Pięć punktów do reformy seminariów

Fot. Depositphotos.com

„Reforma seminarium? Po co ty to piszesz, kobieto, zajmij się swoimi sprawami.” No właśnie, tyle, że formacja przyszłych księży jest o wiele bardziej sprawą kobiet, niż się to wydaje.

Bo to my się później w naszych parafiach mierzymy z efektami seminaryjnego wychowania. I to my widzimy te sprawy, których często nie dostrzegają mężczyźni w sutannach, a które trzeba zauważyć natychmiast, bo czas nam się skończył i za chwilę skończą się też kandydaci do seminariów. Stąd właśnie te pięć obserwacji i pomysłów.

Nie przyjmujcie chłopców, poczekajcie, aż trochę dorosną

A konkretnie - pożegnanie maturzystów… Przestańmy przyjmować do seminariów nieopierzonych dziewiętnastolatków, którzy jeszcze nie doświadczyli prawdziwego życia, a już zostają od niego odcięci. Niech najpierw pójdą w świat, zamieszkają na swoim, nie u rodziców, popracują, postudiują, zobaczą choć trochę, na czym polega dorosłe życie – a potem idą za głosem powołania. Gdyby tak podnieść seminaryjny wiek poborowy do lat 23, mielibyśmy tego dwa dobre skutki: po pierwsze do seminarium nie trafialiby chłopcy, tylko młodzi mężczyźni, nieco bardziej dojrzali, co w formacji do bycia duchowym opiekunem parafian jest o wiele lepszym punktem wyjścia. Po drugie – jest szansa, że uniknie się wtedy efektu klosza. Ale o kloszu – za chwilę.

Postawcie w formacji także na rozwój talentów

W życiu zawodowym spotykam się z bardzo wieloma księżmi. Spora część z nich to naprawdę utalentowani faceci. Którzy swój talent albo już porzucili, albo rozwijają po godzinach i w międzyczasie, a bywa, że ze szkodą dla swojego powołania. Czym jest talent? Zdefiniujmy go według pomysłu George’a Gallupa jako „mocną stronę”, wrodzoną umiejętność robienia określonych rzeczy, której to umiejętności najważniejszym celem jest służenie innym.

DEON.PL POLECA

Nieukształtowany i wykorzystywany tylko dla siebie talent z „mocnej strony” zamienia się w „ciemną stronę” – czyli zamiast pomagać jego posiadaczowi mnożyć dobro w świecie, zaczyna szkodzić. I w kapłaństwie często tak jest, że wrodzony talent, rozwijany tylko dla siebie, wcale nie służy innym, za to rodzi problemy. Także dlatego, że ukryty w człowieku talent nie daje spokoju i nieustannie domaga się realizacji. Księża, którzy swoim talentem nie mogą służyć wiernym, albo są sfrustrowani, albo zaczynają traktować talent jako odskocznię, ucieczkę od życiowych trudności. W efekcie żyją trochę na dwa fronty, jak każdy, kto musi tkwić w coraz mniej lubianej robocie, więc znajduje sobie fantastyczne hobby, na którym spędza cały wolny czas. Problem z tym, że na to księża nie mogą sobie pozwolić, bo ich powołanie to o wiele więcej, niż osiem godzin etatu.

Dlatego jestem zdania, że świetnym pierwszym krokiem po przyjęciu do seminarium byłoby właśnie przetestowanie świeżo upieczonego kleryka pod kątem jego talentów. Obserwuję efekty wykonania testu talentów Gallupa i rozwijania tych odkrytych u siebie w trochę innym środowisku – wśród soloprenerek, czyli kobiet budujących swoje zawodowe działania w oparciu o markę osobistą. I choć środowisko i cele są bardzo odmienne, istota rzeczy pozostaje ta sama: twój talent może pociągnąć innych do działania, niezależnie od tego, czy chcesz, by twój klient potrafił pielęgnować swój ogród, czy żeby twój parafianin umiał pielęgnować swoją relację ze Stwórcą. Talent jest takim narzędziem, którego moc, dodana do wykształcenia, doświadczenia i osobowości potrafi zdziałać ogromnie dużo.

Może właśnie to byłoby jakieś rozwiązanie w obliczu drastycznego spadku powołań. Postawienie w formacji także na talenty, traktowane nie jako „dodatkowe oprogramowanie”, ale jako rdzeń i fundament. Wysyłanie jasnego sygnału: gdy chcesz zostać księdzem, nie musisz rezygnować ze wszystkiego, czym Bóg obdarował cię na życie, ale możesz swoje talenty rozwijać i wzmacniać, by to właśnie one były wartością dodaną do twojego kapłaństwa, pomagały lepiej służyć. I seminarium ci w tym pomoże. Oczywiście, brzmi jak utopia – ale może znajdzie się w Polsce choć jeden odważny rektor seminarium, który nie będzie się bał spróbować?

Przygotujcie porządnie do realnego życia w celibacie

Gdy się patrzy na księży, można ich podzielić na trzy grupy. Na tych, co w reakcji na jakąkolwiek aluzję do seksualnej sfery życia rumienią się jak piętnastolatka, na którą zagwizdał budowlaniec. Na tych, co sami robią aluzje, tak żenujące i niewybredne, że nie wiadomo, czy udawać, że się nie słyszało, czy od razu w gębę strzelić. I na tych mniej licznych, którzy są w tej sferze dojrzali i uporządkowani.

Niechby co roku odbywały się w seminariach porządne, przynajmniej weekendowe warsztaty o seksualności i o wyzwaniach, które ze sobą niesie życie w celibacie. Dobre, profesjonalne, dające wiedzę i narzędzia, prowadzone przez świeckich, którzy są ekspertami. Jeśli tych pełnowartościowych facetów, którzy mają normalne, ludzkie potrzeby seksualne, nie przygotuje się w seminarium do tego, żeby rozumieli siebie i potrafili sobie z wyzwaniem czystości radzić – później nie przygotują ich (poza wyjątkowymi przypadkami) ani proboszczowie na parafiach, ani koledzy kapłani. Życie w celibacie nie jest łatwe, więc póki mamy w Kościele celibat, dlaczego nie zrobić dla przyszłych księży wszystkiego, co się da, żeby jak należy ustawić ich na kapłańskie życie? Przygotować na kryzysy, ułatwić rozmowy, dać narzędzia do radzenia sobie w trudnych momentach?

