Już czas, by Kościół przestał ślepo wierzyć w stare schematy

(fot. flickr.com/photos/episkopatnews)

One były skuteczne i przynosiły owoce jeszcze nawet 10 lat temu, ale dziś prowadzą do niczego. I wcale nie chodzi mi o wielkie rewolucje (bo te nigdy nie prowadzą do dobrego), ale o dostrzeżenie pewnych procesów, które trzeba wziąć pod uwagę, by coś się zmieniło.

Trzy tygodnie temu na deon.pl pojawił się artykuł o. Kołacza SJ o tym, że Kościół po pandemii nigdy już nie będzie taki sam. W stu procentach zgadzam się z tą tezą, patrząc na Kościół po pandemii z pespektywy księdza w niedużym mieście, w małej diecezji. Nie trzeba zresztą być nie wiadomo jak bystrym obserwatorem rzeczywistości by do podobnych wniosków dojść. Po przeczytaniu tego artykułu chciałoby się jednak dopowiedzieć kilka słów.

Popieram w całej rozciągłości kwestię potrzeby rozwoju nowych form duszpasterstwa. Popieram pogląd, że pandemia „urzeczywistniła” liczbę wiernych, chodzących do Kościoła, praktykujących wiarę. Uznaję, bo też zauważam, konieczność dalszego korzystania z różnych sposobów docierania do wiernych (także online). Faktycznie wierni potrzebują dziś znacznie więcej niż przed pandemią. Pod opublikowanym tekstem podpisuję się dwoma rękoma. Artykuł kończy się jednak intrygującym zdaniem: „Na tych z nas, duszpasterzy, którzy tego nie rozumieją, czekają już tylko domy księży-emerytów…” i w sumie z tym też się zgadzam.

DEON.PL POLECA

Dostrzegam jednak inny problem. Jeśli artykuł miał pobudzić duszpasterzy do refleksji, miał ich obudzić, by szukając tych nowych form faktycznie odsunęli od siebie wizję „domu emerytów” to obawiam się, że marne na to szanse. Dostrzegam bowiem inny trend. Coraz więcej duszpasterzy wręcz czeka na moment aż będzie mogło pójść do emeryturę i przestać się już zamartwiać o to, co robić, by było lepiej.

Pogląd swój popieram obserwacją pewnej tendencji, obecnej na moim „kościelnym podwórku”, ale podejrzewam, że nie tylko tutaj. Pandemia na tyle zmroziła pewne pokolenie księży, na tyle przyczyniła się do zmiany wizji Kościoła, że coraz częściej słyszy się o chęci pójścia na wcześniejszą emeryturę, o chęci odpuszczenia już sobie na całego. Młodzi jeszcze przecież księża (bo wiek emerytalny to często dopiero 75 lat), którzy w dobie po pandemii powinni narzucać pewnego rodzaju rytm działań duszpasterskich zaczynają się wypalać. Odnoszę wrażenie, że jak na dłoni widać potwierdzenie mojej dawnej tezy (opisanej w jednym ze wcześniejszych wpisów na blogu), że pokolenia księży z lat 70-90., którzy przyzwyczajeni byli do pełnych kościołów, masowego duszpasterstwa skoncentrowanego na obsłudze liturgicznej (która faktycznie była bardzo konieczna i bardzo czasochłonna) nie nadążają za tym światem, jego problemami i procesem rozwoju.

Nie potrafią zrozumieć, czemu to wszystko się tak szybko zmieniło a co dopiero zacząć przeciwdziałać negatywnym wpływom na Kościół. Mam wrażenie (mocno podkreślając subiektywizm, który jest podstawową dewizą moich wpisów), że stanęli na wielkiej połoninie, chcą wygłosić kazanie (płomienne jak niegdyś), widzą jednak wkoło pustkę i jedyne o czym myślą to, jak stąd uciec. Płonne więc wydaje się apelowanie, by coś robić, by się nie poddać, by szukać nowych form itp., itd.

