Pan Bóg opuścił Kościół

Takie wrażenie odnoszę, słuchając frustracji części katolików przygnębionych stylem papieża Franciszka. Pan Bóg ulotnił się z Kościoła i teraz to my musimy się wykazać!

Temat został ostatnio sprowadzony do absurdu. Na obrazku (Truszko rysuje) jeden hierarcha, stojąc za plecami papieża Franciszka, mówi do drugiego: "Nie wiem, jak mu powiedzieć, że Terlikowski go odwołał". Nawet jeśli Tomasz Terlikowski nie wyraża tego wprost, jego intencje są odczytywane jednoznacznie zarówno przez sympatyków, jak i krytyków. Od pewnego czasu funkcjonuje już fraza "kościół Terlikowskiego". Jest jednak pewne "ale".

Franciszek sterowany przez Niemców

To, co najpierw pojawiało się w rozmowach - sprzeciw wobec stylu papieża - z czasem wypłynęło w publicznych dyskusjach. Kolejni komentatorzy, żeby ochronić własną wizję Kościoła, zaczęli szukać haków na Franciszka. Punktem przełomowym była teza Antonia Socciego: oto Franciszek wcale papieżem nie jest, ponieważ jego wybór nie był poprawny proceduralnie. Wielu skierowało tęsknie wzrok ku papieżowi Ratzingerowi. "Z jakiegoś powodu Pan Bóg utrzymuje Benedykta XVI w niezłym zdrowiu i kondycji. On sam - również z jakichś powodów - zachował przy sobie atrybuty papiestwa" - pocieszał się Sławomir Cenckiewicz.

Tak papież senior stał się ostatnią deską ratunku po trzech latach pontyfikatu, w efekcie których "Kościół zdaje się podzielony jak nigdy, a katolicyzm traci resztki wpływów na życie publiczne" - według oceny Pawła Lisickiego w "Do Rzeczy". Zrozumiałem poziom jego rozżalenia, kiedy sięgnąłem do słów nadziei, jakie wyraził po ostatnim konklawe. Zdiagnozował wtedy dwa problemy Kościoła. Pierwszy: "Dzisiejszy katolik musi mieć przeświadczenie, że jego Kościół jest tym samym, który trwał i rozwijał się przez dwa tysiące lat Nauki i zasady kiedyś czczone i szanowane nie mogą być dziś lekceważone". I drugi: "papież będzie musiał stawić czoło postępującej dechrystianizacji Zachodu", przejawiającej się gwałtem na wartościach moralnych. W obliczu tych problemów Lisicki łudził się: "Nowy papież nie będzie posłuszny radom liberalnych mediów". No cóż, teraz diagnoza rozczarowanych jest odwrotna: Franciszek to marionetka.

W niedawnym numerze magazynu "Plus Minus" - opatrzonym zdjęciem papieża, którego sutanna przybiera barwy niemieckiej flagi - Paweł Milcarek starał się wykazać, że Franciszkiem kieruje grupa niemieckich hierarchów. I to tych, którzy mają na koncie walkę z doktryną. Niemcy przejmują Kościół - grzmi redakcja - a Milcarek opisuje "erozję wiary" u naszych zachodnich sąsiadów. Autor przywołuje słowa samego Franciszka skierowane do niemieckich biskupów: "Tam, gdzie w latach 60. prawie co drugi wierny uczęszczał regularnie na niedzielną Mszę Świętą, dziś jest to często mniej niż 10 procent. Coraz rzadziej korzysta się z sakramentów. Spowiedź częstokroć zanika. Coraz mniej katolików otrzymuje bierzmowanie i zawiera sakrament małżeństwa. Drastycznie spada liczba powołań kapłańskich i zakonnych".

