Manifa przecina pępowinę

ks. Andrzej Jędrzejewski

Coraz bardziej możemy czuć się jak w Matriksie. Media tzw. głównego nurtu dają przekaz o świecie bardziej przez nie wykreowanym, niż rzeczywistym. Ostatnio postarały się uczynić nas świadkami doniosłego wydarzenia, jakim była tzw. Wielka Manifa.

W rzeczywistości "wielka" tylko z nazwy, bo i w liczbach uczestników, i w prezentowanych hasłach bardzo mało znacząca. Nawet Piotr Pacewicz z "Wyborczej" przyznał, że "ludzi jak zwykle niedużo" (zapewne w każdym warszawskim kościele było w tym czasie więcej modlących się kobiet, niż feministek niosących hasło "więcej zdrowia niż zdrowasiek"). Hasła w tym roku głównie antykościelne - często agresywne, fałszywe, ale bardzo już zużyte, zwyczajnie nic nowego i godnego zainteresowania, a mimo to w wiadomościach i publicystyce głównych mediów przez kilka dni Manifa należała do głównych tematów. Dla porównania: kilku, czasem kilkunastokrotnie większe manifestacje upominające się o prawa widzów TV Trwam przez wspomniane media zostały ledwie co zauważone.

Ludzie żyjący w świecie realnym, coraz częściej nie kryją zdziwienia i oburzenia, gdy widzą telewizyjny przekaz całkowicie rozmijający się z ich doświadczeniem. Tak było choćby z uczestnikami Światowych Dni Młodych w Hiszpanii, którzy nie mogli uwierzyć, że w polskich telewizjach mówiono głównie o marginalnych protestach wobec papieża i Kościoła, a prawie w ogóle o wielkim święcie 1,5 miliona młodych chrześcijan. Tak było z uczestnikami wielkiej patriotycznej manifestacji 11 listopada ub. roku w Warszawie, której w mainstreamowych mediach zobaczyć się nie dało, bo ważna była tylko lewacka antifa i wojujący z nią i z policją chuligani. Właściwie codziennie wydarzenia nic nie znaczące, jak Manifa czy skandaliczny happening Palikota w Dniu Kobiet, urastają do rangi bardzo ważnych wydarzeń, tylko dlatego, że są poprawne ideologicznie i politycznie, zaś często niezauważone pozostają wydarzenia i sprawy rzeczywiście istotne.

W tegorocznej Manifie jedna rzecz mi się jednak spodobała: porównanie powiązania Kościoła i państwa do pępowiny. Odwrotny jednak widzę kierunek tego związania. Organizmem macierzyńskim, karmiącym jest Kościół, nie państwo: Początki państwa polskiego wiążą się z Kościołem i z przyjęciem chrześcijaństwa. Gdy w 1966 r. przeżywaliśmy wielkie millenium, Gomułka próbował przecinać tę pępowinę, organizując uroczystości konkurencyjne do tych, które zorganizował Kościół pod przewodnictwem Prymasa Wyszyńskiego i była to wielka porażka komunistycznego przywódcy.

DEON.PL POLECA

Religia katolicka i polski Kościół wraz polską kulturą to także decydujący czynnik, który pozwolił rozdartemu przez zaborców narodowi zachować jedność i odzyskać państwo po 123 latach niewoli. Każdy uczciwy człowiek przyzna również, że w wyzwoleniu z komunizmu i narodzeniu się dzisiejszego, demokratycznego państwa, rola Kościoła, z prymasem Wyszyńskim i Janem Pawłem II była ogromna, jeśli nie decydująca.

To nie państwo polskie rodzi Kościół, natomiast rola Kościoła przy rodzeniu i odradzaniu się państwa polskiego jest nie do przecenienia. Bez uwzględnienia tego faktu, porównanie relacji w między państwem i Kościołem w Polsce do pępowiny staje się zafałszowane i przewrotne.

