Dziecko głosi kazanie

(fot. neneo / Shutterstock.com)

Dzieci nie mają wyłącznika. Nie da się także w pełni sterować ich zachowaniami. Nawet najgrzeczniejsze i najposłuszniejsze maluchy przynajmniej od czasu do czasu nie usiedzą w miejscu i odezwą się nie wtedy, kiedy trzeba. Także podczas Mszy św.

Te najmłodsze płaczą, gaworzą, domagają się nakarmienia, te trochę większe biegają albo spacerują, eksplorując sakralną przestrzeń. Przeszkadzają. Nie tylko wiernym uczestniczącym w liturgii. Także księdzu.

Od kilkudziesięciu lat tkwi w mojej pamięci drobne zdawałoby się zdarzenie. Służyłem do Mszy św., którą odprawiał bardzo poważany w okolicy kapłan, który osiągnął już ustawowy (wówczas) wiek emerytalny. Od pierwszych chwil liturgii oprócz głosu księdza, dźwięków organ i wspólnych śpiewów wiernych rozlegał się w świątyni raz po raz płacz. Płakało dziecko w wózku.

Nie pomagały wysiłki rodziców, aby je uspokoić. Nie płakało bardzo głośno, ale każdy je słyszał. Ksiądz odczytał fragment Ewangelii, po czym spoglądając w stronę niemowlęcia i jego rodziców zadysponował: "Proszę wyjść z tym dzieckiem. Teraz będzie kazanie i musi być cisza". Polecenie uzupełnił jednoznacznym, wypraszającym gestem. Wciąż mam przed oczyma obraz czerwonej po nasadę włosów, zawstydzonej matki opuszczającej w kompletnej ciszy świątynię. Odprowadzały ją dziesiątki spojrzeń. Pomyślałem wtedy, że jeśli zostanę księdzem, nigdy czegoś takiego nie zrobię.

DEON.PL POLECA


Nie wiem dlaczego właśnie to wydarzenie wybija się z mojej pamięci. Już jako ksiądz niejednokrotnie byłem świadkiem podobnej sytuacji. Rozmawiałem potem z wypraszającymi dzieci z kościoła duchownymi (w bardzo różnym wieku). Czasami udawało mi się ich przekonać, że popełnili błąd. Ale nie za często. Temat przeszkadzających w liturgii dzieci wiele razy pojawiał się również w rozmowach ze świeckimi, np. podczas kolędy. Z przykrością, choć również z pewnym zrozumieniem, słuchałem gromów rzucanych na "nieodpowiedzialnych rodziców, którzy lekceważą innych uczestników Mszy św.". Skóra mi ścierpła, gdy tuż po tegorocznych świętach Zmartwychwstania Pańskiego dowiedziałem się o wikarym, który w Wielkanocny Poniedziałek podczas Mszy św. skomentował zachowanie niepełnosprawnego dziecka i jego rodziców "Gdyby matka tego dziecka była mądra, wyszłaby z kościoła". "Ciekawe, jak w podobnej sytuacji zachowałby się papież Franciszek" - pomyślałem.

Dzisiaj już wiem. Jak podało "L'Osservatore Romano" kilka tygodni temu podczas Mszy św. odprawianej przez Franciszka w Domu św. Marty, dokładnie w czasie homilii, zaczęło płakać jakieś dziecko. Papież nie zignorował tego faktu. Uspokajając rodziców powiedział: "Nie przejmujmy się, bo kazanie dziecka w kościele jest piękniejsze od kazania księdza, kazania biskupa i kazania Papieża. Pozwól mu płakać - pozwól mu, bo jest to głos niewinności, który przydaje się wszystkim".

Jest coś ujmującego, ale też mocno zastanawiającego w takim potraktowaniu, takim nazwaniu dziecięcego płaczu w czasie Mszy św. Według Franciszka, to nie forma przeszkadzania w liturgii, którą można potraktować ostrzej lub łagodniej. To forma udziału, uczestnictwa, pełnoprawnego wypowiadania się. Czy nie takie potraktowanie dziecka w kościele jest najwłaściwszą realizacją polecenia Jezusa: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże" (Łk 18,16)? Warto przy okazji przypomnieć, na marginesie toczącej się w krajowych mediach gorącej dyskusji, że w zeszłym roku Franciszek zajął stanowisko w sprawie karmienia piersią. Również podczas Mszy św. w Domu św. Marty powiedział: "Matki, dawajcie dzieciom mleko, nawet teraz jeśli płaczą lub są głodne. Karmcie je piersią, nie przejmujcie się".

Znam wielu księży i świeckich, którym płacz czy gaworzenie dziecka poważnie zakłóca udział w liturgii. Rozprasza ich. Odciąga uwagę od tego, co się dzieje w prezbiterium. Być może takie podejście, jakie zaprezentował papież Franciszek pozwoli im spojrzeć na problem (bo to jest problem) inaczej?

