Nie uciszajmy konserwatywnych katolików

Papież Franciszek - fot. Grzegorz Gałązka

Kiedy pojawiają się projekty zmian, zawsze należy spodziewać się zamieszania, sprzeciwu, nawet sabotażu. Nie inaczej ma się rzecz z ruchem synodalnym, który ma być sposobem odnowy Kościoła, jaką podejmuje papież Franciszek. Z twierdzeniem, że odnowa jest potrzebna, zasadniczo zgadzają się wszyscy, ale wiele kontrowersji wywołuje to, co chcemy odnawiać i jakimi środkami. Gdy chodzi o sprawy ważne, zawsze dochodzi do jakiegoś zderzenia przekonań i odnosi się to również do Kościoła. W tego typu konfrontacji trzeba strzec się skrajnych stanowisk, które zwykle są jednostronne.

Bezkrytyczni obrońcy Synodu zapewniają, że chodzi jedynie o większe włączenie ludzi świeckich w życie Kościoła i procesy decyzyjne. Postulat większego zaangażowania jest dość oczywisty, a sama praktyka naturalnym odruchem każdego proboszcza, który nie jest despotą. Nie jest jednak prawdą, że to jedyny cel Synodu. Poruszane są bowiem na nim tematy szerszych reform Kościoła, które dotyczą niemal wszystkich tradycyjnych struktur i praktyk. Nie brak środowisk, które sygnalizują oczekiwanie na zmiany radykalne.

Liberalne pismo katolickie „The Tablet” donosi o rozczarowaniu Synodem „postępowych” grup katolików. „To, co zaczęło się jako zaproszenie dla wszystkich katolików do udziału w odnowie katolicyzmu, stało się konferencją osób wtajemniczonych, dyskutujących między sobą o tym, jak mają utrzymać statek na powierzchni, hamowany przez przestarzałe struktury i stanowiska intelektualne. W międzyczasie zwykli katolicy masowo odchodzą lub ledwo trzymają się na nogach.” Przykładów tego typu krytyki jest wiele, a sprzeciw wobec podejścia do niektórych tematów jest tylko fragmentem tego spektrum.

Zachowanie dystansu nie jest złą radą. Można być nieostrożnym na dwa sposoby, jakimi są bezkrytycyzm z jednej i negacjonizm z drugiej. Jeśli mamy do czynienia z pomysłem radykalnej przebudowy Kościoła, musi temu towarzyszyć obawa i musi dojść do konfrontacji. Pozytywne jedynie podejście do tego zamiaru grzeszy naiwnością. To co zasadnie niepokoi to pomysły reform, które są zadziwiająco podobne do logiki zmian promowanych przez środowiska nieprzyjazne Kościołowi. Również te środowiska mają pomysł na reformę Kościoła i przynajmniej należałoby wziąć to pod uwagę.

DEON.PL POLECA

Wektorem przecięcia sprzecznych ocen Synodu jest realizm oceny tego, jakie ożywienie wniosą proponowane zmiany. Z pewnością wiele z postulatów jest słusznych. Inne zastanawiają, bo przypisuje się im rangę konieczności i przynagla do natychmiastowego wdrożenia. Tylko czy to te zmiany dadzą impuls Kościołowi? Jeśli przyjrzymy się efektom podobnych zmian już wprowadzonych w wielu kościołach protestanckich zauważymy, że w żaden sposób nie przyczyniły się one do ożywienia tychże. Może zatem to nie te tematy, które są tak chętnie powielane przez media, są kluczowymi dla życia Kościoła? Dlatego można pozostać sceptycznym wobec promowanych, a czasem wykrzyczanych oczekiwań. Realizm jest sprawą pierwszorzędnej rangi. Może czasem wyrażany jest w języku, na który wielu się zżyma. Jednak sceptycy niekoniecznie należą do formacji twierdzy. Czasem wątpliwości są uzasadnione, tym bardziej gdy diagnoza wygląda jakby została sporządzona na kolanie. Problemy nie są łatwo identyfikowalne, zwłaszcza jeśli o tych realnych nie chcemy wiedzieć.