Cieszcie się, gdy kleryk się zakocha

Zakochał się? To świetnie! Po święceniach zakocha się prawdopodobnie jeszcze wiele razy i o wiele lepiej będzie, jeśli to pierwsze zakochanie przejdzie pod okiem mądrego przewodnika, który mu wyjaśni, że to po pierwsze ludzka rzecz, po drugie – sprawia, że człowiek staje się lepszy, a po trzecie – wcale nie trzeba tego zakochania natychmiast realizować, rzucać seminarium i prosić obiekt westchnień o rękę. Oczywiście, największym wyzwaniem jest tu znalezienie mądrego przewodnika, ale jeśli takiego w murach seminarium nie ma, to trzeba pilnie jakiegoś wykładowcę w temacie wykształcić. A póki wykształcony nie jest, samemu czytać i dać seminarzyście do czytania choćby Grzywocza, który wyjaśnia prosto i ewangelicznie, o co z zakochiwaniem się chodzi i po co Pan Bóg na to pozwala nawet księżom i klerykom.

I tu właśnie kilka słów o kloszu, pod którym klerycy wciąż są na ogół trzymani, i o wyrywaniu się spod niego na przykład do posługi na rekolekcje, gdzie człowieka w sutannie natychmiast otaczają dziewczyny w myśl powiedzenia „za mundurem…”. Ten klosz, to zamykanie seminarzystów w murach formacji sprawia, że gdy skończą seminarium, często się zdarza, że nie wiedzą, jak wchodzić w relacje z kobietami, zwykłe, proste, codzienne. Bywa to komiczne, ale na dłuższą metę - jednak męczące. Czy prościej byłoby im funkcjonować po święceniach w zdominowanym przez kobiety środowisku parafialnym, gdyby przez sześć lat chodzili na wykłady razem ze świeckimi studentami (i studentkami) teologii? Przypuszczam, że tak, a wartością dodaną byłoby patrzenie na kobiety jak na normalną część ludzkości, a nie jak na puch marny, kusicielki, potencjalne obiekty westchnień i przyczyny niechybnego upadku, od których należy stronić na wszelki wypadek, albowiem nigdy nic nie wiadomo.

Nie wypuszczajcie z seminarium, dopóki nie nauczy się głosić

Na litość, nie wypuszczajcie tych chłopaków w świat po święceniach bez porządnego wyposażenia w narzędzia, które pozwolą im się z ambony skutecznie i zachwycająco komunikować ze światem ludzi wierzących! Jeśli nie będą tego umieć, wychodząc z murów seminarium, szanse, że nauczą się w boju, są jak jeden do dwustu, bo nie ma nic mniej pomagającego mówcy w rozwoju, niż parafialne okoliczności homiletyczne. Pierwsza: milcząca, przynajmniej z pozoru zasłuchana sala – kto będzie mówił krótko, gdy może mówić długo i robić jeszcze dłuższe dygresje, bo nikt mu nie przerwie? Druga okoliczność: zero informacji zwrotnej, nie licząc zachwytów, czasem prawdziwych, a czasem będących tylko próbą oswojenia księdza i zbudowania z nim relacji. Trzecia: brak konstruktywnej krytyki ze strony osób znających się na rzeczy, czyli na teologii i wystąpieniach publicznych.

Czym się kończy brak umiejętności powiedzenia dobrego kazania? Szukaniem podpowiedzi, gdzie popadnie, z opowiastkami niejakiego Brunona na górze listy. Kazaniami drukowanymi z internetu, co czasem wcale nie jest takie złe, i rzeczą gorszą, czyli braniem przykładu z góry i archaizowaniem języka, odklejeniem go od realiów i zatonięciem w kościelnej nowomowie. Nie idziemy, tylko kroczymy, nie zajmujemy się, tylko pochylamy z troską, nie decydujemy się na dziecko, ale czujemy przynaglenie, by przyjąć dziecię do swego łona. Azaliż kończy jegomość, czy zdrzemnąć się nam można jeszcze krzynkę?

Jeśli student dziennikarstwa przez pięć lat na uczelni napisze i opublikuje jeden tekst, po studiach nie ma co szukać roboty w zawodzie. Ile kazań i homilii wygłaszają klerycy podczas sześciu lat w seminarium? Kościelna legenda głosi, że jedno… Dołóżmy do tej układanki kolejny kawałek – fakt, że najczęściej ocenia się księdza właśnie po tym, jak naucza. Czy nie jest warte zachodu przygotowanie go do posługi tak, by to, co z ambony powie, było dla wiernych budujące, a jemu samemu nie przynosiło poczucia, że jest do niczego i głupiego kazania powiedzieć nie potrafi? Czy to nie wstyd, że ktoś, kto powinien być profesjonalistą, uczy się jednej z podstawowych umiejętności zawodowych po fakcie, z przestarzałych „Homilii na rok A” i z YouTube’a?

