Nasza Kościoła i jej problem z kobietami

„Zdaliśmy sobie sprawę, zwłaszcza podczas przygotowań i trwania Synodu, że nie słuchaliśmy głosu kobiet w Kościele w wystarczającym stopniu i że Kościół wciąż ma wiele do nauczenia się od nich” – napisał właśnie papież Franciszek w przedmowie do pewnej teologicznej książki*. Informacja o niej pokazała się przedwczoraj i jednocześnie mnie ujęła oraz zrobiła mi dziurę w sercu.

Dlaczego ujęła? Bo jestem w Kościele świadomie i z własnej woli od prawie dwudziestu pięciu lat i niemal przez cały ten czas jestem w niego mocno zaangażowana. Od początku szukałam dla siebie przestrzeni, miejsc i wspólnot, w których mogę działać i dzielić się swoimi talentami i albo je znajdowałam, albo tworzyłam je sama. Duchowni i świeccy bywali moimi szefami i ja bywałam szefową dla osób świeckich i dla księży. Mam doświadczenie normalnej, dobrej współpracy z ludźmi Kościoła każdego rodzaju: z młodymi i starymi, singlami i małżonkami, księżmi, zakonnikami i biskupami, siostrami zakonnymi i dziewicami konsekrowanymi. Takiego bycia razem w Kościele, w którym się po prostu ten Kościół tworzy, dzieli zadania według możliwości i umiejętności, docenia różnice między kobietami i mężczyznami i widzi w nich potencjał, a nie zagrożenie. I choć sama przez większość czasu nie doświadczałam (tego głównie klerykalnego) niesłuchania kobiet w Kościele, wiem, że jest to w dużej mierze kwestia mojego (dość zdecydowanego) charakteru i talentów liderskich. I tego, że jeśli mam do powiedzenia coś, co jest prawdą i może przynieść dobro, nie powstrzymuje mnie niczyj tytuł, autorytet, święcenia ani wiek.

Niestety wiem też, że dla wielu mężczyzn Kościoła, zwłaszcza tych po święceniach, takie kobiece podejście jest mało akceptowalne. Że często księża nie traktują nas jak równych sobie, ale jak – do wyboru - niebezpieczne nośniki piękna do podziwiania z dystansu, emocjonalne bomby z opóźnionym zapłonem, niemądre istoty, które mają niewiele do powiedzenia albo służbę dostępną na każde zawołanie. I wiem, że istnieje taka część duchownych, którzy idą przez życie wyposażeni w dwa przekonania: że kobiety nie mogą „nauczać” i że ich celem jest bezkrytyczne poświęcanie się dla dobra innych, bez względu na własne. Dlatego ujęła mnie ta myśl papieża – bo oznacza, że jest w Kościele mężczyzna z autorytetem, który dostrzega, że męskie niesłuchanie kobiet przynosi wspólnocie Kościoła stratę (ten temat jest zresztą mocno wpisany w pontyfikat Franciszka).

DEON.PL POLECA

A jeszcze bardziej ujęło mnie jej rozwinięcie; bardzo szczera konkluzja na temat męskiego podejścia do kobiet w Kościele, która brzmi tak: „Prawdziwie przysłuchując się kobietom, my, mężczyźni, słuchamy kogoś, kto widzi rzeczywistość z innej perspektywy i w ten sposób jesteśmy prowadzeni do rewizji naszych planów, naszych priorytetów. Czasami jesteśmy zdezorientowani. Czasami to, co słyszymy, jest tak nowe, tak odmienne od naszego sposobu myślenia i postrzegania, że wydaje się absurdalne i czujemy się onieśmieleni. Ale to zdezorientowanie jest zdrowe, sprawia, że się rozwijamy”

Skąd więc dziura w sercu?

Otóż robi ją stwierdzenie, że „Kościół wciąż ma wiele do nauczenia się od kobiet”. Słyszycie to, prawda? Kościół – od kobiet. To brzmi, jakby nas, kobiet, w tym Kościele dotąd wyraźnie nie było; jakbyśmy były oddzielną lub nieważną rzeczywistością, która nagle może wnieść coś nowego do (najwyraźniej) męskiego Kościoła. Jakbyśmy do tej pory niczego i nikogo nie uczyły, nie były częścią, tylko jakimś opcjonalnym dodatkiem, którego przydatność w męskich szeregach nagle dostrzeżono. Jakby to męska perspektywa była pierwszą i najważniejszą perspektywą Kościoła, tak podstawową, że mężczyźni mogą bez zastanowienia mówić: my, Kościół.

