Jak wsłuchiwać się w głos wiernych?

(fot.shutterstock.com)

W dobie demokracji, vox populi, czyli głos ludu to ważki argument. Sam papież Franciszek zachęca do tego, by duszpasterze nie zawsze szli na czele stada, lecz nieraz w jego środku lub gdzieś przy końcu, aby mogli lepiej wsłuchiwać się w głos wiernych.

"Ludzie tego oczekują", "widzowie chcieliby...", "spotykam zatroskanych...", "ale większość uważa" - takie stwierdzenia mają uzasadniać oskarżenia, insynuacje czy wręcz obalać racjonalną argumentację. Dzieje się tak też w Kościele. Do takiej argumentacji ucieka się (nie tylko ostatnio) sławny ze swojej opozycji wobec papieża emerytowany kardynał Burke.

Przykłady można mnożyć. Czy należy się z nimi liczyć? Często wydają się wytrychem zastępującym poważną argumentację. Bo co z tego, że nawet znamy wyniki sondaży? Czy mamy podejmować decyzje pod publiczkę? Weźmy za przykład pewien autentyczny sondaż, choć sprzed kilku lat (celowo stary, by nie wchodzić w bieżącą polemikę).

"78 proc. wszystkich katolików opowiada się za stosowaniem środków antykoncepcyjnych niezgodnych z nauczaniem Kościoła. Stosowanie środków antykoncepcyjnych popiera ponad 90 proc. katolików w Argentynie, Kolumbii, Brazylii, Hiszpanii i Francji. Mniejsze poparcie dla tych środków wykazują na Filipinach (68 proc.), w Kongo (44 proc.) i Ugandzie (43 proc.). W USA stosuje je 79 proc. katolików. Za stosowaniem środków antykoncepcyjnych opowiada się 75 proc. polskich katolików.

Stanowisko Kościoła w kwestii wyświęcania kobiet na księży popiera 80 proc. katolików w Afryce i 76 proc. na Filipinach, 36 proc. w USA i 30 proc. w Europie, przy czym w Polsce 53 proc., podczas gdy w Hiszpanii 17 proc.

Najbardziej kontrowersyjną kwestią pozostają małżeństwa homoseksualne: przeciwnych im jest 99 proc. katolików afrykańskich i 40 proc. w USA.

19 proc. katolików w Europie i 30 proc. w Ameryce Łacińskiej zgadza się z nauką Kościoła w kwestii małżeństwa i z wykluczeniem komunii świętej katolików rozwiedzionych i żyjących w świeckim związku. Wykluczenie to akceptuje 75 proc. katolików w krajach afrykańskich, podczas gdy np. we Francji 17 proc., w Hiszpanii - 12 proc., a w Polsce - 31 proc.

Wśród polskich katolików 13 proc. uważa, że aborcja w ogóle nie powinna być dopuszczalna, 73 proc. - że dopuszczalna może być tylko w niektórych przypadkach i tylko 9 proc. opowiada się za jej dopuszczalnością we wszystkich przypadkach.

Za małżeństwem księży opowiada się 61 proc. polskich katolików, 73 proc. hiszpańskich, a francuskich - 86 proc. Odpowiednio za wyświęcaniem kobiet - 38 proc. w Polsce, 78 proc. w Hiszpanii i 83 proc. we Francji.

Przeciwnych małżeństwom homoseksualnym jest 78 proc. katolików polskich, a 27 proc. hiszpańskich i 51 proc. francuskich. Badaniem objęto 12 036 katolików w Ameryce Łacińskiej (Argentynie, Brazylii, Kolumbii i Meksyku), Afryce (Republice Demokratycznej Konga, Ugandzie), Europie (Francji, Hiszpanii, we Włoszech i w Polsce), na Filipinach i w USA. W krajach tych mieszka 61 proc. wszystkich katolików, czyli 1,2 mld osób.