Na tym lista się nie zamyka

Ale od czegoś trzeba zacząć, gdy proporcje księży, którzy zmarli lub odeszli do tych, którzy zostali wyświęceni na ich miejsce, zaczynają wynosić średnio 1:20. Liczba powołań dramatycznie spada, a to znaczy, że zamiast narzekać i załamywać ręce, należy wziąć się do roboty, z drżeniem serca, bo może naprawdę jest już za późno, by odwrócić tendencję… Czasy się zmieniły, zmienili się młodzi, jeśli nie zmienią się sposoby formowania nowych kapłanów - krajobraz parafialny w ciągu najbliższych kilkunastu lat także nieodwracalnie się zmieni.
Nie jestem pewna, czy na lepsze.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pięć punktów do reformy seminariów
Komentarze (68)
JO
~Jan Obserwator
19 stycznia 2022, 16:10
Podwyższenie wieku to być może dobry pomysł. Ale należy wtedy dostosować długość formacji do wieku kandydata. 7 lat (6 lat studiów + rok propedeutyczny) to być może dobry pomysł dla 19-latka, ale niekoniecznie dla 35-latka. Starszy kandydat ma przed sobą inną perspektywę, poza tym formacja ludzka i duchowa w jego przypadku jest zwykle łatwiejsza. Taki kandydat już jest dojrzały, wiele rzeczy przemyślał, przeżył i przemodlił i choć oczywiście potrzebuje formacji, to raczej innej i niekonieczne tak długiej, jak 19-latek. Tak długa formacja dobrze działa w zgromadzeniach - bo kleryk-zakonnik jest przede wszystkim zakonnikiem, a dopiero po drugie - studentem. Nie tylko studiuje, ale też robi wiele innych rzeczy. Ale w seminariach diecezjalnych? Kleryk-zakonnik zawsze może zrezygnować ze studiów - wtedy nie będzie ojcem, tylko bratem. A kleryk diecezjalny? Zostaje z niczym. Diecezja nie ma dla niego żadnej oferty. Kilka lat życia poszło psu w nos.
LJ
~Luk JaN
13 stycznia 2022, 10:36
A czy Szanowna Autorka zapomniała, że jakie społeczeństwo, takie duchowieństwo ? Świat się zmienił, ludzie nie. To co było dawniej ukryte, dziś jest na wierzchu. A po trzecie, kto miałby to wszystko ogarnąć ? Szlachetne te pomysły, trzeba o tym pisać, ale niestety bardzo nikła szansa do ich zrealizowania. Właściwie to niemożliwe .
FD
~F. Dell
14 stycznia 2022, 21:01
"Właściwie to niemożliwe". === Kościół to ciało Jezusa Chrystusa, prawda? Bóg może je kształtować. Jak wszystko. Trzeba go tylko prosić żeby "niemożliwe" się stało. I działać żeby stało się to czego prośba dotyczy, bo wtedy Bóg ma dowód na to, że proszącemu naprawdę zależy na tym o co prosi.
MP
~Monika Pieczewska
10 stycznia 2022, 19:46
Wspaniały artykuł
WC
~Wojciech Chajec
10 stycznia 2022, 12:40
Czy do ożenku też byłby wymagany wiek 23 lat? Może dzięki temu byłoby mniej rozwodów? Jak by to wpłynęło na przyrost naturalny? To takie przeniesienie toku rozumowania Autorki. Uważam, że chodzi o efekt Piotrusia Pana. Obecnie młodzież nie chce/nie musi dorastać. Kiedyś matura była w wieku 18 lat. Teraz maturzysta ma już zwykle lat 19. Dlaczego w tym wieku jest jeszcze dzieckiem? Należy od młodzieży więcej wymagać, to będzie szybciej dorosła. Tymczasem dzieciństwo jest fajne i rodzice starają się dzieciom je przedłużać. Znam kilku księży, którzy do seminarium trafili po świeckich studiach. Zwykle są to bardziej gorliwi kapłani. Takiej drogi nikt nie zamyka. Nie każdy ma powołanie do kapłaństwa. Niech kapłanów będzie nawet mniej, ale niech to będą święci kapłani.
AM
~Alicja M.M.
10 stycznia 2022, 21:39
Dłuższe przygotowanie do sakramentu małżeństwa (siłą rzeczy przekładające się na wiek) to naprawdę sprawa do rozważenia. Chodzi wszak o przygotowanie do sakramentu, który, podobnie jak kapłaństwo, wyznacza całą dalszą drogę życia. No i wiąże się z odpowiedzialnością za innych (innych w ilości nieporównanie mniejszej niż w przypadku kapłana, ale za to wpływ na nich większy).
WC
~Wojciech Chajec
11 stycznia 2022, 10:52
Ja miałem przygotowanie do małżeństwa zbyt długie, ożeniłem się w wieku 34 lat z osobą nieco starszą ode mnie i nie dochowaliśmy się dzieci. Do tego 6 lat temu żona zmarła na raka. Nie należy mnie naśladować.
FD
~F. Dell
11 stycznia 2022, 15:16
"Niech kapłanów będzie nawet mniej, ale niech to będą święci kapłani". Niech kapłanów będzie więcej i niech to będą święci kapłani.
BS
~Bożena S
10 stycznia 2022, 10:45
Genialny artykuł. Podpisuję się pod każdym punktem. To prawda, że Bóg powołuje w każdym wieku. Był przecież młody Jan i starszy Piotr. Osobiście sądzę, że najlepszą pomocą w rozeznawaniu powołania i podejmowaniu decyzji ( szczególnie tych nieodwracalnych) są Ojcowie Jezuici i ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli. Jak dla mnie- specjaliści.
ŁM
~Łukasz Morawski
10 stycznia 2022, 07:03
Pani Marto po zastosowaniu tych pomysłów, lepszych gorszych, liczba nowych księży wynosiłaby zero
FD
~F. Dell
10 stycznia 2022, 23:45
Gdyby powołanie było zależne od sposobu w jaki jest zorganizowana formacja kandydatów na księży, to Pana opinia miałaby szanse być prawdziwa. Na szczęście tak nie jest.
