Nie poprawiajmy papieża
Nagle wielu duchownych zaczęło się martwić o Papieża: o jego mieszkanie, ochronę, insygnia władzy itd. itp. Doprawdy bardzo mnie dziwią wypowiedzi księży, a nawet hierarchów, którzy podpowiadają nowemu papieżowi, gdzie i jak powinien mieszkać, jak winien się ubierać, jak pozdrawiać wiernych, jakie nosić insygnia władzy, a jakich nie nosić itp.
Nagle nabraliśmy dziwnej odwagi, także my polscy katolicy, podpowiadania papieżowi, co miałby robić i jak miałby się zachowywać, co było nie do pomyślenia w czasach pontyfikatu Papieża Wojtyły. Wielu niepokoi się, że w Watykanie nie jest tak jak do tej pory: wszystko ułożone, zhierarchizowane... Ogarnia ich dziwny niepokój, gdy pomyślą, że pałac apostolski stoi pusty. Dziesiątki razy słyszałem, w czasie mojego kilkutygodniowego pobytu w Rzymie, a teraz tu w Polce, z ust duchownych, że Papież Franciszek - owszem - wnosi coś nowego, ale jednocześnie dziwaczy.
Wiele zachowań w codziennym funkcjonowaniu Ojca Świętego jest inne. Nie wiemy jak to ocenić, sklasyfikować: zabrakło po prostu rubryk, szufladek, wzorców z przeszłości. Bo jak ocenić np. fakt, że dzień po wyborze nowy Papież wracając z Bazyliki Santa Maria Maggiore, gdzie modlił się przed ikoną Matki Bożej Salus Populi Romani, zatrzymuje się w hotelu dla księży, Casa del Clero, by osobiście zapłacić za swój pobyt i zabrać rzeczy osobiste, które zostawił przeprowadzając się na kilka dni do watykańskiego hotelu Domu św. Marty na czas konklawe. Czy rzeczywiście nie mógł tego załatwić jakiś urzędnik, których nie brakuje przecież w Watykanie? A u św. Marty tak mu się spodobało, że postanowił jako papież zostać tam na dłużej. To oczywiste, że dla stałych mieszkańców hotelu to kłopot, i to znaczny. Audiencja u Papieża? Owszem, ale żeby mieszkać w jednym domu na stałe z Papieżem? W pobycie u św. Marty Franciszkowi - jak miał sam powiedzieć - nie chodzi o większe ubóstwo, ale o mieszkanie we wspólnocie.
Od pierwszego dnia pontyfikatu krążą - nie tylko po Rzymie, ale wszystkich kościelnych kuriach - plotki o papieskim ubraniu, kolorze butów, przypadkowych spotkaniach hotelowych, gestach, słowach. Franciszek Papież zaszokował mieszkańców watykańskiego hotelu, gdy dwa trzy dni po wyborze, przyszedł w porze śniadania do wspólnego refektarza i sam "szukał coś do zjedzenia". Swoim prostym stylem bycia, serdecznością i szczerością ujmuje sobie ludzi. Ale jak kiedyś, w początkach pontyfikatu Jana Pawła II, oskarżano Papieża Wojtyłę, że gra swoją rolę (był przecież aktorem), tak dzisiaj - z innych powodów o to samo bywa oskarżany Papież Franciszek. Widzimy, jak na naszych oczach intensywnie rozwija się ekumenizm nie tylko dzięki teologicznemu dialogowi, ale postawie nowego Papieża pełnego otwartości, serdeczności i pokory. Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I ujęty postawą Papieża tuż po swoim wyjeździe z Rzymu powiedział, że zjednoczenie obu Kościołów, Wchodu i Zachodu, jest możliwe, choć - jak stwierdził - nie będzie to pewnie możliwe za jego życia.
Wielu duchownym dziwi, że papież - jak zwyczajny proboszcz - mówi codziennie krótką homilię do wiernych, dla których sprawuje Eucharystię. Zadają sobie pytania, czy jest to oficjalne nauczanie papieskie, czy też nieoficjalne; czy owe krótkie spontaniczne wypowiedzi wejdą do oficjalnego organu Stolicy Apostolskiej: Acta Apostolicae Sedis, czy nie wejdą. Wścibscy dziennikarze podpatrzyli, że na pierwszych audiencjach środowych niektórzy biskupi, podchodząc do Papieża zasłaniali swoje złote krzyże, aby nie rzucały się aż tak bardzo w oczy. Informacji i plotek budzących zdziwienie o nowym Papieżu jest tak dużo, że w niecały miesiąc po wyborze jedno z wydawnictw opublikowało "Kwiatki Papieża Franciszka", co może być rekordem tworzeniu mitu na medialny użytek. To nie są "kwiatki", to jest sposób życia prostego chrześcijanina, który był pasterzem w Buenos Aires, a teraz posługuje diecezji rzymskiej i całemu Kościołowi.
