Jezus zna sposoby na spiny

(fot. shutterstock.com)
ed

Budzę się o 5:30. Myślę, że fajnie, bo jak mówi moja przyjaciółka: "żeby ze wszystkim zdążyć, powinnyśmy wstać w roku 1985". Mija kilka sekund i wracam do spania. Bo tak się boję, że mam ochotę przespać ten tydzień…

Rzadko od rana stresuję się dniem. Zmienia się to, kiedy spraw do załatwienia, połączonych z trudnymi sprawami do załatwienia, terminami, które dawno minęły i obietnicami, o których wiem, że nie spełnię, jest za dużo. Do tego dochodzą komplikacje w relacjach i ktoś, kto mówi, że natychmiast potrzebuje mojego wsparcia. Taki był ostatni tydzień.

Uciekanie w spanie

DEON.PL POLECA

Zwykle staram się dać radę, bo przecież wiem, że świat nie runie i nie ma co marudzić, ale tym razem chciałam to przespać. Z nadzieją, że jak się obudzę, to wszystko zrobi się samo! Takie uciekanie w spanie. Nie polecam tego sposobu na "stawianie czoła" życiu.

Nie umiałam poradzić sobie z myślami typu: "to się nie uda", "z niczym nie zdążysz", "tak będzie już zawsze". Co prawda rano jakoś automatycznie mówiłam "Ojcze nasz" albo "Pod twoją obronę", ale już w połowie tych modlitw robiłam kawę i analizowałam jedną z moich panikujących wizji przyszłości.

Zamiast Łaski - spina

Na szczęście około środy zmieniłam strategię. Zanim wystartowałam w przejmowanie się dniem, uświadomiłam sobie, że już dawno się tak nie stresowałam i że straciłam kontrolę. Przypomniały mi się słowa Karola Sobczyka z Głosu na Pustyni, że "zamiast chodzić w Łasce, chodzimy w spinie".

Zadałam sobie pytanie, co bym poradziła komuś na moim miejscu i zaczęłam szukać osoby w Biblii, która była w jakiejś beznadziejnej sytuacji (kiedyś ktoś mi powiedział, że tam znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania, zapamiętałam to zdanie). Wtedy przyszło mi do głowy Słowo: "nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia" (2 Tm 1, 7).

Dużo końców świata

Świetnie. On chce dać mi Ducha mocy, a ja zamknęłam się w stresie, strachu i niewierze. Kościół świętuje zmartwychwstanie, a ja zatrzymałam się w pustym grobie, do którego nie docierają promienie słońca, bo światło zasłania głaz z napisem: "Zawaliłaś. Nie myśl sobie, że kiedyś będzie dobrze".

Mam wrażenie, że w Wielkim Poście naprawdę się staramy. Postanawiamy, dbamy o duszę jakoś bardziej, chcemy być lepsi. Nawet Facebook roi się od wpisów o Bogu, słów z Pisma Świętego, zdjęć pustych grobów, życzeń, radości poranka Zmartwychwstania itd… A potem jest koniec kwietnia, leje deszcz, pracy za dużo, pieniędzy mało, nie ma dziewczyny albo chłopaka i w ogóle bywa trudno (bo bywa!), ale tak łatwo zatrzymać się w pustym grobie i zgubić nadzieję Zmartwychwstania Jezusa.

Szaleństwo w oczach

Wszyscy podobno od dawna znają ten obraz, ja zobaczyłam go ostatnia - na Facebooku Szymona. Piotr, który jeszcze przed chwilą udawał, że Go nie zna, teraz biegnie i ma w oczach coś niezwykłego, jest gotowy na wszystko. Patrzcie na jego oczy!

Gdzie moja gotowość na wszystko? Gdzie ogłaszanie na dachach tego, co stało się w czasie Triduum? Czy ludzie, którzy mijają mnie na klatce albo w tramwaju, zastanawiają się, skąd mam tyle szczęścia?

