Jeśli chcesz znaleźć Kościół, nie wypatruj wielkiego statku
Jest taki Kościół, którego niemal zupełnie nie widać w mediach, bo wiadomości z niego są za dobre, a zasięgi – za małe. Jest taki Kościół, który przygarnia, inspiruje, działa, zaprasza, spotyka i obdarowuje – ale te wszystkie działania dzieją się cicho, bez rozgłosu, dla małej grupy, nie dla całej Polski.
To Kościół oddolny. Kościół, który stawia na jedno modne słowo: relacje, i na kilka niemodnych: poświęcenie, wierność, przyjaźń, altruizm, pokorę. Tutaj działa się po cichu, a dobro promieniuje na najbliższą okolicę.
Łatwo zapomnieć, że ten Kościół istnieje. Łatwo myśleć o Kościele jak o monolicie, jak o wielkim okręcie z biskupami na mostku, księżmi na górnym pokładzie i ładowni pełnej owieczek wiezionych do ziemi obiecanej.
A przecież nie jesteśmy wielkim okrętem. Jesteśmy flotyllą łodzi i łódeczek. Są w tej flotylli motorówki i jachty, są kutry i barki, są kajaki i żaglowce. Wszystkie mają wytyczony ten sam port i płyną pod jedną banderą, ale każda z inną atmosferą na pokładzie płynie trochę innym kursem. Tak, niektóre wstecz. Niektóre kolizyjnym. Niektóre przez sztormy. Ale większość nawiguje jak należy i spełnia swoje zadania. Zarzuca sieci tam, gdzie ma zarzucić. Wyławia rozbitków i zabiera w podróż czekających w porcie, a załogi cieszą się podróżą, celem, życiem.
Kościół oddolny. Różnorodny, utalentowany, hojny, szukający Boga i znajdujący Go. Nie szukający rozgłosu. Nie głoszący wielkiej teologii w teorii, ale uprawiający ją w praktyce: w miłosierdziu, w relacji ze Stwórcą, we wspólnocie, w drobiazgach codzienności.
Pracując w Deonie, spotykam taki Kościół co chwilę. Bo takim Kościołem jest bardzo rodzinne wydawnictwo Wołek i Osiołek, które założyli rodzice siódemki dzieci, by obdarować świat piękną historią Bożego Narodzenia. To jedna historia, która pomaga duchowo przeżyć Święta, i kilka tysięcy osób nią poruszonych i przemienionych. Takim Kościołem są duszpasterze młodzieży z pięciu śląskich diecezji, którzy od kilku lat wspólnie tworzą letni, tygodniowy Festiwal Życia, a wokół niego – środowisko ludzi żyjących tak, że pociągają innych do Boga, do relacji, do dobra. Takim Kościołem jest RTCK, małe wydawnictwo z Nowego Sącza, które swoje działanie buduje na bożym prowadzeniu, zdejmując z katolickiego biznesu odium obciachu i niskiej jakości i skutecznie zapraszając innych do robienia tego, co kochają, co jest ich talentem, co przygotował dla nich Stwórca. Takim Kościołem jest część rzeszowskiego KSM-u, tworząca dom, w którym starsi mogą przebywać w ciągu dnia pod opieką młodszych, a jedni i drudzy czują się tym obdarowani. Takim Kościołem jest jedna z radomskich parafii, w której świeżo upieczony proboszcz z sercem buduje z parafian dobrą, mocną wspólnotę. Takim Kościołem jest Katolicki Networking – sieciowa inicjatywa gromadząca wierzących przedsiębiorców, pracowników i freelancerów, by mogli się wzajemnie wspierać i współpracować z ludźmi o tych samych wartościach.
Małe, lokalne inicjatywy, małe łódki z dobrze wyznaczonym kursem, zabierające na pokład czekających w porcie i z utęsknieniem wypatrujących przygody życia. Kościół oddolny, w którym wszystko jest ukryte w relacjach, najpierw tej kluczowej, później wszystkich innych, ważnych i dobrych, czasem trudnych, czasem dodających wiatru w żagle. Małe wspólnoty, które dużo dają światu, małe sojusze, ciche przymierza, które zawierają między sobą kapitanowie tych kutrów, łódek i motorówek. Małe działania, podejmowane z miłości, potrzeby serca, chęci przeżycia przygody życia.
Jeśli chcesz znaleźć Kościół – nie wypatruj wielkiego statku. Rozglądaj się za flotyllą łodzi i łódeczek.
Skomentuj artykuł