Ks. Boniecki na cenzurowanym

Ks. Boniecki na cenzurowanym
ks. Adam Boniecki (fot. prezydent.pl)

Do mediów dotarła wieść, że ks. Adam Boniecki otrzymał od swego przełożonego nakaz ograniczenia swoich wypowiedzi do łamów "Tygodnika Powszechnego". Oczywiście, jakby nie patrzeć, przełożony zakonny ma prawo wydać takie polecenie zakonnikowi. I niekoniecznie w każdym wypadku jest to przejaw cenzury. Wbrew pozorom, podobne rzeczy dzieją się również poza Kościołem, w wielu innych instytucjach, firmach czy środkach masowego przekazu. Problem w tym, jakie intencje przyświecają takim działaniom.

Niepokoi mnie właśnie brak uzasadnienia tej decyzji przez prowincjała Prowincji Księży Marianów. W oświadczeniu ta kwestia została całkowicie przemilczana. Uważam jednak, że jeśli powiedziało się publicznie A, to należałoby również powiedzieć B. Jeśli się tego nie robi, nie jest to rozsądne posunięcie. W sytuacji kiedy upublicznia się decyzję, a równocześnie utajnia się jej motywy, taki zabieg otwiera drogę do całej lawiny przypuszczeń i wzbudza niepotrzebne podejrzenia co do ukrytych celów działania ludzi Kościoła.

DEON.PL POLECA

Bez wątpienia, jeśli ograniczenie zostało nałożone, to znak, że wypowiedzi księdza Bonieckiego, zdaniem przełożonych, były niewłaściwe i niepoprawne. No bo raczej bez powodu szlaban nie zapadł. Czym kierował się prowincjał marianów? Co chce w ten sposób osiągnąć? Tego właśnie nie wiemy.

Można się jedynie domyślać, że chodzi o serię niefortunnych wypowiedzi byłego redaktora naczelnego "TP" w ostatnim czasie i w różnych mediach. Zapewne szalę przeważyło poniedziałkowe wystąpienie (31.10.2011) w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i". Wysłuchałem fragmentu wywiadu, w którym przede wszystkim uderza,   jak ks. Boniecki się wije, ociąga, objawia niezdecydowanie, jakby znalazł się między młotem a kowadłem. Bo i zadawane pytanie nie były łatwe.

Kamieniem obrazy okazał się, jak przypuszczam, brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: "Czy krzyż powinien wisieć w Sejmie, czy nie". Przyznam, że sugerowanie, iż obie odpowiedzi są poprawne, to niezwykle niejasny przekaz i skrót myślowy. Nie następuje bowiem rozwinięcie tej enigmatycznej wypowiedzi, co przeciętnemu widzowi musi nastręczać poważne trudności z jej interpretacją. Fakt, że Monika Olejnik oddała ks. Bonieckiemu niedźwiedzią przysługę: nie dała mu możliwości wyjaśnienia, bo w tym momencie skończyła wywiad. Ponadto, wcześniej ks. redaktor w sumie pozytywnie ocenia polityczne działania Janusza Palikota, co musiało dotknąć wielu wierzących. Nie rozróżnił skuteczności politycznej Palikota od niedopuszczalnych do przyjęcia przez katolików niektórych poglądów tego polityka. Nie wziął również pod uwagę, albo uczynił to zbyt słabo, że mówi to jako ksiądz i będzie natychmiast utożsamiony z Kościołem.

To prawda, że zlanie funkcji z osobą jest w tym przypadku dość osobliwe. Księdza z racji święceń szczególnie obowiązuje wierność nauczaniu i doktrynie Kościoła (wiernych świeckich również). Winien więc jasno formułować poglądy w sferze publicznej, zwłaszcza jeśli dotyczą istotnych spraw Kościoła i Ewangelii. Tutaj nie może być rozbieżności między tym, co mówi ksiądz a tym, jak na sprawę zapatruje się Kościół. Problem w tym, że nie wszystko w Kościele jest nieomylne i nie każdy pogląd czy sprawa ma taką samą rangę. Osobiście nie jestem pewien czy kwestia zawieszenia krzyża w parlamencie mieści się w ramach dogmatycznego nauczania Kościoła.

Odnoszę również wrażenie, że ks. Boniecki wyważając racje i niuansując, próbuje uniknąć polaryzacji i uspokoić tych, którzy już są "oburzeni" na Kościół. To znaczy, wygląda na to, jakby chciał powiedzieć, że antyklerykałowie też mają trochę racji i należy ich niewygodne głosy brać pod uwagę, choć z drugiej strony, nie mają zupełnej racji. Jakoś to rozumiem, ale dopiero po dłuższym namyśle. Niestety często w mediach ten zabieg nie wychodzi najlepiej zasłużonemu skądinąd księdzu, bo swoją niejednoznacznością równocześnie oburza "przekonanych" i utwierdzonych w wierze.

Nie odbieram ks. Bonieckiemu dobrej woli, ale rzeczywiście forma i "ezopowość" jego wypowiedzi pozostawiają w tym wypadku wiele do życzenia. I chyba jest to główny powód spadającego nań zakazu. Rozumiem, że ograniczenie to ma charakter dyscyplinarny i czasowy, a nie definitywny. W oświadczeniu pojawia się formuła "na razie". Jednakże to samo oświadczenie zawiera również podobny błąd, który, jak mniemam, próbuje nieudolnie wykazać: niejasność przekazu (przez brak uzasadnienia) i niewytłumaczalna niechęć do nazwania rzeczy po imieniu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Boniecki na cenzurowanym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.