A przecież stwierdzenie, że „Kościół może wiele nauczyć się od kobiet” za nic nie jest perspektywą Kościoła. Owszem, jest perspektywą mężczyzn w Kościele, ale nigdy Kościoła jako całości.

Powiem to biblijnie i przekornie: Kościół jako całość jest… rodzaju żeńskiego. To nie ten Kościół, ale ta Kościoła. Jezus mówiąc do Piotra o tym, że zbuduje „swój kościół”, mówi o społeczności wierzących w rodzaju żeńskim: ecclesia. Społeczność! Oblubienica! Żona Oblubieńca! Rodzaj męski w tłumaczeniu zabiera nam ten podstawowy sens. Podobnie jest zresztą z Duchem Świętym, który… też jest rodzaju żeńskiego: ruah, czyli Ducha Święta. Brzmi obrazoburczo? A to przecież jest Księga Rodzaju, w której gramatyczna intencja Autora brzmi tak: „Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosiła się nad wodami”. Ta boska Osoba to ogień. Nieprzewidywalność. Czułość. Nieustanna, cicha obecność. Żar, emocje, hojność w obdarowywaniu. Wspieranie, inspirowanie, docenianie, kreatywność. Wierność. Miłość. Milion zaskoczeń. Tę część boskich cech o wiele bardziej i częściej niesiemy my – kobiety.

I właśnie dlatego nie jest tak, że nasza kobieca perspektywa jest odmienna, absurdalna, całkiem inna niż perspektywa Kościoła: ona jest taka tylko dla mężczyzn w Kościele, bo to mężczyźni ze wszystkich ludzkich cech mających źródło w naturze Boga dostali celowo tylko część i trochę inną część niż kobiety. Nietrudno dostrzec, że perspektywa mężczyzn jest bliższa Synowi Bożemu, a perspektywa kobiet – bliższa Ruah. I że zamiarem Boga było nasze równowartościowe uzupełnianie się.

Właściwe postawienie sprawy kobiet w Kościele, tego niesłuchania nas i nie brania nas przez mężczyzn pod uwagę w kluczowych kwestiach byłoby więc takie: oto my, ludzie tworzący wspólnotę Jezusa, zauważyliśmy, że zabrakło nam równowagi i że część naszych mężczyn przegapiała przez wiele lat to wszystko, czego mogła się uczyć od naszych kobiet. Teraz widzimy, że w swojej perspektywie zapędzili się trochę za daleko: tak daleko, że punkt widzenia swoich sióstr zaczęli uważać za zaskakujący i absurdalny, więc jest realna i pilna potrzeba, żeby wewnątrz naszej wspólnoty wrócić do równowagi zaplanowanej przez Boga na starcie świata. W tym celu musimy się zacząć spotykać i rozmawiać, doceniać wzajemnie swoje cechy, które pozwalają nam się uzupełniać i widzieć wartość w tym uzupełnianiu się, i przestać wreszcie próbować uznawać jeden albo drugi punkt widzenia za ważniejszy. A wtedy łatwiej będzie nam dzielić we właściwy sposób zadania i role we wspólnocie, do których ze względu na nasze różne cechy mamy różne kompetencje.

Wtedy to nie Kościół będzie się uczyć od kobiet. To mężczyźni wewnątrz Kościoła będą się uczyć od kobiet wewnątrz Kościoła. A kobiety będą się uczyć od mężczyzn. Bo my siebie nawzajem za bardzo potrzebujemy, żeby pozwalać sobie na bytowanie w dwóch oddzielnych, nieufnych światach.

I my, kobiety, też przecież możemy powiedzieć, parafrazując słowa Franciszka: „Prawdziwie przysłuchując się mężczyznom, my, kobiety, słuchamy kogoś, kto widzi rzeczywistość z innej perspektywy i w ten sposób jesteśmy prowadzone do rewizji naszych planów, naszych priorytetów. Czasami jesteśmy zdezorientowane. Czasami to, co słyszymy, jest tak nowe, tak odmienne od naszego sposobu myślenia i postrzegania, że wydaje się absurdalne i czujemy się onieśmielone. Ale to zdezorientowanie jest zdrowe, sprawia, że się rozwijamy”.

