Nie wszystko wiem lepiej

(fot. EPA/Fabio Frustaci)

Kto myśli, że wie wszystko, nie rozumie Boga - powiedział papież Franciszek podczas Mszy świętej 13 maja 2014 roku. Jeśli słowa Ewangelii nie pasują do mojej wizji świata, to je interpretuję po swojemu. Wiem lepiej. Uważam, że Bóg myśli po mojemu. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się w pokorze do takiego myślenia przyznać? Jeśli tak, to zapewne z trudem.

Dobrze jest mieć własne przekonania w kluczowych kwestiach dotyczących wiary i opierać je na wiedzy o Bogu wyniesionej z lekcji religii, ale całkowite zamknięcie się na możliwość zmiany własnych poglądów świadczy o braku wiary w działanie Ducha Świętego.

Zmiana stanowiska łatwo nie przychodzi, szczególnie w kwestiach istotnych, a mówienie o tym, że źle rozumieliśmy, że myliliśmy się, jest jeszcze trudniejsze. Nie pozwala nam na to wrodzona duma. Czy wobec tego wierność własnym przekonaniom jest dla chrześcijanina wartością czy raczej przeszkodą w duchowym rozwoju?

Czym są "własne przekonania"? Czy racjami, przy których się upieram i które jestem gotów narzucić wszystkim innym ludziom? Czy niezmiennym i nienaruszalnym sensem, jaki sam nadaję mojemu własnemu życiu? Najłatwiej i najwygodniej jest przyjąć powszechne przekonania, bo są prostsze i uporządkowane, trudniej dążyć do zrozumienia rzeczywistości, uznając, że mój system przekonań ma wiele luk i są sprawy, których nie rozumiem.

Słowa Franciszka to dobra nowina, że nie trzeba wszystkiego wiedzieć. Wystarczy rozumieć Boga, a rozumieć Boga, to wiedzieć, że się wie niewiele na Jego temat. Rozumieć Boga, to wiedzieć, że jest całkowicie inny niż Go sobie wyobrażamy, że jest nieuchwytny, gdy chcemy doświadczyć Jego obecności, że jest niepojęty, gdy usiłujemy zrozumieć jego działanie w naszym życiu.

Papież przypomniał, że wierność Bogu to nie wierność własnym przekonaniom o Bogu. Wierność Bogu to zaufanie Jego Słowu pomimo tego, że nie zawsze jest dla nas zrozumiałe. W takiej wierności pytanie "dlaczego" jest zawsze poszukiwaniem, a nie pretensją, że Bóg nie postępuje zgodnie z moimi religijnymi przekonaniami.