Margines błędu badania przeprowadzonego przez ośrodek Bendixen & Amandi International wynosi 0,9 proc.".

Tyle badań. Wiemy, że te procenty się zmieniają, nieraz bardzo szybko i znacząco, np. pod wpływem drastycznych wydarzeń, zwykłej propagandy (zarządzanie strachem to wielowiekowy sposób na "rząd dusz") albo nagłośnienia rzeczowej dyskusji.

Z drugiej strony nie możemy polegać tylko na zdaniu kilku znajomych, na opinii zamkniętej grupy przyjaciół (np. na Facebooku). Badania opinii publicznej przydają się. Ich ignorowanie to pewnie błąd. Jak więc wsłuchiwać się w głos ludu?

W duchu Franciszkowym warto pamiętać o słuchaniu peryferii. One są właśnie peryferiami też dlatego, bo słabo je słychać. Niewiele mają miejsca w mediach i wśród ważnych tego świata, też świata kościelnego. Jeżeli sami nie możemy tam dotrzeć, dobrze by było poczytać tych, którzy tam dotarli.

A druga "wskazówka" jest bardziej duchowa, lecz, jak mi się wydaje, nie mniej praktyczna. Dobrze od czasu do czasu posłuchać, jak ludzie się modlą. A dokładniej, o co się modlą. Oczywiście nie chodzi o przygotowane im wcześniej formułki lub powielanie takowej bezrefleksyjnie.

Tworząc we wspólnotach kościelnych przestrzeń do wyrażania tego, co ludzie mają w sercu, trochę mimochodem stwarzamy okazję do wsłuchiwania się w głos ludu, który jest też głosem Ducha Świętego. Istnieją oczywiście wyjątki i trzeba je brać pod uwagę, ale ludzie nawet narzekają inaczej wobec Boga, a inaczej w swoim gronie.

Modlitwę formułujemy wobec Boga i to zmienia naszą perspektywę. Nasz głos jakoś bardziej jest natchniony, jakoś bardziej jest Boży. Vox populi, vox Dei. Spróbuj zrobić sobie takie ćwiczenie: gdy pozwoliłeś sobie na takie czy inne komentarze, zamień je potem w szczerą modlitwę i zobacz, co się wtedy zmieniło.

