Niewygodne pytania nie tylko do kard. Dziwisza

Tomasz Krzyżak / fot. W. Kompała

Sprawa kardynała Dziwisza nie jest wcale taka zerojedynkowa jak się wydaje. I próbując ją rozwikłać trzeba postawić wiele niewygodnych pytań. Każdej stronie.

Od połowy września trwa swoista burza wokół osoby kard. Stanisława Dziwisza. Kilka tygodni temu przybrała na sile. Przypomina ona nieco proces gotowania zupy „śmietnik”, której podstawę stanowi wprawdzie kawałek mięsa, ale do garnka wrzuca się wszystko co akurat znajduje się pod ręką. W zupie a'la Dziwisz wylądowały zatem sprawy dotyczące arcybiskupa Juliusza Paetza, byłego kard. Theodora McCarrika, Marciala Degollado, ks. Jana Wodniaka. Nie istotne wydaje się przy tym to, że produkty pochodzą z różnych ogrodów, nie liczy się ostateczny smak zupy. Ważne, że dogotuje się mięso. Obecna awantura wokół słynnego listu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego do kard. Dziwisza przypomina zaś gorączkowe poszukiwanie liścia laurowego.

Patrząc pod tym kątem na całą „sprawę Dziwisza” z łatwością da się dostrzec, że dotyczą one dwóch różnych okresów w życiu kardynała. Pierwszy to czas, który spędził on w Watykanie u boku Jana Pawła II jako jego sekretarz. Drugi to okres jego rządów w archidiecezji krakowskiej. Oba wymagają wyjaśnienia, ale odrębnie. Nie można ich łączyć, choć mianownik jest wspólny. Czym innym jest bowiem naświetlenie roli jaką Dziwisz pełnił przy boku Jana Pawła II, znalezienie odpowiedzi na pytania czy ukrywał coś przed papieżem, jaki miał wpływ na różne procesy decyzyjne, itp. Tu znajdą się sprawy Paetza, McCarrika, Degollado. Czym innym są jednak ewentualne zaniedbania dotyczące spraw molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych, których to zaniedbań kardynał miał się dopuścić jako metropolita krakowski. Zbadanie pierwszego okresu, to praca na lata dla całych zastępów badaczy z uprawnieniami wejścia w watykańskie archiwa. Właściwie poza zasięgiem. Można za to pokusić się o analizę działania hierarchy w odniesieniu do jego pracy w Polsce, przede wszystkim zaś jego udział w sprawie ks. Jana Wodniaka. W tej bowiem – zdaniem części komentatorów – kardynał odgrywał znaczącą rolę. Zacznijmy jednak od początku i przypomnienia znanych nam faktów.

DEON.PL POLECA

W latach 80. XX w. ks. Jan Wodniak, proboszcz parafii w Międzybrodziu Bialskim wielokrotnie molestuje seksualnie nieletniego wówczas Janusza Szymika. W 1993 roku Szymik zgłasza sprawę ówczesnemu biskupowi diecezji bielsko-żywieckiej Tadeuszowi Rakoczemu. Świadectwo złożone jest w formie pisemnej. Biskup nie podejmuje żadnego działania, ks. Wodniak dalej jest proboszczem. W 2007 roku Szymik – razem ze świadkiem – ponownie zawiadamia biskupa Rakoczego. Znów nie ma żadnej reakcji. Rok później (2008) mężczyzna pisze list do ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Opisuje w nim ze szczegółami co go spotkało, wspomina też, że o sprawie informował biskupa Rakoczego. W 2012 roku ks. Isakowicz-Zaleski przekazuje informację wraz z listem Szymika kard. Stanisławowi Dziwiszowi, od sześciu lat metropolicie krakowskiemu (w skład metropolii wchodzi diecezja bielsko-żywiecka). W styczniu 2014 roku rządy w diecezji bielskiej przejmuje biskup Roman Pindel. W kolejnym miesiącu spotyka się z Januszem Szymikiem. Niemal natychmiast ks. Wodniak zostaje usunięty z parafii, potem zaś ukarany w procesie karno-administracyjnym. Od wyroku się odwołuje, a sprawa zostaje ostatecznie zamknięta w roku 2017.