W opublikowanym właśnie przez dziennik "La Repubblica" wywiadzie z papieżem-seniorem Benedyktem XVI padają słowa: "Osobiście byłem głęboko poruszony od pierwszej chwili niezwykłą ludzką dyspozycyjnością papieża Franciszka wobec mnie". Benedykt XVI mówi też o "ludzkiej życzliwości" jego następcy. Myślę, że to bardzo istotna wskazówka przy rozwiązywaniu rozmaitych, mniej lub bardziej istotnych problemów wśród wierzących w Jezusa Chrystusa. Chodzi o to, aby być w każdej sytuacji "ludzkim". Pamiętać, że wszyscy jesteśmy ludźmi, takimi samymi pod względem godności w oczach Bożych. Także małe, płaczące w czasie homilii dziecko. Być może właśnie o tym właśnie głosi ono kazanie.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziecko głosi kazanie
Komentarze (44)
T
Teresa
11 września 2016, 01:47
teja-byłam świadkiem, gdy podczas wygłaszania przez księdza kazanie o tolerancji zapłakało małe dziecko, ksiądz przerwał kazanie i powiedział "proszę wyjść z tym dzieckiem bo mi przeszkadza" - uznalam to za szczyt hipokryzji. Kiedyś wzięłam moją 3-letnią wnuczkę do kościoła. Siedziała ze mną w ławce, nie odzywała się, ale w pewnym momencie zaczęła z tej ławki wychodzić i wchodzić spowrotem. Siedzący za nami starszy pan powiedział ze złością, niech pani uspokoi to dziecko, nie zaregowałam, a wtedy on zwróciL się do księdza, który chodził z tacą. Młody ksiądz uśmiechnął się i powiedział "ależ proszę pana to jest tylko dziecko".
EG
Ewa Grzelak
29 sierpnia 2016, 21:43
nie rozumie ale skąd wiesz,że nie rozmawia z Bogiem.Z tobą przecież dzieci rozmawiają,nawet gdy gaworzy to odpowiadasz,reagujesz jakoś
EG
Ewa Grzelak
29 sierpnia 2016, 13:50
uważam,że dziecko w ten sposób:płaczem,gaworzeniem,śmiechem,zabawą też modli się
29 sierpnia 2016, 14:12
I zapewne rozumie po co jest w kosciele, co to jest kościół itd. I odmawia pacierz rano i wieczorem?
T
Tomasz
29 sierpnia 2016, 13:20
Oczywiście,że rodzice powinni przchodzić z dzieciakami do kościoła(sam mam małe dziecko).Nie chodzi tu o to,że dzieci płaczą czy gaworzą( to przecież u nich naturalne) ale o to,że robi się niebezpieczny trend.Dziś dzieciom pozwala sie w kościele dosłownie na wszystko.Wogóle wytwarza się jakiś kult człowieka w kościele ale to inna kwestia.Bieganie przy prezbiterium,jeżdżenie autkami po posadce kościoła już chyba nikogo nie dziwią a to wszystko przy biernej postawie rodziców.Nie rozumiem jak można iść na msze i brać dla dziecka zabawki.Tak jak napisałem wcześniej,uważam,że problem leży w rodzicach,którzy nie wiedzą po co przychodzą do kościoła. Pan Jezus sie uobecnia na ołtarzu a tatuś w tym czasie bawi się resorakiem ze swoim synem.Totalne nieporozumienie. Jak dziecko płacze,trzeba poprostu wyjść na chwilkę by nie przeszkadzać i jest po problemie.Dzieci nie są nic winne,że płaczą czy gaworzą.Tak już mają.Niestety rodzice przeginają i to ostro.                                      
29 sierpnia 2016, 14:13
Oczywisćie iz nie jest wina dzieci iz płączą, czy sie bawią. To wina wyłącznie rodziców.
P
Patrycja
29 sierpnia 2016, 15:46
Dokładnie o to mi chodzi co Pan napisał. Dzieci mają wstęp do kościoła. Nawet jako katolicy powinniśmy je tam zabierać. Rodzice powinni zachowywać się odpowiednio, pilnując dziecka, wyjść z nim jeśli trzeba, bo dzieci to nie lalki, nie będą nieruchome, bo tak mi się każe, czasem płaczą, nudzą się na Mszy, ale to nie znaczy, że mają do pierwszej komuni siedzieć w domu.
