O pracach służebnych w Kościele

(fot. rawpixel / unsplash.com)

"To my, przełożeni, spowiednicy, kierownicy duchowi, myślimy za nich i za nich odpowiadamy, oni mają słuchać i wykonywać, tak będzie dla wszystkich korzystniej i bezpieczniej. Muszą tylko wiernie służyć, ponieważ do niczego innego, bardziej odpowiedzialnego, nie są po prostu zdolni. Dlaczego tak? Bo tak żeśmy zdecydowali" - pisze Wacław Oszajca SJ.

W "Na ostrzu pióra", zgodnie z tytułem, bywa ostro. Ostatnio z powodu wypowiedzi Michała Zalewskiego SJ zatytułowanej "Czas kościelnej emancypacji".

Tekst ostry, i dobrze, bo kto jak nie młodzi, zgodnie z zaleceniem papieża Franciszka, ma w Kościele "robić raban". A nie da się tego dokonać przy pomocy wachlarzyka z piórek kolibra. Do obrazu sióstr zakonnych, jaki nakreślił M. Zalewski SJ, chciałbym dodać jeszcze jeden wątek dotyczący braci zakonnych. Co prawda ich usytuowanie w strukturach zakonnych wygląda znacznie lepiej, niemniej nie na tyle dobrze, by nie należało się nad tym zastanowić. Podobnie rzecz się ma z wikariuszami, ale też z kościelnymi, katechetami, organistami. Stojącym wyżej w hierarchii, nawet nie tyle sakramentalnej, co administracyjnej, ze strony tych z niższych szczebli należy się z urzędu cześć i posłuszeństwo, ale w przeciwną stronę już coś szwankuje.

Należy więc zapytać o przyczyny takiego stanu rzeczy. Trop prowadzi do środka Kościoła, do liturgii, która przecież jest szczytem i źródłem chrześcijańskiego życia. Podczas obrzędu święceń biskup mówi, że "już w czasach Starego Przymierza rozwinęły się posługi ustanowione dla sprawowania świętych obrzędów, bo kiedy [Ty, Boże] wybrałeś Mojżesza i Aarona, aby uświęcali lud i nim kierowali, ustanowiłeś im do pomocy mężów niższych stopniem i godnością". Ale zaraz, czy godność da się stopniować?

DEON.PL POLECA


Jest się albo godnym, albo nie, zaś jako chrześcijanie jesteśmy w naszej chrześcijańskiej godności sobie równi na mocy chrztu. A jak wiadomo, na chrzest nikt z nas nie zasłużył ani nie zarobił, jest łaską, a więc darem, samoudzielaniem się Boga człowiekowi. Owszem, różnimy się stopniem, czyli sposobem realizacji chrześcijańskiego powołania, ale z tego nie wynika, że możemy stać jeden nad drugim lub na drugim, bo i tak bywa. Każdy z nas, począwszy od papieża, a skończywszy na zakrystianie i odwrotnie, posiada tę samą misję - odczytać na swój sposób znaki czasu, czyli czego Pan oczekuje od swego Kościoła. Po tragediach dwudziestowiecznych wojen wiemy też, że godność człowieka nie zależy nawet od jego postępowania. To dlatego winnych wojennych zbrodni osądzono i ukarano po ludzku, zachowując respekt przed ich człowieczeństwem.

W tym miejscu przypomnijmy ową ciemną noc Piotra Apostoła na dziedzińcu pałacu (Sic!) najwyższego kapłana. Najpierw zaczepiła Piotra jedna służąca, a potem druga. Swoją drogą, w przeciwieństwie do zgromadzonych na dziedzińcu, którzy byli bardziej predysponowani, choćby z urzędu, jako np. kapłani, to jednak nie oni, ale one "miały oko" i rozpoznały Piotra. Dopiero "po chwili także ci, którzy tam stali, podeszli i powiedzieli Piotrowi: «Na pewno jesteś jednym z nich, bo twoja wymowa cię zdradza!»". Twoja wymowa, tzn. to, jak akcentujesz słowa, wiele o tobie mówi, przede wszystkim, w jakim świecie żyjesz i skąd przychodzisz.

