Hołownia: czy katolik może wznosić okrzyki "Polska dla Polaków"?

Hołownia: czy katolik może wznosić okrzyki "Polska dla Polaków"?
(fot. youtube.com)
Szymon Hołownia / fb.com/szymonholowniaoficjalny

Czy katolik może być nacjonalistą i wznosić okrzyki "Polska dla Polaków"? Otóż, niestety, nie może. Dlaczego?

1. Dlatego, że w Ewangelii nie ma zasady "najpierw trzeba kochać i pomagać najbliższym". Jest przykazanie mówiące "kochaj bliźniego jak siebie samego", ale ono nie znaczy wcale: "kochaj siebie samego jak bliźniego", czyli najpierw zadbaj o swoich, a później o innych.

Powtarzam: czegoś takiego w Ewangelii NIE MA. Przywoływana chętnie przez ksenofobów zasada "ordo caritatis" (pożyczona od świętego Tomasza) mówi nie o "porządku pomagania", a o "porządku kochania" (czyli że najpierw Boskiego Ojca, później ziemskiego ojca etc). Co do pomagania - pomagać należy najpierw zawsze najbardziej potrzebującym. A kogo (i jak) należy kochać?

2. Znów: "kochaj bliźniego jak siebie samego". Co to znaczy: kochaj? Sorry, ale będzie bolało. Otóż to znaczy: bądź gotów wyrzec się wszystkiego, z ziemią, kasą, poczuciem wspólnoty, bezpieczeństwem, dobrobytem i życiem włącznie, dla dobra bliźniego (bo cała reszta to jest pitu pitu a nie żadna miłość).

DEON.PL POLECA

Kto to jest bliźni? Jezusowi zadano w Ewangelii dokładnie to pytanie. A On - opowiadając historię o Dobrym Samarytaninie - odpowiedział: każdy. W tym cudzoziemiec i heretyk.

Co to oznacza? Ano tyle, że obrońcy młodego księdza nacjonalisty z Wrocławia, przekonujący, że on tylko "głosi Ewangelię na peryferiach świata, jak papież Franciszek", nie czytali Ewangelii, a i on sam zdaje się, choć z siedem lat uczył się w seminarium, a na zdjęciach z Marszu Niepodległości, dziarsko dzierży "tysiąclatkę", dawno już tej interesującej pozycji nie czytał.

Gdyby czytał wiedziałby pewnie, że zamiast krzyczeć z kibolami na marszach o "Wielkiej Polsce katolickiej" i "Chcemy kotleta a nie Mahometa", powinien dziś (a nie jutro) oddać swoje życie za prostytutki, "pedałów", "tęczową hołotę", "lewacką zarazę" oraz "ciapatych".

Dziś (a nie jutro) przyjąć na siebie obelgi którymi są obrzucani muzułmanie, a jak im będzie chłodno - oddać im swój (ładny) polar z Orłem Białym. Brać na siebie ich krzyż, bo coś mi się zdaje, że to oni - a nie Roman Dmowski - wpuszczać nas będą do nieba.

Mnie też na razie nie mają za co wpuścić, chcę to jasno powiedzieć. Ewangelia mnie na razie przerasta. Niech mi jednak, proszę, nikt nie wciska, że są w niej jakieś bzdury, których dalibóg w niej nie ma...

*  *  *

Szymon Hołownia nawiązał do postaci ks. Jacka Międlara, który brał udział i przemawiał na wczorajszym Marszu Niepodległości. Pracuje w parafii św. Anny we Wrocławiu.

Na jednym z portali społecznościowych pisze o sobie: "mężczyzna, Polak, katolik, narodowiec". Katechizuje w gimnazjum i szkole podstawowej. Nie ukrywa swojego sprzeciwu wobec przyjęcia przez Polskę imigrantów.

Szymon Hołownia - dziennikarz i publicysta. Założyciel Fundacji Kasisi i Fundacji Dobra Fabryka, wspierających dom dziecka w Zambii, hospicjum w Rwandzie i wiejski szpital w Kongo. Tekst pochodzi z jego profilu na Facebooku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.