Nie wiem jak wy, ale ja chcę chodzenia po wodzie i zachwytu, który miał Piotr. Szybkości w szukaniu rozwiązań i wybiegania ze wszystkiego, co jest moim grobem. Bo On już wygrał i jest blisko. Bo w Nim są wszystkie moje źródła, bo Jego łaska ciągle ratuje mi serce. I kocham, chociaż wcale nie umiem.

Zamiast spiny - obfitość

"Przyszedłem po to, żeby owce miały życie i miały je w obfitości" (J 10, 3). Życie w obfitości wcale nie oznacza słodkiej sielanki, pasma sukcesów i braku kryzysów. Jest doświadczaniem uczuć i smaków codzienności razem z wszechmogącym Bogiem, który z sercem może zrobić wszystko, na co Mu tylko pozwolimy.

To kilka sposobów na stres. Wymieniam te, które pierwsze wskoczyły mi do głowy:

Pobiegnij gdziekolwiek

Zamiast spania albo zjedzenia całej czekolady warto założyć buty i dresy. Nawet krótki bieg gdziekolwiek, pomaga pożegnać się ze stresem i przywitać dużo endorfin. To samo dzieje się na basenie i na siłowni. (Po chwilach ze sportem, do pełni szczęścia wystarcza mniej niż cała tabliczka czekolady...).

Pogadaj z Bogiem

Kiedy mam ochotę przez miesiąc nie wychodzić z łóżka i oglądać serial, który pomoże mi skupić się nie na moich problemach, ale jednak tego nie robię, bo idę na Adorację albo Mszę, to Pan Bóg robi mi naprawdę życiodajne wietrzenie w głowie i w sercu.

Pogadaj ze sobą i z kimś

Fajną metodą jest zadawanie sobie pytań i szukanie szczerych odpowiedzi. Na przykład: "co mogę zrobić, żeby było lepiej?", "dlaczego właściwie czuję się tak beznadziejnie?", "o co tak naprawdę mi chodzi". Pomaga też rozmowa z kimś bliskim, kto ma dystans i inną perspektywę.

Dziękuj

Warto podziękować Mu za wszystko, co niezrozumiałe, np. taką modlitwą: "Wiesz, że totalnie mnie to przerasta i nie mam siły. Chcę Ci wierzyć, bo wiem, że jesteś dobry i że prowadzisz mnie do czegoś lepszego. Nie wypuszczaj mnie z rąk, bo dopóki mnie trzymasz, jakoś przetrwam". Można też skorzystać z psalmu adekwatnego do sytuacji. Jest ich tyle, że łatwo znaleźć idealny.

Zapamiętuj Słowo

Kiedyś usłyszałam, że "utrwalone w pamięci Słowo, wraca w dobrych momentach". Dziś wiem, co to znaczy i nie raz mnie uratowało. Np. około rok temu, siedziałam na ławce w parku i usłyszałam jedną z trudniejszych (na tamten moment) wiadomości w życiu. Jakimś cudem natychmiast, automatycznie powiedziałam na głos: "choćby stanął naprzeciw mnie obóz, moje serce bać się nie będzie; choćby wybuchła przeciw mnie wojna, nawet wtedy będę pełen ufności" (Ps 27, 3). Warto uczyć się na pamięć, bo ta moc zaskakuje w najmniej spodziewanych chwilach!

A wy jakie macie sposoby?