MP
~Maciek Paszewski
9 stycznia 2022, 22:17
p. 6 Dajmy kandydatom wybierać seminarium (poza diecezją). Jak zapaleńcy szukają uczelni , na których dany kierunek jest na wysokim poziomie tak i niech przyszli seminarzyści szukają miejsca do dalszej formacji i kształcenia.
KR
Krzysztof Ręgwelski
9 stycznia 2022, 21:06
Niestety celibat. Zmuszanie ludzi do życia w samotności, wyalienowanych, co sprzyja depresji to jest zbrodnia
AE
~Anna Elżbieta
10 stycznia 2022, 19:03
Panie Krzysztofie, jest duchowa głębia w tym, że kapłani żyją w celibacie. Sacerdos alter Christus - Kapłan jest drugim Chrystusem. A oblubienicą Chrystusa jest Kościół. Papież Senior Benedykt XVI w książce "Z głębi serca" pisze o kapłanach: "Kapłaństwo Jezusa Chrystusa skłania nas do podjęcia życia polegającego na tworzeniu z Nim jedności i porzuceniu wszystkiego, co należy tylko do nas. Dla księży stąd właśnie wywodzi się konieczność celibatu, ale także liturgicznej modlitwy, refleksji nad Słowem Bożym i wyrzeczenia się dóbr materialnych".
FD
~F. Dell
10 stycznia 2022, 22:23
Celibat to nie jest życie w samotności i alienacja, prawda?
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
11 stycznia 2022, 07:52
Z założenia celibat księży to jest coś zupełnie innego niż świecki celibat, zwany potocznie "singielstwem". Ksiądz, żeby być celibatariuszem musi realnie lub teoretycznie, ale ZREZYGNOWAĆ z założenia rodziny i posiadania dzieci. Od singli się tego nie wymaga. Jeśli nie ma rezygnacji, nie ma kapłaństwa. To jak podróż na Marsa- tylko w jedną stronę. Bez możliwości powrotu. Problemem Kościoła jest istnienie "ludzi we mgle"- zostają księżmi lub zakładają rodziny, ale ich decyzje są poza. Nigdy nie zdecydowali się na wybór i nigdy takiego nie dokonali, bo nie są w stanie. Najczęściej "ludzie ich takimi uczynili", czyli głównie rodzice i środowisko życia. "Ludzi we mgle" przybywa w rekordowym tempie.
AE
~Anna Elżbieta
9 stycznia 2022, 18:33
Ciekawy tekst. Mój były proboszcz, kiedy zgłaszali się do niego chłopcy, że chcą wstąpić do seminarium, wysyłał ich najpierw na studia. Podobnie było z dziewczynami, pragnącymi wstąpić do zakonu. Jednego z chłopaków, który już kończył studia, wysłał na studia doktoranckie, widział w nim wielki potencjał intelektualny. Chłopak posłuchał. Zrobił doktorat z filozofii, wstąpił do seminarium, teraz wykłada na Akademii Katolickiej. Podziwiałam proboszcza za takie podejście. A powołań w parafii było dużo. Druga rzecz, jaką bym wprowadziła w seminarium to zasady dobrego wychowania. Kiedyś weszłam do zakrystii, siedział tam młody ksiądz z nogami wyciągniętymi do przodu, który nie drgnął nawet, gdy zwróciłam się do niego. Powiedziałam: może usiądę obok, będzie łatwiej rozmawiać. Chyba nie zrozumiał, co sugerowałam. Młodzi księżą pochodzą z różnych rodzin. Często nie znają zasad dobrego wychowania.
JN
~Jan Nowak
9 stycznia 2022, 20:33
Nie zauważa pani czasem, że dzisiaj bożkiem dla wielu osób staje się rozwój własnego potencjału intelektualnego? Jak się zrealizuję naukowo, jak zrobię pięć doktoratów, to ewentualnie wtedy pomyślę, czy coś ze swego życia dać Panu Bogu, czy nie. Czy Pan Jezus powiedział: Piotrze poczekam cierpliwie na ciebie tu nad jeziorem, aż napiszesz magisterkę ? Bóg jest Bogiem niecierpliwym i nie znosi czekać. Chce kogoś tu, teraz i natychmiast, a nie dopiero wtedy jak tamten się już przeje "mądrością" tego świata
MG
~Maria Górna
10 stycznia 2022, 09:35
Człowiek i świat to też księga Pana Boga którą należy zgłębiać aby poznać Stwórcę. Takich księży o których Pan marzy jest gdzieś 90 % - niedouczonych, czytający h wyłącznie to co prezentuje ich poglądy no i to co rozumieją. Świat jednak trochę się zmienił od czasów Pana Jezusa. Myśli Pan że dzisiaj Jego pobyt na Ziemi wyglądałby tak samo?
AE
~Anna Elżbieta
10 stycznia 2022, 19:29
Każde studia rozwijają człowieka jako osobę, uczą myślenia, rozwijają intelektualnie. Niemniej ważne jest zetknięcie się na studiach z innymi młodymi ludźmi, z ludźmi z pasją, z dziewczynami. Jeżeli powołanie jest prawdziwe, chłopak wstąpi do seminarium. Jeśli okaże się, że to była mrzonka lub nacisk rodziny, to lepiej jak zrezygnuje. Wiara i rozum, dwa skrzydła. Jest coraz więcej ludzi wykształconych, którzy często potrzebują szczegółowej analizy Pisma Świętego, rozmów o wierze, duchowości. Różne studia przed teologicznymi bardzo rozwijają człowieka, uczą sposobu myślenia, analizowania, wyciągania wniosków. Oczywiście może się trafić Piotr z gorącą wiarą albo Jan Maria Vianney - i chwała Bogu! Ale jednak większość kandydatów do kapłaństwa powinna mieć ukończone studia, rozeznanie co do życia w świecie i życia w kapłaństwie. Może byłoby mniej rozczarowań, depresji, wystąpień z kapłaństwa?
FD
~F. Dell
10 stycznia 2022, 23:30