Nie wszystko wiem lepiej. Wielu spraw nie rozumiem. I jestem najlepszym przykładem osoby, która zmienia swoje przekonania, ale nie zawsze potrafi się do tego przyznać. Przyznam się przynajmniej teraz. Do niedawna byłem przekonany, że pracowanie dla Pana Boga jest moim największym zadaniem. Słowa siedmioletniego Tomka - "większość czasu spędzaj na kochaniu, a nie na pracy" - przypomniały mi, że miłość jest ważniejsza od pracy, a nawet od wiary. Dzieci nieraz lepiej rozumieją Boga niż teolodzy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie wszystko wiem lepiej
Komentarze (15)
KK
Krzysztof Kochanowicz
16 maja 2014, 21:20
Zespół Luxtorpeda ma nawet utwór o tej tematyce: [url]https://www.youtube.com/watch?v=npIgG8YnG4w[/url]
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
16 maja 2014, 01:56
Miałem kilka takich chwil w swoim życiu. Nie są dla mnie trudne. Uskrzydlają mnie. Życie wydaje się jaśniejsze i piękniejsze.
Z
Zbyszek
16 maja 2014, 00:33
"Dzieci nieraz lepiej rozumieją Boga niż teolodzy". Ten antyintelektualizm Szanownego Autora nie przynosi mu zaszczytu. Problem Kosciola polega, miedzy innymi, na tym, ze zaprzestano powaznej refleksji teologicznej, ekleziologicznej i biblijnej. Samo odwolywanie sie do  uczuc nie rozwiazuje sprawy.
M
Maciek
16 maja 2014, 12:01
Dobrze jest czytać ze zrozumieniem..Szanowany Autor użył tam słowa "nieraz" co znaczy po prostu...nieraz. Zanim się ślepo zaatakuje warto się chwilę zastanowić nad znaczeniem tekstu.  Pozdrawiam wszystkich Serdecznie! 
Kamila
16 maja 2014, 12:02
No właśnie, wiesz lepiej, że "zaprzestano powaznej refleksji teologicznej, ekleziologicznej i biblijnej". No to radzę się troszkę pouczyć. No i czytać ze zrozumieniem. tam jest jedno małe słówko: NIERAZ.
E
emilia
16 maja 2014, 21:40
Rzecz w tym, że nie ma racji ani autor, ani broniący go w tej kwestii komentujący. Dziecko INACZEJ to widzi i choćby z racji braku elementarnych doświadczeń na tej płaszczyźnie NIE MOŻE tego rozumieć lepiej. Fakt, że dziecko to powiedziało, nie oznacza, że rozumie to tak jak odbiera to słuchający.
R
rafi
15 maja 2014, 22:26
Tak, Jezus nieustannie zachwyca. Jego miłość jest tak wielka... Nie sposób jej ogarnąć.
AC
Anna Cepeniuk
15 maja 2014, 20:49
Nie na darmo Jezus powiedział... "Dopóki nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego".... Jest więc Ojciec na jak najlepszej drodze.... Tak trzymać!!! Dziękuję za ten tekst i pozdrawiam
K
katol
15 maja 2014, 21:31
Chodziło Mu o: a) głupuch jak dzieci? b)naiwnych jak dzieci? c)bezgrzesznych jak dzieci? d)nabotoksowanych z cerą jak pupka niemowlaka?
E
esse
15 maja 2014, 11:20
Ksiądz się nie nadaje do wiarygodnego komentowania słów papieża Franciszka bo juz dawno swoimi  postmodernistycznymi, poprawnymi i dysydenckimi artykulikami na deonie stracił zaufanie do siebie. Chyba widzi ksiądz że ludzie to zauważyli i nie zgadzają się na dalsze manipulowanie słowami papieża i innych duchownych. To tragiczne że jezuita tak sie wynajął prowadzącym deon i takie wywody publikuje.Sieje zgorszenie i zamęt a świeccy ludzi muszą zwracać duchownymu niestosownośc tych pouczeń
P
PFX
15 maja 2014, 12:01
Dzięki Bogu, że jesteś ty esse i jeszcze kilku wspaniałych cenzorów na Deonie. Postmodernizm, zgorszenie, sprzedanie, manipulacje, takie sytuacje. Ja tak to dobrze, że tak wiernie czuwasz i gnębisz przejawy kłamstwa u tych heretyków jezuitów. Oczywiście jak zwykle żadnych konkretów, zwykły populizm, no ale przecież to ty wiesz lepiej co papież miał na myśli.  