Zarzut jaki wysuwa się dziś pod adresem kard. Dziwisza dotyczy wydarzenia z roku 2012, czyli braku działania po otrzymaniu listu od ks. Isakowicza-Zaleskiego. To ma być główny dowód na to, że brał udział w zamiataniu tej sprawy pod dywan. Spójrzmy na to z dwóch stron.

Najpierw od strony kardynała Dziwisza pod kątem obowiązującego w Kościele prawa. Od 2001 r. mówi ono, że sprawy dotyczące pedofilii należy zgłaszać do Kongregacji Nauki Wiary. W tamtym czasie zasadą było, że wędrują tam sprawy poprzedzone dochodzeniem wstępnym na etapie diecezji. Ani w 1993, ani w 2007 r. biskup Tadeusz Rakoczy takowego nie uruchomił. Nie skłonił go do tego także w roku 2012 kard. Dziwisz, nie zawiadomił także Stolicy Apostolskiej. Czy był zobligowany do podjęcia takiego działania? Wielu twierdzi, że tak. Wskazują oni, że jako osoba stojąca na czele konkretnej prowincji kościelnej, w skład której prócz jego archidiecezji wchodzą także inne diecezje – tzw. sufragannie – miał obowiązek podjęcia działań, których zaniechał sufragan. Podpierają się przy tym kanonem 436 par. 1 pkt 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który stanowi, że w odniesieniu do diecezji sufragalnych metropolita ma: „czuwać nad właściwym zachowaniem wiary oraz dyscypliny kościelnej i powiadamiać Biskupa Rzymskiego o nadużyciach, jeśli jakieś są”. Nie zwracają przy tym uwagi, że punkt 3 tego samego kanonu mówi, że metropolicie nie przysługuje w tych diecezjach władza rządzenia. Innymi słowy nie może on ingerować w działania żadnego innego biskupa. Podkreśla się, iż metropolita winien powiadamiać papieża o nadużyciach. Sęk w tym, że możliwe są różne interpretacje owego zapisu. Najszersza – a tę przyjmuje się w obecnej dyskusji – do nadużyć zaliczy także sprawy z zakresu pedofilii. W 1983 roku, gdy powstawał KPK sformułowanie „nadużycia” odnoszono raczej do kwestii wiary i dyscypliny sakramentów. Tak też odczytywano to w roku 2012, o czym przy rozpatrywaniu tej sprawy pod kątem prawnym należy pamiętać. Tak samo jak o tym, że bardziej konkretne uprawnienia metropolitów w stosunku do ordynariuszy innych diecezji, które wchodzą w skład danej metropolii, określił dokładnie dopiero w roku 2019 papież Franciszek. Na gruncie prawnym – a głównie pod tym kątem oceniane są ewentualne zaniedbania hierarchów – kardynał błędu raczej nie popełnił. Owszem mógł – i twierdzi, że tak zrobił – skierować sprawę do biskupa diecezji bielsko-żywieckiej. Powinien to zrobić w czysto ludzkim odruchu widząc krzywdę drugiego człowieka. Jeśli biskup z Bielska sprawy nie podjął – trzeci już raz – to odpowiedzialność w pełni spada na jego barki. Kardynał mógł – co także mu się wytyka – zainteresować się co ze sprawą zrobił biskup Rakoczy. Oczywiście, że mógł, tyle tylko, że byłaby to ingerencja we władzę rządzenia. Biskup Rakoczy mógł spokojnie odpowiedzieć, że to nie jest sprawa kardynała i wręcz powiedzieć, by się nie wtrącał. Taki są realia. Tak wygląda Kościół od środka.