Czytam tę diagnozę i mam wrażenie, że Paweł Milcarek zamyka oczy na fakt, że ta sama erozja zaczęła się w Polsce (zachęcam, żeby te słowa przeczytać jeszcze raz, myśląc o naszym kraju - można też je zderzyć z danymi CBOS czy ISKK), lecz narodowy mesjanizm nie pozwala przyjąć tego do wiadomości. Lepiej, tak jak za pontyfikatu Jana Pawła II, przenieść odpowiedzialność na papieża…

Czasem mnie dziwią, a czasem złoszczą, ale co do zasady cieszą krytyczne dyskusje o papieżu. Przynajmniej tyle nadrabiamy po pontyfikacie Karola Wojtyły. Jednak, patrząc szerzej, zastanawia mnie nie tyle ton krytycznych (i, niestety również, krytykanckich) wypowiedzi o papieżu, co wizja Kościoła, jaka za nimi stoi.

Kościół jako Babel

Nie ma podstaw, żeby we Franciszka uderzać Benedyktem, tak jak się to dzieje w polskiej publicystyce od ponad pół roku. Ale jest jak najbardziej sensowne odświeżyć sobie kilka lekcji, które dał nam papież Ratzinger. Skoro zarówno Paweł Milcarek, jak i Tomasz Terlikowski tak chętnie wykorzystują autorytet Benedykta, z pewnością powinni mieć na uwadze też następujące dwa akcenty, które stawiał Benedykt XVI.

Po pierwsze, Kościół jest Kościołem Jezusa Chrystusa. Nie ma Kościoła Franciszka, nie ma Kościoła Terlikowskiego ani nie ma Kościoła Deonu. Kościół jest Kościołem Boga, który ludzie otrzymali, żeby dążyć w nim do zbawienia. Do zbawienia, a nie do cywilizacyjnych podbojów na rzecz jakiejś wydumanej monokultury. Po drugie, Kościół nie jest autoreferencyjny. Kościół nie istnieje sam dla siebie, więc nie powinien odnosić się sam do siebie, sam sobą zajmować i na sobie skupiać.

Tymczasem w emocjach widocznych między wierszami krytyki Franciszka uderza wizja Kościoła instytucjonalna, socjologiczna, dojmująco ludzka. Wizja, w której Pan Bóg opuścił swój Kościół, skoro od środka rozbija go nie kto inny jak papież, naiwniak grający pod publikę. A my, ostatni Mohikanie, musimy walczyć, by ochronić ten nasz Kościół - nasz, nie papieża, nie Jezusa - by zasłużyć na Boskie uznanie, prowadzić twardą politykę, która uczyni z katolicyzmu silnego gracza na światowej scenie (a przecież, przypomnijmy Lisickiego, to są już "resztki wpływu"…). Musimy budować nasz Kościół jak wieżę z drogocennej kości słoniowej, nasz dom katolicki, twierdzę, w której nie dosięgnie nas zepsucie z zewnątrz. Z wieży tej będziemy głosić słuszność i racje, wskazywać innym jak żyć.

Koniec końców do głosu dochodzi tu wizja Kościoła jako… miasta Babel. Piszący na tych łamach Dariusz Piórkowski SJ zwrócił mi ostatnio uwagę na właściwy powód, dla którego Pan Bóg pomieszał ludziom języki i ich rozproszył (por. Rdz 11, 1-9). Po potopie ludzie mówili jednym językiem. Wszyscy osiedlili się razem i zaczęli budowę miasta oraz wieży. Nabrali przekonania o swojej potędze. Czy Bóg poczuł się tym zagrożony? Bynajmniej. Zainterweniował, bo od początku przekazał ludziom inny nakaz: zaludniania ziemi - tuż po stworzeniu (por. Rdz 1, 28), ale też po ponownym przymierzu z ludźmi zawartym z Noem (por. Rdz 8, 17). Tymczasem potomkowie Noego ani myśleli zaludniać ziemię. Znaleźli sobie kąt, w którym poczuli się dobrze, tworząc klub wzajemnej adoracji, własną monokulturę. To dlatego Pan Bóg pomieszał ludziom języki i rozpędził ich po świecie.