A
Antoni
29 sierpnia 2016, 12:19
a
P
Patrycja
29 sierpnia 2016, 12:00
Czytam poniższe komentaerze i jestem w szoku. Co mają zrobić rodzice? Przestać chodzić do kościoła, bo mają dzieci? Chodzić sami? A jeśli akurat zostaje z dziećmi jeden rodzic? Nie ma prawa iść z nimi do kościoła? A jeśli nawe oboje rodzice są w domu, czy nie mogą iść razem jako rodzina do kościoła? A może trzeba zostawiać dzieci z babcią? nianią? A może nie każdy ma komu oddać dziecko na przechowanie? Oczywiście, kiedy dziecko płacze albo bardzo rozrabia rodzice powinni wyjść z kościoła. Chyba każdy rozsądny człowiek ma taki naturalny odruch. Z pewnością zdarzają się rodzice, którzy przeginają i pozwalają na wszystko, ale proszę bez uogólnień. Co z gaworzącym niemowlakiem zrobić? Co zrobić z kilkulatkiem nie mogącym ustać w miejscu? Byliście kiedyś dziećmi albo rodzicami?
29 sierpnia 2016, 12:16
Czy fakt, iz rodzice dziecka pójdą razem na Mszę sw. jest usprawiedliwieniem, iz ich dziecko bedzie przeszkadzalo innym. I to płaczem, bieganiem po kościele itp. Czemu wymagasz od innych zrozumienia, nie chcąc ich zrozumieć? Czy cos sie stanie, jak dziecko godzinę zostanie z babcią, ciotką. Czy wszedzie zabierasz swoje małe dziecko?
S
Sława
29 sierpnia 2016, 13:18
Nie każdy ma babcię lub ciocię. Co wtedy? ma przez kilka lat nie chodzić do kościoła?
29 sierpnia 2016, 14:10
Rizumiem, iż jak nei ma babci lub cioci to wszedzie chodzicie razem i z dzieckiem? Rozumiem, też, iz w Waszym kościele jest jedna Msza sw. i co niedziele zawsze chodzicie na nią, bez wzgledu na pogodę?
JF
jola fiodor
29 sierpnia 2016, 15:24
taaak... nikogo nie ma, ani męża, ani przyjaciół, ani rodzeństwa. spróbuj tak się zachować w kinie albo w teatrze, to wyprowadzą Cię, wezwą policję i oddadzą sprawę do sądu za przeszkadzanie wszystkim. dzisiejszym świecie modlącym się można wejść na głowę i napluć w twarz. spróbujcie robić takie cyrki w meczecie albo w synagodze...
P
Patrycja
29 sierpnia 2016, 15:33
Dokładnie nie każdy ma pod ręką babcie, ciocie, braci itd. Nie każdy wyręcza się innymi w opiece nad własnym dzieckiem! Tak, na zakupy, na spacer, do kościoła idę z dzieckiem. Co mam niby z nim zrobić? W szafie zostawić? Sąsiadom podrzucać co niedziela? Akurat moje dziecko jest jeszcze malutkie i nikomu nie przeszkadza w kościele, ani nigdzie indziej, bo po kinach i galerach z nim nie chodzę.
P
Patrycja
29 sierpnia 2016, 15:38
No właśnie, spróbuj mieszkać w mieście, gdzie nie masz rodziny, znajomym będziesz oddawać co niedzielę dziecko? Ciekawe jak długo będą tymi znajomymi? A może po prostu ktoś nie chce wykorzystywać dziadków i wszystkim dookoła do opieki nad własnym dzieckiem. Do kina, teatru itd się dzieci nie zabiera, ale też chodzić tam nie ma wielkiej potrzeby, a do kościoła na Mszę moża mieć potrzebę duchową, tylko kogo to obchodzi? 
T
Tomasz
29 sierpnia 2016, 11:13
,,Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im:do takich bowiem należy królestwo Boże,,Łk 18,16 Zawsze zastanawiało mnie co ten fragment ma wspólnego z biegającymi,bawiącymi się z rodzicami samochodzikami czy lalkami dziećmi podczas Mszy.Niestety jest to wyrwany z kontekstu fragment,którym próbuje sie usprawiedliwic karygodne zachowanie niektórych dzieciaków ale też niestety rodziców. Problem nie tkwi w dzieciach,które często na Mszy sie nudzą i nie można ich za to winić ale w rodzicach.Mam ogomny szacunek dla rodziców,którzy przychodza na Msze z dziećmi i przez całą godzinę je pilnują.Nawet jak dziecko jest nadpobudliwe i szaleje w kościele podczas Mszy ale jak rodzić próbuje sie nim zająć,uspokojić,nawet z marnym skutkiem to napawdę mam wielki szacunek do takich osób.Niestety często widzimy jak przychodzą całe rodzinki do kościoła żeby sobie...postać.Głośne rozmowy,pisanie smsów,oglądanie facebooka podczas Mszy są niestety na porządku dziennym i to jest problem.Jeżeli dorośli  zachowują się karygodnie na Eucharystii to niestety dzieć też będą.