Na marginesie, warto przy tym dodać, że na kwestię nienaruszalności władzy rządzenia zwraca uwagę także abp Wojciech Polak, delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Pod koniec ubiegłego roku – już po wejściu przepisów ustanowionych przez papieża Franciszka – przyznał w jednym z wywiadów, że otrzymał kilka zawiadomień o zaniechaniach biskupów, przekazał je do właściwych metropolitów, ale nie ma wiedzy co się z tymi zgłoszeniami stało. Dlaczego? Bo jako biskup diecezjalny – nie posiadający żadnych specjalnych uprawnień ze Stolicy Apostolskiej – nie ma prawa wtrącać się w działania innych ordynariuszy. Czy któryś z biskupów – mimo licznych prasowych wypowiedzi – zmusił abp. Sławoja Leszka Głódzia do podjęcia sprawy ks. Henryka Jankowskiego? Żaden. Bo żaden nie chciał się wtrącać w tematy nie swojej diecezji. To jest ewidentna luka w kościelnych przepisach, którą być może w którymś momencie prawodawca uzupełni.

Wróćmy jednak do tematu. Teraz gdzieś w zakamarkach mieszkania kard. Dziwisza (kuria twierdzi, że nie w jej szafach) miał się ponoć odnaleźć list ks. Isakowicza-Zaleskiego z 2012 roku. Kardynał twierdzi, że nie jest to prawdą. To rzeczywiście zagadkowe i źle świadczy o hierarsze, który gubi istotną korespondencję. Można stawiać tezę – i taka jest podnoszona – że brak listu to dowód na to, że kardynał usiłował ukręcić sprawie łeb. Mało to prawdopodobne i świadczyłoby o niewielkiej inteligencji hierarchy. Trudno bowiem nie domyślać się tego, że zawsze może istnieć drugi egzemplarz.

Osobną kwestią jest jednak w tej sprawie postawa ks. Isakowicza-Zaleskiego. Stawiając dziś poważne zarzuty o zaniechanie kard. Dziwiszowi, milczy na temat swoich działań. Skoro bowiem Janusz Szymik zgłosił się do niego w roku 2008, to dlaczego zawiadomił hierarchę dopiero w 2012? Czy w międzyczasie pisał listy do biskupa Rakoczego, nuncjusza apostolskiego, czy samego papieża? Dlaczego o sprawie przypomniał sobie po czterech latach od spotkania z ofiarą? Czy po 2012 kiedykolwiek zapytał swojego biskupa co dzieje się z tamtą sprawą? Miał rzecz jasna prawo oczekiwać, że ordynariusz popchnie ją do przodu, ale czy o to pytał? Przy całym szacunku do księdza Tadeusza, to są pytania, które także wymagają jasnej i rzeczowej odpowiedzi. Nie można bowiem kreować się na jedynego sprawiedliwego samemu mając na koncie jakieś – nawet drobne – zaniechania. Oczywiście kardynał ma zdecydowanie większe możliwości działania, ale szeregowy ksiądz też takowe możliwości posiada. A ksiądz Tadeusz nie raz udowodnił, że siłę przebicia ma. Sprawą ewentualnych zaniechań kardynała Dziwisza – po tym jak zawiadomienie złożył Janusz Szymik – zajmuje się Stolica Apostolska. Ona da odpowiedź na pytania czy hierarcha popełnił błędy czy nie, a czy ksiądz Tadeusz też posypie głowę popiołem.

Na koniec jeszcze słowo o Januszu Szymiku. Człowieku mocno skrzywdzonym, w którym trauma i poczucie krzywdy jakiej doświadczył najpierw od księdza, który go molestował, potem zaś od hierarchii, która nie chciała sprawy załatwić. Warto dziś zadać sobie pytanie o to, czy nie staje się on po raz kolejny ofiarą. Tym razem jednak jakiejś dziwnej manipulacji, gry obliczonej na wbicie szpili purpuratowi. Pan Janusz ma uzasadnione pretensje do hierarchii – dziwne tylko, że nie wygłasza ich pod adresem innych osób, od których oczekiwał pomocy. A może wygłaszał tylko nie pasowały do narracji...