"Bóg jest Bogiem niecierpliwym (...)". 1. Z cytowanego zdania wynika, że Bóg jest jednym z wielu. Czy rzeczywiście tak Pan uważa? 2. Czy cierpliwość i niecierpliwość mogą być cechami istoty, która trwa wiecznie? 3. Czy rzeczywiście, Piotr i inni z dwunastki, poszli za Panem Jezusem dlatego, że się niecierpliwił?
JS
~Jakub Szymczyk
9 stycznia 2022, 16:44
Dobry artykuł ciężko się doczepić. Dodałabym, że powinno się otworzyć szereg seminariów dla kawalerów/wdowcow w wieku 30-50. Nie wyobrażam sobie siebie jako 19 latka decydującego się na celibat, wolałbym bym być ukrzyzowany albo spalony na stosie. Ale teraz po 40 gdybym nie był żonaty mógłbym to rozważyć ...
WC
~Wojciech Chajec
10 stycznia 2022, 12:31
Panu Bogu nie daje się ochłapów.
FD
~F. Dell
10 stycznia 2022, 23:40
W grupie wyświęcanych wraz z moim kuzynem kleryków był pięćdziesięciodwulatek.
TO
~The Orthodox
11 stycznia 2022, 08:11
Pan Bóg czasem sam sobie te "ochłapy" wybiera i w Swej mądrości czyni z nich użytek
WC
~Wojciech Chajec
17 stycznia 2022, 17:43
do The Orthodox: Z tym się akurat zgadzam, ale nie należy za młodu takiego rozwiązania zakładać. Św. Augustyn w młodości raczej nie przypuszczał, że się nawróci.
MN
~Mateusz Nikodemczak
9 stycznia 2022, 16:44
Tekst może być ciekawą inspiracją, choć nie do zastosowania w wersji 1:1. Co zresztą zapewne nie było celem autorki. Podwyższanie progu przyjęcia dokonuje się w praktyce. Dziś kandydaci bezpośrednio po maturze są już chyba wyraźną mniejszością, średnia wieku wstępujących do seminarium to pewnie +/- wspomniane 23 lata, a nie tak rzadkie są powołania 30+. Przy czym zarówno dziś, jak i w przeszłości (np. prymas Wyszyński, ks. Popiełuszko) nie brak kapłanów, którzy wstąpili do seminarium w wieku 19 lat albo i młodszym, a jednak są lub byli wzorami dojrzałości. Więc nie wiadomo, czy ustalenie urzędowej granicy nie będzie wylaniem dziecka z kąpielą, raczej należy to rozeznawać indywidualnie. A co do wspólnego studiowania świeckich i kleryków, to przecież mamy już od wielu lat w Polsce wydziały teologiczne, gdzie to się dzieje. To doskonały materiał porównawczy, czy faktycznie ma to pozytywne przełożenie w pracy pastoralnej tak uformowanych księży. Trzeba to tylko metodą naukową zbadać.
SZ
Symplicjusz Zgiet-Niewiadomski
9 stycznia 2022, 16:31
Gratuluję trafnego spojrzenia na temat powołania i czasu obierania drogi życiowej. Jestem byłym seminarzystą który zrezygnował ... Zgadzam się z Pani zdaniem i podejściem do tematu. Byłem w seminarium Zakonu Pijarów, Z tego co widze Oni teraz dostrzegają problem. wprowadzili roczny przednowicjat oraz roczną praktykę duszpasterską. Chętnie podzielę się swoimi uwagami i spostrzeżeniami. Pozdrawiam serdecznie.
LK
~Lemon Kosta
9 stycznia 2022, 12:50
"Jeśli nie zmienią się sposoby formowania nowych kapłanów - krajobraz parafialny w ciągu najbliższych kilkunastu lat także nieodwracalnie się zmieni. Nie jestem pewna, czy na lepsze" - nie mogę się doczekać, żeby wreszcie się zmienił. Jedynym lekarstwem na klerycko/ksieżowską pychę jest właśnie zmniejszenie liczby księży do liczby jaka jest na Zachodzi. Byłem i widziałem jaka przestrzeń do zaangażowania stwarza się wówczas dla świeckich. A więc nie rozumiem po co ten płacz i lament nad małą liczbą kleryków-księży? Po prostu trzeba czytać znaki czasu!
FD
~F. Dell
11 stycznia 2022, 00:26
Trudno się z Panem nie zgodzić. Pod warunkiem, że jest się marksistą. Podobno w niektórych krajach, "oświeceni", za dewotów uznają tych, którzy biorą udział we mszy częściej niż raz w miesiącu. "Dewocja" zaś uznawana jest za odchylenie od normy psychicznej - trzeba ją leczyć i należy odseparować "chorego" od opieki nad jego własnymi dziećmi. Żeby ich nie "zaraził". Ja marksistą nie jestem.
JL
Jerzy Liwski
9 stycznia 2022, 10:12
Pani tekst zakłada nie istnienie czegoś takiego jak wiara i powołanie. Każdy z Pani punktów na tym się opiera...
AM
~Alicja M.M.
9 stycznia 2022, 18:40
Przepraszam, czy Pana zdaniem zasada, że „łaska buduje na naturze” kandydatów do kapłaństwa nie dotyczy? Jest powołanie, to już w sumie niczego innego nie trzeba, może w ogóle żadnych studiów seminaryjnych? Może i wiedzę teologiczna powołani mają od razu wlaną…
JZ
~Jan Zielinski
9 stycznia 2022, 10:02
Ciekawe idee. mam tylko jedno zastrzeżenie - celibat. Jako wymysł ludzi, nie Boga powinien być zniesiony. Także dlatego, ze przez problemy z własną seksualnością księży mamy w kościele tyle skandali obyczajowych. Co prawda w ostatnich latach tryumf święci pedofilia, jednak prawda jest taka, że zdecydowana część księży ma normalne związki - problem w tym, ze na boku. Co więcej odsunięcie kobiet sprawiło, ze w kościele tryumfy święci pederastia, czyli "zachwyt" męskimi wdziękami (wg statystyk księży przebija tylko armia i więźniowie). W dodatku u tych którzy przestrzegają celibatu skumulowany testosteron odbija zachowaniami agresywnymi miast erotycznymi co też z punktu widzenia posługi nie jest właściwe.
