Konkubinatowy strzał w stopę

(fot. twitter.com/annusewicz / pz)

Billboardy z walącym po oczach hasłem "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!" musiał wymyślić ktoś, kto kompletnie nie rozumie, że Ewangelia jest Dobrą (a nie złą) Nowiną, a straszenie ludzi i wrzeszczenie na nich, to najgorszy z możliwych pomysłów na ewangelizację.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Na skrzyżowaniu stoi prostytutka. Podchodzi do niej mężczyzna i bardzo dosadnie mówi jej, kim ona według niego jest i co myśli o jej zajęciu. Dziewczyna czuje się zmieszana z błotem. On zostawia ją w takim stanie. Dumny z siebie - no bo przecież powiedział jej prawdę prosto w twarz - odchodzi. Jest przekonany, że wypełnił swój moralny obowiązek.

A teraz przenieśmy się do realnego świata. Na ulicach naszych miast pojawiły się billboardy z hasłem "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!". Oprócz napisu jest jeszcze zdjęcie dwóch dłoni, które łączy owinięty wokół palców wąż. Za akcją stoi Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin działający przy Episkopacie Polski. Z formalnego punktu widzenia kampanii trudno cokolwiek zarzucić. Konkubinat faktycznie jest nieuporządkowaną relacją, a cudzołóstwo jest grzechem.

Problem tkwi w szczegółach. Zadaniem Kościoła nie jest kontrolowanie ludzi w duchu skrajnego formalizmu. Chrześcijaństwo z kolei nie jest jakimś opresyjnym systemem z nagrodami i karami, w którym musimy na wszystko sobie zasłużyć, a jak jesteśmy niegrzeczni, to zły Bóg się na nas wkurza i zaczyna się na nas mścić.

DEON.PL POLECA

Nie chodzi o to, żebyśmy rozmywali nauczanie Kościoła o grzechu i likwidowali przykazania. Jednak trudno mi sobie wyobrazić, żeby ta kampania przyniosła jakiekolwiek dobre efekty. I wcale nie martwię się o zły PR i pogorszenie wizerunku katolicyzmu w społeczeństwie. Zdecydowanie poważniejszym problemem jest to, że akcja przygotowana na zlecenie ośrodka związanego z Episkopatem ma niewiele wspólnego z chrześcijańską logiką docierania do człowieka z Dobrą Nowiną.

Jeżeli naprawdę nam na kimś zależy, najpierw powinniśmy próbować podzielić się z nim fundamentalną prawdą, która mówi, że Bóg go kocha za darmo, że wszystko jest mu dane z łaski, na nic nie musi sobie zasłużyć. Dopiero kiedy to do niego dotrze, pojawia się jakaś sensowna perspektywa zrozumienia, czym jest grzech. Takiego efektu nie osiągniemy za pomocą krzykliwych billboardów. Tu potrzeba przestrzeni do rozmowy, wysłuchania drugiego człowieka, zrozumienia przyczyn jego zachowania.

Łatwo jest mówić do kogoś, że jest grzesznikiem. Zdecydowanie trudniej jest skutecznie zachęcić do tego, żeby zmienił swoje życie. Jak to robić? Gdzie szukać wzorów? Warto zauważyć, że kiedy Jezus mówi o małżeństwie, to nie zaczyna od cudzołóstwa (o nim wspomina na drugim miejscu), ale wychodzi od komunikatu pozytywnego: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało".

Nie chodzi o to, żeby bagatelizować problem konkubinatu, ale zastanowić się, gdzie są przyczyny jego popularności. Czy problemem nie jest to, że nie potrafimy pozytywnie przyciągać - to znaczy mówić o małżeństwie tak, żeby było to atrakcyjne? Wielokrotnie słyszałem od znajomych, że nikt i nigdy nie wytłumaczył im w kościele, dlaczego małżeństwo jest tak ważne, co jest w nim pięknego i czemu warto świadomie wejść w ten sakrament. Albo o co chodzi z tym seksem przedmałżeńskim i nie mieszkaniem na kocią łapę. Efekt jest taki, że młodzi mieszkają razem przed ślubem lub w ogóle się nie pobierają, bo nikt nie dostarczył im przekonywujących argumentów za tym, że ślub cokolwiek zmienia.

Wiem, że da się inaczej. Przykładem może być cykl spotkań Pomarańczarnia, które przez kilka lat odbywały się w krakowskim klasztorze dominikanów. Co tydzień, w piątkowy wieczór, kilkaset osób spotykało się, żeby posłuchać, jak Adam Szustak OP mówi o relacjach, budowaniu związków i małżeństwie. Takich inicjatyw jest coraz więcej - dobrze prowadzone kursy przedmałżeńskie, innowacyjne rekolekcje dla małżeństw, sensowni duszpasterze rodzin - ale niestety pozytywna i atrakcyjna narracja w tym temacie jest wciąż rzadkością.

Na koniec jeszcze mały smaczek. Szczególnie dla tych, którzy myślą, że troska o atrakcyjność głoszenia jest czymś mało ważnym. Oddaję głos św. Franciszkowi Salezemu (doktorowi Kościoła!). Jest to fragment listu do pewnego pisarza: "Muszę powiedzieć, że znajomość poczucia humoru świata, którą codziennie pogłębiam, sprawia, iż gorąco pragnę, aby Boża dobroć natchnęła kogoś do pisania zgodnie z panującym w świecie gustem. Chcę rzec, drogi Panie, że gdybyście zechcieli przedstawić swą argumentację oraz traktować o rzeczach pobożnych i świętych w sposób pociągający za sobą ciekawość współczesnych umysłów, to odciągnęłoby je to i oderwało od lektury złych powieści oraz tylu innych głupstw, połknęłyby bowiem bez problemu haczyk, który wyciągnąłby je z morza grzechu na łódź cnoty".

Powiem wprost i zdecydowanie. Uważam, że ta kampania jest strzałem w stopę. Jeśli naprawdę chcemy coś zmienić, jeśli zależy nam na osobach żyjących w konkubinatach, to skoncentrujmy się na sensownym promowaniu małżeństwa, a nie krzyczeniu i straszeniu grzechem. Zamiast rzucać kamieniami, postarajmy się ludziom pomagać.

Dziennikarz, publicysta, człowiek z Zupy na Plantach. W latach 2015-2020 redaktor naczelny DEON.pl. Autor książek, m.in. bestsellerowego wywiadu z ks. Kaczkowskim "Życie na pełnej petardzie. Wiara, polędwica i miłość", przetłumaczonej na język niemiecki rozmowy z ks. Manfredem Deselaersem "Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz" czy "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet". Laureat Nagrody "Ślad" im. bp. Jana Chrapka. Prowadzi podcasty "Słuchać, żeby usłyszeć" i "Wiara wątpiących".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Konkubinatowy strzał w stopę
Komentarze (767)
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 15:33
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta.
Andrzej Kozak
10 sierpnia 2018, 17:37
bardzo dobra inicjatywa! sam kiedyś myślałem o sprzedawaniu odpustów za zmarłych, w moim mieście jest duzo kościołów i co chwila jakiś odpust. Oczywiście chciałem brać co łaska, ale ludzie to są... nie robili przelewów, wiadomo, że co łaska to łaska, ale łaski nie było!!! no i przestałem. niech sami się przekonają jak ich krewni im pokażą figę z makiem na tamtym świecie. ja nie będę ratował ludzi na siłę. o nie.
G
gng
18 maja 2015, 22:49
Akcja bilbordowa spoźniona o 10-15 lat.  I co dała w sytuacji gdy Papież chce ulżyć doli podstępnie wykluczonych? Konflikt wewnetrzny a nic więcej. Teraz walka z konkubinatem to już tylko walka o kasę -  pod pozorem, że małżeństwa ceremonialne to takie lepsze a naturalne to zgroza i potepienie.
O
Obserwator
3 maja 2015, 13:04
Nie cudzołóż ! Hmm.. Zaraz, zaraz... Gdzie ja to słyszałem? Chyba na lekcji religii, ale kurcze dlaczego taki artykuł na deonie? Pogubiłem się.... No cóż widać w kościele idą zmiany - teraz trzeba będzie cudzołożyć... Żonaty jestem już, no ale moze ktoś by mnie chciał, co? no proszę... czuję się taki zagubiony....
9 kwietnia 2015, 15:59
Ja jak najbardziej jestem z Kolegą Piotrem, uczę w szkole Wf-u, jak mówię dzieciom, że "sport to zdrowie" to w domu już nawet nie pamiętają jakie lekcje przed południem były, a jak zrobie im fajną grę czy zabawę na lekcji, to oni nie mogą sie już doczekać jak po południu wyjdą sobie z kolegami pograć. Słowa i straszenie nie pomagają, empiryzm- owszem ;-)
P
Praktyk
6 kwietnia 2015, 00:32
Wiary się nie negocjuje.Dręczące sumienie skłania do zepchnięcia odpowiedzialności ,naciągnięcia norm do swojego aktualnego położenia .Nawet jeżeli to się uda nie daje gwarancji pokoju wewnętrznego.Prawo naturalne wyryte głęboko w duszy mówi co dobre, tego nie zmieni.
P
Przemek
5 kwietnia 2015, 21:03
Cudzołóstwo jest grzechem. KROPKA. potem jeszcze druga i trzecia kropka, bo: To co Kościół Katolicki nazywa dziś cudzołóstwem wcale nim nie musi być. To jest - moim zdaniem - największa manipulacja tej kampanii. Kampania i duża część mainstreamowego nauczania w polskim KK stwarza wrażenie, że sakrament małżeństwa jest gwarancją życia w świętości i unikania grzechu. Tymczasem, to z miłości będziemy sądzeni. Ciekawy jestem jaką kampanię wystaruje KEP po zakończeniu synodu na temat rodziny i adhortacji którą wkrótce potem napisze Ojciec Święty.
ZW
zawsze wierni
5 kwietnia 2015, 20:18
''...Bardzo rzadko dziś przypomina się ludziom, że za wszelką cenę mają unikać grzechu i zachować stan łaski uświęcającej. Nie uświadamia się wiernych, że karą za pozostawanie w stanie grzechu śmiertelnego, za odrzucenie łaski uświęcającej, jest wieczne potępienie. Przedstawia się mglisty ideał tzw. dobrego człowieka, który jest tolerancyjny, ze wszystkimi się zgadza, szanuje wszystkich i wszystko, szanuje także zło. Często słyszymy przecież slogan: „Nie ważne, w co wierzysz. Wierz w to, co chcesz. Liczy się tylko jedno — abyś kochał”. W imię tej „miłości”, czyli jakiegoś powierzchownego uczucia, usprawiedliwione są wszelkiego rodzaju grzechy, zwłaszcza przeciw cnocie czystości....'' http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1792
K
Klikkers
30 kwietnia 2015, 16:07
Dla mnie cnota czystości jest udręką, jestem podstarzałym facetem, który nigdy nie zaznał miłości i jeżeli mam rozumieć czystość jako coś wspaniałego, to gardzę swoją czystością, bo jest to dla mnie synonim wiecznej samotności. Jeżeli w końcu znajdę ukochaną osobe, nie łudzę się, że ona będzie "czysta", a smutno mi będzie żyć w poczuciu niesprawiedliwości. Chciałbym trochę "pogrzeszyć" z drugą osoba biorąc pod uwagę, że wobec innych przykazań jestem uczciwy, ale w znalezienie kobiety mimo modlitw do św. Józefa nie wierzę a jeżeli się trafi, to nie liczę na to, że będziemy mieli równe konto "łóżkowe" ;(
F
faryzeusz
28 marca 2015, 12:11
Wierzę w szczerośc intencji Autora. Wierzę w w to ,ze jest on związany z kościołem hierarchicznym , duchowieństwem , dlatego ten punkt widzenie determinuje ...jego nieskuteczność. Małżeństwo to sakrament laikatu,żeby zrozumieć laikat trzeba , na podobieństwo kościoła pierwotnego ,żyć we wspólnocie , inaczej bedzie to wybiórcze, partykularne ujęcie tematu. To jest tak , jak z więźniami , czy żołnierzami obserwujacymi świat zza zakratowanego okna czy przez okno koszar , widza np. ludzi bawiących się na ulicach np. w okolicach Sylwestra ale nie widzą tego ,iz aby tak było , muszą owi cywilie pracować, uczyć się i wypełniać ileś tam czynności których oni nie widzą , stąd tez mylne wyobrażenie o tym ,że oto wyjdę z miejsca izolacji a dalej to już. ..raj .   Z duchownymi jest podobnie , wierzą w to ,że starczy powiedzieć kilka słów ...i wystarczy.  Nie widzą tego ,że stan zwany konkubinatem jest ,i był przygotowywany znacznie wcześniej ,że to efekt wielu zabiegów natury ekonomicznej ,obyczajowej itd. a oni uważaja ,ze kilka słów zachęty  absolutnie wystarczy ...jak bardzo się mylą... 
M
Martin
25 marca 2015, 10:05
Tytuł artykułu dotyczy ludzi żyjących w konkubinacie?
P
PAB
19 marca 2015, 22:07
Przepraszam, w poprzednim komentarzu nie skopiował się właściwy liknk [url]http://gosc.pl/doc/2394341.Slub-w-Kosciele-nie-dla-idiotow[/url]
P
PAB
19 marca 2015, 22:02
Akcja jest ok. Zachćecam do artykułu: [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1933,konkubinatowy-strzal-w-stope.html[/url] 
MI
Mąż i ojciec
12 marca 2015, 13:56
Panie Żyłka , kampania jest jak naibardziej OK , sprawy trzeba nazywać po imieniu , a strzał w stopę to Pan wykonał we własną stopę tym artykułem (przynajmniej dla mnie) .
Jack French
13 marca 2015, 12:34
Sprawy trzeba nazywać po imieniu - ok. Niech pan idzie do pierwszej otyłej osoby ze swojej najbliżeszj rodziny i powie jej wprost - grubasie, pamiętaj, że obżarstwo to grzech - nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.  Gratuluję pozytywnych efektów i nazywania spraw po imieniu.
13 marca 2015, 12:43
No to nietrafiona analogia, nie idziesz do "grubasa" i go gmoisz a wywieszasz na ulicy do wszystkich: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to grzech nie obżeraj się.
Jack French
13 marca 2015, 19:35
Plus jakaś godna oprawa graficzna. I teraz proszę mi powiedzieć, że osoby otyłe nie poczują się źle? I jaki będzie stopień poprawy stanu rzeczy? Na 100000 osób jedna weźmie i dłużej o tym pomyśli? Czy może zdecydowana większość, której ten problem dotyczy, jeszcze bardziej zaprze się w sobie?
R
Rysiek
12 marca 2015, 01:14
U nas na tym billboardzie słowo " cudzołóstwo" zostało zaklejone słowem " pedofilia". Popieram.
F
Filip
12 marca 2015, 10:03
No właśnie widać komu się plakat nie podoba. Tym którzy manipuluja najpodlej - pedofilią, ktorej w Kościele jest o połowę mniej niż wśród pastorów, rabinów o innych grupach społecznych nie wspominając. Nie wspominając też o uniewinnieniach księży, np. w Hiszpanii - ktorych sąd oczścił z zarzutów. Nie raz było tak - że prasa krzyczy przed wyrokiem - ksiądz pedofil, a na rozprawie, na której zapada uniewinnienie nie ma ani jdnego dziennikarza. Jak koś jest dociekliwy to w necie znajdzie. A jak ktoś jest wrogiem Kościoła pokroju Urbana to będzie zaklejał plakaty i pisał o tym w necie = podając rękę Żyłce i Kramerowi
A
Ania
12 marca 2015, 14:53
Skąd Filipie wiesz, że u pastorów, rabinów itd. jest dwa razy wiecej pedofilów niż w Kosciele Katolickim? Proszę o podanie źródła. Pisanie takich rzeczy to jest właśnie manipulacja
T
tak
13 marca 2015, 12:21
Wpisz sobie sama w google'a
G
gravin79
28 marca 2015, 00:03
Z polskich statystyk wynika, że procentowo KK ma najwięcej pedofili ze wszystkich grup społecznych. I to nie google, tylko statystyki wyroków przeliczone na liczbę dorosłych mężczyzn w danej kategorii zawodowej. Coś jeszcze odnośnie pedofilii w KK?
M
Martin
11 marca 2015, 14:27
Z DZIENNICZKA ŚW. SIOSTRY FAUSTYNY: Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojnosci, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekną przed miłosiernym sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderza dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.
M
Martin
11 marca 2015, 14:07
Dekalog jest pełen zakazów - i bardzo dobrze, bo widzmy co się dzieje ze społeczeństwem gdy robi co chce. Pan Bóg go nam dał i jak wszystko od niego jest bardzo dobry.
BK
były konkubent
10 marca 2015, 13:53
Panie Żyłka, tak na marginesie, to nie żyjesz pan,  aby w konkubinacie?
7
754321
8 marca 2015, 17:46
Plakat jest dobry, zastanawia, zatrzymuje, uświadamia szczególnie w kontekście dzisiejszego pierwszego czytania. Na plakacie mamy jedno z przykazań: „Nie cudzołóż”. Można zadać pytanie, po co są przykazania? Czasem można zauważyć dwie skrajne i złe postawy: -przykazania są niepotrzebne, to coś, co zabiera wolność. Jednak czy rzeczywiście Bóg dał nam je by nas ograniczać? Aby lepiej to zobrazować posłużę się przykładem „drogowym”: brak przykazań to zielone światło na wszystko, brak przepisów drogowych. Tylko, co by się stało gdyby na wszystkich skrzyżowaniach w mieście zapalić zielone światło? Z czasem z tego miasta nikt nie wyjedzie, bo, na ulicach będzie chaos i korki. Tak, więc brak przykazań nie daje nam wolności, prowadzi do jej ograniczenia. - przykazania powinny być w centrum życia, należy je starannie wypełniać. W takiej postawie z czasem wpadamy w perfekcjonizm i w pychę, łatwo też przychodzi nam ocenianie innych. Widzimy Boga, jako Sędziego, który spogląda z góry i skrzętnie notuje, co nam się udało wypełnić a co nie. Jesteśmy przekonani, że tylko z tego będziemy rozliczeni. Jesteśmy jak bogaty młodzieniec, który okazuje się człowiekiem dobrym, szlachetnym. Jednak koncentrujemy się wokół prawa, nie możemy wejść w przyjaźń z Jezusem. Koncentrowanie się na wypełnianiu prawa nie daje nam szczęścia, jesteśmy smutni i przygnębieni.
7
754321
8 marca 2015, 17:46
A to, czego naprawdę szuka człowiek to: miłość, akceptacja. Każdy chce być podziwiany, wysłuchany. Dlatego szukamy namiastek tej prawdziwej Miłości, często tam gdzie nie powinniśmy. A to coraz bardziej pogrąża nas w smutku. A im bardziej się koncentrujemy na sobie, swoich porażkach, cierpieniu tym bardziej jesteśmy zniechęceni. „Twój skarb jest tam, gdzie serce twoje”. A to, co może dać nam prawdziwe szczęście, wyrwać nas ze smutku to głęboka relacja, przyjaźń z Jezusem, czas na szczerą codzienną rozmowę. Tak zastanawiając się głębiej i przechodząc przez całą Ewangelię można zadać pytanie:, kto z ludzi pragnął szczerze przyjaźni i relacji z Jezusem? Otóż myślę, że dobry łotr umierający na krzyżu z Jezusem. Dla niego już nic nie było ważne tylko On, szczerze wołał i pragnął prawdziwej przyjaźni z Jezusem.
N
nie
8 marca 2015, 11:47
~nie -Wyborcza 16:34:17 | 2015-03-07 ~Wyborcza bis 08:13:16 | 2015-03-07 ~Wyborcza  ~Niedziela 19:50:33 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? ŻYŁKA TO NAPISAŁ DLA WYBORCZEJ POD PSEUDONIMEM CZY ODWROTNIE? ŻYŁKA KOŃCZ WAŚC - WSTYDU OSZCZĘDŹ! Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS
F
Filip
8 marca 2015, 10:45
Nie wiem skąd się wziął ten podział na nawracanie miłością albo straszeniem grzechem...Może ma to zwązek z podziałem Kościoł na ten otwarty i zaściankowy. To idiotyczne. "Przecież modlimy sie np. tak"O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia" Te dwie rzeczywistości sie uzupełniają. Miłosierdzie bez prawdy nie istnieje, tak samo jak bez sprawidliwości. Może też warto by zapytac pomysłodawce o intencje zanim się skrytykuje? Na Zachodzie podobno konkubinat nie jest uznawany za grzech a i u nas w większych miastach, szczególnie w duszpasterswach akdemickich .ludzie mieszkający na "kocią łapę" chodzą masowo do komunii.  /bo miłość to nie grzech. Ilość dywagacji i projekcji na temat intencji autora tego plakatu mnie zdumiewa i przerosła moje najśmielze oczekiwania. Widac że był potrzebny i odniósł skutek, bo wywołał wielkie poruszenie w całym internecie. Widać autor tej akcji jest dobrze zorientowany w rzeczywistości w odróżneniu od auora felietonu, który chyba nie dość, że nie zrozumiał jego przekazu, to jeszcze nieudolnie dyskutuje z własną wizją. Niech nas zachwyci zamiast tego tą ideą małżeństwa i okaże to miłosierdzie z którym tak sie obnosi, choćby autorom plakatu...Coraz bardziej drażnią mnie Kościelni publisyści, gadające glowy, którym wiele akcji jest nie wsmak, - to za ostro, to za głosno, to tak, to smak a sami w sumie nic nie robią.
R
rafi
8 marca 2015, 19:12
Bóg jest zawsze pełen miłości wobec nas.
F
filip
8 marca 2015, 22:35
a cy ja gdzies napisałem, że nie jest???
F
filip
8 marca 2015, 22:38
kolejny przykład na dyskusję typową dla felietonu powyżej - nie z moim postem tylko z projekcja na jego temat. widac ten typ tak ma
P
Profesorka
12 marca 2015, 13:32
Juz niejednokrotnie, artykuly na deonie uderzyly mnie swym liberalnym wydzwiekiem. Jakies takie pro-rozwodowe, pro-egoistyczne. Grzech to grzech. Plakat trafia w sedno.
J
jarek.
8 marca 2015, 06:15
Trzeba byc głupcem aby napisac taki tekst A jeszcze większa głupota musi sie wykazać redaktor ktory to puścił  wystarczy zamienić dwa słowa z młodymi którzy mieszkają razem bez ślubu zeby sie dowiedzieć ze to nie jest grzech bo oni nie pożądają nikogo dla siebie samego. Albo ze naprawdę nie wierzą w Boga . (Konkretnie od chwili gdy zamieszkali razem) autor nie ma chyba własnych dzieci dlatego wypisuje takie androny. Nie czytałbym go gdyby to nie był katolicki portal. A Jezus wyraźnie powiedział nie ten jest mi matka i ojcem kto tak mówi ale ten kto słucha słów moich i je wypełnia 
R
rafi
8 marca 2015, 10:08
Jeśli w tym samym tonie wypowiadasz się do swoich dzieci, to NIE MASZ POJĘCIA, co one myślą naprawdę. W szczególności, czy rzeczywiście wierzą w Boga.
7
732
7 marca 2015, 21:41
Kompletnie nietrafiony plakat. 99,9 % chrześcijan żyjących w konkubinacie i pewnie tyle samo niewierzących znakomicie wie, że żyją w grzechu i co? Nic ta świadomość najwyraźniej nie zmieniła. Zło dobrem zwyciężaj więc zanim zaczniesz liczyć węże na cudzych rękach policz je najpierw na swoich no i dobrze się przypatrz czy czasem wokół Twoich sakramentalnych obrączek jakieś węże się nie kręcą... może czasem całkiem jesteś nimi opleciony więc tak bardzo nie śpiesz się pouczać i potępiać…. lepiej swoje węże najpierw dokładnie poprzeganiaj a potem idź i cierpliwie tłumacz tym ludziom, że droga chrześcijanina jest niestety radykalna a wybory trudne, Bóg jest Bogiem miłości ale miłości mądrej a mądrość to wybór wąskich ścieżek zazwyczaj niestety cierpienia… Najpierw trzeba człowieka w Bogu rozkochać by był zdolny wyrzec się miłości ziemskiej dla Niego inaczej absolutnie nic z tego nawracania nie będzie oprócz pogłębionego poczucia winy, odrzucenia i odchodzenia od kościoła… tyle moi drodzy w tym temacie a teraz lepiej na kolana i zabierać się za własne węże!!!..
F
filip
7 marca 2015, 23:02
skąd te dane? A ten felieton rozkochuje? Ty rozkochujesz? schizofrenia jakas
7
7569
7 marca 2015, 23:18
tak jest niech każdy z nas zacznie od siebie.  Pamiętajmy jednak głaskaniem nikogo też nie nawrócimy, ot jutrzejsza Ewangelia. 
J-
Jozek - dyskusjekatolik.pl
7 marca 2015, 20:52
Przepraszam ,ale nie do końca zgadzam się z autorem.To co jest na tym bilbordzie ma swoje mocne podstawy. Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
7
732
7 marca 2015, 19:19
Bardzo dobry tekst, zgadzam się z autorem w 100%. Ludzi przyciąga do kościoła dobro, miłość, miłosierdzie a nie walenie pięścią między oczy... Dlaczego jest popularny.. ? Bo czasy mamy takie, że młodzi ludzie wcale nie są pewni co ich w życiu spotka więc nie chcą się wiązać a nie chcą się wiązać bo się nie da już nigdy rozwiązać.
7
733
7 marca 2015, 20:20
Czasy zawsze były niepewne, niewiele się zmienia... A „miłosierdzie i dobroć” płynąca z Religia.Tv pana Kazimierza Sowy (choć niektórzy nazywają go księdzem) do kościoła tłumów jakoś nie przyciągnęło.
W
wpolityce.pl
7 marca 2015, 20:38
Ks. Sowa obrońcą interesów Putina? „To byłoby zbyt prymitywne, gdyby Putin wydał rozkaz zabicia gościa pod Kremlem” http://wpolityce.pl/polityka/236406-ks-sowa-obronca-interesow-putina-to-byloby-zbyt-prymitywne-gdyby-putin-wydal-rozkaz-zabicia-goscia-pod-kremlem
A
Adrian
8 marca 2015, 21:04
Mowisz o ludziach uważających się za katolików??? Znaczy, że nie rozumieją podstawowych pojęć wiążących się z religią ktorą - jakoby - wyznają.
M
Mike
7 marca 2015, 19:06
Panie Zylka, glosic Dekalog, w tym przypadku przypomniec o 6 Przykazaniu, nie wydaje sie straszeniem ludzi. Przeciez to Pan Bog dal nam Dekalog, napisany na kamieniu, i wcale nie po to by kogos straszyc! Bogu dzieki, ze ktos ma odwage przypomniec calej Polskiej wspolnocie przynajmniej jedno z tych przykazan. A swoja droga, to czemu autorzy kampanii zapomnieli o pozostalych Przykazaniach? Bo tez warto byloby je wykuc na kamieniach na ulicach dla nas, wspolczesnych katolikow, i nie tylko.
F
filip
8 marca 2015, 10:47
Myślę, ze zwrócono uwagę na ten grzech, bo wielu ludzi nie uważa wspólnego mieszkania za grzech i chodzą do komunii
M
mendoza2
7 marca 2015, 16:53
~mendoza2 | 2015-03-07 16:44:52 chciałbym delikatnie w sposób  wyważony opisać mój pogląd: 1. w mądrosci bankrutów życiowych: AA NA SA pada po wiele razy ,,przestaliśmy rozróżniać dobro od zła(znaleźliśmy się w takiej miary chorobie ducha że straciliśmy kontekst dobra i zła dla naszych czynów) 2. wydaje się że właśnie dlatego,że konkubinat jest wielkim grzechem doświadczenie ludzi uwikłanych w powtórne związki( przecież nie zawsze drugie, czasem trzecie i kolejne ) jest podobnym doświadczeniem. 3. wobec takich osób w moim odczuciu i doświadczeniu winno się okazywać ,,uczucia jak wobec chorego przyjaciela" 4. konkubinat jest chorobą naszych czasów 5. żyję samotnie, jestem po rozwodzie i nie roszczę sobie praw do bycia autorytetem , zmądrości 12 kroków jednak zalecałbym daleko idące miłosierdzie i wyrozumiałość 6. jestem przekonany że nie jestem złym człowiekiem ale owszem- jestem chorym człowiekiem podobnie jak żyjacy w konkubinatach 7. dlatego przez 24 godziny nie będę się wiązał z kimś innym niż Jezus Eucharystyczny. dziękuję
N-
nie -Wyborcza
7 marca 2015, 16:34
~Wyborcza bis 08:13:16 | 2015-03-07 ~Wyborcza  ~Niedziela 19:50:33 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? ŻYŁKA TO NAPISAŁ DLA WYBORCZEJ POD PSEUDONIMEM CZY ODWROTNIE?  ŻYŁKA KOŃCZ WAŚC - WSTYDU OSZCZĘDŹ! Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS
X
xxx
7 marca 2015, 12:38
św. Jan Paweł II (†2005) Audiencja generalna 25 sierpnia 1999 (fragmenty) -------------------------------------------------------------------------- Spoglądając dziś na współczesny świat musimy stwierdzić, że osłabła w nim znacznie świadomość grzechu. Rozpowszechniona obojętność religijna bądź odrzucenie tego, co zdrowy rozum i Objawienie mówią nam o Bogu spowodowały, że wielu ludzi przestaje rozumieć sens Bożego przymierza i Jego przykazań. Bardzo często również ludzką odpowiedzialność spycha na dalszy plan dążenie do absolutnej wolności, która czuje się zagrożona i ograniczona przez Boga — najwyższego Prawodawcę. Dramatyczność obecnej sytuacji, w której wydają się zanikać podstawowe wartości moralne, w znacznej mierze uzależniona jest od utraty poczucia grzechu. Pozwala nam to dostrzec, jak wielkie zadania stoją przed "nową ewangelizacją". (...) Zło pociąga ze straszliwą siłą, sprawiającą, że liczne postawy określane są jako "normalne" i "nieuniknione". Mnoży się ono i niszczy sumienia, które ulegają dezorientacji i tracą zdolność rozeznania. (...)Potrzebna jest formacja do poczucia osobistej odpowiedzialności, opartej na uznaniu nakazów moralnych i na świadomości grzechu. Droga nawrócenia wymaga zerwania jakichkolwiek związków ze strukturami grzechu, które dziś szczególnie warunkują wybory ludzi w różnych sytuacjach życiowych. 
X
xxx
7 marca 2015, 12:29
"Słowo zwycięstwo przywodzi na pamięć myśl o walce, która zdaje się być związana zarówno z uwarunkowaniem, jak i z trwaniem naszego obecnego życia. Ta myśl, to pojęcie, nie bardzo się podoba współczesnemu człowiekowi, którego ideał, pragnienia, działalność zmierzają do usunięcia z koncepcji i z rzeczywistości życia wszelkich przykrości, wszelkich przeciwności, wszelkiego zajęcia pozycji mocnej i walczącej. Życie w komforcie, swobodne, spokojne - oto jest ideał, który się podziwia i do którego się tęskni. Jakiś fundamentalny hedonizm tchnie z praktycznej filozofii każdej jednostki. Błogi, beztroski dobrobyt, wydaje się być szczytem ludzkich osiągnięć. A nawet kiedy się przyjmuje jako szlachetne i konieczne - wysiłek, męstwo, ryzyko, a nawet walkę, to faktem jest, że się ma tendencję do usunięcia moralnego celu walki: mówi się o moralności bez grzechu, stara się usprawiedliwić wszelkiego rodzaju czyny w imię psychologii i socjologii. Nie chce się walczyć ani przeciw szatanowi, którego istnieniu się przeczy; ani przeciwko światu, którego powab się wychwala; ani przeciw ciału, które stało się bożyszczem przyjemności i swobody doznań. Życie chrześcijańskie takie nie jest. Opowiada się ono zawsze za koniecznością nieubłaganej walki moralnej." Bł. Paweł VI, papież, Przemówienie podczas Audiencji generalnej - 5 IV 1967
P
pawq
7 marca 2015, 10:59
Kiedy zobaczyłem te bilboardy sam miałem mieszane uczucia. Ale jak się zastanowiłem nad tym, jakie można dać lepsze i bardziej owocne przesłanie to nabrałem szacunku do tej akcji. Bo ta akcja nazywa rzeczy po imieniu, wskazuje, że sytuacja danych ludzi ma negatywny wpływ na relacje z Bogiem. To nie jet to samo, co podejście do prostytutki i zmieszanie jej z błotem i nie odnosiłbym się do sytuacji wyjątkowych, kiedy ludzie podjęli daną decyzję z powodu sytuacji materialnej. W Warszawie na jednym z kursów przedmałżeńskich, gdy ksiądz podczas Mszy oznajmił, że pary mieszkające ze sobą przed ślubem nie powinny przystępować do Komunii, na 60 par do komunii przystąpiły jedynie 4 osoby... Ten bilboard byłby nie na miejscu w latach 70, 80 ale teraz uderza prosto w serce i jest jak kij wsadzony w mrowisko, widać to zresztą po liczbie komentarzy tutaj. Może ten bilboard stanie się inspiracją dla innych, aby już nie tylko wskazywać grzech, ale rzeczywiscie głosić ewangelię. Tylko jeśli zamiast działać, będziemy jedynie krytykować tych, którzy coś robią, to zostaniemy z niczym.
K
ktoś
7 marca 2015, 11:18
W latach 70, 80 tych taki billbord nie byłby potrzebny, ludzie wtedy  wiedzieli co to konkubinat i cudzołóstwo. Wtedy jeszcze księża o tym nauczali.
X
xxx
7 marca 2015, 09:52
ks. Divo Barsotti (†2006): "Wiara (…) jest zagrożona przez nastraszonych teologów: jest to kompleks niższości łacinników przed tym, co zostało napisane po niemiecku, jest to kompleks niższości kultury chrześcijańskiej wobec kultury laickiej, dlatego przyjmuje się na serio każdą niedorzeczność, która pochodzi od niewiary lub agnostycyzmu, bez zwalczania jej w imię prawdy, jakby należało. Lęk także przed niepopularnością, z powodu którego niektórzy przystosowują Ewangelię do oczekiwań ludzi, zapominając, że sam Jezus chciał odebrać złudzenia swojemu narodowi. Czystość seksualna, pokuta, życie wieczne: tematy, których już się unika w głoszeniu kazań, z obawy, aby nie okazać się niezbyt [sympatycznym]. Ale co w ten sposób zrobimy z chrześcijaństwa?"
E
Eilinel
7 marca 2015, 13:33
Bardzo celne spostrzeżenia. Też mam taką obserwację, że niektórzy księża mają poczucie niższości w stosunku do laickiego świata i stąd wynika ta usłużnośc i dbałośc, żeby się przypadkiem nikomu nie narazic.
A
adaswatroba
7 marca 2015, 09:51
Moim zdaniem kampania jest świetna. Bilboardy nie atakuja nikogo wprost, atakaują jedynie czyn konkubinatu. Każdy człowiek indywidualnie odbiera treść bilboardu i ma okazję sam w swoim sumieniu zmierzyć się z tematem. Twierdzę natomiast, że strzałem w stopę jest ten artykuł, bo podważa zasadność bardzo wartościowych działań. Wartościowych nie tylko z punktu widzenia Kościoła, lecz nawet świeckiego państwa, którego podstawowym interesem jest bronić wartość ludzkiej rodziny, będącej fundamentem zdrowego i silnego społeczeństwa.
K
ktoś
7 marca 2015, 09:31
+-Akcja z plakatem i komentarze powinny uświadomić pasterzom, że temat małżeństwa leży odłogiem. Zanikło nauczanie o grzechu, ale jest TOLERANCJA, by nie stracić fekwencji w kościele? Co jest tematem kazań i listów pasterskich: otóż in vitro związki homo i gender, tematy odległe jak kosmos dla przeciętnego Kowalskiego. Nawracajcie się pasterze i zacznijcie od podstaw.+
P
Pit
7 marca 2015, 08:48
Konkubinat to grzech. Czy za taki grzech można spodziewać się "deonowego" traktowania czy piekła? Jeśli piekła, to czy przekaz tam będzie łagodny i pełen miłosierdzia? Czy mogę spodziewać się, że nikt  tam nie będzie "pluł mi w twarz", nie będę czuł się "zeszmacony" (Wasze słowa "deonowcy")? Dzielicie włos na czworo, przyczyniacie się do tego, że ludzie pozostają w grzechu i nie możecie powiedzieć, że przynajmniej próbowaliście. Nic Was nie usprawiedliwia. Mówicie, że trzeba stosować pozytywny przekaz, ukazywać dobre strony małżeństwa, a ja Wam mówię, że ludzie grzeszni ukażą Wam "dobre" strony konkubinatu - i na tym dyskusja się skończy.
WB
Wyborcza bis
7 marca 2015, 08:13
~Wyborcza  ~Niedziela 19:50:33 | 2015-03-06 Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? ŻYŁKA TO NAPISAŁ DLA WYBORCZEJ POD PSEUDONIMEM CZY ODWROTNIE? Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS
R
Rafał
7 marca 2015, 07:56
Kiedy zauważamy jakieś naganne zjawisko, dobrze jest najpierw poszukać przyczyny w sobie. Także tutaj, Kościół może wejrzeć w siebie i zobaczyć np. utrudnienia jakie czyni narzeczonym przed zawarciem przez nich ślubu, a także łatwość, z jaką można dzisiaj uzyskać stwierdzenie nieważnosci ślubu koscielnego. W tej sytuacji wiele osób wybiera ślub cywilny albo pożycie bez ślubu, bo koszty materialne i emocjonalne wiążące sie z zawarciem katolickiego małżeństwa i jego możliwym rozpadem, przewyższają odium społeczne związane z konkubinatem, które jest dzsiaj prawie nieodczuwalne. Pod rozwagę pasterzom KK.
R
romantyk
7 marca 2015, 03:06
Bóg daje przykazania po to by pomóc, nie po to by zgnoić. A tak mogą czuć się odbiorcy plakatu. Hierarchia dała ciała przez słabe nauczanie, dała daje i będzie dawać dopuki... nie mnie oceniać czy bardziej nauczanie kościoła jest Boże czy ludzkie, ale DO MNIE PRZEMAWIA NAUCZANIE KS. PAWLUKIEWICZA, KS. A.SZUSTAKA, PANA PULUKIEWICZA, KS. DZIEWIECKIEGO, KS. KNOTZA, ani z ambony! ani z katechezy! tego co od nich nie słyszałem. Kochani!!!!!! tyle lat kościół nie pomagał, ja mam takie doświadczenie, a tymi bilbordami nie naprawi tego. niecha powieszą bilbordy z piękną parą młodą. albo promują wyżej wymienionych mówców. TO JEST TO! CHCĘ PIĘKNEJ MIŁOŚCI, KOŚCIELE! POKAŻ MI JĄ, BO JEJ NIE ZNAM
R
racjonalista
7 marca 2015, 04:14
Nie słyszałeś? To dziwne, bo ks.Pawlukiewicz przemawia na ambonie.
R
romantyk
8 marca 2015, 23:31
"ani z ambony! ani z katechezy!" miałem na myśli ambonę w mojej parafii, a katechezę tą którą otrzymywałem w szkołach druga moja myśl to taka, że do kogo miały być te bilbordy, jeśli do niewierzących to bez sensu, jeśli do wierzących, to dla czego wierzący żyje w konkubinacie... przecież nie dla tego że nie wie że to grzech, i jednych i drugich należy najpierw ewangelizować, zapoznać z Jezusem, potem katechizować jeśli ktoś się zastanawia czy jestem katolikiem, tak jestem pozdrawiam racjonalistę i wszystkich dających minusy, rajcuje mnie to jak rasowego trola internetowego
A
ala
6 marca 2015, 23:03
Bardzo dobrze napisane, trzeba ludziom pokazywać to co piękne i to co daje prawdziwe szczęście.  Nie wszyscy mieli szczęście mając za wzór dobrych i szczęśliwych jako małżeństwo rodziców. 
F
filip
7 marca 2015, 00:29
choćby z tego prostego zdania: "O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego,zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te które najwięcej Twojego Miłosierdzia. wynika, że nie ma albo/albo/ :Albo straszenie piekłem ( grzechem) albo miłosierdziem. Te dwie rzeczywistości się przenikają i uzupełniają. Istnieje jakaś tendencja do podziału Kościoła na ten straszący i ten miłujący. Po co? Komu potrzebne te spory i komentowanie co drugi zrobił? Nie lepiej zająć się Ewangelizacją ojcze Piotrze?
OF
oj Filipku, Filipku
7 marca 2015, 19:49
Filipie lecz się lepiej na nogi, a propo pan Żyłka Ciebie wyprodukował , ze mówisz do niego ojcze Piotrze?
2
2405
6 marca 2015, 22:29
Prostytutka, która czuje sie upokorzona - weź chłopie chyba sam w to nie wierzysz. Na te słowa obraźliwe jak mniemam usłyszałby, że rabatu u niej nie dostanie. Popularność konkubinatu bierze się z aprobaty społecznej. Jakby rodzice nie przyzwalali na takie rzeczy, to by może przynajmniej refleksja w młodych ludziach była, że źle czynią. W dzisiejszych czasach ani prostytucja ani konkubinat nie są ze skrajnego ubóstwa jako takie godności nie posiadają.
A
ankaś
7 marca 2015, 00:32
Gościu, rozumiem, że Ty te billboard pisałeś. Co rodzice mają do przyzwalania, czy nie przyzwalania na śluby? Wybór, który nie ma nic wspólnego z moralnością czy nie. Dwoje ludzi żyje ze sobą latami. Co zmienia ślub? Jak jesteś wierzący idź i się baw w wesela. Ale wara od cudzych spraw i nie oceniaj swoją niską miarą. 
A
ArtJ
6 marca 2015, 22:16
Zastanawia mnie cel, jaki przyświecał autorom akcji i sposób ich rozumowania. W moim odczuciu reklama jest skomponowana w taki sposób, że wywołuje skojarzenia napawające lękiem. Kolory czarny, czerwony i wąż wywołują skojarzenia z piekłem, z diabłem. Wydaje mi się, że obecnie odchodzi się raczej od modelu duszpasterstwa, w którym człowieka należy przestraszyć. Religijność oparta na lęku nie jest moim zdaniem właściwą drogą dla ludzi w XXI wieku. Nie jestem ekspertem z dziedziny psychologii, ale wydaje mi się że tego rodzaju forma przekazu religijnego jest bardzo niekorzystna. Sądzę, że chrześcijanin powinien iść przez życie bardziej "wpatrując" się w niebo z nadzieją niż w piekło z lękiem. Moim zdaniem należy wskazywać wartość udanego małżeństwa w kontekście jego dodatniego wpływu na wychowanie dzieci na dojrzałych emocjonalnie ludzi i przyszłych świętych, na jakość życia samych małżonków, na podtrzymywanie relacji rodzinnych, na ogólną kondycję psychiczną człowieka, która wraz z rozkładem coraz wiekszej liczby małżeństw ulega pogorszeniu ze względu na wiążącą się z tym niestabilność emocjonalną i nie tylko. Wartość małżeństwa nie polega na "braku grzechu", ale na wielości korzyści o których należy nauczać. Możliwe, że autorzy reklamy mieli dobre intencje i osiągną również jakieś duszpasterskie korzyści, jednak w duszpasterstwie należy szukać coraz lepszych sposobów przekazu a tak agresywna forma w przestrzeni publicznej nie wydaje mi się optymalna.
K
KiT
6 marca 2015, 21:34
Konkubinat owszem jest grzechem, ale czyż Kościół nie jest sprawcą wielu z nich? Każdy rozwiedziony, który nie może unieważnić małżeństwa często ze względu na mierny poziom sądów kościelnych  musi żyć w konkubinacie lub samotności lub po świecku w związku cywilnym, który już chyba nie jest grzechem? 
C
celnik
6 marca 2015, 21:06
Uważam życie w konkubinacie za grzech ciężki i to przyjmuję jako aksjomat nie podlegajacy dyskusji. Czy jednak  Cii  biedni ludzie , majacy tak pokręcone , trudne życie,  muszą na każdym kroku przez nas chrześcian być dodatkowo stygmatyzowani, jacy to Oni są wredni i straszni? Czy nie wystarczy im własne cierpienie, własne trudne problemy ? Czy nie wystarczy im to, że "katoliicki" proboszcz nie chce ochrzścić ich dzieci?  Czy na tym ma polegać nasze miłosierne, chrześcijańskie wsparcie dla Nich?  Czy chrześcijaństwo  ograniczone jedynie do moralności konkubentów jest pełnią chrześcijaństwa, czy to   ogromne spłycenie problemu?  Czy czasem My, uważajacy się za "prawdziwych chrześcian" nie popełniamy większych  błędów życiowych , cięższych  grzechów niż Ci , tak chętnie przez nas nawracani, przywoływani do  porządku? Czy taka powinna być  droga Uczniów Chrystusa?
P
pg
6 marca 2015, 20:20
Oj, Żyłka, Żyłka. Ręce opadają.
C
celnik
6 marca 2015, 19:38
Zdrada to grzech !! Pycha to grzech !!!! Kłamstwo to grzech !!!!!! Pogarda do bliźniego to też grzech !!!! Faryzejstwo  i obłuda to grzech !!!!!!!!!!!!
K
kobieta
6 marca 2015, 19:27
nawróćcie się.
N
Niedziela
6 marca 2015, 19:19
~tygodnik NIEDZIELA 08:48:14 | 2015-03-06 Pojawienie się w kilku miastach Polski plakatów „Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!” wywołało burzliwą dyskusję wśród Polaków. Kampania ma zarówno zwolenników jak i przeciwników. W niektórych miastach plakaty zostały zniszczone. - Sprzeciw wobec akcji być może jest wprost proporcjonalny do rangi problemu. Katolicy mają prawo korzystać z przestrzeni publicznej (przecież zapłacono za miejsca na bilbordach) i przypominać swoim współwyznawcom o Dekalogu. A że inni też to czytają, to dobrze. Przecież autorzy plakatu nie nawołują w nim do zła – podkreśla w rozmowie z KAI ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik Archidiecezji Lubelskiej. - Osoby, które zamieszkały razem bez ślubu zaciągają na siebie grzech ciężki. Konkubinat jest grzechem ciężkim. To kwestia jasna i klarowna jeśli chodzi o naukę Kościoła – podkreśla ks. dr hab. Grzegorz Wojciechowski. Dodaje też, iż życie w grzechu ciężkim niesie ze sobą poważne konsekwencje takie jak niemożność przystępowania do Komunii świętej i sakramentu pojednania, a także zgorszenie. – Akcja wpisuje się doskonale w ducha Wielkiego Postu, a zainteresowanie jakie wzbudza, tylko uwypukla jej znaczenie – dodaje. ŻYŁKA DEONOWY TO WYKONAWCA POSTMODERNIZMU I LIBERTYNIZMU?
W
Wyborcza
6 marca 2015, 19:50
Billboardy Episkopatu W kilku miastach trwa kampania reklamowa prowadzona przez Krajowe Duszpasterstwo Rodzin działające przy Episkopacie. Wywiesiło billboardy, na których czytamy, że "konkubinat to grzech". Akcja wzbudziła wiele emocji, także wśród samych katolików. Zaczęli się zastanawiać, czy to dobra metoda na ewangelizację, czy zamiast straszyć, nie lepiej mówić o miłosierdziu, a wreszcie - czy pieniędzy wydanych na billboardy nie dałoby się spożytkować lepiej? ŻYŁKA TO NAPISAŁ DLA WYBORCZEJ POD PSEUDONIMEM CZY ODWROTNIE? Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17530837,A_jednak__Kandydat_Duda_z_PiS_ma_swoja_ciemna_strone.html#ixzz3TdILnuo1
M
M.
6 marca 2015, 17:16
U W A G A   nie dajcię się wkręcać ! To plakat    od  J A N U S Z A   P A L I K O T A   .
A
Anna
6 marca 2015, 16:43
Cytat ze Św. Ignacego Loyoli, założyciela Jezuitów: "To, co pochodzi od Boga, rodzi najpierw strach, przykrość, gorycz; a następnie radość i pokój. To, co pochodzi od diabła – odwrotnie." Po prostu nie mogłam się oprzec...
AN
Anna nr 2
6 marca 2015, 16:52
Anno nr 1, tu także się podpiszę :)
A
Anna
6 marca 2015, 17:32
:):):)
T
tak
6 marca 2015, 17:35
hyba jezuici powinni o tym wiedzieć. Chociaż większość z nich stała się sama dla siebie prorokami. Wszystko wiedzą lepiej. Tylko , że  przez taka postawę tracą moc duszpasterską. Coraz mniej wiernych wierzy im na tyle aby za nimi podąrzać.
S
senior
6 marca 2015, 16:39
Jeżeli napominasz swojego błądzącego brata, czyń to z pokorą, miłością, chęcią pomocy, a nie z pychą, pogardą dla niego, poczuciem własnej wyższości, z intencją dowaleniamu na odlew z całej siły.
AN
Anna nr 2
6 marca 2015, 16:54
Czyli co? Użycie słowa "grzech" nagle staje się "pychą, poczuciem własnej wyższości, dowaleniem"?  Nie wolno użyć słowa "konkubinat", bo to obraźliwe słowo? 
T
tak
6 marca 2015, 17:37
Skąd wiesz, że inni tak robią? Pytałeś ich o to? A może Ty właśnie dowalasz na odlew z całej siły tym innym?
Jack French
6 marca 2015, 17:50
Proszę nie udawać, że ten bilbord (jego treść, oprawa graficzna jako całość) nie są agresywne.
A
Anna
6 marca 2015, 18:10
A nie przyszło Cio do głowy, że reakcje na tę samą rzecz mogą być różne?
Jack French
6 marca 2015, 18:19
Oczywiście, że mogą być różne (rzadko kiedy są takie same).  Ale, że tak zapytam: co ma piernik do wiatraka?
J
ja
6 marca 2015, 18:21
Czy wszyscy ludzie muszą mieć taką samą wrażliwość i  identycznie odbierać treść bilbordu?
KW
kosmita wśród moherów
6 marca 2015, 19:50
Niestety są agresywne. Nie budują, nie łączą i nie naprawiają, ale pogłębiają podziały i napędzają nagonkę jednych na drugich
J
ja
6 marca 2015, 22:29
Czy większość  wypowiedzi "ortodoksyjnych obrońców"  formy bilbordu nie jest agresywna? Tak łatwo Wam przychodzi plucie na autora. Tak łatwo  przychodzi Wam jednoznaczne osądzanie bliźniego. Czy sami jesteście  bardziej święci od papieża? Czy w Waszym życiu wszystko zawsze jest  zgodne z nauką KK?
JK
Jarek Kubala
6 marca 2015, 16:23
Gdyby Jezus stał na tym skrzyżowaniu powiedział by to samo co jest na tym bilbordzie.
Jack French
6 marca 2015, 17:52
Nigdy w życiu by nie powiedział tego w taki sposób, jaki zrobiono to na tym bilbordzie. Proszę poczytać trochę Ewangelii, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób Jezus mówił do ludzi, a w jaki sposób tego nie robił.
P
Pit
7 marca 2015, 08:40
Kolega taki zaciekły w atakach na ten billboard, że aż podejrzane. Sposób wypowiadania się Pana Jezusa to już pańska marzycielska interpretacja.
7 marca 2015, 09:04
Chyba Panu pobielane groby z pamięci umknęły.
Jack French
7 marca 2015, 19:26
W żaden sposób nie uciekło :) Bardzo lubię ten fragment. Tylko trochę egzegezy proszę. Kiedy Jezus to powiedział? W jakich okolicznościach? Czy to były Jego pierwsze słowa, które wykrzyczał na ulicy do wszystkich? Cały czas przypominam, że sama w sobie treść nie jest błędna, tylko styl, miejsce, czas, forma nie taka. Proszę to wziąć do świadomości.
Jack French
7 marca 2015, 19:32
Zaciekły w tym, aby reagować na głupotę. Sposób wypowiadania się Pana Jezusa to temat dyskusji i refleksji 2000 lat największych teologów.
NN
no name
7 marca 2015, 20:04
A może ten plakat ma wstrząsnąć odbiorcą, bo juz za bardzo ów przywykł do grzechu i nie widzi w swoim postępowaniu niczego złego. Co więcej jego sąsiedzi, znajomi zyją podobnie, więc mysli "nic się nie stało, mieszkamy sobie razem, kochamy się, nikomu nie szkodzimy, fajnie jest, no problem". A tu "wiadereczko lodowatej wody na głowę " w dodatku zimą na ulicy. Otrzeźwi? Zapewne! I bardzo dobrze!
7 marca 2015, 21:04
Wprowadził mnie Pan niechący w błąd stwierdzeniem "Nigdy w życiu by nie powiedział tego w taki sposób". Zboczenie matematycznego wykształcenia zapewne.
Jack French
8 marca 2015, 17:39
Przepraszam, mój błąd. Zresztą zbyt często używam określeń 'nigdy', 'zawsze'.
Jack French
8 marca 2015, 17:40
Chciałbym, żeby tak było.  Niestety dowody empiryczne zbierane przeze mnie samego i zauważane w przestrzeni, wskazują na coś diametralnie odwrotnego. Niestety.
M
Marysia
6 marca 2015, 15:47
to moze nowy cykl swiadectw na deonie, o tym dlaczego warto zyc w malzenstwie :-) (wiem ze jest cykl o czystosci, ale to nie to samo). chetnie wysle swoje :-)
K
Krystyna
6 marca 2015, 15:58
Bardzo dobry pomysł, jestem za.
T
tak
6 marca 2015, 17:39
Jesteś pewna, że nikogo swoim tekstem nie urazisz? Ludzie są teraz takie delikatne jesli o siebie chodzi!
WR
wesoły Romek
6 marca 2015, 15:26
Jezus również był rewolucyjny swoim nauczaniu, budził takie same emocje głosząc Prawdę. Ile to razy Żydzi chcieli go ukamienować, pochwycić i zrzucić ze skały? Że plakat wstrząsa, szokuje, no ba! Czy tylko organizacje i działania antyklerykalne mogą szokować? Charlie Hebdo, Golgota Picnic, plakaty Fundacji Wolność Od Religii?  Moim zdaniem ten plakat wcale nie umniejsza godności ludziom żyjacym w konkubinacie, nie stygmatyzuje i nie mówi o nich: "jesteście źli i teraz pójdziecie do piekła". Moja Mama, która żyje w konkubinacie, nie czuje obrażona czy wykluczona z Kościoła, wręcz przeciwinie, pochwala tę akcję i mówi, że że to dobry pomysł, by zwrócić uwagę na negatywne skutki wolnych związków. "Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli." (J 8,31-32) Niech Wam Pan Bóg błogosławi! :)
J
Julia
6 marca 2015, 15:20
Ciekawi mnie jedna rzecz. Skąd wiadomo , że odbiorca billboardu (znaczy przypadkowy przechodzień) jest katolikiem i żyje wegług dekalogu? Naprawdę nie można swoich świętych obrazków wieszać w kościele albo u siebie w domu? To co widać na zdjęciu jest po prostu komiczne.
KW
kosmita wśród moherów
6 marca 2015, 19:52
Popieram. Ciekawe co by było gdyby inna religia opublikowała jakiś plakat. Nie przetrwałby nawet dnia zapewne, bo fanatycy w moherach zdarliby go gołymi rękami. 
M
marbit
6 marca 2015, 14:57
To oczywiste, tylko Kk w Polsce stoi na przeszkodzie likwidacji Polski, więc każdy powód do ataku, w tym na biskupów i KEP jest dobry, a najlepiej do tego wykorzystać (jak ostatnio) Franciszka - vide poprzedni artykuł: [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1928,antykatolicki-franciszek.html[/url] Pan Żyłka & co to przecież szczwane juchy, więc nie ma się co dziwić ich szatańskiej przebiegłości. Ten artykulik to tylko jeden z wielu tej układanki pt. zlecenie na rozbicie Kk w Polsce ! Kiedyś o takich misiach mówiło się TW. Dziś, otumanionym reżimowymi mediami Polakom, serwuje się takie teksty wprost i bez żadnego obciachu. 
M
Magdalena
6 marca 2015, 14:53
Plakat głosi Ewangeliczną prawdę…, a jeśli identyfikujemy się z Kościołem, powinnyśmy popierać wszystkie formy ewangelizacji … Historia każdego z nas jest inna i może o Bogu dowiedzieliśmy się inaczej…. Nawrócenie to sprawa indywidualna, jeden musi przeżyć upadek, inny potrzebuje lat …, ale zawsze to nawraca Pan Bóg … Nielojalne jest krytykowanie innych wiernych za to, w jaki sposób ewangelizują… Wszak ewangelizacja nie stanowi wcale ani masowego, ani popularnego sposobu przyprowadzania bliźnich do Boga…, za to jest ważnym świadectwem służby Bogu, a także wyrazem pokładanej ufności, że te działania w swoim czasie za sprawą Ducha Świętego przyniosą owoce …
6 marca 2015, 15:19
A gdyby ktoś dzisiaj, jak za dawnych czasów, kazał iść i zabijać, kamieniować albo palić cudzołożników w imię Boga, to też byłoby to świadectwem służby Bogu? Pwt 22:21"wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienowaćją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie." Rdz 38:24 "Po około trzech miesiącach doniesiono Judzie: Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych. Juda rzekł: wyprowadźcie ją i spalcie!" W Biblii są fragmenty wzbudzające tak ogromną wątpliwość, a niektóre są tak mocno porażające bezwzględnością i brutalnością, o autorstwo których mnie na pewno nie przyszłoby posądzać Boga... Myślmy za siebie, apeluję.
F
Franek
6 marca 2015, 16:27
A co ma piernik do wiatraka? Widzę, że niektórzy mają tak potworne wyrzuty sumienia, że słowo prawdy jest dla nich jak bolesna kara, a może i gorsze :)))
M
Milosc
6 marca 2015, 17:27
To nie wyrzuty sumienia Franku, tylko pochylenie się nad ludźmi, których próbuje się ewangelizować stygmatyzacją.
M
Magdalena
6 marca 2015, 20:05
…Mój wpis dotyczył osób identyfikujących się z Kościołem…
A
ateista
6 marca 2015, 22:34
Ortodoksyjny katolik     bezdyskusyjnie wie, jakie formy ewangelizacji są jedynie słuszne i kto ma monopol , wyłączność na prawdę o zyciu. Zero refleksji, zero pokory chrześcijańskiej , jedynie buta, pycha, mentorstwo.
7 marca 2015, 00:30
Cóż, wiielu ludzi dało się w to wciągnąć i mimo, że nie służy to wielu zainteresowanym, to nadal wybierają tę najbardziej pokrętną ścieżkę.
7 marca 2015, 00:33
Tak tak, zauważyłam - no ale skoro Tobie służy coś, co innym nie, to chyba jednak warto się zastanowić czy tą drogą chcesz kroczyć, prawda?
M
Magdalena
7 marca 2015, 09:51
Tak, chcę kroczyć drogą, która mi służy…
7 marca 2015, 10:21
Chcesz, a czy kroczysz?
M
Magdalena
7 marca 2015, 10:36
…rozumiem, że Ty kroczysz nie tą drogą, którą chcesz…
7 marca 2015, 10:46
Zauważ, nie rozmawiamy tutaj o mojej drodze, a o Twojej. Chętnie posłucham, Magdaleno, jak Ty kroczysz drogą, która służy i Tobie i innym.
M
Magdalena
7 marca 2015, 11:08
Chcę być katoliczką i jestem nią…
7 marca 2015, 11:15
Tak, a w praktyce co robisz, by kroczenie tą drogą służyło Tobie i innym?
M
Magdalena
7 marca 2015, 11:57
…jestem praktykującą katoliczką…
7 marca 2015, 12:13
Wierzę, ale nadal nie odpowiedziałaś na pytanie co konkretnie robisz, co służy zarówno Tobie i innym.
M
Magdalena
7 marca 2015, 12:49
…pełnienie woli Bożej zawsze służy mnie i innym.
7 marca 2015, 13:25
"Pełnienie woli Bożej" jest ogólnikiem. A ja pytam po raz trzeci co konkretnie robisz, co służy Tobie i innym?
M
Magdalena
7 marca 2015, 14:08
… rozmawiam z Tobą… jeszcze...
8 marca 2015, 09:40
Tak, to bardzo miłe - dziękuję :) Cieszę się, że w ten oto miły sposób obie pełnimy wolę Bożą. :)
M
Magdalena
8 marca 2015, 11:39
…no Ty raczej nie …, skoro stałaś się niegrzeczna …
8 marca 2015, 13:28
Pozwól, że nie skomentuję inaczej niż tak :)
ZP
z pracy z młodzieżą
6 marca 2015, 14:00
A ta akcja jest dobra bo wiele szczególnie młodych par nie będących w małżeństwie sakramentalnym (mieszkających i współżyjących ze sobą) nie wie, że jest to grzech. Większość z nich nie wie co to jest cudzołóstwo. Rozumie je najczęściej jako zdradę w małżeństwie, a nie współżycie seksualne poza małżeństwem, współżycie osób wolnych. Jest niska świadomość, że jest to grzech.
Jack French
6 marca 2015, 14:22
I ten bilbord ma rozwiązywać pozytywnie ten problem?
ZP
z pracy z młodzieżą
6 marca 2015, 14:26
A niby jak? Co proponujesz? Takie pozytywne rozwiązywanie kojarzy mi się nieco z bezstresowym wychowywaniem dzieci. A skutki potem opłakane.
6 marca 2015, 14:26
Ten akurat negatywnie. Mają mieć szansę powiedzieć: albo jesteśmy mężem i żoną albo NIE mieszkamy razem.
Jack French
6 marca 2015, 14:44
Zacznijmy od tego, że mieszkanie razem nie jest grzechem. Tutaj pojawia się pierwszy szkopuł tego bilbordu.
Jack French
6 marca 2015, 14:47
A mnie taki bilbord kojarzy się z inkwizycją, paleniem na stosie, krucjatami. Ich skutki znamy doskonale. Ogólnikowo i w wielkim uproszczeniu: Ktoś obcy, kogo wpierw znieważysz, obrazisz, odstręczysz i oskarżysz, raczej nie będzie miał ochoty i żadnej motywacji do tego, aby wysłuchać co masz do powiedzenia. Żeby taki ktoś potem mógł na Ciebie spojrzeć, jak żyjesz, czego nie robisz, dlaczego tego nie robisz. Za to ktoś obcy, kogo wpierw przyciągniesz, kogo zainspirujesz, zdobędziesz szacunek, zaufanie, taki ktoś posłucha co masz do powiedzenia, przyjrzy się Twojemu zachowaniu. Proszę sobie przypisać ten bilbord do jednej z tych postaw.
F
Frank
6 marca 2015, 14:55
Inkwizycja, palenie na stosie, krucjaty hmmm i to wszystko kojarzy ci się z przykazaniem "Nie cudzołóż". Zazdroszczę wyobraźni:)
Jack French
6 marca 2015, 15:02
Gdyby plakat brzmiał "nie cudzołóż", to nigdy bym nie skojarzył. 
A
Anna
6 marca 2015, 15:08
To mówisz, że Bóg dając Dekalog, w w nim 6- Nie cudzołóż przebrał się za inkwizytora? Ni jak mógł coś takiego podać jako grzech i nierobienie tego, no jak móg być takim inkwizytorem.  I jeśli w chrześcijaństwie nazwanie jest cudzołóstwa grzechem to "odstręczasz,znieważasz, obrażasz"? Dziękuję, nie ma więcej pytań. 
A
Anna
6 marca 2015, 15:09
Ale konkubinat to nie jest "tylko mieszkanie ze sobą". 
Jack French
6 marca 2015, 15:13
Proszę czytać ze zrozumieniem. Również dziękuję, do widzenia.
Jack French
6 marca 2015, 15:14
http://szymonholownia.com/ewangelizacja-metoda-psa-pajaka/
ZP
z pracy z młodzieżą
6 marca 2015, 15:19
Mnie nie kojarzy się z inkwizycją. W swym przekazie jest dużo bardziej łagodniejszy, jest to typowo edukacyjny plakat. Nie ma tu nic, co by znieważało, obrażało. Obracam się w pracy wśród ludzi letnich w wierze lub niewierzących. Widzę, że ludzie nie mając świadomości grzechu i nie przywiązując do niego większej uwagi, inaczej ten plakat odbierają. Ten plakat ich nie rani tylko zastanawia lub co niektórych śmieszy. Owszem ten plakat może zranić osoby głęboko wierzące a z jakiś przyczyn trwające w grzechu. Jak słusznie zauważył ojciec Piórkowski panuje ogromny deficyt pozytywnych wzorców, wiedzy:, po co małżeństwo, co ono daje, co Chrystus wnosi do małżeństwa i związku, jako takiego. Dlatego w swych działaniach powinno się iść bardzo szeroko, informacja plus np. świadectwa małżonków, wsparcie innych małżonków.
F
Franek
6 marca 2015, 16:30
Czy napisanie, że życie w konkubinacie jest grzechem to znieważanie? :> Jakakolwiek grupa społeczna, która nie broni swoich wartości, w żaden sposób nie przyciąga. Jest to typowy objaw upadku i rozkładu.
F
Franek
6 marca 2015, 16:33
P.S. Aby inkwizycja kojarzyła się z czym złym to trzeba mieć bardzo okrojoną i stereotypową wiedzę o inkwizycji, wyczytaną z jakichś antykatolickich, paszkwilanckich piśmideł.
T
tak
6 marca 2015, 17:45
Ja jednak takiej wyobraźni nie zazdroszczę. Za daleka od prawdy.
Jack French
6 marca 2015, 17:57
Forma graficzna oraz forma gramayczna uraziła i dotknęła ludzi - to jest fakt, a nie ocena czy przypuszczenie. To nie jest obrona swoich wartości, tylko atak. Nie ma to wiele wspólnego z właściwą ewangelizacją i docieraniem do ludzi. Nie trzeba tu być wybitnym psychologiem i socjologiem. Jeśli pan uważa inaczej - pana sprawa. Nie korci mnie rozmowa na temat gustów, tylko faktów. Ja fakt podałem, proszę podać mi kontrfakt. Co do inkwizycji, to oczywiste jest, że trzeba się wpierw o niej czegokolwiek dowiedzieć, żeby o niej potem mówić. Wiem wystarczająco dużo, aby mieć świadomość, że jej skutki były często tragiczne.  Dla mnie osobiście miała ona niesamowicie podobny wymiar do obecnego pedofilizmu w KK. Stan rzeczy jest całkiem inny, niż wyobrażenia mediów i wrogów KK, ale niech mi ktoś powie, że KK nie ma za co przepraszać i nie ma nad czym pracować, to niech wpierw sam się puknie młotkiem w skroń.
Jack French
6 marca 2015, 18:21
1) nie zgadzam sie, że plakat ma typowo edukacyjną formę 2) w tym cały problem - nie było niczego poprzedzającego, co uczyniłoby jakikolwiek krok w kierunku tych ludzi. Pojawił się znikąd armagedonowy rzut kamieniem w grzeszników, ze strony bezgrzesznych katolików.
6 marca 2015, 23:09
Nie jest grzechem: chyba, że dotyczy osób, które myślą o wspólnym życiu małżeńskim i zamieszkuja razem. Proponuję poczytać wyjasnienia dlaczego nie otrzymuja rozgrzeszenia.
M
matrzy
6 marca 2015, 13:28
I tak własnie reagują przechodnie których chcecie nawracać: http://kwejk.pl/obrazek/2260887/mysle-ze-bozia-wybaczy-mi-konkubinat.html
A
Anna
6 marca 2015, 13:36
Ale grzechem jest i jedna rzecz, i druga- chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu albo ewentualanie jak proponuje ojciec za papieżem "chorobą".  W mojej rodzinie była osoba 15 lat poza kościołem, bo spotkała na swojej drodze okropnego księdza, ale też dzięki innemu wróciła, świadomie i był t jej wybór. 
M
matrzy
6 marca 2015, 13:40
Czyli czemu ma w takim razie służyć ten plakat? Ewangelizacji, czy nazywaniem rzeczy po imieniu. Rozumiem, że jedno z drugim ma się wiązać, ale jak widać ewangelizowanie taką metodą nic nie daje. Ludzie tymbardziej odwracają się od Kościoła i kpią z Kościoła!
A
Anna
6 marca 2015, 13:58
To zapytam tak: ILE osób sprawdziłeś, że "tym bardziej odwracają się od kościoła"? A to że kpią, to robili to tak samo przed tym plakatem i będą robić po, niezależnie od niego. 
M
matrzy
6 marca 2015, 14:29
Nie musiałem nikogo badać żeby dojść do takich wniosków. wystarczy postawić siebie w sytuacji człowieka, który robi coś źle i szkodzi sobie. Wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji. Twój przyjaciel (tutaj mam na myśli Kościół) pragnie Ci pomóc, bo widzi, że źle robisz, że Twoje zachowanie ciągnie Cię na dno. Czy posłuchasz go jeśli Ci rozkaże ("Nie cudzołóż"!), czy jeśli porozmawia z Tobą, pokaże Ci że robisz źle, podejdzie do Ciebie, "jak do człowieka"? Na tym opiera się moje "badanie". Wyobraziłem sobie siebie w takiej sytuacji, po prostu. Wiem, że jest potrzeba uświadamiania ludzi, że konkubinat jest grzechem, jest potrzeba obrony małżeństwa, ale po prostu nie tym tonem. 
A
Anna
6 marca 2015, 15:11
Napisałeś "rozkaże Ci "nie cudołóż"" - a Bóg co zrobił? Ułożył 10 prostych zasad, większość poprzedzona słowem "nie"- nie rób czegoś. 
T
tomtom
6 marca 2015, 13:21
To Pan strzela w swoją stopę Panie redaktorze. Nazwanie rzeczy po imieniu i przypomnienie 6 przykazania nazywa Pan krzyczeniem, straszeniem grzechem, rzucaniem kamieniami... Pozytywne przyciąganie, które Pan proponuje w sensie promowania Małżeństwa nie będzie dla wielu konkubentów atrakcją ponieważ Małżeństwo to zobowiązanie którego trwający w konkubinacie pragną uniknąć. Prawda nie potrzebuje marketingu i "pakowania" w atrakcyjne, rynkowe opakowanie aby nią skusić grzesznika... Prawdę trzeba wybrać- świadomie odrzucając grzech- aby to jednak zrobić trzeba ją znać. Pan chciałby przyciągać oferując coś atrakcyjniejszego w zamian bez nazywania Grzechu- grzechem. Czy nie wąż tak czynił wobec pierwszych rodziców? Billboardowa akcja świadomościowa przypominając proste słowa Prawdy, zaburza poczucie komfortu tych, do których jest skierowana i zmusza do refleksji i podjęcia decyzji (nie zapominajmy że ten kto zuchwale grzeszy w nadziei Bożego Miłosierdzia naraża się na niebezpieczeństwo grzechu przeciwko Duchowi Świętemu...) Czyni Pan również w tekście nieuprawnione porównania akcji do werbalnego ataku na prostytutkę demaskując tym samym "szczerość" swoich intencji. Akcja świadomościowa którą Pan krytykuje odnosi się do grzechu- nie do grzesznika Panie Piotrze... Proszę rozróżnić krytykę człowieka od krytyki GRZECHU. Proszę jeszcze raz przeczytać te parę prostych słów które są treścią plakatów i zastanowić się komu Pański zuchwały tekst ma służyć i na co podnosi Pan rękę... Z Panem Bogiem
6 marca 2015, 13:27
A co będzie gdy Kościół zdecyduje się wywiesić w jakimś miasteczku plakat: Nie dla prostyucji! Grzeszą obie strony oraz Ci którzy na to patrzą obojętnie... Atak na prostytki czy próba obrony?
Jack French
6 marca 2015, 14:27
Zacznijmy od tego, że VI przykazanie brzmi: "nie cudzołóż", a bilbord gromi słowami: "konkubinat to grzech - nie cudzołuż". Dla mnie to gigantyczna różnica. Gdyby Bóg chciał nam to tak przekazać, to w dekalogu byłaby taka formuła, a nie obecna. Jeśli wypisujemy przykazania, róbmy to sumiennie.  Sam efekt bilbordu nie jest pozytywny i nie zgadzam się kategorycznie z panem w kwestii: Billboardowa akcja świadomościowa przypominając proste słowa Prawdy, zaburza poczucie komfortu tych, do których jest skierowana i zmusza do refleksji i podjęcia decyzji (nie zapominajmy że ten kto zuchwale grzeszy w nadziei Bożego Miłosierdzia naraża się na niebezpieczeństwo grzechu przeciwko Duchowi Świętemu...) Ten bilbord nie skłania ku refelski, tylko odstręcza, dysmotywuje, obraża i upadla. Nawet jak jest to szczera prawda. Ale niech mi pan powie, podszedłby pan do swojej matki, lub do kogoś obcego i prosto w twarz mu powiedział: "jesteś gruby i tłusty, żresz jak świnia"?
T
tomtom
6 marca 2015, 14:49
"Jeśli wypisujemy przykazania, róbmy to sumiennie". Drogi Panie, Napisałem: "Nazwanie rzeczy po imieniu i przypomnienie 6 przykazania nazywa Pan..." gdzie: Nazywanie rzeczy po imieniu to hasło: "konkubinat to grzech" a VI przykazanie to: "nie cudzołóż"... Czego Pan tu nie zrozumiał? Czyżby nie traktował Pan konkubinatu w charakterze grzechu cudzołóstwa? Ma Pan prawo się ze mną nie zgadzać, co nie zmienia faktu że Pan dalece błądzi. Hasła z billboardu nikogo nie "obrażają i nie upadlają" (jak Pan raczy twierdzić), bo odnoszą się do grzechu cudzołóstwa, nie zaś do kogoś kto ten grzech popełnia. Pański przykład: "jesteś gruby i tłusty, żresz jak świnia" jest równie chybiony jak "prostytutka" Pana Piotra. Pańskie emocjonalne i bezkonstruktywne porównanie odnosi się personalnie do człowieka i pozbawione jest ostrzeżenia przez co nie nosi znamion miłosiernego upomnienia.
W
Wojtek
6 marca 2015, 14:53
Panie TomTom właśnie to co Pan napisał nazywamy głupotą i płycizną w kościele. Jeśli tacy ludzie biorą się za uświadamianie "niedowiarków" to Kościół jest na przegranej. Z Panem Bogiem - aby się Pan mądrze nawrócił.
F
frank
6 marca 2015, 14:57
Bo ten przykład ze świnią to się demagogia nazywa.
Jack French
6 marca 2015, 15:01
Sęk w tym, że 'nazywanie rzeczy po imieniu' połączone z 6 przykazaniem, oparte na takiej a nie innej grafice powoduje, że osoba, którą ten przekaz dotyczy z całą pewnością może poczuć się zmieszana z błotem. Już wyjaśniam dlaczego: ano dlatego, że taka osoba nie musi być gorliwym katolikiem, a jednak treść ją dotyczy. Treść ta nie daje jej do myślenia 'może rzeczywiście źle robię', albo 'dlaczego moja sytuacja to grzech?' tylko daje do myślenia w ten sposób 'dlaczego ktoś mnie obraża?', "Ci z KK znowu chcą palić na stosach?'. Pan twierdzi, że ja dalece błądzę... Pańskie zdanie. To co napisałem powyżej, to opis tego co wydarzyło się na mojej tablicy na fb po medialnym boom na temat tego bilbordu. Autentyczne osoby opisywały swoje emocje i odczucia na ten temat i te odczucia i emocje były dokładnie takie jak ja opisuję, a nie pan. I wg pana, miłosierne napomnienie to ten bilbord? Dziękuję bardzo, ale to kpina.
T
tomtom
6 marca 2015, 15:01
Kościół jest na WYGRANEJ drogi Panie... ;-)
Jack French
6 marca 2015, 15:05
Ten przykład tak pan ocenił, a nie obiektywnie się nazywa demagogią. Trzymajmy się faktów.
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 15:14
Pisząc "nazywamy" użył Pan liczby mnogiej - czy może Pan wyjaśnić kto to ci "my"?
T
tomtom
6 marca 2015, 15:34
Jeśli "osoba, którą ten przekaz dotyczy" (czyli żyjąca w "konkubinatowym" związku) będzie wedle Pana czuła się "zmieszana z błotem" czytając VI Przykazanie Boskie a dwa słowa prawdy nie sprowokuje jej do refleksji 'dlaczego jej sytuacja to grzech?' to znaczy że już dawno odrzuciła Naukę Kościoła i co najwyżej oczekuje że Kościół zamilknie w tym "niewygodnym" temacie i nie będzie pozbawiał jej życia w komforcie nieświadomości lub hipokryzji... Nie jest to jednak powód aby Kościół zaprzestał uczynków miłosierdzia względem duszy człowieka bo prowadzenie dusz do zbawienia jest odpowiedzialny... Widząc "obrażanie" w tym krótkim przekazie i przyrównując go do "palenia na stosie" udowadnia Pan skalę swojego wyobcowania i całkowity brak zrozumienia czym są uczynki miłosierdzia: grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać. Życzę łaski zrozumienia Pozdrawiam serdecznie
W
Wojtek
6 marca 2015, 15:58
Już bez emocji... Tak wiem, że zło zostało już pokonane i mam nadzieję, że jest na wygranej... ale niestety Kościół potrzebuje jeszcze sporo zmian i sporo ludzi, którzy zadają pytania i nie idą za wszystkim tylko dlatego, że tak wskazują ludzie w sutannie. Wtedy jest szansa na odrodzenie Bożego Kościoła. Bo w tej chwili widzę Kościół ludzi wystraszonych i zagubionych z ogromnymi kompleksami. A najgorsze, że kościół (generalizacja) to właśnie wykorzystuje do RZĄDZENIA wiernymi. Mam nadzieję TomTom bo też do Kościoła należę.
W
Wojtek
6 marca 2015, 16:10
My katolicy, którzy nie zgadzamy się na głupotę i brak profesjonalizmu w kościele. Zwyczajnie na zło w kościele. Jezus przychodził do ludzi zagubionych bo oni potrzebowali pomocy, a nie nawróceni. Do kogo przychodzi zło? "Diabeł (gr. διάβολος diábolos – oskarżyciel, oszczerca)" Mało w kościele braku zaufania i oskarżania innych, straszenia? Ja chcę być w Kościele Chrystusowym, otwartym i pełnym miłości. Ta kampania wpisuje się dokładnie w to co niszczy kościół od środka.
F
Franek
6 marca 2015, 16:41
Tak, uświadamiane o tym, że człowiek staję się przez grzech nieszczęśliwy służy czarnym do rządzenia nami (Ciekawe w jakim celu? Pewnie w celu rozbudowy swoich złotych pałaców, których i tak nie mogą przekazać rodzinie bo wszystko zostaje w Kościele?), a ja jestem Święty Walenty, bo Pan Wojtek to do Kościoła Chrystusowego nienależy, bo stworzył już swój własny, "odrodzony", "nowoczesny" pseudokościół, w którym będzie nadal mógł mamić swoje sumienie i wciąż się zastanawiać dlaczego ma niespokojny sen. Dobranoc. Kto ma kompleksy? Ten kto robi swoje czy ten kto ciągle zastanawia się czy kogoś swoimi poglądami nie uraża i dostosowuje się do otoczenia? Komedia :D
T
tak
6 marca 2015, 17:57
Trzeba być bardzo odpornym na wiedzę i lekkomyslnie powoływać się na Jezusa Chrystusa gdy pisze się takie nieprawdy. Pan zdaje się celowo nie zauważa jak ostro Chrystus reagował na grzech i jakie groźby  wypowiadał. Już tyle cytatów tu podano, że trzeba być zaślepionym żeby tego nie zauważać. Drogi Panie może by Pan wreszcie uważnie przeczytał Ewangelię, a nie pisał własnej.
Jack French
6 marca 2015, 18:02
Niech pan wybaczy, ale w żaden sposób nie przyjmuję pańskiej formy pouczenia, ponieważ nie jest oparta o jakikolwiek wartościowy argument. Ponadto wypraszam sobie takiej formy, bo ja pana nie oceniałem. Zresztą pański przymus do prymitywnego chwycenia się 'broni ostatecznej' nie jest jakoś wybitnie wspaniały. Wracając do faktów: proszę o czytanie ze zrozumienie, lub po prostu czytanie. Mówiłem już wcześniej, że ten bilbord jest skierowany do wszystkich, nie tylko katolików. Nie katolicy powinni być zachęcani świadectwem, postawą, dobrą nowiną przez katolików, do tego aby szli i nawracali się. Ten bilbord to akcja katolików wobec nie katolików - palenie na stosie (to taka metafora, bo widzę, że z tym słabo). Ja za to widzę, że mamy posługiwanie się Pismem na nutę Jehowych.  Nie dziękuję za takie nauczanie. Do widzenia.
7 marca 2015, 00:42
A idąc dalej, a co gdy Kościół będzie dalej głosił "skażeni grzechem pierworodnym i tak wszyscy jesteście grzesznikami"?
11 marca 2015, 14:14
A listy św. Pawła czytałaś? Problem zaczynie się wtedy gdy Kościół przestanie myśleć o sobie jako o grzesznikach (będzie sam siebie oszukiwał)
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 13:13
     Zerwanie z grzechem i powrót do Boga jest największym szczęściem człowieka ! Czy to nie dobra nowina ?!
W
Wojtek
6 marca 2015, 14:55
OMG ale to nie jest nowina z billboardu. Ludzie..
LZ
leżę ze śmiechu
6 marca 2015, 15:20
Padłam właśnie ze śmiechu :DDD guzik ktoś wie, co komu potrzeba do szczęścia. Wierzyć mi się nie chce, że pan to na serio napisał. 
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 15:42
To nawet dobrze, że leżysz. Jak już zupełnie upadniesz to wtedy właśnie jest największa nadzieja, że powstaniesz i poczujesz jak smakuje prawdziwe szczęście.
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 16:05
Napisałem szczerą prawdę i życzę z serca każdemu !
F
Franek
6 marca 2015, 16:49
Pan Bóg, który nas stworzył i zna naszą naturę w sposób doskonały wie co nam do szczęścia potrzeba. Gdybyśmy mieli tylko naturę fizyczną. Sami moglibyśmy dość do tego bez pomocy Objawienia co czyni nas szczęśliwymi ale poniewą mamy naturę fizyczno-duchową, potrzbowaliśmy Objawienia aby poznać w pełni naszą naturę duchową. 10 przykazań to linie ostrzegawcze. Człowiek poruszając się w obrębie tych zakazów nie niszczy swojej natury ale jeszcze nie żyje pełnią życia. Dopiero realizacja wskazówek pozytywnych z Objawienia np. ośmiu błogosławieństw prowadzi człowieka do pełni szczęścia.
6 marca 2015, 13:05
Coraz głośniejsze są grupy katolików uporczywie twierdzące, że biskupi się mylą...
Jack French
6 marca 2015, 14:49
Jest np. taki ministrant, który ciągle przywołuja nazwiska biskupów zarzucając im herezje, antyklerykalizm i inne szatańskie rzeczy. Mało tego, nawet 'uporczywie twierdzi', że papież jest jednym z nich. Też mnie to martwi.
W
Wojtek
6 marca 2015, 14:57
Ciekawe dlaczego? Może dzieje się źle w Kościele?
M
ministrant
6 marca 2015, 15:30
;-))
AC
Anna Cepeniuk
6 marca 2015, 13:02
Nie pierwszy... niestety.... Miejmy choć nadzieję, że ostatni...."strzał w stopę" oczywiście... Jeśli zaś nie ostatni,... to stóp do strzału coraz mniej.... Zostanie posadzka...
6 marca 2015, 13:12
Proponuję utajnić Dziesięcioro przykazań i ich treść zniechęca wielu: IV synów i córek V morderców VI gwałcicieli VII złodzieji VIII krzywoprzysiężców będziemy to omawiać dopiero po bieżmowaniu - z tymi, którzy po bieżmowaniu przyjda na katechizację...
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 12:24
"Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu". Prawda boli, ale czy to powód, żeby unikać prawdy? Wielu błądzi właśnie dlatego, że nikt nie mówi im prawdy. Czy Ci "ostrożni", którzy boją się mówić prawdę, żeby kogoś nie zrazić, nieurazić, nie porazić, nie stają cię przypadkiem współwinni?
6 marca 2015, 12:55
A co to jest prawda?
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 13:22
"Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. Rzekł do Niego Piłat: Cóż to jest prawda? "
M
Milosc
6 marca 2015, 14:30
Otóż to.
M
Milosc
6 marca 2015, 14:31
Jezus na to nic nie odpowiedział.
6 marca 2015, 14:36
a Piłat wydał go na ubiczowanie...
M
Milosc
6 marca 2015, 14:42
A Jezus wiedział, że los i tak był przesądzony.
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 16:07
Piłat patrzył na Prawdę ... na Jezusa !
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 16:18
Bóg wie wszystko i zna wszystkie możliwe scenariusze ... ale nie oznacza to , że Piłat musiał Go wydać !
6 marca 2015, 16:24
Oczywiście, ale Bóg wie, dlaczego Piłat Go wydał.
6 marca 2015, 16:25
A dla Ciebie co jest Prawdą?
6 marca 2015, 23:11
Znowu prezentujesz niekatolicki punkt widzenia... nauka o predestynacji jest herezją
M
Milosc
7 marca 2015, 01:30
W Kościele od dawna wszystko było herezją, co tylko niewygodne lub niezrozumiałe. Giordano Bruno, Galileusz i Kopernik też uchodzili za heretyków. Pierwszego z nich spalono, drugiego skazano na areszt domowy, trzeci wolał nie publikować swojego dzieła przed własną śmiercią. W historii ludzkości tylu ludzi zostało zgładzonych, bo głosiły niewygodne dla Kościoła poglądy. No, potem już się im "tylko" odbierało majątki, a jak. Jakoś Kościół katolicki do chwili obecnej nie potępił inkwizycji, choć jak wiemy dopiero Jan Paweł II uznał konieczność ustosunkowania się Kościoła do „licznych form przemocy popełnianych także w imię wiary” i zważywszy na nie prosił Boga o przebaczenie. A jednak nadal dziś pojęcie herezja ma sie świetnie. Brawo.
AL
Andrzej L
8 marca 2015, 19:31
Tylko Jezus ! Wielbię  Go i dla Niego chcę żyć i z Nim umrzeć.
11 marca 2015, 14:35
Co wiesz o poglądach G.Bruno? np.gwiazdy to anioły Ziemia posiada duszę intelektualna... Albo o sposobie dowodzenia swojej hipotezy przez Galileusza? a  Co wiesz o inkwizycji :-)
M
Milosc
13 marca 2015, 18:28
Informacje są dostępne dla każdego, więc jeśli potrzebujesz czegoś się dowiedzieć - pytasz, szukasz, dociekasz. Oczywiście nie jest łatwo zweryfikować każdą informację, bo jest ich gąszcz. Można jednak uznać z szacunkiem, że kogoś temat zainteresował na tyle, że dociekając sedna sprawy, postanowił się swoją wiedzą podzielić podając również jej źródła. Nie zwalnia nas to oczywiście z samodzielnego myślenia, a jeśli temat interesuje nas wyjątkowo mocno - rozpocząć własne poszukiwania. Co do Bruno i aniołów (bo to rzeczywiście ciekawy temat)...  Jak sam mogłeś się zorientować, Bruno określił gwiazdy jako anioły (w swej istocie anioły) dające się odczuć i zauważyć. Poza tym głosił m.in., że Wszechświat jest wieczny i że światom przypisana jest zasada ruchu. A dotąd sądzono, że poruszane są przez... ano właśnie anioły! Zginął na stosie jako heretyk, jednak przez kolejne pokolenia już uznany został za symbol otwartego umysłu oraz odwagi w poszukiwaniu i głoszeniu prawdy, a nie pokładaniu ślepej wiary w dogmatach.
M
Milosc
13 marca 2015, 18:29
c.d. T7HRR, dziękuję Ci za zwrócenie mojego zainteresowania i poświęcenie należytej uwagi tej wielkiej postaci. Nie wiedziałam, że tak aż wiele nas łączy, a prawdy, za które spłonął Giordano Bruno, pokrywają się z tymi, które sama głoszę. Cóż, i dziś wiedza, do której i ja sama dochodziłam i którą się dzielę bywa tu na katolickim forum nazywana herezją. To tłumaczy, dlaczego zdarza się, że i mnie się z niego przegania... Pora wyjść poza sferę własnego komfortu, odzwyczaić się od zaabsorbowanych schematów myślowych i przyznać szczerze, że to, czego jeszcze nie rozumiemy wcale nie jest herezją, lecz zaniedbywaniem narzędzi otwierających dostęp do wiedzy naszej duszy. Na koniec piękny cytat Giordano Bruno: "Wszystkie rzeczy znajdują się we Wszechświecie, a Wszechświat we wszystkich rzeczach, my w nim, a on w nas. I tak wszystko zbiega się w doskonałej jedności. Oto dlaczego nie powinniśmy upadać na duchu, oto dlaczego nie ma rzeczy, którą moglibyśmy się trwożyć, ta jedność bowiem jest jedyna i stała, i trwa wiecznie; owo jedno jest wieczne. Wszelkie oblicze, wszelka twarz, każda inna rzecz jest marnością i niczym, jak niczym jest wszystko to, co znajduje się poza tym jednym."