Oczywiście, przecięcie pępowiny jest potrzebne, bo Kościół i państwo powinny być niezależnymi organizmami. I z całą pewnością jest ono w Polsce dokonane. Nie oznacza ono jednak i nie powinno oznaczać całkowitego zerwania związków (czyli rozdziału Kościoła i państwa) tak jak dorosłe dzieci nie zrywają związku z rodzicami, choć pępowina dawno przecięta. Dlatego Kościół, odrzucając postulowany przez lewicowe środowiska rozdział Kościoła i państwa, opowiada się za innym modelem, określanym jako autonomia i niezależność tych instytucji przy jednoczesnym współdziałaniu dla dobra człowieka i dobra wspólnego (DCE, 28, KDK, 76; dokładnie tak samo formułuje to Konstytucja RP, art. 25, p. 3). Autonomia i niezależność to co innego, niż rozdział, w którym nie ma miejsca na wspólne działania Kościoła i państwa czy na religijną motywację w działaniach publicznych.. Polem współpracy Kościoła i państwa mogą być m.in. kultura, edukacja i wychowanie, działalność charytatywna, rozwój życia społecznego przez wspieranie różnych stowarzyszeń, wolontariatu itp. i taka współpraca ma miejsce także w Polsce. W ramach tej współpracy, Państwo wspomaga Kościół, ale też Kościół - według szacunków zawartych w raporcie KAI - wspiera państwo w realizacji różnych zadań społecznych, edukacyjnych, charytatywnych i kulturalnych, na kilka miliardów złotych rocznie.

