Katolik i psychologia
Kilka tygodni temu zwróciła się do mnie trzydziestoparoletnia kobieta. Była zbulwersowana. Podczas spowiedzi ksiądz bardzo usilnie doradzał jej, aby z niektórymi swoimi problemami zwróciła się do psychologa.
"Nie po to idę do konfesjonału, żeby mnie odsyłać na jakieś terapie!" - mówiła, nie kryjąc rozczarowania. Snując coraz bardziej emocjonalne dywagacje doszła do pytania, czy duchowny, który proponuje skorzystanie z porady psychologa, w ogóle jeszcze wierzy w Boga.
Uspokajałem, jak umiałem. Ale nie powiedziałem jej, że znam kilku księży, którym psycholog pomógł uratować kapłaństwo. A w niektórych przypadkach przypuszczalnie również życie. Powiedziałem natomiast, że znam psychologów, którzy swoim pacjentom-katolikom podpowiadają niejednokrotnie pójście do spowiedzi. Nie w ramach terapii. Po prostu potrafią odróżnić problemy duchowe od kłopotów z psychiką. Moja rozmówczyni nie sprawiała wrażenia usatysfakcjonowanej taką odpowiedzią.
Wydawałoby się, że w drugiej dekadzie XXI wieku nie powinno już być konfliktu między Kościołem i wiarą a psychologią. Przecież od XIX stulecia, gdy psychologia wyodrębniła się jako osobna dziedzina nauki, było chyba dość czasu, aby znaleźć modus vivendi między nią a misją Kościoła. Dziś nawet niektórzy księża są psychologami, a uważny czytelnik wypatrzy w życiorysie papieża Franciszka, że studiował on "literaturę i psychologię".
Jednak temat wciąż powraca. Nadal nie brak katolików, którzy skorzystanie z porady czy terapii u psychologa uważają za co najmniej wyraz braku ufności wobec Boga, za pójście na łatwiznę, rezygnację z wysiłku związanego z pracą nad sobą, a nawet próbę zagłuszania sumienia w celu pozbycia się poczucia winy w związku z uczynionym złem. Psychologia przedstawiana bywa jako uzurpatorka, która chce zająć miejsce wiary i religii, a kozetka u psychologa prezentowana jest jako "nowoczesny konfesjonał", mający wyrugować z życia człowieka wierzącego sakrament pokuty i pojednania. Na internetowych forach z całą powagą roztrząsany jest dylemat, czy w związku z depresją najpierw należy iść do psychologa czy do spowiedzi.
O. Tomasz Gaj, który już jako kapłan skończył studia psychologiczne, zwrócił kiedyś uwagę, że w oficjalnym nauczaniu Kościoła nie ma żadnej wypowiedzi, która zabraniałaby korzystania z dorobku psychologii czy psychoterapii. Wręcz przeciwnie, w dokumentach Kościoła, na przykład w tych dotyczących formacji początkowej przygotowujących się do kapłaństwa, istnieje wiele sugestii, które zachęcają do korzystania ze zdobyczy nauk o człowieku takich jak pedagogika czy psychologia.
To prawda. Na przykład w opublikowanym pod koniec ubiegłego roku wielkiej wagi dokumencie Kongregacji ds. Duchowieństwa "Dar powołania do kapłaństwa. Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis", można znaleźć zalecenia dotyczące nie tylko seminarzystów, którym "Poza zasadniczym prowadzeniem przez formatorów i kierownika duchowego, w celu scalenia podstawowych aspektów osobowości, w niektórych przypadkach mogło by się okazać pomocne specjalne towarzyszenie psychologiczne". Jest tam również wskazanie, że doświadczający własnej słabości prezbiter potrzebuje "wsparcia i towarzyszenia na płaszczyźnie duchowej i/lub psychologicznej".
Nie bez powodu przywołuję tu odniesienia dotyczące duchownych. Niedawny wpis o. Grzegorza Kramera na temat samobójstw księży i dotykającej również ich depresji pokazuje, że pomoc psychologiczna bywa niezbędna także wobec tej grupy w Kościele. Dodam z własnych obserwacji, że jeśli udzielana jest w sposób profesjonalny i rzetelny, okazuje się bardzo skuteczna.
O. Józef Augustyn SJ zauważył, że Sobór Watykański II kilkakrotnie używa w odniesieniu do psychologii przymiotnika "zdrowa". Chodzi o psychologię, która nie próbuje "utożsamiać się z religią, moralnością czy też duchowością", która nie przekracza granic swojej kompetencji. Warto jednak dostrzec, że w tym samym artykule o. Augustyn mówi o potrzebie "zdrowej" duchowości, która z tych, którzy wierzą i postępują inaczej, nie czyni wrogów.
Maria Krzemień, która na blogu "Żyj po Bożemu" przedstawia się jako "wierzący psycholog", napisała niedawno: "Głęboko wierzę, że psychologowie - lekarze psychiki - są darem od Boga, a korzystanie z ich pomocy może być cennym wsparciem w codziennym życiu, przełamaniu stagnacji i niechęci, trudnościach przekraczających nasze możliwości, emocjach wymykających się nam spod kontroli, a w końcu w naszej chrześcijańskiej walce o świętość". Myślę, że to bardzo roztropne podejście do tematu.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł