Krzyż zasługi rektora UKW

Konrad Sawicki

Prof. Janusz Ostoja-Zagórski nakazał zdjęcie krzyży z sali senatu oraz ze swojego gabinetu - ujawniła "Gazeta Pomorska" 15 listopada. Rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy chyba tak naprawdę nie wie, co zrobił i co kazał usunąć. Po symbolach zostało symboliczne puste miejsce.

Argument świeckości

Uczelnia publiczna powinna być apolityczna i świecka - uważa rektor. Rzecznik UKW Piotr Kwiatkowski doprecyzowuje: - W państwowej uczelni świeckiej powinno być eksponowane, godło państwowe, nie krzyż. To ono jest wspólnym symbolem dla wszystkich.

Z tych wypowiedzi należy wyciągnąć wniosek, że według profesora zdjęte symbole po pierwsze naruszały świeckość uniwersytetu, a po drugie nie były wspólne dla wszystkich. Dlatego podjął taką decyzją, wskazując jednocześnie na Orła Białego jako odpowiedni symbol zdobiący ściany uczelni.

Nie ulega więc wątpliwości, że prof. Ostoja-Zagórski potraktował krzyż wiszący w sali senatu jako symbol religijny, jednoznacznie wskazujący na chrześcijaństwo. Postawmy więc zasadnicze pytanie: czy każdy krzyż obecny w przestrzeni publicznej musi być postrzegany jako znak konkretnej religii?

Krzyż krzyżowi nie równy

Albo zapytajmy jeszcze konkretniej: gdy w 2000 roku prof. Ostoja-Zagórski odbierał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, przyjmował go jako symbol religijny czy świecki? I gdy w 1988 roku odbierał Srebrny Krzyż zasługi, przyjmował go jako symbol religijny czy świecki?

Odpowiedź jest oczywista - były to odznaczenia państwowe, więc zdecydowanie świeckie. Krzyż użyty do wykonania tych honorów ma tu symbolikę całkowicie oderwaną od jakiejkolwiek religii. Oznacza wyraz wielkiego uznania ze strony władzy państwowej dla kogoś, kto ma wybitne osiągnięcia na przykład na polu nauki.

To samo trzeba powiedzieć o orderach Virtuti Militari, przyznawanych za wybitne zasługi bojowe. Fakt, że mają formę krzyża nie ma tu żadnego znaczenia wyznaniowego. Nie odnotowano chyba nigdy takiego przypadku, by ktoś odmówił przyjęcia tego typu odznaczenia ze względu na wartości, które krzyż symbolizuje. Byłoby to nonsensem, bo w tym konkretnym kontekście ma on zupełnie inne niż religijne znaczenie.

Spójrzmy też na krzyż harcerski. Jest w pierwszym skojarzeniu oznaką przynależności do pewnej organizacji. Dodatkowo umieszczone na nim laury dębowe i laurowe oznaczają męstwo i zwycięstwo. Gdyby ktokolwiek wiązał jego wygląd z chrześcijaństwem czy też katolicyzmem, z pewnością w PRL-u byłby zakazany. A nie był i nikomu nie przeszkadzało nawet to, że projektantem krzyża harcerskiego była osoba duchowna, ks. Kazimierz Lutosławski.

Różne konteksty, różne znaczenia

Te rozważania prowadzą nas do konstatacji, że nie każdy krzyż niesie ze sobą symbolikę stricte religijną. Bo faktycznie współcześnie krzyż można odczytywać na kilku płaszczyznach.

Po pierwsze przywołuje narzędzie kary śmierci, na którą został skazany Jezus z Nazaretu. Jest więc symbolem chrześcijaństwa. Po drugie może odwoływać się do różnego rodzaju świętości lub bóstwa. "Słownik mitów i tradycji kultury" Władysława Kopalińskiego podaje, że krzyż był znakiem świętym już u starożytnych Egipcjan, a symbolem świętości u Azteków na długo przed Cortésem. Skandynawowie jeszcze przed chrystianizacją stawiali krzyże na grobach królów i bohaterów. Słynna swastyka, która też jest formą krzyża, ma swoje boskie znaczenie w hinduizmie i buddyzmie. I po trzecie krzyż może być symbolem wartości, które są mu nadawane w zależności od kontekstu. Tak jak to dobrze widać na przykładzie orderów.