---

* Książka pod tytułem „Smaschilizzare la Chiesa? Confronto critico sui 'Principi’ di H.U. Von Balthasar” („Zdemaskulinizować Kościół? Krytyczna dyskusja nad ‘zasadami’ Hansa Ursa von Balthasara”), której autorami są Luca Castiglioni, Linda Pocher, Lucia Vantini, wydana w styczniu 2024 roku przez Paoline Editoriale Libri.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nasza Kościoła i jej problem z kobietami
Komentarze (30)
TS
~Tak SobieMysle
12 lutego 2024, 20:19
Po co ciągle, od setek lat walczyć o coś, gdzie nas nie chcą? O oblezona twierdzę mężczyzn, gdzie nas nie powinno być, bo nie jesteśmy zdaniem mężczyzn tego godne i jedyne co, to rola milczącej poslugiwaczki jest nam oferowana? Zostawmy w końcu ta twierdze, stworzona tylko dla mężczyzn im samym. Niech sobie robią w niej co chcą. Jezus jako mężczyzna powołał tylko mężczyzn, na Wieczerzy nas nie było, tylko mężczyźni udzielają sakramentów, niech uczą siebie, nie nas. Niech się sami rozliczą przed Bogiem z kościoła im danego. Co nas kobiety to obchodzi? Bog z nami od początku rozmawia inaczej, po Zmartwychwstaniu spotkał się z nami kobietami bez udziału mężczyzn. Bóg rozmawiał z Maryją, czy z Samarytanka sam na sam. Miejmy relacje z Bogiem i nie traćmy czasu na ten męski świat. Bo ani my ani oni nie skupiamy się wtedy na Bogu, tylko wojnie i wątpię, że mężczyzna kiedykolwiek będzie zainteresowany tym, co kobieta ma mu do powiedzenia i odwrotnie. Dwa rozne byty…
DD
~D D
13 lutego 2024, 16:44
Odwagi siostro, nie smuć się, Bóg zwycięży nawet mizoginizm
E3
edoro 333
12 lutego 2024, 17:16
No i wciąż otwarte pozostaje pytanie - kiedy kapłaństwo kobiet w kościele katolickim?
AS
~Antoni Szwed
11 lutego 2024, 23:09
Watykan za Franciszka "odkrył", że kobiety też coś mają do powiedzenia w Kościele. Och, jakie wielkie odkrycie ludzi ... jakby w ogóle nie znali historii Kościoła. Już w Średniowieczu kobiety wnosiły wiele do życia Kościoła i to takie, jak: św. Hildegarda z Bingen, św. Gertruda, św. Brygida Szwedzka, św. Katarzyna Sieneńska itd. Ich duchowy, mistyczny, głęboko religijny wkład na stałe wszedł do myśli Kościoła. Warto o tym mówić i pisać. Czemu kobiety publicystki (feministki) tego nie robią, ograniczając się do krzyku o jakieś bliżej nieokreślone dezyderaty? Jeśli już p. Łysek pisze o konieczności uwzględniania głosu kobiet w Kościele (współcześnie), to niech napisze wyraźnie i konkretnie o JAKI WKŁAD chodzi. Poza tym Pan Jezus jasno powiedział, że pośród Jego uczniów największy będzie ten, kto będzie SŁUŻYŁ wszystkim. Stąd każdy papież nosi tytuł "sługa sług" a nie "pan panów". W Kościele ważna jest służba a nie splendory związane z urzędem. Tak stoi w Ewangelii!
AR
Awdotia Romanowa
12 lutego 2024, 16:32
W kościele powinna być ważna służba a nie splendory ale tak nie jest. Ci co najgłośniej w kościele mówią o skromności i porzucaniu światowego życia jak np. biskupi, najlepiej i najwygodniej sobie w tym kościele żyją, każą do siebie mówić eminencjo i ekscelencjo. A kobietom wmawiają, że służba Bogu to wyrzeczenia i skromność. Obłuda, obłuda i jeszcze raz obłuda.
AS
~Antoni Szwed
11 lutego 2024, 23:05