Coś musi się jednak zmienić. I to strukturalnie. Moim zdaniem nadszedł czas, by Kościół w Polsce przestał ślepo wierzyć w stare schematy, które owszem były skuteczne i przynosiły owoce jeszcze nawet 10 lat temu, ale dziś prowadzą do niczego. I wcale nie chodzi mi o wielkie rewolucje (bo te nigdy nie prowadzą do dobrego), ale o dostrzeżenie pewnych procesów, które trzeba wziąć pod uwagę, by coś się zmieniło. Nie oszukujmy się. Kościół, który wychodzi do wiernych tylko podczas wizyty kolędowej (której na pewno już w dotychczasowej formie, bo pandemicznej przerwie, nie odzyskamy) to relikt.

Taki Kościół ani nie przyciąga ani nie zachęca. To Kościół bez dialogu. I żeby było jasne, nie winię tutaj nikogo. Nie ma tu winnych. Biskupi i księża w takich realiach żyli przez lata. To przynosiło jakieś owoce! Trzeba jednak jasno powiedzieć sobie, że czas na zmiany. Choćby w polityce personalnej. Nie może być tak, że wyznacznikiem tego, ilu księży jest w parafii jest tylko i wyłącznie liczba wiernych na jej terenie bądź ilość godzin katechezy „do obsadzenia”. To zawsze prowadzi do miałkości. Nie przynosi rezultatów.

Trzeba wreszcie zdać sobie sprawę z tego, że nie każdy ksiądz do katechezy się nadaje (może jej w szkołach jednak za dużo np. o godzinę w tygodniu?), że nie każdy ksiądz odnajduje się w każdym rodzaju duszpasterstwa. Trzeba dostrzec, że tam gdzie prężnie działają grupy młodzieżowe czy akademickie (a działają! i nawet pandemia ich nie powstrzymała) potrzeba księdza, który w takim duszpasterstwie się odnajduje. Trzeba dostrzec, że „duża miejska parafia” nie zawsze jest związana z ogromem obowiązków (z mnóstwem grup modlitewnych, form duszpasterstwa) a są czasami miejsca, w których obecność dodatkowego księdza jest wręcz niezbędna.

Taki Kościół ani nie przyciąga ani nie zachęca. To Kościół bez dialogu.

Trzeba dostrzec, że „zmiany duszpasterskie” to nie polityka według zasady „głowa za głowę”, bo po pierwsze schemat już dawno się nie domyka (brakuje powołań) a po drugie dziś potrzeba dobrej oceny potrzeb miejsca i jeszcze wnikliwszej oceny zdolności duszpasterza. Odnoszę wrażenie, że fakt, iż przez lata próbowano „kształtować” księży pod linijkę (wszyscy do równa, nikt nie odstaje, choć czasami nie dorastają) nie jest dziś żadną przesłanką do planowania duszpasterstwa. Księża są różni, parafie są różne, oczekiwania w różnych miejscach są skrajnie inne. Trzeba zacząć tak to planować i tak o tym myśleć. Tylko w tym klucz do wyciągnięcia stosownych wniosków z lekcji pt. pandemia.

I podpisuję się poniekąd pod wnioskiem, że dla niektórych już tylko domy dla emerytów (tylko mam wrażenie, że się z tego ucieszą). Konieczne jednak by ci, którzy jednak chcą pozostać weszli na nowe tory, dyktowane wytyczonymi kierunkami, które biorą pod uwagę wszystkie te zależności. Bo jak w jednej ze swoich piosenek śpiewa duet rodzeństwa „Kwiat Jabłoni” przychodzi „duszpasterzować” w przeźroczystym świecie („Nic nas nie ziębi ani Nic nas nie parzy Przezroczysty świat Przezroczysty świat Nie ma miłości ani Nie ma rozpaczy Przezroczysty świat Przezroczysty świat”). To nowe wyzwanie dla nowego pokolenia tych, którzy duchowymi przewodnikami chcą się zwać.

Wiem, że zarysowane przeze mnie problemy są opisane bardzo powierzchownie i wiem, że pełno tu jeszcze kwestii do dostrzeżenia (choćby fakt, że świeccy też mają swoje zdanie, mają prawo do decyzji i współdziałania w Kościele), ale to tylko moja spontaniczna odpowiedź na zasygnalizowany artykuł (a może nie odpowiedź, tylko śmiałe dopowiedzenie?). Czas na zmiany.

