Najtrudniejsze zadanie – być wielkodusznym sługą przebaczania

Papież Franciszek - fot. Grzegorz Gałązka

Spowiedź w Kościele katolickim jest bardzo wymagającą praktyką duchową. Z jednej strony jest potrzebna, wręcz konieczna do normalnego duchowego życia. Z drugiej nagromadzone wokół niej jest tyle negatywnych emocji, wyobrażeń i przesądów, że wielu nie potrafi się z tym zmierzyć. Czasami jednak chyba trzeba.

Dlaczego taki temat? Kilka dni temu pojawiła się informacja o spotkaniu papieża Franciszka ze współbraćmi jezuitami w czasie pielgrzymki do Azji i Oceanii. Ojciec Święty powiedział wówczas, jako jeden z wielu wątków rozmowy, że przez 53 lata swojego kapłaństwa nie zdarzyło mu się, żeby komuś odmówił rozgrzeszenia. Dodał też, żeby nie zamieniać konfesjonału na ‘przychodnię psychiatryczną’ czy ‘salę sądową’.

Mówienie o praktyce spowiedzi nie jest łatwe dla nikogo. Ani dla spowiadających się, ani dla księży. To bardzo szczególny i często budzący wiele emocji moment, zwłaszcza wtedy, kiedy sytuacje są bardziej skomplikowane i mniej ‘regularne’ niż zwykle. A dzisiaj o takie komplikacje jest łatwo.

Żyjemy w epoce, która nie gwarantuje prywatności. Wręcz dąży do tego, aby wszystko ‘upubliczniać’. Jesteśmy wciąż w jakiejś formie ‘monitoringu’. Plotka albo ujawnianie poufnych informacji jest dla wielu sposobem na życie i zarabianie, możliwością zwiększania ‘zasięgów’. Nie zawsze dokonuje się to z poszanowaniem dotychczasowych reguł troski o etos informacyjny i rzeczywiste dobro innych ludzi, w tym także całej naszej społeczności.

DEON.PL POLECA

W takiej atmosferze spowiedź z jej drażliwą tematyką dla wielu może być dużym wyzwaniem. Mówić o swoich słabościach i grzechach jest trudno tak, czy inaczej, a tym bardziej mając na względzie niesprzyjające okoliczności i wyobrażenia, jakie otaczają tę delikatną sferę życia religijnego katolików.

Choć czasami jest trudno, warto przypominać sobie, że spowiedź ma ogromną wartość. Świat jej nie rozumie, ale nie powinniśmy z niej zbyt łatwo rezygnować. Zdarzyć się może, że nawet czasami przytrafią się nam jakieś negatywne doświadczenia. Nic nie jest doskonałe. Także żaden ze spowiedników nie jest nieomylny w swoich ocenach, wyczuciu czy sposobie wyrażania się, ale spowiedź mimo wszystko, jest niezwykle ważnym narzędziem i pomocą w osobistym rozwoju duchowym i drodze do Boga.

Pierwsza trudność, jaka nam się pojawia, i trzeba się z nią jakoś rozprawić to przekonanie, że spowiedź to wyłącznie myślenie o grzechu, słabościach, jednym słowem – życiowych porażkach. To jest duża pokusa, by myśleć w ten sposób, ale to nie jest od ducha dobrego. Słowa Jezusa do ‘kobiety pochwyconej na cudzołóstwie’ – „Ja ciebie nie potępiam” – są tutaj taką ‘gwiazdą polarną’, wyznaczającą kierunek. Grzech, słabość, życiowa porażka to nie jest najważniejszy element spowiedzi, choć wielu tak może myśli i czuje wewnętrzny opór wobec sakramentu pojednania.

Wbrew temu, co niektórzy mogą sobie wyobrażać, intencją księdza idącego do konfesjonału jest udzielanie rozgrzeszenia. W tym sensie wyznanie Franciszka jest echem Chrystusowych słów – „idź a nie grzesz!” Spowiednik jest tym, który działa w imieniu Pana i jego głównym zadaniem w sakramencie pojednania jest ‘odpuszczanie grzechów’. Nie jest panem niczyjego sumienia, a jedynie przedstawicielem Kościoła, który dostał wielki duchowy skarb do służenia nim wobec wszystkich, którzy szukają pokoju wewnętrznego i zgładzenia win.

