Jezuici są wyjątkowi

Jezuici są wyjątkowi
(fot. flickr.com / MAGIS Poland)

Jezuici są wyjątkowi - być może niektórzy potraktują to twierdzenie jako zabawną prowokację, tak jakbym chciał zapytać: "prawda" to, czy "fałsz"? Jednak nie jest moją intencją prowokowanie, ale zwykłe twierdzenie: tak właśnie jest - jezuici są wyjątkowi. Już tłumaczę dlaczego.

Co się wydarzyło podczas MAGIS-u 2016

DEON.PL POLECA

Kiedy przed paru dniami w Częstochowie na zakończenie jezuickiego programu przygotowania do ŚDM miałem wypowiedzieć standardowe zdanie: "Program MAGIS 2016 uważam za zakończony", zanim do tego momentu dotarłem, powiedziałem, iż wszyscy powinni zdawać sobie sprawę z faktu, że właśnie podczas trwania MAGIS-u byli świadkami cudu.

Z tym cudem było tak. Na pytanie, kim są jezuici, my sami zwykle odpowiadamy słowami, jakie padły podczas naszej 32. Kongregacji Generalnej: "Jezuita jest grzesznikiem, na którego spojrzał Pan i go powołał…". Łaska powołania nie zmienia jednak faktu, że byliśmy i jesteśmy grzesznikami. Cud, jaki dokonał się podczas MAGIS-u - mówiłem w Częstochowie - polega na tym, że 200 grzeszników (bo tylu tam było jezuitów) jest w stanie współpracować ze sobą w zgodzie i z uśmiechem.

Jesteśmy więc wyjątkowi, bo mimo ułomności zwycięża w nas Boża łaska.

Święty Ignacy Loyola, pierwszy jezuita

Cofnijmy się teraz w czasie. Nie byłoby nas wszystkich - ludzi tak wyjątkowych i niezwykłych - gdyby nie duchowe doświadczenie szalonego baskijskiego szlachcica, któremu początkowo ani przez myśl nie przeszło, aby zastanawiać się nad rzeczami duchowymi, ale wszystkie swe siły zaangażował w robienie dworskiej kariery. Bóg jednak "zawalczył" o niego i postanowił zwerbować go i przeciągnąć na swoją stronę, aby stał się rycerzem ducha i w ten sposób innych prowadził do zwycięstwa nad złem. Ta łaska Boża, podobnie jak miało to miejsce w przypadku św. Pawła, rzuciła Ignacego na ziemię: ugodzony kulą armatnią w nogę otarł się o śmierć, aby potem, przykuty do łóżka, zacząć rozmyślać nad poruszeniami, jakie odczuwał w duszy. W ten sposób, opierając się na zwykłych doświadczeniach duchowego pocieszenia i strapienia, nauczył się rozpoznawać, kiedy Bóg inspiruje go do działania, oraz kiedy jego doradcą staje się duch zły, działający przez jego własną próżność, ambicję, wygodę.

Jako jezuici jesteśmy wyjątkowi, ponieważ także o każdego z nas "zawalczył" Bóg, oferując nam program na życie, który jest tak fascynujący, że warto zapomnieć o wszystkim innym, byle znaleźć się w towarzystwie Jezusa.

Wspomnienie św. Ignacego Loyoli - święto każdego jezuity

Każdy zakon posiada swojego fundatora, zakonodawcę. Jest to mężczyzna lub kobieta, do której kiedyś przemówił Pan. On lub ona ten głos usłyszała, zrozumiała i wprowadziła go w życie. Za nim (lub za nią) poszli inni, dla których ten styl życia (nazywamy to duchowością) stał się inspiracją, a w końcu regułą zakonną. Zakonodawca jest zwykle wzorem doskonałego zakonnika i wszyscy, którzy wybrali tę duchowość, powinni go naśladować.