Tekst ukazał się na blogu nowacki.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Już czas, by Kościół przestał ślepo wierzyć w stare schematy
Komentarze (32)
K-
~Katolik -
9 sierpnia 2021, 12:59
Bardzo się cieszę, że Kościół po pandemii nie będzie już taki sam. Liczę że będzie mniej liczny. A najlepiej żeby było nas tele, jak na zachodzie . Może wtedy nastawienie kleru do wiernych by się zmieniło. Póki co kler to panowie, którym świeccy mają służyć (a nie odwrotnie). Trudno tego nie zauważyć, że księżom zależy tylko na nabijaniu własnej kabzy.
JN
~Jan Nowak
15 sierpnia 2021, 17:18
Coś panu się pomyliło. Warto się zastanowić, komu tak naprawdę służymy chcąc, by Kościół był mniej liczny, by mniej ludzi chodziło do Kościoła i słuchało Ewangelii
KM
Ks. Mariusz Pohl
8 sierpnia 2021, 19:35
Przepraszam za błąd: nie w podziemiach, tylko w papierach.
KM
Ks. Mariusz Pohl
8 sierpnia 2021, 19:33
Podobny tekst napisałem w roku 1988 :) I też nie znalazłem odpowiedzi: co i jak robić. Starałem się dobrze przygotować każda katechezę (jeszcze w salkach), mówić na każdej mszy kazanie, spotkać z różnymi grupami na rozmowach i dyskusjach, także na modlitwie. I nie spieszyć na kolędzie, na każdą rodzinę musiało być średnio 20 minut. A teraz jako proboszcz muszę głównie remontować dach kościoła i administrować, żeby w podziemiach i kasie wszystko się zgadzało
ŁD
~Łukasz Dec
8 sierpnia 2021, 20:56
Może rozwiązaniem byłoby powierzyć administrowanie parafią radzie parafialnej żeby odciążyć księży których i tak brakuje aby mogliby zająć się duszpasterstwem?
K-
~Katolik -
9 sierpnia 2021, 13:05
Smutne jest to, że zawsze w kontekście mówienia o księżach pojawia się wątek KASY (sam ksiądz o tym powyżej wspomina) . Znając kilkudziesięciu księży nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie żadne Boże powołanie, ani Duch Święty, ale że właśnie pieniądz rządzi ich (waszym) życiem.
KS
Konrad Schneider
6 sierpnia 2021, 20:07
"Nie wszyscy ksieza nadaja sie do katechezy" - co tam, najwazniejsze, ze sie nadaja do pobierania za nie pensji!
AC
~Anna Ciurka
7 sierpnia 2021, 01:48
Nie wszyscy nauczyciele nadają się do nauczania w szkole, ale nadaja sie do pobierania pensji
KS
Konrad Schneider
7 sierpnia 2021, 16:11
~Anna Ciurka: Zgadzam sie z Pania. Sam jestem belfrem. Ale w takim razie niczym nie odrozniamy sie jako katolicy od reszty spoleczenstwa. Nawet na polu zawodowym... Czyli mogloby tez nas nie byc i nikt by tego nawet nie zauwazyl...
AS
~Andrzej Stefański
6 sierpnia 2021, 14:33
Zgadzam się z księdzem w stu procentach. Nie wiem jak to wygląda wśród księży zakonnych, ale w diecezji nikt nie pytał nas, młodych księży, gdzie chcemy pracować, w jakim duszpasterstwie byśmy się czyli dobrze. Mówiąc językiem kościelnym, nikt nie próbował rozeznawac naszych charyzmatów. Po święceniach, zostałem skierowany na dużą, miejską parafię, do ogromnego zespołu szkół ponadpodstawowych. Najstarsi uczniowie, z technikum po zasadniczej szkole zawodowej, byli ode mnie młodsi zaledwie o 4, 5 lat. Ale nawet nie o wiek tu chodzi. Funckcja ta mnie po prostu przerosła. Młody chłopak po seminarium, bez żadnego pedagogicznego doświadczenia, czułem się po prostu zagubiony w tej rzeczywistości. I młodzi ludzie też męczyli się ze mną. Trzeba odejść od sposobu zarządzania zasobami ludzkimi w Kościele na podstawie prostego szablonu: tyle i tyle mieszkańców parafii czy uczniów szkoły, tylu ma być księży. Nie biorąc oczywiście pod uwagę tego, jacy to są księża, z jakimi predyspozycjami.