A my znów zwieramy szeregi, pokładamy nadzieję w nas samych, a by się w niej utwierdzić, marzymy o potędze. O Kościele jednolitym jak miasto Babel. Jeśli tak, skoro się przy tym upieramy, to zaczekajmy na Pana Boga.

Tomasz Ponikło - zastępca redaktora naczelnego Wydawnictwa WAM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pan Bóg opuścił Kościół
Komentarze (28)
4 czerwca 2016, 13:25
Kościół Rzymskokatolicki jest jak pociąg jadący przez wieki. W pierszym skladzie jedzie maszynista (papież) i kardynałowie z Urzędem Nauczycielskim Kościoła. Na początku ten pociąg podążał torem z drogowskazami Jezus Chrystus a celem było zbawienie. Wszystko było dobrze kiedy maszynista wiedział gdzie jedzie i sam podejmował decyzje. Natomiast od jakiegoś czasu decyzje nt. kierunku podążania tego pociągu podejmują towarzyszący maszyniście purpuraci na drodze głosowania. Maszynista krzyczy "zwrotnica" i wtedy część z nich podnosi ręce "w prawo" w część "w lewo". I tak się poruszają. W jakimś czasie spoglądający przez okno wierni, którzy jadą tym pociągiem spostrzegli ku swemu zdziwieniu, że tor z napisem Prawda/Jezus jest równolegle do toru jazdy pociągu. Co bardziej wrażliwi zaczęli wyskakiwać przez okna. Próbowano dostać się do pierwszego składu z lokomotywą ale drzwi były zamknięte. Niektóre co wrażliwsze wspólnoty odczepiają wagony aby próbować na własną rękę wrócić na dobry tor ale brakuje im lokomotywy. Pociąg zaś nabiera prędkości, w pierwszym wagonie gra muzyka a jedyny utwór jaki jest puszczany nosi tytuł "Miłosierdzie". Ludzie dobijają się do drzwi lokomotywy ale nadal są zamknięte a ze środka dobiegają głosy "w lewo", "w prawo". Nie wiem co będzie dalej ale zza drzwi słychać było głosy, że na najbliższej stacji o nazwie ISLAM chcą dopiąć kilka wagoników do składu. Było to po tym jak okazało się, że żydzi mogą wchodzić do pociągu bez biletów.  Pytanie nie o to gdzie zmierza pociąg bo zmierza ku przepaści ale kto może pozbierać te wagoniki, które chcą wrócić na tor Jezus Chrystus/Prawda.
M
Mateusz
4 czerwca 2016, 08:43
Ludzie mają różne zdania, ale nazywanie osób, którym coś w pontyfikacie nie podoba jako frustratów obniża jakość dyskusji. Jeśli ktoś działa pod wpływem frustracji, to nie działa pod wpływem rozumu, czyli dyskusja z nim nie ma sensu. 
3 czerwca 2016, 22:48
Ciekawa analiza. Brak w niej jednak meritum krytyki ze strony przeciwników papieża Franciszka, co do jego niektórych wypowiedzi i kierunków jakie podjął (niejasne amoris laetitie i związane z tym konsekwencje), imigranci, diakonise itp. Brak analizy tychże zarzutów przeciwko papieżowi. Jestem ciekawy.
QQ
q q
2 czerwca 2016, 01:46
"Koniec końców do głosu dochodzi tu wizja Kościoła jako… miasta Babel". Bez wątpienia - inżynierowie tego świata święcą triumfy. Calais - wypowiedź mieszkanki: "To jest śmierć zachodniej cywilizacji". [url]http://www.youtube.com/watch?v=lU9URcO3WKQ[/url] Zeznanie świadka wydarzeń jakie mają miejsce w portowym mieście Calais we Francji.
Ł
Łukasz
1 czerwca 2016, 23:08