Nie wiem, ale być może to dlatego Franciszek nie mieszka w pałacu i nie nakłada na siebie szat godnych imperatora, gdyż każdy z nas o sobie opowiada nie tylko słowem, ale i tym, co na sobie nosi i jak mieszka. Słusznie więc M. Zalewski SJ zwraca uwagę na to, byśmy przestali wreszcie dzielić dzieci Boże na godne i niegodne w zależności od tego, jaką posługę pełnią w Kościele. "Twoja wymowa cię zdradza", a zatem po kolei.

Na szczycie piramidy terminologii kościelnej, związanej z posługiwaniem, mamy Jego Świątobliwość, poniżej Eminencje, następnie Ekscelencje, później Przewielebnych i wreszcie Wielebnych, ale wśród nosicieli tych tytułów kobiet jak na lekarstwo.

Chociaż pierwsze jaskółki na tym kościelnym niebie już się pojawiły. Ale popatrzmy, jak się nazywa, przy naszej cichej zgodzie, tych na pierwszym szczeblu hierarchicznej drabiny: księżuś, mateczka, siostrzyczka, braciszek, wikarzyna, kleryczek, a w jakimś zakonie kleryków nazywa się niewolnikami. O czym to świadczy? Przecież traktujemy tych ludzi, jakbyśmy mieli do czynienia z małymi dziećmi, które trzeba traktować po ludzku, ale liczyć się z ich zdaniem nie warto. To my, przełożeni, spowiednicy, kierownicy duchowi, myślimy za nich i za nich odpowiadamy, oni mają słuchać i wykonywać, tak będzie dla wszystkich korzystniej i bezpieczniej. Muszą tylko wiernie służyć, ponieważ do niczego innego, bardziej odpowiedzialnego, nie są po prostu zdolni. Dlaczego tak? Bo tak żeśmy zdecydowali.

Z założenia więc przeznaczeni są do wykonywania tzw. prac prostych, służebnych, a więc cichych i pokornych, które można wykonywać nawet w niedziele i święta. Prac co prawda koniecznych, ale niegodnych, by się im oddawali ci z "wyższego stopnia", czyli wyżej stojący w hierarchii kościelnej, ale świeckiej również. Nie wiem, czy takie podejście do pracy i wykonujących ją ludzi jest wymysłem kościelnym czy świeckim, ale powiedzieć np., że w oczach Bożych posługa papieża jest tak samo ważna jak praca w miejskiej toalecie to narazić się na zarzut nieomal świętokradztwa.

Taka hierarchizacja prac jest nie lada jaką pokusą, której łatwo ulegamy, gdyż pozwala tym wyżej z wyższością patrzeć np. na kobiety pracujące w toaletach i nazywać je pisuaresami, największych zbrodniarzy rzeźnikami, przeklętników szewcami. Straszyć dzieci, że jak nie będą się uczyć, to skończą jako śmieciarze albo szambonurki itd. Jak się wydaje, wszystko po to, żeby nie dopuścić do siebie myśli o tym, iż oni wszyscy wykonują za nas i dla nas robotę, której jednym palcem tknąć byśmy nie chcieli, bo jesteśmy, jak już to trafnie ujął M. Zalewski SJ, parafrazując znaną jezuicką maksymę, stworzeni do wyższych rzeczy. W ten sposób w społeczeństwie i w Kościele tworzymy kasty nietykalnych, utrwalamy niesprawiedliwe i niechrześcijańskie struktury.

Nie nowa to sprawa, skoro ktoś, proszę zgadnąć kto, gdzieś pewnie w latach trzydziestych ubiegłego wieku, nosząc się z zamiarem założenie nowego zakonu, tak pisał: "Pomiędzy sobą [zakonnice] nie będą się dzielić na żadne chóry ani na żadne matki i mateczki, ani na wielebne, ani na przewielebne, wszystkie będą sobie równe, chociażby je różniło pochodzenie bardzo wielkie. Wiem, kim był Jezus, a jak się uniżył i z kim przestawał".

