Nieocenzurowana Królowa, czyli jak przezwyciężyć zły czar

Nieocenzurowana Królowa, czyli jak przezwyciężyć zły czar
(fot. shutterstock.com)
Joanna Petry-Mroczkowska

Co pamiętamy z tej baśni, którą może czytaliśmy jako dzieci? Że Kaya o zamarzniętym sercu, który dostał się we władanie doskonale pięknej i zimnej Królowej Śniegu, odszukała i uratowała mała Gerda, jego towarzyszka zabaw? To prawda, ale baśń ta jest znacznie bogatsza w poezję i mądrość. A także humor. A co dla nas ważniejsze, jest głęboko chrześcijańska.

"Królowa Śniegu" to znana baśń Hansa Christiana Andersena (1805-1875). Jedna z najdłuższych, najbardziej oryginalnych, gdyż nie powstała w oparciu o wątki autobiograficzne czy ludowe legendy. Nietypowa pod względem kompozycji. Złożona z siedmiu opowiadań, z których pierwsze jest jakby prologiem do głównej narracji będącej sekwencją przygód.

Co pamiętamy z tej baśni, którą może czytaliśmy jako dzieci? Że Kaya o zamarzniętym sercu, który dostał się we władanie doskonale pięknej i zimnej Królowej Śniegu, odszukała i uratowała mała Gerda, jego towarzyszka zabaw?

To prawda, ale baśń ta jest znacznie bogatsza w poezję i mądrość. A także humor. A co dla nas ważniejsze, jest głęboko chrześcijańska. I może dlatego cenzurowano ją, przeinaczano, trywializowano, upraszczano - kastrowano. W czasach PRL... i teraz. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do dostępnych edycji w księgarniach, w internecie... Dlatego postanowiłam ją przypomnieć przed Bożym Narodzeniem, aczkolwiek - paradoksalnie - nie jest to opowieść "wyłącznie" zimowa, choć Andersen, będący u szczytu swych możliwości twórczych, napisał ją właśnie w grudniu 1844 roku.

DEON.PL POLECA

Brak tu miejsca na wyłożenie powodów, dla których duński poeta  i pisarz osiągnął za życia ogromną sławę i do dziś jest źródłem inspiracji dla twórców. Zobaczmy natomiast  aktualność baśni Andersena i nie odsyłajmy Królowej Śniegu do lamusa, w jej miejsce stawiając w młodzieżowych biblioteczkach tomy Harry’ego Pottera. Baśnie z reguły czytamy jako dzieci i tylko żal, że do nieokaleczonej opowieści Andersena nie wracamy jako dorośli.

Królowa Śniegu ukazuje potęgę miłości. Mała Gerda kochała Kaya jak brata i postanowiła go odnaleźć, gdy nagle zaginął. Ruszyła w daleką podróż, pokonała liczne przeszkody, nie oszczędzała się. Wszystkim po drodze - kwiatom, zwierzętom, ludziom szczerze, z ufnością w dobro opowiadała swoją historię i spotkane postaci jej pomagały. Kiedy już przy końcu podróży za skrajnie utrudzoną dziewczynką wstawiał się zaprzyjaźniony renifer prosząc starą Finkę o jakiś czarodziejski napój, ta odpowiedziała: "Nie mogę jej użyczyć większej mocy od tej, którą już posiada. Czyż nie widzisz, jaka jest potężna? Czyż nie widzisz, jak jej muszą służyć ludzie i zwierzęta, jak udało się jej przejść przez świat na bosych nóżkach? Nie powinna myśleć, że to my użyczyliśmy jej tej potęgi, ona tkwi w jej sercu, pochodzi stąd, że Gerda jest dobrym, niewinnym dzieckiem" (H. Ch. Andersen Baśnie, t. I, PIW 1958,  s.339).

Gerda szła niestrudzenie z wiarą w Boga, którą wcześniej dzieliła z Kayem. Andersen pokazuje siłę modlitwy. Kiedy Kay przywiązał swoje saneczki do sań Królowej Śniegu i po jakimś czasie zorientował się, że nie jest w stanie ich już odczepić, przestraszony próbował odmówić Ojcze nasz, ale ponieważ jego serce zamarzło, "mógł sobie przypomnieć tylko tabliczkę mnożenia". Już wcześniej, kiedy się rażąco zmienił i stał się dokuczliwy, ludzie zachwycali się, jaki jest zdolny i mądry.