Przecięcie pępowiny w rozumieniu Manify, tzn. radykalny rozdział Kościoła i państwa byłby szkodliwy dla obu instytucji, a szczególnie dla ludzi, którym winne one służyć. Mogłoby się też okazać niebezpieczne nie tyle dla państwa, co dla rządzących. Gdyby bowiem rzeczywiście zrealizować postulaty Manify i w konsekwencji zabrakłoby już tak chwytliwych zastępczych tematów jak rzekome miliardy, jakie kosztuje nas konkordat, religia w szkole, Fundusz Kościelny, Komisja Majątkowa etc., etc., to nawet czytelnicy GW, widzowie TVN i Onetowi forumowicze mogliby zacząć stawiać niewygodne pytania o prawdziwe problemy polskiego państwa i ich przyczyny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Manifa przecina pępowinę
Komentarze (12)
R
Roni
19 marca 2012, 21:39
Ksiądz Andrzej tak pięknie tu pisze o manifie i oczywiście popieram, że nareszcie zmądrzał. Pamiętam jak przyjeżdżając do parafi Jastrzębia, PO i UE były dla księdza bardzo ważne. Ludzi, już wtedy ostrzegający przed nimi nazywał urodzonymi pesymistami. Jednak trzeba zawsze stawiać na pierwszym miejscu Boga, a potem cała reszta. Prawda księże?!
.
~.~
19 marca 2012, 15:05
 To już nie jest jednak chyba tylko temat zastępczy. Ten codzienny atak na Kościół, z różnych stron, w różnych aspektach (niezależnie od powodów, jakie czasem jako Kościół dajemy) pokazuje chyba, że machina wojenna ruszyła. Boję się, że Kościół w Polsce bez Wyszyńskiego i Jana pawła II do tej "wojny" przygotowany nie jest. Ale może  - jeśli ja przetrwa i Polska nie stanie się bezbożna - będzie to kolejny dowód na nadprzyrodzony charakter Kościoła?
I
Ika
17 marca 2012, 17:10
Brawo za logiczne i samodzielne myślenie, którego dzisiaj coraz mniej (niestety).
Józef Więcek
17 marca 2012, 13:34
... ciekawe kto by przeciął tą symboliczną pępowinę na manifie, gdyby tą biedną nieświadomą Dziewczynkę (córka słynnej pani Tysiąc) wcześniej wyskrobano .... ...Pawka Morozow też kiedyś odciął się od swego Ojca..... Perfidia i cynizm sięga Nieba i dla mnie jest dowodem na istnienie i panoszenie się sztana mimo powszechnego miłosierdzia.... Dość z nadstawianiem "drugiego policzka" ...
.
.~
17 marca 2012, 13:03
Nie tylko media zwane głównonurtowymi (a może, he, he, g[ł]ównonurtowymi) "dają przekaz o świecie bardziej przez nie wykreowanym, niż rzeczywistym". Celuje w tym również koncern medialny z Torunia, pysznie tendencyjny. A jeżeli się od czegoś odcinać, to od destrukcyjnego lewactwa. Gdyby słuchano KRK, nie byłoby np. kryzysu demograficznego... Demagogia a czasem i manipulacja w mediach toruńskich też nieraz mnie irytowały. Ale zobacz, szanowny anonimie, jak szalone są dysproiporcje mediów z przegięciem lewacko-lioberalnym do - zgoda, czasem skrajnego i tendencyjnego - ośrodka toruńskiego czy GP. Choćby z tego względu o żadnej symetrii nie ma tu mowy.  Poza tym, na sobie się przekonałaem, że kiedyś wściekałem się na kasandryczne wizje w RM, oburzałem razem z "oświeconymi" jak można tak straszyć naiwnych ludzi, a dziś w wielu sprawach muszę stulić uszy i powiedzieć: niestety, stało się, jak mówiliście. 
17 marca 2012, 11:42
Nie tylko media zwane głównonurtowymi (a może, he, he, g[ł]ównonurtowymi) "dają przekaz o świecie bardziej przez nie wykreowanym, niż rzeczywistym". Celuje w tym również koncern medialny z Torunia, pysznie tendencyjny. A jeżeli się od czegoś odcinać, to od destrukcyjnego lewactwa. Gdyby słuchano KRK, nie byłoby np. kryzysu demograficznego...
H
hezjod
17 marca 2012, 00:58
 ~yogidługonogi masz rację. Coraz częściej widać na deonie przemycanie prawd z Gazety Wyborczej. Bez cienia wątpliwości przykładem tego są artykuły np. redaktora Strzelczyka. Cóż? Pozostaje czytać prawdziwą polską myśl w wykonaniu takich ludzi jak Jędrzejewski czy Kowalczyk. pozdrawiam i trzymam kciuki za więcej prawdy! 
L
leszek
17 marca 2012, 00:35
 Nie ma nic nowego pod słońcem. Tak samo było w 1979 gdy na Placu Zwycięstwa zgromadziło się jakieś pół miliona ludzi aby przywitać Papieża, zaś w transmisji telewizyjnej unikano pokazywania całego kadru aby wywołać wrażenie, że ludzi jest dużo mniej. Sam pamiętam transmisję z Krakowa, gdzie na Błoniach zgromadziło się nawet milion ludzi, zaś w telewizorze kamerę cały czas kierowano na te fragmenty, gdzie akurat ludzi nie było, oraz na ludzi w starszym wieku i przedstawicielu kleru. Tak jak wtedy tak i teraz trudno zrozumieć sens tych czynności. Chyba kryje się za tym myślenie magiczne, że jak się odpowiednio zakręci kamerą, to się rzuci jakieś zaklęcie i niemiłe fakty miną. Z drugiej strony jest zastanawiające, że w te magię wierzą ludzie, którzy sami o sobie mają przekonanie, że reprezentują światopogląd "naukowy" i "racjonalistyczny". Ale szukac w tym logiki chyba sensu wielkiego nie ma, za tym "racjonalistycznym" myśleniem na pewno wielki rozum się nie kryje.
Y
yogidługonogi
17 marca 2012, 00:16
W zasadzie pozostaje się obiema rękami podpisać pod tekstem księdza, z jednym wszakże komentarzem: macierzysty portal księdza niestety często mówi bardzo podobnym głosem jak media mainstreamowe. Liczebności większości manifestacji patriotycznych lub opozycyjnych próżno szukać  w treści informacji. Natomiast liczebnośc Manify (z powtórzoną formułką "wg organizatorów") jak najbardziej została umieszczona. Korzystacie jako portal zazwyczaj właśnie z mainstreamowych źródeł i powtarzacie ich manipulacje. Trochę szkoda. Na szczęście poza serwisem informacyjnym jesteście po prostu świetni. Gratuluję.
R
radomiak
16 marca 2012, 23:33
Jak zawsze trafne spostrzeżenia i powiedziane /napisane przystępnym językiem. Pozdrawiamy z Radomia
B
bartek
16 marca 2012, 19:46
My Polacy, w szczególności my Koscół (wspólnota z księzmi i biskupami) wynajmujemy sobie państwo, by nas jako społeczność obsługiwało, wiec żądamy, by nam pomagało a nie nam szkodziło. Inaczej po prostu won. Kapuś Boni do chlewa. Dość oryginalne ujęcie, ale ciekawe i prawdziwe. Faktycznie, przecież celem państwa jest dobro wspólne a nie państwo samo w sobie. Ono ma być dla obywateli, a nie odwrotnie. I smutne tylko, że ludzie to na ogół rozumieją, gdy np. wydaje się dużą kasę na policyjną  ochronę jakiegoś meczu, koncertu czy demonstracji, ale jak to dotyczy np. pielgrzymki papieża, to już jest wielkie halo, liczenie ile to kosztuje i "jakim prawem z moich podatków"
M
My
16 marca 2012, 17:07
My Polacy, w szczególności my Koscół (wspólnota z księzmi i biskupami) wynajmujemy sobie państwo, by nas jako społeczność obsługiwało, wiec żądamy, by nam pomagało a nie nam szkodziło. Inaczej po prostu won. Kapuś Boni do chlewa.