Co oznacza krzyż na Giewoncie

Wracając do Bydgoszczy, należy zapytać, co oznaczał krzyż wiszący w sali senackiej. Czy może próbował z przestrzeni publicznej uczynić sferę sacrum? Z pewnością nie. Czy bowiem zdobywając Giewont, klękamy przed ogromną żelazną konstrukcją, robimy znak krzyża lub robimy ukłon? Nie. Tak samo w szkołach i na uczelniach krzyżom nie oddajemy takiej czci, jak to się robi w świątyniach.

Zrozumiałe jest, że krzyż powieszony na ścianie uniwersytetu czy też w Sejmie ma inne znaczenie niż ten z kościoła czy kapliczki. Jego obecność winniśmy tu traktować w znaczeniu najszerszym, czyli jako symbol wartości przyświecających danej instytucji oraz wartości, do których wspólnie dążą ludzie w niej przebywający. Dokładnie tak, jak mówi preambuła do Konstytucji RP przywołując uniwersalne wartości "prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna". Jedni obywatele zrozumieją, że ich źródłem jest Bóg, a inni będą je wywodzić "z innych źródeł".

W rozumieniu rektora UKW symbolem wspólnym dla wszystkich powinno być godło państwowe. Naturalnie buduje ono pewną wspólnotę wartości. Biały Orzeł może odwoływać się do historii, narodu, wspólnoty, państwa, niepodległości itp. Zauważmy jednak, że jest to zestaw zupełnie innych wartości od tych, które można wyprowadzić z symbolu krzyża. Tu obok wyżej wspomnianych mamy jeszcze: ofiarność, poświęcenie, miłość, altruizm, szacunek dla drugiego człowieka itp.

I godło, i krzyż

I tu dochodzimy do kwestii niezwykle istotnej. Pytanie o to, co oznacza krzyż w sali senackiej należy dopełnić pytaniem o to, co oznacza puste miejsce po tym krzyżu. Czy przypadkiem prof. Ostoja-Zagórski nie wylewa dziecka z kąpielą? Nie da się zastąpić symbolicznej pustki aksjologicznej państwowym godłem. UMK w Bydgoszczy, czy też inne instytucje publiczne, potrzebują jednego i drugiego: godła i krzyża, które wzajemnie się dopełniają.