29 sierpnia 2016, 07:58
Płączące dzieci, rodzice biegajacy za niesfornymi pociechami, ludzie włażący do kościoła jak do obory podczas Mszy św. Ględzenie w ławkach podczas Mszy św, ubrania jak na plażę lub do knajpy. Dzwonki telefonów, ba nawet ściszone rozmowy przez telefon. Tak wygląda brak szacunku dla sacrum, ale też brak szacunku dla innych. Wiek nie ma znaczenia.
M
Marcin
29 sierpnia 2016, 12:35
Dla mnie i żony to normalne, że dopóki nasze dziecko nie dorośnie, do Kościołą będziemy chodzić osobno. A w imię czego mamy się dernerwować, krępować i do tego przeszkadzać innym w uczestniczeniu we Mszy Świętej? Ja sam potrzebuję skupienia, wyciszenia, żeby móc w pełni się zaangażować, a nie tylko "być". Polecam innym rodzicom zmagającym się z problemem niesfornych pociech.
T
tylko
28 sierpnia 2016, 22:03
księże Arturze, Chciałam podziękować za te słowa. W zeszłą niedzielę w Korbielowie zostałam poproszona o wyjście z kościoła bo moje 1,5 roczne dziecko z 5 razy zawołało swoją siostrę aby do niego podeszła.Gdy ksiądz poprosił o wyjście, poczułam się jak wywołana do tablicy i uznałam, że rzeczywiście gaworzenie dziecka może utrudniać mówienie i słuchanie homilii i oczywiście wyszłam z dzieckiem. Ale po mszy zaczęli do mnie podchodzić różni obcy mi ludzie i ich słowa udowadniały, że ksiądz nie miał racji. Co mówili? Dlaczego pozwoliła się Pani wyrzucić z Kościoła? Przecież dziecko nie biegało, nie płakało... To, że zdarzyło mu się powiedzieć głośniej niż ksiądz? Inna osoba z ironią, a nie udało się zakleić ust plastrem? Starsza Pani do mnie: ksiądz nie wie co to wychowanie dzieci i nie rozumie co to znaczy, ubrać trójkę, pilnować trójkę żeby samemu być w Kościele... I jeszcze Pan, który sugerował że powinnam była odpowiedzieć: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie... Cały tydzień miałam zgryz, kto miał rację. Dzisiaj znowu wyjechaliśmy na weekend do Korbielowa ale z lęku przed wiadomym nie poszliśmy wogóle do Kościoła. A teraz znalazłam ten artykuł. Jaka szkoda, że dopiero teraz!
J
Jarogniew
29 sierpnia 2016, 00:21
Dzięki Bogu, są jeszcze na tym świecie rzeczy, które nie podlegają głosowaniu. Jedną z nich jest Prawda. Żeby nawet cały świat orzekł, że zło jest dobrem, to i tak prawda pozostanie prawdą. Tak też właśnie jest w tym przypadku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie mieniący się katolikami, a nawet duchowni przypuszczają atak na sferę sacrum. Właśnie jesteśmy świadkami powstawania newej kato poprawności politycznej, co gnajbardziej goszące, prowadzonej przy pomocy oręża karmiących matek i małych dzieci. oręż ten został świadomie i z pełną premedytacją dobrany do walki na tym polu, ale Bóg im za to wynagrodzi. Temu księdzu możemy podziękować jedynie za to, że stanął na pierwszej linii frontu w tej batalii, szkoda tylko, że sprzeniewierza się swojemu powołaniu. Módlmy się o jego opamiętanie.
29 sierpnia 2016, 08:00
Moja propozycja - stań na jakiejkowliek mównicy, wygloś dowolne przemówienie, ktore chesz, aby dotarło do innych. Do tych, którzy będą gadać, chodzic, wychodzic i wchodzić, wstawać, halasować, jeśc, smiać się, gadać przez telefon itd. Wtedy zrozumiesz.
WDR .
28 sierpnia 2016, 16:29
Wiem, że nie w każdym kościele jest to możliwe, ale za granicą (także u polskich jezuitów) widywałem praktyczne rozwiązanie tego "problemu": dźwiękoszczelna kaplica/pomieszczenie/część kościoła z głośnikiem wewnątrz. I wilk syty i owca cała.
JF
jola fiodor
28 sierpnia 2016, 21:22
to niech ci "nowocześni" rodzice zasponsorują takie wynalazki, bo z zasobnością wielu kościołów to jest różnie....
WDR .
