Kapłaństwo przyozdobione żałobnym kirem?

Święcenia kapłańskie - fot. www.flickr.com/photos/196083098@N05/52929370506

Dzisiaj w Kościele katolickim Niedziela Dobrego Pasterza, rozpoczynająca Tydzień modlitw o powołania kapłańskie i zakonne. Powołania do służby Bożej, nie mają dzisiaj u nas ‘dobrej prasy’. Wahałem się czy w ogóle dotykać tej sprawy, ale wydaje mi się, że byłoby źle, gdyby na naszym portalu nie pojawił się jakiś komentarz na ten temat.

Jak weźmiemy do ręki jakąkolwiek niekościelną gazetę lub czasopismo, spojrzymy na jakiś portal, znajdziemy tam wiele głosów ‘zatroskanych’ o przyszłość Kościoła i powołań do kapłaństwa czy życia zakonnego. W zdecydowanej większości są to głosy krytyczne, najczęściej od byłych księży czy sióstr zakonnych, którzy ukazują swoje odejście jako ‘odnalezienie właściwej drogi życia’. Wybór ten jest z reguły uzasadniany skostniałą strukturą Kościoła, brakiem perspektyw rozwojowych, formalizmem w relacjach z przełożonymi, itp.

Nie zamierzam tego racjonalizować, tłumaczyć ani usprawiedliwiać. Nie zamierzam też tego piętnować czy potępiać. Ludzie wybierają różne rzeczy, na każdej drodze życia. Rzadko się zdarza, albo wcale, że można by powiedzieć, iż ostatecznie to inni są odpowiedzialni za te wybory. Tak się dzieje w rodzinach, tak się dzieje w organizacjach, czy tam, gdzie jesteśmy zatrudnieni.

Ja wiem, jestem księdzem, w zakonie od ponad czterdziestu lat, więc – niektórzy powiedzą – nie jestem obiektywny, bo ‘myślę korporacyjnie’, zawsze będę bronił ‘swoich’. Pierwszy człon zdania jest prawdziwy, drugi nie. A jeśli ktoś mimo to chce tak myśleć, nic na to nie poradzę. To jest nasz problem dzisiaj, że nie słuchamy siebie, nie przyjmujemy tego, co mówi drugi człowiek za prawdziwą komunikację. Mamy swoje trudne do zakwestionowania wyobrażenia, z którymi nie sposób polemizować.

DEON.PL POLECA

A w myśleniu o życiu, o drugim człowieku, o naszych wzajemnych relacjach bardzo ważne jest to, co św. Ignacy nazwał preasupponendum, czyli zasadę pierwszą i podstawową Ćwiczeń Duchowych, a mianowicie, że staramy się najpierw ‘ocalić’ wypowiedź drugiego, jego myślenie, wyobrażenia albo łagodnie przekonywać go do swoich racji. To ‘łagodnie’, z szacunkiem, bez manipulacji jest tutaj kluczowe.

Dlatego w tym okresie (egzaminy maturalne, wybór dalszej drogi życia, kierunku studiów czy powołania) pojawianie się w przestrzeni medialnej tak wielu ‘antyświadectw’ życia kapłańskiego czy zakonnego każe przypuszczać, że intencje ich publikacji nie są tylko odpowiedzią na ‘zapotrzebowanie społeczne’, ale są mniej czy bardziej przejawem motywacji, jakie przyświecają publikującym je autorom i redakcjom. Zdaję sobie też sprawę, że skandal lepiej się 'sprzedaje'.

Osoby, które wybierają drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego nie są ani mądrzejsze ani bardziej zrównoważone ani bardziej spójne niż reszta społeczeństwa. Owszem, wymaga się od nas więcej ze względu na to, Kogo reprezentujemy, ale to nie zawsze jest łatwo pokazać w ‘zwyczajnym życiu’. Wszak wciąż pozostajemy ludźmi słabymi i grzesznymi, którzy muszą walczyć o życie na miarę składanych ślubów i podejmowanych zobowiązań. Z biegiem lat to wcale nie jest łatwiejsze, a pamięć o porażkach i upadkach staje się coraz bardziej doskwierająca. Dlatego tym bardziej potrzeba ‘łagodności’ i mądrego wspierania, a nie szorstkiej, szukającej sensacji i skandalu, kampanii medialnej.

Rzeczywistość powołania do kapłaństwa czy życia zakonnego jest wielowarstwowa. Nie miejsce tutaj na roztrząsanie w detalach okoliczności i motywacji, jakie towarzyszą takim wyborom, trwaniu w nich, a czasami porzucaniu tej drogi. Sami widzimy, jak wiele zmiennych im towarzyszy. Są to wszak ludzkie wybory, obarczone błędami i niewiadomymi. Mają jednak potencjał dobra i służą naszej wspólnocie wiary, ale i szerzej całemu społeczeństwu. Zasługują zatem co najmniej na ‘przyjazną autonomię’, a może nawet na wsparcie społeczne. Także ze strony mediów.

