Ewangelizacja muzułmanów
Znam muzułmanów, którzy są dobrymi ludźmi i nie pochwalają działań terrorystów z tzw. państwa islamskiego. Jestem przekonany, że powinienem być wobec nich świadkiem Ewangelii. Może nawrócą się i zostaną zbawieni.
Święty Paweł pisał, że dla Żydów stał się jak Żyd, a dla pogan jak poganin, by pozyskać choćby niektórych z nich (por. 1 Kor 9,20-23). Jak te słowa wcielić w życie, aby pozyskać dla Jezusa choćby niektórych muzułmanów? Czy mam się stać podobny do muzułmanina? Czynić to, co mówi Koran?
Koran nie jest księgą objawioną chociaż Kościół katolicki widzi w wyznawcach islamu osoby wierzące w tego samego Boga Stworzyciela. I przerażające jest to, że w dzisiejszym świecie wielu muzułmanów, w imię tego właśnie Boga morduje; w imię naszego, wspólnego Boga dopuszcza się okrucieństw. To o wiele gorsze niżby mordowali w imię Szatana. Używając imienia Boga na sztandarach splamionych krwią kobiet i dzieci, szargają najwyższą świętość, dopuszczają się profanacji. Powinniśmy pomóc muzułmanom wyrwać się spod propagandy takiego islamu, który godzi w samego Allacha?
Zamiast budować w Europie meczety i wygłaszać deklaracje wspierania tej wyznaniowej mniejszości, zaprośmy muzułmanów do otwartej debaty i wystawmy do niej jak najlepszych mówców. Gdzie są ci jezuici, którzy ścierali się niegdyś w dysputach ze zwolennikami reformacji? Gdzie są odważni i inteligentni chrześcijanie, którzy bez urządzania pyskówek zaproszą muzułmanów do kulturalnej debaty pod hasłem "Mahomet czy Jezus?". Jeśli wiemy, gdzie ukryty jest skarb - powiedzmy im i pokażmy drogę do niego. A może sami go zgubiliśmy i przechowujemy jedynie jego fałszywą podobiznę?
"Chcemy, by Kościół katolicki przestał się bać przekonywać muzułmanów do prawdy o Chrystusie" - pisał przed kilku laty do papieża nawrócony na chrześcijaństwo muzułmanin Magdi Allam. Nie wystarczy nakarmić i napoić muzułmańskiego uchodźcę. Trzeba mu dać nadzieję na poznanie Zbawiciela. Czy Dobrą Nowinę mamy nieść tylko ateistom?
Głoszenie Ewangelii nie oznacza braku szacunku do wyznawców jakiejkolwiek religii. Jeśli nie będziemy opowiadali słowem i czynem o tym, jak Bóg umiłował świat, stracimy wiele pięknych chwil duchowego wzruszenia, bo muzułmanie nawracają się poruszając serca najbardziej wystygłych chrześcijan. Bóg otwiera oczy nawet islamskim terrorystom. Jeden z tegorocznych wakacyjnych numerów Gościa Niedzielnego przytacza świadectwo pastora Toma Doyle’a, który opowiada, że Jezus śni się muzułmanom po nocach. Czyżby nie było komu zanieść go za dnia?
Ktoś mógłby powiedzieć, że obecnie jesteśmy zajęci ewangelizowaniem rzesz spoganiałych chrześcijan i nie mamy czasu na nawracanie muzułmanów. Co się z nami stało? Uwiliśmy sobie gniazdka i uczyniliśmy z wiary słodką leguminę z napisem Made in Poland zamiast uczyć się w seminariach arabskiego i wraz z Biblią studiować Koran. Jeśli nikt nie będzie głosił muzułmanom Ewangelii, to Jezus będzie dalej im śnił się po nocach. I oczywiście, że sobie bez nas poradzi. Czy jednak nie zgorzkniejemy do cna zajęci sobą?
Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"
Skomentuj artykuł