29 sierpnia 2016, 01:05
nie za bardzo rozumiem co oznacza "nowocześni" w tej wypowiedzi
J
Jarogniew
27 sierpnia 2016, 23:46
Katechizm uczy: 1324 Eucharystia jest "źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego". "Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha". 1325 "Eucharystia oznacza i urzeczywistnia komunię życia z Bogiem i jedność Ludu Bożego, przez które Kościół jest sobą. Jest ona szczytem działania, przez które Bóg w Chrystusie uświęca świat, a równocześnie szczytem kultu, jaki ludzie w Duchu Świętym oddają Chrystusowi, a przez Niego Ojcu". Jak to wszystko osiągnąć, kiedy w kościele jest harmider, jak na targowisku? Albo też jak coraz bardziej rozebrane kobiety i hałasujące dzieci mają się do szczytu kultu Boga, a także do wspólnoty? to wszystko można opisać jednym słowem: EGOCENTRYZM. ja tu jestem najważniejsza/najażniejszy, robię, to co MI pasuje i MI jest wygodne, a cała reszta niech się do MNIE dostosuje, bo nie ma innego wyboru. JA przecież się nie zmienię, to inni muszą się do mnie nagiąć.
J
Jarogniew
28 sierpnia 2016, 00:03
Ku rozwadze wszystkim dodam jeszcze dwa punkty z katechizmu na ten temat. 1326 W końcu, przez celebrację Eucharystii jednoczymy się już teraz z liturgią niebieską i uprzedzamy życie wieczne, gdy Bóg będzie wszystkim we wszystkich. 1327 Eucharystia jest więc streszczeniem i podsumowaniem całej naszej wiary. "Nasz sposób myślenia zgadza się z Eucharystią, a Eucharystia ze swej strony potwierdza nasz sposób myślenia" 
J
Jarogniew
28 sierpnia 2016, 00:03
Ku rozwadze wszystkim dodam jeszcze dwa punkty z katechizmu na ten temat. 1326 W końcu, przez celebrację Eucharystii jednoczymy się już teraz z liturgią niebieską i uprzedzamy życie wieczne, gdy Bóg będzie wszystkim we wszystkich. 1327 Eucharystia jest więc streszczeniem i podsumowaniem całej naszej wiary. "Nasz sposób myślenia zgadza się z Eucharystią, a Eucharystia ze swej strony potwierdza nasz sposób myślenia" 
A
Andrzej
27 sierpnia 2016, 23:18
Mi bardziej przeszkadzają rodzice biegający za tymi dziećmi po całym kościele. Co wynoszą sami z takiego uczestnictwa we mszy? Na pewno nie wiedzą o czym było kazanie, nie mówiąc o tym po co w ogóle przychodzi się do kościoła.
L
labibbiace
27 sierpnia 2016, 23:00
Moim zdaniem, powinniśmy się kierować zdrowym rozsądekiem a nie jakimiś "szlachetnymi" ideami, które nie zawsze działają. Jeśli dziecko przeszkadza w liturgii, to jako rodzic powinieneś je zaprowadzić do zakrystii lub wyjść, żeby nie przeszkadzać np. 150 innym uczestnikom liturgii w imię jakiś idei o tolerancji. Korona, ani twojemu dziecku, ani tobie nie spadnie. Daj wysłuchać homilii i się pomodlić. No chyba, że jest to Msza św. dla dzieci, wtedy rozumiem.
P
Panna
27 sierpnia 2016, 22:17
Uważam, że po to są msze dla dzieci, żeby uczetniczyć w nich z maluchami. W miastach nie ma raczej większego problemu ze znalezieniem kościoła, w którym taka msza jest. Uważam, że dzieci również lepiej z niej korzytają - np. kazanie jest w formie rozmowy z księdzem, sa rozdawane obrazki, pieśni dostosowane do dzieci. Idąc na mszę unikam mszy dla dzieci oraz chrztów. Od 5 lat bez powodzenia staramy się z mężem o dziecko i widok dzieciaków, zwłaszcza małych, często sprawia mi dużą przykrość, a już na pewno nie pozwala skupić się na mszy. Strasznie mnie denerwuje jak na normalną mszę przychodzą rodzice z dzieckiem, które płacze i nie wyjdą przed kościół (chociaż jest nagłośnienie) nawet latem. Jeszcze bardziej mnie wkurza, jak dzieciak biega po kościele, zaczepia ludzi, wchodzi na ołtarz, krzyczy i ogólnie robi co chce, a rodzic olewka, udaje, że nie jego. Po prostu nie da się tego zignorować. Jak już koniecznie macie w nosie resztę społeczeństwa, to chodźcie chociaż na mszę dla dzieci.
P
Patrycja
29 sierpnia 2016, 16:09
Życzę z całego serca, żeby w końcu się udało z maleństwem. Mnie się udało po kilku latach starań, a patrząc po nicku jestem od Pani kilka dobrych lat starsza, to Pani również się uda. Wtedy proszę sobie jeszcze raz przeczytać swój post. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie Pani mamą, która potrzebuje swojej mamy lub innej pomocy, żeby być mamą. Ciekawe czy dalej będzie Pani tak kategorycznie podchodzić do dzieci na Mszach czy przestanie Pani chodzić do kościoła.
