Islam a tożsamość Europy

Islam a tożsamość Europy
(fot. Kaptah / Foter / CC BY-NC-SA)

"Ocalmy chrześcijan w Syrii" -brzmiało  hasło VI Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym z  ub. niedzieli. Po stronie Państwa Islamskiego, które obejmuje część syryjskiego terytorium i zmierza do wytępienia chrześcijan, walczą także ochotnicy z Europy. Ten fakt, wraz z poczuciem zagrożenie samych europejczyków "islamską piątą kolumną" u siebie, budzi naglące pytania o relacje społeczne na naszym kontynencie.

     

W ostatnich dniach wiadomości o antyislamskich demonstracjach docierały z Niemiec. 3 tys. osób wzięło udział w demonstracji w sobotę 15 listopada w Hanowerze, którą zorganizował  ruch "Chuligani przeciwko salafitom". Ruch  zrzesza m.in. piłkarskich kibiców uczestniczących w bójkach. Co warunkuje takie reakcje? Czy tylko radykalizm niektórych odłamów politycznego islamu? Nierozwiązane problemy socjalne zubożałych imigrantów wzbudzające agresję? A może są jeszcze inne przyczyny?

    

DEON.PL POLECA


Wielowątkowa refleksję zawarł Dariusz Rosiak w ubiegłotygodniowym Tygodniku Powszechnym, w artykule "Suma wszystkich strachów".  Autor zwrócił uwagę na przemilczaną najczęściej kwestię, iż problem napięć ze światem muzułmańskim to także sprawa zachwianej europejskiej tożsamości.

   

Dla muzułmanów w Niemczech, Francji, Wielkie Brytanii, religia jest istotnym elementem tożsamości. W Europie Zachodniej, takie podejście jest anachroniczne. Religia w ponowoczesnej Europie traktowana jest coraz częściej jako źródło przemocy, dyskryminacji i wykluczenia., a nie powód do dumy czy wartościowy element tożsamości człowieka. Francuska, porewolucyjna  tradycja republikańska głosi równość obywateli wobec prawa. Religię uznaje się za sprawę prywatną. Nawet prowadzenie statystyk na podstawie kryteriów rasowych czy religijnych jest nielegalne. Nie wiadomo więc ilu katolików czy muzułmanów żyje w tym kraju. Wszelkie przejawy odrębności religijnej, bądź kulturowej (symbole religijne) są bezprawne. Francuzi w ten sposób mają być jedną republikańską rodziną. Szlachetna idea, według której państwo nie rozróżnia kolorów skóry, wyznania ani miejsca pochodzenia ma jeden minus - jest zupełną fikcją, zauważa autor.

   

Fale przybyszów z Hiszpanii, Portugalii, Włoch czy Polski wchłonięte zostały przez Francuzów nie bez przejawów niechęci czy dyskryminacji - wystarczy  wspomnieć stereotyp "polskiego hydraulika". Jednak jeśli Europejczycy integrowali się we Francji, to głównie dzięki wspólnocie kulturowej i religijnej. W przypadku imigrantów muzułmańskich tego spoiwa brakuje. Do tego jeszcze, biali, rdzenni Europejczycy nie wiedzą kim są. Uwiera ich judeochrześcijański fundament, na którym oparta jest tradycja kontynentu, wielu najchętniej stworzyłoby społeczeństwo, w którym ludzie zostaliby wyzwoleni z tradycji religijnej. "Odrzucający religię Europejczycy konfrontowani są z imigrantami, którzy swojej religii odrzucać ani myślą. Dla nich nasz kontynent jest albo pozbawionym ducha supermarketem, albo polem ideowym pod uprawę". To z tej konfrontacji rodzi się podstawowy problem. To dlatego Europa bywa bezradna wobec przejawów łamania prawa w imię religii przez niektórych muzułmanów oraz wobec coraz bardziej asertywnej postawy muzułmanów w Europie."

   

Największy paradoks europejskiego modelu wielokulturowości polega na tym, że pogrążając Europę w myślowym zamęcie, nie wpływa na polepszenie losu imigrantów. Miliony muzułmanów przybyły tu, aby żyć w świecie poszanowania praw człowieka, tolerancji, wolności jednostki, czyli w świecie wartości tradycji judeochrześcijańskiej. Zdecydowana większość chce żyć w spokoju, polepszać swój byt materialny, przestrzegać prawa i w jego ramach kultywować własne tradycje. "Niestety podstawowa teza wielokulturowości realizowanej obecnie w wielu krajach Europy głosi, że sama koncepcja większości społecznej jest niesprawiedliwa, niemoralna i niesłuszna. Nie ma hierarchii wartości, bo wartości każdej kultury są równie słuszne i uzasadnione. Wszystkie mniejszości są równe nie tylko wobec siebie, ale i wobec większości. Wprowadzenie tej doktryny w życie niszczy społeczeństwo. A przecież żadne społeczeństwo, które w założeniu ma stanowić poszatkowane części, nie może istnieć jako całość. W istocie takie społeczeństwo znajduje się w stanie nieustannej wojny wszystkich ze wszystkimi, w której silniejszy pokonuje słabszego, a sprawiedliwość i wolność przestają funkcjonować. Nikt nie jest zadowolony, wszyscy tracą."

Dariusz Rosiak konkluduje, że imigranci osiedlający się we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii, utraciwszy więź z krajem pochodzenia,  nie czują związków z nowymi ojczyznami, "a Europa zamiast stać się tyglem narodów złączonych wspólnymi wartościami, wydaje się przerażona własną niemoc i sparaliżowana niepokojem o przyszłość… Wizja milionów ludzi marzących, by do nas dołączyć winna budzić radość, że stajemy się inspiracją dla innych, a nie strach przed tym, co będzie z nami samymi…. A strach paraliżuje, zaciemnia umysł."

-------------------------------------------------------

Felietony Grzegorza Dobroczyńskiego SJ można usłyszeć w każdą niedzielę w programie Familijna Jedynka w Programie 1 Polskiego Radia.
Grzegorz Dobroczyński SJ - doktor teologii, analityk mediów, od 1991 r. stały współpracownik redakcji katolickich w Polskim Radiu (4 lata jako red. nacz.) i TVP, komentator pielgrzymek Jana Pawła II od 1983 roku (współpraca z ZDF w czasie drugiej pielgrzymki do Polski), obecnie nauczyciel religii w Gimnazjum i Liceum Akademickim w Toruniu.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Islam a tożsamość Europy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.