"Przełożona będzie często zmieniać obowiązki sióstr, a w ten sposób dopomoże im do oderwania się od tych drobiazgów, do których niewiasty mają wielką skłonność. Naprawdę, nieraz mnie to śmieszy, jak widzę na własne oczy, że dusze opuściły rzeczy naprawdę wielkie, a przywiązują się do fatałaszków, czyli drobiazgów". Ale czy tylko kobiety grzeszą taką małostkowością? "Niech się nie ważą przełożone wchodzić w dziedzinę sumień sióstr".

Zakonnice "nie będą nosić habitu, ale ubranie świeckie". Jakby tego było mało, to autorka mówi jeszcze: "Kiedy przyjęłam tę Hostię, którą [kapłan] mi podał - druga upadła mi na ręce. (...) Jednak kiedy miałam Hostię w ręku, odczułam taką moc miłości, że przez dzień cały nie mogłam nic ani jeść, ani wrócić do przytomności. Z Hostii usłyszałam te słowa: pragnąłem spocząć na rękach twoich, nie tylko w sercu twoim, i nagle w tym momencie ujrzałam małego Jezusa". Cytaty pochodzą z "Dzienniczka" świętej Faustyny Kowalskiej.

Tak, mamy sobie służyć jak słudzy, ale tacy, do których nasz Pan nieustannie mówi: "To jest (...) moje przykazanie, abyście się wzajemnie tak miłowali, jak Ja was umiłowałem. Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli spełniacie wszystko, co wam polecam. Nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan. Nazwałem was przyjaciółmi, gdyż dałem wam poznać wszystko, czego dowiedziałem się od Ojca. Nie wy wybraliście Mnie, lecz Ja wybrałem was i Ja wyznaczyłem was, abyście szli, przynosili owoc i aby wasz owoc był trwały; aby mój Ojciec dał wam wszystko, o co Go poprosicie w moje imię. To wam nakazuję, abyście się wzajemnie miłowali".

Jeśli więc szukamy korzeni kryzysu w Kościele, zacznijmy od siebie. Od tego, jak traktujemy tych, których skrzywdziliśmy, zapominając, że między nami ma być "inaczej" niż na feudalnych dworach, choć mówiąc to, pewnie krzywdzę niejednego feudała. Panie, odpuść!

Wacław Oszajca SJ - teolog, dziennikarz, publicysta i poeta. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich

jezuita, poeta i publicysta, absolwent KUL, wykładowca homiletyki w Collegium Bobolanum Papieskiego Wydziału Teologicznego. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor wielu książek, w tym kilku tomów poetyckich