L
leszek
6 marca 2015, 12:09
Autor ma całkowitą rację, ta kampania plakatowa to nieszczęście, publiczne przyznanie sie do porażki. To publiczne przyznanie się, że katechizacja, ewangelizacja, kościelne nauczanie, pasterskie listy Episkopatu do nikogo nie trafiły i nikogo niczego nie nauczyły.  Mi to raczej wygląda na gesta Piłata, umycie rąk. Nie chcecie słuchać, grzesznie współżyjecie, cudzołożycie - to wasza sprawa, ale my was upomnielismy i ten grzech spada na was. Nasze ręce i sumienia są czyste.
A
Anna
6 marca 2015, 12:53
Przyznanie się do porażki???? Przecież chociażby nie wiadomo , co się mówiło, człowiek ma WOLNĄ WOLĘ, sam wybiera sobie życie, jakie chce mieć. Także bycie chrześciajniem to nie tylko "a bo mama ochrzciła", tylko w pewnym momencie osobiste odpowiedzenie Bogu. Albo odrzucenie. Słowo klucz: wolna wola. 
L
leszek
6 marca 2015, 14:50
Ale co to ma wspólnego z plakatami ?
T
tak
6 marca 2015, 18:05
Czy znaki drogowe, pouczenia rodziców, porady lekarzy, Dekalog  to też gesty Piłata?
K
KiT
6 marca 2015, 11:27
W pełni się zgadzam z tezami autora. Powiem więcej "leśne dziadki" wymyśliły kampanię i "leśniakom" się podoba. Z bilbordu przemawia negatywny przekaz i jeśli tak się chce kojarzyć kościół - prosze bardzo. Straszenie i inne nie spowodują nawrócenia a jedynie dobry przykład. Kto straszy - będzie straszony, kto daje nadzieję i buduje pozytywny przekaz takim będzie obdarzony. Jeszcze brakuje kampani - weź ślub w kościele a już niegdy nie będziesz wolny :-)))
A
Anna
6 marca 2015, 11:54
A jaka jest Twoja propozycja, gdy mowa o grzechu cudzołóstwa, aby o tym powiedzieć, pokazać? Jak Ty byś to przedstawił? Czy uważąsz, że o "złych rzeczach się nie mówi"? 
6 marca 2015, 12:52
Wystarczy zająć się sobą i starać się naprawiać swoje "grzechy". To naprawdę wystarczy.
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 13:17
Wolność jest tylko w Bogu ... reszta to samowola !
AL
Andrzej L
6 marca 2015, 13:19
Odstąpienie od grzechu jest możliwe tylko wtedy, gdy się go zobaczy.
M
Milosc
6 marca 2015, 14:29
Tak - swojego grzechu.
AM
a może
6 marca 2015, 14:47
..są tacy, którzy nie mają świadomości tego grzechu. Czy pozwolić im żyć w grzechu czy może im to w jakiś sposób uwiadomić. Tylko jak to zrobić? Może taki plakat wiele załatwia?
M
Milosc
6 marca 2015, 14:56
Wystarczy z kimś szczerze porozmawiać i spojrzeć w jego oczy, jak przyjaciel z przyjacielem. Jeśli to, co robi służy mu, tzn. czuje się szczęśliwy, radosny, ma radość życia, to znaczy, że jest na właściwej drodze. Każdy kroczy swoją drogą. Jeśli z kolei jakaś sytuacja nam nie służy, sami poszukamy pomocy i znajdziemy rozwiązanie. Bo Bóg zsyła nam same anioły :)
T
tak
6 marca 2015, 18:06
Ależ wy się boicie przypominania  ludziom woli Boga
B
bonobo
6 marca 2015, 11:26
Według badań prowadzonych przez duchownych wśród duchownych, 60% duchownych żyje w konkubinatach i zazwyczaj ma dzieci z  takich związków. Pozostałe 40% też nie zawsze przestrega złożonych Bogu ślubów czystości, o czym świadczą co i rusz ujawniane skandale z ministrantami.
A
Anna
6 marca 2015, 11:57
Aha i niby grzech duchownych (czego nie zaprzeczam, że są tacy) ma być usprawiedliwieniem grzechu innych? Na zasadzie "wszyscy się puszczają , więc czemu ja też nie"?  A prawda jest prosta i banalna: każdy ma do przeżycia swoje życie i zdanie przed Bogiem potem z tego "relacji". 
.W
...ciągle w drodze...
6 marca 2015, 12:27
Nieprawdopodobne, sensacyjne, jakie odkrywcze!!! Tylko, że z palca wyssane, i to z jakiegoś palca-brudasa, a fe!
S
Seteria
6 marca 2015, 12:36
Bonobo, trochę pomieszałeś. To nie było badania robione przez duchownych, tylko rzekome badanie prof. Baniaka z UAM z Poznania wśród duchownych opublikowane przez Newsweeku. Problem polega na tym, że prof. Baniak wielokrotnie potem zaprzeczał, że przekazał Newsweekowi takie dane. Newsweek je sfabrykował, bo Newsweek jest skorumpowany, dla pieniędzy reklamodawców i ich nienawiści do Kościoła wychodzi z siebie i sam nie wie, jak jeszcze bardziej nakłamać ws.  Kościoła. Poza tym tam nigdzie nie było napisane, że "zazwyczaj są dzieci z tych związków". Była mowa o 10-15% i Newsweek tak lawirował słowami, że to rzekomo dotyczy wszystkich księży. Prof. Baniak też temu zaprzecza. Poza tym tam nie było mowy o konkubinacie, tylko o "kontaktach z kobietami", który miał rzekomo dotyczyć 60% księży. To różnica. Nic nie było na temat pozostałych 40%.
T
Tommy
6 marca 2015, 10:47
A ja mam pytanie do p. Żyłki: czy posiada pan jakiekolwiek dowody (np. w postaci danych statystycznych), że inny sposób ewangelizacji daje lepsze rezultaty niż potępiana przez Pana kampania bilboardowa? Jeśli tak, to prosiłbym o podzilenie się tą wiedzą. Osobiście nie widzę niczego złego w tej akcji, podoba mi się jasność i uczciwość przekazu. Czy te plakaty straszą ludzi piekłem? Ludzie boją się zachorowania na nieuleczalną chorobę, pustego portfela, utraty pracy, nie zdania egzaminu. Ale - niestety! - nie piekła. Proszę wyłączyć komputer, schować smartfon do szuflady i poczuć trochę realnego życia, odwiedzić rodzinę, sąsiadów - publicystyka jest współcześnie prawdziwą plagą, jest nałogiem.
M
Milosc
6 marca 2015, 12:03
"Osobiście nie widzę niczego złego w tej akcji, podoba mi się jasność i uczciwość przekazu." --- Tommy, domyślam się, że jesteś prawym obywatelem, żyjesz bez grzechu i chwała Ci za to. Spróbuję Cię w takim razie trochę zmusić do zastanowienia nad losem i poczuciem moralności wielu wspólczesnych rodzin - nie tylko w Polsce. Wyobraź sobie sytuację, w której Ty i Twoja partnerka żyjecie od lat szczęśliwie, z miłością wychowując dzieci czy to Twoje z poprzedniego małżeństwa czy Twojej partnerki, a może i wspólne. Ty żyjesz szczęśliwie, partnerka z Tobą również, dzieci są otoczone troską i opieką, chodzą do szkoły, gdzie mają swoich przyjaciół, są zdolne i pogodne, niczego im nie brakuje. Ty masz wspólnych przyjaciół (również katolickich) z partnerką, rodziny (też katolickie) akceptują Wasz związek, bo widzą, jak harmonijnie go tworzycie już całe długie lata. I teraz wchodzi taki plakat w przestrzeń publiczną. Co on ma Wam uzmysłowić - że przez te lata popełnialiście błąd, że żyliście niewłaściwie, że przez to, że związaliście się ze sobą po rozwodzie i wychowujecie dzieci, by wyrosły na mądrych i zdrowych ludzi, to Wy w myśl stanowionego przez Kościól prawa i tak jedyne co robicie, to cudzołożycie i jesteście grzesznikami i powinienniście oboje być potępiani i stygmatyzowani przez prawych katolików, nie mówiąc już o Bogu, który też Was za to jakoby potępi na wieki? A Wasze dzieci - czy jak pójdą kolejny dzień do szkoły, to też mają usłyszeć od swoich przyjaciół i nauczycieli "a Twój tata / Twoja mama to ci brzydcy cudzołożnicy"? I wszystko to, bo żyją normalnie i spokojnie, ale bez ślubu?! Apeluję do zastanowienia się nad własnymi słowami i rozwagi w ocenie, bo też za Panem Piotrem uważam, że nie tędy droga, pobożny i przykładny Katoliku.
L
Lena
6 marca 2015, 13:09
Rozumiem o co Ci chodzi Miłość, ale troche się pogubiłeś/aś. Zauważ, że kiedy bierzesz ślub Kościelny to składasz obietnice tej drugiej osobie, że będziesz przy niej na zawsze, na dobre i złe, w chorobie i w zdrobiu. Dzięki tej obietnicy bierzesz na siebie odpowiedzialność za tę drugą osobę, za waszą miłość. A miłość to nie tylko motylki w brzuchu i seks. Miłość to postawa, to opieka nad drugim człowiekiem, to też wyrzeczenia.  Moja mama rozwiodła się z ojcem i teraz żyje w konkubinacie. Nie jest to dla mnie proste, ponieważ oddaliła się ode mnie. Bardziej mysli o swoim partnerze i o tym by go nie stracić i o seksie, bo jasno do tego się przyznaje, co nie ukrywam nie jest dla mnie łatwe. Kiedy jej mówie, że żyje źle to się obraża. Ten związek jest tylko quasi-szczęściem, chwilowym!  Dzisiaj żyje tylko nim, mnie już nie ma obok niej, a co najważniejsze w jej życiu nie ma Boga. Przez lata jak wychowywała nas sama było świetnie, ponieważ tryskała szczęsciem i energią. Odkąd przestała chodzić do Kościoła i wierzyć w Boga stała się ponura i smutna. Myśli, że współżycie z partnerem poprawi jej humor, że będzie lepiej, ale tak nie jest. Takie plakaty nie są dobre, bo masz racje mogą skrzywdzić dzieci takich osób - chodzi mi o wysmianie ich czy krytykowanie przez osoby trzecie. Akcja nie była przemyślana. Twoje argumenty w sumie też...
M
Milosc
6 marca 2015, 14:33
Lenko, dziękuję Ci za podzielenie się Twoimi przemyśleniami, w których wyrażasz dużą troskę o swoją mamę i Jej drugi związek. Jak wiesz, wielu dorosłych ludzi po latach życia w małżeństwie zauważa, że ich związek nie opiera się już na tym samym powodzie, dla którego został zawarty. Oczywiście, że decyzja o wstąpienie w związek sakramentalny to ogromna odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka, ale właśnie dlatego, że życie naprawdę jest jedną wielką zmianą i wszystko w nim ewoluuje - my się zmieniamy, nasze cele i priorytety się zmieniają, to związek małżeński w zaproponowanym tu wydaniu przy takiej świadomości człowieka a nie innej, tj. gdy nie wiemy dokładnie Kim jesteśmy dzisiaj, jest obarczony nazbyt wielką odpowiedzialnością za to, gdy nie wiemy Kim zdecydujemy być "jutro". Seks... seks jest radością i nieodłącznym wyrazem bliskości i miłości do partnera, jest życiodajną siłą, więc nie ujmujmy niczego temu, co dąży do pojednania. Przyczyny smutku Twojej mamy nie znam, ale myślę, że gdy zdecydujesz się z Nią szczerze porozmawiać, możliwe, że okaże się nią coś o niebo bardziej istotnego. Szczera rozmowa, taka od serca od zawsze czyni cuda. Myślę Lenko, że i Twoja mama i Ty odnajdziecie drogę do siebie, bo tam gdzie jest miłość, tam jest i sposób. Pozdrawiam Cię serdecznie, Lenko.
S
stoLica
6 marca 2015, 10:42
Do autora tekstu: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. 2 Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych." Do ludzi, którzy czytają portal de(m)on: "Uważajcie na siebie"  (Łk 17, 1-2)
L
LJim
6 marca 2015, 10:38
A ja mam dla czytelników taki mały quiz. Proszę zgadnąć, co kto powiedział bez przeszukiwania zasobów w sieci. Zamieściłem cztery cytaty z wypowiedzi znanych antyklerykałów oraz nominalnych dziennikarzy katolickich: - Jan Hartman, którego można chyba określić jako "etatowy medialny ateista", - Dorota Wójcik, Fundacja "Wolność od religii", która rozwiesiła plakaty: "Nie zabijam! Nie kradnę! Nie wierzę!", - Piotr Żyłka, "katolicki dziennikarz" portalu Deon, Więź, ..., - Adam Hlebowicz, dyrektora "katolickiego" Radia Plus. Moim zdaniem antyklerykałowie są równie "zatroskani", jak dziennikarze z "katolickich mediów" typu Radio Plus, Deon i TP, Więź, Znak, ... "Wydaje mi się, że każda akcja informacyjna musi być dobrze przemyślana i przygotowana. Osobiście wolę jednak, kiedy to odbywa się w sposób bardziej wysublimowany. Wówczas wytwarza się pewna korespondencja z odbiorcą. Wydaje się, że tutaj pomysłodawcom nie chodziło o taki kontakt" " Problem tkwi w szczegółach. Zadaniem Kościoła nie jest kontrolowanie ludzi w duchu skrajnego formalizmu. " "Para, która zobaczy taki billboard poczuje się molestowana, napiętnowana i z pewnością w mniejszym stopniu będzie skłonna chodzić do kościoła zobaczywszy coś takiego. Z punktu widzenia sztuki PR-u, marketingu ideologicznego, to to jest przeciwskuteczne ..." "Wolność słowa przysługuje każdemu. Skoro Kościół chce w ten sposób mówić do swoich wyznawców, proszę bardzo ... Myślę jednak, że kampania dotycząca cudzołóstwa może przynieść odwrotny efekt."
MJ
Marta Janusz
6 marca 2015, 09:03
niech autor tekstu sie ujawni abym mogła mu napluć w twarz za anty Chrystusowy teks!
E
Eilinel
6 marca 2015, 09:11
Daj spokój. Też mi się ten artykuł nie podoba, ale to, co napisałaś nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Dariusz Piórkowski SJ
6 marca 2015, 10:14
Brawo, bardzo chrześcijańska postawa. Chrystus nie pluł w twarz nawet swoim prześladowcom, ale rozumiem, że tę część Ewangelii Pani zawiesza.
6 marca 2015, 13:06
Obawiam się, że dopóki Chrześcijańska nauka będzie polegała na napominaniu grzesznych, to nic się nie zmieni. A przecież wystarczyłoby wyciągnąć z niej to, czego nauczał Chrystus "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego".
S
senior
6 marca 2015, 13:18
Gratuluję postawy  "godnej" chrzecijanina !!!!!!!!! Kochani, skąd w Was tyle nienawiści? Czy tak naucza nasz Pan?  Czy nawet jesli ktoś bładzi, to zamiast liczyć na naszą pomoc   powinien być  słownie i fizycznie opluwany? Czy My należymy do jednego Kościoła? Kto  wymaga większej pomocy? My uważajacy się za katolików, czy też  Bracia błądzący w  swoim życiu?
F
Frank
6 marca 2015, 14:09
Mam wrażenie, że to marna prowokacja i tyle.
R
rafi
6 marca 2015, 17:22
Proszę bardzo. Ja w ramach umartwienia mogę się stawić w zastępstwie p. Żyłki. Tylko tak: podejrzewam że mieszkamy dość daleko od siebie, więc żeby nie marnować czasu na jazdę i na spotkanie, proponuję zrobić w ten sposób: nacharchasz trochę swojej śliny w słoiczek i wyślesz mi pocztą. Załączysz instrukcję, w którym miejscu mam sobie Twojej śliny nałożyć: na czole, na nosie, na policzku, czy może równomiernie rozsmarować po twarzy? Jak już to zrobię, pstryknę sobie selfie i Ci odeślę, żebyś miała dowód. Stoi?
G
GG
7 marca 2015, 00:27
Ale czy to nie za ostro względem Marty Janusz? Więcej miłosierdzia. Insynuację o zawieszeniu Ewangelii niczym nie różnią się od plakatu o konkubinacie.
R
Radość
7 marca 2015, 04:17
Jestem bardzo wymagający wobec siebie.
7 marca 2015, 10:30
To ważne. O to chodzi.
O
ola
6 marca 2015, 09:01
Czy drugi związek po rozwodzie to też konkubinat i grzech, czy tylko sytacja nieuregulowana, jak to mówili na ostatatnim synodzie? Czy jak są dzieci w drugim związku to on nadal jest grzechem, czy nie?
O
ola
6 marca 2015, 10:09
Dlaczego minusujecie? Przeczytajcie, że nie można uzywać słowa "cudzołóstwo", tak mówią biskupi! Bisku Vesco...zwrócił się  jeszcze przeciwko używaniu terminu „cudzołóstwo” w odniesieniu do rozwodników w nowych związkach. Uznał że to po prostu rzecz „straszna” i całkowicie „nie do przyjęcia” vhttp://www.fronda.pl/a/biskup-kosciol-ideologizuje-nierozerwalnosc-malzenstwa,48292.html
M
minus
6 marca 2015, 10:29
Nie uznajemy ostatniego synodu biskupów. Cudzołóstwo to cudzołóstwo i żaden synod tego nie zmieni.
TN
tygodnik NIEDZIELA
6 marca 2015, 08:48
Pojawienie się w kilku miastach Polski plakatów „Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż!” wywołało burzliwą dyskusję wśród Polaków. Kampania ma zarówno zwolenników jak i przeciwników. W niektórych miastach plakaty zostały zniszczone. - Sprzeciw wobec akcji być może jest wprost proporcjonalny do rangi problemu. Katolicy mają prawo korzystać z przestrzeni publicznej (przecież zapłacono za miejsca na bilbordach) i przypominać swoim współwyznawcom o Dekalogu. A że inni też to czytają, to dobrze. Przecież autorzy plakatu nie nawołują w nim do zła – podkreśla w rozmowie z KAI ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik Archidiecezji Lubelskiej. - Osoby, które zamieszkały razem bez ślubu zaciągają na siebie grzech ciężki. Konkubinat jest grzechem ciężkim. To kwestia jasna i klarowna jeśli chodzi o naukę Kościoła – podkreśla ks. dr hab. Grzegorz Wojciechowski. Dodaje też, iż życie w grzechu ciężkim niesie ze sobą poważne konsekwencje takie jak niemożność przystępowania do Komunii świętej i sakramentu pojednania, a także zgorszenie. – Akcja wpisuje się doskonale w ducha Wielkiego Postu, a zainteresowanie jakie wzbudza, tylko uwypukla jej znaczenie – dodaje. ŻYŁKA DEONOWY TO WYKONAWCA POSTMODERNIZMU I LIBERTYNIZMU?
S
Studenka
6 marca 2015, 12:19
Nie zgadzam się, że zamieszkanie przed ślubem jest grzechem ciężkim. Jestem studentką i mieszkam z chłopakiem. Żyjemy w czystości, bo nie jesteśmy zwierzętami by nie móc panować nad żądzami i zmysłami. Więc gdzie jest niby nasz grzech? Zamiast zaglądać ludziom do łóżek, zajmijcie się swoimi grzechami i błędami. 
S
strada
6 marca 2015, 12:21
A Ty to kto? Przedstaw się
S
Studentka
6 marca 2015, 12:32
Zamiast dawać mi negatywy to wyjaśnijcie mi co w tym jest złego. 
I
irena
6 marca 2015, 12:41
Powodujecie zgorszenie. Dajecie zły przykład innym. Narażacie się na pokusy. Promujecie nieodpowiednie zachowanie.
S
Studentka
6 marca 2015, 12:47
Pani Ireno, proszę o konkrety. Czym zgarszamy? Tak samo jak ja jestem narażona na pokusę, tak samo jak ktoś inny w związku i niekoniecznie mieszkający razem. Jeżeli ktoś naprawdę wierzy w Boga to nie zgrzeszy. Razem z chłopakiem modlimy się, odmawiamy różaniec, chodzimy do kościoła. Nie widzę w naszej sytuacji nic złego. Trochę więcej zaufania do ludzi.
6 marca 2015, 13:02
Masz rację, Studentko. Żyjcie spokojnie i cieszcie się wszystkim, co macie i towrzycie, bo miłość jest najważniejszą siłą. :)
M
Milosc
6 marca 2015, 14:49
p.s. ..mimo wszystkich hejtów, które znajdą się jeszcze pod tym wpisem ;) Siła człowieka zawsze tkwiła, tkwi i będzie tkwić w miłości do siebie i do bliźniego. Bo tylko MIŁOŚĆ się liczy i świadoma tego istota odczuwa to względem każdego, nieustannie. Pozdrawiam :)
T
tak
6 marca 2015, 18:16
To pytanie brzmi znacznie lepiej, niż poprzednia agresja
T
tak
6 marca 2015, 18:29
Jeżeli tak jest między wami jak piszesz to też nie widzę grzechu, chociaż jestem bardzo wierzący, a plakat mi się podoba.  Z drugiej strony muszę przyznać, że podziwiam Wasza wiarę i Waszą wierność przykazaniom Bożym. O ile wiem Bóg nic nie mówił na temat wspólnego mieszkania. Z trzeciej jednak strony musisz przyznać, że wspólne zamieszkiwanie  rodzi pokusy bardziej niż mieszkanie osobno. Już nie tylko o grzech chodzi lecz o to , że jednak możecie ulec pokusie i co zrobicie gdy poczniesz dziecko? Używanie środków antykoncepcyjnych jest grzechem, aborcja jest straszną zbrodnią, i w razie jej popełnienia tylko biskup i osoby przez niego upoważnione może dać rozgrzeszenie. Pozostaje jednak wspomnienie tego co się zrobiło. Niekiedy męczy ono do końca  życia. Jak widzisz nie potepiam Was nawet jak juz napisałem  ponujecie mi wiernością przykazaniom, ale sama widzisz jak ryzykujecie. Przecież wystarczy chwila a skutki są dramatyczne.
N
Niedziela
6 marca 2015, 19:18
TO CYTAT FRAGMENTU Z TYGODNIKA NIEDZIELA. PRZECZYTAJ CAŁOŚC. A ty strada to kto ? autostrada A4?
I
irena
7 marca 2015, 23:20
Jeśli chodzi o zgorszenie: Ile osób wie, że nie współżyjecie? W jaki sposób to głosicie? Czy jesteście pewni, że jest to jasny przekaz? Skąd wiadomo, ile osób Wam wierzy, a ile nie wierzy? Dawanie złego przykładu i promowanie nieodpowiedniego zachowania: Ile osób, które zachęci Wasz przykład, w podobnej sytuacji (mieszkania razem) zgrzeszy? Ile osób zamieszka razem, zachęcone Waszym przykładem, nie wnikając w żadne szczegóły Waszego wspólnego życia? Jeśli chodzi o pokusy: Czas wystawienia na pokusę jest dużo dłuższy, gdy mieszka się razem, niż gdy mieszka się osobno. Łatwiej też poddać się pokusie, gdy nie ma innych osób.
8 marca 2015, 09:56
Irenko, powiedz - dlaczego tak martwisz się co inni powiedzą, pomyślą? Każdy żyje swoim życiem i jest za nie odpowiedzialny. Ty też masz swoje życie, szanujesz swoją własną intymność i dobrze Ci służy, gdy wiedziesz je szczęśliwym, prawda? Zadając takie pytania komukolwiek (albo nawet sobie) dajesz świadectwo temu, że życie jakoby kręci się nie wokół tego co autentyczne i prawdziwe, ale co jest na pokaz. A nie o to chodzi - przecież wiesz o tym. Jesteśmy wszyscy ludźmi i każdy ma prawo wybierać drogę, którą chce podążać, bo żadna nie jest lepsza ani gorsza - jest po prostu inna. Pozdrawiam Cię :)
T
tak
8 marca 2015, 13:15
siejesz zgorszenie
8 marca 2015, 13:30
Czymże? :)
J
JPCygan
6 marca 2015, 08:47
Bardzo dziwaczna i pokrętna jest logika Pana Żyły. Proponuję mu przypomnieć sobie uczynki miłosierne. Czy Pan zastanawia się, że żyjący w grzechu cudzołóstwa narażają się na potępienie? Zależy Panu na ich zbawieniu?
K
Kasia
6 marca 2015, 08:35
Większośc osób tutaj zastanawia się do kogo billboard był skierowany. Wskazujecie różne kategorie osób, ale zapomnieliście o tych, którzy teraz, może właśnie w tym momencie poddawani są pokusie konkubinatu. Może jest jakaś dziewczyna, katoliczka, którą chłopak nakłania do wspólnego zamieszkania. Dziewczyna szarpie się i wątpi, może czeka na jakiś znak, co ma zrobic, a może już niemal podjęła zgubną decyzję. I może ta dziewczyna jedzie właśnie autobusem i widzi ten plakat i to jest dla niej jak wstrząs, jak olśnienie, jak znak od Boga właśnie...I może swoją decyzję zmieni.
T
tak
6 marca 2015, 18:31
Świetny przykład. Ci, którzy się nie zgadzają chyba sami mają ze sobą problemy
SD
stary, dużo widział
6 marca 2015, 08:19
Konkubinat grzechem, powtórne małżeństwo po rozwodzie wyklucza ze wspólnoty eucharystycznej, ale jak była w radiu Maryja potrzebna wdowa po min. Gosiewskim, to tej roli występowała zawsze pani Beata Gosiewska. I tak to ze wszystkim, jedno mówimy, drugie robimy.
M
młody
6 marca 2015, 08:25
Jak zwykle na deonie - jakby co - to najlepiej dowalić Radiu Maryja. A to ty stary zabroniłbyś osobom rozwiedzionym również samo chodzenie do kościoła? Żenada
O
olle
6 marca 2015, 08:53
Czyli jedno wielkie zakłamanie. Czyżby uznali, że małżeństwo niesakramentalne jest ważniejsze niż małżeństwo sakramentalne?
G
GN
6 marca 2015, 08:11
Zdaniem Piotra Żyłki billboardy z napisem "Nie cudzołóż" to ewangelizacyjny strzał w stopę, bo ewangelizacja to głoszenie dobrej (a nie złej) nowiny. I chociaż uważam, że kampanii daleko do doskonałości, to nie sposób nie zadać pytania: Czy Bóg również się pomylił? Billboardowa akcja pod tytułem "Konkubinat jest grzechem. Nie cudzołóż" zorganizowana przez Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin działający przy Episkopacie Polski spotyka się z bardzo zróżnicowanym odbiorem również w środowisku katolickim. Solidną krytykę pomysłu przedstawił m. in. Piotr Żyłka na portalu Deon.pl. CAŁOŚĆ W GOŚCIU NIEDZIELNYM. ŻYŁKA NAPISAŁ JALK ZWYKLE CO ZMÓWILI SZEFOWIE DEONU. A KASA LECI OD ILOŚCI KOMENTARZY? O TO CHODZI TEŻ. NO I O NAGRODĘ ŻE TAK DUZO WEJŚĆ - NIE SZKODZI ŻE Z PROTESTEM ?
I
info
6 marca 2015, 08:27
Posłowie i senatorowie z  parlamentarnych zespołów chrześcijańskich wyrazili swoje poparcie dla ks. abp Józefa Michalika, metropolity przemyskiego. Zespoły przeciwdziałania ateizacji oraz członkowie i sympatycy Ruchu Światło-Życie, Akcja Katolicka oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich opublikowały stanowisko w tej sprawie. Chodzi o bezzasadne oskarżenia i pozwy sądowe ze strony feministek i lewackich środowisk w związku z treścią wygłoszonych kazań i homilii. Politycy w liście sprzeciwiają się działaniom zmierzającym do ograniczenia nauczycielskiej misji Kościoła katolickiego w Polsce. Jak wskazują, „oskarżanie Metropolity w związku z wykonywaniem przez niego posługi słowa, jest próbą ograniczenia wolności w sprawowaniu tej posługi”. Co więcej, tego rodzaju działania godzą w fundamentalne wartości Konstytucji RP oraz w postanowienia Konkordatu zawartego między Stolicą Apostolską a Polską.
E
Eilinel
6 marca 2015, 08:09
Cieszę się, że są na tym forum osoby (i to całkiem sporo), które są gotowe bronic prawdy Chrystusowej Ewangelii i pokazywac ją bez zbędnych upiększeń, taką jaka ona jest. Jest to dla mnie bardzo pocieszające. Polscy wierni jeszcze doszczętnie nie zgłupieli, w odróżnieniu od tych na tzw. Zachodzie. "Niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie, a co nadto jest od złego pochodzi". I tego się trzymajmy!
P
powtórka
6 marca 2015, 08:07
~info2  ~ministrant 16:04:43 | 2015-03-05 ~non possumus 13:35:51 | 2015-03-05 A cóż mogą u najemnika Żyłki zamówić deonowi jezuici? Przecież na to powstał deon. Popatrzcie sami co już pisał Żyłka i co pisali założyciele deonu - jakie artykuliki i jakie komentarze. Pasują im ks. Boniecki, Lemański (z zakazami) i kontestuja nauczanie polskich biskupów i KEP i tworzą medialny manipulacyjny profil KK i papieża Franciszka. Oceń35odpowiedz ~info bis 13:32:09 | 2015-03-05 ~wierny 12:05:10 | 2015-03-05 ******** wobec KEP i biskupów , liberalny, postmodernistyczny, POprawny deon przechodzi sam siebie. Grupka jezuitów prowadzących deon i ich najemnicy - jak Żyłka - czy sie różnią od Wyborczej czy TVN lub TP? Może nawet sieją większy zamęt i zgorszenie bo firmuje go grupka otwartych na wszystko jezuitów? ~wierny  ~wierny 12:06:27 | 2015-03-05 wygwiazdkowane przez cenzurę słowo można zastąpić słowem kontestujący, nie zgadzający się z KEP i biskupami
P
Paweł
6 marca 2015, 07:56
"Powiem wprost i zdecydowanie"  strzałem w stopę nazwałbym życie wbrew Bożym przykazaniom
D
dorota
6 marca 2015, 07:17
Nie zgadzam się z autorem artykułu...osoby w konkubinacie są dalekie od kościoła więc po większości to " spłynie"...a dobrze że ktoś nazywa to życie w konkubinacie po " imieniu ". Mam siostrzenice mieszkajacą w Anglii chodzi czasem do kościoła katolickego zdarza jej się przyjąc komunię św. chociaż wzięła tylko ślub cywilny - nie miała pojęcia że to jest grzech cudzołóstwa .... nie mają przeszkód aby wziąc ślub kościelny. Niewiedza + głupota . Pozdrawiam.
O
olle
6 marca 2015, 08:17
Kłania się brarak należytej katechizacji młodzieży i dorosłych. Kiedy ktoś słyszał kazanie co to jest cudzołóstwo?
T
tak
6 marca 2015, 18:36
Przecież nie wypada o tym mówić. Jeszcze się obrażą i nie przyjdą więcej do kościoła. Prawda Pani Żyłka? Prawda ks. Piórkowski?
K
Katolik
6 marca 2015, 02:07
Nie uważam, że to jest strzał w stopę. Artykuł jest maksymalnie jednostronny. W piśmie świętym jest bardzo dużo dobrej nowiny ale też są częste fragmenty przestrogi o tym np. że Bóg zatrzaśnie przed nami drzwi i się do nas nie przyzna tak jak my się do niego nie przyznaliśmy. W ogóle ta promocja poglądu, że piekła nie ma i o nim nie wspominamy jest niedobra i przynosi złe owoce. Przypominają mi się słowa Piusa IX "największym wrogiem kościoła są liberalni katolicy".
A
Ania
6 marca 2015, 01:08
Zgadzam się w 100 procentach z autorem tekstu. Dziękuję za trzeźwe myślenie! :)
S
saby
5 marca 2015, 23:57
Konkubinat nie jest grzechem, códzołóstwo to grzech.
K
Konrad
6 marca 2015, 02:21
Cudzołóstwo to NIE tylko zdrada małżeńska. Pod pojęcie cudzołóstwa zalicza się wiele innych rzeczy. Już sam seks przed ślubem, masturbacja itp. są cudzołóstwem. Jezus powiedział, że już  każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. 
5 marca 2015, 23:35
Dlaczego katechizuje się niezewangelizowanych? Przecież przynosi to raczej skutek odwrotny od zamierzonego, czy tak trudno to zrozumieć?
W
Wojciech
6 marca 2015, 07:37
Dlaczego Ci zewangelizowani uciekają od tej katechezy jak diabeł od wody swięconej ?
6 marca 2015, 10:14
Jak by byli naprawdę zewangelizowani, to sami by się pytali, jak mają postępować w swoim życiu.
2
2304
5 marca 2015, 23:19
Tym co najbardziej odwodzi ludzi od religii i wiary, nie są bilboardy, nie jest grzech, nie jest cudzołóstwo, ale PYCHA ludzi wierzących, którzy do tego uważają sie za wielkich ewangelizatorów. Jak spotykam takich to jakem katoliczka, mam ochotę nigdy nie wrócić do kościoła w którym można ich spotkać. Panie Boże spraw, żebym nigdy sie do nich nie upodobniła.
K
kon
6 marca 2015, 00:18
oj,pyszna jestes, ze ho ho
2
2304
6 marca 2015, 00:32
Udowodnij.
2
2304
6 marca 2015, 00:49
Co za tępak, potrafi tylko wstawiać minusy.
A
Anna
6 marca 2015, 07:55
Mówisz jak ten faryzeusz, który modlił się: "Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak ten celnik".
I
Iwona
5 marca 2015, 23:10
Sam billboard nie wrzeszczy, nie rani niczyich uczuć, nie rzuca kamieniami jednak sama kampania moim zdaniem nie trafi do wszystkich. Zwróćmy uwagę na to, że wśród nas jest wiele osób niewierzących, dla których takie słowa jak "grzech" i "cudzołóstwo" są obojętne. Czemu Kościół nie może się skupić na promowaniu piękna małżeństwa, wierności i miłości? Przecież oprócz wytykania każdemu grzechu mamy nieść dobrą nowinę i promować dobro. Zamiast mówić "seks przedmałżeński jest zły" możemy pokazać szczęśliwe małżeństwo i powiedzieć "zobacz, oni tego dokonali, Ty też możesz". Nie skupiajmy się jedynie na zwalczaniu grzechu, mówieniu czym jest zło, ale również na pokazaniu dobra i szczęścia, przecież mamy też nawracać niewierzących poprzez dobrą nowinę a nie ich tylko straszyć :)
N
nieistotny
5 marca 2015, 22:31
Spójrzmy z innej strony
T
TT
5 marca 2015, 22:27
Tak sobie myślę, że jedno Żyłce trzeba przyznać: ten plakat to trafienie w stopę, ale złego. Dlatego tak wrzeszczy w mediach i to z powodu zaledwie paru plakatów. A jeśli chodzi o głoszenie "dobrej nowiny", jak ją rozumie Żyłka, to była zupełnie nieskuteczna. Ta "dobra nowina", to dla "kościoła otwartego" tak naprawdę całkowicie fałszywa nowina, że jakoby grzechu nie było - róbta co chceta. Zresztą takie ewangelizowanie "pozytywne" było praktykowane przez lata i  pomimo faktu, że jest to niezgodne z Pismem Świętym. I skutek jest taki, że liczba konkubinatów jest wręcz astronomiczna i stale rośnie. A więc klapa zupełna, ale zwolennicy tej "pozytywnej" ewangelizacji wręcz fanatycznie się jej trzymają. Czyli Ewangelia i fakty swoje, a wiedzący lepiej swoje.
1
162
5 marca 2015, 22:07
Dziekuję za wywieszenie mi tego bilboardu w miejscu, w którym musze przejeżdżać, jestem sama i nie planowałam żadnego związku, skoro jednak tak mi się narzucacie, to zastanowię sie nad konkubinatem chociaż nie miałam takiego zamiaru.
A
Anna
5 marca 2015, 22:08
Zastanowisz? Jak nie jesteś katoliczką, to dlaczego nie? Twoje życie. Tyle że odpowiedź na poziomie gimnazjum. 
1
162
5 marca 2015, 22:37
A twoja na przedszkolnym.
1
162
5 marca 2015, 23:06
Swoją drogą jakim idiotą trzeba być, żeby zasypywać rozmówców kilkudziesiecioma głosami negatywnymi jakby to miało dla kogoś jakies znaczenie. I tak wiadomo, że robi to jeden, infantylny osobnik.
F
Frank
5 marca 2015, 23:07
O! A to już żłobek!
T
tak
6 marca 2015, 18:41
jakoś ci nie wierzę?
W
Wojciech
5 marca 2015, 21:49
Właściwie ostatnie słowa artykułu można odnieśc do autora: Powiem wprost i zdecydowanie. Uważam, że ten artykuł jest strzałem w stopę. Jeśli naprawdę chcemy coś zmienić, jeśli zależy nam na osobach żyjących w konkubinatach, to skoncentrujmy się na sensownym promowaniu małżeństwa, a nie na pisaniu tego typu artykulów, podwazających autorytet Kościoła. Zamiast rzucać kamieniami, postarajmy się ludziom pomagać. Gdzie tu sensowna promocja małżeństwa? Czy jest choć jeden artykuł autorstwa Piotra żyłki, w którym promuje małżeństwo w pozytywny sposób. Ja znam go tylko z krytycznych wobec jego niektórych kolegów
M
ministrant
5 marca 2015, 21:19
Czytajcie Bracia i Siostry zdrowe i prawdziwie katolickie artykuły [url]http://www.pch24.pl/to-straszne----przypomnieli--ze-konkubinat-to-grzech-,34400,i.html[/url]
Jack French
5 marca 2015, 21:27
To czemu zamieszczasz link pod takowym?
M
ministrant
5 marca 2015, 21:30
Śmiesz chyba sobie żartować. Zamieszczam link żeby dać ludziom odtrutke po tych deonowych artykulikach.
M
młody
5 marca 2015, 22:39
a cóż w nich takiego trującego?
Jack French
6 marca 2015, 14:30
Śmiem twierdzić, że Twoja ocena i jednoczesny osąd są kompletnie nic nie warte. Podaj argumenty, powiedz co niby miałoby być 'prawdziwie katolickie', a czemu rzekomo tutaj nie mamy katolickich głosów?
M
ministrant
6 marca 2015, 15:37
Prawdziwe katolickie artykuły to takie, które są zgodne z Magisterium Kościoła, Pismem Świętym i Tradycją Apostolską.  Na tym portalu jest dużo ciekawych artykułów, ale część z nich rozmywa nauke KK.
Jack French
6 marca 2015, 18:06
To nadal Twój osąd. Pamiętaj, że to nadal Twój osobisty osąd, że papież Franciszek to antychryst (tak wyglądają Twoje wpisy na jego temat), że wielu hierarchów KK to szatańskie niewiadomo co. Musisz zaakceptować coś takiego, że istnieją opinie i fakty. Ty ciągle rozsiewasz własne opinie - masz do nich prawo. Jednak faktów nie zmienisz. 
Q
Q
5 marca 2015, 21:14
Prafrazując autora. Jak widzisz ślepego idącego w przepaść to nic krzycz na niego, bo obrazi się i przestanie słuchać. Spróbuj go namówić, żeby zmienił trasę jak GPS - nowa droga będzie lepsza, bo masz dla niego dobrą nowinę, a nie złą, że zmierza do śmierci.
P
PU
5 marca 2015, 22:45
Z tym, że to właśnie pozytywny przekaz będzie miał w tym wypadku większą siłę rażenia. Ważna jest skuteczność ewangelizacji a nie mówienie bolesnej prawdy za wszelką cenę.
Q
Q
6 marca 2015, 11:57
Dobrze, to sobie przekonuj ludzi pozytywnym przekazem, że skakanie do płytkiej wody na główkę jest niezdrowe. Daj im pozytywną alternatywę.
Q
Q
6 marca 2015, 12:00
Mam jeszcze dwa pozytywne pomysły. Znieśmy fotoradary i mandaty za prędkość a wokół dróg ustawmy coś ciekawego, żeby kierowcy chcieli jechać wolniej i oglądać widoki. Drugi pomysł jest nie mój, ale też pasuje. Dotyczy sprzątania po psach. Zamiast lepić mandaty zanieczyszczającym miasta, trzeba zrobić kampanie, że sprzątanie ... wiadomo czego po psach jest sexy. Wystarczy atrakcyjna modelka która to zrobi przed kamerą i pozytywny przekaz gotowy!
A
ale:)
6 marca 2015, 12:26
wokół dróg ustawmy coś ciekawego, żeby kierowcy chcieli jechać wolniej i oglądać widoki - będzie więcej wypadków, bo zamiast patrzyć na drogę będzie się patrzyć na...
P
PU
6 marca 2015, 20:27
Tylko spójrz na to z punktu widzenia dotąd nieprzekonanych. Niestety ktoś porównujący życie z kochającą osobą w nieformalnym związku ze skakaniem do wody na główkę będzie dla nich po prostu niepoważny. A porównywanie ewangelizacji z fotoradarami. No cóż... skoro tak to widzisz...
T
tradycja
5 marca 2015, 20:47
Do wszystkich zarzucających twórcom billboardu brak szacunku dla odbiorcy i  brak pozytywnego przesłania  szczerze polecam zapoznanie się z objawieniami Maryjnymi: np. w Fatimie i  La Salette. Proszę przeczytać w jaki sposób Matka Boża mówiła do słuchaczy i co mówiła. Wzywała do modlitwy, pokuty i nawrócenia, ostrzegała, że w przypadku nieposłuchania wezwania do nawrócenia „sprawiedliwości Bożej nic nie powstrzyma” i na ludzi spadnie gniew Boży, wybuchną wojny i inne kataklizmy. Matka Boża wcale  nie unikała tzw. negatywnego języka, by przekazać przesłanie wzywające do radykalnego i natychmiastowego nawrócenia, mimo że zwracała się nie do zatwardziałych grzeszników, ale do dzieci ! , a nawet w Fatimie dała im poznać straszną wizję piekła i męki dusz, które tam się znalazły. No i czy ktoś poczuł się urażony po usłyszeniu takich ostrych słów i odwrócił od kościoła? Przeciwnie! Po tych objawieniach ludzie masowo się nawracali. A może też należało by zarzucić Matce Bożej,  że sama „strzela sobie w stopę” i „..kompletnie nie rozumie, że Ewangelia jest Dobrą (a nie złą) Nowiną, a straszenie ludzi to najgorszy z możliwych pomysłów na ewangelizację..?.. Jeśli więc Matka Boża obrała taki jasny i bezkompromisowy sposób ostrzegania ludzkości przed grzechem i karą Bożą, to powinno dać do myślenia, bo to widocznie znaczy, że tak właśnie należy czynić, brać z Niej przykład,  nie bać się nazywać zła po imieniu, nie używać eufemizmów. Stawka jest zbyt wielka: niebo, albo piekło. I twórcy billboardu świetnie to zrozumieli. 
R
rafi
5 marca 2015, 23:53
O, fajnie że przypomniałeś... w Fatimie anioł nauczył dzieci takiej modlitwy: O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i kocham Ciebie z całego serca. Proszę Cię o przebaczenie tym, którzy nie wierzą, nie uwielbiają Ciebie, którzy nie ufają Tobie i którzy Cię nie kochają. Wierzyć w Jezusa, uwielbiać Go, ufać Mu, kochać Go - TO jest nasze życie. I w tym jest życie.
F
Frank
6 marca 2015, 07:59
Wszystko fajnie. Tylko, co z tą resztą trochę bardziej ponurych rzeczy, o których przypomniała "tradycja"?
R
rafi
6 marca 2015, 09:14
Jak pisałem, nie jest wszystko jedno, KTO napomina. Zapewne w 1917 roku było tysiące księży, którzy grzmieli o nawróceniu. A dopiero musiała przybyć osoba z nieba, żeby ludzie się zainteresowali... Ludzie grzeszą, bo nie wierzą. Bo nie znają Boga. Bo Go nie kochają. Gdy uwierzą, gdy uświadomią sobie, ze ich życie prowadzi ich do piekła, nawrócą się. Dla mnie ważne jest nie tylko to szóste przykazanie. Ważne jest by ludzie zmienili całe swoje życie, żeby przestali polegać na sobie, a zaczęli polegać na Bogu. Żeby właśnie uwierzyli w Niego, zaufali Mu, żeby Bóg stał się ich nadzieją, i w końcu - by pokochali Go z całego serca. Fundamentalne znaczenie ma słowo - motywacja. To znaczy, nie liczy się sam fakt, żeby ludzie nie grzeszyli. Gdyby tak było, to wystarczy wszystkich grzeszników zakuć w kaftany i wtedy już nie będą grzeszyć, co najwyżej myślą. Co ma ludzi motywować do tego, by nie chcieli grzeszyć? Rozumiem że lęk przed piekłem jest skuteczny. Ale to nie jest właściwe. Bóg pragnie być kochany, i pragnie też, by ludzie nie grzeszyli z miłości do Niego. To jest jedyna właściwa motywacja. Nie grzeszę, bo kocham Jezusa.