JP
~Jarosław Piechota
9 stycznia 2022, 08:20
W artykule trudno znaleźć odniesienia do Boga i do woli Bożej. Autorka podaje recepty wg ludzkiego i światowego myślenia.
SM
Sylwester Mrozik
10 stycznia 2022, 10:29
Może to i lepiej. Skoro to Bóg powołuje, można by się zastanowić czemu ostatnio mniej powołuje, kryzys ogarnął też Boga ? Być może odpowie Pan że Bóg powołuje tak samo jak kiedyś, tylko ludzie nie odpowiadają na wezwanie. Z tym kryzysem u Boga spotkałem się wśród opinii ateistów, oczywiście w prześmiewczym tonie. Jednak jeśli trzymać się twardych faktów, nie jest Pan w stanie powiedzieć ilu Bóg powołał ale nie odpowiedzieli. Nie ma takich danych. Są tylko dane o tych co odpowiedzieli. Być może dlatego nie ma odniesień do Boga.
MK
~Małgosia Kania
9 stycznia 2022, 08:07
P.S. Osobiście wątpię, czy 23-latek będzie znacząco dojrzalszy od 19-latka. No i to: dopóki w kościele jest celibat. Czy ktoś chce z Kościoła zrobić coś zupełnie innego, ale nadal nazywać Kościołem?
ŁM
~Łukasz Morawski
10 stycznia 2022, 07:07
Myślę że to realne podejście do tematu, kilka lat i celibat zniknie, tak jak i kiedyś się pojawil
MK
~Małgosia Kania
9 stycznia 2022, 07:52
A dlaczego dawniej, z tych niezreformowanych seminariów wychodziło tyłu dobrych i wytrwałych księży? Bo ludzkość żyła żywą, realną przekładająca się na życie wiarą. Bo kierowano się wartościami, wytrwałością, odpowiedzialnością, honorem a dziś.... niektórzy trwają w swoich wyborach (małżeństwo, kapłaństwo, itp) tylko dopóki jest fajnie, jest ,,chemia,,. Jak euforia opada, a zaczyna się pełna wyzwań codzienność (bo inna raczej nie będzie), wycofują się od razu... Można próbować reformować seminaria, ale to nic nie da jeśli nie zreformujemy ludzkości. Tak, świeckiej też, bo z niej pochodzą przyszli klerycy.
JJ
~Jacek Jacek
9 stycznia 2022, 04:06
Pani Marto, czytając artykuł z perspektywy byłego kleryka który spędził z seminarium kilka lat, miałem odczucie ,że nie wie pani o czym w ogóle pisze. 1. Zakochanie. Jest to tłumaczone w seminarium że takie rzeczy będą się zdarzać i jest to czymś naturalnym ponieważ jesteśmy mężczyznami. Dlatego jest to tłumaczone w seminarium że nie problem jest się zakochać tylko jak sobie z tym poradzić i co z tym zrobić. 2. Homilie Od 1 roku uczyliśmy się głosić, pisać własne teksty. Więc nie wiem kto odpowiedział pani te brednie o 1 kazaniu i nie sprawdzaniu przez ludzi wykształconych. 3. Przygotowanie do życia w celibacie. Tutaj znowu rzeczy wyssane z palca. Nie rozpisując się za dużo- będąc po formacji seminaryjnej lecz nie zostaniu księdzem a mężem i Ojcem, seminarium pomogło mi zrozumieć rolę seksualności w małżeństwie z perspektywy cielesnej jak i duchowej. Podsumowując, proszę następnym razem bardziej zaznajomić się z zagadnieniem
TS
~Tomasz Sosnowski
9 stycznia 2022, 17:01
To chyba słabo was uczyli układać kazania bo większość jest w najlepszym razie nudna i schematyczna. Ile razy można słuchać o bogatych i złych ludziach co się zatracili w konsumizmie i nie zechcieli przyjąć dziecięcia pod swoje łono? Ale często pojawiają się błędy teologiczne, " ciało jest np. więzieniem duszy"...
FD
~F. Dell
10 stycznia 2022, 23:58
"2. Homilie Od 1 roku uczyliśmy się głosić, pisać własne teksty. Więc nie wiem kto odpowiedział pani te brednie o 1 kazaniu i nie sprawdzaniu przez ludzi wykształconych". Autorka napisała: "Ile kazań i homilii wygłaszają klerycy podczas sześciu lat w seminarium? Kościelna legenda głosi, że jedno…" Powtórzę: "Kościelna legenda głosi". Próbowałem znaleźć w tekście stwierdzenie, że kazania pisane przez kleryków "nie są sprawdzane przez ludzi wykształconych". Nie udało mi się. Zechciałby Pan wskazać gdzie Pan to przeczytał?
ID
Iv Dul
11 stycznia 2022, 20:47
Może i klerycy piszą własne teksty, ale pamiętam, jak w kleryckim piśmie jednego z seminariów były teksty przez kleryków (także takich z II roku) podpisane, ale nie ich autorstwa. Kopiowali i wklejali te plagiaty bez cienia wstydu (a przecież od razu było widać, że te teksty były napisane przez ludzi światłych i mądrych, a nie tych chłopców, których osobiście znałam). Co więcej, nie widzieli w tym nic złego.
AK
~Adam Kuźniewski
9 stycznia 2022, 00:18
Nie przyjmujcie 19-lastków na Politechnikę, poczekajcie aż trochę dorosną. Dlaczego zdaniem autorki jeden 19- latek może mieć pasję w dziedzinie np informatyki i może poświęcić cały swój czas na ciężkie studia a potem kolejne lata na realizowanie swego powołania natomiast inny, który może od lat służył do Mszy, był lektorem w swej parafii, nie może czuć powołania do stanu zakonnego ?
KK
~Kinga K.
10 stycznia 2022, 22:47