Bardzo ważne są też te dwie uwagi, które papież dodał o tym, by nie traktować spowiedzi, jak wizyty u terapeuty, bo w sakramencie pojednania nie chodzi o odzyskanie komfortu psychicznego czy samozadowolenia. Nie mniej istotne jest to, by spowiedź nie zamieniła się w drobiazgowe przesłuchanie i prawne dywagacje, ale by stała się okazją do doświadczenia przebaczenia i miłosierdzia.

Spowiedź to delikatny ‘instrument’ duchowy. Nie zawsze udaje się wykorzystać go w pełni, ale wtedy nie wolno dać sobie wmówić, że to nie dla nas, nie na dzisiejsze czasy. Korzystanie z sakramentu pojednania to wymagające zadanie, ale najtrudniejsze jest to, by stawać się wielkodusznym sługą Bożego przebaczenia.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najtrudniejsze zadanie – być wielkodusznym sługą przebaczania
Komentarze (7)
AS
~Antoni Szwed
30 września 2024, 09:42
Kosiński pisze: "Pierwsza trudność, jaka nam się pojawia, i trzeba się z nią jakoś rozprawić to przekonanie, że spowiedź to wyłącznie myślenie o grzechu, słabościach, jednym słowem – życiowych porażkach." A czym ma być spowiedź? Okazją do pochwalenia się przed księdzem w konfesjonale swoimi sukcesami zawodowymi?! Owszem, coś tam nagrzeszyłem, no tu i ówdzie okazałem słabość, ale w tym czasie odniosłem przecież szereg sukcesów!! Przyszedłem się nimi pochwalić! A w ogóle, to życie mam na plus a spowiedź to taki rytuał, pozostałość po zmurszałej katolickiej tradycji. W obecnym Kościele przestano głosić potrzebę pokuty i nawrócenia. Tak, jakby grzech należał już do przeszłości a ludzie żyli w stanie moralnej niewinności.
AE
~Anna Elżbieta
1 października 2024, 16:54
Rozumiem, że ten wpis to zaczepka :). Czym ma być spowiedź? Przede wszystkim przyjściem do Jezusa ze swoimi grzechami, słabościami, by prosić go o przebaczenie i łaskę umocnienia w czynieniu dobra. Wyznaję grzechy Jezusowi w osobie kapłana, który Go zastępuje tu na ziemi. I proszę o przebaczenie. W przypadku jakichś wątpliwości pytam księdza. Jeśli stwierdzę, że ksiądz mnie nie rozumie albo pyta nie o to, co jest materią mojego grzechu, zmieniam spowiednika. Najlepszym rozwiązaniem jest stały spowiednik i kierownik duchowy, wtedy nie traci się czasu na zbędną rozmowę, tylko od razu przystępuje się do spowiedzi, również mówi się, co się wydarzyło na swojej drodze duchowej w ostatnim czasie. Bardzo polecam wszystkim stałe kierownictwo duchowe!!
TS
~Tomasz Stronski
29 września 2024, 18:11
Niestety, w Polsce wielu ludzi nie idzie do spowiedzi z grzechami. Spowiadajacy sie raczej chca, aby ksiadz rozwiazal ich problemy z rodzina, praca, stresem, emocjami. Chca zeby ktos posluchal o ich trudnym zyciu, zeby ktos powiedzial im cos milego i zeby nie wymagal od nich nawrocenia i przemiany zycia. Odkad siadla katecheza w Polsce - ani dzieci, ani dorosli nie robia sobie rachunku sumienia
AE
~Anna Elżbieta
1 października 2024, 16:56
Czy jest Pan księdzem, że ma taką właśnie opinię o spowiadających się??
PN
~P N
2 października 2024, 22:35
Dla mnie to byl cenny wpis kogos, kto rozmawial najpewniej z niejednym ksiedzem.
PR
~Ppp Rrr
29 września 2024, 16:21
Napisaliście: "...nagromadzone wokół niej jest tyle negatywnych emocji, wyobrażeń i przesądów...". Zapomnieliście o najważniejszym: DOŚWIADCZENIU. Negatywne emocje i wyobrażenia wynikają ze złego potraktowania w konfesjonale - bo skądinąd miałyby się brać? Pozdrawiam.
PN
~P N
29 września 2024, 10:46
Zastanawia mnie, ze w konfesjonale nie mowimy zwykle wprost o zadoscuczynieniu blizniemu. Czy jest ono rzeczywiscie nasza stala praktyka? Jesli nie, czy nie splyca/uniewaznia to sakramentu i nie pozostawia nas w bezradnosci wobec skutkow grzechu?