Wiele osób uzna zapewne, że stałem się adwokatem kardynała Dziwisza i prokuratorem w odniesieniu do ks. Isakowicza-Zaleskiego. Żeby nie było niedomówień: nie takie są moje zamiary. Chcę tylko pokazać, że sprawa nie jest wcale taka zerojedynkowa jak się wydaje. I próbując ją rozwikłać trzeba postawić wiele niewygodnych pytań. Każdej stronie. Tomasz Terlikowski komentując zachowania kard. Dziwisza stwierdził, że „oszczędnie dysponuje on prawdą”. Czy tego samego nie można powiedzieć o innych aktorach tego dramatu? Najwyższy zatem czas położyć na stole wszystkie karty i skończyć już te podjazdowe wojenki, w których każdy przekonuje, że idzie mu tylko o dobro Kościoła.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niewygodne pytania nie tylko do kard. Dziwisza
Komentarze (21)
TO
~Tomasz Ostański
6 grudnia 2020, 21:08
Kiedy rolę prokuratora przejmuje prasa, a sądu ulica i tłum, zazwyczaj kończy się to samosądem. Zna redaktor przepis na zupę z kamienia? W czasie wielkiego głodu pewien biedak na głównym placu w mieście rozpalił ognisko pod wielkim kotłem. Zbiegł się tłum ciekawskich dopytując, co czyni? Gotuję zupę z kamienia! – A to jadalne, ktoś dopytywał. Oczywiście to bardzo dobra zupa, ale byłaby lepsza gdyby dodać do niej soli. Znalazł się ktoś kto miał sól. Zupa jest lepsza ale byłaby jeszcze pyszniejsza gdyby dodać doń marchewkę. Ktoś znalazł i dorzucił do zupy marchewkę. Potem przyszła kolej na pietruszkę selera i kawałek mięsa. Po godzinie uwarzono wspólnie wspaniałą zupę którą najadło się do syta całe miasteczko. O czym to historia? O zupie z kard. Dziwisza do której każdy dorzuci coś swojego i zupa samosąd gotowa. Pyszna i sycąca wszystkich.
AR
~Awdotia Romanowa
4 grudnia 2020, 14:04
Przypisywanie winy za wieloletnie milczenie duchownych ofierze pedofilii. Roztrząsanie kościelnych przepisów, które umożliwiały krycie dewiantów. To kolejny, ważny krok w kierunku upadku KK, przeczekania afery i triumfu zboczeńców. Brawo ty.
DL
~Dariusz Liwski
4 grudnia 2020, 13:05
bez sensu, ze deon zajmuje sie sprawami o ktorych nie ma pojecia. na biurku Pana Krzyzaka nie leza przeciez akta sprawy a on nie ma w kieszeni swojej marynarki ani legitymacji adwokackiej, ani prokuratorskiej, ani sedziowskiej a o prawie kanonicznym tyle wie co zje. To jest obmowa i oczernianie. razem z terlikowsklimi i zaleskimi i innymi deonowymi medrkami wyrzadzacie swiatu katolickiemu wiele zla!!! Czy wam chodzi tylko o to zeby kopac jeszcze ten obolaly Kosciol, bo o uzdrawianiu Kosciola nawet nie moze byc mowy
WM
~Waldemar Michorowski
4 grudnia 2020, 20:02
Szanowny panie, akurat Panu redaktorowi Krzyżakowi nie odmawiałbym kompetencji i klasy w prezentowaniu spraw polskiego Kościoła Katolickiego. Mogę mieć inne zdanie wobec wielu kwestii i opinii, które wyraża, ale szanuję Jego profesjonalizm dziennikarski i erudycyjny. Osobiste uwagi i odniesienia, bo nie argumenty, nie czynią Pana wiarygodnym, choć może je Pan głosić bez skrępowania, bez ograniczeń. I tak naprawdę nie chodzi o kopanie leżącego, "obolałego" - jak Pan pisze, Kościoła. Bo (tu powiem sarkastycznie i ironicznie) kiedy go "kopać"? Źle się dzieje w państwie kościelnym i jest sens mówić o tym, wyrażać swoje opinie i próbować go naprawiać, najlepiej zaczynając od siebie. Pozdrawiam, życząc optymizmu i szacunku dla myślących inaczej.