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O pracach służebnych w Kościele
Komentarze (34)
SK
Sofia Kowalik
19 listopada 2018, 22:13
Patriarchat upada!!! JUHU! Cieszmy się, rozwijamy się jako społeczeństwo! Księża to stara kasta panów, czas wybrać Miłość...
ZZ
Zyg zyk
20 listopada 2018, 07:31
Między innymi Miłość spuściła Pani do kibla swoim dziecinnym rewolucyjnym entuzjazmem.
PS
Piotrek Szymek
15 listopada 2018, 10:49
A wystarczyłoby "tylko" zajrzeć do Pisma Świętego i postudiować zagadnienia związane ze służebnością w Kościele. Okazałoby się szybko, że te "dylematy" to może i występują, ale nie w Kościele Jezusa Chrystusa, ale tylko w tym jakimś tam przez ludzi wymyślonym ...
15 listopada 2018, 17:57
W Piśmie Świetym nie ma w ogóle nic o Kościele ery Konstantyńskiej - czyli o modelu Kościoła, który szczęślwie, dogorywa na naszych oczach, więc Twój argument jest lekko chybiony.
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 20:37
Jak to dobrze, że Kościół, który stworzył ramy do powstania najbardziej rozwiniętej cywilizacji w historii świata dogorywa. Z pewnością marksistowski hipisizm jest tym, czego Pan Bóg zawsze pragnął.
15 listopada 2018, 22:02
Pragnął też by ludzie korzystali z dobrodziejstwa czytania ze zrozumieniem. "model Kościoła" a Kościół to trochę różne sprawy i zajmuje się nimi eklezjologia.
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 23:38
A te ramy do powstania najbardziej rozwiniętej cywilizacji w historii świata to stworzył jakiś abstakcyjny Kościół istniejący tylko w wyobraźni, czy konkretny Kościół o konkretnym modelu działania?
PS
Piotrek Szymek
16 listopada 2018, 10:06
O tym właśnie napisałem. Kościół wymyslony przez człowieka (i nie chodzi mi tylko o KRK) rządzi się swoimi ludzkimi, wymyślonymi prawami i niewiele ma wspólnego z Kościołem Jezusa opisanym na kartach Pisma Świętego. Hierarchia, podaństwo, przywództwo czy służebność w ludzkich Kościołach to efekt przeniesienia wzorców głównie z Cesarstwa Rzymskiego.  Dlatego prosiłem, aby zajrzeć do Biblii - tam jest wyraźnie opisane jak służebność w Prawdziwym Kościele powinna być stosowana.
IC
Iwona czaplicka
16 listopada 2018, 13:06
Wiecej zniszczyl niz wybudowal.
ZZ
Zyg zyk
16 listopada 2018, 21:24
W oparciu o jakie rozumowanie Pan tę elektryzującą tezę stawia?
IC
Iwona czaplicka
17 listopada 2018, 15:36
Zniszczyl medycyne? Zakazujac sekcji, zakazujac lekarzom przelewania krwi (chirurgii) i niszczac starozytna wiedze.
ZZ
Zyg zyk
17 listopada 2018, 16:31
a) Pan podał znacznie mocniejszą tezę o charakterze bilansu ("więcej X, niż Y"), więc nie dowodzi jej jeden przykład (zakładając nawet jego poprawność). b) Z opóźnienia rozwoju nie wynika zniszczenie, ani "więcej X, niż Y". c) Z faktu, iż dopuszczalność pewnych praktyk w pewnych sytuacjach umożliwiła rozwój w jakimś momencie nie wynika, iż dopuszczenie ich w innych warunkach również by skutkowało pozytywnie. Np. bez wiedzy o chorobotwórczych bakteriach i wynikającej stąd wiedzy o ważności higieny/sterylizacji, jak również o grupach krwii raczej wątpliwie by przetaczanie krwii stanowiło środek skuteczny medycznie. d) W czym ta starożytna wiedza przekraczała wiedzę średniowiecza i jak Kościół ją niszczył? e) Z faktu podejmowania działań o charakterze blokującym nie wynika bilans szkodliwości. f) Gdzie się rozwijała wiedza, skoro Kościół jej rozwój blokował?
IC
Iwona czaplicka
18 listopada 2018, 17:38