F
Frank
6 marca 2015, 11:10
Wiesz, a mi się wydaje, że Pan Bóg dobrze wie, że człowiek nie jest w stanie kochac Go, tak jak powinien. Dlatego oczekuje od nas przede wszystkim żebyśmy Go nie obrażali i nie grzeszyli. Stąd takie, a nie inne przekazy z nieba (Fatima, La Salette, Akita - szystkie brzmią podobnie) .Zresztą tak realizuje się ludzka miłośc do Boga - przez wiernośc Jego przykazaniom.  "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki . "
R
rafi
6 marca 2015, 13:02
Z jednej strony Bóg wie, ale to nie znaczy że Bóg "obniża poprzeczkę". Gdyby obniżył standardy chociaż na jotę, to by była katastrofa. To w ogóle nie miałoby sensu. To, w czym dzisiaj ludzkość tkwi, ten cały ogrom zła, zaczął się od złamania zakazu, który wydaje się jakąś błahostką? Nie potrafimy trzymać tych standardów, ale one są NAM potrzebne - nie Bogu. Bo to my - sami siebie, i siebie nawzajem, tymi grzechami ranimy. Bóg jest w tym wszystkim po naszej stronie! Dlatego Jezus przyszedł na Ziemię. Maryja też jest po naszej stronie! To Boża miłość sprawia, że Bóg przychodzi i nas napomina. Wszystko co Bóg robi, robi z miłości do nas! My sobie często nie zdajemy sprawy z powagi grzechu. Ale Bóg dobrze wie, do czego prowadzi nasze przyzwolenie na choćby najmniejszy grzech. Dlatego właśnie mówi: jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. I tak, to jest prawda, że jeśli ktoś tylko słucha słów Jezusa, ale nie stosuje się do nich, to wtedy jego życie - prędzej czy później - staje się nieszczęściem. Bo na Ziemi nie ma takiej rzeczy, na której człowiek mógłby oprzeć swoje życie.
T
tak
6 marca 2015, 18:50
zgadza się, ale nie widzę tu potępienia nawracania tych, którzy źle czynią. Nawracanie to może mieć różne formy. Sam Jezus Chrystus nawracał ostro i łagodnie. Np: że temu , który jest zgorszeniem lepiej byłoby przywiazać sobie kamień do szyi i rzucić się do wody. Czy to jest łagodne napominanie? Jednakże wielu na tym forum poprostu udaje, że takich słów w Ewangelii nie ma, bo ich musi być na wierzchu. Wola karmić swoją pychę niż przyznanie się do prawdy ewangelicznej
S
stary
5 marca 2015, 20:38
Kiedy mowa o sprawach płci dyskutantów bywa wielu, kiedy o czymś innym bardzo mało. Widać co katolików interesuje. 
5 marca 2015, 21:09
Tematu lustracji niestety Deon nie podejmuje ;)
R
rafi
5 marca 2015, 23:55
Ja bym chciał by Deon więcej pisał o Bogu ;)
6 marca 2015, 13:37
Pisanie o Bogu obraża niewierzących, jest rzucaniem w nich kamieniami i zniechęca ich do zainteresowania się Bogiem, więc jest strzałem w stopę! ;)
Jack French
6 marca 2015, 14:31
Mi się wydaje, albo ktoś tutaj dał tezę, jakoby na Deonie było mało o Bogu? Taki ktoś potrzebuje naprawdę pilnie kursu korzystania z portali internetowych i grupę wsparcia 'umiemy czytać wszystko, nie wybiórczo'.
7 marca 2015, 09:18
Przecież to było z puszczonym oczkiem napisane.
Jack French
7 marca 2015, 19:36
Proszę wybaczyć, to nie do pana :) to było do "Rafi"
7 marca 2015, 21:18
Nie wybaczam, bo nie ma czego. Z kontekstu zrozumiałem, że to bardziej do rafi się odnosi i tylko zwróciłem uwagę, że chyba Pan nie wziął poprawki na puszczone oczko.
J
~julia
5 marca 2015, 20:21
"Chrześcijaństwo z kolei nie jest jakimś opresyjnym systemem z nagrodami i karami, w którym musimy na wszystko sobie zasłużyć, a jak jesteśmy niegrzeczni, to zły Bóg się na nas wkurza i zaczyna się na nas mścić." A czym jest?? :D No właśnie tak prosze państwa przedstawiacie tę religię! Popełnisz grzech - idziesz do piekła. Jak jest lekki - posiedzisz sobie w czyścu czas nieokreslony. ALE przeciez nieee, nie jest to religia kar i nagród :P. Wszystkich wrzucacie do jednego wora, schematyzujecie społeczeństwo i wmawiacie ludziom jak mają stereotypowo myśleć. KAŻDY jest inny, a Kosciół i jego wspaniała ewangelia to paradoks za paradoksem + piękn a retoryka, która miesza ludziom w głowach i sprawia, że stają się okrutnie nieszczęśliwi, bo te wyrzuty które mają nie są dlatego, że czują, że popełnili źle. Nie. Oni czują, że KOŚCIÓŁ, BÓG, JEZUS ich za to potępi i skończą w piekle. Tylko człowiek, którym nie rządzi żadna ideologia jest w stanie poprawnie ocenić, co jest moralnie złe, taka prawda. Ideologia dodaje jakieś swoje elementy sprzeczne z logiką i naturą. Ogarnijcie się ludzie, zanim skończycie w psychiatryku na oddziale leczenia depresji i załamania nerwowego przez takie pierdoły.
M
margines
5 marca 2015, 20:43
Zgadzam się w 100%. Jeden z nielicznych rzeczowych komentarzy pozbawionych opętania czy to wiarą, czy nienawiścią z powodu wiary. Każda wiara zwłaszcza w ortodoksyjnej formie staje się rujnująca dla niej samej lub niebezpieczna dla otoczenia. 
M
Minutus_Manilianus
5 marca 2015, 20:56
"Popełniasz grzech - idziesz do piekła". Czym jest grzech? - odwróceniem się od Boga. Czym jest piekło? - wiecznością pozbawioną Boga. Jeśli ktoś grzeszy, czyli odwraca się od Boga i konsekwentnie nie zmienia tego, to ponosi po prostu naturalną konsekwencje swojego wyboru - skoro nie chce Boga, nie będzie go miał. Bóg jest miłosierny i człowiek, jeśli zechce, może się do Niego zwrócić o przebaczenie grzechów - ale to kwestia świadomego wyboru, Bóg nie będzie nikomu wybaczał wbrew jego woli. Grzeszny jest każdy, nie chodzi, by z tego powodu czuć się nieszczęśliwym, lecz mieć świadomość własnej ułomności i, co najważniejsze, pamiętać, że Bóg kocha nas i chce nas zbawić. Ale kochać to nie znaczy tylko głaskać po głowie i zgadzać się na wszystko, to oznacza również wymagać. Mam świadomość własnej słabości, ale nie czuję się okrutnie nieszczęśliwy. Czuję się szczęśliwy, bo wiem, że Bóg mnie kocha i wszystko to, co zrobię źle, On potrafi przekuć w dobro, zatem spokojnie, oddział leczenia depresji nie grozi mi ;) I pamiętaj, nie zarzucaj komuś generalizowania, jeśli kawałek później sama generalizujesz ;)
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 21:06
"Każda wiara zwłaszcza w ortodoksyjnej formie staje się rujnująca dla niej samej lub niebezpieczna dla otoczenia." Może nie każda wiara i nie każda wiara w "ortodoksyjnej formie". Nie chodzi o to, że Tradycja jest czymś złym. Niektórym może pomagać w praktykowaniu wiary (i np. zawsze będą przyjmować księdza po kolędzie z białym obrusem a nawet chodzić na mszę w obrządku trydenckim, jeśli mają taką możliwość, i super. W końcu jesteśmy Kościołem Katolickim, czyli Powszechnym. Można sobie poczytać Dzieje i Listy Apostolskie, żeby zrozumieć, skąd ta nazwa się wzięła (niektórzy pierwsi chrześcijanie, nie wyłączając niektórych Apostołów, też bardzo chcieli, aby za wszelką cenę zachowane zostały pewne żydowskie tradycje, a Paweł im cierpliwie wyjaśniał, że nie to jest sednem wiary, ale Osoba Chrystusa). Innymi słowy: Tradycja jak najbardziej tak, ale nie na miejscu, które jest zarezerwowane dla Boga, czyli nie w postaci bożka. Z modlitwą +
T
tak
5 marca 2015, 22:02
"Tylko człowiek, którym nie rządzi żadna ideologia jest w stanie poprawnie ocenić, co jest moralnie złe", Bardzo interesujący, chociaż nienowy pomysł. Czy mógłbym się dowiedzieć skąd ten nieideologiczny człowiek czerpie swoją wiedzę? No chyba , że sam mianuje sie Bogiem, bo tylko Bółg wie co jest dobre a co złe. Byli zresztą tacy, którzy próbowali i zostali straszliwymi dyktatorami: Stalin , Hitler, Neron i im podobni.
M
M.G.
5 marca 2015, 20:10
Poza tym, że jest Ewangelia jest Dobrą Nowiną jest też nakazem przestrzegania norm, które generują dobro lub pozwalają uniknąć zła. Jezus przychodząc na świat, pokazał posłuszeństwo woli Ojca, która jest zdefiniowana m.in. w Dekalogu. Nie ma norm, nie ma o czym gadać.
K
klara
5 marca 2015, 19:59
 Zamiast rzucać kamieniami, postarajmy się ludziom pomagać. Bez histerii... Z billboardów nie spadają żadne kamienie. A pomaganie jest, jak najbardziej - wszak prawda wyzwala. Oj, panie Żyłka...
J
ja
5 marca 2015, 20:26
Osoba żyjąca w konkubinacie, która zobaczy taki bilboard, automatycznie zamyka sie na dalsze nauczanie kościoła. To zniechęca!
T
tak
5 marca 2015, 22:06
Żyje w złu i jeszcze się obraża?
&
<jerzy>
5 marca 2015, 19:37
@Żyłka Pozwolę sobie ocenić, że na szczęście nie jesteś wyrocznią, a wg. artykułu widać, że nie dostrzegasz, ślepoty jaką stopniowo nasiąkasz, usiłując głosić "jakąś nowinkę" bo na chłopski rozum, z Ewangelią nie ma ona nic wspólnego - a jeżeli "ma", to to, że jest przeciwna Dobrej Nowinie. To widać po Twoich artykułach od dawna.
G
Gosia
5 marca 2015, 19:32
To chyba Jezus też nie rozumiał, czym jest Dobra Nowina, wszak to on mówił, że cudzołożnicy nie wejdą do Królestwa Bożego i o płaczu i zgrzytaniu zębów;))))) jakie to okropne, panie autorze, że Jezus straszył grzechem! :P A swoją drogą, ja się nawróciłam właśnie dlatego, że ktoś uświadomił mi mój grzech! Mówiąc o nim tak wproost, jak ten bilbord właśnie! Inaczej dziś moje życie mogłoby być ruiną! Dopiero po tym nawróceniu zaczęłam poznawać Jezusa i Jego miłość! Chwała Panu za tego kapłana, dzięki któremu mogłam się nawrócić, żyć i poznać Jezusa!!! :))) a tu jakiś misiek podważa działania przy Episkopacie, żenada!
S
senior
5 marca 2015, 20:09
Czy nie jest napisane w Piśmie Świętym, że  cudzołożnice wcześniej wejdą do Królestwa Niebieskiego niż faryzeusze?
A
Anna
5 marca 2015, 21:05
Tak, jest, ale chcesz powiedzieć, ze dalej do końca cudzołożą i wtedy też przedją jako pierwsze czy raczej wg tego, co powiedział Jezus "Idź i nie grzesz więcej"? 
D
Daria
5 marca 2015, 19:32
chyba strzal w glowe....
K
Kalli
5 marca 2015, 19:22
Bog moze i kocha z darmo ale ksieza nie. Za pieniadze to i ksiadz sie modli. Przeciez wiadomo, ze chodzi o kase- kosciolowi ucina sie zarobek ze slubow koscielnych,chrztow i pogrzebow, no to oczywiste, ze beda sie grzechem zycia w konkubinacie zaslaniac.Odnosze wrazenie, ze kosciol katolicki w Polsce to sekta.Nigdzie w cywilizowanych krajach dzialanie kosciola katolickiego tak jak w Polsce nie wyglada.
bez ślubu bo mi nie dali
5 marca 2015, 19:30
Niestety zgadzam się z przedmówcą. Nie mam ślubu, bo mężowi nie dali unieważnienia, ponieważ nie mieliśmy pieniędzy na przejście procedury. Sąsiadce zmarło dwóch jedynych synów w krótkim odstępie czasu. Na pogrzeb drugiego nie miała tyle pieniędzy co na pierwszego. Ksiądz ją potraktował w skrócie: ma być tyle a tyle i już. Ja z nich już pożytku miał nie będę, więc choć z pogrzebu muszę mieć. Nie mam słów na takie zachowanie. Tylko łzy dla tej kobiety
A
Anna
5 marca 2015, 19:38
No ale to Ty zdecydowałaś się na życie z rozwodnikiem, uważasz, ze każdy ślub kościelny ot tak można rozwiązać (pewnie można, są też tacy, którzy za to kiedyś odpowiedzą, bo każdy jest tu tylko jakiś czas). A jeśli do tego uważasz, ze byłaby to tylko kwestia kasy, to  nie różnisz się niczym od tych, którzy coś takiego za kasę robią. 
bez ślubu
5 marca 2015, 19:46
Anno, nie uważam że jest to kwestia czasy. To JEST kwestia tylko i wyłącznie kasy oraz układów. W jednej Diecezji załatwia się to ponoć łatwiej niż w innej. Odwołania w Watykanie to kwestia wpłacenia KASY. I szanse są większe lub mniejsze w zależności od tego gdzie pierwotnie wniosek był odrzucony. To jest polityka. To nie ma nic wspólnego z prawdziwą wiarą. Nic.
T
tak
5 marca 2015, 22:11
Jeżeli napiszę, że ten ksiądz może mieć kłopoty ze zbawieniem, bo Pan Bóg zawsze ujmuje się biednymi to nazwiesz mnie nienawistnikiem? Czy to oskarżenie dotyczy tylko pochwały dla plakatu?
bez ślubu
5 marca 2015, 22:19
Wypowiedź miała na uwadze podkreślić czym są pieniądze dla niektórych księży. Nie pisałam ani słowa o nienawiści, ani jej nie poczułam. TYlko poczucie beznadziei i potężnego rozczarowania zachowaniem księdza
T
tak
6 marca 2015, 19:42
Też mnie to zawsze boli
U
uuu
5 marca 2015, 18:51
Ale jałowa dyskusja... Przecież wiadomo, że pozytywna motywacja do negatywnej motywacji winna być w proporcji 3:1 i wtedy motywacja najlepiej ma oddziaływać na człowieka. W ewangelii śmiem twierdzić, że te proporcje są w zachowane. Czyli nie do końca taki plakat jest nie trafiony.
T
tak
5 marca 2015, 20:58
Wiadomo? Od kogo?
A
Aleksandra
5 marca 2015, 18:47
jaoś  na    zachodzie   nikt  nie   straszy   a  koscioły  coraz  bardziej  puste  .  Mnie  na  religii  uczono  ,że  zal  niedoskonały  wynika   z  bojażni  Bozej a   doskonały  z  miłości-Ci  co  maja   doskonała  miłosc  w  konkubinatach  nie   żyją   a  ,gdyby  nie   strach  z  miłości   do państwa  i ludzi  prawie  nikt  podatków  by  nie  płacił
ZI
z internetów
5 marca 2015, 18:43
Ks.Wojciech Węgrzyniak: <a href="https://twitter.com/xWegrzyniak/status/573512942643191808">Mówienie, że palenie powoduje raka jest wątpliwym skutecznie straszeniem ludzi.</a>
A
Anna
5 marca 2015, 19:02
Powiedz to onkologom, z któymi z racji raka w rodzinie miałam sporo do czynienia. Mają powiedzieć, aby "miło było"- "pal, ile chcesz, to tylko gadanie, rak tylko się niektórym trafia, nie trafi na ciebie"?  Jeśli nie masz pojęcia, to wybierz się gdzieś na onkologię, póki tam nie trafiałam, zyłam w duuuużej nieświadomości. 
K
Kaś
5 marca 2015, 18:17
Dokładnie, nie ma nic gorszego jak straszenie grzechem i piekłem, tylko pozytywna motywacja jest sensowna.
T
tak
5 marca 2015, 18:38
Podaj wyniki badań naukowych a nie Twoje wyznanie wiary. Bez naukowego potwierdzenia Twoje przekonania są jedynnie Twoimi wymysłami.
bez ślubu bo mi nie dali
5 marca 2015, 19:09
Wystarczy poczytać trochę o psychologii. Na początek polecam "Jak mówić aby dzieci słuchały i jak słuchać aby mówiły". Tam od początku do końca popierana jest pozytywna motywacja. Straszeniem, laniem i krzykiem NIC się nie osiągnie. 
G
Gosia
5 marca 2015, 19:40
Podczytaj Ewangelię! Czy Jezus stosował tylko pozytywną motywację????? :P
G
Gosia
5 marca 2015, 19:41
Poczytaj Ewangelię! Czy Jezus stosował tylko pozytywną motywację????? :P Mówienie gorzkiej prawdy to też miłość. I bynajmniej nie jest to straszenie.
P
powodzenia
5 marca 2015, 19:51
Musisz się jeszcze wiele nauczyć. Życie to najlepszy nauczyciel. Tylko taki jak właśnie lubisz - gorzki. 
A
Anna
5 marca 2015, 20:03
Niech jeszcze nakrzyczy na Jezusa , ze wyrzucił kupców ze świątyni, no jak mógł nakrzyczeć, to takie niemiłe. 
T
tak
5 marca 2015, 22:24
Ten plakat jest pozytywną motywacją,  upomnieniem, które jest przykre jedynie dla ludzi, którzy mają poważne problemy z uznaniem swojej grzeszności. Na plakacie nie ma niczyjego  nazwiska, on tylko przypomina to co wszyscy powinni wiedzieć, ale nie wszyscy chcą uznać tę prawdę. Kierować się nią. Wiele jest podobnych  plakatów , informacji i pouczeń dla dzieci np:myj ręcę porzed jedzeniem. czy dziecko się obraża , że sugerujesz, że jest brudasem? ucz się   bo możesz mieć kłopoty z przejściem do następnej klasy, zanim przejdziesz przez ulicę popatrz na lewo a potem na prawo. Są to bardzo słuszne napomnienia. Gdzie widzisz w nich agresję? Jakbyś zareagowała gdyby Twoje dziecko na słuszne Twoje pouczenia odpowiedziało  obrażone , że nikt je nie bedzie pouczał i nie ma do tego prawa?
F
Frodo
5 marca 2015, 17:54
żal... z deon.pl wyłania się deMon.pl taki próbujący rozwalać Kościół od wewnątrz... na szczęście nigdy nie zyskał mojego zaufania POprawny POlitycznie portal. Do autora: Grzech jest grzechem, a nie " Jezusek umarł za nasze grzeszki".
JK
jestem który jestem
5 marca 2015, 18:07
"Jezusek umarl za nasze grzeszki"?? sugeruje tu pan ze on nie umarl za grzechy ????????????? Miesza pan polityke i Odkupienie - kiedy jasnym przekazem Jezusa bylo rozdzielenie cesarskiego i boskiego ??? Okazywanie zrozumienia czlowiekowi przy jednoczesnym potepieniu grzechu jest rozwalaniem kosciola ???? ufff...  nauczaj dalej .... dzieki takim jak ty kosciol straci na znaczeniu - jeste wilkiem w owczej skórze który niby broniac kosciola - swoimi wypowiedziami powodoje ze ludzie odchodza... GRATULACJE antychryście....
A
Anna
5 marca 2015, 18:17
Ale jak już się wściekasz i zarzuty czytasz, to trzeba by jednak czytać ze zrozumieniem i rozumieć, co znaczy sens zdrobniałego zdania. Bo tak "Jezus umarł za nasze grzechy", ale nie oznacza czynnić z tego zwolnienia z własnych życiowych wyborów, jeśli jest się chrześciajniem. 
K
konkubina
5 marca 2015, 17:22
porponuje posprzatac swoje podwórko , a potem zgladac do mojego ...my nie ranimy nikogo , nie molestujemy dzieci , konkubinat to nie geje ...my sie kochamy i szanujemy ...a księza niech sie sami uderzą w piesi i pokutuja , a nie straszą piekłem ( to juz bylo -w sredniowieczu ) , mineły czasy ciemnoty i władzy księzy , nie bedziemy dla was charowac i całowac po rekach , chcecie kasy ? to do roboty ...tyle w temacie 
M
ministrant
5 marca 2015, 17:31
Przyjmij do wiadomości, że najwięcej patologi jest w konkubinatach a nie w zdrowych rodzinach. Dzieci wychowywane w konkubinacie szukaja bardzo często miłości u innych ludzi ponieważ nie mają przykładu kochających się rodziców. Nie czują ciepła domowego ogniska.
Z
zaza
5 marca 2015, 17:45
Nie wiem czy jesteś ze "zdrowej"rodziny czy z" konkubinatu", bo taką wrogością i pogardą pałasz...i nie wiem czy masz dzieci...bo raczej miłości i łagodności to byś ich nie nauczył.
Z
zaza
5 marca 2015, 17:59
Cieszę się, że tu jesteś, i otwarcie mówisz o swoim związku. I że nie zniechęcasz się tym jadem i pogardą, wyrażaną w tylu komentarzach. 
DU
Drobna uwaga
5 marca 2015, 18:02
Małgorzata Bilska pisała na deonie, że polskie kobiety nie są zorientowane w temacie przemocy domowej.
bez ślubu kośc. bo mi nie dali
5 marca 2015, 18:40
Bzdura. Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Wspólne wychowywanie dzieci przez dwoje kochających się i chcących być ze sobą Z WYBORU ludzi jest o niebo lepsze od wychowywania przez samotnego rodzica lub nienawidzących się ludzi, których łączy jedynie kredyt na mieszkanie. 
T
tak
5 marca 2015, 18:44
Widzę, że nie znasz Dekalogu. Tam jest o cudzołóstwie. Te grzechy, które wymieniałaś  nie wymyslono w średniowieczu ani nie wymyślili księża. Gdybyś chociaż odrobinę znała Biblię to byś o tym wiedziała. Nikt Ci nie każe  respektować woli Bożej - to Twoja sprawa i Twoje ryzyko.
T
tak
5 marca 2015, 18:47
A Ty po prostu jesteś wzorem łagodności.
MK
media kłamią nawet tu
5 marca 2015, 19:33
Skąd tu nagle się wzięło aż 11 negatów? Pewnie z plebanii..
C
celnik
5 marca 2015, 19:36
Tak właśnie wygląda prawdziwy język "chrześcijańskiej miłości"!!!!! Czy wszyscy krytykanci są bez grzechu i są prawdziwymi Uczniami Chrystusa? Czy Chrystus cierpiał, został ukrzyżowany i zmartwychwstał tylko za "poprawnych katolików" czy przede wszystkim za grzeszników?
bez ślubu
5 marca 2015, 19:40
Ponoć jeden nawrócony cenniejszy jest od iluś tam prawych. Ale co tam. Prościej wytknąć ich palcem, niech wszyscy na nich patrzą jacy są źli, niedobrzy, zboczeni, niewierni i nie wiadomo co jeszcze. Pewnie nie robią nic innego, tylko się kochają. A to przecież złe. 
S
saenior
5 marca 2015, 19:43
Czy wszystkie konkubinaty  można "wrzucać do jednego worka pojeciowego" i jednakowo oceniać? Czy  "konkubinat z wyboru", który może zostać  uporządkowany  w KK jest tożsamym pojeciem i sytuacją jak "konkubinat z przymusu", dla dobra dzieci, dla dobra "rodziny", która   pobłądziła w życiu i żyje w  grzechu, ale nie ma szans na naprawę takiej sytuacji?  Czy tym drugim  na każdym krodu trzeba siarczyście "po chrześcijańsku" dowalać, zamiast starać się im pomóc? Co My jako "ortodoksyjni" chrześcijanie robimy dla naszych Braci, którzy mają  poplątane życie chrześcijńskie?
bez ślubu
5 marca 2015, 19:55
Dziękuję. Jeden z nielicznych serdecznych głosów w tej dyskusji. 
R
retykotlety
5 marca 2015, 19:59
co za bzdura
DD
Do dzieła
5 marca 2015, 20:10
To zrób coś, daj przykład i będziemy Cię naśladować.
T
tak
5 marca 2015, 22:34
Nie widzę tu żadnego związku z tym co Pan  powyżej napisał. Co ma tu miłość chrzescijańska? Przecież to nie my ludzie decydujemy o zbawieniu, lub potępieniu lecz sam Bóg. Nasz głos nie jest ważny i nikt tu nie napisał słów potępienia pod adresem grzeszników. Katolicy za grzseszników się modlą bo każdy grzech i nasz i Wasz jest dla nas ogromną przykrością. Nie sądzę aby ktokoliwek tu uważał się za lepszego albo bez grzechu. Dlaczego tak trudno jest Panu zrozumieć , że upomnienie ma celu dobro drugiego człowieka. Czy gdy Pan upomina żonę, dziecko robi to Pan ze złosliwości czy aby im pomóc , ochronić ich?
G
gej
5 marca 2015, 17:18
A ja żyje w konkubinacie i nie mam możliwości uregulowania tej sytuacji. 
bez ślubu kośc. bo mi nie dali
5 marca 2015, 18:47
Ja też. Próbowaliśmy dłuższy czas to zmienić, ale daliśmy spokój, bo w pewnym momencie sprawa rozbiła się o KASĘ. Nie mieliśmy tyle. I przez to nie było już o czym rozmawiać.
M
ministrant
5 marca 2015, 19:27
Jeśli jakiś kapłan nie udzielił wam ślubu z powodu braku pieniędzy powinniście zgłosić to do biskupa diecezjalnego. Najlepiej porozmawiać osobiście z biskupem. 
PO
Prośba o konkrety
5 marca 2015, 19:31
Nazwa parafii. Ile ksiądz chciał. Ile wam zabrakło.
bez ślubu
5 marca 2015, 19:57
Nie mam ślubu bo brakło nam na przeprowadzenie unieważnienia małżeństwa mojego męża. Raczej żadna skarga nam nie pomoże.
PO
Prośba o konkrety
5 marca 2015, 20:12
Ile to kosztuje i ile wam jeszcze brakuje? Ile kosztował rozwód w sądzie państwowym?
NM
nie mam ślubu
5 marca 2015, 20:24
To było kilka lat temu. W polskiej diecezji nie powiodło się, bo mąż nie chciał kłamać i zrobić z poprzedniej żony wariatki. W Watykanie rozpatrzenie wniosku kosztować miało bodajże 1000 Eur. W sądzie państwowym opłata była chyba urzędowa. Nie znam szczegółów, bo nie odbywało się to za "mojej kadencji". 
PO
Prośba o konkrety
5 marca 2015, 20:41
To jaka jest prawdziwa podstawa do unieważnienia małżeństwa?
bez ślubu
5 marca 2015, 20:48
Ona nie chciała mieć dzieci. Ale to okazało się być za mało wartym argumentem
PO
Prośba o konkrety
5 marca 2015, 21:11
Bez demagogi. Nawet czasowa niechęć może być powodem. To z której jesteście diecezji?
bez ślubu
5 marca 2015, 21:19
No i po co te negaty? Napisz coś jak jesteś na tyle ciekaw(a), że to czytasz, a nie oceniaj z góry. Nie jesteś wyrocznią. Nie popełniaj grzechu pychy. Kochający chrześcijanie. Najłatwiej wbija się nóż w plecy. Byle nie spojrzeć w oczy, byle nie nawiązać rozmowy. Bo mi się nie chce, bo jestem lepszy, bo nie wiem co bym powiedziałą, bo jeszcze rzuci argumentem na który nie będę miał odpowiedzi. Żal mi Was. Szczerze.
bez ślubu
5 marca 2015, 21:34
Nie chcę tu pisać szczegółów, i tak za dużo napisałam. Jeśli naprawdę chcesz porozmawiać to proszę o jakiś prywatny namiar. Swojego nie podam, bo już widzę maile jakie jutro w skrzynce znajdę od tych lubiących czerwony trójkąt. Dość, że wszystko co tu pisałam jest prawdziwe. Strasznie mi przykro, że tylu ludzi tu nie rozmawia jak Ty normalnie, tylko reaguje przerażająco nerwowo na każdą odmienność. 
PO
Prośba o konkrety
6 marca 2015, 00:18
Nie pytam o parafię tylko o diecezje. To dość duży obszar więc trudno o utratę prywatności.
BS
bez slubu
6 marca 2015, 15:30
Krakowska
J
Ja.
5 marca 2015, 17:08
Dla mnie wygląda to jak przypomnienie dla ludzi wierzących, oraz uświadomienie dla tych którzy podchodzą do wiary "na luzie" na zasadzie "Wierzę ale to nie jest chyba takie złe, nie?" Do ludzi niewierzących się to nie odnosi bo co ich obchodzi to, że popełniają grzech? Przecież według nich Boga nie ma, więc nie robią nic złego.
A
Anna
5 marca 2015, 17:15
Identycznie odbieram ten plakat. 
OP
O plakacie
5 marca 2015, 18:54
Wierzący głęboko, a rozumiem, że o nich mowa, nie potrzebują wg mnie takiego przypomnienia. Oni to wiedzą, żyją czyściutcy, rozmodleni i szczęśliwi, że są po tej dobrej stronie, czyli tej rzucającej kamieniami. Dla mnie jest to plakat szkalujący osoby żyjące w grzechu. Wytykający ich palcami. Zwracający na nich uwagę i docelowo budujący w kierunku do nich jawną nienawiść. Sorry, ale tak jak w artykule: nie tędy droga. Ani do grzeszników, ani do rozwoju kościoła, ani do jego dobrego wizerunku.
J
Ja
5 marca 2015, 20:37
Wierzący głęboko nie rzucają kamieniami. Ci którzy rzucają kamieniami to ludzie uważający się za głęboko wierzących, zapominający o belce we własnym oku, wytykając belkę w oku bliźniego, oraz o jakże ważnej wypowiedzi Jezusa "Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem". Prawdziwie wierzący nie potępiają tylko próbują rozmawiać w duchu zrozumienia i poszanowania a nie na zasadzie " Co za d***** bez ślubu żyje ze swoim gachem k****" jak to mają w zwyczaju ci "głęboko wierzący" o których wspomniałeś/łaś. A prawdziwie wierzący też mają swoje potknięcia i dlatego uważam, że potrzebują przypomnienia :) Z wytykaniem palcami i budowaniem nienawiści jest tak, że faktycznie osoby żyjące w grzechu mogą się tak poczuć, ale czy rzeczywiście spotkają się z większą niechęcią niż do tej pory? Sądzę, że ci "głęboko wierzący" którzy ich obmawiają i wytykają palcami robili to już wcześniej i ten plakat niczego nie zmieni. Mam wrażenie że miał zadziałać jak kubeł zimnej wody. Takie dosadne postawienie sprawy żeby się nad tym zastanowić. A czy spełnia? Tego nie wiem. Może taka terapia wstrząsowa faktycznie nie jest dobrym pomysłem. Musiałbym zapytać o zdanie kogoś, kto żyje w konkubinacie ale ma co do tego wątpliwości. I nie jest ateistą którego to nie obchodzi.
bez ślubu
5 marca 2015, 21:04
Wg mnie ten plakat ma bardzo mocne przesłanie, ale nie jest ono wnoszące nic dobrego. Dlaczego: Rozklejenie go świadczy to o tym, że kościół bardzo mocno potępia ten jeden konkretny grzech - nieformalne związki. Wręcz wyróżnia go spośród innych, skoro poświęca pieniądze na coś takiego jak plakat. Nie wiem dlaczego akurat ten temat został tak wyróżniony? Tyle jest innych na prawdę poważnych potworności, które warto wytykać (np. różnego rodzaju przemoc) i nikt, czy wierzący, czy niewierżacy by tego nie podważał. Niestety wielu tzw. wierzących ludzi takie podkreślenia bierze bardzo na serio i w najlepszym wypadku np. przestanie się odzywać do sąsiadów żyjącach w konkubinacie, których do tej pory lubili i szanowali. Wg mnie plakat dzieli zamiast łączyć. Pogłębia poczucie izolacji dla tych, którzy żyją w konkubinacie. Zniechęca do podejmowania prób nawrócenia (nawet po nawróceniu ludzie ci tego nie zapomną, że kiedyś żyłeś w grzechu). Plakat nakleja etykietkę: Wielki Grzesznik, której nie da się tak łatwo odlepić, o ile w ogóle. Nie daje szansy na poprawę, tylko publicznie obnaża. Piszę to jako osoba wierząca (letnio) i żyjąca bez ślubu kościelnego tylko z cywilnym. 
J
Ja
5 marca 2015, 22:45
Opinię kogoś takiego właśnie chciałem poznać. Dziękuję. Najwidoczniej ktoś kto robił ten plakat nie przewidział takich konsekwencji, co nie zmienia faktu, że jest grzechem poważnym, tak samo jak i przemoc. Konkubinat i seks przedmałżeński są wyróżniane, ponieważ ludzie zdają sobie sprawę, że przemoc jest zła i tego nie trzeba nagłaśniać. Natomiast seks przedmałżeński i związki nieformalne są niesamowicie promowane praktycznie wszędzie - filmy, seriale, książki, gry komputerowe, muzyka, ogólnie popkultura. Dlatego kościół na ten grzech zwraca szczególną uwagę - żeby przeciwdziałać masowej propagandzie. Nie potępia mocniej od innych, po prostu przemoc, kradzież czy inne potworności nie są lansowane jako coś dobrego. Każdy grzech ciężki jest grzechem o takiej samej wadze. Jeżeli ktoś myśli, że jest lepszy od ludzi żyjących w konkubinacie bo on przecież tylko on tylko kłamie, wyzywa ludzi, czy zazdrości to znajduje się w sporym błędzie. Są to tak samo poważne grzechy. Swoją drogą strasznie niefortunnie wybrałem nick jak się właśnie zorientowałem czytając dyskusje wyżej -  nie mam nic wspólnego z wypowiedziami osób o takim nicku po za tą dyskusją (np. o pedofilii księży - to nie mojego autorstwa jakby ktoś się zastanawiał). Szkoda, że nie zauważyłem tego wcześniej
bez ślubu
5 marca 2015, 23:16
Dziękuję za te argumenty. Teraz rozumiem, o co twórcom plakatu chodziło. Obawiam się jednak, że w związku z tym nie do końca jestem odbiorcą do którego miał on przemówić. Plakat ma przestrzegać, by nie wejść w coś, czego kościół nie popiera. Do tych, którzy już w to weszli i których sytuacja nie jest prosta do rozsupłania, bo są dzieci, są szczęśliwi i nie chcą się rozstawać, ten plakat nie trafi. Mogę teraz tylko powiedzieć, że przekaz na nim nie jest uniwersalny i może być bardzo różnie odebrany. Nie wiem kto go tworzył i co do końca chciał powiedzieć, czy spełnił swoje zamierzenia jakie chciał osiągnąć jego publikacją, ale warto się zastanowić, czy do takich akcji nie zaprząc fachowca.  Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za rozmowę. 
J
Ja
6 marca 2015, 00:30
Bardziej chodzi tu o to żeby przestrzegać przed związkami pozamałżeńskimi ale też nakłonić do ślubu osoby, które żyją w takich związkach ale go nie mają. Zgadzam się z Tobą, że sprawa powinna zostać przemyślana dokładnie i autor (autorzy?) tego plakatu powien zwrócić się do fachowca i przedstawić swoje zamysły w sposób, który nie będzie powodował nieporozumień. Również pozdrawiam i dziękuję. Miło jest móc porozmawiać z kimś normalnie w internecie mimo nieco różnych poglądów :)
C
ciekawy
5 marca 2015, 17:06
Ciekawe jest ile kasy ma obiecane Żyłka od szefów deonu za ten zamówiony artykulik? Zależy to od ilości komentarzy? Mozna się jeszcze zgłosić do takiej pracy jak ma Żyłka ?
I
info
5 marca 2015, 16:59
 A widzieliście że szef deonu ks. Piórkowski robi sobie cenzurę? Nie wolno pisać że podpieranie się ks. prof. Kowalczykiem przez reklamę książki na nic się nie zda bo to nie uwiarygadnia pisaniny niewiarygodnego ewangelizatora ks. Piórkowskiego (bez doktoraciku). I nie wolno pisać że ks. reklama ks. Hryniewicza kontestyującego KNW z Watykanu to dopiero jawnie sprzeciwia się KK ? Świeczka i ogarek ?
R
Rob
5 marca 2015, 16:38
Widzę na Deonie pewne ciekawe rozdwojenie: zakaz krytyki papieża Franciszka współistniejący z ciągłą krytyką polskiego Episkopatu. Fatalnie to wygląda.
F
Frank
5 marca 2015, 16:55
Jezuici podlegają bezpośrednio papieżowi, poza tym obecny papież również jest jezuitą. Stąd to bezkrytyczne uwielbienie.
E
edu
5 marca 2015, 17:10
To jest raczej medialna manipulacja grupki deonowych jezuitów że ten papież jest dobry a biskupi w Polsce i KEP nie. Tak trwa od VaticanumII a pewnie i wcześniej tylko na mniejszą skalę bo media były wolniejsze i mniej dostępne. Szczególnie im nie pasował papież Benedykt XVI bo go równo ignorowali chociaż jest uznawany za nawybitniejszego teologa ostatnich wieków. To było wyraźnie widac w "twórczości" deonowej.
E
eko-marekgazeta.pl
5 marca 2015, 16:26
Konkubinat dla katolika jest grzechem i należy o tym przpominać ,tym którzy są zagrożeni przejęciem obyczajowości neopogańskiej. Jeszcze 20 lat temu konkubinat występował jedynie w środowiskach marginesu społecznego, teraz jest inaczej.
Z
zaza
5 marca 2015, 16:34
Otóż nic bardziej mylnego. 20 lat temu studiowałam..i akademik to był jeden wielki konkubinat, i to prawie każdy, który zwiedzałam. Nie można raczej mówić, że byli to ludzie z "marginesu", a swoją drogą samo stwierdzenie margines jest dość dykryminujące. Bo którz jest marginesem. Jezus jadał z "marginesem" i za to atakowali Go faryzeusze. 
A
Anna
5 marca 2015, 16:49
Zgadzam się i tak właśnie odebrałam ten plakat. 
A
Anna
5 marca 2015, 16:51
Tak, Jezus jadał z "marginesem", ale były też słowa Jezusa do niewiasty "Idź i nie grzesz więcej" (Ew. Jana 8,11), no chyba że zakładasz, ze Jezus tych w konkubinacie pogłaskałby z radości. 
L
Luśka
5 marca 2015, 18:56
Nie zgodzę się. Było to samo. Może mniej sie o tym mówiło i tyle. 
S
stan
5 marca 2015, 16:09
wpisalem wazny komentarz, a tu go nie widzę, cenzura działa jak za komuny, albo i lepiej. Gratuluje - portalowi, a przede wszystkim moderatorowi... pozdrawiam ps. Artykuł badzo dziwny, sama heretyczna moralnie filozofia dotycząca życia w sakramencie małżeńskim.
Z
zaza
5 marca 2015, 16:28
Myślę, że to paranoiczne przekonanie o istnieniu cenzury na Deonie współgra z określeniem heretyzmu, jako całość. I właśnie tego sztywnego i skostniałego powiewu nam trzeba...w głoszeniu światu, ze Bóg jest Miłością i Życiem. 
I
info
5 marca 2015, 17:01
~info | 2015-03-05 16:59:55 A widzieliście że szef deonu ks. Piórkowski robi sobie cenzurę? Nie wolno pisać że podpieranie się ks. prof. Kowalczykiem przez reklamę książki na nic się nie zda bo to nie uwiarygadnia pisaniny niewiarygodnego ewangelizatora ks. Piórkowskiego (bez doktoraciku). I nie wolno pisać że ks. reklama ks. Hryniewicza kontestyującego KNW z Watykanu to dopiero jawnie sprzeciwia się KK ? Świeczka i ogarek ?
P
PL
5 marca 2015, 16:06
Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski Parlamentarny Zespół Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Warszawa, dnia 05.03.2015r. STANOWISKO Wobec nasilających się ataków na hierarchów Kościoła Katolickiego, przybierających ostatnio również postać bezzasadnych oskarżeń i pozwów sądowych w związku z treścią głoszonych kazań i homilii, my posłowie i senatorowie zrzeszeni w Parlamentarnym Zespole ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski i Parlamentarnym Zespole Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich wyrażamy stanowczy protest wobec tego rodzaju działań zmierzających do ograniczenia nauczycielskiej misji Kościoła Katolickiego w Polsce. Oskarżanie Metropolity Przemyskiego w związku z wykonywaniem przez niego posługi słowa, jest próbą ograniczenia wolności w sprawowaniu tej posługi. Jest zarazem próbą stworzenia precedensu by w przyszłości pociągać do odpowiedzialności pasterzy Kościoła wykonujących swoją powinność przypominania zasad moralnych zgodnych z Ewangelią. Tego rodzaju działania godzą w fundamentalne wartości Konstytucji RP oraz w postanowienia Konkordatu zawartego między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, ratyfikowanego przez Sejm RP. Konstytucja RP w art 25 stanowi , iż stosunki między państwem a kościołem są kształtowane na zasadzie poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak też na zasadzie współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego .
5 marca 2015, 16:05
Kierując przesłanie, warto wziąć pod uwagę, jaka jest jego grupa docelowa versus kto będzie się z tym zapoznawał. Billboardy to przestrzeń publiczna pełną gębą. W celu ułatwienia analizy uproszczenie w podziale na 3 główne grupy odbiorców: 1. Wierzący praktykujący - po co przekonywać przekonanych. 2. Wierzący niepraktykujący - nie chcą być piętnowani, przecież w ich mniemaniu nie mają co chwila innego partnera, albo kilku naraz, tylko jak należy są sobie wierni, ustatkowani, a tu ktoś pokazuje na nich palcem. Tym bardziej trzeba trzymać się z daleka od takiego nieżyciowego, nierozumiejącego zwykłych ludzi Kościoła. 3. Niewierzący - buhaha, skąd się ci księża wzięli, chyba z Księżyca. Inna sprawa, że część ludzi może nie uznać, że oni są w jakimś tam (w domyśle: patologicznym) konkubinacie, to ich więc nie dotyczy. A wyrażenie „nie cudzołóż” w powszechniejszym rozumieniu, to nie wchodzenie do cudzego łoża, a więc nie współżycie z nieswoim aktualnym partnerem.
T
tak
5 marca 2015, 16:34
"Tym bardziej trzeba trzymać się z daleka od takiego nieżyciowego, nierozumiejącego zwykłych ludzi Kościoła." Jak tak myślą to nie mają pojęcia o nauczaniu KK. Nie zaliczałbym ich do katolików bo niby na jakiej podstawie?  Nie można należeć do organizacji, której zasad kompletnie się nie zna, qlbo nie uznaje. Nie ma przymusu n ależenia do KK. Kościół, nie ma się naginać do żądań ludzi bo przestanie być Kościołem. Zamiast być Kościołem Chrystusowym stanie się kościołem Koncertu Życzeń Ludzi.
5 marca 2015, 16:45
Zgodnie z przedstawioną przez Pana argumentacją nie ma najmniejszego sensu praca z kimkolwiek poza grupą 1), ponieważ każdy poza grupą 1) może się poczuć dotknięty jakąkolwiek sugestią, że powinien coś w swoim życiu zmienić.
5 marca 2015, 16:46
Jestem osobą, która bardzo ceni niezależność i poszanowanie mojej woli. Gdybym nie miał nawiązanej żywej relacji z Jezusem, a tym bardziej gdybym tak nie wierzył w Boga, jak wierzę, to żaden duchowny, czy pouczający/nauczający świecki nie miałby nade mną władzy katechizowania, mówienia mi co jest grzechem, a co nie.
BS
bez słubu kośc. bo mi nie dali
5 marca 2015, 19:00
Zaiste, sposoby na dotarcie do grup 2 i 3 istnieją. Nawet przez billboard. Ale nie taki jak ten
bez ślubu, bo mi nie dali
5 marca 2015, 19:05
Dziękuję za te słowa. Mam dokładnie takie zdanie jak pan. Dziwi mnie tylko drobiag: skąd ten post ma aż 8 negatów? I z czego one wynikają? Wnioski mrożą mnie. 
