Jak nie zmarnować kolejnego Adwentu

Fot. Canva

Przed nami Adwent, kolejny w naszym życiu. Media społecznościowe prowadzone przez katolickich blogerów i influenserów kipią już od kolejnych propozycji wyzwań, lektur duchowych, niezliczonej ilości propozycji jak ten czas przeżyć głęboko, ożywczo i dobrze. To wspaniale, że tak jest, ale…

Kilka dni temu rozmawiałam z pewną młodą mamą. Czuła się źle z tym, że nie będzie w stanie wziąć udziału w adwentowych wyzwaniach, pewnie na roraty z noworodkiem też nie pójdzie. Na lekturę duchową nie ma siły, karmi w nocy, niedosypia. Co więc może zrobić w tegoroczny Adwent? Jak go przeżyć? Gdy rozmawiałyśmy, uśmiechnęłam się do myśli, która pojawiła się w mojej głowie… Robić to, co nam bardziej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni – mawiał św. Ignacy Loyola – celu, którym jest chwalić, czcić i służyć Bogu. Jak? Wybierając to, co nas do tego celu przybliża i odrzucać to, co od niego oddala. W teorii proste, prawda?

Wszak życie duchowe i nasz rozwój w teorii jest bardzo prosty, ale w praktyce życia wcale już taki nie jest. Kiedy zalewają nas kolejne świetne, naprawdę wartościowe propozycje, trudno jest czasem zdecydować się w którą stronę pójść. Gdzie jest dziś moje miejsce? Co rzeczywiście będzie dla mnie „wyzwaniem” adwentowym? Nie oszukujmy się, dla jednego wyzwaniem będzie wstać na poranne roraty, bo lubi pospać dłużej. Dla drugiego tym wyzwaniem będzie na te roraty nie wstać, gdy pragnienie jest ogromne, ale ciało krzyczy, że nie da rady działać po kolejnej nocy czuwania nad noworodkiem. Trzeba nam spojrzeć na swoje życie z pewnego lotu ptaka. Tak by ten Adwent był czasem pewnego wysiłku, ale nie zaorania się nadmiernymi oczekiwaniami. Często jednak dajemy się wkręcić, bo wszystko takie dobre, wartościowe i potrzebne. Owszem, ale czy dla mnie, na dziś, w mojej codzienności?

DEON.PL POLECA

Gdy rozmawiałam dłużej z młodą mamą, opowiedziałam jej o tym, jak spędzam czas z Jezusem, bez wychodzenia z domu. Kupuję lepszą kawę, parzę ją gdy znajduję chwilę samotności, siadam w ciszy i staję w obecności Boga. Poważnie to brzmi, ale w praktyce po prostu uświadamiam sobie, że On jest tuż obok mnie, być może ze swoim kubeczkiem kawy. Taka chwila zatrzymania, nie robienia z pozoru nic, jest głęboką modlitwą obecności. Mało? Kto wytrwa tak codziennie? Konsekwentnie? Nie weźmie się za sprzątanie, skrolowanie Facebooka, ale posiedzi w zupełnej ciszy i to przez cały Adwent!

Wyzwania są fajne, jeśli rzeczywiście prowadzą nas do spotkania z Bogiem i samym sobą. Lektury duchowe na czas Adwentu to idealna okazja na rozwój, na głębsze przeżycie tego czasu. Codzienne roraty to opcja dla twardzieli, którzy mają takie pragnienie i możliwości. Jednak nie warto brać trochę z tego, a trochę z tego. Nie warto brać ani za mało, ani za dużo. Trzeba nam szukać tego, co nas zaprowadzi do celu…

Przyznajmy szczerze – ilu z nas, myśląc o Adwencie, pomyślało o tym, że warto wcześniej zarezerwować sobie czas na spokojną spowiedź? Nie taką na 5 minut przed samymi świętami, stojąc w długiej kolejce do konfesjonału. Ilu z nas, szukając pomysłu na prezenty dla najbliższych, pomyślało o jałmużnie dla ubogich? Który rodzic zapytał swoje dziecko, jak ono chciałoby ten czas przeżyć i w jaki sposób może mu w tym pomóc? Kto z nas pragnie by rzeczywiście narodził się w nas Jezus, na nowo? Najlepiej tak, byśmy nie chcieli Go oddać zaraz po świętach, bo ten „Noworodek” to jednak spore wyzwanie… No właśnie. Życie wiarą, nasza codzienność, bywają wyzwaniem samym w sobie. Jak więc w tym wszystkim nie zgubić Boga?

Bywa, że plany planami, a życie bardzo szybko je weryfikuje. Czy jednak nie warto w tym roku zatrzymać się u progu Adwentu i zobaczyć co mnie może przybliżyć do Jezusa? Nawet jeśli będzie to tak „proste” jak codzienna spokojna kawa, przeczytanie Ewangelii z dnia, czy zrobienie z dzieckiem lampionu. Z prostych rzeczy składa się codzienność, nie trzeba nam wielkich wyzwań, trzeba nam wierności w tym, co małe i z pozoru głupie… Co może przybliżyć mnie dziś do celu, do spotkania, do życia? Tym samym przybliżyć też do Boga, samego siebie i drugiego człowieka. Nie zmarnujmy szansy, kolejnego Adwentu, który został nam dany…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak nie zmarnować kolejnego Adwentu
Komentarze (2)
MS
~Marzena Stanko
1 grudnia 2023, 17:05
Ja jakiś czas zastanawiałam się czemu adwent przeżywamy na smutno a nie radośnie?? Według mnie adwent powinniśmy przeżywać radośnie bo czekamy na narodzenie Jezusa,przecież większość matek cieszy się jak są w stanie błogosławionym.Tak trzeba pomyśleć też w czasie adwentu o drugim człowieku bo w tym drugim człowieku może jest Jezus Chrystus? i mi tu nie chodzi tylko o świeckich osobach ale może księża by się pochylili Chic na krótką chwilę że może trzeba się zatroszczyć o chorych,starszych i biednych Trochę pogubiliśmy się w uczynkach ja nie mówię że modlitwa zła ale pokażcie uczynki.Niestety mówimy że wierzymy a gdzie byli Ci wszyscy wierzący, modlący się gdy dziecko na ulicy umierało???Niech każdy sobie odpowie co wczasów oczekiwania na narodzenie się dzieciątka Jezus zrobił dobrego dla drugiego??
EM
~Ewa Maj
30 listopada 2023, 18:47
Ale że poprzednie zmarnowaliśmy? ;)