KS
Konrad Schneider
7 sierpnia 2021, 07:12
~Andrzej Stefański: Dziekuje Ksiedzu za odwage wypowiedzenia wlasnych mysli!
JN
~Jan Nowak
7 sierpnia 2021, 09:18
Ksiądz się tak rozczula nad tym że był niegotowy na katechizację w zawodówce i technikum, ale, bądźmy szczerzy, czy każdy inny młody pracownik - idąc do pracy i wdrażając się dopiero w tajniki zawodu - ma inaczej ? Szef lub brygadzista postawi cię przy tej maszynie albo każde ci robić to i tamto, a my mu powiemy "ja bym wolał robić co innego" "ja czuję że wolałbym pracować w innym miejscu" ? Jesteś młody, początkujący, masz nabierać doświadczenia, wrzucają cię na głęboką wodę: albo się nauczysz pływać albo nie. Każdy człowiek pracujący miał tak samo na starcie.
ŁD
~Łukasz Dec
7 sierpnia 2021, 11:08
Jako o przedsiębiorca jestem zafascynowany japońskim wzorem prowadzenia działalności, podstawową zasadą jest przed każdą decyzją konsultacje z najniższymi szczeblami w firmie. U nas buta i duma zarządców jest nie do przeskoczenia, oni zawsze wiedzą lepiej, a system okazuje się tak skostniały że zanim zareaguje będzie po ptokach. Księdza komentarz świadczy o tym że ta duma i zarozumiałość to cecha nie tylko rekinów biznesu u polityków.
KS
Konrad Schneider
7 sierpnia 2021, 16:12
~Jan Nowak: No nie kazdy czlowiek pracujacy mial tak samo na starcie. Jestem belfrem i nasze przygotowanie do zawodu wygladalo jednak inaczej.
AE
~Anna Elżbieta
7 sierpnia 2021, 22:07
Jan Nowak: To jest zupełnie co innego stanąć przy maszynie albo wykonywać prace, których się nigdy nie robiło. Oczywiście też jest stres, ale do pokonania. Natomiast stanąć młodemu kapłanowi przed bandą chłopaków rozkrzyczanych, wygłupiających się, kpiacych z księdza i z Kościoła, to jest zupełnie co innego. Ogromnie trudne. Do takich młodych ludzi potrzebny jest ksiądz z dużym doświadczeniem.
BN
~Basia Neuk
6 sierpnia 2021, 14:11
Tylko księża moderniści mogą coś zaradzić, wzorujac się na rozwiązaniach zachodniego sąsiada. Uczymy się od mądrzejszych, prawda?
JY
~john yossarian
7 sierpnia 2021, 12:22
Kolący masz dowcip, mości Księżno!
JB
~Joanna Bazyluk
5 sierpnia 2021, 20:50
A ja myślę, że oprócz mniejszej ilości ludzi na Mszy, nic się nie zmieni. Formy zostaną te same, bo ludzie, którzy je podtrzymują nie zmienią się z dnia na dzień. Do tego trzeba pokolenia albo dwóch.
ŁM
~Łukasz Morawski
5 sierpnia 2021, 14:31
Nie sposób się nie zgodzić, mamy na parafii księdza, pod dużym miastem, parafia coraz wieksza, potrzeba więcej mszy i duszpasterstwa, mamy księdza administratora który sam mówi że najchętniej by już poszedł na emeryturę. Dobry człowiek ale, z przykrością mówię duszpasterz żaden, spowiedź to fikcja, potrzebna jest np spowiedź online, i to pilnie nie za 20 lat. Myślę że również odpowiedzią na ogromną ateizację w sieci musi być duszpasterstwo w sieci. Takie są realia, starsi mogą mówić że to profanacja o wogole ale taki mamy teraz świat.
ŁM
~Łukasz Morawski
6 sierpnia 2021, 06:39