"To nie ten Kościół, ale ta Kościoła." Proszę nie kaleczyć języka polskiego!!! I nie znęcać się nad polską gramatyką! Z tego, że w jęz. polskim "Kościół" jest rodzaju męskiego, a w łacinie "Ecclesia" rodz. żeńskiego ABSOLUTNIE NIC NIE WYNIKA! Podobnie "Duch Święty" w języku polskim, łacinie, grece jest rodz. męskiego i co z tego! "Ta Duch Święty" to potworek językowy. Ktoś nie szanuje języka polskiego w imię swojego widzimisię. To, że dany przedmiot w jednym języku jest rodz. męskiego, a w innym rodz. żeńskiego (lub na odwrót) niczego nie dowodzi. To kiepski argument. Dla Niemców "wiara" (der Glaube) jest rodz. męskiego, dla nas żeńskiego - I CO Z TEGO? Nic. To taka głupia moda, która przychodzi do nas z Watykanu. Pustosłowie, za którym nic istotnego się nie kryje.
ME
~Marcin Es.
12 lutego 2024, 19:03
Skoro to takie nieistotne, to "ten Kościół" będący Oblubienicą Chrystusa staje się obrazem jakiego związku? Obrazy oblubienicy, zaślubin itd stają się mniej czytelne, jeśli i Jezus I Kościół są rodzaju męskiego.
AS
~Antoni Szwed
13 lutego 2024, 20:48
Dobrze, to proszę pisać "Oblubienica", a nie "Kościół", wtedy nie gramatycznego zgrzytu. Ale z tego, że zamiast "Kościół" będziemy mówili "Oblubienica" nie wynika, że ową "Oblubienicę" stanowią WYŁĄCZNIE kobiety. Oblubienicę Ducha Świętego stanowią mężczyźni i kobiety, a więc ani sami mężczyźni ani same kobiety. Owszem, sakrament kapłaństwa dotyczy tylko mężczyzn, bo TAK CHCIAŁ Pan Jezus Chrystus. To jest JEGO WOLA, której nikt nie ma prawa podważać w owej Oblubienicy!!
ES
~Elzbieta Sowa
11 lutego 2024, 19:08
A w 1 Liście do Tymoteusza sw. Paweł pisał tak : 8 Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu. 9 Podobnie kobiety - w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztownym strojem, 10 lecz przez dobre uczynki, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności. 11 Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. 12 Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam4 ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. 13 Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem - Ewa. 14 I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. 15 Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; [będą zbawione wszystkie], jeśli wytrwają 5 w wierze i miłości, i uświęceniu - z umiarem." Super , bo co tam nauki Sw Pawła . Zmienimy sobie Ewangelię .
ET
~E Tam
11 lutego 2024, 22:19
Listy św Pawła to nie Ewangelia, tylko część Nowego Testamentu. Najważniejsze nauki wygłosił Jezus i to jest wiążące, a Chrystus, miał kompletnie inny stosunek do kobiet niż mężczyźni tamtych, wcześniejszych i dzisiejszych czasów, w tym Paweł. O tym dowiemy się właśnie z kart Ewangelii. Owszem Paweł to wielki apostoł i święty, lecz również wielki grzesznik, który doznał wielkiego miłosierdzia Boga i przeszedł szczególną drogę nawrócenia i przy tym nie był wolny od swego człowieczeństwa, bycia dzieckiem swoich czasów i nic w tym szczególnego, że był również mizoginem i nawracał się cały czas i miłości bliźniego uczył, a Bóg mu w tym błogosławił. A i jeszcze jedno Bóg przy Zwiastowaniu rozmawiał z Marią bezpośrednio, a tym sensie, że pominął zwyczaj tamtych właśnie czasów, czyli że decyzja kobiety to decyzja męskiego towarzystwo od ojca po kapłanów i innych przemądrzałych facetów. A i Józefa naprostował-nakłonił do współpracy a nie myślenia kategoriami facetów tamtych czasów.
ME
~Marcin Es.
11 lutego 2024, 22:37
Nie ma już mężczyzny czy kobiety, nie ma już niewolnika i wolnego...
ET
~E Tam
11 lutego 2024, 22:37