A może tak dla odmiany główną misją Kościoła jest kerygmat i głoszenie ludziom Chrystusa? Czy może, jak dziś chcą jedni aby wszystkim na świecie było ładnie, dobrze, ciepło i miło, albo jak dziś chcą ci drudzy by nie odstępować ani na krok od staroświeckich przepisów napisanych wieki temu dla zupełnie innych ludzi żyjących w zupełnie innej rzeczywistości? Zastanawiam się gdzie ten Bóg się podział? Czy jest wśrod powierzchownych humanitarnych deklaracji czy wśród zwartych szeregów partii politycznej?  A może jest zupełnie gdzieś indziej?
Ł
Łukasz
1 czerwca 2016, 23:08
A może tak dla odmiany główną misją Kościoła jest kerygmat i głoszenie ludziom Chrystusa? Czy może, jak dziś chcą jedni aby wszystkim na świecie było ładnie, dobrze, ciepło i miło, albo jak dziś chcą ci drudzy by nie odstępować ani na krok od staroświeckich przepisów napisanych wieki temu dla zupełnie innych ludzi żyjących w zupełnie innej rzeczywistości? Zastanawiam się gdzie ten Bóg się podział? Czy jest wśrod powierzchownych humanitarnych deklaracji czy wśród zwartych szeregów partii politycznej?  A może jest zupełnie gdzieś indziej?
Ł
Łukasz
1 czerwca 2016, 23:08
A może tak dla odmiany główną misją Kościoła jest kerygmat i głoszenie ludziom Chrystusa? Czy może, jak dziś chcą jedni aby wszystkim na świecie było ładnie, dobrze, ciepło i miło, albo jak dziś chcą ci drudzy by nie odstępować ani na krok od staroświeckich przepisów napisanych wieki temu dla zupełnie innych ludzi żyjących w zupełnie innej rzeczywistości? Zastanawiam się gdzie ten Bóg się podział? Czy jest wśrod powierzchownych humanitarnych deklaracji czy wśród zwartych szeregów partii politycznej?  A może jest zupełnie gdzieś indziej?
2 czerwca 2016, 00:09
A może mniej są potrzebne ludziom wymyslone stwory? Jak dotąd wymyślono ich ok 4,5 tys.  czyli 4,5  tys wymyślonych Bogów. A każdy najprawdziwszy.
Ł
Łukasz
1 czerwca 2016, 23:08
A może tak dla odmiany główną misją Kościoła jest kerygmat i głoszenie ludziom Chrystusa? Czy może, jak dziś chcą jedni aby wszystkim na świecie było ładnie, dobrze, ciepło i miło, albo jak dziś chcą ci drudzy by nie odstępować ani na krok od staroświeckich przepisów napisanych wieki temu dla zupełnie innych ludzi żyjących w zupełnie innej rzeczywistości? Zastanawiam się gdzie ten Bóg się podział? Czy jest wśrod powierzchownych humanitarnych deklaracji czy wśród zwartych szeregów partii politycznej?  A może jest zupełnie gdzieś indziej?
1 czerwca 2016, 10:47
Kościół jako wstrętna monokultura którą trzeba rozpędzić:)... No, Deon sie rozpędza... Niezle, niezle... Deon już nawet nie ukrywa tym tekstem że czeka na chwile kiedy juz nie będzie Kościoła...Smutne...
abraham akeda
1 czerwca 2016, 09:39
Nie ma co tak demonizować tego całego Franciszka, w historii Kościoła byli gorsi papieże i jakoś się Kościół jeszcze nie rozleciał. Terlikowski jest miernym filozofem, który wyobraża sobie nie wiadomo co a od dłuższego czasu zajmuje się tylko sobą, swoją paskudną żoną, robieniem dzieci i ich zabijaniem. Jeśli są jacyś durnie według których o tym co katolickie decyduje Terlikowski nie papież to współczuję im ciemnoty umysłowej.
K
Krzysiek
3 czerwca 2016, 10:21