Tekst ukazał się w "Gazecie Wyborczej" z 29 listopada 2012 r. Przedruk za zgodą i wiedzą "Gazety Wyborczej" i autora.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzyż zasługi rektora UKW
Komentarze (8)
F
FraneKsawery
14 grudnia 2012, 16:26
Wasza krytyka nie jest zasadna w tym przypadku. Wczuyjcie się w role autora - broni obecności krzyża na uczelni pisząc to do czytelników Wyborczej, czyli w dużej mierze ludzi niwierzących. Nic dziwnego że używa takich argumentów, trochę przewrotnych. Musi przecież pisać ich językiem, żeby trafić. Ja to rozumiem i doceniam próbę.  Lepiej jest 'przegrać walkę' o krzyż niż używać takich metod. Gazeta Wyborcza w artykule Konrada Sawickiego mijając się totalnie z prawdą zniekształca symbolikę krzyża. Co gorsza - podobnie czyni DEON publikując ten artykuł. Niestety walka o krzyż w przestrzeni publicznej kosztem jego przesłania o miłości Boga do człowieka (objawionej na krzyżu) jest nieporozumieniem i wypaczeniem istoty ukrzyżowania Chrystusa. Jeśli ktoś chce zawiesić symbol wolności, solidarności, czy innych wzniosłych wartości, to powinien to uczynić, ale nie za pomocą krzyża, bo jego symbolika jest o wiele wznioślejsza, gdyż odwołuje się do Boga.
L
leszek
13 grudnia 2012, 12:30
Pomiedzy demonstacyjnym zawieszaniem krzyża i demonstracyjnym zdejmowaniem krzyża jest jeszcze spora przestrzeń nazywana zdrowym rozsądkiem. Stwierdzenie, że ludzie optujący za zdejmowaniem krzyża  są "wrogami krzyża" jest całkowicie fałszywe. Może być dokładnie odwrotnie, gdyż ludzie dla których krzyż jest obiektem kultu religijnego często są oburzeni traktowaniem krzyża jak firanki czy kwiatka i zawieszanie w różnych dziwnych miejscach, bo dla nich krzyż jest symbolem zbawienia, a nie paprotką, którą się gdzieś stawia czy zawiesza żeby ładnie wyglądała. Jeśli krzyż ma być przedmiotem kultu religijnego, to chyba o tym powinien decydować proboszcz parafii, gdzie ten krzyż ma byc zawieszony, a nie rektor uczelni. Uczelnie są autonomiczne i jeśli jeden rektor krzyż zawiesza, to drugi ma prawo zdjąć. Osobiście nie rozumiem, dlaczego ktoś przyznaje jednemu rektorowi prawo zawieszenia krzyzą, a odmawia drugiemu prawa zdjęcia. Porównanie z krzyżem na Giewoncie jest chybione, gdyż to nie jest "żelastwo" tylko jak najbardziej krzyż postawiony z inicjatywy lokalnego proboszcza w ramach kultu religijnego i jak najbardziej może być adorowany.
A
AP
13 grudnia 2012, 08:09
Wczujcie się w role autora - broni obecności krzyża na uczelni pisząc to do czytelników Wyborczej... Zgadzam się. Grupa docelowa jest specyficzna, tresowana przez wiele lat w pewnym kierunku.
E
Elka
12 grudnia 2012, 20:57
Wasza krytyka nie jest zasadna w tym przypadku. Wczuyjcie się w role autora - broni obecności krzyża na uczelni pisząc to do czytelników Wyborczej, czyli w dużej mierze ludzi niwierzących. Nic dziwnego że używa takich argumentów, trochę przewrotnych. Musi przecież pisać ich językiem, żeby trafić. Ja to rozumiem i doceniam próbę. 
H
Hania
12 grudnia 2012, 19:04
UMK jest w Toruniu (w Bydgoszcy tylko wydział lekarski podlega pod UMK). Raban o krzyż dotyczy UKW w Bydgoszcy
D
damiano
12 grudnia 2012, 18:32
Zgadzam się z dominiką - obłuda i jeszcze raz obłuda. Krzyż jest przede wszystkim symbolem miłości Jezusa Chrystusa, która właśnie na krzyżu została wpełni objawiona - w myśl słów "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi..". Chrzystus oddając swoje życie objawia swoją Boską miłość, która jest znamienna dla chrześcijaństwa i która jest jego istotą - Chrystus, który jest samą miłością. W odpowiedzi na tą miłość jesteśmy powołani także do miłości, z której wynikać powinna nasza postawa moralna, a więc także system wartości. Stąd krzyż nie jest jedynie symbolem tych wartości, lecz jest czymś więcej - drogą do zbawienia! Zdumiewające jest, iż autor posługuje się żenującymi porównaniami ze swery życia publicznego, typu - krzyż na giewoncie. Dlaczego miałby ktoś przed krzyżem klękać? Jest on tylko symbolem! Klękać można przed Najświętszym Sakramentem, który jest realną obecnością żywego Boga.
R
Raw
12 grudnia 2012, 17:47
Dobrze że ktoś broni krzyża nawet w GW
D
dominika
12 grudnia 2012, 17:37
G..Wno i DEON...co się dzieje??? A co to za bzdury, że krzyż nie musi kojarzyć się z chrześcijaństwem. Bądźmy dumni, ze jesteśmy chrześcijanami, a nie tłumaczmy się. Marny, obłudny artykuł