JJ
Jerzy Jalowiczor
27 sierpnia 2016, 21:10
Oczywiście, że dziecko jest Człowiekiem i także chorzy, niepełnosprawni, niedorozwinięci a także prostytutki (te, które pragną nawrócenia - niektóre noszą krzyżyk na łańcuszku), zbrodniarze (też ci, co chcą nawrócenia) i do takich przychodzi Chrystus, również w Eucharystii. Stąd kanoniczny nakaz, by sprawować ją przy otwartych drzwiach czyt. nie zamkniętych na klucz. Oczywiście również, że Eucharystia jest sacrum i jest sprawowana w miejscu tego godnym i w sposób tego godny. Bóg daje siebie w ręce ludzi. O zgrozo mocherowa, jak tak można !!! Bóg jednak to czyni. Mochery wpadające w ekstatyczne uniesienie adorują w gruncie rzeczy siebie i swoją ekstazę nie zauważając Jezusa, który przychodzi i przechodzi. W dziecku, w Opłatku, w człowieku stojącym obok (o którym może nic nie wiesz, może to zbrodniarz). Pozdrawiam każdego, kto ma otwarte serce dla Jezusa.
Maria Łada
27 sierpnia 2016, 19:51
Absolutnie się z tym nie zgadzam i chciałabym poprosić wszystkich księży, którzy mają odwagę zwrócić uwagę w takiej sytuacji, żeby pozostali dalej wierni rozsądkowi! Jezus powiedział to zdanie nie w czasie Mszy, tylko aby umożliwić tym dzieciom uzyskanie błogosławieństwa. Potem szedł dalej, do innej miejcowości. Teraz nie ma problemu z ochrzczeniem dziecka w Polsce, a do kościoła może przyjść wtedy kiedy nie będzie już krzyczało "Kupka! Chcę kupkę!" - słyszałam w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela w W-wie ani nic w tym stylu. Kościól to przestrzeń sakralna, nie miejsce dla pokazywanie gołego biustu. Nie jestesmy tak nędznym społeczeństwem, żeby nie można było zatrudnić opiekunki na 3 godziny, jeśli rodzice chcą razem pójśc w niedzielę do kościoła. I proszę, opanujmy się z tą sakralizacją matki. To nie są żadne boginki, fakt, urodziły, cierpały przyp porodzie w polskim szpitalu, ale czy już wszystko im wolno? Myślę że Franciszek okazał swoją heteroseksualność w tej wypowiedzi o piersiach, ale polska obyczajowośc jest mi bliższa. Tak mi dopomóż Bóg!
MR
Maciej Roszkowski
27 sierpnia 2016, 11:22
Sytuacja nie jest czarno biała i żadne twarde stanowiska jej nie rozwiążą,a tak bardzo wielu tego chce. Dla wielu ludzi przyjście z dzieckiem jest jedyną możliwością uczestniczenia w Mszy Św. całą rodziną. Rodzina jest dla dziecka pierwszym Kościołem, tu patrząc na zachowania rodziców uczy się ról matki i ojca. Co nie znaczy, że rodzice maja puszczać dzieci w kościele samopas, pozwalać na bieganie i krzyki, nie reagować na płacz. Najczęściej jest to częścią ogólnego podejścia do dziecka, które motywować można pieknie - wolność, wychowanie nowoczesne, bezstresowe. A to zwykłe lenistwo i obojętność. Na przeżycia innych również. 
QQ
q q
27 sierpnia 2016, 08:54
Tak swoją drogą to czasami mam wrażenie, że na czele Kościoła stoi dziś duże naiwne dziecko ;) Choć po ostatnich newsach o pieniądzach Sorosa mniej w to wierzę...