A
area
5 marca 2015, 19:32
Powiedzenie, że konkubinat to grzech, to niepiętnowanie ludzi. Przecież nie napisano, konkretnie kogo ten grzech dotyczy. Czy tylko na zasadzie: uderz w stół, a nożyce się odezwą? Czy mówienie, że kradzież to grzech, to też piętnowanie złodziei? A może to też będzie niedługo zakazane? I tak kolejne przykazania. Np. czcij ojca i matkę swoją, w myśł konwencji przemocowej będzie niepoprawne: jaki ojciec! Jaka matka! (Toż to typowy stereotyp do zwalczania) i jeszcze do tego szanowanie rodziców! A za co?
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 20:09
Obawiam się, że ze zwykłego hejterstwa, co (niestety) na tym portalu nie jest żadnym ewenementem. Łatwiej jest klinąć w trójkącikk z kolorkiem, ewentualnie napisać parę generalizujących lub obraźliwych zdać aniżeli w rzeczowy sposób wziąć udział w dyskusji, która w naszej wierze nazywana jest dialogiem prowadzącym do Prawdy.  Przy okazji dyskusji pod wypowiedzią ojca Leona dotyczącą sposobów przyjmiwania Komunii Św. na rękę zasugerowałam wprowadzenie jakichś "honorowych zasad" prowadzenia dyskusji i prowadzenia sporów, ta, aby były one twórcze, ale jednocześnie odbywały się z poszanowaniem drugiej strony. Artykuł z filmem oraz dyskusją szybko zdjęto (jeśli ktoś śledził, to zapewne  pamięta, w ja wulgarny sposób wyrażali się tam niektórzy "obrońcy Tradycji Kościoła", rytualne obrzucanie się błotem trwa nadal. I nadal niezmiennie mnie dziwi, bo robią to ludzie, którzy ponoć regularnie dokonują przeglądu swoich czynów i postaw, robiąc rachune sumienia i spowiadając się. Z modlitwą +
bez ślubu
5 marca 2015, 20:33
Dziękuję za tę wypowiedź. Jestem na tym forum pierwszy raz i przypadkiem. Przykro mi, że tak jak pani pisze, tyle osób żyje tu nienawiścią. Boję się wysnuwać wnioski z czego to wynika i kim są ludzie wypowiadający sie tu i negujący każdą wypowiedź, która choć odrobinę odbiega od ortodoksyjnego spojrzenia na naszą wiarę. Niestety z dialogiem nie ma to nic wspólnego. Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę. 
T
tak
5 marca 2015, 20:56
Myślę, że powód jest taki, że Pan Rafał ma osobiste, żywe  kontakty z Chrystusem i to robi wrażenie, że nie jest mu potrzebna wiedza wynikająca z Biblii, i wobec tego nie są mu potrzebni duchowni aby go pouczać. Jest  w jego wpisie jakieś wyższości.
T
tak
5 marca 2015, 21:04
poczucie wyższosci.
T
tak
5 marca 2015, 21:09
Jeżeli dla Pani każdy kto sie nie zgadza z Pani zdaniem jest nienawistnikiem to nie z tymi innymi coś jest nie w porządku , ale z Panią.
5 marca 2015, 21:13
Na pewno, pytanie tylko z jakim przekazem. Alkoholik z radością mnie przywita, gdy przyniosę mu flaszkę, ale niekoniecznie, gdy będę chciał go nakłonić do porzucenia nałogu.
K
k
5 marca 2015, 21:22
Prawda. Jego wypowiedź ma w sobie coś z nietykalności. A to drażni. 
BK
biała kartka
5 marca 2015, 22:24
Jeśli spróbujesz zrobić to bezpośrednio, to na pewno Cię wyrzuci. Może nawet pośle w ślad za Tobą pustą flaszkę ;) Ale dłuższa rozmowa we właściwym momencie może (choć nie musi) przynieść pozytywne rezultaty. Zawsze warto próbować. Szukać sposobu. Ale nie z batem w ręce.
M
ministrant
5 marca 2015, 15:49
[url]http://gosc.pl/doc/2379844.Bog-strzelil-sobie-w-stope[/url]
M
ministrant
5 marca 2015, 15:51
Deon.pl jak zwykle w kontrze do KEP. 
I
info2
5 marca 2015, 16:04
~non possumus 13:35:51 | 2015-03-05 A cóż mogą u najemnika Żyłki zamówić deonowi jezuici? Przecież na to powstał deon. Popatrzcie sami co już pisał Żyłka i co pisali założyciele deonu - jakie artykuliki i jakie komentarze. Pasują im ks. Boniecki, Lemański (z zakazami) i kontestuja nauczanie polskich biskupów i KEP i tworzą medialny manipulacyjny profil KK i papieża Franciszka. Oceń35odpowiedz ~info bis 13:32:09 | 2015-03-05 ~wierny 12:05:10 | 2015-03-05 ******** wobec KEP i biskupów , liberalny, postmodernistyczny, POprawny deon przechodzi sam siebie. Grupka jezuitów prowadzących deon i ich najemnicy - jak Żyłka - czy sie różnią od Wyborczej czy TVN lub TP? Może nawet sieją większy zamęt i zgorszenie bo firmuje go grupka otwartych na wszystko jezuitów? ~wierny  ~wierny 12:06:27 | 2015-03-05 wygwiazdkowane przez cenzurę słowo można zastąpić słowem kontestujący, nie zgadzający się z KEP i biskupami
T
tak
5 marca 2015, 16:35
To się zaczyna robić żenujące.
M
ministrant
5 marca 2015, 16:38
Co takiego ???
T
tak
5 marca 2015, 18:57
Ten lekceważący stosunek deonu do Episkopatu. To bardzo groźne dzielenie osób wierzących i Kościoła. Nie sądzę aby byli tacy nieinteligentni, żeby tego nie widzieli, więc po co ? Pycha?
Y
Yvonkaa
5 marca 2015, 15:37
Coś mi część tekstu zjadło i to w środku... Polecam ksziążki Francine Rivers o tematyce religijnej. "Szofar zabrzmiał" mówi m.in. o letniości głoszonych kazań, o tym jak dobry kaznodzieja w imię postępu z kazania robi show, pięknie opowiada i ubarwia. Od jakiegoś czasu kaznodzieje mówią to co ludzie chcą usłyszeć, o prawdzie mówiąc między wierszami. Czasem trzeba walnąć prosto z mostu, żeby ktoś się obudził i przejrzał na oczy. Np. dr Wasilewsi, pionier procedury in vitro, gdy od jednej pary usłyszał pytanie: "Co stanie się z pozostałymi naszymi DZIEĆMI?", uświadomił sobie czym jest in vitro, że to zabija, że życie zaczyna się w chwili poczęcia. I co? Od tamtej pory nie wykonał ani jednej procedury. Zamiast tego Bóg wskazał mu inną drogę NaProTechnologię, która leczy niepłodność. Oto usłyszał prawdę i otworzyły mu sie oczy. Takie przykłady z pewnością można by mnożyć. Wierzę, że ta kampania może przynieść wiele dobra, bo czy Dobry Bóg nie zostawi 99 owiec, aby iść szukać tej jednej, która zaginęła?
A
AJ
5 marca 2015, 16:43
Zgadzam sie, trzeba zaczac mowic prosto z mostu. Polecam ksiazki i wystapienia Dr. Wandy Poltawskiej. Okazuje sie ze wiele osob nie rozumie tego ze sex przedmalzenski jest grzechem a co dopiero zwiazek konkubinatowy, ktory zaklada ze jestesmy teraz razem...a potem to sie okaze...moze beda dzieci, moze nie, moze sie rozstaniemy itd itd. Takie zwiazki staja sie normalne...i wydaje sie ze nie ma tutaj swiadomosci grzechu. Mysle ze milosc i wymagania, nawet te trudne ( a moze wzlaszcza te trudne) ida ze soba w parze. Moze rzeczywiscie na wielu kazaniach wydaje sie ze ksieza glaszcza ludzi po glowie, boja sie by nikogo nie urazic, by sie nie odrwocil od Kosciola, bysmy nie brzemieli zbyt radykalnie...i znam osoby ktore mowia ze chodza do Kosciola po to by poczuc sie lepiej...ale czy to oto chodzi? Polecam dr. Wande Poltawska..czy mozna mowic bardziej prostu z mostu :-) http://www.youtube.com/watch?v=csDnqS7PFvg A tu przyklad kazania do nasladowania:  https://www.youtube.com/watch?v=tg8O0469K8Q 
Y
Yvonkaa
5 marca 2015, 15:33
Polecam ksziążki Francine Rivers o tematyce religijnej. "Szofar zabrzmiał" mówi m.in. o letniości głoszonych kazań, o tym jak dobry kaznodzieja w imię postępu z kazania robi show, pięknie opowiada i ubarwia. Od jakiegoś czasu kaznodzieje mówią to co ludzie chcą usłyszeć, o prawdzie mówiąc między wierszami. Czasem trzeba walnąć prosto z mostu, żeby ktoś się obudził i przejrzał na oczy. Np. dr Wasilewsi, pionie: "Co stanie się z pozostałymi naszymi DZIEĆMI?", uświadomił sobie czym jest in vitro, że to zabija, że życie zaczyna się w chwili poczęcia. I co? Od tamtej pory nie wykonał ani jednej procedury. Zamiast tego Bóg wskazał mu inną drogę NaProTechnologię, która leczy niepłodność. Oto usłyszał prawdę i otworzyły mu sie oczy. Takie przykłady z pewnością można by mnożyć. Wierzę, że ta kampania może przynieść wiele dobra, bo czy Dobry Bóg nie zostawi 99 owiec, aby iść szukać tej jednej, która zaginęła?
D
DG
5 marca 2015, 15:32
Trzy uwagi: 1. Konkubinat jest zjawiskiem. Grzechem jest zawsze czyn, zamiar lub zaniechanie. Stąd poprawnie należałoby napisać: życie w konkubinacie jest grzechem. 2. Tak sformułowana teza jest całkowicie zgodna z doktryną katolicką. 3. A jednak akcja plakatowa ucieszy przeciwników Kościoła. Potwierdza bowiem stare i zużyte stereotypy: że dla katolików grzech to tylko to co wiąże się z seksualnoscią, że lubią oni nachalnie pouczać innych a sami mają wiele różnych spraw za skórą (wiecie o wiadomym nuncjuszu, który chodzi wolno po Watykanie, znacie sprawę arcybiskupa który jest bez winy, bo go nikt nie oskarżył, jawna jest sprawa księdza, który siedzi w areszcie i ma proces karny, słyszeliście o księdzu co ucho ministrantowi wylizywał, był ksiądz - profesor którego zwłoki ekshumowano, aby potwierdzić ojcostwo, zresztą potwierdziło się, jest znany zakonnik, co ma pieniądze ale nie wiadomo skąd, był znany biskup co miał spotkanie z latarnią, ech....)   Wiemy, że nie ma bezgrzesznych, ale dużo tego.
A
Anna
5 marca 2015, 15:24
Z innej beczki. Widzieliście skandaliczne powitanie papieża Benedykta XVI przez niemieckich kardynałów? Ja właśnie zobaczyłam i nie mogę uwierzyc własnym oczom. Aż się poryczałam... I poglądy takich ludzi lansuje deon: https://www.youtube.com/watch?v=_eJcKr6W7pk
T
tuber
5 marca 2015, 16:42
E tam, przecież to papież przedstawia prezydentowi Niemiec członków orszaku papieskiego. Tak jak ktoś napisał w komentarzach, przewiń sobie do 2 minuty filmu i słuchaj komentujących.
M
ministrant
5 marca 2015, 16:44
Nie broń tych heretyków! My wiemy kim oni są.
T
tuber
5 marca 2015, 16:50
Chodzi mi o to "skandaliczne powitanie", które moim zdaniem nie miało miejsca. Z resztą oglądnij film. Heretyków nie bronię.
A
AJ
5 marca 2015, 16:51
co to bylo! nie wierze! nie widzialam wczesniej. Jak mozna tak zrobic??? czym on im zawinil??? No tak NIEMIECCY kardynalowie....
M
ministrant
5 marca 2015, 16:54
Widziałem ten film wielokrotnie dlatego nie mam złudzeń co do Episkopatu Niemiec. 
M
ministrant
5 marca 2015, 17:02
W niemieckim Kościele Katolickim bogiem jest pieniądz z podatku kościelnego a nie Bóg Jezusa Chrystusa. W Niemczech schizma rozpoczeła się już na dobre. Tak naprawdę trwa ona już od 1968 roku czyli od momentu sprzeciwu wobec encykliki błogosławionego Pawła VI Humanae Vitae. Oczywiście są wyjątki np. diecezja ratyzbońska czy diecezja pasawska. 
A
Anna
5 marca 2015, 17:12
Może i przedstawiał, ale zauważ, że papież szedł z wyciągniętą do uścisku ręką, którą biskupi po prostu ignorowali. Niektórzy nawet na niego nie spojrzeli.
E
Eilinel
5 marca 2015, 17:28
I ten wyraz twarzy papieża w trakcie tych "powitań", zwłaszcza pod koniec. Widac, że było mu przykro...Obejrzałam i nie chcę już tego oglądac, bo mi się serce kraje.
J
ja
5 marca 2015, 20:03
Czy w niektórych polskich parafiach KK sytuacja nie wygląda podobnie jak w Reichu? Czy w polskich realiach  nie jest czasem łatwiej  stracić wiarę po spotkaniu ze swoim proboszczem, spowiednikiem niż  z osobą żyjącą w konkubinacie? Czy wszystko jest czarne bądź białe?
WT
Wojtek Teister
5 marca 2015, 15:07
Polemicznie Piotrku: http://gosc.pl/doc/2379844.Bog-strzelil-sobie-w-stope
K
Kasia
5 marca 2015, 14:33
Jestem zdziwiona i smutno mi zarazem, gdy patrzę dziś na zakon Jezuitów. Co się z Wami stało, Bracia? Od dzieciństwa miałam bliski kontakt z jezuitami. Należałam do jezuickiego Ruchu Światło-Życie, potem Msze Akademickie w kościele jezuitów, teraz jestem ich parafianką. Pamiętam z dzieciństwa starszych Ojców Jezuitów z długimi, siwymi brodami, zatopionych w modlitwie. Spowiedź u nich była ciężką przeprawą. Nie cackali się w najmniejszym stopniu, potrafili zdrowo nakrzyczec na penitenta. Człowiek wychodził z konfesjonału zawstydzony, ale i świadomy wagi swoich grzechów i ich skutków. Mimo ich surowości i bezkompromisowości, mieli mnóstwo chętnych do spowiedzi. I każdy dostawał wyraźną wskazówkę: to, co zrobiłeś jest złem, obraziłeś Boga, skrzywdziłeś bliźniego, żałuj za grzechy, nawracaj się, Chrystus jest przy tobie zawsze i pomoże Ci wytrwac. Zdarzają się jeszcze jezuici, którzy przypominają w homiliach o grzechu, o konieczności nawrócenia, o niebie i piekle, ale coraz rzadziej. Coraz częściej te homilie są nijakie, przesłodzone, jednowymiarowe. A poglądy wielu Ojców skręcają w kierunku nazwijamy je liberalno-postępowo-deonowym. Jest to przykre, bo Ewangelia ulega spłyceniu i rozmyciu na szeroką skalę, niewygodne fragmenty odsuwa sie w cień w imię politycznej poprawności i źle rozumianej troski o samopoczucie wiernych. Nie ma już tej bezkompromisowości, która czyniła niegdyś Jezuitów żołnierzami Chrystusa. Smutne...
S
stary
5 marca 2015, 15:40
Pani Kasiu jest Pani masochistką, lubi być Pani poniżana.
Z
zaza
5 marca 2015, 15:48
No był jeszcze lepszy czas...kiedy nie tylko grzmiano z ambony albo w konfesjonale, tak, że człowieka zatykało ze strachu. Był oto lepszy czas...palenie na stosie...Niektórzy to tęsknią za taką zdecydowaną postawą, anie jakaś tam otwartość Jezuity Franciszka Papieża. 
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 15:49
Kasiu! Podpisuję się pod Twoim ogólnym szacunkiem dla Jezuitów; w mojej formacji też mają swoje miejsce, choć na co dzień trzymam się Dominikanów, co pewnie widać ;-) Braci z Towarzystwa Jezusowego poznałam poprzez rekolekcje ignacjańskie - moim zdaniem jest to bardzo piękny i mądry sposób prowadzenia człowieka, który chce żyć w relacji z Bogiem.  Piszesz: "Pamiętam z dzieciństwa starszych Ojców Jezuitów z długimi, siwymi brodami, zatopionych w modlitwie. Spowiedź u nich była ciężką przeprawą. Nie cackali się w najmniejszym stopniu, potrafili zdrowo nakrzyczec na penitenta. Człowiek wychodził z konfesjonału zawstydzony, ale i świadomy wagi swoich grzechów i ich skutków." Świadomość wagi własnego grzechu to bardzo ważna rzecz. Bez tego trudno o prawdziwe nawrócenie. Ty zapewne o tym wiesz, bo, jak wnioskuję z wpisu, w kształtowaniu Twojego sumienia brali udział mądrzy ludzie. Ale czy naprawdę  - teraz, gdy, jak rozumiem, jesteś dorosłą, wykształconą kobietą - masz potrzebę, aby spowiednik bądź duszpasterz nawet kierowany najlepszymi intencjami, na Ciebie KRZYCZAŁ? 
K
Kasia
5 marca 2015, 16:32
W moim wpisie zupełnie nie o to chodziło. Próbowałam pokazac jak bardzo zmienił się zakon jezuitów - moim zdaniem niekoniecznie na lepsze - zamiatając kwestie ewangeliczne niewygodne dla współczesnego człowieka pod przysłowiowy "dywan". Jak podkreśliłam znam nadal kilku wspaniałych zakonników, którzy potrafią znaleźc zdrowe proporcje, ale zaczynają byc w mniejszości.
K
Kasia
5 marca 2015, 16:33
Pozostawię to bez komentarza...
K
Kasia
5 marca 2015, 16:34
Niewiele zrozumiałeś z mojego postu, ale OK, myśl co chcesz...
F
Frank
5 marca 2015, 16:42
Z jezuitów lubię o. Dariusza Kowalczyka SJ. Ma w głowie poukładane jak należy.
Z
zaza
5 marca 2015, 16:43
No to bardzo jestem ciekawa, co to znaczy mniejszość i większosć. No bo iluż Ty możesz znać Jezuitów spośród wszystkich Jezuitów chociażby w Polsce, nie mówiąc o innych. I to własnie jest problem, rzucanie tak grubych zarzutów, że Jezuici zamiatają pod dywan cokolwiek to jest po prostu nie w porządku. Jakieś generalizacje, ocenianie...Ja spowiadam się u Jeziutów, nigdy nie spotkałam się z zamiataniem pod dywan, nierzetelnością. Odchodzę zawsze z konkretnymi wskazówkami, ale nigdy nie nie ma to charakteru gromów, straszenia piekłem, ani srogości. 
Z
zaza
5 marca 2015, 16:44
A wielka szkoda
K
Kasia
5 marca 2015, 17:18
Oceniam jedynie zakonników z mojego środowiska oraz tych, którzy występują w mediach. Nie znam oczywiście wszystkich jezuitów w Polsce, ale dostrzegam pewną tendencję wsród tych, których znam.
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 17:40
Staram się zrozumieć Twoje uczucia, choć historia mojego życia jest zasadniczo inna; Piszesz: " Próbowałam pokazac jak bardzo zmienił się zakon jezuitów - moim zdaniem niekoniecznie na lepsze - zamiatając kwestie ewangeliczne niewygodne dla współczesnego człowieka pod przysłowiowy "dywan"." Otóż w Kościele Katolickim wierzymy, że w takich "zmianach" bierze udział Duch Święty. Podobnie było np. z zarzutami wobec "Odnowy w Duchu Św", stawianymi przez osoby, które nie akceptowały tzw charyzmatycznych form modlitwy (piszę tzw., bo w Kościele wierzymy, że tak naprawdę każda modlitwa jest charyzmatyczna) Ja widzę sprawę w nieco innym świetle: nie chodzi o to, aby "zamiatać pod dywan" - w świetle wiary wszystko, co łamie Boże prawo i przykazania było, jest i będzie grzechem, dla człowieka wierzącego to powinno być jasne. Chodzi o to, że w świetle Ewangelii wypełnieniem Bożego Prawa jest miłość i spotkanie z drugim człowiekiem w jego biedzie (czyli to, co na kartach Ewangelii robi Pan Jezus). Żeby do takiego spotkania ze współczesnym Zacheuszem, cudzołożnicą czy też parą żyjącą w konkubinacie doszło, trzeba najpierw "wczuć się" w ich sytuację, w pewnym sensie w wyobraźni "postawić w ich sytuacji" i "przeżyć dzień z życia". Tylko wtedy jest szansa na wypowiedzenie komunikatu w prawdzie i miłości (stąd moja pochwała "Pomarańczarni" Adama Szustaka - ten projekt - moim zdaniem- wygrywa, bo ojciec Adam, ja sam przyznaje, doskonale wie z doświadczenia, co to znaczy być współczesnym cudzołożnikiem i z tej pozycji wychodzi jego postawa w tych kilkudziesięciu konferencjach). Treść plakatów nie spełnia ewangelicznego wymogu okazania szacunku drugiemu człowiekowi w jego sytuacji (poczynając od tego, że nie wiadomo, do kogo ta treść jest skierowana; Jezus podchodził do człowieka indywidualnie). Jako osoba wierzącą ufam jednak, że w moim Kościele (i poza Nim) działa Duch Świety i że z całej tej dyskusji urodzi się coś dobrego. +
K
Kasia
5 marca 2015, 17:55
Droga Marzeno. Ja się z Tobą w zupełności zgadzam. Również uważam, że te wszystkie dzieła, o których piszesz sa piękne i potrzebne. Ale nie zgadzam się z tym, że człowiek wierzący wie, czym jest grzech. Wystarczy spojrzec na statystyki, ilu polskich katolików nie uważa np. antykoncepcji za grzech wbrew nauczaniu Kościoła. Świadomośc grzechu wciąż zanika. A przyczynia się do tego brak wystarczającego nauczania Kościoła o grzechu i jego skutkach.
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 19:45
Kasiu,  Myślę (i nie jestem w tym odosobniona), że pojęcie grzechu stało się w ogóle niezrozumiałe we współczesnym społeczeństwie (w odniesieniu do Europy poniekąd słusznie określane mianem postchrześcijańskiego; ze wszystkimi tego, także negatywnymi, konsekwencjami). I z tego punktu wychodzi moja krytyka w odniesieniu do tej kampanii: nie wiadomo, do kogo jest skierowana (przecież nie można kierować przekazu operującego słabo współcześnie zrozumiałym pojęciem ze sfery konretnej religii do tzw. "ogółu" - cały czas mówię o terminie "grzech"; poza tym Jezus podchodził do człowieka indywidualnie, uprzednio w bardzo osobisty sposób przeżywając wzruszenie jego sytuacją (w NT często natrafiamy na wyrażenia "wzruszył się ogromnie" itd., w wersji oryginalnej są to semityzmy typu "obróciły się jego nerki" itd.). A w tej kampanii brakuje mi podstawowej zasady komunikacji, wynikającej z  szacunku wobec odbiorcy, czyli operowania zrozumiałym językiem (słowo "grzech", już - niestety - do niego nie należy; nie tylko wśród "zlaicyzowanego" świata, wystarczy, że każdy praktykujący przypomni sobie własne dylematy pt. czy z czynu/sytuacji X mam sie spowiadać czy nie itp.). Druga zasada dobrej komunikacji to określenie odbiorcy (tutaj tego brakuje) oraz przyjęcie jego perspektywy (co ma swoje źródła m.in. w etyce chrześcijańskiej). Tu mi tego zabrakło. Bez tego na nic nasze ubolewanie nad zanikaniem świadomości grzechu, tak wśród wierzących ja i niewierzących. I cały czas pozostaję przy opinii, że droga wybrał np. Adam Szustak (który porusza m.in. temat antykoncepcji itd.) jest o niebo lepsza i przyniesie dużo lepsze owoce. Ale cóż, pozostaje mi wierzyć, że Episopat po prostu dostał od kogoś "propozycję nie do odrzucenia" zrobienia tej kampanii za darmo (i teraz przez kolejne kilka lat będzie za to płacił własną twarzą) i że - jak zawsze - jest z nami Duch Święty. Z modlitwą +
T
tak
5 marca 2015, 21:17
A może Kasia nie boi się prawdy o sobie, a nawet więcej, chce żyć w tej prawdzie, bo ona daje wyzwolenie. Kto tego nie sprawdził ten o tym nie wie.
K
k
5 marca 2015, 22:27
Choćby jedna dobra myśl, to będzie już sukces. Ale obawiam się, że równolegle budzi się tu też sporo niepotrzebnych, niczym nie hamowanych negatywnych uczuć. 
A
Anna
5 marca 2015, 14:32
A moim zdaniem tekst jest skierowany do katolików, a nie ateistów, bo prawda jest taka, że w dzisiejszym świecie konkubinat staje się "modny", więc część łyka przekazywanie "prawdy", że "bez zamieszkania nie będzie udanego małżeństwa" itd. itp.  Ale do takiego plakatu dołączyłabym też drugi np. "Wierność jest piękna" ip. 
A
Aneta
5 marca 2015, 14:52
Zgadzam się, w necie już zawrzało i setki ateistów uważających się za katolików wyśmiewa  ideę, powtarzajać za Deonem - KOŚCIÓŁ NAS NIE ZACHĘCA DO MAŁŻEŃSTWA! Zachęca - kto ma uszy, niechaj słucha...A komentarze pod zdjęciami z plakatem tylko mnie utwierdzają, że mamy do czynienia z całą masą ateistów chadzających do kościoła bądź i nie, nie wolno im zwrócić uwagi no,no,no, bo się obrażają na Paba Boga.
T
Tomasz
5 marca 2015, 14:13
Prawda jest taka, że te plakaty nie mają sensu. Pieniądze wywalone w błoto. Ci którzy są w Kościele wiedzą, że to grzech i bez plakatów. A osoby, które unikają Kościoła wyśmieją taki plakat. Kampanie społeczne muszą mieć adresata. Tutaj go brakuje.
A
Anna
5 marca 2015, 14:46
Ci, którzy są w Kościele, zyją też w realnym świecie, gdzie pewne rzeczy stają się "oczywistoscią", chodzi o zwykłe przypomnienie prawdy, ze dla człowieka wierzącego konkubinat jest grzechem. Serio uważasz, ze np. adrestaem takiego plakatu jest ateista, którzy w Boga nie wierzy, o kościele mówi tylko źle i ma w nosie, co Kościół mówi o "jakichś grzechach". 
T
Tomasz
5 marca 2015, 17:44
Napisałem, że brak adresata.
S
sluga
5 marca 2015, 13:59
No i jeszcze kilka słów Benedykta XVI z "Orędzia na Wielki Post 2012 r." ...Upomnienie chrześcijańskie nie jest jednak nigdy formułowane w duchu potępienia czy oskarżenia; wypływa zawsze z miłości i miłosierdzia i rodzi się z prawdziwej troski o dobro brata. Apostoł Paweł pisze: «Gdyby komuś przydarzył się jakiś upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie» (Ga 6, 1). W naszym świecie, przesyconym indywidualizmem, trzeba odkryć na nowo, jak ważne jest upomnienie braterskie, aby razem podążać do świętości. Nawet «prawy siedmiokroć upadnie» (Prz 24, 16) –  mówi Pismo Święte – a wszyscy jesteśmy słabi i niedoskonali (por. 1 J 1, 8). Wielką przysługą jest zatem pomaganie i akceptowanie pomocy w postrzeganiu w prawdzie samych siebie, aby doskonalić własne życie i postępować bardziej prawidłowo drogą Pana. Zawsze potrzebne jest spojrzenie, które miłuje i koryguje, zna i uznaje, rozeznaje i przebacza (por. Łk 22, 61), jak Bóg uczynił i czyni w stosunku do każdego z nas.
O
olle
5 marca 2015, 13:56
Artykuł dowodzi, że duszpasterze mają duuuużo do nadrobienia w przekazywnaiu nauki Jezusa, w tym Dekalogu.
S
sluga
5 marca 2015, 13:54
Plakat nie jest formą rozmowy w cztery oczy! (Mt 18,15-) Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!
NP
non possumus
5 marca 2015, 13:35
A cóż mogą u najemnika Żyłki zamówić deonowi jezuici? Przecież na to powstał deon. Popatrzcie sami co już pisał Żyłka i co pisali założyciele deonu - jakie artykuliki i jakie komentarze. Pasują im ks. Boniecki, Lemański (z zakazami) i kontestuja nauczanie polskich biskupów i KEP i tworzą medialny manipulacyjny profil KK i papieża Franciszka. 
IB
info bis
5 marca 2015, 13:32
~wierny 12:05:10 | 2015-03-05 ******** wobec KEP i biskupów , liberalny, postmodernistyczny, POprawny deon przechodzi sam siebie. Grupka jezuitów prowadzących deon i ich najemnicy - jak Żyłka - czy sie różnią od Wyborczej czy TVN lub TP? Może nawet sieją większy zamęt i zgorszenie bo firmuje go grupka otwartych na wszystko jezuitów? ~wierny  ~wierny 12:06:27 | 2015-03-05 wygwiazdkowane przez cenzurę słowo można zastąpić słowem kontestujący, nie zgadzający się z KEP i biskupami
BS
Brak słów
5 marca 2015, 13:31
DEON ssie - przepraszam wrazliwych ale brak mi słów na to co tu "redaktorki wypisujom", powtrzę zatem DEON SSIE!!!
G
Grzegorz
5 marca 2015, 13:26
Panie Piotrze! Zgadzam się z Pańskim tekstem. Dziwi mnie ilość nieprzychylnych i złośliwych komentarzy. Widać trudno było kiedyś, trudno jest i dziś przyjąć prawdę o Bożej Miłości, o Bożym Miłosierdziu, przypowieść o robotnikch co to bardzo krótko pracowali a pensję dobrą dostali... Dziwi mnie, że tak wiele osób czuje się tymi tzw. "dobrymi", "lepszymi", że tak wielu sędziów. Oby nie byli zaskoczeni słowami Jezusa, że cudzołożnicy i nierządnice wyprzedzają ich w drodze do Królestwa Bożego. Cieszę się natomiast, że są ludzie potrafiący w razie potrzeby płynąć pod prąd.
5 marca 2015, 13:37
Skąd przekonanie, że odczuwający konieczność przypominania o istnieniu grzechu i jakiejś reakcji nań czują się "lepszymi", czy czyimiś "sędziami"? Jeśli tak miałoby być, to obojętność wobec grzechu powinna byś wprost proporcjonalna do stopnia świętości, zatem pośród najświętszych byliby wyznawcy zasady "wszystko wolno". Pan replikuje bzdurny stereotyp, rozpowszechniony z racji propagandowej użyteczności. Jeśli przypominam, że istnieją choroby zakaźne, to niekoniecznie dlatego, że czuję się od tych brudasów, którzy nań zapadli czyściejszy i lepiej dbający o higienę. Natomiast nakierowywanie uwagi na taką pozorną demaskację mentalności przypominaczy, choć merytorycznie jest oparte o myślenie dla opornych, ma ogromną nośność propagandową.
Z
zaza
5 marca 2015, 16:02
Ale skoro przypominanie o grzechu jest takie ważne, to dlaczego zaczynać kampanię od konkubinatu? czy dalej bedą następne bilbordy? A dlaczego nie zacząć od bilbordu - jazda po pijanemu to grzech- nie zabijaj (to dla niektórych księży), albo pedofilia- to grzech- nie cudzołóż ( dla niektórych arcybiskupów). No księża raczej w konkubinacie nie żyją, więc może zacząć od grzechów wspólnych dla wszystkich stanów. 
5 marca 2015, 16:48
Nie odnosiłem się do tego jak ważne jest przypominanie o grzechu, a jak niegodziwe, bo podszyte oszczerczymi insynuacjami jest sugerowanie, że przypominanie o grzechu świadczy o pysze przypominających.
Z
zaza
5 marca 2015, 16:55
Ok, rozumiem.
I
Idzi
5 marca 2015, 13:14
Przecież napominanie grzeszących to uczynek miłosierny, więc akcja bilbordowa jest jak najbardziej zgodna z Ewangelią.
K
Katol
5 marca 2015, 13:05
A ja się nie zgadzam z redaktorem. Jak dla mnie wszyscy żyjący na tzw. "kocią łapę" to egoistyczne jednostki. Nadto niedojrzałe i na ogół takie, które budowanie swojego życia rozpoczynały "od dachu" a nie "fundamentu". Tak im wygodnie - a i ulgi dostaną i miejsce w przedszkolu przed pełną, normalną rodziną etc. etc. Nadto w państwie od ponad tysiąca lat katolickim powszechnie wiadomo, co jest grzechem a co nie. Nadto człowiek ma rozum i wolną wolę i ma za zadanie sam poszukiwać a nie czekać aż ktoś mu wszystko poda na tacy. Mamy dokumenty Kościoła, mamy teologów - zatem szukajmy. A pan redaktorek stara się wszystko zrzucić na zły Kościół, który nie tłumaczy, delikatnie, z wyrozumiałością... NIE. Niech wasz mowa będzie: "Tak - tak, nie - nie". A co nadto, od złego jest. Tak uczył Chrystus. I tak też robił, chociażby z kupcami w świątyni, którzy winni wiedzieć, że świątynia jest domem Boga, ale o tym zapomnieli i... oberwali biczem. Delikatnie to można podchodzić z ewangelizacją do nowoodkrytego plemienia z nad Amazonki a nie pseudokatolików w Polsce w XXI wieku. Plakat jest świetny i powala grzesznika swoim niezawoalowanym przekazem. Konkretnie - KONKUBINAT TO GRZECH - i koniec a co innego ktoś głosi to od Złego pochodzi. A rozgorzała dyskusja pokazuje że również celnie :)
ZS
Zygmunt Stary
5 marca 2015, 13:01
Absolutnie nie zgadzam się z autorem tekstu. Nazwanie zła, złem, nie jest ani "rzucaniem kamieniami", ani "kontrolowaniem ludzi w duchu skarajnego formalizmu"... Jest nazwaniem ZŁA, złem! Tu nie ma zmiłuj się! Plakat w miejscu, gdzie stoją prostytutki, że prostytucja to grzech, to uświadomienie, że nie można traktować prostytucji, jako "zwykłego biznesu"...! Bo niektórym może się "wydawać", że jest... Zupełnie czym innym, jest podejście do skruszonego grzesznika... ! W sytuacji, gdy dzieci nie chcą słuchać swoich rodziców, to w katolickim portalu krytykowanie słusznej akcji Episkopatu, jest niczym innym jak "rozmywaniem nauczania Kościoła o grzechu i likwidowanie przykazań", tak jak pisze sam autor. Niech słowa wasze będą tak, tak,  nie, nie... "Nikt  nie wytłumaczył im w kościele...", bo do kościoła nie chodzili i nie chodzą... Pozytywna narracja występuje w większości krajów europejskich ... i jakie tego skutki...? Potrzebne jest nazwanie PRAWDY - PRAWDĄ, a KŁAMSTWA - KŁAMSTWEM, dopiero wówczas jest sens mówić o MIŁOSIERDZIU!
5 marca 2015, 12:50
E: - Konkubinat to grzech P.Ż: - Zadaniem Kościoła nie jest kontrolowanie ludzi w duchu skrajnego formalizmu. Proponuję rekolekcje wielkopostne dla konkubentów: Małżeństwo sakramentalne jako skrajny formalizm... Kto będzie głosił nauki?
G
gng
18 maja 2015, 21:31
Czy na pewno odróżniasz: sakramentalność od ceremonialności? fakt od kanonu? świętość od faryzejstwa?
M
Marzena_Aleksandra
5 marca 2015, 12:40
Nie będę komentować, bo już to zrobiłam na ścianie FB "Tygodnia Powszechnego" i blogu ojca Kramera. Oczywiście, podzielam uczucia i opinie red. Żyłki w 100%.  Dziękuję za zestawienie z "Pomarańczarnią" Adama Szustaka OP. Też o niej pomyślałam, albowiem, moim skromnym zdaniem, to i najbardziej udane przedsięwzięcie pokazujące młodym ludziom wartość i piękno budowania prawdziwych relacji oraz małżeństwa sakramentalnego, które będzie miało swoje wymagania i "małe śmierci" ("mirra" - zainteresowanych odsyłam do "Pomarańczarni" i "Pachnideł"), ale jednocześnie zrobi z nas ludzi i przyniesiei owoce. Warto też zwrócić uwagę na konferencje ks. Dziewieckiego (YT). Cóż, wspomniana komórka Episkopatu pewnie dostała od kogoś "propozycję nie do odrzucenia" zrobienia kampanii "za darmo" i...teraz Episkopat będzie płacił włąsną twarzą przez kolejną dekadę. Szkoda, bo mógłby już zacząć się nawracać i w tę Ewangelię wierzyć. +++
M
Meg
5 marca 2015, 12:28
Rzadko podobają mi się teksty pana P.Ż., ale tutaj zgadzam się w 100%! Trafny, mądry, wyważony tekst w przeciwnieństwie niestety do opisywanej kampanii....
MM
Młody małżonek
5 marca 2015, 12:28
Porównanie z prostytutką kompletnie nietrafione, ponieważ na bilboardzie nikt personalnie nie jest ani wytykany, ani obrażany. Jest tylko stwierdzenie "Konkubinat to grzech - nie cudzołóż!", co z odpowiada chrześcijańskiej prawdzie. Autor powyższego tekstu pewnie założył, że wszyscy ludzie znają 10 przykazań i wiedzą, że konkubinat jest grzechem przeciwko dwóm, a nie tylko jednemu przykazaniu. Jeśli akcja wzbudzi wyrzut sumienia choćby u jedenj osoby, która być może waha się czy rozpocząć życie w konkubinacie, to odniesie pozytywny skutek. Gdybym ja w chwili słabości, pokusy byłbym przez kogoś ostrzeżony zyskałbym chwilę na refleksję i być może uratowałoby to moją duszę i byłbym temu komuś wdzięczny. A bez napominania ludzie zyskują tylko pozorny komfort psychiczny. Nawet jakby deon zorganizował najlepsze rekolekcje dla żyjacych w konkubinatach to nikt by na nie nie przyszedł póki nie uświadomiłby sobie, że to co robi jest dla niego złe. Bo zewnętrznie konkubinat jest pewnie całkiem przyjemny, więc po co zmieniać ten stan rzeczy.
M
Milosc
5 marca 2015, 12:11
"Nie chodzi o to, żeby bagatelizować problem konkubinatu, ale zastanowić się, gdzie są przyczyny jego popularności." --- Odpowiem, choć zdaję sobie sprawę, że moja odpowiedź będzie wzbudzała kontrowersje. Odejścia od małżonków będą istniały, dopóki będziemy się trzymać dotychczasowo przyjętych ustaleń i tak długo jak będziemy to robić, tak też długo będą istniały rozwody, a potem konkubinaty. Ludzie okazują miłość w pewien szczególny sposób danej osobie. Żyjąc tą miłością i żyjąc z tą osobą oświadczają sobie wzajemnie deklarację wolności, a nie... zobowiązanie. Prawdziwa miłość zawsze jest wolna i nie da się jej pogodzić z obowiązkiem, który z samego założenia staje się już pewnym ograniczeniem wolności. Zawierając małżeństwo w Kościele ludzie powtarzają słowa przysięgi małżeńskiej, która nakłada na nich obowiązek dochowywania miłości, wierności i uczciwości po kres ich życia. Oczywiście sami podejmują taką decyzję i nikt ich do tego nie przymusza, ale jednorazowa przysięga, która wynikała z ich silnego przekonania w danym momencie, z czasem - jak pokazuje doświadczenie -  stając się zobowiązaniem zaczyna ciążyć. I nie ma co tu dywagować nad tym czy pewni ludzie są mniej czy bardziej nieodpowiedzialni niż inni. Życie samo zweryfikowało tę prawdę.
M
Milosc
5 marca 2015, 12:12
c.d. Żyjąc z drugą osobą w związku nieobjętym przysięgą małżeńską, ludzie dokonują wolnego wyboru kroczenia przez życie z daną osobą każdego dnia wciąż na nowo - i na tym polega rzecz - wolny wybór dwojga ludzi, a nie zobowiązanie najczęściej jeszcze czynione w obecności wielu świadków z obu rodzin, nie mówiąc już o tym, że na świadka powołuje się samego Boga. Skąd ludzie mają wiedzieć, jakie uczucia będą im towarzyszyły w przyszłości? Nie mogą tego wiedzieć, bo wszystko jest zmianą. Nie można obiecywać, że zawsze będzie tak samo, bo byłoby to kłamstwem samym w sobie. Nie można też wymagać od drugiej osoby, żeby dotrzymał umowy, bo byłoby to zmuszaniem do działania wbrew jej woli. To atak na godność i poczucie wartości, w dodatku obciążone karą za złamanie ślubów przed Bogiem. Jak pokazuje doświadczenie, prawa stanowione nie powstrzymują ludzi przed łamaniem przysięgi - czyż zatem nie pora pochylić się nad tą sprzecznością i uznać, że pogwałca ona prawa ludzkiej natury? Miłość jest nieograniczona, wieczna i wolna, z natury - tacy są też ludzie. I Bóg nie kocha nikogo bardziej od pozostałych - Jego miłość też jest bezkresna i bezwarunkowa. On nie wyklucza, a ogarnia swoją miłością każdego. Kiedy daje się drugiej osobie wolność, dajemy tę wolność również sobie. I stwarzamy się na nowo w najwspanialszej wersji i najwznioślejszej wizji. Taki jest cel człowieka i taki też jest cel życia.
JS
Just sayin
5 marca 2015, 12:44
Szkoda, że małżeństwo kojarzy Ci się z obowiązkiem, a wolność w miłości z możliwością zmiany zdania w każdym momencie. Powiem tak: miłość, która może zniknąć po paru latach nie jest Miłością, to zwykła nędza i niedojrzałość. Miłość to decyzja, że będziesz kochać ponad wszystko, pomimo wszystkiego. Ot prawdziwa wolność.
G
go
5 marca 2015, 12:55
Podpisujesz się słowem którego zupełnie nie rozumiesz. Bez urazy, ale nie masz pojęcia czym jest Miłość. Miłość na pewno nie jest uczuciem, choć uczucia Jej często towarzyszą.
CT
co to jest miłość
5 marca 2015, 12:56
~Miłósć pisze : ,,Skąd ludzie mają wiedzieć, jakie uczucia będą im towarzyszyły w przyszłości? '' Błędnie interpretujesz miłość , otóż miłość to nie uczucie, miłość to chęć czynienia dobra dla innej osoby, wręcz pragnienie dobra drugiej osoby mimo wszystko, mimo słabości tej osoby , mimo tego że uczucie do tej osoby chwilowo opadło , pomimo błędów popełnianych przez tą osobę itd... Uczucia są jak wiatr , przychodzą i odchodzą... Powtórzę miłość to nie uczucie, osoby które tak interpretują miłość istotnie moim zdniaem nie powinny zawierać związku małżeńskiego bo po prostu do niego nie dojrzały, powinny odbyć odpowiednie nauki przedmałżeńskie i wtedy mają szansę stworzyć kochającą się rodzinę.
A
andy
5 marca 2015, 12:58
Ech, poczytaj sobie może, co Jezus na ten temat mówi. Chyba, że za bardzo Cię to nie interesuje...
T
tak
5 marca 2015, 13:30
Twoja wypowiedź ma niewiele wspólnego z religią katolicką. Najwyższą wartością w tej religii jest Bóg i wiara w Niego a nie wolność: Będziesz kochał Boga swego z całego serca, z całej swojej duszy, ze wszystkich sił swoich a bliźniego swego jak siebie samego.  Wolność w Twoim wydaniu oznacza, że nie Bóg  lecz Ty  masz prawo  decydowania co jest dobre a co złe. Właśnie w ten sposób zgrzeszyli nasi prarodzice; uważali , że wiedzą lepiej od Boga.
M
Milosc
5 marca 2015, 15:54
Nie samo małżeństwo kojarzy się z obowiązkiem a sztuczne dochowywanie przysięgi małżeńskiej na siłę do grobowej deski, gdy tak naprawdę zainteresowani z upływem czasu widzą, że wspólne życie z różnych powodów dalej im nie służy. To dlatego wiele małżeństw podejmuje decyzję o rozwodzie. I nie ma tu nic do rzeczy, czy ich miłość była niedojrzała, bo miała prawo taka być - któż z nas np. nie "wiązał się" z kimś we wczesnym wieku wierząc, że to ten jedyny / ta jedyna. Można sobie gdybać nad dojrzałością do podejmowania decyzji, a i tak, jak widać, życie weryfikuje. Zgadzam się całkowicie z Tobą, że miłość to decyzja, że będziesz kochać ponad wszystko i pomimo wszystko i dla mnie taka decyzja jest pełnym rozumieniem wolności wyboru co do niej. Do tego jednak nie jest potrzebne małżeństwo, gdyż ono zniża się swoją miłość do poziomu gwarancji. I o to się rozchodzi.