Dokładnie jak napisał kolega na dole, minusów 15, propozycji i dialogu zero
JN
~Jan Nowak
6 sierpnia 2021, 14:35
Nie jest możliwa spowiedź online, ponieważ w sieci nie ma możliwości zachowania tajemnicy spowiedzi. Nie da się również zastąpić wspólnotowego przeżywania wiary - uczestnictwem w życiu Kościoła w sieci. Co to zresztą za tworzenie wspólnoty, którą mogę wyłączyć jednym kliknięciem, jeśli mi się coś nie podoba. Papiez Franciszek wyraźnie i mocno powiedział niedawno że nie ma możliwości wirtualizacji przeżywania wiary.
ŁM
~Łukasz Morawski
6 sierpnia 2021, 22:49
Do Jan Nowak, nie ma najmniejszego problemu z zachowaniem tajemnicy spowiedzi online,( da się bankowość ogarnąć, rozmowę też) to raz, dwa, kto się boi, nie musi z tej formy korzystać, trzy jak wygląda tajemnica spowiedzi w kościele gdzie tłumy staruszek zajmują miejsca na ławkach jak najbliżej konfesjonału?
RK
~Ryszard Kwascinski
7 sierpnia 2021, 11:36
Dużo, dużo świeckich szafarzy potrzeba! Och jak się będą przeżyć dumni koło POSOBOROWYch stołów.
LL
~Leon Leonidas
7 sierpnia 2021, 15:21
Spowiedź on line? Pomysł najgorszy z możliwych.
ŁD
~Łukasz Dec
8 sierpnia 2021, 01:09
Może pan Leon rozwinąć myśl, czemu? Poruszam ten temat często, jeszcze nigdy nie było żadnego sensownego argumentu przeciw
JN
~Jan Nowak
8 sierpnia 2021, 01:14
Nie ja tak uważam tylko Watykańska Kongregacja Sakramentów, która wielokrotnie podkreślała że taka forma spowiedzi nie może zostać wprowadzona. A co do pana oczekiwań - to przecież każdy wierny jeśli nie ma dostępu do spowiedzi sakramentalnej, jak choćby podczas lockdownu, może sobie wzbudzić żal za grzechy. Spowiedź nie jest konieczna do zbawienia.. Do zbawienia konieczny jest chrzest.
ŁM
~Łukasz Morawski
8 sierpnia 2021, 21:02
Bo tak uznała watykańska kongregacja to nie jest odpowiedź, równocześnie 5 razy dziennie słyszymy że potrzebna jest nowa ewangelizacja. Idąc pana tokiem myślenia całą instytucję kościoła możemy rozwiązać, pielęgniarka może udzielić chrztu i do widzenia. Moja propozycja wynika z zalet takiego rozwiązania, dostęp do ludzi w potrzebie w każdej chwili, wyszkoleni odpowiednio mający czas spowiednicy, spokój i zacisze domowe dla penitenta, wad brak tak naprawdę.
ŁD
~Łukasz Dec
5 sierpnia 2021, 14:26
Często słyszymy i czytamy że czas na zmiany, tylko jakoś nikt nie mówi jakie.
PP
~Paweł Paweł
6 sierpnia 2021, 06:14
Mi np. Bardzo podoba się zwyczaj gdy ksiądz po Mszy Sw nie "znika", tylko żegna się przy wyjściu z wiernymi. Jest możliwość zagadania i np. powiedzenia "fajne kazanie", lub dopytania o coś czego dalej się nie rozumie. Ksiądz u nas integruje się z ludźmi np. poprzez organizację kuligu dla dzieci, czy spotkań tematycznych. No i coś co niestety ciągle słyszę (na szczęście nie u mnie), a wydaje mi się mocno zniechęca to "cenniki". W mojej rodzinie nigdy nie ustalaliśmy ceny za jakąś posługę, a dla mnie parafia to też rodzina.
AN
~Alicja Nowak
6 sierpnia 2021, 14:04
A jak dotąd, czyja to była rola?
AN
~Alicja Nowak
6 sierpnia 2021, 14:07
Już trzeci raz usiłuję wpisać odpowiedź do komentarza Łukasza Dec, a pojawia się w innym miejscu. Ten komentarz brzmi: "A jak dotąd, czyja to była rola?"
MR
~Ma Rek
5 sierpnia 2021, 10:24
Kolejny mądry wpis tego Księdza! Wow!