DL
~Dariusz Liwski
5 grudnia 2020, 11:24
do ~Waldemar Michorowski. "Profesjonalne - kompetentne - erudycyjne" wklepywanie tylko i wylacznie dziennikarskiego tekstu na komputer i umieszczanie tego co wyszlo na deonie, to jeszcze nie naprawianie Kosciola. To czysta KPINA!!! Ma Pan racje. Niech red. Krzyzak zacznie od siebie a nie od kardynalow, biskupow i szeregowego duchowienstwa.
5 grudnia 2020, 16:44
Los Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Polsce jest niestety przesądzony jeśli ma takich obrońców jak powyżej. Zaślepienie i udawanie, że nie ma problemu mu nie pomoże szanowny panie a wręcz przeciwnie. Szkodzi pan tym dodatkowo. Ale to już pana decyzja.
DL
~Dariusz Liwski
5 grudnia 2020, 18:42
do Jerzy 2: czyli, ze jednak bramy piekielne przemoga polski Kosciol?
6 grudnia 2020, 10:00
@Dariusz. Cóż, próbuj, może ci się uda coś w tym temacie zdziałać.
DL
~Dariusz Liwski
6 grudnia 2020, 22:58
Jerzy 2 wystarczy jak ty juz dzialasz na tym polu
WG
W Gedymin
4 grudnia 2020, 12:30
"Niewygodne pytania nie tylko do kard. Dziwisza" - oczywiście, do całego episkopatu, a przynajmniej części 65+. Niewygodne pytania do bardzo wielu księży i "gorliwych" katolików. "Nie można ich łączyć" - być może, ja nie byłbym tego tak bardzo pewien. Zastanawia mnie jedno. Papież, jego współpracownicy być może jedni nie wiedzieli, a inni nie chcieli wiedzieć o tych różnych "sprawach", ale na przykład wywiad sowiecki też o nich nie wiedział? Może dlatego w Polsce sprawę "lustracji" w Kościele biskupi zamietli pod dywan?
5 grudnia 2020, 16:45
Właśnie dzięki temu że wywiad wiedział to miał aż tylu agentów wśród duchowieństwa w KK. To wszystko się ze sobą wiąże.
RM
~Roman Malinowski
4 grudnia 2020, 11:54
To nie jest sprawa kad. Dziwisza , to jest sprawa SPOSOBU FUNKCONOWANIA kościoła hierarchicznego . Dziwisz to postać bliska duchowieństwu , biskup to kapłan otoczony rojem urzędników , swego rodzaju dworem to walka o wpływy i stanowiska o koneksje o dąsy pląsy i konwenanse , ilu to osób dotyczy ? 2-3 tys. ? ?a dla morza laikatu to tylko kapłan tyle że inaczej ubrany , rozgrywka toczy się wewnątrz instytucji , a dla laikatu to nie sprawa kardynała ale "proces " o BEZKARNOŚC w ramach kk. Punkt widzenia zależy od puntu siedzenia .
5 grudnia 2020, 16:53
@Roman. Bardzo ładnie to pan podsumował. "dla laikatu to nie sprawa kardynała ale "proces " o BEZKARNOŚC w ramach kk". Dla ludzi to nie jest ważne czy to ksiądz X zawinił, czy biskup Ygrek go krył itd. Ważne jest to co pan napisał - Bezkarność ! i szukanie na siłę kruczków prawnych, że ten czy tamten biskup nie złamał żadnego paragrafu Prawa Kan. czy innego. Czy księża / biskupi to jakaś szczególna grupa, która aby zachować się PRZYZWOICIE w momencie otrzymania wiadomości o wykorzystaniu dzieci musi to mieć zadekretowane !! musi być odpowiedni paragraf ? "Jeśli dowiesz się że twój kolega biskup z którym razem chodziłeś do seminarium wykorzystuje dziecko to musisz go zadenuncjować do Watykanu" W przeciwnym razie tego nie zrobi, bo "to nie moja diecezja", "nie moja parafia", "nie wiem", "nie znam się", "nie pamiętam", "boleję nad tym"... Biskupi ! Obudźcie się wreszcie ! Pokażcie ludzką twarz !