Tymczasem Gerda tak właśnie nie "zmądrzała". Kiedy skrajnie zziębnięta i głodna była już prawie u celu, a na jej drodze płatki śniegu układały się w szkaradne potwory ze straży Królowej, Gerda poszukała ratunku w Ojcze nasz. W czasie zmawiania modlitwy jej ciepły oddech na polarnym mrozie uformował legion uzbrojonych aniołów, które rozproszyły śniegowe zjawy, ogrzały ją i pozwoliły szybko dobiec do pałacu.

To pod wpływem jej łez stopniało zlodowaciałe serce chłopca, który w  pierwszej chwili małej przyjaciółki nie poznał. On też się rozpłakał i wówczas wypłynął mu z oka okruch zaczarowanego szkła. Radość dzieci udzieliła się nawet kawałeczkom lodu, których Kay nie mógł wcześniej ułożyć w słowo-klucz, które według Królowej Śniegu miało obdarować go wolnością. Teraz, tanecznym ruchem, płytki lodu same utworzyły wyraz "wieczność". Zastanawiające, prawda?

Po powrocie do domu Gerda i Kay, którzy zauważyli, że stali się dorośli, ale w sercu wciąż byli dziećmi, przypomnieli sobie pieśń o pokłonie Bożemu Dzieciątku, która towarzyszyła im w dzieciństwie. Zastali babcię czytającą głośno słowa Jezusa: "A jeśli nie staniecie się jako dzieci, nie osiągniecie Królestwa Bożego". To oczywiście ze zmanipulowanych wersji  baśni zniknęło. Oczywiście wraz z powtarzającym się wersetem hymnu o małym Jezusie, z modlitwami i aniołami.

Powróćmy jeszcze do prologu. W jego wykastrowanej wersji na czarownika, wprawdzie niedobrego (jakby istnieli dobrzy...), przerobiono czarodzieja-diabła. Musiało jednak w tekście pozostać to, że właśnie on wymyślił zwierciadło, które rozmywało i gubiło odbicie tego, co dobre i piękne, wyraźnie zaś pokazywało wszystko, co brzydkie, czyniąc je jeszcze brzydszym. Niemiłosiernie przeinaczono akapit, w którym autor pisze, iż uczniom nowozałożonej czarciej szkoły przyszedł potem do głowy pomysł, żeby "zabawić się kosztem aniołów i Pana Boga". Wzlecieli więc w przestworza, ale zwierciadło wymknęło się im z rąk i nastąpił Upadek. Roztrzaskało się i rozprysnęło na tysiące milionów kawałków. Gdy maleńki okruch wpadł komuś do oka, człowiek ten widział wszystko opacznie albo spostrzegał tylko to, co w danym przedmiocie było złe. A gdy trafił komuś do serca, działo się jeszcze coś straszniejszego, zamieniał je w sopel lodu.

"A Zły śmiał się tak, że mu się brzuch trząsł".

Jeślibyśmy nawet znali - aż nadto dobrze - taką smutną rzeczywistość, opierającą się na kłamstwie, wyolbrzymieniu zła i eliminowaniu przejawów dobra, przypomnijmy sobie, że ofiarna miłość ma siłę zbawienną, większą niż wszystkie złe czary.

Joanna Petry-Mroczkowska - z wykształcenia doktor filologii, z praktyki kulturoznawca. Eseistka, krytyk literacki, tłumaczka. Autorka kilkunastu książek, w tym Feminizm - antyfeminizm. Kobieta w Kościele. Ostatnio wydała "Bóg, islam i ojczyzna. Opowieść na stulecie śmierci bł. Karola de Foucauld" (Znak 2017)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Joanna Petry Mroczkowska
  • Czy kobieta to nieudany mężczyzna?
  • Czy jej miejsce jest tylko w domu?
  • Jak wrażliwość kobiet i ich talenty mogą wspierać Kościół?
  • Czy feminizm musi wywoływać najgorsze skojarzenia?

Joanna Petry Mroczkowska próbuje wskazać drogę między kościelnymi...

Skomentuj artykuł

Nieocenzurowana Królowa, czyli jak przezwyciężyć zły czar
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.