Bo z pracy informatyka może zrezygnować po 10 latach, z kapłaństwa nie bardzo. Choć oczywiście jak będzie chciał.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
8 stycznia 2022, 22:58
Seminaria to wymysł XVII wieku i należy z nimi raz na zawsze skończyć. Formacja powinna być oddzielona od święceń - formować mogą różne ośrodki jak bractwa, męskie i żeńskie zgromadzenia formacyjne, instytuty formacyjne. Ukończona formacja może być podstawą prośby o świecenia do biskupa miejsca, ale nie jest wiążąca dla biskupa. Biskup może udzielić święceń temu, kogo uzna za godnego święceń. Kleryk też nie jest związany- może prosić o świecenia biskupa na końcu świata zgodnie ze swoim powołaniem. Wiążę to ich bardziej w odpowiedzialności niż w sytuacji urzędowego regulowania święceń przez seminaria. Podstawą każdego powołania jest śmierć sobie- jeśli nie obumrze egoizm, miłość własna o kapłaństwie nie ma mowy. I skończyć z mitem zakochanych księży, nie oni są problemem celibatu: nie zakochani, a miłujący, bo oni wybierając celibat muszą całkowicie umrzeć sobie. Dla niektórych mężczyzn nie jest to do przejścia, więc o kapłaństwie nie ma mowy w ich przypadku.
AM
~Alicja M.M.
10 stycznia 2022, 21:51
Obawiam się, że ze względu na specyfikę instytucjonalnego wymiaru Kościoła to, o czym Pani pisze, jest całkiem nierealne (mam na myśli powszechną cześć dla biurokracji, a zatem i dla przyporządkowania terytorialnego, no i też swoiste poczucie „własności” w stosunku do ludzi). Ale w sensie duchowym, ten dawny model, o którym Pani pisze, wydaje mi się o wiele lepszy. Odpada wtedy też traktowanie seminarium jako „pierwszego kroku na drodze kariery”, wypracowywania sobie „odpowiedniej” pozycji i posady w przyszłości.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
11 stycznia 2022, 07:18
Instytucjonalny wymiar Kościoła kończy się z powodu demografii (biskupi coraz starsi, a wśród młodszych jest tendencja do odrzucania urzędu). Trendy są już jasno wyznaczone w Watykanie - decentralizacja i kierunek w stronę małych wspólnot. Jeśli dojdzie do tego problem z "nowymi wierzącymi" - w Europie przybywa katolików jedynie w środowiskach imigranckich (jasno wyrażony przez Papieża postulat otwarcia na migrantów jest jedynie pokłosiem problemu), to mamy skręt w stronę "Kościoła w drodze". Potrzeba będzie "wędrownych" ewangelizatorów, a ich nie wychowają obecne seminaria. Zawsze trzeba przywoływać casus Cluny w takich przypadkach jak dziś mamy
KK
~kosopiec kosopiec
13 stycznia 2022, 17:42
brawo
TJ
~Tylko Ja
8 stycznia 2022, 17:43
Wiele cennych uwag, ale nie zgadzam się z nazywaniem dziewiętnastolatków dziećmi! Są dorośli tak zakłamani, że nie dojrzeją do poważnych decyzji. Jeśli ktoś żyje w szczerości przed sobą to po maturze może zacząć dorosłe życie. Czy to rodzina, praca, studia, seminarium. Czy poniżamy adepta medycyny, bo ma 19 lat? Kleryk ma cale studia na naukę życia, takiego jakie wybrał. Bycie księdzem to też życie. Gdyby przełożyć Pani radę na zakochanych, to czy trzeba przed narzeczeństwem porzucić ukochanego, żeby próbować świata i dopiero wrócić, czy po prostu rośnie się w tej relacji? Ten podpunkt zamieniłabym na brak obsługi kleryków. Niech sami uczą się na zmianę gotowania, prania, ekonomii, apostolstwa. Traktujmy dorosłych jak dorosłych, a będzie w nich wola do dojrzewania.
JS
~Jakub Szymczyk
9 stycznia 2022, 16:37
Dożywotni celibat to decyzja innego kalibru niż wybór kierunku studiów.
ŁM
~Łukasz Morawski
10 stycznia 2022, 07:09
Tak ale o dożywotnim celibacie nie decyduje się na 1 roku
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
11 stycznia 2022, 07:39
O celibacie zazwyczaj decyduje się w dzieciństwie, najpóźniej w okresie dorastania. Widać to wśród współczesnych nastolatków: jeśli pochodzisz z rozbitej rodziny, wyrastasz w patchworkowym środowisku, widzisz, jak z ojca nagle robi się "coming out", a z matki "kobieta Prado" to prawdopodobieństwo, że zostaniesz celibatariuszem jest wysokie. Może nie trafisz do seminarium, ale też o założeniu rodziny można zapomnieć. Nie ma podglebia. No chyba, że będziemy ćwiczyć "monogamię seryjną". W "strzelankach" młodzież jest podobno bardzo dobra. Warto czytać ekspertyzy specjalistów od pornografii: jeśli co trzeci nastolatek z niej korzysta, to o jakiej przyszłości rodziny możemy mówić. Celibatariuszów z roku na rok będzie przybywać i trzeba będzie jakoś na te "pulsary" duszpastersko zareagować. Z celibatu Kościół będzie mógł zrezygnować, gdy wokół będą sami celibatariusze.
AM
~Alicja M.M.
13 stycznia 2022, 12:23
Ale ja bym tego nie nazywała celibatem. Celibat to wybór, dla Królestwa Niebieskiego. A to, o czym Pani pisze (z samą diagnozą się zgadzam) to smutna niezdolność do małżeństwa.
KJ
~Katarzyna Jarkiewicz
20 stycznia 2022, 14:59