RM
~Roman Malinowski
6 grudnia 2020, 14:49
Dziękuję , ale to nie jest proces na którym nie zapadają wyroki , wyroki zapadają w głowach wiernych i SĄ EGZEKWOWANE …ich nogami ,Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym który za dobre wynagradza a za złe karze [także na ziemi ], cóż , Kościół to mistyczne ciało Chrystusa …blisko , to już zostało opisane w ST , niewierny Bogu Saul został ukarany, najpierw to była utrata powagi w Kościele … do końca nie wyrażał skruchy , kk choćby go łamano kołem laikatu do głosu nie dopuści , tak jak by to nie był kościół , prędzej dopuści do dokumentów prokuratorów walczących ateistów byle nie laikat . Biskupi , prałaci nie mówcie ,że lud was opuścił wyście pierwej go opuślili {A. Mickiewicz ]
WP
Wacław Pawłowski
4 grudnia 2020, 10:02
Jednak red. Krzyżak stawia się w roli prokuratora. Dlaczego po prostu nie przeprowadzi wywiadu z kard. Dziwiszem i ks. Isakowiczem, aby dać każdemu z nich szansę na wypowiedź? Zwłaszcza temu drugiemu, która za podjęcie tematu lustracji był niszczony w swoim środowisku. I to właśnie przez kardynała. Mam w rodzinie księży i wiem, że w szeregowy ksiądz, na dodatek podpadnięty hierarchii, nie ma najmniejszych szans. Dlatego też oczekuję, że redaktor, zamiast gderać i narzekać, da szansę zainteresowanym na odpowiedź w tych kwestiach. Dodam jeszcze, że bez takiej komisji watykańskiej jak w sprawie kardynałów z USA i Wrocławia nie mam szans na rzetelne wyjaśnienie wszystkich kwestii dotyczących Krakowa i Bielska.
KS
Konrad Schneider
4 grudnia 2020, 17:40
Wacław Pawłowski: Widzial Pan wywiad przeprowadzony przez redaktora Kraske z kard. Dziwiszem? Jesli nie, to prosze zobaczyc. Wtedy zrozumie Pan, ile taka rozmowa jest warta :-) i ile ona wnosi do wyjasnienia watpliwosci.
WP
Wacław Pawłowski
4 grudnia 2020, 20:17
Konrad Scheider: Co do wywiadu z kardynałem, to zgoda. Jednak wywiadu Tomasza Krzyżaka z ks. Isakowiczem nigdy nie było. Czemu więc go nie zapyta wprost jak nakazuje uczciwość dziennikarska? Jeżeli chce zadawać trudne pytania, to niech sam najpierw odpowie na pytanie skierowane do niego.
KS
Konrad Schneider
5 grudnia 2020, 10:48
Wacław Pawłowski: Teraz Panu przyznaje racje co do wywiadu T. Krzyzaka z ks. Isakowiczem :-)
5 grudnia 2020, 16:56
@Wacław. Jaki chętny jest Dziwisz do wyjaśniania spraw z nim związanych można zobaczyć też w reportażu Don Stanislao. Ilość próśb i błagań o rozmowę reportera przyprawia o ból głowy. Kardynał sam nie chce i nie ma zamiaru niczego wyjaśniać bo im więcej mówi tym bardziej się pogrąża. Ktoś mu tak widać doradza. I pewnie wie co robi.
KS
Konrad Schneider
6 grudnia 2020, 17:40
Jerzy 2: Zastanawiam sie Jerzy, czy ten, ktory mu doradza, to chce pomoc czy go jeszcze bardziej pograzyc. Zawsze, gdy sie wydaje, ze to juz jest dno, to nagle kardynal puka od dolu.
6 grudnia 2020, 18:43
@Konrad . trudno powiedzieć. Zgadzam się z Tobą.