Przy różnego typu konfrontacjach ważny jest język, jakim się posługujemy. Jedną z uporczywie powracających kalek językowych jest oskarżanie adwersarza o fobie przy każdej próbie wyrażenia wątpliwości. Środowiska lewicowe kontynuują dzieło multiplikowania absurdów i są nieskończenie kreatywne w tworzeniu kuriozalnych koncepcji, domagając się jednocześnie ich akceptacji. Ktoś wchodzi do naszego domu, przemeblowuje go nie pytając nas o zdanie. Kiedy próbujemy się sprzeciwić dowiadujemy się, że jesteśmy niewystarczająco dojrzali estetycznie i musimy sobie uświadomić, że nasza reakcja jest wynikiem głębokich uprzedzeń i strachu. Jeśli nadal chcemy bronić naszego porządku, usłyszymy, że jesteśmy anachroniczni, nietolerancyjni, nieracjonalni, nieuświadomieni itp. Nasze poglądy zostaną wyśmiane, wszak zasługują na to ze względu na swą niedorzeczność. Ten rechot adresowany pod adresem konserwatywnego środowiska wierzących przedostał się też do samego Kościele i nie brak odważnych augurów, którzy za swój heroizm postępowej neo-ortodoksji płacą wzrostem popularności w sieci.

Współczesna polityka, od Warszawy do Waszyngtonu, koncentruje się na metodach zdobywania władzy. Jedną z regularnie stosowanych jest systematyczne wyśmiewanie oponentów, co z reguły jest bardzo skuteczne. Inną jest uporczywe oskarżanie przeciwników o brak wiedzy, podejście emocjonalne czy wspomniane już fobie. Te i inne wyrafinowane zabiegi przekraczają poczciwy amoralizm erystyki. Nie powinniśmy jednak przenosić tych metod do Kościoła, powiększając obecną przecież polaryzację. Ton wyższości moralnej i przekonanie o lepszym niż inni rozumieniu Ewangelii, sprzyjają jedynie replikowaniu sceny politycznej z jej nieuleczalnym zacietrzewieniem. Bardzo łatwo można stać się ofiarą własnych złudzeń.

Dlatego nie należy rozprawiać się z konserwatyzmem Kościoła, który chroni przed sprzeniewierzeniem się tradycji. Wielu z tych, którzy widzą proste rozwiązania w naprawie Kościoła niekoniecznie odznacza się profetyczną duchowością. Z bezwiednie przejętych schematów wyziera raczej ignorancja i urazowość. Nie jest to materiał na awangardę Kościoła, a powoływanie się na dobre zamiary nie gwarantuje słuszności.

P.S. Pisząc o konserwatyzmie, nie mam na myśli tradycjonalistów, tylko wiernych, którzy do zachodzących zmian nastawieni są co najmniej sceptycznie.

ks. Andrzej Sarnacki SJ

Dr hab., prof. Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.
Zajmuje się problematyką kultury i religii, a także duchowością i zarządzaniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie uciszajmy konserwatywnych katolików
Komentarze (13)
TT
~Totus Tuus
20 listopada 2024, 21:33
Nasz Pan i Bóg to konserwatysta. W Kościele Katolickim nie ma miejsca na liberalizm. Jak się nie podoba to goodbye.
TT
~Tomasz Tomasz
21 listopada 2024, 14:57
Na całe szczęście ten konserwatywny Bóg nigdy nie powie nikomu goodbye. Jeśli konserwatyzm ma na tym polegać to jestem za.
JS
~Jakub Szymczyk
20 listopada 2024, 17:07
Ja by zaczął reformę Kościoła w Polsce do zniesienia tzw. "miesiąca trzezwości". Ta "tradycja" nie ma sensu i utrudnia świętowanie min. "Cudu nad Wisłą".
MN
Mariusz Nowak
20 listopada 2024, 21:09
Ja bym zaczął od zniesienia odwołania postu w piątki, w które przypada święto! Piątek to jest piątek i amen.
RK
~R K
20 listopada 2024, 15:26
Kościół szuka sposobu jak wyjść do świata, gdy świat nauczył się już dawno żyć bez Kościoła...
OX
~Odometer X
20 listopada 2024, 11:14
Zauważam wzmożoną aktywność Kościoła posoborowego w atakowaniu tzw tradycjonalistów. Dlaczego? To kwestia wygody i przyznania się do błędu. A tego nikt nie lubi.
RK
~R K
21 listopada 2024, 14:53
Bo tradycjonaliści potrafią tylko negować posoborowy Kościół? Albo się jest w Kościele albo nie. Wytykają innym podejście do wiary, a sami mają swoją wersję katolicyzmu...
AE
Anna Elżbieta
20 listopada 2024, 09:33
Bardzo dobry, sensowny artykuł na temat, który nas wszystkich dotyczy. Przecież chodzi o nasz Kościół, o który jesteśmy zatroskani, widząc dużo nieprawidłowości, skostnienia itp. Bardzo mnie martwi atak niektórych publicystów na nowego metropolitę Warszawy, abp. Galbasa. I to tylko dlatego, że jest włączony w prace synodu, bierze w nim udział. Słuchałam go kilka razy, wg mnie jest to mądry, głęboki kapłan, mający szerokie spojrzenie na świat dzisiejszy i na Kościół. Słuchając go, wiem, że to, co mówi, jest dla niego ważne, i jest przemyślane. W sprawach poruszanych na synodzie są rzeczy dobre, potrzebne, ale są też propozycje nie do przyjęcia. Nie na wszystkie zmiany jesteśmy przygotowani i nie wszystkie są potrzebne. Tak że nie ma co się zacietrzewiać, że coś zostało odrzucone, a coś innego przyjęte, tylko spokojnie powierzajmy wszystko Bogu, żeby to On sam prowadził Kościół.
BD
~Bo D.
19 listopada 2024, 22:59
Konserwatyzm w Kościele trzyma się mocno.
AK
~Ania K
19 listopada 2024, 20:07
Bardzo potrzebny artykuł. Ja się zastanawiam czy te medialne tematy typu diakonat kobiet czy też celibat księży są w ogóle kluczowe dla wiernych (a tak by wyglądało z podkręcania tych tematów). Czy również księża szczerze wierzą, że posiadając rodziny z wszelkimi tego trudami - rodzina i dzieci to praca 24/7 - byliby w stanie realizować swoją posługę?
AW
~Artur Wojtkiewicz
19 listopada 2024, 13:07
Uff jak dobrze, ż ojciec dopisał to post scriptum. Jeszcze by się potem musiał gęsto tłumaczyć. Przecież wiadomo, że tradycjonalistów wyłączono z procesu synodalnego jeszcze zanim się rozpoczął za pomocą Traditionis Custodes.
PR
~Ppp Rrr
19 listopada 2024, 12:33
Kiedy ma się wielkie opóźnienie - gaz do dechy i do przodu. Zauważmy, że, że wiele spraw było już dyskutowanych wiele razy i kolejna dyskusja niczego nie wniesie. Zmiany nie pomogły? 500+ też nie pomogło, bo zostało wprowadzone o dwadzieścia lat ZA PÓŹNO. To samo jest ze zmianami w Kościele. Zanim się zorientowali - wyrosły pokolenia, dla których są obojętni i ewentualna poprawa mało kogo zainteresuje. To jak ze sklepem, którego obsługa obraziła mnie dwadzieścia lat temu. Obsługa pewnie się zmieniła, ale ja tam nie chodzę, więc tego nie wiem i mnie to nie interesuje. Pozdrawiam.
TT
~Tomasz Tomasz
19 listopada 2024, 11:53
A co wg księdza redaktora oznacza dziś postępowy katolik i tradycjonalistyczny katolik? Proste rozwiązania są "po obu stronach". Są katolicy którzy wybiorą prezydenta zwolennika aborcji, a jednocześnie nigdy nie zdecydują się na aborcję. Są katolicy którzy nigdy na taką osobę nie zagłosują, ale zagłosują na tego, który wyśle policję na obywateli, osądzi tych co myślą inaczej i łatwo wypowie wojnę. Mam wrażenie że sporo się kręcimy wokół łatek i szufladek. Czy postępowy automatycznie "sprzeniewierza się" tradycji? Bo tak to jest napisane. Kto jest dziś postępowy i liberalny, kto jest liberalny a nie postępowy, kto jest postępowy i tradycjonalistyczny, a kto jest tradycjonalistyczny i nie postępowy. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden cel - miłość i zbawienie.