PS: Są sprawy i sytuacje trudne, które wymagają wsparcia psychologa. Decyzja o terapii nie jest dowodem niewiary w Boga. Jak napisała Maja Krzemień: "może być przejawem dojrzałości oraz bliskiej relacji z Bogiem i ze sobą". Tutaj przeczytacie więcej na ten temat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus zna sposoby na spiny
Komentarze (9)
8 maja 2017, 17:21
Pod każdym artykułem zawsze tłum znawców Słowa Bożego a tu raptem cisza. Czyżby tylko w teorii wszyscy byli mocni? Podzielcie się z innymi tym co wiecie, jak żyjecie. Ja mialam dzisiaj tragiczny dzień w pracy, szło jak po grudzie. I nagle ni stąd ni zowąd opieprzylam dwóch ziomków że jarają fajki zamiast na zewnątrz, to w części wspólnej a dymu nie tylko ja nie toleruję. Zmyli sie z tymi fajkami w try miga, a gdybym ich poprosila z uśmiechem proszę nie palcie tutaj gucio by ich to obeszło. Zobaczymy co będzie jutro, w kazdym razie przez resztę dnia chodzili jak w zegarku i z robota ruszyli do przodu bo mniej jarania było. Dzień zaliczam do udanych:)
8 maja 2017, 17:47
A na domiar wszystkiego jeszcze i utwór adekwatny się znalazł, no jakby z nieba mi spadł. Pezet "Co mam powiedzieć". No i co byście wujkowie specjaliści poradzili? [url]https://www.youtube.com/watch?v=Ze7H_MEQVb8[/url]
8 maja 2017, 20:25
Podzielę się :-), dzisiaj miałem dzień obijania i wyspania :-), dlatego, że wczoraj "harowania" :-) :-). Uśmiecham się, ale praca ratownika wodnego w trudnych warunkach (a takie są w niektórych obiektach, jak aquaparki), jest męcząca. Niedawno mój kolega ratownik powiedział coś ciekawego - cyt. "ja po pracy na budowie jestem mniej zmęczony niż po dyżurze w aqua" (nadmienię tylko, że on już długo jest ratownikiem).  Mój cudzysłów wstawiłem, dlatego, że tak naprawdę czasem ta robota jest po prostu śmiertelnie nudna a przy małej frekwencji to pogłębia, ale i tak męczy, zwłaszcza psychicznie. Dlatego też większość ratowników z niskim stażem nie wytrzymuje i jest to norma na trudnych obiektach, jak aquaparki. No i dlatego musiałem dzisiaj cały dzień się lenić :-) a jutro odpocznę aktywnie :-). Noo, ale nie ma co, pomału zbliża się sezon i będzie harówa, ale spoko w Bogu zawsze można odpoczywać :-), amen.
8 maja 2017, 23:17
Przy małej frekwencji też trzeba być przytomnym jak się domyślam, więc pomysł z odespaniem po pracy a nie w pracy jest dobry. Skoro praca na dużym obiekcie jest wyczerpująca to może znajdzie się coś na mniejszym basenie, łatwiej ogarnąć wszystko. Chyba że w okolicy nie ma mniejszego basenu.
8 maja 2017, 23:42
Praca ratownika wodnego wspomagana modlitwą, to jest pełny pakiet. Kiedyś po mszy ksiądz czytał ogłoszenia i zapraszał rodziców z dziećmi na spotkanie na którym miał być poruszony temat wiary w opiekę anioła stróża. I na koniec ksiądz dodał: w trakcie spotkania zapewniamy dzieciom opiekę pani opiekunki:) Czyli jednak musi być to wspomaganie przez czynnik ludzki;)
8 maja 2017, 13:06
Czasami mam wrażenie,że Franciszek ma coś z kobiety bo podobnie jak autorka próbuje uczynić z katolicyzmu grupę terapeutyczną.
LB
Lenny Belardo
8 maja 2017, 14:40
A twój przypadek pokazuje, że dla wielu ta grupa terapeutyczna byłaby wskazana i potrzebna :D
8 maja 2017, 22:59
Ależ lenny, bez fałszywej skromności, wielu chętnie posłucha jak to zadziałało u Ciebie. Zaś stos to stos - inny już nie będzie.
8 maja 2017, 12:39
Uwalniające jest uświadomienie sobie, że nawet jak nawalisz to świat się nie zawali. Trzeba się nauczyć planować nie planując, to bardzo ułatwia życie. Tak jak lekarz nie wypisuje wszystkim recepty na ten sam lek, tak nie każda złota myśl czy rada jest w danym momencie skuteczna.