Jak juz to pani, nie pan. I mozna by tak po prostu, bez tego belkotu? Przyklady - trepanacja. Ciecie cesarskie. Fetotomia. Smieszne jest to, ze dzieki zakazom wiedze medyczna mieli kowale czy pasterze. Umieli usunac jajnik czy wykastrowac wnetra.U zwierzat oczywiscie.  Jakos im nie byly potrzebne antybiotyki ani wiedza o aseptyce. Ludzie musieli poczekac.
ZZ
Zyg zyk
18 listopada 2018, 19:22
Wciąż się Pani nawet nie ociera o uzasadnienie postawionej tezy (więcej zniszczył, niż wybudował), tylko podaje argumenty na rzecz zupełnie innej tezy, a mianowicie, iż Kościół mógł zdecydowanie więcej zrobić dla rozwoju nauki (medycyny konkretnie). Z "ludzie musieli poczekać" nie wynika, iż wcześniej zabiegi medyczne mieli jakoś lepiej rozwinięte i/lub lepiej dostępne i Kościół "coś" zrobił, iż tę sytuację pogorszył. Niepolepszenie to inny przypadek, niż pogorszenie. Teza "więcej zniszczył, niż wybudował" znaczy, że a) było w ogóle coś, do zniszczenia, co znaczy, iż wcześniej były jakieś obszary lepiej rozwinięte (medycyna czy inne działy nauki) i to konkretnie jakieś działania Kościoła (bo to Kościół zniszczył, a nie uległo zniszczeniu - warunek przyczynowości, a nie korealcji wymaga wykazania), a nie niezależne odeń procesy, spowodowały pogorszenie ich sytuacji, zaś pogorszenie to odmienna sytuacja, niż stagnacja; b) coś jednak wybudował, zatem co? c) jakoś "pomierzony" bilans musi dawać przewagę a) nad b).
IC
Iwona czaplicka
22 listopada 2018, 17:25
Podalam przyklad tylko jednej dziedziny. Tak, starozytni umieli otwierac jame brzuszna czy wykonac trepanacje. Co ciekawe te zdolnosci dalej trwaly w weterynarii - a raczej wsrod tymi co zwierzeta leczyli. Kosciol zakazac przelewania krwi i otwierania ciala -czy to martwego czy zywego.Dopuszczalne byly tylko male zabiegi, typu przecieice ropnia - a i tym nie mial prawa zajmowac sie lekarz. Inne dziedziny - model heliocentrycznny?
15 listopada 2018, 00:14
Jedno pytanie do autora: czy sam myje swoją toaletę (łazienkę) i sam sprząta swoje mieszkanie? Bo jak go znam, to raczej ma do tego "inne ręce", a teoretyzowanie na każdy temat dobrze mu idzie...
KJ
Krzysztof Jeleń
15 listopada 2018, 11:16
Myje i sprząta sobie sam... i ma swoje ręce do tych i innych spraw...
18 listopada 2018, 22:09
jelonku a skąd o tym wiesz? Bo ja piszę na podstawie osobistych spostrzeżeń.
Oriana Bianka
14 listopada 2018, 23:13
Na pocieszenie można powiedzieć: "ostatni będą pierwszymi". Ks. Oszajca ma rację, ale kto może zmienić tę skostniałą, hierarchiczną strukturę kościelną? Feudalizm już dawno przeminął, społeczeństwa wyzwoliły się. Kościół niestety wciąż ma wiele cech tego niesprawiedliwego systemu. Każdy człowiek posiada tę samą godność w oczach Boga, niestety ludzie nie są tak sprawiedliwi i miłosierni.
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 08:49
W Niebie również panuje feudalizm: to Królestwo Niebieskie, a nie Republika Niebieska.
15 listopada 2018, 09:25
No jest jednak pewna różnica pomiędzy np. biskupem a Panem Bogiem, nie oznacza to ,że każdy to widzi.
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 09:35
Jeszcze większa różnica zachodzi pomiędzy poprawianiem feudalizmu, a odrzucaniem feudalizmu.
Oriana Bianka
15 listopada 2018, 10:08
Królestwo niebieskie to miłość, radość i pokój i nie musimy oczekiwac go w przyszłości, możemy Boga zaprosić już teraz. 
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 11:12
Ależ oczywiście - tymczasem zamiast niego zaprasza Pani rewolucyjny rozpieprznik.
