Katolicka odpowiedź na zamach

Katolicka odpowiedź na zamach
(fot. PAP / EPA / ANDREU DALMAU)

Czy zbrodnia w Barcelonie nie jest dowodem i potwierdzeniem, że gotowość przyjmowania uchodźców i imigrantów, to coś więcej niż naiwność i uleganie pięknoduchom - to świadome sprowadzanie na siebie i na innych niebezpieczeństwa, realnego zagrożenia życia i zdrowia?

To była sobota. 18 lutego br. na ulice Barcelony, drugiego co do wielkości miasta w Hiszpanii, wyległo setki tysięcy ludzi. Według organizatorów wydarzenia, było ich 300 tys. Według policji - 180 tys. Tak czy owak - bardzo dużo. Nie była to beztroska fiesta, tylko manifestacja gotowości i oddanie hołdu. Tłumy przeszły ulicami stolicy Katalonii pod hasłem "Volem acolir", to znaczy "Chcemy przyjmować". Chodziło o uchodźców i imigrantów. Uczestnicy marszu nie tylko deklarowali chęć dalszego ich przyjmowania i wypełnienia przez Hiszpanię jej zobowiązania pod tym względem w ramach Unii Europejskiej. Oddawali również hołd tysiącom tych, którym nie udało się dotrzeć do Europy, bo w wędrówce po lepsze, bezpieczniejsze życie utonęli w Morzu Śródziemnym.

Pół roku później, w czwartek, 17 sierpnia, na ruchliwej ulicy w centrum Barcelony pojawiła się furgonetka, która wjechała w tłum, zabijając kilkanaście osób. Za kierownicą siedział młody człowiek, Marokańczyk, który starał się skrzywdzić, pozbawić życia i zdrowia, jak najwięcej ludzi. Wkrótce okazało się, że był członkiem terrorystycznej siatki, od miesięcy przygotowującej zamach. Z najnowszych informacji wynika, że pierwotnym celem była m. in. słynna katolicka świątynia - Sagrada Familia.

Czy te dwa zdarzenia, które odbyły się w tym samym miejscu w odstępie zaledwie sześciu miesięcy, są ze sobą jakoś powiązane? Czy gdyby setki tysięcy ludzi nie manifestowały gotowości przyjmowania obcych kulturowo, cywilizacyjnie, wyznaniowo przybyszów, grupa młodych Marokańczyków inspirowana przez imama po wyroku za przemyt narkotyków, nie próbowałaby zamordować znacznej liczby przypadkowych ludzi? Czy zbrodnia w Barcelonie nie jest dowodem i potwierdzeniem, że gotowość przyjmowania uchodźców i imigrantów, to coś więcej niż naiwność i uleganie pięknoduchom - to świadome sprowadzanie na siebie i na innych niebezpieczeństwa, realnego zagrożenia życia i zdrowia? Przecież jeden z polskich księży, szef diecezjalnego tygodnika, powiedział wprost, że "Nie przypadkiem zamach miał miejsce w Barcelonie, najbardziej kosmopolitycznym mieście hiszpańskim". Dodał, że rozwiązłość panująca w tym miejscu prowokuje radykalnych wyznawców islamu.

DEON.PL POLECA

Jak się w tym wszystkim połapać? Jaka powinna być w tej sytuacji reakcja chrześcijanina, katolika, trwającego przy wielowiekowym dziedzictwie Starego Kontynentu, odwołującego się do jego cywilizacyjnych, ale także religijnych korzeni? Czy nie mają racji ci, którzy wzywają do zamykania bram i podwyższania murów, aby zatrzymać napływ przybyszów?

Odpowiedź na tego rodzaju pytania i dylematy pojawiła się błyskawicznie. Cztery dni po zamachu w Barcelonie opublikowane zostało orędzie papieża Franciszka na kolejny Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, który będzie obchodzony w Kościele powszechnym 14 stycznia przyszłego roku. Odpowiedź - zdecydowana i jednoznaczna - jest zawarta już w tytule dokumentu: "Przyjmować, chronić, promować i integrować imigrantów i uchodźców". Skąd pewność, że te cztery czasowniki, omówione i przeanalizowane przez Franciszka, faktycznie są odpowiedzią na przedstawione wyżej wątpliwości? Że to nie jakiś przypadek, niezamierzona czasowa zbieżność?

To proste. Papież podpisał orędzie 15 sierpnia, dokładnie dwa dni przed zamachem w Barcelonie. Nic nie stało na przeszkodzie, aby opóźnić jego publikację, wprowadzić poprawki, zniuansować, inaczej rozłożyć akcenty, złagodzić, dopisać zastrzeżenia i dodać listę wyjątków. Nic takiego się nie stało. Dokument upubliczniono w całej jego wymowie. Nie usunięto motta z Księgi Kapłańskiej, nakazującego osiadłego przybysza traktować jak tubylca. Nie wykreślono odwołującego się do Ewangelii wg św. Mateusza zdania: "Każdy cudzoziemiec, który puka do naszych drzwi, jest okazją do spotkania z Jezusem Chrystusem, utożsamiającym się z cudzoziemcem przyjętym lub odrzuconym każdej epoki". Nie pominięto przypomnienia słów Piusa XII, który pisał, że Pan powierza macierzyńskiej miłości Kościoła każdą osobę ludzką zmuszoną do opuszczenia swojej ojczyzny w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Nie zrezygnowano nawet ze stwierdzenia, że integracja "należy do poziomu szansy ubogacania międzykulturowego zrodzonego przez obecność imigrantów i uchodźców".

Nic w tym dziwnego. Jeśli naprawdę jesteśmy uczniami Jezusa Chrystusa, który wielokrotnie w trudnych chwilach dodawał odwagi swoim wyznawcom, odpowiedź nie może być inna. Chociaż jest bardzo trudna i wymagająca.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Katolicka odpowiedź na zamach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.