Jaka przyszłość w kwestii powołań nas czeka? Tego nie wiemy. W naszym życiu doświadczyliśmy już kilku historycznych zbiegów okoliczności (prymas Wyszyński, Ruch Oazowy, Jan Paweł II) i ‘zakrętów’ (upadek komunizmu, rewolucja obyczajowa, zapaść demograficzna, skandale), więc chyba trzeba być ostrożnym w prognozowaniu. Wybór drogi powołania kapłańskiego czy zakonnego zawsze jest trudny. Jest obarczony wieloma wyzwaniami. Wiara podpowiada nam wszak, że rzeczywistość powołania duchownego nie jest tylko w ‘ludzkich rękach’. Chrystus nie rezygnuje z wołania: „Pójdź za Mną!”. Nie czas zatem na przyozdabianie drogi kapłaństwa czy życia zakonnego w żałobny kir.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kapłaństwo przyozdobione żałobnym kirem?
Komentarze (6)
KK
~karol karol
23 kwietnia 2024, 11:20
"Jak weźmiemy do ręki jakąkolwiek niekościelną gazetę lub czasopismo, spojrzymy na jakiś portal, znajdziemy tam wiele głosów ‘zatroskanych’ o przyszłość Kościoła i powołań do kapłaństwa czy życia zakonnego" Nie pisałbym "zatroskanych" w cudzysłowie. W końcu gdyby nie Onety, Agory, TVNy, nie zostałaby ujawniony system tuszowania gwałtów w Kościele w Polsce. Kto zrobił tę robotę? "Gość Niedzielny"? "Deon"? Katolicy własnymi siłami? Biskupi pijący kawkę na kolejnych plenach KEP? Więcej ufności do świata, podobnież Duch wieje kędy chce. Może Kościołowi w Polsce wcale nie potrzeba wielu kapłanów, hm? Na pewno wypracujecie jakąś ładną interpretację teologiczną tej sytuacji :)
LH
~Leon Hedwig
23 kwietnia 2024, 17:54
Nie w tym jest problem "zatroskanych". Pan Bóg z ich zła wyprowadzi dobro dla Kościoła, bo tylko Bóg potrafi zrobić takie coś. Tylko biada tym "zatroskanym" - bo koniec ich będzie niestety potwornie smutny. Pan Jezus dopuścił aby Judasz zrobił swoją robotę, ale powiedział potem o jego losie takie słowa, od których wieje bezbrzeżnym smutkiem.
TL
Teresa L.
22 kwietnia 2024, 07:27
Piszę Ojciec o obawie, czy własne zdanie zostanie przyjęte z otwartością, a zaraz potem wypowiada swoje przypuszczenia co do intencji osób publikujących swoje świadectwa odejscia/antyswiadectwa. Nie pojmuję! ChxebOjciec przyjęcia swojego zdania powołując się na zasadę Ignacego o założeniu dobrych intencji bliźniego i w kolejnych zdaniach zakłada złe intencje innych (że skandal się lepiej sprzedaje, ilość "każe przypuszczac").
HZ
~Hanys Z Namyslowa
21 kwietnia 2024, 16:55
Mysle ze kiru nie trzeba,wszystkiemu winien internet,tak mi powiedzial kiedys stary ksiadz, bagno bylo zawsze w Kosciele, wystarczy poczytac historie Kosciola. Teraz w epoce internetu karcacy miecz Bozy niemilosiernie siecze,to slowa tego ksiedza. Kosciol sie oczyszcza, hierarchowie probuja to hamowac, zapominaja ze internet jest Darem Boga, brakuje wiec im wiary,to jest pies pogrzebany, jak mowi, przyslowie. W Polsce byl jeszcze Okragly Stol, gdzie wszystko zostalo zamiecione pod dywan, zbrodnie komunistow, TW Bolkow, i biskupow pederastow i biskupow TW. Gdyby wierzyli w Boga, to pamietaliby ze Boga nie oszukasz, bo tylko On jest Droga Prawda i Zyciem. Wiara przesyla wam pozdrowienia.
SN
~Stefan Nocoń
22 kwietnia 2024, 17:05
Wielu ludzi sądzi że Internet to apokaliptyczna Bestia, zapowiadana już przez św. Jana. Wygląda trochę podobnie jak Baranek, mówi podobnie jak Baranek, nawet ma małe różki jak Baranek - ale jest Bestią która wiedzie ludzi do śmierci i w końcu zostanie sama zlikwidowana przez Boga w jeziorze ognia.
MN
Mariusz Nowak
21 kwietnia 2024, 13:58
Pożyjemy, zobaczymy... Jednak optymizmu coraz mniej... Autorytet księdza rozmył się...