Muszę stanąc w obronie papieża Franciszka i napisać, że tak naprawdę to przyszło mu działać w bardzo trudnych czasach. Jan Paweł II był  liderem mas, Benedykt XVI - świętym mędrcem, Franciszek natomiast przyjął rolę misjonarza działającego na obrzeżach katolickiego świata, czyli głównie w sercu Europy. Jego rola jest trudno z dwóch powodów, po pierwsze musi wyciągnąć rękę do ludzi naprawdę trudnych (rozwodnicy w powtórnych związkach, pederaści, więźniowie, a także imigranci itp.) i zaprosić ich do wspólnoty chrześcijańskiej, a po drugie wystawia się przez to na ataki ze strony starych wiernych bo głosi trudną naukę (dodatkowo wiele środowisk przeinacza jego wypowiedzi co sieje jeszcze więcej zamętu). Mimo mojej osobistej sympatii do jego poprzedników, wydaje mi się że to właśnie Franciszek ma do spełnienia najtrudniejszą rolę, bo tak naprawdę to efekty jego pracy będą bardzo trudne do zauważenia przez starych wiernych. To jaki wpływ ma ten Papież na wrogich nam pederastów, ateistów i ludzi obojętnych to naprawdę wie tylko Pan Bóg.
S
stos
1 czerwca 2016, 09:02
Wedle o.Piórkowskiego Bóg rozpędził ludzi gdyż miast zaludniać ziemię okopali się w jednym miejscu i totalnie zdurnieli. Frapująca interpretacja, gdyż jak uczy historia wieże podobne jak Babel służyły min.kultowi pogańskich bożków, których podobizny były umieszczane na ich szczycie.Pomieszanie języków było więc głównie karą Bożą za grzech bałwochwalstwa.Skutkiem owej kary było powstanie murów między ludźmi, które to zburzył dopiero Kościół jednocząc ludzi we wspólnej wierze. Kościół więc używający w liturgii tego samego języka i przekazujący niezmiennie te same prawdy wiary jest odnowionym Ludem Bożym. Jest On jednocześnie probierzem wierności dla swych członków.Jak widać po przedmiotowym artykule nie wszyscy owej wierności potrafią sprostać, budują bowiem nową wieżę Babel, dając jej przewrotnie postać Kościoła otwartego, a więc tego który otworzył swe bramy na grzech.   
Dariusz Piórkowski SJ
1 czerwca 2016, 10:17
Rzekli: "Chodźcie, zbudujmy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób zdobędziemy sobie imię, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi" Por. Rdz 11, 4
1 czerwca 2016, 19:32
Niestety ojcze jezuito, klucz nie w "rozproszeniu po całej ziemi" lecz w "imieniu".Słowo to oznacza przenośnie po hebrajsku sławę lub pomnik co ma dowodzić,iż ludzie o własnych siłach chcieli stać się wielcy. To jest sedno ich grzechu.I za to zostali ukarani. Ojca  interpretacja to czysta ideologia.
Oriana Bianka
31 maja 2016, 23:02
Bóg był, jest i będzie: w naszej codzienności i w Kościele, tym którzy Go spotkali daje oparcie i nadzieję. Jego imieniem jest Miłość, która mnoży się, gdy dzielimy ją z innymi. Ostatnia Wieczerza była spotkaniem przyjaciół i życzeniem Jezusa było, abyśmy to spotkanie z Nim w gronie przyjaciół kontynuowali. Nikt nie może posiadać Boga na własność, Bóg jest dostępny dla każdego człowieka - każdy ma szansę Go spotkać. Nie należy Go szukać gdzieś daleko, ale w nas i obok nas - w innych ludziach. Nasza relacja z Jezusem ma wpływ na nasze relacje i stosunek do innych ludzi, w ten sposób dokonuje się pewnego rodzaju cud :-) Cudów mogą dokonywać wszyscy ludzie, którzy wierzą w dobro i miłość. Chrześcijanin przyjmuje podejście Jezusa do ludzi, który był otwarty na spotkanie z każdym człowiekiem. A więc to że jesteśmy członkami Kościoła Katolickiego, nie powinno być powodem do tego, aby uważać się za lepszych od niewierzących lub wyznawców innych religii. Wywyższanie się, poniżanie inaczej myślących i wykluczanie ich jest niechrześcijańskie. Bóg jest Prawdą, ale żaden człowiek nie jest w posiadaniu absolutnej prawdy, każdy może się mylić.
