Patriotyzm i nacjonalizm
Gdzie zgubiliśmy nasz patriotyzm podejrzewając o wszystko co najgorsze każdego, kto nie jest Polakiem-katolikiem, nie zastanawiając się przez chwilę choćby nad tym, jakim ktoś jest Polakiem i jakim katolikiem?
Jestem pod wielkim wrażeniem najświeższego dokumentu polskich biskupów o "Chrześcijańskim kształcie patriotyzmu". Mało o nim powiedzieć, że był potrzebny. Odbieram go jak łyk tlenu, który ma szansę przywrócić w nas uczciwe i przemyślane podejście do patriotyzmu i nacjonalizmu właśnie. Dla mojego pokolenia automatycznym skojarzeniem tytułu jest tischnerowski "Polski kształt dialogu". Ale nie piszę tutaj o Tischnerze, lecz o Franciszku, więc najkrótszą drogą kieruję się właśnie ku papieżowi, którego słowa wypowiedziane w Krakowie w lipcu 2016 są jedynym, ale bodaj czy nie kluczowym cytatem z Franciszka, obecnym w dokumencie Konferencji Episkopatu Polski.
Więc najpierw ten cytat, wspólny dla obu tekstów:
"Spoglądając na wasze najnowsze dzieje, dziękuję Bogu, że potrafiliście sprawić, by przeważyła dobra pamięć: na przykład, obchodząc 50-lecie wzajemnie ofiarowanego i przyjętego przebaczenia pomiędzy episkopatami polskim i niemieckim po drugiej wojnie światowej. Inicjatywa, która początkowo angażowała wspólnoty kościelne, zapoczątkowała nieodwracalny proces społeczny, polityczny, kulturowy i religijny, zmieniając historię stosunków między oboma narodami. Przy tej okazji przypomnijmy także deklarację wspólną między Kościołem katolickim w Polsce a Kościołem prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego: jest to akt, który rozpoczął proces zbliżenia i braterstwa nie tylko między dwoma Kościołami, ale również pomiędzy dwoma narodami".
Ten papież z drugiego końca świata, zanim przyleciał do Polski, musiał odbyć pogłębioną refleksję nad naturą naszego kraju, naszego społeczeństwa, naszej historii. Coś wiem na ten temat i doskonale pamiętam swoje wzruszenie i przejęcie, gdy w czasie Światowych Dni Młodzieży te właśnie słowa usłyszałem, skierowane do nas, Polaków.
W przemówieniach papieża Bergoglio trudno znaleźć nawiązanie expressis verbis do patriotyzmu lub nacjonalizmu. Wynika to z innej kultury językowej, w jakiej wychowywał się i dorastał syn włoskich emigrantów w Argentynie. Jeśli jednak nie szukać cytatów zawierających choćby jedno z tych dwóch słów - to prędko dojdziemy do wniosku, że wywód polskich biskupów przystaje w 100% do obecnego przepowiadania papieskiego - podobnie zresztą jak do myśli Jana Pawła II kierowanych do nas w mocno odmiennym kontekście społecznym, historycznym i politycznym.
Liczę na wyrozumiałość naszych biskupów, z których przynajmniej niektórzy wiedzą, że nie czytam zazwyczaj ich słów na kolanach. Tym razem jednak tak to może wyglądać i marzę, by papież Franciszek miał okazję zapoznać się z całym tekstem biskupiego dokumentu. Utwierdziłoby go to z pewnością w refleksji, którą pocieszał mnie i moją żonę w czasie naszej pożegnalnej wizyty: "Ma, i polacchi sono bravi!".Powiedziałby pewnie: "A nie mówiłem?" - choć to nie w jego stylu, zrobiłby raczej tylko jedną ze swych filuternych min.
Bo w ogromnym stopniu relacja między patriotyzmem i nacjonalizmem polega właśnie na podejściu do pamięci narodowej i do problemu przebaczenia i pojednania. Nikt z nas, żaden naród, żaden kraj nie rodzi się w historycznej pustce. Na osi czasu coś się wcześniej wydarzyło, często nad zaprzeszłymi dobrymi uczynkami przeważała nienawiść, wojna, agresja, ciemiężenie słabszego. Wbrew obiegowemu powiedzeniu, że jeśli wydarza się coś dobrego, to szybko się zapomina to, co było złe - praktyka często niestety temu przeczy. Obok pamięci jest przecież też pamiętliwość: to ta "zła i negatywna pamięć", o której Franciszek mówił w tym samym wystąpieniu że "koncentruje ona obsesyjnie spojrzenie umysłu i serca na zło, zwłaszcza popełnione przez innych."
Papieskie odwołanie do procesu pojednania polsko-niemieckiego dotyczy przeszłości, często obecnie kontestowanej w sferze publicznej, co - miarkując słowa - uważam za skandal w wymiarze politycznym, społecznym i wreszcie moralnym.
Odwołanie do podpisanego, choć wciąż mizernie realizowanego procesu przeobrażenia zmian w relacji katolicko-prawosławnej i polsko-rosyjskiej, jest niczym innym jak apelem, by pójść śladem tamtego procesu sprzed 50 lat. Dobre doświadczenie przeszłości i jego oczywisty sukces powinno nas angażować ku podjęciu nowego wyzwania…
Czy trzeba tłumaczyć, dlaczego odnoszę te sprawy do kwestii patriotyzmu i nacjonalizmu? Uważna lektura dokumentu KEP pozwala łatwo zrozumieć, że wychodząc z postawy chrześcijańskiej nacjonalizm jest z definicji antytezą patriotyzmu. To więcej niż przeciwieństwo: to zaprzeczenie. Polak mający poczucie wyższości nad innymi nacjami przeczy swej polskości, temu, co jest esencją naszej historii i tradycji. To samo zresztą odnosi się do relacji międzyreligijnych.
Nie zapomnę opowieści mojego Ojca o jego koledze pułkowym (7 Pułk Ułanów), który był Tatarem, muzułmaninem i dowodził szwadronem swych współbraci, noszących na proporcu zielony półksiężyc, a opiekę religijną zapewniał im imam. Tata mówił o nim ze wzruszeniem, jako o wzorze polskiego oficera i polskiego patrioty… Gdzie tamte czasy, gdy dowiadujemy się o biciu ludzi o ciemniejszej karnacji w polskich autobusach komunikacji publicznej? Gdzie zgubiliśmy nasz patriotyzm podejrzewając o wszystko co najgorsze każdego, kto nie jest Polakiem-katolikiem, nie zastanawiając się przez chwilę choćby nad tym, jakim ktoś jest Polakiem i jakim katolikiem…? Czy mamy wtedy prawo mówić o polskiej tożsamości i powoływać się na Krzyż i Orla Białego?
O uchodźcach będzie mowa przy innej okazji, ale to też obciąża obecnie nasze polskie sumienie… Więc na razie tylko konkluzja: oby dokument KEP obudził w nas potrzebę narodowego dialogu o patriotyzmie i nacjonalizmie. Polski kształt dialogu.
* * *
"W kręgu Franciszka" to cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl
Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.
* * *
Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze.
Skomentuj artykuł