Terroryści od ks. Bonieckiego

Terroryści od ks. Bonieckiego
(fot. Mr. Cacahuate / flickr.com)

"Blokada serwera czy skrzynek pocztowych przestaje być w tym kontekście zabawą i utrudnieniem, a zaczyna być po prostu zbrodnią. To klasyczny terroryzm" - takie zarzuty pod adresem hakerów, którzy zablokowali stronę zakonu marianów, wytoczył ks. Dariusz Drzewiecki.

Nie milkną echa cybernetycznego ataku "obrońców" ks. Bonieckiego. W proteście przeciw ograniczeniu wolności wypowiedzi znanemu marianinowi, hakerzy z grupy Anonymous zaatakowali w ubiegłym tygodniu serwery prowincjała zakonu, wysyłając na jego skrzynkę e-mailową 6 tysięcy wiadomości zatytułowanych "Oddajcie głos ks. Bonieckiemu".

DEON.PL POLECA

 

 

Były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" stanowczo odciął się od tej akcji. Wydał nawet specjalne oświadczenie, w którym możemy przeczytać: "Z ubolewaniem przyjąłem wiadomość, że pewna grupa zaatakowała spamem serwery pocztowe mojego zakonu. Stanowczo apeluję i proszę: jeśli rzeczywiście, tak jak deklarujecie, chcecie walczyć o wolność słowa, zaprzestańcie tych działań, bo nie mają one nic wspólnego z dialogiem i wolnością".

W tym samym oświadczeniu marianin zarzucił TVP manipulowanie jego wypowiedzią. "Gdy zadzwonił do mnie dziennikarz telewizji, powiedziałem: «Proszę podziękować organizatorom akcji za życzliwość i poprosić, żeby tego nie robili, bo skutek będzie odwrotny». Moja wypowiedź została zmanipulowana". Na reakcję telewizji publicznej nie trzeba było długo czekać. Redakcja TVP Info wydała kontr-oświadczenie, w którym stwierdzono, że ks. Boniecki nie odciął się od hakerów. Pytany o ocenę akcji miał powiedzieć, że jej intencje i motywy były bardzo szlachetne, dlatego nie może powiedzieć: nie róbcie tego.

Zablokowana pomoc

Po kilku dniach emocje opadły i wydawało się, że sprawa jest już zamknięta. Wczoraj jednak na portalu wiara.pl, można było natknąć się na artykuł "Bronili Bonieckiego, zaszkodzili ofiarom tajfunu", a w nim w pierwszych zdaniach przeczytać: "Hakerzy, którzy zaatakowali serwery zgromadzenia marianów w geście poparcia dla ks. Adama Bonieckiego, zaszkodzili ofiarom tajfunu na Filipinach".

DEON.PL POLECA


Co zrobili ci hakerzy? Ano, wysyłając maile, zablokowali na kilkadziesiąt godzin stronę internetową marianów, gdzie znajdowała się informacja, w jaki sposób można pomagać ofiarom powodzi na Filipinach. A jak zaszkodzili? Ano chyba bardzo, skoro wiadomość nie schodziła przez cały dzień z głównej strony portalu www.wiara.pl. Piszę chyba, bo niestety nikt nie pokusił się o wyliczenie, ile smsów i przelewów na pomoc dla powodzian nie zostało wysłanych z powodu blokady strony.

Warto zwrócić uwagę, że serwis marianów nie był jedynym miejscem w którym można było w tym czasie znaleźć dane potrzebne do dokonania wpłat. Pisało o tym m.in. Radio Watykańskie, Katolicka Agencja Informacyjna, serwis Opoka.pl, pisaliśmy też my na DEON.pl.

Rozumiem rozgoryczenie i gwałtowną reakcję kapłana, który w ekstremalnych warunkach stara się pomagać pokrzywdzonym przez los ludziom. Rozumiem, że w takiej sytuacji wyprowadzają go z równowagi akcje hakerów. Problem w tym, że w rozmowie z portalem fronda.pl ks. Drzewiecki wytoczył bardzo ciężkie działa, mówiąc. "Blokada serwera czy skrzynek pocztowych przestaje być w tym kontekście zabawą i utrudnieniem, a zaczyna być po prostu zbrodnią. To klasyczny terroryzm, w którym, w imię niby szlachetnych haseł, poświęca się niewinnych ludzi. Nikt nie będzie usprawiedliwiał dzieci ich dobrymi intencjami, jeśli dla zabawy, wrzuciwszy granaty do klasy, zabiją realne osoby".

Działania hakerskie w większości przypadków z moralnego punktu widzenia są złem. Nie ma tu o czym dyskutować, ani niczego usprawiedliwiać.

Jednak usprawiedliwić nie można także słów ks. Drzewieckiego "o dokonywaniu zbrodni" i "zabijaniu realnych osób". Nie wydaje mi się, żeby hakerzy stwierdzili, że w odwecie za zakaz wypowiadania się wydany przez przełożonego zakonu marianów, "poświęcą niewinnych ludzi". Cała ta przykra sytuacja była raczej zbiegiem okoliczności i wynikiem spontanicznej, ale nieprzemyślanej i w gruncie rzeczy szkodliwej akcji grupy osób, określających się jako "obrońcy ks. Bonieckiego".

W tym gąszczu wzajemnych oskarżeń nie wolno zapominać o tym, że, by kogoś oskarżać o zrobienie najgorszych rzeczy, trzeba mieć na to dowody, a nie tylko własne domysły i emocje.

Czytając te teksty, odniosłem wrażenie (mam nadzieję że mylne), iż w nagłośnieniu całej sprawy, wcale na pierwszym miejscu nie chodziło o dobro Filipińczyków, ale o kolejną aferę, w której padnie nazwisko byłego naczelnego "TP". Jest to smutne, biorąc pod uwagę, że artykuły te opublikowały katolickie portale.

Na koniec przypomnijmy jeszcze, że pomóc możemy, wpłacając pieniądze na konto:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Terroryści od ks. Bonieckiego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.