M
Milosc
5 marca 2015, 16:22
Zauważ Andy, że tak Chrystus, jak i inni nauczyciele, wielcy mistrzowie czy jakkolwiek nazwać postaci, które odegrały olbrzymią rolę w dziejach ludzkości różnych religii i kultur, nie składali oświadczenia, jakiego wymaga od swoich wiernych Kościół, tj. że jedna osoba jest im droższa od pozostałych. Nie robili tego, ponieważ sam Bóg tego nie robi. Bóg nie wyróżnia, nie czyni sobie umiłowanej tej jedynej istoty, którą będzie kochał. Jezus też się nie ożenił, bo kochał wszystkich i o wszystkich modlił się do Boga Ojca. Małżeństwo wymyślili ludzie i w takiej formie, jaką mu nadali - instytucjonalnej, warunkowej, wyłącznej, bo ograniczonej do jednej osoby mimo wszystko po grób, ale za to jako rękojmia bezpieczeństwa - ono się po prostu nie sprawdza. Do Królestwa Bożego zaproszeni są wszyscy. Małżeństwo też zakładamy, że poniesie nas do krainy szczęśliwości, a jednak na dłuższą metę w wielu przypadkach tak się nie dzieje. Można się przy nim upierać nadal, oczywiście, ale można też wyciągnąć wnioski. Ja pochyliłam się nad tym i podzieliłam powyżej.
M
Milosc
5 marca 2015, 16:31
Masz rację, moja wypowiedź może nawet być przez niektórych nazwana bluźnierstwem dla religii katolickiej. Dlatego, że cele wielu ludzi rozmijają się z tym dokąd religia prowadzi. Religia nie pozwala za bardzo prawdziwie znać Boga i Go kochać, gdyż zrobiła z Niego wielką niewiadomą, której należy się też bać, bo się rozgniewa i strąci na wieczne potępienie.
M
Milosc
5 marca 2015, 16:39
Miłość nie stawia żadnych wymagań i dlatego właśnie jest miłością. Natomiast przysięga małżeńska to ślubowanie sobie rzeczy - a tego miłość właśnie nie robi. Cokolwiek robisz drugiemu - czynisz sobie. Czego odmawiasz drugiemu - odmawiasz sobie. Co jest dobre dla drugiego - jest dobre dla Ciebie, a co złe dla drugiego, jest też złe dla Ciebie. Jeśli pragniesz być miłością, będziesz czynił rzeczy podyktowane miłością i będziesz to czynił z innymi, nie dla innych.
W
wierny
5 marca 2015, 12:05
Dysydencki wobec KEP i biskupów , liberalny, postmodernistyczny, POprawny deon przechodzi sam siebie. Grupka jezuitów prowadzących deon i ich najemnicy - jak Żyłka - czy sie różnią od Wyborczej czy TVN lub TP? Może nawet sieją większy zamęt i zgorszenie bo firmuje go grupka otwartych na wszystko jezuitów?
W
wierny
5 marca 2015, 12:06
wygwiazdkowane przez cenzurę słowo można zastąpić słowem kontestujący, nie zgadzający się z KEP i biskupami
K
kolorowe_kredki
5 marca 2015, 12:14
Tak, najlepiej wyzywać, oburzać się, dodać trochę teorii spiskowych i szczyptę dramaturgii w wypowiedzi i mamy idealnego Polaka-Buraka :D Mój kraj, taki piękny <3 Moi rodacy, tacy wspierający <3 Nic dziwnego, że ci którzy mają otwartą głowę i trochę szacunku do samych siebie planują emigrację fizyczną i mentalną od wszystkiego co burakowe. Tak źle...
M
monika
5 marca 2015, 12:20
bravo, DEON to jest jakies nieporozumienie
W
wierny
5 marca 2015, 12:37
~wierny  ~wierny 12:06:27 | 2015-03-05 wygwiazdkowane przez cenzurę słowo można zastąpić słowem kontestujący, nie zgadzający się z KEP i biskupami
A
asd
5 marca 2015, 11:51
W Piśmie Świętym mamy wiele wypowiedzi o piekle. Nie można ludzi oszukiwać, że grzech nie jest grzechem. To zaś tak na prawdę proponuje autor tekstu. Oczywiście Kościół działa na różnych polach, ale da się odczuć, że o tej sferze zdecydowanie mniej.  "Męki cierpię w tym płomieniu" (Ew. Łukasza 16, 24). „Syn Człowieczy pośle swoich aniołów i zbiorą z Królestwa jego wszystkie zgorszenia, i tych, którzy popełniają nieprawość, i wrzucą ich do pieca ognistego; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Ew. Mateusza 13, 41-42). „Tak będzie przy końcu świata; wyjdą aniołowie i wyłączą złych spośród sprawiedliwych, i wrzucą ich w piec ognisty; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Ew. Mateusza 13, 49-50). „Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom" (Ew. Mateusza 25, 41). „Plewy spali w ogniu nieugaszonym (Ew. Mateusza 3, 12). „W ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego (2 List do Tesaloniczan 1, 8-9). „Pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu i będzie męczony w ogniu i w siarce wobec świętych aniołów i wobec Baranka. A dym ich męki unosi się w górę na wieki wieków i nie mają wytchnienia we dnie i w nocy (Obj. Jana 14, 10-11). „I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć. I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego" (Obj. Jana 20, 14-15). „Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga" (Objawienie Jana 21,8).
A
andrzej
5 marca 2015, 12:12
Tacy jestesmy Ewangelia sobie,materializm sobie.Niestety wzorcow co raz mniej.Ja jestem w związku sakramentalnym szczęsliwym.I tak to widzę.Pozdrawiam!
A
allUneedisLOVE
5 marca 2015, 11:44
A czy wiecie, że to nasze przykazanie "nie cudzołóż" w wielu innych językach przetłumaczone zostało tak, że rozumiane jest jako relacja seksualna 2 osób, z których conajmniej jedna jest w związku malżeńskim (więc grzech popełnia ten kto nawiązuje takaa relację z osobą będącą w związku małżeńskim, jak i osoba która jest w związku małżeńskim i dopuszcza się zdrady małżonka), a nie tak jak u nas - przy zastosowaniu wykładni rozszerzającej - cudzołóstwo to każdy seks pozamałżeński czyli ten tak poważnie i staropolsko brzmiący "konkubinat"? A co jeśli te nasze wszystkie rozkminy to bzdura i wszystko jest skutkiem błędu tłumacza? :) Ale by bylo...
N
Natalia
5 marca 2015, 11:58
"Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołustwa." Mt 5,27-28 Więc, nawet jeśli mojżeszowe "nie cudzołuż" miałoby mieć taki wydźwięk jak piszesz, to Jezus zdecydownainie rozbudował jego znaczenie. :)
M
mary_ann
5 marca 2015, 12:26
Nie chodzi o to, jak to przekładano, ale przede wszystkim o to, co było w oryginale. W przykazaniu szóstym (oryginalnie - siódmym), "tin' af lo' - ang: "you shall not commit adultery" mowa jest o cudzołóstwie w małżeństwie: "Adultery refers to sexual union between a married person and someone other than his or her spouse. The penalty for adultery was severe (see Deut. 22:22, Lev. 20:10)." http://www.hebrew4christians.com/sc<x>ripture/Torah/Ten_Cmds/Seventh_Cmd/seventh_cmd.html
M
Mm
5 marca 2015, 12:29
a co Ci podpowiada sumienie?
A
allUneedisLOVE
5 marca 2015, 12:51
To, że miłość, którą darzą się osoby w konkubinacie nie jest w niczym gorsza niż miłość osób, które zawarły małżeństwo i nie pasuje mi tu piętnowanie osób, które zdecydowały się na taki związek. Pewnie małżeństwo jest na plus, ale konkubinad powinien zostać neutralny. Mam wrażenie, że wszyscy co tu się tak burzą uważają konkubinat za jakieś rozpasanie, wolny związek, przygodny seks, totalną rozpustę, brak moralności, zasad itp. itd. Po prostu nie mogę się z tym zgodzić, bo tak nie jest.
T
tak
5 marca 2015, 13:40
Zacytuj z Pisma Świętego słowa Jezusa , które by potwierdzały  to co wyżej napisałeś. Zauważ, że jeżeli Jezus tak nie uważał jak Ty, to tworzysz własną religię, więc albo się doucz co to jest religia katolicka , albo nie zawracaj sobie głowy katolickim portalem.
H
heretyczka-nie-z-wyboru
5 marca 2015, 15:20
Hej, ~allUneedisLOVE, witaj w klubie - też już parę razy usłyszałam, że nie mam czego szukać w katolicyzmie, kiedy mówiłam, że miłosierdzie jest najważniejsze i nie powinnismy innych osądzać (twierdził tak zresztą też jeden mądry gość z Nazaretu... Jezus mu było na imię). Coś się w polskim katolicyzmie poważnie pomieszało. Gdyby polski Kościół zobaczył grupę ludzi chcących ukamienować nierządnicę, to zatrzymałby ich tylko na chwilę, po to, żeby móc jej powiedzieć jak bardzo grzeszy, no bo przecież zło trzeba napiętnować. A potem poleciałyby kamienie.
A
allUneedisLOVE
5 marca 2015, 20:08
A ponoć ta nasza religia to milość do bliźniego, a nie cytowanie wyuczonych wersetów z Pisma Świętego. W całej tej zawiści wypływającej z komentarzy widzę tylko jedno: polowanie na czarownice, wyzywanie od heretyków i przerzucanie się wersetami o piekle. Bardzo zniechęcające.
A
allUneedisLOVE
5 marca 2015, 20:24
Bez kitu. :) Przykre to, ale coż poradzić. Takie mamy społeczeństwo. Wszyscy są ekspertami od polityki, sportu i od Boga. ;)
T
tak
5 marca 2015, 21:31
 Twoje wymysły nie mają pokrycia w faktach. Uogólniasz swoje oskarżenia a użalasz się, że inni to robią.
T
tak
5 marca 2015, 21:42
Miłośc bliźniego nie jest zaprzeczeniem cytowania wersetów. Pismo Święte po to dał nam Bóg abyśmy żyli według wyłożonych w nim prawd. Zatem jeżeli nie wprujesz na pamięć tego co tam jest napisane , to braki będziesz uzupełniał swoimi pomysłami a to już jest ogromne niebezpieczeństwo bo zastępowanie woli Boga swoimi pomysłami. Stawianie się ponad Bogiem. Wmawianie tym ,którzy się z Tobą nie zgadzają, że są zawistni jest niesprawiedliwe. Niby czego ja Ci mam zazdrościć? O co być zawistny?  Chrystus nakazał nam w trosce o zbawiennie , czyli szczęście bliźnich wytykać im zło, jeżeli je czynią. Nie z powodu  wyższości, lecz z troski o nich. Czy Ty na prawdę wierzysz, że ludziom sprawia przyjemność upominanie innych. Sam widzisz jaką agresją ludzie na tym portalu reagują na uwagi nawet nie skierowane do nich bezpośrednio. Zabawne jest to, że Ci agresywni nie widzą swojej agresji, lecz agresywnie wypominają agresję innym, albo jak Ty zawiść.
A
asd
5 marca 2015, 11:44
kolejny artykuł na deonie w duchu pozwalajmy na wszystko, piekła nie ma, to co mówił Jezus o konsekwencji grzechu najlepiej ukryć
A
andrzej
5 marca 2015, 11:43
Tu już zadne bilbordy ani dyskusje nic nie zmienią.Zachlysneliśmy się tą demokracją zachodnią po 1989 roku,na nic nauki kościoła,skoro w tych sprawach wszystko idzie w odwrotnym kierunku.Uważam że brakuje w kościele  takich autorytetów   jak np Śp ks TISZNER itp..Nawet za PRL-u konkubinat byl marginesem.Kościoły byly pełne wiernych.Ale co zrobic skoro pasterze kościoła zajmują się czm innym niż tym do czego zostali przez Pana Boga powolani.TAKIE STADO JACY PASTERZE.Co prawda nie wszyscy.
L
Lena
5 marca 2015, 11:39
Popieram w 100%. "Zamiast rzucać kamieniami, postarajmy się ludziom pomagać." To samo dotyczy też się atakowania kobiet, które chcą dokonać aborcję bądź zrobiły to. Szczerze mam już dość ludzi, którzy stoją na ulicach ze zdjęciami martwych dzieci - to nic innego jak przemoc, kamieniowanie grzesznika. (co do aborcji to chodzi mi o to, że zamiast robić takie manifestacje mówmy o tym jakie zalety ma macierzyństwo i jak możemy pomóc kobiecie, która np. będzie sama wychowywała dziecko itd.) Postarajmy się nie oceniać, a POMAGAĆ, tak jak robił to Jezus. Bóg uczy nas milości, a nie nienawiści i przemocy. Dlaczego nie mówimy takim osobom "dasz radę, pomogę Ci".  Czemu tak blędnie jest odbierane Pismo Święte? Kim my jesteśmy by oceniać drugą osobą? 
L
LordMirdalan
5 marca 2015, 11:42
pomagać w jaki sposób? mówiąc, że to nic złego, bo wszyscy tak robią? Co jest złego w tych billboardach? To, że mówią prawdę? W dzisiejszych czasach katolikom trzeba przypominać co jest grzechem, bo najwyraźniej zapominają.
M
Monika
5 marca 2015, 11:43
to nie jest ocenianie, czy tego nie rozumiecie? TO JEST JEDYNIE PRZYPOMNIENIE PRAW BOZYCH, ktore nie nie sa dzisiaj wypelniane, anie respektowane, to nie jest uderzenie, a przypomnienie. Co do aborcji, to pokazanie jak to wyglada,bo moze nie kazdy wie, cos ie dzieje z malym czlowiekiem... BOG, ANI JEZUS, nie sa tak jak myslicie ojjojoj zgrzeszyles, ojojj jak mi przykro, Bog jest sprawiedliwy i mowi otwarcie o Twoim grzechu, a nie miedzy wierszami
L
Lena
5 marca 2015, 11:48
a myślisz, że takie osoby nie wiedzą, że jest to grzechem? nie róbmy z ludzi osób ubezwłasnowolnionych, które nie mają świadomości nad swoimi czynami. każdy z nas ma swoje sumienie. nie robi się takich rzeczy bez powodu. a Ty Moniko i LodzieMirdalanie nigdy nie zgrzeszyliście? chyba rozmawiam ze świętami za życia...
M
Monika
5 marca 2015, 11:50
jestem przekonana, ze odrzucaja taka mysl, nie chca zmienic swojej sytuacji, wiec po prostu zapominaja i zyja w grzechu. Obejrzyj film z Ojcem Pio, on nie glaskal po glowie,a wrecz wyganial szatana bardzo brutalnie
L
Lena
5 marca 2015, 11:58
skąd możesz wiedzieć co myśli taka osoba? ludzie boją się samotności, bo nie znają prawdziwej miłości Boga. znam wielu ludzi żyjących w konkubinacie, rozmawiałam z nimi i mówiłam im o tym, że żyją w grzechu. każda z tych osób mówiła mi, że wie o tym, ale boi się tego, że będzie kiedyś samotna, sama... bez nikogo. cięzko jest pomoc takiej osobie, bo trzeba jej pokazac jak wielka jest milosc Boga. Modle sie za takie osoby, ktore zyja w konkubinacie, ale ich nie potepiam i nie oceniam. staram sie z calego serca pomoc, mowie im dobre slowo...  moim zdaniem to jedyne dobre rozwiazanie.  a jakbys Ty sie czula Moniko, jakby ktos robil bilbord z grzechem, ktory Ciebie dotyczy? (a dodatkowo wszyscy Twoi znajomi, by wiedzieli, że żyjesz w tym grzechu - tak jak jest z parami żyjącymi w konkubinacie)
M
monika
5 marca 2015, 12:02
by mi po prostu o tym przypominal, a wiem ze zyja dalej i o tym grzechu zapominaja. Znam takich ludzi wiec wiem, ze odrzucaja kazda stanowcza mysl Boza,.. BOG JEST SPRAWIEDLIWY, maja szanse za zycia by cos zmienic ...ps. nie oceniam pozdrawiam
D
Daniel
5 marca 2015, 12:03
Czy zapominamy, czy pamiętamy... Jesteśmy wszyscy grzesznikami i czyści jak śnieg nie będziemy bo uważamy by nie zgrzeszyć. Tylko Pan Jezus może nas zbawić od grzechu. Sami nie damy rady sobie zasłużyć na pójście do nieba... Ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! Oczywiście lepiej nie współrzyć przed ślubem, bo nie darujemy siebie w pełni i narzeczeństwo to czas przygotowania. A nasze ciało to nie cukierki, by rozdawać je każdemu. To dar od Boga i podarowanie jego komuś to sprawa poważna. Kto tak patrzy na seks przed, czy po ślubie... Marzy by "zrobić to" po ślubie i nadać temu wielkie znaczenie! Wspólne mieszkanie przed ślubem też nie pomaga.. Nie musimy dowiedzieć się wszystkiego o niej lub nim przed ślubem. Uczymy się ją/jego kochać przez całe życie! Czas oczekiwania wzmacnia!
T
tak
5 marca 2015, 21:44
Następna, która insynuuje , że ktoś tu chce rzucać kamieniami. Jeżeli to prawda co tu insynuujesz to gdzież są ci ukamienowani? Szanuj prawdę.
M
Monika
5 marca 2015, 11:38
JUZ OD DAWNA ODLAJKOWAŁAM DEON! nie jest on zgody z wola kosciola, ani Biblii, a jest to jakis TWOR, wytwor, bagatelizujacy ogromne problemy, unowoczesniona mysl, splaszczajaca prawde i prawdy moralne, a przede wszystkim obrazajace Boga. Kosciol i Pismo, zawsze beda konserwatywnym funamentem, a przetlumaczanie przez kolejne osoby ich mysli i interpretacje, nie sa zgodne z wola Boga i wypaczaja prawdy moralne. Ludzie "szukajacy" moga mylnie poznawac przez Was obraz Kosciola i Boga. Radze wypisac sie z tego miejsca!
R
raf
5 marca 2015, 12:06
uuuu..oszołom..szoł :)
AJ
arcybiskup Józef Wesołowski
5 marca 2015, 11:37
Mam pytanie, czy wspomaganie biednych chłopców drobnymi datkami jest grzechem?
P
Paweł
5 marca 2015, 11:26
Powinno być "Żyjesz w konkubinacie? Jezus Cię kocha. Przyjdź na spotkanie..." To jest wyjście! A nie piętnowanie takim billboardem. Bez sensu...
Jack French
5 marca 2015, 11:30
Powinno być: "małżeństwo i wierność to najlepsza inwestycja w historii' 
RC
róbta co chceta Jezus nas koch
5 marca 2015, 11:36
aha, to idźmy dalej: "Kradniesz? Jesus cię kocha", "nie płacisz podatków? Jezus cię kocha", "Mordujesz jak islamiści? Nie martw się Jezus cię kocha".
Jack French
5 marca 2015, 11:36
<facepalm>
L
LordMirdalan
5 marca 2015, 11:43
Nie wiem co tu mają do rzeczy podatki, ale reszta ok. :P
5 marca 2015, 12:08
I facepalm i nie facepalm. Ja rozumiem, że ludzi na pewnym poziomie intelektualny to FP, ale postępująca pauperyzacja intelektualna skutkuje w ten sposób, że narasta takie właśnie łopatologiczne "rozumienie".
Jack French
5 marca 2015, 12:17
still facepalm
5 marca 2015, 12:31
Jeśli się nie dostosowuje przekazu do poziomu odbiorcy i np. przedszkolaka zamęcza Szczególną Teorią Względności, to w mojej opinii FP należy się głównie nie przedszkolakowi, a przekazotwórcy.
Jack French
5 marca 2015, 12:38
Facepalm należy się tokowi myśleniowemu, który zakłada, że promowanie wartości pozytywnych jest równoznaczne z aha, to idźmy dalej: "Kradniesz? Jesus cię kocha", "nie płacisz podatków? Jezus cię kocha", "Mordujesz jak islamiści? Nie martw się Jezus cię kocha".
5 marca 2015, 12:43
Dlatego też napisałem, że to nie tok myślenia, a obserwacja zjawisk zachodzących w rzeczywistości.
Jack French
5 marca 2015, 12:56
Czyli zachodzi spaczona obserwacja zjawisk zachodzących w rzeczywistości.
5 marca 2015, 12:58
Akhem - pogarszający się poziom edukacji to wedle Pana spaczona obserwacja? Natrafił Pan na niedawny memik w którym studenci dziennikarstwa kompromitują się brakiem elementarnej wiedzy geograficznej?
Jack French
5 marca 2015, 13:15
Pogarszająca się edukacja w wymiarze ogólnikowym oczywiście następuje i to dość dramatycznie. Proszę mi wyjaśnić powiązanie pomiędzy dogorywającą edukacją a tokiem myślenia o którym rozmowa?
5 marca 2015, 13:23
Pan poważnie nagina kontekst: aha, to idźmy dalej: "Kradniesz? Jesus cię kocha", "nie płacisz podatków? Jezus cię kocha", "Mordujesz jak islamiści? Nie martw się Jezus cię kocha" pojawiło się w odpowiedzi na konkretną propozycję: Powinno być "Żyjesz w konkubinacie? Jezus Cię kocha. Przyjdź na spotkanie..." To jest wyjście! A nie piętnowanie takim billboardem. Bez sensu... Tok myślowy jest oczywisty - zastąpiono jeden grzech: konkubinat innymi osadzając jest w analogicznym 'przymilnym' konktekście. Czy o to Pan pyta?
T
tak
5 marca 2015, 13:49
I od razu konkubenci wejdą w związki małżeńskie. Naiwne.
5 marca 2015, 13:51
a celibat i czytość?
Jack French
5 marca 2015, 14:39
<facepalm again> Co to w ogóle za tok ma być? Gdzie tu jakaś logika. To niby po opublikowanym bilbordzie konkubenci od razu weszli w związki małżeńskie, tak? eh
Jack French
5 marca 2015, 14:40
Bilbordów i akcji powinno być dużo. Na każde z dróg, jakie prowadzą do Boga. A nie jeden bilbord piętnujący grzeszników. O to chodzi, a nie o szczegóły co dokładnie będzie napisane. 
Jack French
5 marca 2015, 15:25
No właśnie o to pytam, bo odpowiedź nie jest adekwatna do nadanej tezy. Nie ma nic wspólnego ze sobą: Jezus Cię kocha - przyjdz, do: -Jezus Cie kocha, rob co chcesz. To jest naginanie kontekstu.
5 marca 2015, 16:53
Teraz rozumiem. Rozsądna uwaga, ale znów tylko dla odpowiednio ukształtowanych umysłów, ponieważ dla kiepsko ukształtowanych 'Jezus Cię kocha' implikuje m.in. "prawo" do 'olania' reszty. W kategoriach odbioru przez słabo wyrobiony ogół nie robi to większej różnicy, obawiam się.
Jack French
5 marca 2015, 17:15
Pełna zgoda.
T
tak
5 marca 2015, 22:49
Twoje hasło jest zbyt handlowe za bardzo odbiega od wizji miłosci sw. Pawła w liscie do Koryntian
W
wert
5 marca 2015, 11:25
Afirmacja zamiast negacji. Duch Ewangelii. Pokażmy wartość małżeństwa, a nie bezwartościowość konkubinatu.
Jack French
5 marca 2015, 11:37
Dzięki za skrótowe zobrazowanie tego, czego nie umiałem ująć w jednym zdaniu.
KO
Krytyk obłudy
5 marca 2015, 11:17
Milczenie wobec zła, to przyzwolenie na nie. Myślę, że jest potrzebna, aby ludzie wyszli ze strefy komfortu życia "na kartę rowerową". Kampania nie jest skierowana przeciwko konkretnej osobie. Uświadamia ważny problem w społecznościach ochrzczonych. Przykład z prostytutką jest zupełnie nietrafny.
Wojciech Banasik
5 marca 2015, 11:12
Bardzo dobra akcja. Uświadamia ludziom prawdę, zmusza do zastanowienia się, nie pozwala chować głowy w piasek i udawać, że nie ma problemu. Panie Piotrze Żyłka, ewangelizacja to nie jest podlizywanie się grzechowi.
KG
ks. Grzegorz Kocięcki
5 marca 2015, 11:05
Mam pytanie. czy lizanie ministranta w ucho jest grzechem?
K
ksiądz
5 marca 2015, 11:14
Oczywiście, grzechy zasadniczo w Kosciele dotyczą seksu. Innych nie ma, bo się o nich bilboardów nie robi.
D
Dk
5 marca 2015, 11:03
Jasne przestańmy w ogóle mówić o grzechu i zapomijmy o dekalogu i o jego zobowiązaniach...... ciekawa myśl nawet Luter na to by nie wpadł....
R
rrrrrrrrrrr...
5 marca 2015, 10:52
Konkubinatowy strzał w Żyłkę (taki tytuł lepiej oddaje rzeczywistość).
J
Jarek
5 marca 2015, 10:41
Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień... Im ktoś głośniej krzyczy o grzechach innego tym sam ma więcej do ukrycia. Seryjnego mordercę, gwałciciela lub "papierowego" męża, który notorycznie zdradza swoją żonę jeśli żałuje za swoje czyny można rozgrzeszyć a za błędne decyzje powzięte w młodości chcecie palić ludzi na stosie.
Pękłami Żyłka
5 marca 2015, 10:47
Mam grzechy i mówię o nich innym. Ktoś kto jest bez grzechu może upominac innych - naprawdę, taki jest sens wezwania Jezusa?!
T
tak
5 marca 2015, 11:03
Upominanie nie jest paleniem na stosie . Coś Ci się pomyliło.
T
tomtom
5 marca 2015, 11:06
"Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem" to pierwsza część. Chwilę później Pan Jezus mówi: "Idź i nie grzesz więcej"...
M
Maciej
5 marca 2015, 10:36
Upominanie grzeszących, to jeden z naszych obowiązków, płynących z miłosierdzia! I taki jest cel tej kampanii, której pod względem formy niczego nie można zarzucić. A patrząc na konwulsyjne ruchy wielu środowisk (niestety również niektórych osób wewnątrz Kościoła) uderzenie w szatana musiało okazać się wyjątkowo celne!
5 marca 2015, 10:51
Naszym obowiązkiem jest doskonalenie siebie, a nie stygmatyzowanie  innych grzechem.
M
MAciej
5 marca 2015, 11:23
Stygmatyzuje się grzechem ten, kto go popełnia, a nie ten, kto zło nazywa złem. Upominanie grzeszących jest obowiązkiem każdego katolika i to sformułowanym wprost w Piśmie świętym! Doskonalenie siebie to jedno, ale nie znaczy to, że możemy biernie patrzeć, gdy nasi bracia prostą drogą idą do piekła.
T
tomtom
5 marca 2015, 10:32
To niebywałe, jakie wielkie poruszenie budzą dwa proste słowa prawdy oraz przypomnienie jednego z Bożych Przykazań...
Pękłami Żyłka
5 marca 2015, 10:32
I jeszcze to mądre zdanie wymaga komentarza: "Nie chodzi o to, żeby bagatelizować problem konkubinatu, ale zastanowić się, gdzie są przyczyny jego popularności. Czy problemem nie jest to, że nie potrafimy pozytywnie przyciągać?". Bardzo odkrywcze! A dlaczego ludzie kradną, czy nie dlatego, że nie potrafimy pozytywnie przyciągać? A dlaczego są wojny, czy nie dlatego, że nie potrafimy pozytywnie przyciągać?: -))))) Ciekawe, że pomimo pozytywnego przyciągania naszego Mistrza Pana i Jemu nie udało się pozbawić świata wszystkich jego mankamentów (eufemistycznie mówiąc). Tak to jest, kiedy bardzo chce się napisać tekst, ale za krótko się nad jego treścią myślało: -). Kłania się stara, sprawdzona szkoła Tygodnika Powszechnego: -)).
5 marca 2015, 10:51
Czy ofiara gwałtu nie powinna się zastanawiać dlaczegóż to nie potrafiła pozytywnie przyciągnąć sprawcę gwałtu do niepopełnienia go, czy może podobnie do Pana Żyłki zaskorupieni w imperatywie pozytywnego przyciągania w końcu by się puknęli w czoło, że nie wszystko niedoborami umiejętności pozytywnego przyciągania da się załatwić?
Jack French
5 marca 2015, 11:13
Kobieta zgwałcona nie jest winna tego, że gwałt dokonano. Winnym tego jest oprawca, którego edukacja, organa ścigania, lekarze, środowisko i rodzina nie zanalizowali, nie dostrzegli zagrożenia, lub sami go wytworzyli w nim.  Odwraca pan kota ogonem nieadekwatnie do omawianego problemu.
5 marca 2015, 12:13
Wskazuję tylko na absurdalne manowce zbytniego zafiksowania na imperatywie "zwiększania wysiłków pozytywnych", na krawędzi którego m.in. twórczość Pan Żyłki się porusza. Nie wszystko da się złatwić "zwiększaniem wysiłków na rzecz pozytywnego przyciągania".
Jack French
5 marca 2015, 12:19
Zgadzam się w 100%. Ale tutaj doszło do ewenementu, ponieważ nie spotkałem się z pozytywnym zachęcaniem ludzi do dobra, tylko wpierw wywalono grubą armatę. A więc obecnie w Polsce 5% działań to 'ukryte' w salkach kościelnych działania ludzi typu warsztaty małżeńskie, kaznodzieje o wartościowych kazaniach, oraz 95% to ten pojedynczy bilbord.  Bo taki stopień rażenia mają te akcje.
5 marca 2015, 12:36
Redukując sprawę do wycinka życia rodzinnego ma Pan zapewne rację, ale ja to postrzegam w perspektywie całej aktywności 'zewnętrznej' Kościoła, a w takiej perspektywie to, w moim oczuciu, przekaz KK jest sparaliżowany zniewieściałym, zinfantylizowanym miłościzmem i takie inicjatywy to pojedyncze jaskółki zaledwie.
Jack French
5 marca 2015, 12:40
Gdzie pan dostrzega zewnętrzne akcje KK? Pytam poważnie, ponieważ ja ich niestety nie dostrzegam. Dostrzegam tylko działania papieża, które są intensywne i wg mnie słuszne. Ale to nadal daleko od naszego rodzimego podwórka.
5 marca 2015, 13:27
Prosze wybaczyć, ale nie będę tymczasowo rozwijał wypączkowującego właśnie wątku. Prosze mi pozwolić przypomnieć, że skrytykowałem niezdrowo uogólniany imperatyw "pozytywnego przyciągania".
Jack French
5 marca 2015, 14:46
Sęk w tym, że to od siebie silnie zależy. Mówi pan o absolutyźmie jaki rzekomo występuje w przestrzeni, jakoby był wyłącznie 'tępo pozytywny'. Więc ja pana pytam, gdzie pan coś takiego odnajduje? Bo ja nie widzę działań KK na tym polu, a tego trzeba. Tutaj wszyscy jesteśmy winni, że rozmawiamy o jednym bilbordzie, skoro ich i innych akcji powinno być tysiące, setki tysięcy na przestrzeni wielu lat.  Nie zachodzi żadne przygłupawe radoszczenie itp, tylko od nas zależy wybór drogi, jaką będziemy docierać na zewnątrz KK.  Tutaj afirmowana jest afirmacja i tyle. Największy problem taki, że tak naprawdę prawie nic się nie robi z tym. Niech mi pan powie, jakie są większe szanse na przyciągnięcie uwagi i obdarzenie nadawcy jakimś drobnym zaufaniem ze strony odbiorcy. Kiedy mamy sytuacje, w której bilbord na ulicy obraża go, że jest grzesznikiem i daje mu do zrozumienia, że jest nic nie wart w oczach Boga i nas KK, czy kiedy zobaczy, że małżeństwo to super sprawa, warta wyrzeczeń, ale dająca więcej, niż lokaty na najlepszych oprocentowaniach?
5 marca 2015, 15:01
Muskając jedynie odpowiedź, bo sprawa jest znacznie głębsza: z jednej strony ma Pan np. ŚDM wkrótce w Krakowie, coroczne już spotkanie w Legnicy - gromadzące kilkaset tysięcy uczestników (o ile się nie mylę), robione w atmosferze takiego właśnie pacyfistycznego, przymilnego Chrześcijaństwa, co to nie potępia i o grzechu nie mówi, a z drugiej kilka (o ile mnie pamięć nie myli) billboardów i żale, że Kościół stracił doskonałą okazję, by znów o grzechu milczeć. Kilkaset tysięcy vs. kilka.
Jack French
5 marca 2015, 15:33
Dobrze, a więc: Bilbord to projekcja Episkopatu Polski, o niego szczegółowo pytałem. Lednica nie jest dziełem EP, tylko o.Góry. Sam za nią już nie przepadam, ale jest i robi też dużo dobrego, oddaje tutaj honor. ŚDM to sprawa zewnętrzna, ona nam została dana od zewnątrz i super. Będzie z tego coś wielkiego, w to wierzę i tego chcę. Ale żeby sprecyzować, co nasz prywatny, polski KK robi aby wychodzić do ludzi? W jakim stanie jest nauczanie na katechezach, w jakim stanie są nauki przedmałżeńskie, w jakim stanie są wspólnoty dla młodych małżeństw (te dla starszych mają się nawet całkiem nieźle - i super). I teraz wracając do bilbordu - podkreślam raz jeszcze, zgodziłbym się na niego, to znaczy nie buntowałbym się, gdyby tylko poprzedziło go kilkadziesiąt tego typu akcji wcześniej, których sensnem byłaby afirmacja Boga, dobra, która od Niego płynie i tego, co On nam może dać. Dopiero później ludziom strzelić z armaty, że jak to się odrzuca, to są tego pewne, konkretne i nieprzyjemne konsekwencje. A tutaj mamy odwrócony bieg. Najpierwsz obuchem w twarz i oczekiwanie, że znokautowany uśmiechnie się i powie: Jezus jest moim Panem i Zbawicielem! Na koniec co do kilkaset tysięcy vs kilka. Lednica przyciąga rocznie mniej niż sto tysięcy ludzi. ŚDM będą jednorazową przygodą. Bilbord przez media zostanie dostarczony do większości polskich domów. Kilkaset tysięcy (wliczam zewnętrzny ŚDM) vs. miliony
M
magda
5 marca 2015, 10:32
W dzisiejszym świecie zanika świadomość grzechu, akcja skierowana jest do katolików którzy traktują Boga jak dobrotliwego staruszka i w zamian za pójscie w niedziele do kościoła "zarobią" sobie na życie wieczne a w ciągu tygodnia żyją po swojemu. To nie jest straszenie grzechem, to uświadomienie niepopularnej prawdy, wreszcie ktoś sie odważył...
F
Frank
5 marca 2015, 10:30
Autor artykułu to by raczej nikogo nie wysłał do spowiedzi do ojca Pio, bo ryzykowałby tym, że penitetent zostałby dośc mocno "urażony" co najmniej besztaniem, a byc może nawt kopniakiem (co czasem o. Pio stosował).
A
Anna
5 marca 2015, 10:32
Ale jakoś nie przeszkadzało to ludziom walic do niego drzwiami i oknami.
T
tak
5 marca 2015, 11:10
I tym O. Pio "przyciągał do siebie", bo mnóstwo ludzi marzyło o tym aby się u niego wyspowiadać, aby im wskazał właściwą drogę , czasami  kopniakiem. Ci, którym brak pokornego  przyznania się do swojej słabości nigdy tego nie zrozumieją.
M
mały
5 marca 2015, 10:27
Boję się że ktoś tu zapomniał że "akcja wywołuje reakcję" tylko patrzeć jak ktoś "wysmoli" plakat piętnujący słabości naszych Duszpasterzy, przecież oni też są ludźmi. I tak będziemy sobie nawzajem wytykać? Wydaje mi się że chyba nie tędy droga.
G
Gosia
5 marca 2015, 10:24
Kryzys wiary, który nastąpił wynika z tego, że mówi się wprost czym jest grzech i jaka kara za niego nas spotka. Jaki ma być lud wiernych, skoro Kościół jest taki nijaki... ni to ciepłe ni to zimne, chcesz to nie musisz, może to może tamto. Podejście "tolerancyjne", ekumenizm i protestantyzacja KK, które nastąpiły Po Vaticanum II doprowadzą do szybkiego upadku. Polecam Tradycyjne podejście do KK, zwłaszcza to sprzed Soboru oraz uczestnictwo we Mszach Św. odprawianych w Nadzwyczajnej formie rytu Rzymskiego. 2000 lat temu Chrystus Pan dokonał sam ofiary a ludzie tylko na to patrzyli... Chciejmy w dzisiejszych czasach na nowo odkryć tajemnicę ofiary dokonującej się na ołtarzu podczas Mszy Świętej. Gorąco polecam, to jest teraz jedyny kierunek i ratunek przed laicyzacją i modernizmem. 
T
tom
5 marca 2015, 10:20
Skoro opuści ojca i matkę - najbliższe osoby to dla czego nie może potem opuścić obcej, złej kobiety?
FM
Franciszek Małyzbyszek
5 marca 2015, 10:15
Dlaczego autor tekstu nie polemizuje z autorem dekalogu, a bije "słabych" autorów bilboardu, przecież: Nie cudzołóż, to mało atrakcyjne, mało zachęcający przekaz tam umieszczony!?: -)) Po drugie, takie gadanie: "tak maci ewangelizować, ja wam powiem jak", jest śmieszne. Może niech każdy działa tak, jak mu Duch Święty podpowiada, co? (Przemądrzały) Autorze?  I na koniec. Autor pisze, pchany zda się nieuświadomioną potrzebą przedstawiania światu swoich słusznych pogladów na wszystko: -): "Chrześcijaństwo z kolei nie jest jakimś opresyjnym systemem z nagrodami i karami, w którym musimy na wszystko sobie zasłużyć, a jak jesteśmy niegrzeczni, to zły Bóg się na nas wkurza i zaczyna się na nas mścić". Przepraszam, to i to z tej kampanii wynika?
FM
Franciszek Małyzbyszek
5 marca 2015, 10:17
"z Autorem Dekalogu" (rzecz jasna, być powinno)
Jack French
5 marca 2015, 10:11
Kwestia jest taka: co przynosi ten bilbord. Moje wnioski, które zaobserwowałem, według kolejności natężenia: 1) w pierwszej kolejności widzę rozeźlenie ludzi, którzy czerpią nijako satysfakcję, że my (katolicy) dowaliliśmy poganom, że ich zmietliśmy, że niczym Tyson prawy sierpowy i leżą kwiczą, i te błędne przekonanie, jakoby teraz wszyscy z podkulonymi ogonami błagali o przebaczenie, nas 'świętych' katolików... 2) po drugie widzę niepokojący trend kolejnych kłótni wewnątrz, które raczej rozsiewają takie zażenowanie, dysmotywację, a nie energię i radość do działania 3) po trzecie widzę swoją tablicę na facebooku gdzie nie omieszkało się spotkać z komentarzami i dyskusjami na ten temat. Najbardziej uderzyły mnie komentarze osób, które żyją w konkubinacie, które z KK nawet miały coś wspólnego, obecnie już raczej nie. I po tej akcji, wedle ich słów mieć wspólnego jeszcze bardziej nie zamierzają mieć. To jest super owoc, gratuluje go twórcom.
E
Eilinel
5 marca 2015, 10:18
Hmmm. ad 1. To, że ktoś ma inny pogląd niż Ty nie oznacza, że jest od razu "szwarc" charakterem. Poza tym w ani jednej wypowiedzi nie spotkałam się z przesłaniem, jakoby osoby te miały błagac nas katolików o przebaczenie. Wiadomo, że błagac trzeba Boga. To duża manipulacja z Twojej strony. ad. 2. Bez komentarza. ad. 3. Nie należy oceniac potencjalnych owoców po wypowiedziach pełnych emocji i gniewu. Poczekaj aż kurz opadnie. Czasem może to trwac całe życie, a to jakie będą owoce wie tylko Bóg.
Jack French
5 marca 2015, 11:16
ad.1 - spotkałem się z takimi objawamy choćby w postach na tutejszym deonie. Zresztą sama treść bilbordu to nic innego jak 'dowalenie'. Jaka tutaj moja manipulacja? Odkryte karty, proste spostrzeżenia. Pan/i próbuje zmanipulować określając moją wypowiedź jako manipulacje. Słowo za słowo. ad.2 a szkoda ad.3. Ja nie oceniam potencjalnych owoców, tylko pisze jaki odzew empirycznie zostaje zauważony. Nikt nigdy nie wie co Bóg z tego zrobi. Ale tym tokiem rozumowania można powiedzieć, że nie wiemy co Bóg chciał dobrego uczynić poprzez Hitlera. Nie przemawia do mnie ten argument - nigdy. 
T
tak
5 marca 2015, 11:20
Celem Koscioła nie jest posiadanie jaknajwięcej zwolenników, bo ilość nie przechodzi w jakość. Członkiem KK może być jedynie ta osoba, która jest wierna jego doktrynie. Jezus Chrystus nie mówił róbcie co chcecie a i tak będziecie zbawieni. Jasno mówił : " Idź a nie grzesz więcej". Mówiąc "nie grzesz więcej" jasno  i precyzyjnie wskazywał nam , że istnieją wymagania bez spełnienia, których nie ma zbawienia
T
tak
5 marca 2015, 11:25
Niewierzący mają w nosie ten plakat więc nie rozpaczaj. On jest skierowany do ludzi, którzy w mniejszym lub większym stopniu są katolikami ,ale nie chcą żyć po katolicku, albo z braku wiedzy uważają, że konkubinat jest akceptowany przez KK.
Jack French
5 marca 2015, 11:31
Celem KK jest nawracanie mózgu i przyciąganie do Boga. I uwierz, że to pożywka dla wrogów KK i cios dla tych, którzy szukają Boga, a są daleko od niego.  I uwierz, że znam ludzi, których ten bilbord skrzywdził, którzy nie są katolikami.
E
Eilienl
5 marca 2015, 12:21
Po pierwsze w pkt pierwszym straszliwie generalizujesz, (zresztą nie pierwszy raz na tym forum). Mi się zrobiło przykro, ale o tym już nie myslisz, za to troszczysz się, żeby plakat z VI przykazaniem nie uraził osób żyjących w konkubinacie. W pkt 3 napisałeś: "To jest super owoc, gratuluje go twórcom.", po czym piszesz "Ja nie oceniam potencjalnych owoców". Otóż oceniłeś jednoznacznie, że są złe, a za chwilę zaprzeczyłeś sam sobie. Porównanie z Hitlerem jest od czapy, więc nie skomentuję. Do czego to doszło, żeby dyskutowac o tym, czy mówic ludziom o Boskich przykazaniach. Ech...
5 marca 2015, 12:40
1) informacja o grzechu przeznaczona jest dla wierzących a nie dla pogan... 2) to prawda, jak Episkopat coś zrobi, to jest atakowany 3) ludzie Ci byli przychylnie nastawieni do Kk tak długo jak nim nim nie przypomniał jakiejest nauczanie Kk?
Jack French
5 marca 2015, 12:45
Jeśli zrobiło Ci się przykro, to szkoda, na pewno to nie był mój zamiar. Natomiast nie generalizuje, tylko powtórzę raz jeszcze: empiryczne fakty,które mogę zacytować, wysłać linki itd itd. To nie jest generalizacja, to jest przytaczanie faktów, które mnie dotykają. To, że mi się zrobiło przykro jak zobaczyłem ten plakat powoduje, że nasze przykrości raczej nie mają żadnej wartości. Gdyby na bilbordzie wypisano dosłownie dekalog, nikt by się nie zbulewersował z nas katolików, ani nikt spoza KK kto ma szacunek i godność. Plakat obraża, bo Ci ludzie nie wierzą w to co my, a tutaj jest napisane o nich. Nie oceniam potencjalnych owoców, to znaczy, że nie oceniam domysłow, jakie to mogą być owoce. Oceniłem jeden owoc, który się dokonał - dokonany. Proszę czytać ze zrozumieniem, a nie zarzucać mi brak spójności.  Porównanie z Hitlerem jest dokładnym odzwierciedleniem przytoczonego argumentu, że nigdy nie poznamy i nie rozeznamy jakie owoce może przynieść cokolwiek.
Jack French
5 marca 2015, 12:45
Aha. Najważniejsza rzecz. To nie jest plakat z VI przykazaniem, to fałsz.
