I ja ciebie nie potępiam… rzecz o „spójności eucharystycznej”
„Spójność eucharystyczna” jest wielkim wyzwaniem dla wspólnoty Kościoła. I wielkim wezwaniem do nawrócenia. Kto może i powinien przystępować do Komunii św.? Dlaczego katolicy żyjący np. w powtórnych związkach małżeńskich, tylko cywilnych, nie mogą w pełni uczestniczyć we Mszy św.?
W ostatnim czasie było trochę informacji o kontrowersjach dotyczących Eucharystii i przystępowania do Komunii św. w kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych. Jeden z terminów, który przykuł moją uwagę, to tzw. „spójność eucharystyczna”. Chodzi o tych katolików, którzy przystępują do Komunii w czasie Mszy św., ale żyją w sytuacjach „nieregularnych”, sprzecznie z tym, czego uczy Kościół.
Oczywiście, w dyskusji w Stanach na czoło wysuwała się sprawa polityków, którzy przyznają się do katolicyzmu, ale w praktyce politycznej realizują raczej wytyczne partii niż inspirują się katolickim podejściem do trudnych tematów, jak aborcja, eutanazja, mniejszości seksualne, itp.
Mówimy o Komunii św., bo to w niej właśnie skupia się, jak w soczewce, problem wielu z nas, którzy jesteśmy w Kościele i chcemy być w nim szczerze, korzystając z tego, co Bóg nam daje najświętszego, przede wszystkim z sakramentów.
Według danych z ostatniego Rocznika Statystycznego Kościoła Katolickiego w Polsce AD2020, sakrament Chrztu św. jest udzielany niemal wszystkim dzieciom (w roku 2018 to było 386,5 tys. na 388 tys. urodzonych). Na Mszę św. uczęszczało w roku 2018 średnio 38,2 procent katolików. Najwięcej było w roku 1987 (53,3 procent). Przystępujących do Komunii św. było w roku 2018 17,3 procent, co jest wzrostem z 11,1 procent w roku 1987. Znaczy to, że choć w ostatnich dziesiątkach lat statystycznie zmalała liczba wiernych na Mszach świętych to wzrosło świadome uczestniczenie w Eucharystii i przystępowanie do Komunii.
Modlitwa do św. Rity w sprawach trudnych i beznadziejnych
Sprawa dotycząca tego, kto może, a kto nie powinien przystępować do Komunii św. jest jednak bardziej skomplikowana. „Niespójność”, o jakiej mówimy w tym przypadku, dotyczy szerokiego wachlarza sytuacji. My to odnosimy najczęściej do ponownych, cywilnych związków małżeńskich, bez rozwiązania sakramentalnego małżeństwa, które się zawarło wcześniej. To jest chyba zasadnicza przyczyna nieprzystępowania do Komunii św. tych, którzy często bardzo tego pragną. Ale takich sytuacji niespójności jest więcej. No bo czy może i powinien przystępować do Komunii św. np. katolicki przedsiębiorca, który oszukuje na podatkach, zatrudnia na czarno, nie wypłaca sprawiedliwych świadczeń swoim pracownikom? Czy człowiek pokłócony ze wszystkimi wokół niego, niezdolny do wyciągnięcia ręki, do pojednania, pełen pretensji i wyrzutów, albo anonimowy, internetowy hejter, przystępujący do Komunii św. są „eucharystycznie spójni”?
To jest wielki dramat dla całej wspólnoty Kościoła. Niemożność udzielenia rozgrzeszenia np. parom, które żyją w sytuacji nieregularnej wydaje się absurdalna i niesprawiedliwa. Toutes proportions gardées, kiedy bowiem jakiś morderca, albo złodziej przystępuje do sakramentu pokuty, żałuje za swój grzech, postanawia poprawę (nie jest to zależne od kary więzienia czy jej braku), to taki człowiek otrzyma rozgrzeszenie i może przystąpić do Komunii św. Kobieta, która dokonała aborcji, także. Nie wspomnę o tych, którzy ją nakłaniali, doprowadzili do takiej sytuacji, bo oni najprawdopodobniej nawet nie mają wystarczającej świadomości zła, które uczynili i się z tego nie spowiadają.
Trzy wyjątkowe modlitwy za wstawiennictwem Archaniołów
Jakże bolesne jest bycie w kościele takich osób, które chciałyby szczerze przystąpić do Komunii św., a nie mogą i sytuacja wydaje się być bez wyjścia. Czują się odrzucone i pozbawione duchowej troski Kościoła. Dramatycznie brzmi wyznanie, że w sumie to Komunia św. duchowa, którą mieliśmy okazję odkrywać i praktykować w pandemii, jest dla takich osób dobrym rozwiązaniem. Daje duchową pociechę, a widok przystępujących do Stołu Pańskiego nie rozdziera serca wyrzutami sumienia i bólu.
Proszę mi wierzyć, że w mojej całkiem sporej praktyce spowiadania nie spotkałem księdza, który by z lekkim sercem nie udzielił rozgrzeszenia. Nikt z nas nie robi tego na złość, ale w poczuciu bezradności i niemożności pogodzenia takiego działania z nauczaniem i praktyką życia w Kościele.
„Spójność eucharystyczna” jest wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich, to wezwanie do nawrócenia. Jest to także zaproszenie do podjęcia wysiłku, aby przebyć wspólną drogę. Ci, którzy żyją w sytuacjach „nieregularnych”, aby mieli odwagę szukać duszpasterza, który im będzie towarzyszył w znalezieniu rozwiązania. My księża, byśmy patrzyli na ludzkie sytuacje oczyma i wyobraźnią miłosierdzia Chrystusa. Cała wspólnota Kościoła musi też szukać tego, co pozwala wspierać się i podnosić z upadków, a nie gorszyć i wytykać błędy. „Spójność eucharystyczna” jest bowiem wezwaniem do nawracania się i szukania zgodności tego, w co wierzę z tym, jak żyję.
Skomentuj artykuł