KJ
k jar
26 sierpnia 2016, 22:28
W mojej rodzinnej parafii w Nowym Targu jest kaplica z naglosnieniem obok nawy bocznej, zamykana, gdzie idą młode mamy i tatusiowe z dziećmi 1-3 lata. Wiadomo, ze dzieci brykają, płaczą, więc tam maja możliwość pobyć z innymi w podobnym wieku dziećmi, a rodzice mogą skorzystać z mszy św. Na komunię oczywiście dzieciaki idą z rodzicami, aby dostać błogosławieństwo. Oczywiście najlepiej, gdy sa osobne msze dla przedszkolaków, ale nie każda parafia może sobie na to pozwolić, nie ma osobnych kaplic, zeby np. rodzice z maluchami szły na msze św. do kaplicy z najmłodszymi dziećmi, a starsze w kościele miały w tym samym czasie msze św. dla dzieci szkolnych. Gdy miałam iść z siostrzeńcem na taką mszę św. w Krakowie to długo szukałam i trafiłam do misjonarzy na Miasteczku, gdzie sami rodzice się skrzyknęli i taką mszę św. wymusili w dolnej kaplicy kościoła NMP z Lourdes. Tak że trzeba drążyć temat, naciskać, bo uważam, że trzeba wdrażać od małego dzieci do liturgii, stopniowo zaznajamiać ich, co wolno w kosciele, jak się zachować. Trudno od rodziców wymagać uciszenia dziecka, jak on nie ma żadnej alternatywy, nikt nie daje propozycji, gdzie iść na liturgię z takimi dziećmi. A widzę, że rodzice chcą, tylko trochę ze strony księzy opór, nieumiejętność pracy, otwarcia sie na takie dzieci. Stąd często sie zwleka z pójściem z maluchem do kościoła i potem zdziwienie, ze płacze, przeszkadza. A gdzie ma się nauczyć, jak się zachowywać. Dla niego to przecież ciekawe, nowe doświadczenie kościół i ksiądz przed ołtarzem.
26 sierpnia 2016, 21:26
Bajka o dobrym papieżu Franciszku i złym wikarym. Najlepsze to to,że poprzez płacz dziecko pełnoprawnie uczestniczy w liturgii. Zaiste, ja osobiście odnajduję tu głęboką refleksję nad posoborową liturgiczną miernotą, nad którą w istocie można tylko płakać.  
JF
jola fiodor
26 sierpnia 2016, 21:09
o tempora, o mores... msza to przeież uobecnienie ofiary Chrystusa, zapomniał Ksiądz o tym??? to jest czas skupienia, modlitwy i adoracji. czytania, Ewangelia, liturgia eucharystyczna, Pan Jezus umiera na ołtarzu, to coraz szerszą falą różne pseudo-katolickie środowiska chcą to zakłócić. krzyczące i biegające dzieci - ok, karmiące matki - ok, roznegliżowane kobiety - ok, faceci w krótkich spodniach i podkoszukach - ok, a pośród tego wszystkigo przychodzi Chrystus i za nas umiera. a co z tymi, co przyszli na mszę, a nie do parku albo do knajpy i nie mają jak w należyty sposób jej przeżyć, bo okazało się, że zamiast do kościoła przyszli do sąsiadki na pogawędkę? z Kościoła i najświętszej ofiary robi się cyrk, a jak jeszcze jesteś przeciwko temu, to powiedzą ci, że jesteś zacofany, nietolerancyjny i nienawistny faryzeusz Księże, zamiast zastanawiać się, jak tu wszystkim umilić życie, postaraj się lepiej to wszystko ludziom wytłumaczyć, żeby nie robili cyrku z tajemnic zbawienia.
J
Jan
27 sierpnia 2016, 09:08
Widzę, że jesteś zdrowo nawiedzony :D Boga na mszy można wielbić w przeróżne sposoby... Śpiewem, tańcem. Przecież są msze w stylu gospel, gdzie ludzie wręcz szaleją... i powiem Ci więcej.. nie są oni gorsi wcale od ciebie, a nawet bym powiedział, że są lepsi. Jezus sam chciał za nas oddać życie... więc powinniśmy mu za to dziękować i radować się z tego i cieszyć, że ktoś nas tak kochał bardzo, że oddał za nas swoje życie, ale to nie oznacza, że mamy płakać i siedzieć w ławce w kościele z uciągniętą twarzą aż do samej ziemi tylko w jakiś radosny sposób to okazywać. Dlatego między innymi przestałem chodzić do kościoła, bo u nas msze to są straszne, smutne, ponure czuję się na nich jakby zaraz miał się świat skończyć, wszyscy poważni, grobowa cisza, od czasu do czasu jakaś babcia chrząknie...no po prostu masakra. Wszyscy na czarno poubierani, wypryskani perfumami z biedronki ktore sie wymieszaja ze soba, nastepnie ksiadz czadzi kadzidlem robi sie mega mieszanka wybuchowa, az dziw ze od tych swiec co sie pala na oltarzu nie rozdupczy tego w pizdziet. Dodam tylko tyle, ze mialem okazje byc na Lednickich polach z młodzieza i cala ta impreza to 180 stopniowy zwrot od tego co sie dzieje w kosciele. Kto byl ten wie. Wiec nie pitol mi tu gosciu o twoich fanatycko religijnych zachowaniach w kosciele, bo ja bede sobie przychodzil do kosciola w krotkich spodenkach i koszulce w kwiatki z usmiechem na twarzy i cieszyl sie ze Pan oddal za mnie zycie i radowal z tego, a nie plakal... wiec daj se luz czlowieku, dzieci plakaly, placza i beda plakac ty tez pewnie ryczales jak bawoł, a teraz wielkiego obronce ucisnionych zgrywasz. Mnie tam dzieci nigdy nieprzeszkadzaly w kosciele jak plakaly czy biegaly miedzy lawkami. I daje sobie na koniec rękę uciąć ze Panu Bogu w cale to nie przeszkadza...i cieszy sie z tego ze najmlodsi przychodza do niego.