Jack French
5 marca 2015, 13:00
1) gdyby był przeznaczony dla wiernych to znalazłby się na terenie KK, a nie na terenie publicznym. Miejsce tego bilbordu powoduje, że jest skierowany do wszystkich ludzi i koniec kropka. 2) gorzej jeśli Episkopat robi coś, co jest wyłącznie świetną pożywką dla wrogów KK. Tutaj nie ma skutków pozytywnych, tylko same negatywne. 3) zapytaj tych ludzi i ich dusze, ich życie, ich być może patologie, przemoc, samotność, upadek. A jeśli nawet masz racje, to co w zwiazku z tym? Są straceni? Nie wolno z nimi rozmawiać a już broń Boże z nimi się przyjaźnić? Trzeba ich traktować jak trędowatych, dzikich barbarzyńskich pogan? Co to za myślenie? Skąd pochodzi? Na pewno nie z PS.
5 marca 2015, 13:21
:-) 1) Są dwie warstwy: - jeśli jesteś niewierzący to kategoria grzechu Cie nie interesuje, komunikat nie jest dla Ciebie... - jeśli jest napisane jedź ostrożnie, to jest to komunikat dla kierowców... 2) Nie ma skutków pozytywnych? hmmm... 3) widzisz jest skutek pozytywny! Skoro to grzech to pytasz co w związku z tym... i możesz szukać Zbawiciela. Jeśli już wiesz, że żyjesz w grzechu może zapytasz się czy musisz dalej - i dowiesz się, że nie bo Jezus Cię kocha. Jeśli nie wiesz, że czynisz źle - to dlaczego masz chcieć to zmienić?
E
Eilinel
5 marca 2015, 13:56
Oj litości! A "Nie cudzołóż" to co to jest jak nie VI Przykazanie? A gdy je łamiesz to co to jest, jak nie grzech? Kończę tę dyskusję, bo to nie ma sensu. Jesteś chłopie zabetonowany, bo negujesz nawet oczywiste oczywistości.
T
tak
5 marca 2015, 14:04
Jak nie są katolikami to ich nie inetersuje co wypisują katolicy. Natomiast jak im się nie podoba bo czuja się obrażeni to: ja się czuję obrażony gdy katolików nazywa się ciemnogrodem, złodziej czuje się obrażony, że mówi się o nim prawde i podrywa reputację, Komorowski czuje sie obrażony, że mówi sie o jego występie w Japonii, pasażer czuje sie obrażony , że sprawdzaja czy ma bilet i  w ten sposób podważa się jego uczciwość i nic tylko samych obrażonych mamy w Polsce. Prawda się tu w ogóle nie liczy. To jest przeczulenie na własnym punkcie. Katolik natomiast kocha nawet swoich wrogów i jakoś  mało się przejmuje , że oni go skrzywdzili.
Jack French
5 marca 2015, 14:52
Nie rozumiem, bilbord jest skierowany wyłącznie do wierzących, ale oczekiwane jest aby niewierzący spytał co to za grzech, co oznacza, że... jednak jest to jakoś do niego skierowane? :) 1) jeśli jest napisan jedź ostrożnie i przeczyta to pieszy, to nie zostaje on sponiewierany przekazem i nie dostaje uprzedzenia do tego, aby siadać za kierownicę. Wiele osób niewierzących poczuło się upokorzonych, ponieważ pojęcie 'grzech' jest słowem o znaczeniu negatywnym i zły, także wobec niewierzących. 2) nie dostrzegłem nigdzie, proszę mi pokazać. Może zwrócę honor i powiem, że przynajmniej zaistniała dyskusja, że KK zaniedbuje propagowanie pozytywne wartości małżeństwa itd. 3) Żeby komuś uświadomić, że popełnia grzech, należy go nie obrażać i poniewierać przy pierwszym kontakcie. Ktoś może się od Ciebie czegoś nauczyć wyłącznie kiedy żywi do Ciebie jakikolwiek grosz szacunku i zaufania. Bilbord osądzający człowieka nie spełnia tego wymagania. Jezus nie szedł do ludzi, którzy go widzieli pierwszy raz na oczy i nie mówił im 'jesteś nic nie wart'.
Jack French
5 marca 2015, 14:55
Dokładnie tak czynił Jezus, dzięki za przypomnienie. Trzeba kochać tych którzy krzywdzą a samemu ich nie krzywdzić. Po prostu napisałem, że mówisz fałsz, rzekomo twierdząc jakoby żadnego nie-katolika dotykało to co bilbord pokazał. I sam nie rozpaczaj jak Ci źle, że jesteś katolikiem. Bo to trochę znieważające dla... katolików.
Jack French
5 marca 2015, 14:57
Bilbord przedstawia zdanie 'konkubinat to grzech, nie cudzołuż', VI przykazanie brzmi: "nie cudzołóż". Zauważasz subtelną różnicę, czy raczej nie? Z miłą chęcią to zakończę, wypraszając sobie zabetonowanego chłopa, bo gdybym ja miał się wyrazić na temat Twojego rozumowania, to też przestałbym być katolikiem.
T
tak
5 marca 2015, 22:58
To ostatnie zdanie to przykra insynuacja. Szkoda, ze to napisałeś. Jest mi na prawdę bardzo przykro tym bardziej, że nie miałeś do sugestii, że" rozpaczam, że jestem katolikiem", żadnych , ale to żadnych podstaw. Cios był celny, ale będąc na Twoim miejscu nie byłbym z tego dumny.
6 marca 2015, 11:05
Tu sie z Toba zgadzam. Nie rozumiesz :-) 1. Akcja bilbordowa skierowana jest do wierzących  - tzn. osób odonoszcych do siebie kategorię grzechu. 2. :-) 3. Tu się generalnie nie zgadzamy: Czy można (i należy) powiedzieć alkoholikowi, że alkoholizm jest zły? Czy można (i należy) powiedziec sadyście, że bicie dzieci, żony, konkubiny jest złe?
Jack French
6 marca 2015, 14:37
Nie rozumiem Ciebie, ale rozumiem Twój błąd ciągłego obstawiania, że bilbord jest wyłącznie do wierzących. To jest nieprawda i usilne udawanie, że tak jest do niczego nie prowadzi. 1) Jeszcze raz powtórze, 'grzech' to pojęcie nie tylko wobec wierzących. 2) :) 3) Znam pracę z alkoholikami i uwierz, że obrażenie alkoholika nic mu nie da :) absolutnie na tym gruncie poległeś.
Jack French
6 marca 2015, 14:41
Niewierzący mają w nosie ten plakat więc nie rozpaczaj.
2
2504
5 marca 2015, 10:10
Część II Tak więc grzech to grzech i nie ma co dyskutować. Akcja jest może trudna w odbiorze, ale może to jedyny sposób żeby pokazać ludziom właściwy kierunek. Chcę aby moje dzieci żyły w normalnym świecie. Żeby miały należne im prawa i nie musiały ich dzielić z tymi, którzy poszli na łatwiznę, tzn konkubinat. Chce aby ząłożyły normalne rodziny, aby miały jasno wyłożone zasady. Życie nie jest proste, wierzyć nie jest łatwo, więc nie podkopujcie fundamentów, które wielu rodziców kładzie pod przyszłe życie swoich dzieci. Grzech jest grzechem od początku do końca, tutaj nie furtki ...
R
Rodzic
5 marca 2015, 10:09
Część I Ostatnio w kościele zaczyna się obserwować taką tendencję, żeby przypadkiem nikogo nie urazić. Nie wiem czym jest podyktowane. Może tym ze urażony wierny na daje na tacę, albo do kościoła przestaje chodzić, co na jedno wychodzi. Nie rozumiem o czym tu dyskutować, jeśli coś jest grzechem tak jak min cudzołóstwo, czy życie w konkubinacie - to jest oczywistą rzeczą, że należy to piętnować. Należy mówić wiernym wprost jesteście grzeszni, zróbcie coś z tym, a nie głaskać ich po glówkach i zachęcać to może weźmiecie ślub, albo może ochrzcicie dziecko. To błędne koło w kościele trwa już jakiś czas. Jak to się ma do uczciwych małżeństw, które żyją ze sobą po bożemu. Tacy zwykle dostają po nerach nawet w kościele. Tych "grzesznych" traktuje się zdecydowanie lepiej. Niech nikt mi nie wyjżdża przypadkiem z przypowieścię o synu martnotrawnym. Czego to wszystko uczy nasze dzieci, które patrzą na bezprawie, na to jak inni ludzie łamią prawo i nic im za to nie grozi. Nie mówię że mamy być jak fanatyczna religia, ale ludzie ogarnijcie się i zacznijcie nazywać rzeczy po imieniu. Niech młody człowiek, któremu się kształtuje system wartości ma jasno i wyraźnie określone zasady. Nie zostawiajcie ludiom furtki, bo ta furtka może się stać bramą do piekła. Tym bardziej przeraża mnie bezstroska duchownych w tym zwględzie i źle pojęta tolerancja. Zacznijcie nawracać grzeszników, zacznijcie ich edukować co jest grzechem, a nie pozwlajacie im na to aby naginali wszystko do swoich potrzeb.... cdn
M
maja
5 marca 2015, 10:02
Bardzo, dobry tekst! Miałam takie same uczucia kiedy widziałam ten plakat. Strach przed grzechem (jeśli kogoś kto nie wierzy grzech może wystraszyć) to nie narzędzie ewangelizacji...
K
karol
5 marca 2015, 09:52
Akcja wydaje się skierowana do wierzących, a nie osób niewierzących i ma skłonić do refleksji nad podejściem do małżeństwa. Autor tekstu chyba zapomniał o głównych prawdach Wiary, ponieważ Bóg jest sędzią sprawiedliwym który za dobro wynagradza a za łe karze. Mam wrażenie że właśnie kościół z rozmytymi wartościami i nie mówiący wprost o pewnych rzeczach jest mniej atrakcyjny i raczej w tym bym upatrywał kryzysu wiary. Bo kto chce być w insytucji która stawia wymagania dostosowując się do współczesnego świata: nie mówmy jak jest tylko ściemniajmy że robisz dobrze, piekła nie ma hulaj dusza, a Bóg jest miłosierny i Ci przebaczy. 
Jack French
5 marca 2015, 09:58
Autor nie mówi o tym, aby rozmywać prawdy wiary, tylko o tym aby nacisk kłaść na zachętę i miłość, a nie na upokarzanie i srogość. Polecam przeczytać raz jeszcze, ze zrozumieniem.
T
tak
5 marca 2015, 11:34
Mnie ten plakat nie upokorzył, a jeżeli upokorzył Ciebie to po prostu ożeń się wreszcie z tą kobietą.
Jack French
5 marca 2015, 11:56
<facepalm> x 9 do 9 do 9.  Ale rozbawiłeś mnie za to. Szkoda jedynie, że w sposób zrezygnowania na nieskończoność ludzkiej głupoty.
T
tak
5 marca 2015, 14:12
Odpowiedź miała być obraźliwa a wyszło jak zwykle. F(P)
TT
tip top
5 marca 2015, 09:42
no coz autor musi wymazac wiele fragmetów ewangelii bo Pan Jezus np mowil plemie zmijowe moze tego tez nie powinno sie czytac? wiecej w tym autor mowi po ludzku niz po ewangelijnemu
K
Kris
5 marca 2015, 09:53
A mozesz mi przypomniec co powiedzial do jawnogrzesznicy?
J
jajaros
5 marca 2015, 09:56
Jezus tak ostro mówił jedynie do faryzeuszy, czyli do ludzi, którzy powinni najwięcej rozumieć. W którym miejscu Jezus krzyczy na grzeszników? Najpierw rozwiązuje ich problemy, uzdrawia ich, a potem mówi "idź i nie grzesz więcej". Wywieszenie billboardu o takiej treści to tak jakby Jezus okrzyczał grzesznicę i zostawił ją na ukamieniowanie. Chyba nie po kolei coś by było.
F
Frank
5 marca 2015, 09:59
A faryzeusze, to nie byli grzesznicy?
J
jajaros
5 marca 2015, 10:03
Do cudzołożnicy powiedział: "Idź, a od tej chwili już nie grzesz!."
T
tak
5 marca 2015, 11:33
Ten plakat jest przypomnieniem  wymagań Bożych i niczym więcej. Jest tym co powiedział Chrystus do cudzołożnicy: "Idź i nie grzech więcej" Ten plakat mówi nie narażaj konkubenta na takie życie, lecz po prostu przyjmij sakrament małżeństwa ofiarowany Ci przez Boga.
T
tradycja
5 marca 2015, 09:28
Akcja jest świetna, choć na pewno co najmniej 10 lat spóźniona. W dodatku  ludzie  już przyzwyczaili się  do tolerowania konkubinatów i drugich związków po rozwodzie. Od lat tworzy się duszpasterstwa dla niesakramentalnych, proszę wyjaśnić po co? Pozytywne przesłanie - o którym tak dużo pisze Autor - cały czas było w Kosciele, o miłości i miłosierdziu Bozym również mówi się na okrągło. Nie krzyczano, nie straszono grzechem i nie rzucano kamieniami....  I jaki skutek? Wręcz odwrotny - liczba konkubinatów i drugich związków po rozwodzie lawinowo rośnie.
Jack French
5 marca 2015, 09:33
Nieprawda, Kościół nie promował wystarczająco wartości i jakości małżeństwa. Autor artykułu ma pewną racje w patologii tego problemu. Pjedyncze kazania, zazwyczaj mocno ogólnikowe kompletnie nie są rozwiązaniem problemu. Po drugie jeśli pan uważa, że wspólnoty dla rozwodników to jakieś nieporozumienie, to znaczy, że pan nigdy nie pochylił się nad tym, w jaki sposób przeciwdziała się grzechowi. 
M
Magdalena
5 marca 2015, 09:15
Na plakacie jest napisana Ewangeliczna prawda… Przyczynek do aprobaty, obojętności albo buntu wobec tego plakatu znajdziemy w swoim sumieniu …
R
rafi
5 marca 2015, 09:02
Dla mnie jest ważne, KTO napomina innych o grzechu. Kim jest, co robi, jakie życie prowadzi? Jakie ma powody, dla których napomina? Czy robi to dlatego, że ludzie są dla niego ważni, że ważne jest dla niego to, jakie oni mają radości, smutki, problemy, czego się boją, czego pragną... I to jest wyraz jego troski, by nie pobłądzili? Czy może wcale go ci ludzie nie obchodzą - jedynie chce im pokazać, że są źli?
F
Frank
5 marca 2015, 09:10
Skąd wniosek, że polskich biskupów nie obchodzą wierni, a jedynie chcą im pokazac, że są źli. Gdyby tak było, jak piszesz, to Episkopat po prostu siedziałby cicho, żeby nikogo nie drażnic. Dla mnie to jest właśnie wyraz ojcowskiej troski. Ile to razy mój ojciec zdecydowanie reagował na moje niekoniecznie dobre zachowania. I teraz jestem mu za to wdzięczny.
R
rafi
5 marca 2015, 09:36
Ojej, myślisz że takie wnioski wyciągnąłem? Że miałem jakieś powody? Ja się przecież tylko pytam.
F
Frank
5 marca 2015, 09:42
Twoje pytanie ma moim zdaniem ukrytą tezę, ale biorę pod uwagę, że mogę się mylic, więc bez urazy:)
R
rafi
5 marca 2015, 13:08
Ja próbuję się trochę głębiej zastanowic, w czym problem. Bo przecież istotą kampanii jest to, żeby ludzie zmienili swoje postępowanie? A tu widzę że ludzie cieszą się, że kampania wywołuje "ostrą reakcję". I co z tego, jeśli ludzie się nie zmienią? Ale to tak na marginesie... Zastanawiają mnie przykłady z Ewangelii podane przez p. Żyłkę. Na przykład o tym "pozytywnym przykładzie". Bo mnie się wydaje, że ważniejsze jest tam stwierdzenie Jezusa "...czy nie czytaliście?". On swój wywód kierował do faryzeuszy, którzy chełpili się tym, że znają Pisma, i że skrupulatnie przestrzegają wszystkich nakazów. Przecież napominali nawet samego Jezusa... Jezus pokazał im właściwą wykładnię nauki o małżeństwie zawartej w Biblii. I tutaj uderza jeszcze jedna rzecz: Jezus nie powoływał się na swój autorytet. On się powołał na autorytet Biblii. Chciał zmusić do refleksji, żeby faryzeusze przemyśleli na nowo to wszystko, o czym już wiedzieli...
F
Frank
5 marca 2015, 13:59
I dokładnie o to chodziło w tej kampanii. Powłujemy się na autorytet Biblii (Dekalog), żeby zmusic do refleksji, żeby osoby żyjące w konkubinacie przemyśleli na nowo Przykazanie, które znają.
R
rafi
5 marca 2015, 15:28
Życzę więc wielu przekonanych tą akcją.
M
Maciek
5 marca 2015, 08:56
Jaka polityczna poprawność! "Konkubinat faktycznie jest nieuporządkowaną relacją, a cudzołóstwo jest grzechem." Jak dobrze, że jednak w dekalogu jest to VI przekazanie, bo okazałoby się, że jedno i drugie to tylko nieuporządkowane relacje!
A
Aneta
5 marca 2015, 08:55
Na tym plakacie brakuje mi tylko jednego - reklamy rekolekcji dla narzeczonych - chcesz to zmienić, zapisz się http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/wieczory-dla-zakochanych-i-rekolekcje-dla-narzeczonych/co-to-sa-wieczory-dla-zakochanych-i-rekolekcje-dla-narzeczonych  i to powinien teraz promować portal katolicki! Kochani - pojawił się taki plakat, to jest problem nie tylko w polsce, ale i na świecie, brzmi groźnie, ale też ma dla waszego życia duchowego groźne konseklwencje. Jeśli ten plakat was poruszył, zapraszamy na rekolekcje dla narzeczonych - są to rekolekcje dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć więcej tym, co daje sakrament małżeństwa, jak ze sobą rozmawiać i rozwiązywać problemy - i tu podać linki do stron, gdzie są propozycje takich rekolekcji - jeden podąłam powyżej. Tak katolicki portal powinien zareagować - ktoś jest za?
A
Aneta
5 marca 2015, 08:55
" Czy problemem nie jest to, że nie potrafimy pozytywnie przyciągać - to znaczy mówić o małżeństwie tak, żeby było to atrakcyjne?  Wielokrotnie słyszałem od znajomych, że nikt i nigdy nie wytłumaczył im w kościele, dlaczego małżeństwo jest tak ważne, co jest w nim pięknego i czemu warto świadomie wejść w ten sakrament. Albo o co chodzi z tym seksem przedmałżeńskim i nie mieszkaniem na kocią łapę." A to się uśmiałam... Dzisiaj, kiedy się tyle mówi, zachęca, zaprasza na rekolekcje dla narzeczonych i chadzających ze sobą, kiedy jest tyle wspólnot, gdzi emożna pogadać na te tematy - dzisiaj młodzi są niedouczeni??? Heh, ten głos, który jest, ciągle się odrzuca, oddtrąca. Nasze babcie - owszem mogłyby powiedzieć - nie byliśmy informowani - to był temat tabu, ale dziś??!! Są świetnie wyedukowani, ale mimo to, uważają, że lepiej bez zbędnych formalności, a jak im się znudzi za rok, to co?? Nawet ci, co się wreszcie decydują na ślub, nie chcą nauk przedmałżeńskich, idą z nastawieniem, że to strata czasu, albo załatwiają z księdzem podpis, aby się wymigać, to samo się dzieje w tematcie nauk przed chrztem. frekwencja i zaangażowanie jest tak kiepskie na tych naukach, że są przygotowywane na najniższym poziomie i koło się zamyka - młodzi czują , że tracą czas, prowadzący są zrezygnowani.
A
Anna
5 marca 2015, 08:39
Dla mnie zmasowany atak na tę Akcję oznacza, że jest ona słuszna. Gratuluję odwagi polskiemu Episkopatowi! Pamiętajcie, że Chrystus i jego przykazania to "znak, któremu sprzeciwiac się będą", jak mówi Nowy Testament.
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 08:54
"Pamiętajcie, że Chrystus i jego przykazania to "znak, któremu sprzeciwiac się będą", jak mówi Nowy Testament." Bardzo łatwo jest wziąć zdanie z Ewangelii i dorobić mu gebę. Najbardziej sprzeciwiali się Chrytsusowi ówcześni strażnicy prawa i moralności. Nienawidzili Go, oskarżali o bluźnierstwa. A on szedł do cudzołożników, prostytutek, celników i był z nimi. Pokazywał im inną drogę. Inną opcję. Przez to go pokochali, a nie przez to, że powiedział im że są be. Takich co mówili, że są be, nie brakowało. Warto się nad tym zastanowić.
A
Anna
5 marca 2015, 09:01
Akurat Twoja wypowiedź zupełnie nie pasuje do kwestii cudzołóstwa, ponieważ praktyka żydowska była tutaj dużo bardziej liberalna niż to, co mówił Jezus. Warto się nad tym zastanowic:) Oto cytat: "Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (Mt 5:27-32)
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 09:33
Ale ja nie o tym. Zestaw sobie teraz fragment, który zacytowałaś z fragmentem o ukamienowaniu kobiety cudzołożnej. Jaki wnioski? Ja mówię o konkretnej sytuacji indywidualnego spotkania z człowiekiem, a ty podajesz za przykład wykładnię nauki wygłaszaną przed tłumami. Nie ten kontekst. Czy bardziej liberalne jest kamienowanie za cudzołóstwo czy to co zrobił Chrystus w przytoczonym przeze mnie przykładzie kobiety cudzołożnej? Njapierw pokazał tej osobie miłość a potem wskazał drogę, a takie akcje jak plakat "Konkubinat to grzech" nie mieszczą mi się ani w jednym ani w drugim. Pozdrawiam
A
Anna
5 marca 2015, 09:53
Wybacz, ale Twoje zestawienie również się kupy nie trzyma. Przypominanie o VI przykazaniu nie jest kamienowaniem! Przecież to właśnie robił Jezus. Przypominał i wyjaśniał przykazania Ojca. Ja myślę, że osoba, która żyje w długoletnim konkubinacie, w którym czuje się szczęśliwa i spełniona na ludzki sposób, spojrzy na postulowany przez Ciebie plakat "Małżeństwo to szczęście" z pewnym politowaniem i pójdzie sobie dalej, zadowolona ze swego życia. Bo po co ma coś zmienic, skoro jest jej dobrze. A skoro jest jej dobrze, to i Pan Bóg szczęśliwy. Do takiej osoby nie trafisz argumentem, że w małżeństwie obecny jest Chrystus, który to małżeństwo uświęca i leczy poprzez sakramenty, bo dla niej to jest czysta abstrakcja. I byc może dla takich osób jest ten plakat"Nie cudzołóż", jako ostateczny argument i pokazanie, że dla Boga cudzołóstwo to zło, które burzy ustalony przez Niego porządek. Widzisz, w historii Kościoła nie brakuje przykładów ludzi, którzy najpierw nawrócili się ze strachu po to, aby potem odnaleźc prawdziwą miłośc do Boga. Żal niedoskonały wystarczy, żeby uzyskac rozgrzeszenie, a potem Eucharystia może zdziałac cuda i całkowicie tego człowieka Bogu przywrócic.
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 10:47
"Do takiej osoby nie trafisz argumentem, że w małżeństwie obecny jest Chrystus, który to małżeństwo uświęca i leczy poprzez sakramenty, bo dla niej to jest czysta abstrakcja. I byc może dla takich osób jest ten plakat"Nie cudzołóż", jako ostateczny argument i pokazanie, że dla Boga cudzołóstwo to zło, które burzy ustalony przez Niego porządek." W takim razie czy powiedzenie tej osobie, że cudzołóstwo to zło coś zmieni? Czy nie spojrzy na ciebie z politowaniem? Do takich osób nie trafia się argumentami, tylko przykładem własnego życia. Byciem obok tych osób. Argumenty, zwłaszcza negatywne można sobie wsadzić w nos. Bardzo groźnie brzmi twoje stwierdzenie o budzeniu strachu w innych. Pytanie czy to jeszcze Chrześcijaństwo? ""Widzisz, w historii Kościoła nie brakuje przykładów ludzi, którzy najpierw nawrócili się ze strachu po to, aby potem odnaleźc prawdziwą miłośc do Boga." Przykłady poproszę :-) ? Ogólniki nic nie dają. Jezus powołał Mateusza. Ten nie poszedł za Nim ze strachu. Trzy tysiące z Dziejów Apostoliskich nie nawróciło się przez groźby, tylko przez Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Człowiek nie idzie za Chrystusem ze strachu.
A
Anna
5 marca 2015, 11:10
Drogi Marcinie. ja tego nie wymyśliłam. Zobacz Katechizm Kościoła Katolickiego: "KKK 1453 Także żal nazywany "niedoskonałym" (attritio) jest darem Bożym, poruszeniem Ducha Świętego. Rodzi się on z rozważania brzydoty grzechu lub lęku przed wiecznym potępieniem i innymi karami, które grożą grzesznikowi (żal ze strachu). Takie poruszenie sumienia może zapoczątkować wewnętrzną ewolucję, która pod działaniem łaski może zakończyć się rozgrzeszeniem sakramentalnym. Żal niedoskonały nie przynosi jednak przebaczenia grzechów ciężkich, ale przygotowuje do niego w sakramencie pokuty (Por. Sobór Trydencki: DS 1678; 1705)." A zatem. Tak! jest to chrześcijaństwo. Przykład, o który prosisz: s. Łucja z Fatimy mówiła, że najbardziej do jej uświęcenia przyczyniła się wizja piekła pokazana przez Maryję. 
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 11:30
Omijasz trochę Anno. Żal niedoskonały, to żal niedoskonały, dotyczy konkretnej osoby i tego, że ta osoba go w sobie ma, a nie mówi o tym żeby wzbudzać w innych ludziach strach. Czy np. Ty miasz prawo, do wzbudzania w ludziach strachu? Czy KKK i ten zapis uprawnia Cię do tego? Czujesz się strażnikiem tej prawdy? Trochę z innej beczki: Nigdy nie wróciłbym do Kościoła Katolickiego gdyby rozmawiały ze mną osoby posługujące się taką retoryką jak komentowany plakat. Oczywiście to tylko mój osobisty przykład a nie reguła.
T
tak
5 marca 2015, 11:44
Panie Marcinie, proszę z uwagą przeczytać Pismo Święte i zwrócić pilną uwagę na ten fragment w którym Chrystus mówi, że nie zmieni Prawa ani na jotę. Chyba nie uważa Pan , że powiedział to przez pomyłkę albo się przejęzyczył. Skoro nie to wobec tego coś nam chciał przez to dać do zrozumienia.
T
tak
5 marca 2015, 11:47
"Konkubinat to grzech"="idź i nie grzesz więcej".  To jest wyraźne polecenie a nie prośba, albo co gorsze zachęta do "rób co chcesz".
T
tak
5 marca 2015, 12:00
Zauważ, że gdybyś nie wrócił do wiary to jednak to byłby przede wszystkim Twój problem. Ty nikomu łaski nie zrobiłeś, że wróciłeś do KK. Poza tym wiara jest łaską daną od Boga więc chwal Boga a nie siebie, że dzięki delikatnemu traktowaniu podświadomie zrobiłeś łaskę Panu Bogua nie obraziłeś się. Poza tym, w Ewangelii ciągle powtarza się groźba, o wyrzuceniu na zewnątrz , a tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, o ogniu piekielnym również. Aż się boję zacytować te fragmenty bo a nuż się obrazisz i znowu odejdziesz od KK.  Człowiek ma wolną wolę i albo posłucha woli Boga , albo najważniejsza jest dla niego forma przekazywania tej woli.  Mam nadzieję, że w swoim zyciu też jesteś szalenie przesubtelny w zwracaniu innym uwagi. A jak nie, to wspomnij na to co tu napisałeś.
M
MarcnKaczmarczyk
5 marca 2015, 12:19
Czytam Pismo Święte z uwagą. Zwróciłem też pilną uwagę na fragment Kazania na Górze o kórym Pan mówi. Nie uważam żeby Chrystus się przejęzyczył. Nie uważam też żeby powiedział to przez pomyłkę. Uważam również, że traktowanie Pisma Świętego a zwłaszcza Ewangelii, jako zbiór złotych myśli, z których wyciaga Pan sobie co chce i odrywa od całości, jest conajmniej niepoważne.
A
Anna
5 marca 2015, 12:34
Jeśli w kimkolwiek zacytowanie VI Przykazania wzbudzi chociaż strach, uważam to za plus. Najgorsza jest obojętnośc. Z tego strachu również może narodzic się coś pozytywnego, o czym już pisałam.To jest Dekalog - fundament naszej wiary, musi byc przypominany nieustannie. Owszem, nasze życie na ziemi jest czasem miłosierdzia, bo możemy nawracac się nieustannnie i Bóg nas zawsze przygarnie. Ale ten czas jest niezmiernie krótki, życie jest krótkie i o tym też przypomina ten plakat. Potem czeka nas Sąd, o czym wielu  nie chce pamiętac. Jeśli czytasz Pismo Święte, to znasz tę niewygodną dla wielu prawdę. Do s. Faustyny powiedział: "Nim przyjdę jako Sędzia Sprawiedliwy, przychodzę jako Król Miłosierdzia". Czas jest krótki i Kościół powinien używac wszelkich mozliwych środków, abyśmy się nawracali, zaczynając od Dekalogu.
T
tak
5 marca 2015, 14:21
Skoro zna Pan tak dobrze Pismo Święte , co mnie bardzo cieszy, to proszę łaskawie pouczyć mnie na czym polega moje wyrwanie z kontekstu  i niewłaściwe użycie tego co napisałem. Aby Pana zachęcić do poważnego potraktowania mojej prośby powołuję się na Biblię w której zobowiązuje się  ludzi do pouczania innych po to, aby nie grzeszyli, lub nie tkwili w błędzie.  Piszę o tym też dlatego, że już któryś raz używa Pan argumentu, że inni coś wyrwali z kontekstu, wykazując tym samym swoją wyższość w rozumieniu Pisma Świętego.
MK
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 14:55
Fundamentem naszej wiary jest Jezus Chrystus i Jego zmartwychwstanie. Pełnia objawienia która się w Nim dokonała, a nie Dekalog. To przyjęcie Chrystusa do każdej sfery własnego życia doprowadza kogoś spoza Koscioła do przyjęcia Dekalogu. A nie odwrotnie. Moim zdaniem, to jest najlepsza droga. Byłem kiedyś światkiem takiego wydarzenia. W Kościele ksiądz podczas kazania wyszedł do ławek z mikrofonem i podczepiając go pod twarze spytał "Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?" Zero odzewu. Nawet jednego złożonego zdania. To jest przerażające.
A
Anna
5 marca 2015, 15:13
Jedno drugiemu nie przeczy. Różnica między nami jest taka, że Ty akceptujesz tylko jeden sposób docierania do grzesznika, a ja widzę ich więcej, w zależności od osoby. I uważam, że każdy sposób jest dobry. Pozdrawiam.
MK
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 15:29
Wcale nie akceptuję tylko jednego sposobu docierania do grzesznika. Nic takiego nie napisałem :-) Twierdzę, że sposób który pokazałem, jest najlepszy. Co wcale nie eliminuje innych sposobów. Pozdrawiam
E
Eilinel
5 marca 2015, 08:34
Przeczytajcie! http://www.pch24.pl/sprzeciw-wobec-akcji-konkubinat-to-grzech-proporcjonalny-do-problemu,34387,i.html
O
olle
5 marca 2015, 08:03
Billbord to strzał w dziesiątkę! W stopę strzelił sobie sam Żyłka.
G
gremlin
5 marca 2015, 08:10
Dlaczego jest to strzał w dziesiątkę? Co on daje? Jaki z tego pożytek? Co pozytywnego wnosi?
A
Aneta
5 marca 2015, 08:29
Ja nie rozumiem, dlaczego niby "katolicki" portal ma z tym problem i co więcej jest oburzony?! Co on daje?? Rozejrzyjcie się dookoła, młodzi nei chcą ślubów!!! Młodzi chcą żyć w konkubinacie, mówią na to elegancko "otwart związek, wolny związek, partnerski związek". W kościele się milczy, aby nie urazić? A ja się pytam, ile jeszcze? To nie jest problem błahy - bo  dzisiaj zdecydowana większość żyje w konkubinacie, ale domaga się wszelkich sakramentów jak ci, co żyją bez grzechu. Idźcie do kościoła w czasie chrztów. Rodzice w konkubinacie, rodzice chrzestni również - ale kwitek dostali, bo zataili, albo co gorsza "dogadali się z księdzem". Tak, bo włąśnie tak się dzieje, księża zgadzają się na to, aby żyjący w konkubinacie byli ŚWIADKAMI WIARY dla dziecka, pod warunkiem, że np. w ciągu 2 lat wezmą ślub kościelny???!!! Ten plakat to idealny pomysł, aby uświadomić, że to jest grzech! Ale cóż innego mogłam się spodziewać po Deonie, który publikował kiedyś artykuł, w którym wręcz promował życie w konkubinacie - żyliśmy bez ślubi i świat się nie zawalił. Może nie, ale Jezus za to umarł.
J
jaga
5 marca 2015, 08:31
Coś tutaj napisałeś, więc pewnie jakaś myśl zaświtała, choćby to. Z Franciszkiem mamy robić raban, to i takie pytania przede wszystkim do Franciszka
B
Buncol
5 marca 2015, 08:45
"W kościele się milczy, aby nie urazić? A ja się pytam, ile jeszcze? To nie jest problem błahy - bo  dzisiaj zdecydowana większość żyje w konkubinacie, ale domaga się wszelkich sakramentów jak ci, co żyją bez grzechu. Idźcie do kościoła w czasie chrztów. Rodzice w konkubinacie, rodzice chrzestni również - ale kwitek dostali, bo zataili, albo co gorsza "dogadali się z księdzem". " Pytanie: To ich problem czy księdza?
T
tak
5 marca 2015, 12:05
A nie jednych i drugich?
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 07:54
Dużo więcej zyskano by zamieniając język negatywny na pozytywny. Może zamiast "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż." lepsze byłoby "Małżeństwo to błogosławieństwo"?
5 marca 2015, 07:59
Nieprawdą jest, że do właściwiego doprawienia potrawy potrzeba wyłącznie jej dosładzania.
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 08:16
Nic takiego nie napisałem. Sądzę jednak, że jeśli decyduje się na jeden określony komunikat, to warto przemyśleć czy ma on być negatywny czy pozytywny. Lepiej pokazać że coś jest złe, czy lepiej pokazać to, co jest dobre i przez to doprowadzić człowieka do samodzielnego wyciagnięcia wniosku?
J
jaga
5 marca 2015, 08:37
No to zagłaskamy pozytywnie Marcina. Ciekawe do jakich dojdzie wniosków  
2
2704
5 marca 2015, 08:43
Zadałem pytanie. Zamiast potrudzić się o jakąś konkretną odpowiedz, argument, rzucasz taki tekst ze ręce opadają. Pozdrawiam
Jack French
5 marca 2015, 09:35
Idąc pańskim tokiem rozumowania, dyskutowana potrawa powyżej zawiera wyłącznie chrzan, piołun, pieprz i chilli. Kompletnie nic więcej. Nie znam pańskiego gustu kulinarnego, ale ręczę, że na świecie taka potrawa nie przyjęłaby się nigdzie.
5 marca 2015, 10:23
Nie ma wynikania. Sprzeciw wobec wyłącznie dosładzania nie jest zalecaniem wyłącznie dosalania - niepoprawne odwrócenie kwantyfikacji. Zaprzeczeniem 'tylko dosładzać' jest 'nie tylko dosładzać', a nie 'tylko dosalać'.
5 marca 2015, 10:36
Dlaczego z pokazania, że coś jest złe ma nie wynikać 'doprowadzenie człowieka do samodzielnego wyciągnięcia wniosku', a tylko z pokazania czegoś 'pozytywnego'? Gdyby miała to być prawda, to np. można zamknąć Muzeum w Oświęcimiu, bo nikogo do niczego pozytywnego nie stymuluje, na mocy Pańskiego stanowiska.
Jack French
5 marca 2015, 11:22
Dlatego też zapytałem pana poniżej jakie powinny zostać zachowane proporcje. Dla jasności - wg mnie ten plakat sam w sobie by nie zrobił złych skutków, jakie wg mnie zrobił, gdyby towarzyszyło mu w przeszłości setki plakatów propagujących dobrą stronę małżeństwa, wierności i moralności. KK wyszedł  w tym momencie na wojnę (głupi będzie myślał, że nie nadejdzie odsiecz ze strony wrogów KK), wysuwając na początek najcięższą armatę, zupełnie odkrywając się wrogowi. Nawet jak ten pojedynczy strzał ustrzeli jakiegoś małego gołębia, to w wyniku końcowym skazany jest na bezwzględną porażkę. Wojnę prowadzić trzeba umieć. A sens jest taki, że ewangelizacja nie jest wojną, tylko zupełnie czymś odwrotnym.
T
tak
5 marca 2015, 12:09
To nie jest to samo. Gdy piszesz, że coś jest zakazane to jest zakazane,a  nie respektowanie powoduje nieprzyjemne sankcje. Błogosławieństwo przyjmuje sie dobrowolnie. Inaczej brzmi "zakaz przekraczania prędkości, zakaz gwałtów i morderstw" a inaczej "uporasza się nie mordować ludzi, gwałcić lub nie przekraczać prędkości".
5 marca 2015, 12:18
Histeryczna reakcja piętnowania wszystkiego co wykracza poza infantylny milościzm jest z pewnością niewłaściwą proporcją.
Jack French
5 marca 2015, 12:21
Zgadzam się. Ale obecnie na terenie naszego kraju poprzez ten jeden jedyny głupi bilbord mamy proporcje takie, że KK wyłącznie ruga i pali na stosie grzeszników.
5 marca 2015, 12:48
Miałem na myśli spojrzenie nie z zewnątrz, a od wewnątrz.
Jack French
5 marca 2015, 14:59
Ale bilbord na którego temat jest rozmowa istnieje z zewnątrz, nie od wewnątrz.
5 marca 2015, 17:05
Skor Pisał pan o zachowaniu proporcji, to prosze je zachowywać: z jednej strony ma Pan urabianie na modłę pacyfistyczno-miłościowatą chrześcijaństwa przez pewne nietrywialne nurty z nietrywialnymi zasobami, jak goszczący nas Deon, a z drugiej kilka billboardów. Czy uważa Pan, że to podobna siła rażenia? BTW. Oczywiście całe chrześcijaństwo/katolicyzm, szczególnie w Polsce nie ma charakteru wyłącznie takiego milusiego chrześcijaństwa deonowego, bo jest np. o. Rydzyk ze swoim RM, ale to trochę nie dotyczy istoty sprawy, ponieważ dyskutujemy o tym jak Kościół powinien wychodzić na zewnątrz, podczas gdy RM ma taki charakter skierowany zdecydowanie bardzie do wewnątrz.
A
asdf
5 marca 2015, 07:00
Co pan na to panie Piotrze Żyłka ?? Pewien młody ale ceniony katolicki dziennikarz na portalu deon.pl oburzył się bardzo na plakatową kampanię „Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż”. Bogiem a prawdą też mi w tym stylu głoszenia coś zgrzyta. Ubawiła mnie jednak motywacja dziennikarza, która skłoniła go do napisania wspomnianego tekstu, a którą ujawnił w jednej z dyskusji na FB. Stwierdza mianowicie tak: „Robiło sobie też z [tej reklamy] jaja pół internetu wczoraj. Dlatego myślę, że komentarz ze strony kościelnej (odcinający się od takiego sposobu prowadzenia narracji) był potrzebny.” Biedny św. Paweł. Choć na ateńskim Areopagu zgoła nie zajmował się grzechami a głosił podstawowe prawdy zbawcze i tak pół Aten go wyśmiało (można rzec za wspomnianym dziennikarzem: robiło sobie z niego jaja) a drugie pól zlekceważyło. Żeby być ścisłym obie grupy były to tzw. mniejsze połowy Emotikon smile , bo jednak parę osób przyjęło jego naukę. Musze powiedzieć, że jest to rzecz, która mnie nieustannie zadziwia. Jak wielu moich współbraci, wykształconych, inteligentnych, dynamicznych, żywi złudzenia, że jest taki cudowny, złoty sposób ewangelizacji/katechizacji, który oni oczywiście szczegółowo znają,że jak tylko go się jak najszybciej zaimplementuje i, to warunek konieczny, zaknebluje nierozumnych tradycjonalistów i innych zacofańców, to natychmiast cały świat uzna Chrystusa i nastanie cudna era chrześcijaństwa łagodnego, miłosiernego, uśmiechniętego. Po prostu raj na ziemi. Tymczasem czytając ewangelię co i raz natkniemy się na ostrzeżenia samego Pana Jezusa, że jego nauka zawsze będzie znakiem sprzeciwu, że dzieci powstaną przeciw rodzicom z jej powodu, w końcu że nie przyniósł pokoju ale miecz. cytuje za Piotr Chrzanowski https://www.facebook.com/piotr.chrzanowski.948/posts/421552104673007?pnref=story Dziekuje za uwage.
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 07:52
"Tymczasem czytając ewangelię co i raz natkniemy się na ostrzeżenia samego Pana Jezusa, że jego nauka zawsze będzie znakiem sprzeciwu, że dzieci powstaną przeciw rodzicom z jej powodu, w końcu że nie przyniósł pokoju ale miecz." Proszę Pana najpierw prosze przeczytać cały rozdział Ewangelii, która mówi o tym co Pan napisał. Posiedzieć, pomysleć nad tym rozdziałem i zobaczy Pan, że nie wyciagnie z niej tego, co Pan wyciagnął. Dośc rozumny z Pana facet, więc wyręczał  nie będę w odnalezieniu sensu Ewangelii. Moim zdaniem Chrystus jest znakiem nadziei a nie wytykania palcem błędów i grzechów. Sam plakat jest językiem negatywnym. Kościół dużo na tym traci. Komunikat "Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż" jest niby tym samym co "Małżeństwo to szczęście" ale jednak tym samym nie jest. Posługiwanie się jezykiem negatywnym raczej zneichęca, niż przyciaga i interesuje. Pozdrawiam
5 marca 2015, 08:04
> Posługiwanie się jezykiem negatywnym raczej zneichęca, niż przyciaga i interesuje. Dlaczego zatem na paczkach papierosów są teksty (a czasem i dosadne zdjęcia) informujące o chorobach wynikających z palenia, zamiast jakichś pozytywnych hasełek w rodzaju - "jak nie będziesz palił, to będziesz miał siły na uprawianie seksu dwa razy częściej'?
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 08:13
Jedno z drugim ma tyle wspólnego co pączki ze śledziami. Zamiast być cieciem ewangelii lejącym ludzi po łydkach Dekalogiem, lepiej pokazywać co dobrego niesie za sobą np. małżeństwo.
A
Aneta
5 marca 2015, 08:37
Panie Marcinie, tyle, że chodzi o to, aby ci, co żyją w konkubinacie, zrozumieli, że nie mają praw do wszystkich sakramentó, bo żyją w grzechu. A niestety, proszę mi wierzyć jest wielu takich, co uważa, że nikomu krzywdy nie robi, jest szczęśliwy i uszczęśliwia drugą osobę, nie grzeszy więc wszystkie sakramenty mu się należą - przystępuje sobie do komunii, przy spowiedzi zataja fakt życia w konkubinacie i jest wzorowym katolikiem, a slubu nie, bo kasy brak, bo przecież dzisiaj musi być pompa - wesele za 70 tys. zł Chodzi o to, aby właśnie im dosadnie o tym przypominać i szczególnie w tym okresie Wielkiego Postu nakłąniać do zastanowienia - może jednak coś z tym trzeba zrobić... A słodzenie - małżeństwo to błogosławieństwo - hmm, przecież jestem szczęśliwy, to mi też Bóg błogosławi nie?
Marcin Kaczmarczyk
5 marca 2015, 09:00
Ok. Po części zgadzam się. Jednak rodzi mi się głowie pytanie: Dlaczego używamy do zwrócenia uwagi kompletnie negatywnego języka? Nie chodzi mi o słodzenie ale o to, żeby ten kto zyje w konkubinacie sam zrozumiał poprzez przykład innego katolickiego małżeństwa, że robi sobie duże kuku. Sto pięćdziesiąty raz powiedzenie mu, że powienien wziąć ślub nic nie da. Nadawca komunikatu "Nie cudzołóż" widzi wagę tego grzechu, odbiorca, który żyje w konkubinacie ileś lat, już tego nie widzi. I nie zobaczy poprzez gadanie, że to grzech. Zobaczy wtedy jeśli ktoś da mu przykład i powie, że życie w małżeństwie to coś zupełnie innego niz konkubinat. Coś o wiele lepszego i bardziej wartościowego.
A
Art
5 marca 2015, 09:26
Zgadzam się z Panem Marcinem jak i z Panem Piotrem Żyłką jak i z Panią Anetą i samym plakatem :) Sens jest nie  w tym, że ja się zgadzam - a ja się nie zgadzam.  Kwestia dotyczy SPOSOBU KOMUNIKACJI. Tak jak to podsumował Pan Żyłka.  KOmunikat plakatu jest prawdą i mocno się odwołuje do naszych sumień - jednak aktualnie raczej nie chcemy słuchać swojego sumienia. Sam plakat w W TEJ FORMIE ma wydźwięk raczej negatywny, wręcz straszący. Nie zostawia wyjścia do tego co dalej. A Jezus własnie daje WIĘCEJ!!!