Mimo całej swojej serdeczności, życzliwości i miłości do każdego człowieka mówi - szczególnie na owych porannych homiliach - rzeczy trudne, bardzo trudne. Przykład. Komentując Ewangelię o Dobrym Pasterzu powiedział do nas duchownych, że karierowicze w Kościele to złodzieje i zbóje okradający Jezusa z chwały; taka religijność przypomina wymianę handlową; jest jak "religia jak ze sklepu. Ja dam ci chwałę, a ty dasz ją mnie". Przełożonych zakonnych zgromadzeń żeńskich prosił, aby były prawdziwymi matkami, a nie starymi pannami. Ojców dominikanów, którzy są spowiednikami w Bazylice Santa Maria Maggiore zachęcił: "Bądźcie miłosierni, ponieważ ludzie tego potrzebują".
Aby zrozumieć styl posługiwania Franciszka trzeba przestać porównywać go do jego poprzedników. Jak każdy człowiek, tak i każdy papież, na swoją łaskę, charyzmat, doświadczenie, historię życia, charakter. Franciszek posługuje na Watykanie całą swoją osobą, tak jak wcześniej czynił to w Argentynie: bezpośrednio, prosto, pokornie, z miłością, mając na względzie zwłaszcza ludzi z marginesu, wydziedziczonych. Do sprawowania funkcji pasterskiej miał zawsze wielu współpracowników, ale własne sprawy załatwiał raczej sam, jak czyni to człowiek ubogi, który nie ma środków, by płacić za bycie obsłużonym.
Wierni świeccy są nowym Papieżem zachwyceni. W Rzymie mówi się o fenomenie Franciszka: audiencje środowe i niedzielny Angelus gromadzą kilkakrotnie ludzi więcej niż zwykle. Nie sprawdzają się bynajmniej obawy, że rezygnacja z zewnętrznych oznak władzy i splendoru następcy św. Piotra nadszarpnie papieski autorytet. Z Papieżem Franciszkiem mamy niejaki kłopot my, duchowni. Jego codzienne funkcjonowanie i posługiwanie pasterskie staje się dla nas bardzo wymagającym lustrem, ponieważ wręcz zmusza nas, byśmy przyglądnęli się sobie: jak my żyjemy; wokół czego obraca się nasza codzienność; jak posługujemy wiernym; jak traktujemy ubogich w parafii, diecezji. To tylko przykłady narzucających się pytań w kontekście stylu życia nowego Papieża. To bardzo osobiste, intymne pytania.
Papież Franciszek nie poucza nas i nie doradza nam, jak my jemu, jak mamy mieszkać, jak się ubierać, czym jeździć, ile czasu poświęcać wiernym, ile posiadać na koncie, jak pomagać ubogim itp. Mówi jedynie, że mamy być całkowicie wydani dla Chrystusa i dla ludzi. Stal życia i posługi ma się zrodzić z osobistego dialogu z Jezusem, a nie cudzych podpowiedzi. My, duchowni, sprawując "władzę w Kościele" nie musimy, więcej - nie powinniśmy wykorzystywać jej dla własnej chwały, wygody i przyjemności, jak czynią to wielcy tego świata - to zdaje się mówić Franciszek swoim stylem życia i posługi. Papież powtarza jedynie słowa Jezusa: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów [...] dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich (Mk 10, 42-44).
Nieletnim więźniom w Casal del Marmo 28 marca powiedział: "Jako kapłan i biskup muszę być wam do usług. Jest to jednak obowiązek, który wypływa z mego serca: kocham go. Lubię to i chętnie to czynię, bo tak mnie nauczył Pan. Lecz także wy pomóżcie nam: zawsze nam pomagajcie, jeden drugiemu". To samo świadectwo, które Papież Franciszek dał pogubionej młodzieży, daje każdemu z nas. Miast wymądrzać się, doradzać nowemu Papieżowi czy tym bardziej go krytykować, chciejmy raczej siebie pytać, czy nie należałoby uprościć naszego życia i naszej posługi, by były wierniejszym odzwierciedleniem Ewangelii i bliższe zwykłych ludzi, szczególnie ubogich.
Skomentuj artykuł