26 sierpnia 2016, 18:32
Problem polega może na tym, że księża nie do końca wiedzą jak to z tymi małymi dziećmi jest. Stąd skrajne reakcje. W pewnym kościele, do którego często chadzam z rodziną jest msza dziecięca. Odprawiający ją ksiądz na pierwszej mszy powiedział, że dzieci powinny siedzieć w ławkach itp. Na tym etapie dla mnie to było zaproszenie do wyjścia, gdyż moje dzieci ok 4 lat i 1 roku nie były w stanie przesiedzieć całej mszy w ławce. Byo mi bardzo przykro ale przestaliśmy na tę mszę chodzić. Jednak z jakiegoś powodu po dłuższym czasie poszliśmy na  nią ponownie. Okazało się, że wajha wychyliła się w drugą stronę (ksiądz się nie zmienił). W kościele był nieomal jazgot. Postanowiliśmy nie chodzić z przeciwnego powodu, ponieważ staraliśmy się wytłumaczyć dzieciom, że msza to coś doniosłego, a nie czas na bieganie i zabawę. Bycie ludzkim nie zastąpi zrozumienia potrzeb i możliwości dzieci w różnym wieku. Po prostu trzeba o nich trochę więcej wiedzieć, żeby znaleźć ten złoty środek. PS. w kwestii karmienia w trakcie mszy - to akurat głodne dziecko uspokaja i jest sposobem na jego uciszenie.
B
Bogusława
26 sierpnia 2016, 16:21
słuchaj a gdzie zostawić dzieci chyba sam ich nie masz bo moim zdaniem dzieci żeby nauczyć chodzić do KOŚCIOŁA trzeba brać od małego.Moje nie raz biegały po kościele płakały i żaden ksiądz nie zwrócił uwagi
26 sierpnia 2016, 15:32
Piękna idylla. I ta z karmieniem piersią, i ta z płaczącym, kwilącym, gloszącym homilię dzieckiem. Ale życie jest inne. Taką jednorazową "akcję" można jeszcze zrozumieć i wytrzymać. I potraktować to jako przykład i okazję do np. postawienia pytania wiernym czy słuchają naprawdę czytań i homilii itp. Ale jak by zrobił papież Franciszek i Autor artykułu, gdy w kościele jest kilkanaście lub kilkadziesiąt płaczących, wyjących, krzyczących wniebogłosy dzieci od niemowląt do troszkę starszych i tak jest w każdą niedzielę? I homilii nie jest się w stanie powiedzieć - żadnej! Czyli co? Niech te dzieci głoszą tę swoją piękną homilię? Niech liturgia będzie taką "piękną symfonią dziecięcej niewinności"? Jedno dziecko i to od czasu do czasu można jeszcze jakoś znieść. Tylko czy miłość do innych, starszych, na tym polega? Czy o to chodzi? Wyrzucać z kościoła oczywiście nie można, ale upomnieć, i pomóc rodzicom w tym względzie można. Jest wiele możliwości rozwiązania tego problemu i trzeba szukać w każdym przypadku najlepszego rozwiązania. Ciekawy jestem reakcji papieża Franciszka na krzyk, płacz i bieganie po kościele, wchodzenie po ołtarz, łapanie za nogi, bawienie sie autkami, misiami, lizanie lizaków,  powiedzmy 20 dzieci codziennie, w czasie jego mszy św.? Czy za każdym razem powtórzył by to samo? Albo 20 mam karmi piersią swoje dzieci? Samo życie, a nie piękne, idealizujące przykłady! I co ? Księża źli, głupi, nierozumiejący wiernych? A Papież i Autor mądrzy i autentyczni duszpasterze? Oj, oj, naiwny, naiwny. 
Kamila
26 sierpnia 2016, 13:20
Ciekawe, że ten ksiądz kazał wyjść na kazanie, a nie na czytanie Ewangelii. Czyżby uważał, że jego kazanie jest ważniejsze?
FF
Franciszek2 Franciszek2
26 sierpnia 2016, 11:12
Wyważa ksiądz otwarte drzwi :  ani dziecko nie głosi kazań płaczem, czy gaworzeniem, ani nie robi tego właściciwe pozbawiony kultury ksiądz, który wyrzuca z takiego powodu kogoś z kościoła. Franciszek, nie został więc jedynym naśladowcą Chrystusa. Co do karmienia piersią - to kwestia intymności. A zmiana pampersa w kosciele ? Też piękna, bo naturalna ?