PG
Pawel G
31 maja 2016, 22:52
Ponikło opowiada wyświechtane frazesy i argumenty nawet nie próbując dotknąć problemu. Ach kogo to jezuici mianowali szefem WAM. No ale skoro on lekcji nie odrobił, to trzeba zrobić to za niego. Problem tego pontyfikatu w szczególności i Koscioła w ostatnim półwieczu jest taki, że mnożą się ludzi, którzy niby do Niego należą, jednak podważają Jego nauczanie, misję, sakramenty i dyscyplinę. W skutek tego zapanował w wielu kiedyś chrześcijańskich krajach chaos jeśli idzie o wiarę i sposób życia, a w konsekwencji masowa apostazja. Przykładem są tu Niemcy, Francja, WB, ... W takich Niemczech, gdzie żyje już tylko około 23 milionów "katolików" w ostatnich latach występowało rocznie 400 000. W roku 1950 katolików było 46%, dzisiaj nawet nie 30%. Do tego znaczna część nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa. Papież Bergoglio pochodzi z Ameryki Łacińskiej, a tam zanik Kościoła jest jeszcze szybszy niż w Europie, głównie za sprawą protestanckich sekt rodem z USA. To tamtejsze obyczaje ukształtowały jego mentalność i sposób działania, który zresztą wpisuje się w te trendy, o których pisałem wyżej. Jego wypowiedzi są często mylące, nierzadko wzajemnie sprzeczne, a nierzadko nie do pogodzenia z nauczaniem KK.
PG
Pawel G
31 maja 2016, 22:54
Miało być: W takich Niemczech, gdzie żyje już tylko około 23 milionów "katolików" w ostatnich latach występowało rocznie ok. 200 000. 400 000 to przybliżona liczba wystąpień w ciągu dwu lat.
EB
Ewa Bąkowska
3 czerwca 2016, 18:16
Nawet jeżeli masz dostęp do wiarygodnych statystyk wystąpień, w stosunku do tych 23 milionów (którzy nie wystąpili) nie masz prawa używać sarkastycznego określenia "katolicy". Panem Bogiem nie jesteś aby oceniać prawdziwość i gorliwość ich wiary. Benedykt XVI też jest ... Niemcem. A dla Kościoła to nie pierwszy kryzys w dziejach ... 
PG
Pawel G
31 maja 2016, 22:52
Do tego dochodzą świadome działania. Np. ostatni synod, który niby miał być forum dla biskupów do refleksji na temat wyzwań stojących przed rodziną. Okazuje się jednak, że synod był najprawdopodobniej tylko parawanem dla z góry ukartowanej polityki. Świadczą o tym wypowiedzi Bergoglio przed synodem. Także wiele wskazuje, że same dokumenty, które z nazwy miały być podsumowaniem obrad synodu, powstawały jeszcze przed jego rozpoczęciem i były pisane przez zauszników Bergoglio. Zobacz np: https://www.lifesitenews.com/news/the-popes-ghostwriter-controversial-archbishop-penned-key-passages-of-exhor To wywołuje zrozumiałe zaniepokojenie i sprzeciw. Jakby na potwierdzenie tego całego zamieszania przedwczoraj Bergoglio oświadczył w wywiadzie dla , że z natury jest nieodpowiedzialny i jako taki postępuje. To pokazało się w Observatore Romano.  Charakterystyczne, że KAI zrobił z tego kogel mogel, z którego wyszło, że jest odpowiedzialny i dlatego nie ustępuje. Jednak w tekście oryginalnym jest powiedziane, że nie rozważał ustąpienia ze względu na odpowiedzialność i dalej, że jest z natury nieodpowiedzialny.
31 maja 2016, 20:36