Oriana Bianka
15 listopada 2018, 13:40
Królestwo Boże to miłość, to nie jest żadne państwo, w którym panowałby feudalizm lub jakikolwiek inny ustrój. Jezusa, który nauczał o Królestwie Bożym uznano za wichrzyciela, który chce zburzyć porządek państwowy, bo źle Go rozumiano. Chrześcijanie są zobowiązani wprowadzać zasady Królestwa Bożego, a więc: miłość, sprawiedliwość, radość i pokój. Zatem Kościół Jezusowy powinien te zasady stosować. 
ZZ
Zyg zyk
15 listopada 2018, 15:01
Pomijając wątki, których rozwijać nie będę - owszem, tylko że można dążyć (bo stosować to zbyt zuchwałe stwierdzenie) do stosowania właściwie tych pryncypiów, a można zamiast nich stosować ich karykatury. "Grab zagrabione" jest karykaturą dobroczynności, podobnie terroryzowanie emocjonalizmem jest karykaturą miłości. Pamięta Pani, że Sztaan jest wielkim karykaturzystą? - nic nie może stworzyć, a tylko wypaczać uprzednio stworzone?
no_name (PiotreN)
15 listopada 2018, 23:59
Grab zagrabione" jest karykaturą dobroczynności, podobnie terroryzowanie emocjonalizmem jest karykaturą miłości." "Zykes" cała ta Twoja narracja na DEON-ie i to w którymkolwiek temacie to dokładnie karykatura Ewangelii i nauczania Jezusa Chrystusa! Kiedyś uprzedzałem cię, że gwiazdorzenie na tym portalu Ci szkodzi, ale od tego czasu zacząłeś gwiazdorzyć w dwójnasób. Napisałem mocno, ale tak to dokładnie widzę! Dobrze Ci radzę, przekonaj sam siebie, bo dalej sie tak nie da, musisz coś z tym zrobić! Jeśli nie potrafisz sam, to szukaj pomocy gdziekolwiek, a raczej wszędzie! Pozdrawiam. :-)
ZZ
Zyg zyk
16 listopada 2018, 07:39
> cała ta Twoja narracja na DEON-ie i to w którymkolwiek temacie To jest tak wielki kwantyfikator, że z samej racji swojej wielkości w rzeczywstości materialnej prawdziwy być nie może.
ZZ
Zyg zyk
14 listopada 2018, 11:27
Trudno nadążyć za katomarksitowskimi prawdami etapu - Franciszek chce "Kościoła ubogiego i dla ubogich" i to wedle katomarksizmu dobrze, ale jak się już jakichś "ubogich" w Kościele znajdzie - jak "wykorzystywane" Siostry zakonne, czy "niewolnicy" klerycy - no to wtedy jest niedobrze i trzeba po katomarskistowsku ten "wyzyskiwany proletariat wyzwolić".
Dariusz Piórkowski SJ
14 listopada 2018, 18:55
Ty to się Panie dzieju dopiero katujesz... I dobrowolnie. Zaglądając na Deon. I po co to? Chyba że się lubi być katowanym. To już inna sprawa.
ZZ
Zyg zyk
14 listopada 2018, 19:21
Nie chcę się obudzić w Katomarksitowskim Ośrodku Reedukacji imienia Świętej Rewolucji podłączony pod aparaturę, którą obługiwał będzie o. Piórkowski, więc działam za wczasu.
Andrzej Ak
14 listopada 2018, 19:26
Bóg w Swoim Miłosierdziu powołuje już "kamienie", aby nawoływały do Prawdy. Czasami sam sobie się dziwię co mnie "opętało", abym zawracał Deonowy bieg rzeki. Jednak Pan obiecał opiekę i nie odpóści widząc swoje dzieci podążające równoległą ścieżką wiary. Ścieżką kończącą się "wodospadem", za którym  jest ukryty specjalny wymiar piekła dla duchownych (z sakramentami). Tam nie ma nikt wstępu, tak wielkie fortyfikacje pobudowali (tam) upadli. Próbowałem kiedyś tam "zajrzeć", nie dałem rady tam dojść - istny labirynt z przeszkodami.
TK
Taki Kwiatek
18 listopada 2018, 14:43
zykes zechciej przedstawić na forum w którym miejscu hierarchii się znajdujesz, wtedy napewno łatwiej czytającym będzie zrozumieć twoje wypowiedzi
ZZ
Zyg zyk
18 listopada 2018, 16:56
Znajduję się poza formalną hierarchią dziobania.