Nie mówmy tak o zamachach w Nicei [KOMENTARZ]

Nie mówmy tak o zamachach w Nicei [KOMENTARZ]
(fot. PAP / EPA / OLIVIER ANRIGO)
Michał Lewandowski / DEON.pl

Pierwszy i drugi sposób sprawią, że zarazimy się wzajemnie nienawiścią i żądzą odwetu, wzajemnie będziemy zabijać i twierdzić, że robimy to w słusznej sprawie obrony nie tylko cywilizacji, ale także wiary.

Wczorajszy wieczór spędziłem, oglądając przeszło trzygodzinną transmisję Hamleta z Benedictem Cumberbatchem z londyńskiego Barbican Centre. Mimo że to najnowsza aranżacja z doskonałą scenografią, pełna aktorskiego kunsztu, to niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o jej główny przekaz: morderstwo i zemsta nigdy nie są jednostkowymi aktami, które dotykają tylko sprawcę i ofiarę. Cierpienie zatacza zawsze o wiele szersze kręgi niż tylko te zaplanowane. Jedna ofiara pociąga za sobą kolejne. 
Nie wiedziałem wtedy, że ta sytuacja tak drastycznie pasuje do tego, co działo się wtedy w Nicei. Zamachowiec przy użyciu rozpędzonej ciężarówki wjechał w tłum przechodniów podziwiających sztuczne ognie z okazji narodowego święta Francji - 14 lipca. Ponad 70 ludzi zginęło. 
Do zamachu w Nicei możemy podejść na dwa sposoby - oba są błędne i oba nakręcają wzajemną spiralę zemsty i chęci dokonania odwetu na drugim człowieku. W obydwu przypadkach zemsta Hamleta nie dosięgnie tylko królewskiego zabójcy, ale także jego najbliższych. 
Po pierwsze można uznać, że Europa jest winna wszystkiemu, że krew na rękach ma "lewactwo", liberalna demokracja, że to wszystko konsekwencja odejścia od chrześcijaństwa, wartości i popadnięcia w libertyńskie życie bez ponoszenia żadnej odpowiedzialności. Kpić, że w rzeczywistości Francja sama jest sobie winna, bo jedyny sposób, w jaki jest zdolna przeciwstawić się terrorowi, to marsze i zmiana zdjęć profilowych na Facebooku na takie z odcieniem francuskiej flagi. Stwierdzić, że byłoby inaczej, gdyby wszyscy wreszcie przejrzeli na oczy i odpowiedzieli siłą na siłę. Tak miałoby dojść do krucjat, deportowania muzułmanów poza Europę i jeszcze intensywniejszych kontroli wobec osób o podejrzanym - bo innym - kolorze skóry. 
Po drugie można uznać, że Europa nie jest winna niczemu, bo odpowiedzialność za wszystko ponoszą muzułmańscy ekstremiści, którzy w pewnym momencie historii uznali, że teraz należy przeprowadzić serię zamachów na zachodnią cywilizację. Nie brać pod uwagę tego, że świat to system naczyń połączonych, w którym jedno działanie pociąga za sobą kolejne, w którym raz zadane człowiekowi cierpienie, wykorzystywanie go na różnych płaszczyznach, nie zostaje zapomniane. Wymazać z pamięci kilkusetletnie upodlenie, jakiego Trzeci Świat (sama ta nazwa pokazuje znamienną hierarchię) doznawał od Europy, kolonializm, butę zdobywców. Nie wspominać króla Leopolda z Belgii, który dokonywał ludobójstwa w podległym sobie Kongu Belgijskim. Stwierdzić, że nie ma nic złego w wykorzystywaniu taniej siły roboczej z państw Bliskiego Wschodu, bo wygoda i opłacalność są przecież najważniejsze. 
W każdym z tych przypadków dojdzie w konsekwencji do tego, że znienawidzimy kogoś za to, co robi. W pierwszym "lewactwa", które sprowadza na Europę całe cierpienie oraz chaos, w drugim całego muzułmańskiego świata za to, że przeszkadza nam w prowadzeniu spokojnej egzystencji. Nie muszę mówić, do czego doprowadzą krucjaty, deportacje czy dalsze udawanie, że za nic konkretnego nie ponosimy odpowiedzialności. 
Pierwszy i drugi sposób sprawią, że zarazimy się wzajemnie nienawiścią i żądzą odwetu, wzajemnie będziemy zabijać i twierdzić, że robimy to w słusznej sprawie obrony nie tylko cywilizacji, ale także wiary. 
Można wyjść z tego zaklętego kręgu i budować lepszy świat, gdzie zemsta nie będzie jedynym znanym językiem. Serio w to wierzę i znajduję słowa, które pomagają mi w chwilach takich jak ta: 
"Marzę o Europie młodej, zdolnej by być jeszcze matką: matką, która miałaby życie, ponieważ szanuje życie i daje długie życie. Marzę o Europie, która troszczy się o dziecko, pomaga jak brat ubogiemu i tym, którzy przybywają w poszukiwaniu gościnności, bo nic nie mają i proszą o schronienie. Marzę o Europie, która wysłuchuje i docenia osoby chore i starsze, aby nie sprowadzano ich do bezproduktywnych przedmiotów odrzucenia. Marzę o Europie, gdzie bycie imigrantem nie byłoby przestępstwem, ale zaproszeniem do większego zaangażowania na rzecz godności wszystkich istot ludzkich. Marzę o Europie, gdzie ludzie młodzi oddychaliby czystym powietrzem uczciwości, kochali piękno kultury i prostego życia, niezanieczyszczonego przez niekończące się potrzeby konsumpcjonizmu; gdzie zawarcie małżeństwa i posiadanie dzieci jest wielką odpowiedzialnością i radością, a nie problemem spowodowanym brakiem dostatecznie stabilnej pracy. Marzę o Europie rodzin, z bardzo skutecznymi politykami, bardziej skoncentrowanymi na twarzach niż na liczbach, bardziej na narodzinach dzieci niż na narastaniu dóbr. Marzę o Europie, która promuje i chroni prawa wszystkich, nie zapominając o obowiązkach wobec wszystkich. Marzę o Europie, o której nie można powiedzieć, że jej zaangażowanie na rzecz praw człowieka było jej ostatnią utopią" (papież Franciszek).
Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

DEON.PL POLECA

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie mówmy tak o zamachach w Nicei [KOMENTARZ]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.