To nie Kościół opuścił Pan Bóg lecz ciebie panie Ponikło. Artykuł ujawniający przewrotność wrogów Kościoła. Przedstawiają oni bowiem to co w asystencji Ducha Świętego trwa i się rozwija jak wieżę Babel. Wspólny język- jedność-ewangeliczna moc to wedle obywatela redaktora bunt przeciw Bogu. Zamiast tego proponuje się nam totalną rozpierduchę w jezuickim sosie.
31 maja 2016, 22:40
Pamietaj, że Twój Papież przemawiając ex cathedra się nie myli!!!! A jak w to nie wierzysz, to nigdy nie dostąpisz zbawienia. :) Tak to jest w Twojej wierze. A jak nie wierzysz w tą wiarę, to nie ma sprawy. Ex cathedra i się nie myli!!!!! :) Dla mnie to zabawne. 
1 czerwca 2016, 10:41
Nie zgadzacie się z dogmatami własnej religi??? Nici ze zbawienia. 
W
Wojciech
31 maja 2016, 20:28
To nie jest tak, że Bóg opuścił Kościół. Jezus jest głową Kościoła. To Kościół przez antypapieża opuszcza Boga. Papież otwarcie występuje przeciwko Kościołowi i chce dialogu ekumenicznego z islamem. Porównuje ISIS do Jezusa i Jego uczniów. To nie jest papież.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
31 maja 2016, 15:37
Z wywiadu dla francuskiego dziennika "La Croix": Franciszek (na pytanie: czy lęk, jaki wzbudza islam w Europie jest uzasadniony?): Nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z lękiem przed islamem jako takim, jest to raczej lęk przed Państwem Islamskim i jego wojennymi podbojami, które częściowo opierają się na islamie. To prawda, że idea podboju przynależy do duszy islamu. Ale w kategoriach tej samej idei podboju można by również interpretować zakończenie Ewangelii według św. Mateusza, gdzie Jezus wysyła swoich uczniów do wszystkich narodów. Ta odpowiedź bardzo dobrze pokazuje, kto opuścił Kościół? I nie przykryje tego stawianie idiotycznych tez ośmieszających ludzi autentycznie tym przejętych!
KB
Kasia Brzez
31 maja 2016, 14:44
Bardzo dobry artykuł i błyskotlkiwie ukazana wizja Kościoła w wyobrażeniu wielu polskich katolików. Cieszę się, że są ludzie w Kościele, którzy myślą jak autor - wiem, że nie jestem sama. Dobrze sobie mocniej uświadomić, że polegając tylko na sobie, czyli budując "swój" kościół, zamykamy się na Boga. Czyli nie, że sobie poczekamy na Pana Boga, realizując tę wizję. Ona będzie BEZ Boga. Będą zasady moralne, ale nie będzie wiary, nadziei i miłości. Przykre.
31 maja 2016, 14:31
Podobno Franciszek ma napisać list do TP. Podobno ma zmienić tylko pare dat wstarym papieskim liście, pozstawić główną tezę: W tym trudnym momencie Kościół w ‘Tygodniku’ nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd oczekiwać: ‘nie czuł się dość miłowany”.
MR
Maciej Roszkowski
31 maja 2016, 14:05
Przypuszczenie, że Bóg opuścił Kościół jest zaprzeczeniem Jego istnienia. To my opuszczamy Kościół, a wię i Boga drobnymi niekiedy ustepstwami - zaniechaniem modlitwy, Mszy Sw. niezliczonymi usprawiedliwieniami drobnych przeważnie odstępstw. Co poważniejsze to ton i używane argumenty, a niekiedy po protsu obraźliwe epitety w internecie, nawet na DEONIE. To my opuszczamy Boga pogrążąjąc się w coraz powszechniejszej pogardzie i nienawiści do inaczej myślących, w pysze, która pozwala nie szukać, gdzie leży prawda, a kto ją posiadł. Ciężko odpowiemy za te chwile satysfacji ze "zwycięstw" w walce na obraźliwe słowa, pychę z przekonania, że posiedliśmy prawdę, wbrew jej wrogom.