U nas jest inaczej. To prawda, że gdzieś tam u początków był Ignacy, ale Towarzystwo Jezusowe założył nie on sam, ale - jak ich nazywamy - Pierwsi Towarzysze (z których nawet nie wszyscy są święci). Ci oczywiście zachowali absolutny szacunek dla Ignacego, który ich zebrał, ale to właśnie z ich wspólnych narad, wielkich pragnień i planów narodził się zakon. Samemu Ignacemu zależało, aby nazwa zakonu nie nawiązywała do nikogo innego, jak tylko do samego Pana Jezusa, który jako jedyny godny jest naśladowania. Ironią losu, a może lepiej powiedzieć, że dowodem na poczucie humoru Boga jest fakt, że do zakonu przylgnęła popularna nazwa "jezuici", jaka została złośliwie wymyślona przez środowiska protestanckie…

Tym, co Ignacy Loyola zostawił Towarzystwu, są Ćwiczenia duchowne. To droga kształtowania ducha, której on sam najpierw się poddał, a która szybko stała się narzędziem formacji każdego jezuity.

Jesteśmy więc wyjątkowi, ponieważ ideałem jezuity jest Jezus Chrystus oraz każdy, kto Go wiernie naśladuje. Kilka dni temu było więc święto nie tylko Ignacego, ale każdego z nas, kształtowanych przez logikę Ćwiczeń… i naśladujących Pana Jezusa.

Papież Franciszek SJ

Jeśli to nie było konieczne, Ignacy - jako pierwszy generał - niechętnie zgadzał się na mianowanie jezuitów biskupami. Jeśli była taka potrzeba, nie stawał na przeszkodzie. Nawet wtedy jednak jezuici powinni w duchu pozostać jezuitami. Wszyscy profesi Towarzystwa wraz z ostatnimi ślubami składają pośród wielu innych, także i takie dodatkowe przyrzeczenie: "a gdyby […] się zdarzyło, że zostanę mianowany biskupem, nie uchylę się przed wysłuchaniem rady Przełożonego Generalnego". Jezuici-biskupi są więc traktowani jako ci, którzy zachowując zakonną tożsamość, otrzymali nową misję w Kościele. I choć według Kodeksu prawa kanonicznego są niezależni, sami - przez to przyrzeczenie - zobowiązują się do pozostania w głębi duszy jezuitami.

Nikt jednak nie przewidział takiej sytuacji, żeby jezuita został papieżem… Nikt z nas nie składa przyrzeczenia: "A gdyby się zdarzyło, że zostanę wybrany papieżem…".

Papież jest całkowicie niezależny i zarówno Franciszka, jak i wszystkich poprzednich papieży słuchamy i jesteśmy im posłuszni z tego prostego powodu, że w specjalnym ślubie oddajemy się im do dyspozycji. Nikt by się chyba jednak nie zdziwił, gdyby Biskup Rzymu przynajmniej w niektórych aspektach zachowywał się tak, jak każdy inny pasterz, który dba o to, żeby obok jego nazwiska zawsze pisać skrót "SJ". Czy Papież Franciszek kontaktuje się z Przełożonym Generalnym Towarzystwa Jezusowego? A jeśli tak, to o czym rozmawiają? Te pytania niech pozostaną bez odpowiedzi.

Dla nas, jezuitów, fascynujące jest to, że odkrywamy we Franciszku Współbrata, który mówi tym samym językiem oraz dzieli tę samą, pozytywną wizję świata, stworzonego i odkupionego przez Boga. Nic dziwnego, że tak się dzieje - przeszedł przecież te same etapy jezuickiej formacji, a przede wszystkim został ukształtowany przez Ćwiczenia duchowne, które od wieków są prawdziwą szkołą wszystkich ludzi towarzyszących Panu Jezusowi: zarówno jezuitów, jak księży, sióstr oraz osób świeckich.

My, jezuici, także dlatego jesteśmy wyjątkowi, że pośród nas nie ma dwóch takich samych - jezuici to bracia, ale nie bliźniacy; nie mamy nawet przepisanych jednolitych habitów. Niektórzy mają nam to za złe, ale chyba niesłusznie, zwłaszcza od czasu, gdy jeden z nas zaczął ubierać się… na biało.

Życzę wszystkim moim Współbraciom i Przyjaciołom, abyśmy potrafili cieszyć się i rozwijać naszą duchową tożsamość oraz abyśmy zgodnie z jezuickim duchem zawsze mieli na uwadze przede wszystkim chwałę Boga, który nas stworzył i nieustannie kształtuje na ludzi niepowtarzalnych i wyjątkowych.

Jakub Kołacz SJ - przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezuici są wyjątkowi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.