Nie linczujmy ks. Stryczka
Sprawa Stowarzyszenia Wiosna oraz materiałów opublikowanych wczoraj na portalu Onet.pl wywołała falę komentarzy. Są dwie rzeczy, o których warto w tej sprawie pamiętać.
Dziwią mnie głosy wskazujące, że te materiały autorstwa Janusza Schwertnera to kolejny "paszkwil" lub że to "medialny lincz". Dziennikarz opisał dokładnie świadectwa i zarzuty osób pokrzywdzonych, które współpracowały z prezesem Stowarzyszenia Wiosna. Skonfrontował ich opinie nie tylko ze "zwolennikami" księdza, ale również z nim samym.
Rzadko kiedy bohaterowie artykułów śledczych mają komfort, by się bronić lub by wcześniej poznać i odpowiedzieć na zarzuty.
Są dwie rzeczy, o których warto w tej sprawie pamiętać.
Po pierwsze - Szlachetna Paczka to świetne przedsięwzięcie, dzięki któremu tysiące ludzi otrzymuje pomoc. "To trudne i może uderzyć w samą ideę organizacji, a byłoby bardzo szkoda" - mówi Janina Ochojska. Zgadzam się w stu procentach.
Tak jak każde ludzkie przedsięwzięcie jednak jest narażone na błędy, jest niedoskonałe itd. Jeśli nie wskaże się tych błędów, nie powie się o nich jasno, to nie uda się ich naprawić.
Przypuśćmy, że część z zarzutów postawionych w materiale z Onetu jest prawdziwa. Że sposób zarządzania prezesa - księdza Jacka - mógł rzeczywiście prowadzić do częstego łamania zasad kodeksu pracy i krzywdzenia ludzi.
Jeśli tak było, to warto zadać sobie pytanie: w jaki sposób osoby pokrzywdzone, wyrzucone z pracy, bądź takie, które odeszły i "nie chcą już mieć nic wspólnego", mają jasno przekazać swoje zarzuty?
Podczas mojego pobytu w Syrii oraz innych krajach Bliskiego Wschodu, gdzie odwiedzałem różne organizacje humanitarne, widziałem, jak łatwo jest robić dużo dobrego, a zarazem wykorzystywać do złych celów swoją pozycję "dobroczyńcy". Są przykłady skrajne, jak np. informacja o pracownikach agencji ONZ wykorzystujących seksualnie kobiety zgłaszające się po paczki żywnościowe. Ale są też przykłady kościelnych organizacji, które wykorzystywały pomoc dla "prześladowanych chrześcijan" na budowę biskupiego pałacu w jednej z bliskowschodnich stolic. Problemy z zarządzaniem, nieprofesjonalne zachowanie prezesów i osób na wyższych stanowiskach jest względnie często spotykanym zjawiskiem w rozmaitych organizacjach charytatywnych, pomocowych i, niestety, kościelnych.
Jak mówi Janina Ochojska, "w Polsce jeszcze trochę pokutuje taki obraz, że jak się czyni dobro, to organizacje niekoniecznie odpowiadają za te wszystkie skomplikowane mechanizmy związane z zatrudnianiem". Nie może tak być.
Po drugie, ks. Stryczek jest człowiekiem - tak jak każdy z nas i każdy inny ksiądz.
Dlatego nie zasługuje na medialny lincz, ale nie może też postawić się ponad zarzutami, nawet jeśli są one dla niego "absurdalne". Trzeba się z nimi zmierzyć - cieszę się, że oddał się do dyspozycji walnego zgromadzenia Stowarzyszenia.
Nigdy nie pracowałem w Szlachetnej Paczce, nie mam też szczególnie emocjonalnego stosunku do księży - wiadomo, że są to ludzie tacy jak wszyscy.
W rozwiązaniu tej sprawy potrzebny jest przede wszystkim spokój. Mam nadzieję, że zarzuty zostaną rzetelnie zbadane i że nikt nie zostanie skrzywdzony podjętymi po zbadaniu sprawy decyzjami.
Na końcu wreszcie warto pamiętać o modlitwie za ks. Jacka i za tych, którzy postawili mu zarzuty i którzy mogli zostać przez niego skrzywdzeni.
Karol Wilczyński - dziennikarz DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl
Skomentuj artykuł