5 marca 2015, 10:26
Wydawało mi się, że Pan mówi o obiektywnie mierzalnej skuteczności pewnych strategii propagandowych, która to mierzalność kwalifikuje się pod 'poznawanie po owocach'.
T
tak
5 marca 2015, 12:18
A co dobrego bez Boga niesie?
J
jac
4 marca 2015, 23:48
Dziękuję. Wspaniały tekst. Szkoda, że tak wielu nie rozumie, albo nie chce rozumieć... A może taka jest ekonomia czasów eschatologicznych?...
A
ander
5 marca 2015, 00:52
Powiem więcej, pan Żyłka wręcz genialnie strzelił sobie w stopę
S
Suzie
4 marca 2015, 23:18
Mam wrażenie, że przywołany przez Pana Żyłkę cytat z Franciszka Salezego, jest niezupełnie na temat, ale może nie zrozumiałam.
Z
zetkaone
4 marca 2015, 23:16
"a ja wam powiadam, każdy kto na kobietę patrzy pożądliwie już z nią zgrzeszylł" ....nikt tak nie umiał strzelać sobie w stopę jak Chrystus ?
F
Frank
4 marca 2015, 23:25
A jak stoły handlarzy powywracał w świątyni i biczem ze sznurka ich przeganiał? Ciekawe ilu z nich poczuło się urażonych.
M
mim
4 marca 2015, 23:06
Słabo Panie Żyłka... przyznam, że moja pierwsza myśl była jak pański felieton, że trzeba o dobrej nowinie mówić itd. Ale- ta kampania okazała się genialna! każdy o niej mówi, nikt nie przechodzi wobec niej obojętnie, wśród moich znajomych z fb gorące dyskysje jaki to kościół jest zacofany - zacytuję - ""nie cudzołóż" = "nie śpij w cudzym łożu", raczeni niż "nie śpij w swoim właśnym łóżku z IKEI kupionym i skręconym razem ze swoim/ją partnerem/ką". W seminarium duchownym najwyraźniej omijane są lekcje argumentacji i logiki, a kościołowi nie wstyd upubliczniać taki brak wiedzy podstawowej." Obecnie nawet wierzący rodzice, dziadkowie umniejszają wagę złego konkubinatu, w którym tkwią ich dzieci. To sprawia, że młodzi ludzie nie wiedzą, że sobie szkodzą i spłycają tę sprawę jak do nieprzestrzegania postu w piątki. Osoby nie wierzące nie wiedzą skąd czerpać te dobre wzorce budowania miłości i wśród moich znajomych dominują postawy, że to szaleństwo wziąć z kimś ślub zanim się razem nie zamieszka, że to jest naturalny etap w wchodzeniu w poważny związek. Cieszę się, że kościół "strzelił sobie w stopę" tą kampanią, wreszcie młodzi ludzie mają o czym pomyśleć i że kościół nareszcie dotarł ze swoją nauką do ludzi daleko od kościoła. Myślę, że bardzo ich to poruszyło i widać takie zbuntowane agresywne głosy że jak to? dlaczego? przy równoczesnym nienarzucaniu im niczego bo do nich przecierz pojęcie grzechu nie jest skierowane.
M
mim
4 marca 2015, 23:09
ojaaa przepraszam za błędy ortograficzne :P może ktoś to zedytować?
M
Milosc
4 marca 2015, 23:01
Bardzo dobry artykuł Panie Piotrze. Zastanawiam się tylko, ilu ludzi jest już gotowych na to, by przez główną atrakcyjność małżeństwa rozumieć przede wszystkim obopólne poszanowanie siebie, własnych i partnera wyborów, wolności drugiego człowieka, pracę nad sobą i jednocześnie wzmacnianie najbardziej wartościowych cech w drugim człowieku - czyli krótko mówiąc wzajemne darzenie siebie miłością bezwarunkową.
M
Matoys
4 marca 2015, 22:26
Owszem, że to mocny billboard. Ale nauczanie kościoła tylko o tym, że Bóg jest miłosierny też nie jest dobre. Bo przecież Biblia nas ostrzega, jak straszny jest Bóg! Jak straszne jest stanąć przed Nim ze swoimi grzechami. A tak rzadko o tym w kościele mowa ... Dlatego zostałem chrześcijaninem.
L
leszek
4 marca 2015, 22:24
Plakat jak plakat, rozumiem jednak, że niedługo zawisną plaktaty np. "kradzież jest grzechem", "oszustwo jest grzechem" . A może zamiast rozdrabniać sie na drobne, lepiej zrobić komasację i opracowac jeden wielki plakar "Siedem grzechów głównych". Bo jeśli kampania ma dotyczyć tylko jednego grzechu, to może powstać wrażenie, że pozostałe sobie odpuszczamy.
4 marca 2015, 22:28
ha, haaaa, buahhhaaaa :-) Proszę wymienić 7 grzechów głownych ;-) a potem przeczytac swój tekst.
M
marek
4 marca 2015, 23:21
Przecież to jasne, że Kościół ma obsesję na punkcie seksu. Przemoc to już nie problem. Kradzież i machlojki finansowe również nie. Obmowa, skądże. Brak wiary? Ale po co wiara. 
O
Ola
5 marca 2015, 09:42
Przecież "nie cudzołóż" to PRZYKAZANIE Owszem, przydałyby się inne plakaty z przypomnieniem przykazań, niektóre już bywały ale "wrażliwi" też protestowali, na przykład "Nie zabijaj" w kampanii przeciw aborcji
4 marca 2015, 22:22
Chrystus strzelał sobie w stopy namiętnie, wedle rozpoznania Pana Żyłki. Powinien nic innego nie robić, tylko chodzić jak jakiś najarany hipis i powtarzać w kółko 'kocham was', a że robił jednak coś innego, w tym całkiem często strzelał sobie w stopy - phi! kto by się tam faktami przejmował, skoro po prostu wie lepiej.
M
Maciej
5 marca 2015, 01:17
Chrystus do każdego mówił inaczej, ponieważ zna ludzkie serca i wie, że każdy jest inny. Jednego do porządku przywołać może tylko ostra reprymenda (jak np. faryzeuszy), a do innych trzeba podejść łagodniej. I właśnie o to tutaj chodzi, żeby zrozumieć drugiego człowieka i mu pomóc oraz wytłumaczyć sens przestrzegania Dekalogu. Ludzie często nie mają takiej świadomości i możemy zrazić ich naszą krytyką. Jezus również mówił, że nie można sztywno trzymać się samego Prawa, ponieważ Prawo bez miłości jest bezwartościowe. Dopiero po zrozumieniu powodów, dla których mamy go przestrzegać, ma to sens i człowiekowi wtedy nie trzeba o tym przypominać, bo jeżeli prawdziwie kocha Boga, to żałuje za każdym razem, kiedy Go zrani.
5 marca 2015, 07:12
Zatem nie każda reprymenda jest strzałem w stopę - prosze to wyjaśnić Panu Żyłce, a nie mi, bo to Pan Żyłka opowiada się za bezwględną reprymendofobią.
Jack French
5 marca 2015, 09:41
Pan zato przejawia bezwzględną Żyłkofobię. Proszę mi powiedzieć, gdzie autor orkeślil jakoby żadna reprymenda nie przynosiła skutku? Autor przedstawił podejście, wedle którego większą moc działąnia ma zachęta, a nie kara. To nie oznacza, że w naszym życiu reprymenda nie ma prawa zaistnieć, to pan wkłada taką tezę w usta pana Żyłki i w usta całego sposobu przeżywania wiary, który jest tutaj reprezentowany.  Niech mi pan odpowie na takie pytanie: sumując szereg zachowań, które rodzice stosują wobec dziecka poprzez cały okres jego wzrastania, aż do dorosłości, w jakich proporcjach występują: surowa kara, reprymenda, ostrzeżenie a w jakich proporcjach występują: drobna pochwała, okazanie miłośći przez najdrobniejsze rzeczy, wysiłek wobec dzieci (np. zarabianie więcej, aby mógł jechać na wycieczkę), większe akty miłości, rozmowy, duże akty miłości ?
5 marca 2015, 13:43
> To nie oznacza, że w naszym życiu reprymenda nie ma prawa zaistnieć, to pan wkłada taką tezę w usta pana Żyłki Nie, nie wkładam, tylko obserwuję reprymendofobię w praktyce działania dziennikarskiego Pana Żyłki. To, co ma miejsce m.in. na Deonie to stręczenie odpowiednika wychowania bezstresowego (skoro się Pan do stuacji wychowania odniósł), a to jest patologiczne rozumienie miłości/miłosierdzia.
Jack French
5 marca 2015, 15:05
Jednak w dalszym ciągu pan Żyłka za czymś takim nigdy nie oponował. Dlaczego tak pan uważa, skoro pojawiają się tutaj artykuły z ostrzeżeniami na tematy, które mają zagrożenie (osatnio były karty tarota np.) oraz systematyczne świadectwa ludzi, którym udało się w jakiś sposób zerwać z grzechem. To są właściwe proporcje tego, co czytelnik powinien czerpać. 95% wiedzy o Bogu, powinna być wiedzą o Bogu, a reszta tą szczyptą soli, o której pan ciągle mówi, czyli zagrożenia, sposób działania zła, rodzenie się grzechu itd. I dokładnie w takich proporcjach odnajuję nauczanie wiary na tym portalu i w tym sposobie przeżywania wiary. To pan implikuje, jakoby tutaj zachodziła ciemna hipisowska samowolka, lekceważąca i ogłupiająca.
5 marca 2015, 17:12
No właśnie ja nie bardzo się zgadzam z tym, że chodzi o taki podział 95% dla Boga, 5% dla świata. Szczególnie w przypadku sytuacji pracy na rubieżach. Właśnie taki podział jest jedną z rzeczy i to jedną z główniejszych o które mam pretensje. Ten podział zdecydowanie lepiej wygląda np. w Radio Maryja, gdzie nie tylko klepie się różańce, ale również porusza regularnie nietrywialne zagadnienia gospodarcze dla przykładu. Natomiast w niemałej mierze z takiego rozumienia 'poprawności podziału' wynikają efekty infantylnego miłościzmu - jest to co do charekteru dość bezmyślna dewocja, niczym stereotypowych babć różańcowych, tylko realizowana innymi - pozornie inteligentniejszymi środkami.
Jack French
5 marca 2015, 17:30
Tylko pan nie rozumie, lub nie akceptuje, że w tych 95% znajduje się wiedza na temat Boga, a w 5% zagrożenia. Wiedza na temat Boga to nie tylko i wyłącznie teologia. Bóg jest stworzycielem wszystkiego, więc wszystko co daje nam wiedzę, doświadczenie itd pochodzi od Niego. Te 5% to zwrócenie się w kierunku tego, co nam zagraża, czyli bytu osobowego, który nas chce zniszczyć. Rozwój intelektualny to rozwój wobec Boga. Zdobywanie tytułów, osiągnięć, awansów, wiedzy na temat ekonomii, polityki, rodziny, wychowania, hobby itd, to rozwój Boga w sobie, że tak to trywialnie nazwę. Pan to widzi tak: 95% czasu mówienie o radości, że się cieszę, 5% rozmowy i przemyślenia na wszystkie ważne sprawy życia. Tymczasem inaczej zachodzi podział. A ta proporcja jest właściwa. "Oddajcie Bogu co należy do Boga, a cesarzowi co należy do cesarza". Te 5% to właśnie cesarz, ta gorsza i ciemna strona. Jej należy unikać i skupić się na tym, co nas rozwija, umacnia i prowadzi. Należy tylko zachowywać odpowiednią czujność.
E
Eilinel
4 marca 2015, 22:03
Proszę pamiętać, Ojcze, że dwie rzeczy przyczyniły się do uświęcenia Hiacynty i Franciszka: smutek Matki Bożej i wizja piekła. Matka Boża znajduje się jakby między dwoma mieczami: z jednej strony widzi ludzkość upartą i obojętną na grożące jej kary, z drugiej – nas, depczących Sakramenty święte i lekceważących zbliżającą się karę, wątpiących, ulegających zmysłowości i zmaterializowaniu. Matka Boża powiedziała wyraźnie: «Zbliżamy się do kresu dni». Powtórzyła mi to trzykrotnie. Za pierwszym razem powiedziała, że zły duch rozpoczął decydującą walkę, po której będzie jeden zwycięzca i jeden pokonany. Albo staniemy po stronie Boga, albo po stronie szatana." Ogólna ocena sytuacji, którą s. Łucja z Fatimy otrzymała od Maryi i przekazała o. Augustynowi Fuentes w liście noszącym datę 22 maja 1958 (cyt. za Echem Królowej Pokoju 122/60 z IX 1995 s. 7).
4 marca 2015, 21:58
Panie Piotrze wydaje mi się, że ktoś kto napisał taki artykuł przegapił jedno: Jezus naucza: uzmysłowia człowiekowi jego grzech. Jawnogrzesznicy - jej grzechu. Faryzeuszom - ich grzechy. itd... Człowiekowi, który nie uważa się za grzesznika Zbawiciel jest zbędny... co to dla niego za dobra nowina, że może być uratowany skoro nie czuje potrzeby ratowania? Jak patrzę na początki Kościoła to widze same strzały w stopę: A to św Jan Chrzciciel (który zesłania Ducha św nie doczekał) bo wypominał grzechy cudzołustwa królowi. A Jezus ten sobie chyba w obie stopy strzelał. Nie dość, że zakazywał konkubinatu to jeszcze mówił, że pomażyć sobie o nie można.
A
Art
4 marca 2015, 22:48
Słaby przykłąd z Janem Chrzcicielem. Herod go chętnie słuchał: "Jan bowiem wyrzucał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twojego brata”. Z tego powodu Herodiada nienawidziła Jana i chciała go zabić, ale nie mogła. Herod bowiem liczył się z Janem, wiedząc, że był on człowiekiem sprawiedliwym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go słuchał, odczuwał niepokój, a jednak słuchał go chętnie." Raczej nie mówił mu tylko o grzechu z z Herodiadą tylko o innych rzeczach skoro słuchał go chętnie. Zapewne słowo dobrej nowiny również się trafiło. Dlatego zgadzam się z artykułem Pana Piotra i jednocześnie zgadzam się z bilbordem. Z tym żeby był napisany językiem, który przyciągnie "cudzołożników" do Boga, a nie jeszcze bardziej zamknie w sobie. Motywacja poprzez strach jest krótkoterminowa i nieefektywna. W przeciwieństwie do motywacji poprzez troskę, wspieranie, dobroć. Tak z perspektywy współczesnej psychologii. 
4 marca 2015, 22:57
Nie wiem czy słaby... ale właśnie wypominanie grzechów z Herodidą przypłacił życiem. To znamienne: uważał Jana za sprawidliwego i słuchał chętnie - ale na prośbę konkubiny zabił...
A
art
4 marca 2015, 23:34
Sensem jednak jest to, aby znaleźć złoty środek przekazu.  Skupianie się na ocenie samego artykułu i przedstawienie kontrargumentów/braków nie da nam wszystkim wyjścia z tej sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się nasz Kościół. Potrzeba jest nagłaśniania takich akcji jak wspomniana Pomarańcza, potrzeba jest kapłanów, żyjących Słowem Bożym, autentyczną relacją z Jezusem, prowadzących nas do zrozumienia i zobaczenia Bożej Miłości. Tak w ogólnym skrócie... Niech Pan Bóg prowadzi nas wszystkich w DRODZE ŻYCIA
5 marca 2015, 12:42
mówi: Wasze drogi nie są moimi drogami. To znaczy, że nie dajemy się prowadzić, jeśli świadomie wybieramy trwanie w grzechu.
W
WDR
4 marca 2015, 21:55
To dziwne... jeszcze nie tak dawno, właściwie na dniach, pisano, że powinniśmy głośno mówić o naszej (polskiej) trudnej historii. Ma boleć na początku, a później ma przyjść oczyszczenie. Jak to się dzieje, że o jednych sprawach trzeba mówić głośno, a inne owijać przez bibułkę? Hm...
A
Aga
4 marca 2015, 21:43
Najpierw powinno się mówić o Bogu, bo bez Niego grzech jest abstrakcyjny, relatywny. Jeśli człowiek nie pozna Boga, nie będzie wiedział, ile traci, gdy grzeszy, że grzech to śmierć, bo nie ma smaku cudownej relacji z Bogiem. Taki bilbord sam w sobie budzi bunt i myślenie, że Kościół wchodzi z butami w moje życie i mówi mi, jak mam żyć. Żadna sztuka wykrzyczeć, co jest grzechem, a co nie. Każdy grzesznik to wie.
T
tak
4 marca 2015, 22:13
gdyby to była prawda.. Jeżeli każdy grzesznik wie , że grzeszy to po co grzeszy a w dodatku nie lubi o tym słuchac tylko natychmiast się obraża? Gdzie tu pokora i żal za grzechy?Obrażanie się na stwierdzenie prawdy to właściwa postawa?  Należy ją pielęgnować? Czy jest Pani absolutnie pewna, że gdyby tego plakatu nie było to więcej konkubinatów by się nawróciło? A jeżeli Pani uważa, że ten bilbord jest nieskuteczny to proszę podać niezbite dowody dlaczego, abym i ja mógł się nawrócić.
T
TE
4 marca 2015, 21:36
"Zdecydowanie poważniejszym problemem jest to, że akcja przygotowana na zlecenie ośrodka związanego z Episkopatem ma niewiele wspólnego z chrześcijańską logiką docierania do człowieka z Dobrą Nowiną. Jeżeli naprawdę nam na kimś zależy, najpierw powinniśmy próbować ... " No tak, pan Żyłka wie najlepiej, jak mamy docierać do ludzi. Pan Bóg zbyt późno go stworzył. Bo jakby go stworzył wcześniej, to by się dowiedział, że nielogiczne jest posyłanie proroka Jonasza do Niniwy z wiadomością, że miasto ma być zniszczone. Albo Jana Chrzciciela przed Chrystusem, żeby przygotował mu drogę. Św. Jan wzywał do nawrócenia i prostowania dróg, zamiast mówić o "miłości". A tak gromił faryzeuszy, wypominał Herodowi życia z bratem swojej żony.
F
Frank
4 marca 2015, 21:44
Trafiłeś w sedno. A jak powiedział Jezus: "Spośród tych, którzy wyszli z łona kobiet, nie było większego niż Jan Chrzciciel" (Mt 11,11).
T
tak
4 marca 2015, 21:29
Takie bzdury mógł napisać ktoś kto lekce sobie waży naukę KK a także ewangelizację. Ewangelizacja ma także jako ważny cel odnowienie wiedzy letnich wierzących o życiu moralnym. Gdybym był sztanem bardzo bym się cieszył z tego artykułu, bo w moim interesie byłoby , aby nie przypominać ludziom co jest a co nie jest grzechem, zniechęcanie księży do przypominania ludziom o istnieniu grzechu , istnieniu zła i istnieniu szatana. Bardzo bym się cieszył, że  nauka o grzechu znika z przestrzeni społecznej-niech ludzie jaknajmniej o nim mówią, piszą, niech zniknie z ich świadomości. A tak a propo,  na jakiej to podstawie Autor tywierdzi, że przypominanie o grzechu zamiast poprawę przynosi większą chęć do jego popełniania? Są jakieś badania?Czyli nie wolno zwracać nikomu uwagi? Jeżeli Autor w to wierzy to niech zastosuje to w swoim życiu. Niech nie poucza swoich ewentuialnych dzieci, niech nie poucza nas bo zapewne , jak sam w to wierzy,nawety gdy ma rację zrobimy mu na złość i zachowamy się przeciwnie do jego pouczeń.
F
Frank
4 marca 2015, 21:12
A jeśli ja lubię, żeby mnie ktoś tak dosadnie zdzielił w łeb? A jeśli ja tego potrzebuję? A jeśli miłościowe "mizianie" mnie usypia i sprawia, że nie jestem w stanie podjąc męskiej decyzji, żeby ze złem skończyc, bo w sumie to się z tym moim grzechem czuję komfortowo? I mogę w nim trwac i trwac i trwac...I myślę sobie, ech, skoro to taki lajcik, to się na starosc wyspowiadam i będzie git.To co wtedy?
O
owieczka_
4 marca 2015, 20:59
Boża mądrość wyraża się w przykazaniach. Nie doznam wstydu wówczas, gdy będę miał przed oczyma wszystkie Twe nakazy(...). Rozkoszą dla mnie są Twoje ustawy, słowa Twojego nie zapominam.(Psalm 119) Co za ulga, że Twoimi rozkazami Panie, można się karmić nawet na ulicy. Tobie chwała na wieki.
O
owieczka_
4 marca 2015, 21:38
Przeczytaj sobie Psalm 119 i dojrzej do tego, że Boże ustawy to miód na serce i rozkosz zupełnie innego typu niż reklamują na innych billbordach typu: Klub go-go zaprasza ciebie kotku na kosmiczne doznania od 22 do 6 rano.
P
pomyssł
4 marca 2015, 20:30
pedofilia to nie tylko grzech, to PRZESTĘPSWO. Taki bilbord.
E
Eilinel
4 marca 2015, 20:19
Nie sądziłabym, że takie zgorszenie wśród niektórych wywoła proste, najprostsze z możliwych i przez to trafiające w sedno przypomnienie VI Przykazania NIE CUDZOŁÓŻ. Ale to znaczy, że akcja przynosi skutek.
Z
zaza
4 marca 2015, 20:30
Mnie nie gorszy przypomnienie VI przykazania. I chyba nie o zgorszenie tu chodzi. Zgorszenie to bardziej jak np. arcybiskup albo ksiądz są pedofilami.To gorszy. A te bilbordy to raczej zastanawiają po prostu, czy naprawdę jest sens wydawać w ten sposób pieniądze Kościoła? np. I czy to przyniesie skutek zamierzony czy raczej odwrotny. 
E
Eilinel
4 marca 2015, 20:57
Jeżeli istnieje choc 1% szans, że są ludzie, do których taki przekaz trafi, to warto. Np. kiedy mi ktoś mówi wprost, że to co robię jest złe, to na początku się wkurzam, a potem zaczynam się zastanawiac. Myślę, że takich ludzi jest więcej.
A
aka
4 marca 2015, 20:12
A mnie się podoba! Zarówno foram, jak i treść. Czasem trzeba walnąć prawdę prosto z mostu. Jak dziecko pcha palec do kontaktu, to rozsądny ojciec nie mówi mu, że je kocha, tylko je łapie za rękę i odciąga. I - jak amen w pacierzu - dziecko uderzy w ryk!
A
aka
4 marca 2015, 20:17
Ale zgadzam się, że nie ma sensownego promowania małżeństwa. Nie ma wyjaśniania, co to znaczy, że małżeństwo jest sakramentem. I jak dwoje szczeniaków przekonać, że w ich pragnieniu stopienia się w jedno jest obecny Bóg?
MC
Mistrz Ciętej
4 marca 2015, 20:09
Panie Redaktorze, czasami rzeczywiście można nie trafić z hasłem na plakacie. ~do pana Żyłki 16:49:08 | 2013-02-07 W tym miejscu bo inaczej nie mogę. Będąc młodym zdrowym koniem zamieszczasz na "faceBóg" memy z napisem, że cierpienie czyni życie mniej nudnym czy jakoś tak. Wobec tego życzę ci mnóstwa urozmaiceń w postaci cierpień wszelkiego rodzaju, zwłaszcza w postaci chorób i wszelkich codziennych utrudnień, które czynią przetrwanie prawie niemożliwym i odbierają człowiekowi wszelką nadzieję. Oby sypały ci się na głowę tak jak mnie. Oby ci było tak ciężko, że zwątpisz w Boga który cię tak wysłu********e na czyjeś nieszczęście.
T
tradycja
4 marca 2015, 20:06
Panie Autorze, a czy na bilbordy "Aborcja to grzech. Nie zabijaj" tak samo alergicznie pan zareaguje? Czy to też będzie straszenie ludzi i najgorszy sposób na ewangelizację? Jak pamiętam, właśnie w ten sposób Kościół walczył o życie nienarodzonych i budził sumienia ludzi i to odniosło skutek; dziś już nikt (katolik) nie powie na aborcję, że to "zabieg". Wzrosła świadomość kobiet i nie ma społecznego przyzwolenia na aborcje. Niestety konkubinaty, rozwody i ponowne związki cywilne są coraz bardziej tolerowane i to jest bardzo zła tendencja. Masowo rozpadają się rodziny. Może właśnie potrzeba takiej zdecydowanej akcji, jak ta z bilbordem. Jestem ZA.
T
tak
4 marca 2015, 19:40
" Nikogo nie oceniamy, ale chcemy przypomnieć o tym, co jest zapisane w Ewangelii i jaka jest nauka Kościoła. Dzisiaj w czasach liberalizacji pewnych pojęć warto jasno przypominać, że konkubinat jest grzechem. Trzeba pokazywać, że sakrament małżeństwa nie jest pustym obrzędem, ale prawdziwą obecnością Chrystusa w relacji żony i męża - tłumaczy ks. dr Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin. Według danych GUS w 2013 roku było w Polsce 643 tysiące związków niesakramentalnych. - Co gorsza z roku na rok ta liczba wzrasta. Duży procent żyjących w tzw. „wolnych związkach” to ludzie młodzi, którzy bez przeszkód mogą zawrzeć związek małżeński - dodaje ks. Drąg."
Z
zaza
4 marca 2015, 19:51
To może na bilbordach przypomnijmy, że podofilia to grzech, żeby niektórzy księża albo biskupi o tym nie zapomnieli, albo, że kierowanie autem po  pijanemu to grzech, bo ostatnio sporo przedstawicieli stanu duchownego zostało zatrzymanych na podwójnym gazie.... ...bo jakoś mi te grzechy bardziej pilne do interwencji się wydają niż konkubinat
A
Auge
4 marca 2015, 19:56
Akurat w Polsce AD. 2015 największymi grzechami, gorszymi nawet od pedofilii i morderstwa, są antysemityzm i homofobia :) Najwyraźniej wiodących gazet nie czytasz ;)
K
Kinga
4 marca 2015, 19:38
Trafione w 10!. Przykre, że Katolicy nie dają miłości i zapominają jaką postawę miał Jezus, jak on zachowywał się wobec tych najgorszych. ..nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci co się źle mają.. Jezus nie był z uczonymi w piśmie, ale z grzesznikami, budowlał z nimi relację, dawał im miłość. Obyśmy my Katolicy nie zapominali o tym.
Z
zaza
4 marca 2015, 20:02
Jak poczytasz komentarze z ostatnich dni, to osoby myślące jak Ty to rzadkość. Większość wypowiedzi pełna jest pogardy dla drugiego człowieka, i osądów. To są sędziowie. Już osądzili, wydali wyrok...piekło ..np. dla " patologii konkubinatowej..". Smutne to...
M
Maciek
4 marca 2015, 19:25
W sumie krytycy mają rację, skoro ta konkubinatowa patologia chce trafić do piekła to pies ich trącał... Szkoda czasu i pieniedzy Kościoła
Z
zaza
4 marca 2015, 19:36
oj, żeby "ta konkubinatowa patologia" jak ją nazywasz nie weszła przed tobą do Królestwa...możesz się zdziwić.
T
tak
4 marca 2015, 19:44
No jasne. Przecież są święci. Natomiast porządne małżeństwa pewnie będą miały kołpoty z niebem. Wszystko Ci sie powywracało: grzesznicy są dla Ciebie swięci a być może i godni zazdrości, a święci łobuzami. Najgorsze , że Ci się wydaje, że tak myśli Pan Bóg. Po co w takim razie Dekalog? Chyba tylko po to aby naruszając go wejść do nieba.
I
icek
4 marca 2015, 19:47
zaza, Ty się nie dziw, Ty grzesz !
T
tak
4 marca 2015, 20:44
Icek, Ty jesteś jak zdrowie. Już dawno się  tak nie uśmiałem. Przy takich komentarzach jak zazy tylko zdrowy śmiech nas może uratować. Dzięki.
S
stan
4 marca 2015, 18:56
to jakiś pogmatwany, niezrozumiały i błędny dogmatycznie artykuł. przynosi szkodę doktrynie, i powinien być jak najszybciej usunięty..,
Z
zaza
4 marca 2015, 19:33
Dobrej doktrynie nic nie zaszkodzi i sama się obroni... a zła odejdzie w zapomnienie...jak potępienie Galileusza
PH
Pasterz Hermasa
4 marca 2015, 18:11
Na czym Pan Piotr Żyłka (i nie tylko, bo to chyba jakaś nowa mania wieui księży i świeckich) wie, że nazwijmy to ,,straszenie" grzechem, piekłem, sądem i boską sprawiedliwością, jest z zasady czymś złym i nieskutecznym. A może są ludzie, do kórych nie trafia to wasze impotentne ględzenie i bombardowanie miłością a trafia taki przekaz? Nie macie świadomości, że wielu ludzi śmieszy to, co robicie. Przecież jak się was słucha, to człowiek ma wrażenie, że Nietzsche miał rację - że chrześcijaństwo wymyślili ludzie słabi tylko po to, żeby gloryfikować własną słabość. Może kogoś bardziej ruszy konkretny przekaz - strzał w stopę albo pysk. Przecież od świętego Pawła, poprzez Didache, Ojców Kościoła i całe średniwiecze, aż po XX wiek prekaz był jasny - ,, Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci - i wielka jest różnica między nimi". Duszpasterstwo polegało m. in. na podkreślaniu tej różncy i eksponowaniu skutków zła. Ze swojej strony moge jedynie powiedzieć, że gdybym poznał chrześcijaństwo od takiej strony jak wy je promujecie, to bym się nim najnormalniej w świecie brzydził.
PZ
Paweł Zamorski
4 marca 2015, 18:00
Coś tutaj nie rozumiem. Kiedy Franciszek mówi, że nielegalna praca to grzech, to wszystko jest w porządku. Nikt nie opanuje, że ludzie mają prawo zawierać dowolne umowy bez ingerencji państwa. Kiedy episkopat mówi, że konkubinat to grzech, to grad krytyki posypał się na głowy biskupów. A co mieli powiedzieć w wielkim poście? Bracia i siostry, nic się nie stało :-) BTW Państwo nie powinno wchodzić do łóżka i rejestrować cywilnych związków wolnych ludzi. Najwyższy czas, by odstąpić od małżeństwa konkordatowego i zastąpić je małżeństwem kościelnym, nie posiadającym żadnych sankcji w państwowym prawie. Ale czy na deon.pl usłyszymy kiedyś takie głosy? 
W
wert
4 marca 2015, 17:41
wczoraj wlasnie uslyszalem o bilbordzie, ze życie w konkubicnaie jest zle, a z drugiej strony pochwałe od 4 biskupow: Dziegi, Dydycza, Ryczana, pochwałe, dawanie za wzor do nasladowania Gosiewskiego ktoóry miał dwie żony, nie łozył na dzieci. Zgrzyt pozostał, dwulicowosc naszego episkopatu
1
1111111111111
4 marca 2015, 19:08
No bo Gosiewski był nasz !, więc nie rozumiem o co ci chodzi ?:)
.
.
4 marca 2015, 19:58
Zgrzyt to kłamstwo, że nie łożył na dzieci.
J
ja
4 marca 2015, 21:25
Ojciec ma wychowywać dzieci, a nie tylko na nie łożyć. Nic nie zastąpi dzieciom pełnej rodziny, nawet alimenty w kwocie milion złotych.
D
DG
4 marca 2015, 17:03
Jest takie powiedzenie, którego autorem jest ponoć Isaac Newton: Romum jest najsprawiedliwiej rodzielonym dobrem na świecie, trudno bowiem spotkać kogoś, kto twierdziłby, że ma go zbyt mało.
W
wer
4 marca 2015, 16:56
Dla autora przypomnienie o grzechu jest juz straszeniem i wrzeszczeniem:)... Po prostu załosne:).... 
T
TE
4 marca 2015, 16:20
Deon w natarciu na Episkopat. Chciałoby się powiedzieć - znowu. Tym razem piórem Żyłki. Zwykle od tego był Konrad S. A co do plakatu, to nie przypominanie o grzechu jest problemem, ale sam grzech. Przypomnijcie sobie starotestamentowych proroków. Ci naprawdę nie przebierali w słowach piętnując grzech. Podobnie było z apostołami. Sam Chrystus mówił o śmierci, ale nie tej, która nas wszystkich czeka. Mówił o każe piekła ognistego. Tak mocnego języka nie używali nawet apostołowie.
T
TE
4 marca 2015, 16:25
A plakat nieźle pomyślany i prowokujący w pozytywnym sensie. Przez lata duszpasterze zuepłnie nie pamiętali o napominaniu, szczegolnie w sprawach 6. przykazania. Może zbulwersowani teraz sobie o tym przypomną?
4 marca 2015, 16:08
Święty Franciszek podobno pouczał swoich braci słowami: "Głoście Ewangelię, a jeśli zajdzie potrzeba, to nawet słowami!". Słowa zatem to ostateczność, przede wszystkim - przykład. Dobry przykład. Dlaczego zatem nastawiamy nasze wewnętrzne radary głównie na zło, wady i szkody? Czy nie skutkuje to aby pewnym przewrażliwieniem? Zupełnie jak w dowcipie, w którym lekarz, wszedłszy do przydworcowej restauracji, zauważając ociężałość kroków kwapiącego się w jego kierunku kelnera, rzuca: "O, ma pan hemoroidy?", w odpowiedzi zaś słyszy: "W karcie nie ma, ale zapytam kucharza...". Gdybyśmy tyle samo energii, co na wytykanie palcami, zużywali na zarażanie ludzi uśmiechem - świat byłby bez porównania piękniejszy. Ostatnio przebiło mnie na wylot jedno proste, banalne wręcz, lecz o wielkiej sile rażenia, zdanie z Pisma Świętego: "Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami" (Am 5, 14). 
S
strada
4 marca 2015, 15:42
Patronuje temu Episkopat. I kolejny raz udowadnia, że nie nawiązuje żadnego dialogu z wiernymi. Gdzieś tam z wyskości ogłasza czyjeś winy. Gdyby mi ktoś wytknął grzech wskazując na mnie palcem, gdyby powiesił na ścianach informację, że jestem grzesznicą (czegokolwiek by to dotyczyło), odwróciłabym się i uciekła szybko, jak najdalej się da. Natomiast gdyby to mi powiedział przyjaciel, może by mnie zabolało, ale na pewno bym nie uciekła tylko wysłuchała, co ma dalej do powiedzenia.... Z kim ludzie mają rozmawiać? Z bilbordem?
T
tak
4 marca 2015, 18:13
Ależ to pokrętne. Pismo Świete jest pisane to sie nim  nie przejmuj. A już na obrazki nie patrz! Koniecznie nie patrz, uciekaj jak od zarazy.
T
tak
4 marca 2015, 18:16
Słusznie, co Ci ktoś ma wytykać Twoje błędy, przecież jesteś doskonała. Co tam pokora!Doskonała jesteś i już. A zwłaszcza w Wielkim Poście.
A
Ant
4 marca 2015, 15:17
Rzeczywiście, akcja na poziomie dzieci z nienajlepszej podstawówki.
M
marek
4 marca 2015, 15:09
Wielu w Kościele z powodu niewiary w Boga i w moc Bożego słowa zaczyna stosować metody podobne do tych, które stosuje świat. Rzeczywiście, trzeba młodym pokazać dlaczego Jezus ma rację i że ich kocha, wtedy łatwiej odejdą od szatana.
4 marca 2015, 14:58
Fatalna akcja. Dokładnie tak myślą o Kościele osoby dalekie od niego: że księża i Kościół są po to, żeby przypominać ludziom o grzechu i na tym ich rola się kończy. Dlatego faktycznie strzał w stopę.
Dariusz Piórkowski SJ
4 marca 2015, 14:50
Uczestniczę od 8 lat w rekolekcjach dla narzeczonych i małżeństw prowadzonych przez pary małżeńskie i księdza metodą warsztatową. Również uważam, że jedynie negatywne uzasadnianie konieczności małżeństwa sakramentalnego nie wystarczy. Po drugie, nie wystarczy sam ślub kościelny, a potem niewiele się dla małżeństw robi. Inaczej zachęcamy do czysto prawnego podejścia do sakramentu i wierzymy w jego magiczną moc. Jeszcze parę lat temu na kursy przedmałżeńskie prowadzone tą metodą pojawiały się pary, w których większość narzeczonych mieszkała osobno. Dzisiaj raczej jest na odwrót. Mieszkanie razem to już społeczna norma. Czy to się zmieni, kiedy będziemy mówić, że to grzech? Tak, w niektórych przypadkach może pomóc, ale na negatywnej kampanii nikt niczego nie sprzedał. W większości wypadków nie, bo młodzi nie rozumieją, dlaczego to jest grzech, czyli także, jakie dobro się w ten sposób zaprzepaszcza. Nasze doświadczenie jako grupy prowadzącej kursy przedmałżeńskie jest takie, iż panuje ogromny deficyt pozytywnych wzorców, niewiele trafia do młodych na temat tego, po co małżeństwo, co ono daje. Słyszą tylko o tym, czego nie wolno, że trzeba itd. Natomiast bardzo duże wrażenie robi na nich świadectwo wierzących małżonków, którzy mówią o radościach i trudach małżeństwa, nie w oderwaniu od wiary. Kiedy narzeczeni widzą, że ludzie wierzący są razem kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, że wiara, modlitwa, wspólnota, Kościół im pomaga nie tylko w trwaniu, ale i w rozwoju, że rozwiązują problemy i kryzysy, panuje w ich domach radość, bo czują wsparcie Chrystusa i wspólnoty, to narzeczonym często otwierają się oczy, zderzają się z zupełnie innym komunikatem niż ten, który słyszeli na katechezach lub o czym czytają w mediach. Widzą, że wiara pomaga. I czują wsparcie, że warto podjąć to wyzwanie, chociaż wiadomo, że nie zawsze będzie lekko i przyjemnie. Panuje też ogromny lęk przed porażką, bo kiedy przychodzą trudności, to nie bardzo mają do kogo się zwrócić o pomoc. Trzeba przestrzegać, ale najpierw pokazywać małżeństwo pozytywnie. I tutaj dotykamy w Kościele bezradności, bo niewiele sie nad tym myśli, nie rozwija jakiejś strategii, tak jak doskonale robią to np. koncerny farmaceutyczne czy samochodowe. A w bezradności człowiek odwołuje się często do siły, presji, a także do rozkładania rąk, bo nie szuka pozytywnego rozwiązania.
K
Kasia
4 marca 2015, 15:01
Proszę o wyjaśnienie, dlaczego mieszkanie razem przed ślubem jest grzechem. Naprawdę tego nie wiem - słyszałam to setki razy, ale nie wiem dlaczego. Chętnie zrozumiem, naprawdę wykazuję otwartość. Ale proszę mi to wyłumaczyć. 
MB
Małgorzata Bilska
4 marca 2015, 15:56
@ D. Piórkowski Ad vocem, może się przyda jak ktoś zapyta o tą akcję. Nie mogę zrozumieć od lat, jak KEP to robi, że udaje mu się tak często unikać wiedzy i ekspertów. Hasło to porażka treściowa z dość konkretnego powodu: termin "konkubinat" jest nacechowany pejoratywnie i nikt nie chce być z nim kojarzony. Zazwyczaj pokazuje się go w kontekście biedy, alkoholizmu i przestępczości. Dlatego sojologowie musieli wymyślić termin neutralny, jest nim kohabitacja, bo badania byłyby wypaczone. Tyle, że z badań prof. K. Slany z roku ok 2000 (z pamięci) robionych na grupie 1000 studentów wynika, że oni mieszkając razem przed ślubem traktują to jako formę chodzenia ze sobą a nie żaden konkubinat czy kohabitację. Co z akcji wyniosą? Pozdrawiam
Dariusz Piórkowski SJ
4 marca 2015, 16:02
Natomiast trzeba zauważyć, że plusem jest myślenie w kategoriach organizowania akcji bilboardowych czy reklamowych. To jakiś postęp. Teraz trzeba przemyśleć gruntowniej przekaz i treść.
L
love
4 marca 2015, 16:58
Bardzo polecam tak wiele stron internetowych (dziesiątki!), gdzie jest to solidnie argumentacyjnie wyjaśnione. Trudno te argumenty zawrzeć w jednym poście. Przepraszma, ale to niemożliwe. Podam tylko dwa linki, które zawierają przekonywaujące mnie argumenty: 1. Konferencja ks. Pawlukiewicza: https://www.youtube.com/watch?v=tXwUG3TDGrE 2. Artykuł poruszający argumentyw tej dyskusji: http://adonai.pl/milosc/?id=133 Pozdrawiam :)
KA
ks adam
4 marca 2015, 17:25
No to jest grzechem czy nie jest?
E
evans
4 marca 2015, 19:43
Co? Robienie bilboardów? No nie wiem, powinien to ksiądz rozważyć w sumieniu...
MB
Małgorzata Bilska
4 marca 2015, 21:26
:-) Jakiś postęp jest. Tylko to jest forma reklamy - może albo trafić w potrzeby, albo nie mieć wpływu na postawy, ale może też zadziałać jak antyreklama. Najpierw robić, potem myśleć to oryginalna strategia, tylko mnie niezmiennie dziwi, czemu tak trudno czasem odwrotnie. Zgadzam się z Piotrkiem - strzał tj tzw. samobój, w stopę. Robi to ngo ale zapewne ktoś "z góry" zatwierdził. PR-owsko brak podstaw.
4 marca 2015, 22:07
Oczywiści, że jedynie negatywne uzasadnie potrzeby małżaństwa sakramentalnego nie wystarczy. Niestety stan świadomości mamy taki, że trzeba dotrzeć do ludzi z przekazem, że robią źle - i to idąc po bandzie: dlaczego źle - bo tak powiedział Bóg. (kropka) Pozytywny wzorzec jeśli nie został zbudowany w rodzinie nie zostanie zbudowany akcją plakatową. Akcja plakatowa ma jedynie zachęcić do pytań o szczegóły... I tu mamy kichę: jak się zapytają o szczegóły tego sakramentalnego małżeństwa wyjdzie biskup misyjny i powie, że małżeństwo sakramentalne jest ważane - ale ważniejsze jest, że się komuś nie chce go ciągnąć i trzeba dac ludziom żyć w ponowym związku i "dać im" dostęp do Komunii...
M
ministrant
4 marca 2015, 14:42
Oto słów kilka o istocie grzechu: [url]http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x1121/aniol-panski-benedykta-xvi-marca-r/?print=1[/url]
4 marca 2015, 14:39
"Przestańcie czynić zło!" Franciszek
B
brzoza
4 marca 2015, 16:37
Uważam, że jest to dobry sposób budzenia czy tworzenia świadomości grzechu w głowach wielu letnich katolików. Jak do trzec do szerokich kręgów? Czy młodzi ludzie, dwa razy w roku będący w kościele, pojadą na rekolekcje? Czy ludzie po rozwodach, będący w związkach niesakramentalnych będą słuchać o komunikacji w małżeństwie? Wpada w oko, zapada w podświadomość i budzi świadomość grzechu. Dociera do tłumów, nikogo nie obraża (najwyżej grzech)doskonała akcja, nazwane po imieniu, bez politycznej poprawności. Och, żeby tylko nie urazić...
SK
Stary klecha
4 marca 2015, 14:38
OOOOO. Kolejny Pan Redkator "Miło-Mi-ma-Być_w_Kościele". Przypomnę Panu redaktorowi / blogerowi Uczynki miłosiene wobec duszy: 1. Grzeszących napominać 2. Nieumijętnych pouczać /..../ a jak chodzi o "o Euangellion tu Kyriu imu Iesu Christu" to: Mk7,9; Łk 11,44; Mt 21,12-13; no i wreszcie Mt 5,32 i J 4,16-18 Wredny Jezus!!!, Jak mógł byc tak niedelikatny. Chyba się uczył od tych nienawistników z bilbordów
D
daga
4 marca 2015, 15:19
A ja najlepiej pamiętam słowa "kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem"
M
mm
4 marca 2015, 15:23
"Stary klecho", proszę nie zapominać, co Jezus powiedział po tych wyrwanych przez jegomościa słowach: "Idź, a od tej chwili już nie grzesz!"
T
tak
4 marca 2015, 20:56
Trzeba mieć dużo złej woli aby z tych słów wyciągnać wniosek , że dobrze jest grzeszyć-cudzołożyć.
T
tak
4 marca 2015, 20:58
To co cyujesz to jest napomnienie dokładnie takie jak nie żyć w konkubinacine. Czy tego nie widzisz?
G
GG
4 marca 2015, 14:34
LOL, zgadzam się z Żyłką. Świat się kończy.