Kim są muzułmanie
Gdyby największa w historii przeciwniczka islamu, Oriana Fallaci, dożyła Arabskiej Wiosny, to co by powiedziała? Znana ze swojego radykalnego podejścia do islamu włoska publicystka nie widziała w islamie możliwości zmiany ani krzty elastyczności. A co najważniejsze, traktowała tożsamość muzułmańską jako jednorodną, u podstawy zacofaną i okrutną, skamielinę.
Zachłanny i krwiożerczy Bóg islamu - jak go postrzegała Oriana Fallaci - jednak zaskoczył. Okazał się Bogiem przewrotnym, który powołał do życia nie tylko fanatycznych ekstremistów, terrorystów, radykałów, ale też młodych, odważnych, zdeterminowanych wojowników o lepsze jutro. Czy oni nie wierzą w Allaha? Wierzą, ale inaczej niż to sobie wyobrażała zła wróżka. Moim zdaniem, walka ze skostniałymi rządami w krajach arabskich jest próbą nadania islamowi nowej twarzy, demokratycznej, sprawiedliwej i ludzkiej.
To, że Allah nie obraża się na zachodnie wpływy i nie zsyła globalnych gadżetów jedynie na Europę Zachodnią i Amerykę, aby pomieszać w głowie katolikom i ateistom, można było zauważyć już o wiele wcześniej. Jeszcze zanim Egipt, Syria i Tunezja zerwały się do boju o obywatelskie prawa: Koran na mp3, fulla - muzułmańska Barbie w hidżabie, muzułmańskie pokazy mody to tylko jedne z pierwszych sygnałów "pęknięć", które mogliśmy zauważyć na długo przed rewolucjami politycznymi. Wbrew pozorom, świat islamu wcale nie jest odcięty od konsumpcjonizmu. Czy dowodzi to jego podatności na zachodnie modele? A może to eurocentryczna próba ujednolicenia kultur? Wizerunek muzułmanów sprowadzony do biegających po górach pasterzy z kałasznikowem w garści, odbija nam się dziś czkawką. Kto stoi za przewrotami? Kim jest potencjalny rewolucjonista islamski? Tak naprawdę, tożsamość islamska jest wciąż nieznana, kształtowana przez liczne stereotypy, a tymczasem podlega ona ciągłemu tworzeniu. Kto wie, czy wkrótce nie okaże się, iż demokracja to nie tylko pomysł Europejczyków, ale międykulturowe dążenie do nowej, lepszej polityki społecznej.
W szeregach ludzi walczących na ulicach miast nie brakuje kobiet, młodzieży i studentów. Jak w ten schemat wpisać obraz zakapturzonej muzułmanki prosto z książek typu "Arabska żona" - pozbawionej praw, schowanej przed światem? Czy możemy dopuścić do siebie fakt, że kobieta z zakrytą twarzą nie jest wyłącznie kobietą prześladowaną, zmuszoną do noszenia chusty przez ojca, brata, męża? Więc kim jest? Chusta to dla wielu młodych muzułmanek istotny element tożsamości religijnej. Rodzaj świadectwa, manifestu. Za zakryciem nie czai się wrogość, ale osobista duchowa deklaracja.
Oriana Fallaci twierdziła, że nie ma lekarstwa na raka islamu, tym samym wróżyła Europie rychły koniec. Europa to już nie Europa, pisała, lecz Eurabia. Patrząc na jej ukochany Rzym, nad którego multikulturową tożsamością wielokrotnie ubolewała, można jej emocjonalny nacjonalizm zrozumieć o tyle, o ile jako mieszkańcy starego kontynentu jesteśmy świadkami rozrastającej się i pochłaniającej naszą kulturę machiny konsumpcyjno - użytkowej. Jadąc metrem na stację Colosseo w Rzymie, trudno nie poprzeć, choćby w myślach, apelu Fallaci - o zachowanie walorów i odrębności naszej kultury i chronienie granic naszej historycznej tożsamości. Tłoczące się tłumy obywateli świata, sprawiają wrażenie niebezpiecznie piętrzącej się wieży Babel. Koloseum owinięte siatką, gladiatorzy prężący mięśnie do zdjęć za 2 euro, stragany, pamiątki, bransoletki, figurki. To wszystko można kupić i bez trudu przegapić Koloseum. Lękajmy się o korzenie razem ze świętej pamięci Fallaci. Ale czy powolnej utracie pamięci o źródłach, winni są muzułmanie?
Piłeczki i zawieszki z napisem "I love Roma"- sprzedają głównie Wietnamczycy i Senegalczycy. Czy dzisiaj Fallaci uznałaby, że to właśnie oni są dla nas największym kulturowym niebezpieczeństwem? Sprzedawcy figurek z kiczowatym obrazem monumentów naszej przeszłości. Fallaci nienawidziła muzułmanów, którzy, jak sądziła, żarłocznie pochłaniają naszą europejską tożsamość, budując meczety, modląc się na ulicach i zabierając nam pracę i miejsca na uczelniach. W gruncie rzeczy wytaczała armaty przeciwko "Innemu", który z wolna obnaża swoim przywiązaniem do tradycji, religii i kultury, naszą trzeszczącą tożsamość europejską. W dodatku, "Inny" dokonuje właśnie jednego z najciekawszych przewrotów politycznych na rzecz demokracji w naszych czasach.
Skomentuj artykuł