Cześć 2 - ważne jest również chronologia - Matka Boża i Jezus byli przed Pawłem. Ważne są też niezwykłe wydarzenia na które Bóg pozwolił, ze to Maryja naprawia winę Ewy a Jezus Syn Zbawiciel grzech Adama. Dodatkowo Maryja jako kobieta wypowiada się kilka razy, Józef milczy na kartach Ewangelii. I nie można zapomnieć o Magnificat wygłoszonym przez Maryję, kobietę, ktory jest wielkim hymnem ale i slowami, nauka, prawda o Bogu, głoszonym przez kobietę. Tego mizoginizm Pawła nie jest w stanie przekreślić (co nie przekreśla jego wielkości), ale nie stawiajmy go wyżej Jezusa i jego Matki.
ET
~E Tam
11 lutego 2024, 22:48
Cześć 3 - a najbardziej powalająca na łopatki jest scena po Zmartwychwstaniu, kiedy to Jezus spotyka się z kobietami jako pierwszymi i prosi właśnie !kobiety, by przekazały Radosną Nowinę jego braciom-uczniom-apostołom… to mówi wszystko o godności i prawie kobiety do równego miejsca w świecie i wspólnoście i Kościele. I to zostało zapisane na kartach Ewangelii właśnie. Paweł to jakoś pomija i nie analizuje… nie przekreśla to oczywiście jego wielkości jako szczególnego apostoła. Ale nie ma do powiedzenia więcej o kobietach niż Bóg, bo Paweł to tylko facet a Bóg to Bóg. Pozdrawiam
EJ
~ewangelia Jezusa i Pawła ewangelią w ewangelię
12 lutego 2024, 09:53
Paweł nie jest nawet mesjaszem to do wiadomości tych którzy z "duchowością" pwałową idą do domu ojca (J8,44) hybrydowej nauki wiary ... Paweł i Jan porcelana i fajans Who is Who ? Know how J 20, 1..."Larum" żadne tam "cicho sza"
PV
~panifex vs pontifex kominia vs akfedukt gównego ścieku
12 lutego 2024, 10:13
~ewangelia Jezusa i Pawła ewangelią w ewangelię Jan umiłowany uczeń pana Jezusa jest jak Słoń w składzie porcelany Św. Pawła z Tarsu
SZ
~Sol ziemi tej ziemi Solaris Rdz 1,19
12 lutego 2024, 10:17
pecunia non olet abp Paetz non olet tym bardziej akolitom Pawłowej duchowości szafarzących swoim miłosierdziem ks.kainom a nie ich ofiarom
MM
~Misio Mi Si o
12 lutego 2024, 10:40
myśl przewodnia Pawła dodana do ewangelii Jezusa jest jak łyżka dziegciu w beczce miodu ...
TT
~Tomasz Tomasz
12 lutego 2024, 12:13
Niezła prowokacja. W Starym Testamencie bogobojni mężowie mieli po kilka żon oraz niewolników. Jestem za. Św. Paweł też pisał o niewolnikach aby ci byli cisi i posłuszni swoim panom. Odczytywania listów Śp. Pawła, ale też i Ewangelii należy raczej dokonywać w kontekście czasów. Sam apostoł poruszał się w tamtym kodzie kulturowym, społecznym, w swoich doświadczeniach rabinistycznych. Inaczej musimy wrócić do niewolnictwa, spowiedź św przysługiwałaby 1 x w życiu, podobnie Komunia Św, wszyscy musielibyśmy oddać majątek do chrześcijańskiej gminy, zarządzanej przez diakonów i biskupów. Oczywiście kobiety nie będą mogły pełnić żadnych funkcji kierowniczych, a jeśli pracować (św. Paweł nie zabrania) to w posłudze mężczyznom (dzieci, kuchnia, utrzymanie domu). Odczytujmy może jednak Ewangelię w kontekście czasów w których żyjemy.
AS
A. S.
12 lutego 2024, 17:30
Zdecydowanie tak. To Maria Magdalena pierwsza zobaczyła Zmartwychwstałego. Pan Jezus nie miał problemu pt "co ludzie powiedzą" . Jeśli chodzi o szacunek i docenianie roli kobiety wyprzedził swoją epokę o całe stulecia. Nie tylko Jego uczniowie do tego nie dorośli. Dziś wielu ludzi Kościoła ma się jeszcze dużo do nauczenia w tej kwestii.
EM
~Ewa Maj
11 lutego 2024, 11:03
To jest świetny głos. Popieram i wzmacniam.
AM
~Alicja M.M.
10 lutego 2024, 13:11
„Kościół ma wiele do nauczenia się od kobiet”, tak samo jak „Kościół ma wiele do nauczenia się od świeckich”. Klisze językowe, które, mam nadzieję, będą zanikać, w miarę jak stanie się coraz bardziej wyczuwalne, że coś w nich zgrzyta. Bardzo podoba mi się to zdanie papieża Franciszka o dezorientacji, która bywa czasem czymś dobrym. Dla nas wszystkich! Także kobiet.