Jest jedna rzecz, której nigdy nie zrozumiem. W. Żmudziński SJ pisze w swoim imieniu, to jego subiektywne odczucia, dzieli się swoimi przymyśleniami. To jego własna interpretacja słów Franciszka, można się z nimi zgodzić, albo nie. Tak samo można zgadzać się lub nie z interpretacjami Tomasza Terlikowskiego z Frondy. Ludzie są wolni, mogą myśleć swobodnie, wyciągać różne wnioski, a ty wybierasz przekaz, który Ci się bardzej podoba. Jedni czytają Deon, inni TP, jeszcze inni Frondę lub Gościa Niedzielnego. Innym wystarczy gazetka parafialna. Wszędzie można znaleźć mniej lub bardzej wartościowe teksty. Dlatego wytłumacz mi: skoro nie podobają Ci się teksty o. Żmudzińskiego, to po CHOLERĘ je czytasz??? Czytaj coś innego, a innym daj spokój.  Doprawdy siedzę trochę w necie i zastanawiam się, jak ludzie, wylewający w komentarzach tyle pomyj na papieżów (Franciszka, JP II), na różnych kapłanów (Bonieckiego, Kramera, Żmudzińskiego, Hossera czy Oko) w niedzielę z czyściutkim sumieniem idą do Komunii Świętej. W głowie mi się to nie mieści.  Ale najwyraźniej u niektórych rachunek sumienia kończy się tam, gdzie zaczyna świat wirtualny. Smutne, ale prawdziwe. 
O
owieczka
15 maja 2014, 12:08
PFX niedawno papież Franciszek powiedział, że trzeba od księży wymagać, nie dawać im spokoju. Dlatego wymagam, żeby ksiądz Boniecki nie nazywał Nergala mądrym, a ksiądz Kramer głosił główne prawdy wiary. Wymagam, żeby księżą przestali dzielić katolików na tych z kościoła otwartego (cokolwiek to znaczy) i tych z kościoła zamkniętego (cokolwiek to znaczy).
E
esse
15 maja 2014, 19:00
PFX - jak widzisz ciebie cenzura nie dotyka bo podlizujesz się deonowemu jezuicie ale coż z twojej odpowiedzi skoro esse usunięto. Nie wolno księdzu Żmudzińskiemu wytykać że jego dotychczasowa działalnośc na deonie nie daje mu wiarygodności i jego pouczania. A nawracac to na pewno ma się z czego: dysydencka, liberalna i poprawna działalność na deonie też niestety jest rozsiewaniem zamętu i zgorszenia. No ale za to ma opiekę cenzury
J
johann
15 maja 2014, 21:40
Owszem wytykać nie wolno. Wolno zwrócić uwagę, logicznie wyrazić sprzeciw a przede wszystkim uzasadnić swoją opinię a nie neurotycznie miotać jadem. Jeśli to Twoim zdaniem powód aż tak ważny dla ogólnego dobra, wtedy właściwą drogą rozwiązania sprawy jest kontakt z redakcją portalu, przełożonym autora, albo osobiście z nim. A jeśli wykorzystałeś (aś) już wszystkie opcje - bez rezultatu - to wniosek jest taki, że nikt nie akceptuje Twojej opinii. I tyle. A największym wyrazem diabelskiej roboty jest własnie wytykanie, komuś z czego ma się nawrócić. Zdaje się, że czyjeś sumienie, to nie twoja prywatna działka. Ale większość "nawróconych" tego nie pojmuje. Amen.
P
PFX
16 maja 2014, 00:52
Wytłumacz mi, jaki miałbym interes w podlizywaniu się komuś, kogo na oczy nie widziałem i pewnie nigdy nie zobaczę? I nie chodzi mi tu wyłączne o o. Żmudzińskiego. Tak samo sytuacja wygląda np. z abr Hoserem, na którego spadła niedawno okrutna nagonka, często krytyka bez żadnego uzasadnienia, byle tylko zgnoić człowieka. I to od współbraci katolików. Ty się niestety niczym nie różnisz, chociaż wydaję Ci się, że walczysz z postmodernizmem, rozmyciem doktryny, a w rzeczywistości zachowujesz się jak "pożyteczny idiota", wyświadczając Kościołowi niedźwiedzią przysługę, samemu siejąc zamęt i zgorszenie.  Twój problem polega na tym, że ty i Tobie podobne osoby posługają się typową populistyczną mową, bez żadnych konkretów. Zdążyłeś napisać dwa dość długie komentarze, popisujesz się słowami, które czynią twoją wypowiedź bardziej "efektowną", radykalną i kontrowersyjną (dysydentyzm, liberalizm, zamęt, zgorszenie), a wniosków z tego żadnych.  Mam do Ciebie chrześcijańską radę. Idź do spowiedzi, sięgnij po różaniec, posłuchaj przyjemnej muzyki, która Cię uspokoi, jak masz żonę to weź ją na romantyczną kolację, a później kochaj się z nią całą noc, a od Internetu może trochę odpocznij. Ja, ty oraz o. Żmudziński jesteśmy w tym samym Kościele. Pouczajmy się nawzajem, chwalmy za to co dobre, ale przede wszystkim bądźmi dla siebie braćmi.  Niech Bóg ma Cię w swojej opiece. A jak już będziesz się modlił, to pomódl się za mnie i za o. Żmudzińskiego. Gwarantuję - nie pożałujesz.