Jacek Siepsiak SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM i redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak wsłuchiwać się w głos wiernych?
Komentarze (7)
DN
Danuta Nowak
28 sierpnia 2017, 13:14
Przecież to jasne, że kwestii dbania o życie od poczęcia do naturalnej śmierci i pojmowania rodziny nie może tego zmienić żaden głos ludu. Gdyż Bóg jest Stwórcą i Dawcą życia, no i Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich... Bo tak Panu Bogu się podobało i dlatego tak jest najlepiej dla człowieka. Ale już vox populi może być wysłuchany w sprawach np. organizacjii parafii, działania księży ich obowiązków, utrzymania kościoła, prac remontowych, terminów otwarcia kancelarii itp. Nietrafionych decyzji proboszcza, bo nie słuchał parafian i zrobił bo mu sie podobało...można przytaczać setki...
FF
Franciszek2 Franciszek2
28 sierpnia 2017, 08:48
Mam nadzieję,  że kardynałowi Burke nie zabraknie determinacji w obronie nauczania Chrystusa, wbrew tym, którzy w Kosciele głoszą inną ewangelię. Szczerze podziwiam człowieka, na którego w Kosciele wylewa się takie pomyje.   
27 sierpnia 2017, 13:05
Panie Siepsiak, osobiści goście pastora Bergoglio zgwałcili zbiorowo moja rodaczkę. Co Ty na to?
A
asyz
26 sierpnia 2017, 20:10
Franciszek i księża mają wsłuchiwać się w głos Pana Boga i prowadzić lud do Niego!
WDR .
26 sierpnia 2017, 15:29
Przy założeniach, że opinie nie zmienią się w znaczący sposób przez 3 najbliższe dekady, tak jak i dynamika przyrostu ludności, to teoretycznie najwięcej do powiedzenia powinni mieć katolicy z Czarnej Afryki czyli tej na południe od Sahary (40% ogólnej liczby w 2050 roku wg PEW). Dobrze, że Franciszek mówi o peryferiach, bo w 2050 roku peryferiami mogą już być kraje europejskie.
26 sierpnia 2017, 14:09
O.Siepsiak nie byłby oczywiście sobą gdyby nie przywalił kard.Burke zarzucając mu populizm. Ten zaś dostrzegł to czego o.Siepsiak wskutek modernistycznej pomroczności jasnej dostrzec nie jest w stanie. Chodzi mianowicie o osamotnienie Ludu Bożego wobec zdrady jakiej dopuszczają się jego pasterze. Jawna bądź zakamuflowana heretycka nauka zatruwa dusze wielu wiernych narażając tym samym na szwank ich zbawienie. Próba tzw.wsłuchiwania się w głos ludu jest natomiast działaniem hierarchii służącym uzyskaniu poparcia dla błędu,który wielu z nich szerzy. W istocie zaś autentyczny głos ludu to ten,który woła o niezmienną naukę,prostą choć wymagającą ścieżkę wiodącą do Raju i nie chodzi bynajmniej o raj tu na ziemi (społeczny,ekonomiczny,polityczny,międzyreligijny),który wielu purpuratów-apostatów stara się wiernym zaproponować. Pamiętajmy o św.Wincentym z Lerynu,który nie zawahał się sprzeciwić papieżowi i o jego słynnym zdaniu ,które powinno być dla nas mottem na czas zamętu jaki dziś przeżywamy: „Należy się trzymać tego, w co wszyscy zawsze i wszędzie wierzą”.    
KJ
k jar
26 sierpnia 2017, 10:01
Bardzo ważny głos i myślę,że ks. Jacek tylko zainicjował cykl artykułow na ten temat,bo problem ważny,a w wielu aspektach wręcz palący. Moja uwaga dotyczy tylko tego,żebyśmy pamiętali,że żyjemy w świecie znacznie bardziej zsekularyzowanym niż w czasach św.Katarzyny Sienieńskiej czy nawet pastuszków fatimskich. Dziś "vox populi" co innego znaczy i czego innego dotyczy niż choćby 50 lat temu. I nie jestem przekonana,czy dobrą drogą jest łączenie kwestii "vox populi" ze sprawą np. aborcji czy świeceń kapłańskich dla kobiet. Raczej rzeczywiście pójście w stronę modlitwy (o co się ludzie modlą, o co zabiegają u Boga) i w stronę ekspiacji (z czego się spowiadają, za co przepraszają, co uważają za winę swoją i społeczeństwa) jest otwarciem perspektywy "vox populi". Jako ciekawostkę tylko powiem,bo od lat się tym zajmuję: na podstawie druków ulotnych modlitw funkcjonujących w obiegu oficjalnym i nieoficjalnym Kościoła Polacy w latach 1945-1947 najczęściej modlili się nie o poprawę własnej,tragicznej często sytuacji materialnej, ale o odnalezienie żywych lub martwych swoich najbliższych, o połaczenie z nimi (te dane spowodowały,że Kościół w Polsce wystąpił do Rzymu z prośbą o ogłoszenie dogmatu o Wniebowzięciu NMP, aby ulżyć powszechnej wierze,że nieobecni materialnie wcale nie odeszli), potem o wolną Polskę i wyjście komunistów, a następnie odbudowanie kościołów i spalonych domostw. Na szczycie rankingów polskich grzechów do 1952 na pierwszych miejscu były wojenne denuncjacje, potem grzechy tzw. oświęcimskie (wyrwanie kromki chleba spod głowy umierającego), a na trzecim spędzanie płodów.