Normy KEP nt. duchownych w mediach. "Burza idzie o jeden zapis"
Kilka tygodni temu Konferencja Episkopatu Polski ogłosiła nowe normy dotyczące występowania duchownych w mediach. Zastąpiły one uregulowania w tej sprawie z roku 2004. Normy weszły w życie w czwartek 20 kwietnia.
Publikacji różnych dokumentów KEP zazwyczaj towarzyszą różnorakie dyskusje. Nie inaczej jest i tym razem. Pojawienie się nowego dokumentu wywołało pewną burzę. Dało się nawet słyszeć opinie, że biskupi chcą zakneblować księży i w ogóle odebrać im prawo do wystąpień medialnych. Jakiś czas temu, gdy w KEP przystępowano do prac nad nowymi normami, pozwoliłem sobie - tu na tych łamach - wyrazić opinię, że właściwie nic w tej materii nie ulegnie zmianie. I w zasadzie nie pomyliłem się. Burza wokół nowego dokumentu jest właściwie burzą w szklance wody, debatą o niczym.
Aby się o tym przekonać wystarczy porównać ze sobą oba dokumenty. Ten z 2004 i ten ogłoszony teraz. Nowy, owszem, może trochę razić formalizmem prawnym. Niemal w każdym punkcie znajduje się odesłanie do stosownych kanonów Kodeksu Prawa Kanonicznego - tak żeby każdy pamiętał, że jakieś prawo w Kościele (prócz tego, które ustanawiają biskupi) istnieje. Ale żarty na bok.
Zapisy o tym, że duchowni oraz osoby konsekrowane mają głosić naukę Chrystusa, a nie własne opinie i poglądy były w starym dokumencie (pkt 9), są i w nowym (pkt 4). Podobnie i to, że na występy w mediach mają mieć zgodę przełożonego (p. 13, 2004; p. 6, 2023). Identycznie rzecz ma się z tymi, którzy mają prawo do prezentowania oficjalnego stanowiska instytucji kościelnej (p. 11, 2004; p. 1, 2023). Zalecenie, by występować w programach w oficjalnych strojach duchownych też było (p. 15, 2004; p. 9, 2023).
Z nowego dokumentu wypadły punkty dotyczące zakładania stacji telewizyjnych i radiowych, emisji w nich audycji opatrzonych przymiotnikiem "katolicki". Swego czasu głośne były np. wołania do metropolity krakowskiego o to, by odebrał "Tygodnikowi Powszechnemu" prawo właśnie do tego przymiotnika. Nowy dokument w ogóle tej kwestii nie podnosi, a zatem właściwie każdy może sobie dziś założyć medium z "katolicyzmem" w nazwie…
W dokumencie z 2004 r. były też poruszone sprawy transmisji w mediach celebracji liturgicznych. I w tym z 2023 też są. Podobnie jak i ostrzeżenie, że kto się nie stosuje do zawartych w normach regulacji może zostać upomniany lub wręcz ukarany przez właściwego przełożonego.
Burza idzie właściwie o jeden nowy zapis. W punkcie 12 nowych norm znalazło się zalecenie co do profili i kont w mediach społecznościowych. Prawodawca nakazuje, by były one w czytelny sposób oznaczone, tak by nie było wątpliwości, że ich właścicielem jest ksiądz, zakonnik, czy zakonnica. I przyznam, że zwyczajnie tej burzy nie rozumiem. Wszak w internecie właściwie żadnej prywatności nie ma. Nawet jeśli ktoś swojego konta nie oznaczy, to i tak da się go zidentyfikować i dość szybko ustalić, że jest duchownym czy zakonnicą. Jak chce się ukryć, tylko po to, by wiedzieć co w internetach piszczy lub ma jakieś złe intencje, to i tak ukryje się za fałszywą tożsamością.
Z drugiej strony jeśli ktoś jest księdzem, nie ma na profilu zdjęcia w koloratce, ale zamieszcza różne posty dotyczące nauki Kościoła, religii, itp., z których jednoznacznie wynika, że osobą duchowną jest, to nie ma sensu robić cyrków. Naprawdę wielkim wstydem jest pokazanie się w internecie w koloratce? Prawda, ksiądz w Polsce kojarzy się z kościelną kruchtą, kadzidłem, itd. Duchowny w koloratce w teatrze lub restauracji to prawdziwa rzadkość. Bo będą się gapić, pokazywać palcami…
W każdej sprawie potrzebne są jakieś uregulowania, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek. Tymczasem coraz częściej zaczyna go w polskiej debacie brakować, a w jego miejsce wchodzi szukanie dziury w całym.
Skomentuj artykuł