Druga komunia, czyli po zawodach
W sensie źródła bliższego i bezpośredniego, wzięło się z jednej gazety, która w wielkanocny wtorek postanowiła odgrzać wielokrotnie wałkowany temat przesunięcia terminu pierwszej Komunii świętej z drugiej do trzeciej klasy i perturbacji wynikłych z posyłania do szkół sześciolatków.
W artykule, który powstał w płockiej mutacji wspomnianej gazety, z powołaniem się na szefa wydziału katechetycznego miejscowej kurii pojawiło się sformułowanie: "Zmieni się też termin uroczystości odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych, zwanej przez niektórych tzw. drugą komunią czy komunią generalną, znanej jak dotąd tylko w diecezji płockiej (zwyczaj ten wprowadził arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski) i odbywającej się w klasach czwartych". Ale to nie wszystko. Dalej czytamy wypowiedź wspomnianego duchownego: "Nowa podstawa programowa katechezy Kościoła katolickiego w Polsce zakłada, że uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych powinno mieć miejsce na koniec szóstych klas". Jest też wiadomość, że podstawa ta proponuje także, by odnowienie przyrzeczeń było w każdej diecezji w kraju, a decyzję podejmą biskupi.
Nie zabrakło wyjaśnienia: "Chodzi o to, by każdy etap edukacyjny kończył się ważnym dla katolików wydarzeniem - tłumaczy duchowny. - Pierwsza komunia w trzeciej klasie, odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych w szóstej, bierzmowanie na koniec gimnazjum, przygotowanie do sakramentu małżeństwa w szkołach ponadgimnazjalnych".
W ten oto sposób, dzięki niezbyt przychylnej Kościołowi gazecie, dowiedziałem się wraz z milionami innych polskich katolików, że przybędzie w procesie formacyjnym młodego wierzącego człowieka w Polsce znacząca uroczystość.
Poczytałem sobie w Internecie o samej idei tego, co nazwano "drugą komunią". Z dekretu podpisanego przez poprzedniego biskupa płockiego dowiedziałem się, że "Uroczysta Komunia Święta - tzw. Komunia Święta Generalna jest w diecezji płockiej traktowana jako ważne i znaczące wydarzenie w kształtowaniu osobowości chrześcijańskiej. Jest ona przede wszystkim uroczystością świadomego odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych". Że praktyka ta istnieje w lokalnym Kościele od roku 1910, istotnie zainicjował ją wspomniany wyżej błogosławiony arcybiskup i początkowo była ona uwieńczeniem systematycznej nauki wyższego kursu katechizmowego. Po nadaniu jej nowej treści i specyfiki stała się uroczystością na zakończenie czwartej klasy podstawówki, mającą na celu budzenie świadomości powołania chrześcijańskiego, wynikającego z sakramentu chrztu świętego.
Dowiedziałem się też, że proboszcz, po zasięgnięciu opinii od katechetów, podejmuje decyzję o dopuszczeniu dziecka do uroczystego odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych na podstawie:
a) systematycznej, całorocznej katechizacji szkolnej i parafialnej;
b) uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej;
c) posiadania odpowiedniego poziomu wiedzy religijnej, sprawdzonego w niektórych wypadkach egzaminem.
Natomiast z pewnej strony parafialnej uzyskałem wiedzę, że między innymi: "Rodzice pokrywają koszty pamiątek komunijnych dla dzieci (Pismo św., obrazek w ramce za szkłem, dekoracja świątyni podczas uroczystości, dar ołtarza dla parafii katedralnej)".
Od dawna wiadomo, że dla odbioru informacji ma ogromne znaczenie kto i w jaki sposób poda ją jako pierwszy i kto od razu narzuci jej interpretację. Kościół katolicki w Polsce przekonał się o tym bardzo dobitnie na przykład przy okazji nałożenia pewnych ograniczeń medialnych na pewnego księdza redaktora.
Informacja o nowej propozycji podsumowania jednego z etapów formacji katechetycznej w Kościele katolickim w Polsce trafiła do świadomości społecznej od razu w interpretacji negatywnej. Jeszcze zanim w ogóle Kościół oficjalnie ją ogłosił. No i, jak to mówią niektórzy, "po zawodach". Nadanie jej innej interpretacji, zwłaszcza w umysłach dzieci i ich rodziców, to zadanie w sam raz dla Syzyfa. A ten, jak wiadomo, jest postacią mityczną.
Skomentuj artykuł