Jeśli ktoś jest niezdolny do małżeństwa, nie jest zdolny do celibatu według Kościoła. Żeby zostać kapłanem trzeba ZREZYGNOWAĆ z małżeństwa. Jeśli ktoś jest niezdolny do małżeństwa, to tym bardziej jest niezdolny do celibatu. Z czego ma rezygnować, jak do małżeństwa jest niezdolny? Przypominam: kapłaństwo jest szóstym sakramentem, a małżeństwo siódmym.
IG
Iga Gombrowicz
8 stycznia 2022, 17:23
Tak gwoli ścisłości, gwizdanie na piętnastoletnie dziewczynki uważam za zachowanie całkowicie nieakceptowalne. Naprawdę, to nic śmiesznego. Tak jak nic śmiesznego nie ma w niby niewinnych zaczepkach dorosłych mężczyzn skierowanych w stronę nastoletnich dziewczyn, np. na przystankach autobusowych.
FD
~F. Dell
9 stycznia 2022, 02:19
"(...) rumienią się jak piętnastolatka, na którą zagwizdał budowlaniec". Z tego zdania nie wynika, że Autorka akceptuje gwizdanie na nastoletnie panny, nieprawdaż? To zdanie mówi o tym, że inaczej reagujemy kiedy mamy mało doświadczenia, a inaczej kiedy mamy go więcej, prawda? Tak jak nastoletnie dziewczynki nie są jeszcze przygotowane na pewne sytuacje, tak i księża tuż po seminarium nie na wszystko co ich może spotkać są gotowi.
KK
~kosopiec kosopiec
8 stycznia 2022, 16:56
Naiwność, naiwność, naiwność.... i po raz setny naiwność (należało by odebrać Pani prawo publicznego zajmowania głosu w tych sprawach, bo jakoby chciała by Pani ożywić trupa i legitymizuje trwanie w bagnie - kąpiel w błocie nie oczyszcza). Po pierwsze autorka nadal posługuje się wytartym sloganem "powołanie" nie bacząc na to jak te "powołania" jawią się w realnym świecie kościoła, a po drugie seminaria należy zlikwidować i zastąpić je nowymi formami ( może teminowaniem u mistrza, może na wzór niektórych zakonów - temat do ....głębokiej analizy.
BP
Barbara Pasławska
8 stycznia 2022, 16:54
Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego i naładowanego trafnymi spostrzeżeniami! Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
KT
~Katarzyna Toton
8 stycznia 2022, 13:25
Super artykuł, bardzo dużo cennych spostrzeżeń...
JW
~Jan War
8 stycznia 2022, 13:24
Powiem więcej, kwestia wieku po maturze to nie problem ale długość formacji i w tym praktyka przynajmniej roczna.
RG
~Rafał Grzymski
8 stycznia 2022, 16:37
Co praktykują od dawna jezuici i święcą najczęściej około trzydziestki. Reguły na sukces nie ma, ale próbować warto...
JW
~Jan War
8 stycznia 2022, 13:21
Dobrze napisane
TB
~Tomasz Berger
8 stycznia 2022, 12:51
Myślę że zamiast mitologizować seminarium i widzieć w nim nieżyciowe opresyjne dla kleryka miejsce - należałoby zastanowić się czy nie traktujemy kleryków protekcjonalnie i czy mamy podobne jak wobec nich wymagania, choćby wobec naszych własnych dzieci, które studiują. Czy twój studiujący syn ma dojrzałe, uporządkowane podejście do kobiet? Czy twoja córka, która studiuje, jest odpowiedzialna, oszczędna i pracowita? Czy tak wychowałam swoje dziecko że ono teraz studiując innych szanuje, nie jest aroganckie, zadufane w sobie, konsumpcyjne etc
JS
~Jan Sowa
8 stycznia 2022, 10:42
Czcigodna Pani! Wydaje się, że usiłuje Pani reanimować trupa, któremu jest co istotniejsze, wygodnie być trupem i w trupiźmie trwać. Mógłbym założyć się - dobry single malt przeciw coli, że żaden biskup nie weźmie sobie Pani słów do serca. Po cóż zmieniać, jak korpo się kręci, owieczki wciąż biją brawo po kazaniach o zagrożeniu gender i tęczową zarazą, systemowe przenoszenie z parafii do parafii ludzi, którzy powinni byli siedzieć jakoś pod dywan udało się zamieść, dymisji nie było i nie będzie, a "kary" to bardziej policzek dla ofiar niż sprawiedliwość, a że młodzież odchodzi? Toż starość zabezpieczona jest licznymi nieruchomościami, a zapewne niejeden raz jeszcze lokalni politycy podrzucą gruncik za 1%. Proszę się nie zamartwiać o Kościół hierarchiczny, bo on na pewno nie martwi się Pani przemyśleniami.
TJ
~Też Jan
8 stycznia 2022, 15:59
No cóż. Ja Panu Janowi tylko mogę współczuć...
Janusz Podkamienny
10 stycznia 2022, 20:56
Współczucie to ubolewanie okazywane nieszczęśliwemu, a tu wymieniamy poglądy, z którymi się zgadzamy lub nie, ja widzę trafność tez w w treści artykułu, jak i nagiej prawdy którą opisuje pan Sowa, tu nie czas smarowania maścią , może jeszcze ratunek w radykalnej operacji wycięcia władzy z przeszczepem wiary ewangelicznej. Czas pokaże czy należy współczuć krytykom. czy współczującym.
FD
~F. Dell
11 stycznia 2022, 13:35
"(...) a zapewne niejeden raz jeszcze lokalni politycy podrzucą gruncik za 1%". Bez wskazania konkretnych przykładów i dowodów, to co Pan napisał, to zwykłe pomówienie. Pomówienie to przestępstwo.
FD
~F. Dell
11 stycznia 2022, 13:42
I jeszcze jedno, jeśli chodzi o to pomówienie ( "a zapewne niejeden raz jeszcze lokalni politycy podrzucą gruncik za 1%"). Użył Pan jako "nika" nazwiska braci, z których jeden z jest księdzem, a drugi politykiem. Nazwisko to kojarzy się także z podsłuchiwaniem rozmów w restauracji. Czy to celowy zabieg?