PC
~Po Co
10 lutego 2024, 12:50
Proszę się nie łudzić, że pragnienie sprawiedliwości (prawdziwej, nie tej skrojonej na nasze własne modły), praca, którą Pani wkłada we wszystko, całe: serce, rozum, intelekt, talenty i siły, chociaż odrobinę skrusza Patriarchat i wynikająca niego pogardę dla kobiet. Bóg wspiera go skutecznie od początku. Tak więc, skoro jemu jest on miły i uważa go za jedynie słuszny(skoro go wspiera) nie ma Pani żadnych szans wygrać tej walki. Można się na Boga obrazić, ale to niczego nie zmieni. Po prostu nie oczekujmy sprawiedliwości, bo się nie doczekamy i tak.
EM
~Ewa Maj
11 lutego 2024, 11:07
Dlaczego mialyby być to złudzenia? To jest nadzieja.
E3
edoro 333
11 lutego 2024, 12:40
Skąd pomysł, że Bóg popiera patriarchat? Ja wierzę, że nie popiera.
PC
~Po Co
12 lutego 2024, 09:44
Nadzieja, wiara sa dalekie logice, rozumowi oraz faktom. Czy wspiera partiarchat, owszem wspiera - wszelkie antyfeministyczne ruchy, intytucje, "towory spoleczne" formujace jakos nasze zycie, wszelkie "mizo-mysli" maja sie swietnie - czyli jest im poblogoslawione, NIKT i nic im nie przeszkadza, niewazne ze "zabijaja". Wielu swietych oraz teologow glosilo skrajnie mizoginistyczne teorie (nawet tutaj, ktos fragment listow Sw. Pawla przytacza - i co tam jest napisane o kobiecie?) Bog na to wszystko przyzwala. Ale najwazniejsze, co mnie osobiscie "powala", jest to, ze Bog podjal (!mial prawo, to Bog) suwerenna decyzje o Odkupieniu i powierzyl ta misje Synowi (Nie lamal wolnej woli Matki. Zapytal czy zechce nia zostac, ale juz w zamysle matka Syna i nie inaczej). Podkreslam raz jeszcze, najwazniejsza z naszego punktu widzenia misja, tyczaca sie naszego zbawienia, zostala powierzona mezczyznie, nie corce oraz nie parze: syn i corka. Czyli jednak Bog nie zaufal kobiecie. I az tyle...
AP
~Andrzej Pączek
12 lutego 2024, 12:33
Naturalnie że popiera matriarchat i feminizm. My wierni potrzebujemy wincyj kobiet w życiu kościoła. Prawdziwych kapłanek.
E3
edoro 333
12 lutego 2024, 17:14
Patriarchat to nie był wymysł Boga, tylko niedoskonałych ludzi. Podobnie jak niewolnictwo i św inkwizycja. No dobra matriarchat i feminizm też.
AM
~Ana M.
10 lutego 2024, 12:26
Ciekawe i pouczające ale jak to realizować w praktyce? Pytanie do papieża i jego personelu ...
AE
Anna Elżbieta
10 lutego 2024, 12:11
Ciekawe przemyślenia :) Wiele zależy od parafii, od organizacji życia w niej, wspólnot, jakie istnieją, relacji księży ze świeckimi itp. W mojej poprzedniej parafii relacje wzajemne były zdecydowanie niezależne od płci. Jedyną zauważalną różnicą było to, że cięższe prace, np. przy budowie kościoła wykonywali mężczyźni, a gotowanie dla księży i robotników - kobiety. Tak było prościej i praktyczniej. Natomiast jeśli chodzi o wspólnoty, to istniał naturalny parytet, działaliśmy w pełnej wolności, nie było przepychanek, czy kobieta czy mężczyzna ma się czymś zająć, przeczytać, wygłosić itp. Dla mnie to jest jakiś sztuczny podział, choć wiem, że w innych wspólnotach bywa różnie. Właściwe funkcjonowanie wspólnoty parafialnej zależy w niemal równej mierze od księży, jak i od świeckich. Tylko często świeccy mają opory, żeby coś sugerować księdzu, wtrącać się. Niepotrzebnie :).
BB
~Barbara Basia
10 lutego 2024, 11:12
Współcześnie to nie ma chyba bardziej patriarchalne zorganizowanej instytucji niż kościół katolicki. Mnie to się wydaje nienaturalne i dziwne.