (choćby do udziału w niedzielę we Mszy Św.) to ponad połowę należąloby oblać.... dzieniczek to tylko podkładka by nie oblewać...
12 kwietnia 2012, 09:46
Przecież podczas chrztu dziecka to rodzice i chrzestni zobowiązują się przekazać dziecku wiarę. Także podczas zawarcia sakramentu małżenstwa państwo młodzi zobowiązują się wychować dzieci w wierze katolickiej. Tak więc wiarę dziecko powinno wyniesć z domu, a nie z katechezy w szkole. Katecheza może pomóc w dalszym wtajemniczeniu chrześcijańskim, czyli być źródłem wiedzy o wyznawanej religii, jej symbolach, liturgii, świętych itd. Dlatego nie rozumiem dlaczego moi przedmówcy takie pretensje roszczą do księży i Kościoła. Pretensje należy najpierw skierować do swoich własnych rodziców i chrzestnych.
B
baska
11 kwietnia 2012, 23:38
..no i mamy owoce 20 lat katechezy w szkole....podstawy programowe, systemy oceniania, dopuszczania, sprawdzania.... ewangelizowanie....
MS
moje spostrzeżenie
11 kwietnia 2012, 21:42
 Jak zwał, to zwał. Wiadomo, że chodzi o wyciągnięcie kasy i nie ma co mydlić oczu. Każda okazja jest dobra aby szkubnąć po kieszeni biednych, zapracowanych lub bezrobotnych rodziców: ubranko, składka, obrazek, prezent dla księdza, goście, zdjęcie, książeczka do modlenia, medalik -  nie wiem, czy coś pominięto. W sumie kilkaset zł. Czy Bóg tego potrzebuje? A na religii dzieci i młodzież przeważnie oglądają filmy.
C
Constantine
11 kwietnia 2012, 20:57
Smutne jest to, że często księża i katecheci spełniają swoje obowiązki bardzo powierzchownie. Poprzestają na formalnościach. Wierzę, że przeważnie mają dobre intencje, ale ulegają takiej bylejakości. Czasem wprawdzie angażują się, podejmują różne działania, ale brakuje bardzo ważnej rzeczy: kontaktu z druigm człowiekiem. Nie chodzi o to, żeby każdy był jakąś supergwiazdą o niewiadomojakich metodach nauczania, ale potrzeba po prostu takiej zwykłej ludzkiej obecności: autentyczności, szczerości, życzliwości, otwartości i zainteresowania drugim człowiekiem. Przecież właśnie do "owieczek" (czasem trochę niesfornych, ale zawsze spragnionych miłości) zostali posłani...
N
NN
11 kwietnia 2012, 20:46
Mój syn po bierzmowaniu powiedział, że już nie pójdzie do tego kościoła, w którym odbyło się jego bierzmowanie. Też były dzienniczki, podpisy, zaliczenia, próby.... Na szczęście zniechęcił się tylko do parafialnego kościoła, a nie do wiary.
W
Wojtek
11 kwietnia 2012, 13:52
No właśnie. Ciekawe, czy nasi księża potrafiliby się odnaleźć w czasach Jezusa? Czy stanęli by w obronie prostytutki, którą "pochwycono na cudzołustwie"? Czy wyszliby  z wieczernika do tłumu i powiedziliby mu prawdę jak Piotr? Czy jednak wolą ciępły kurwidołek na swojej plebanii? I jakby chciało się ochrzcić 3000 osób, to czy wydawaliby wtedy każdemu stosowne zaświadczenie, jak fachowy urzędnik, kasując przy tym każdą duszyczkę po 50zł (za tzw. koszt wystawienia takiego zaświadczenia)? Jak najbardziej rozumiem prawo kapłanów do zapłaty - " Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu.". Pytanie tylko czy ten nasz wół ciężko pracuje i miele ziarno, czy bardziej rozgląda się co by tu podjeść? :-)
C
Constantine
11 kwietnia 2012, 13:24
Obecna forma przygotowywania do Komunii i bierzmowania to porażka. Sama parę lat temu to przechodziłam. Przecież to zwykła biurokracja! Liczy się tylko papier, podpis, obecność - załatwianie formalności. A kogo obchodzi moja wiara, kto dostrzeże w takiej "procedurze" człowieka, z jego problemami i nadziejami? Ja akurat spotkałam księdza, dla którego nie byłam obojętna, który potrafił mnie wysłuchać, zrozumieć, odpowiedzieć na moje pytania - i właśnie to zmieniło moje życie, a nie latanie do kościoła z indeksem. Ale to przecież nie ode mnie zależało, nie każdy może mieć szczęście trafić na takie wsparcie... :( Po bierzmowaniu: nagle w niedzielę pusto, znika młodzież z kościoła. I tak co roku. Oto owoc tych przygotowań. Nikt tego nie widzi, nikogo to nie martwi?
W
Wojtek
11 kwietnia 2012, 12:58
Nasz Kościół zaczyna czerpać pełnymi garściami z osiągnieć faryzeuszy. Liczy się tylko praktykujący katolik, który ma podbite piecząteczkami dzienniczki, karteczki, zaświadczenia i inne duperele, a i przyjmie księdza "po kolędzie", a reszta ludzi to nieczyści. Niedługo doczekamy się nowego zwyczaju, by przy wejściu do Kościoła, "trzymając się tradycji starszych" przy wkładaniu dłoni po wodę święcono robiono to "rozluźniając pięść".  Czy naprawdę nasi pasterze myślą, że jak wymyślą nowy zwyczaj, to przez to ludzie zaczną czcić Boga? Może i będzimy częściej chodzić do kościoła, ale czcić tylko wargami. 
N
nk
11 kwietnia 2012, 12:40
Ciekawe, że dawniej nie było tysiąca prób w kościele przed I Komunią, bierzmowanie było wkrótce po I Komunii, nie było dzienniczków i zbierania podpisów przed bierzmowaniem, nie było religii w szkole, a do kościoła chodziło więcej ludzi niż teraz. A skutki braku najleżytej formacji właśnie opisujesz!!!
Ś
ść
11 kwietnia 2012, 09:27
To były czasy gdy elita katolicka czytała T -  teraz TP czyta elia antykatolicka.
G
gość
11 kwietnia 2012, 09:17
Wtedy czasy były inne i inaczej kształtowały się wartości.
Jadwiga Krywult
11 kwietnia 2012, 08:44
Ciekawe, że dawniej nie było tysiąca prób w kościele przed I Komunią, bierzmowanie było wkrótce po I Komunii, nie było dzienniczków i zbierania podpisów przed bierzmowaniem, nie było religii w szkole, a do kościoła chodziło więcej ludzi niż teraz.