Po co Bogu sprawiedliwość?

Grzegorz Kramer SJ

Powstrzymywanie zła, próba niwelowania jego skutków poprzez wydawanie wyroków wcale nie jest sprawiedliwością. Jest, co najwyżej, próbą wyrównywania rachunków.

Dyskusja o napięciu między Bożym miłosierdziem a Jego sprawiedliwością jest obecna w Kościele od samego początku. Patrząc na historię świata, ludzie wierzący - w zależności od kontekstu historycznego raz podkreślali jedną lub drugą cechę Boga. Często tę, która w obecnej sytuacji pomagała im poradzić sobie z sytuacją, w której obecnie się znaleźli. Łatwo wyciągnąć sprawiedliwość Boga wtedy, kiedy trzeba poradzić sobie z przeciwnikami. Jeszcze łatwiej mówić o Bożym Miłosierdziu, kiedy patrzymy na swoje słabości. W ten sposób Bóg staje się jeszcze jednym argumentem ‘za’ lub ‘przeciw’ człowiekowi. Co gorsza, wychodząc z takiego myślenia, można dojść do wniosku, że te dwie cechy Boga są ze sobą sprzeczne.
Franciszek ogłaszając Rok Miłosierdzia, a teraz systematycznie głosząc katechezy na temat miłosierdzia pokazuje, przypomina, że Kościół w swoim nauczaniu nie przeciwstawia tych dwóch cech. W Bogu nie ma żadnej sprzeczności.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy na Boga przykładamy nasze - ludzkie miary. Z jednej strony to zabieg usprawiedliwiony, bo tak naprawdę nie mamy innych. Jesteśmy ludźmi, a to nie jest wada, a to determinuje nas do ludzkiego myślenia. Jednak nie możemy nigdy zapominać, że kiedy mówimy o Bogu i używamy ludzkiego języka, to ten język jest bardzo ograniczony.
W naszym ludzkim świecie potrzebujemy sprawiedliwości rozumianej jako postawy dążącej do wyrównywania krzywd, karania za przestępstwa, odwoływania się do ludzkich sądów. Jednak trzeba mieć świadomość, o tym mówi Franciszek, że takie działanie nie pokonuje zła w świecie. Wymierzenie wyroku opartego na ludzkim prawie i sprawiedliwości sprawia tylko to, że powstrzymujemy zło. Powstrzymywanie zła, próba niwelowania jego skutków poprzez wydawanie wyroków wcale nie jest sprawiedliwością. Jest, co najwyżej, próbą wyrównywania rachunków.
Franciszek przypomina po raz kolejny bardzo podstawową sprawę. Dla chrześcijanina, ale także dla każdego człowieka otwartego na chrześcijański model myślenia i działania, sposobem działania ma być Ewangelia. Pomijając to, w jaki sposób działa Jezus, trzeba się ciągle wracać do Kazania na Górze, które jest nazywane "sercem Ewangelii". Ono uczy nas o tym, że jedynym możliwym podejściem do wyrządzanego nam zła - jest czynienie dobra. Tak, to jest wbrew naszym ludzkim, naturalnym zachowaniom. Jednak po to idziemy za Panem Jezusem byśmy od Niego uczyli się, że "miłosierdzie Boga urzeczywistnia prawdziwą sprawiedliwość". Człowiek, który odpowiada dobrem na zło nie tylko jest miłosierny wobec drugiego, ale jest także sprawiedliwy, bo w ten sposób daje szansę swojemu przeciwnikowi na doświadczenie miłosierdzia samego Boga. A to właśnie powinno byś motywem naszego działania - spotkanie grzesznika z Bogiem.
Proszę nie traktujcie tego tekstu jako kolejnego wymądrzania się, jako tekstu napisanego przy "zielonym stoliku". Dla mnie także słuchanie tego, co Jezus zawarł w "sercu Ewangelii" jest trudne i ja także, jak większość z nas wolałbym działać opierając się tylko na sprawiedliwości. Nie mogę jednak przemilczeć (w swoim działaniu i tym co głoszę) tego właśnie, że Bóg, kiedy jest sprawiedliwy to jest także miłosierny. I tego, że to zawsze jest inna sprawiedliwość od tej, na którą mnie - człowieka stać.
Zapewne spór, o którym wspomniałem na początku będzie trwał także po Jubileuszowym Roku, jednak po to właśnie dostajemy taki czas, byśmy na modlitwie, przed Bogiem próbowali siebie i nasze naturalne odruchy przekraczać, a nie za wszelką cenę próbowali Boga "wcisnąć" w nasze - ludzkie, bardzo subiektywnie, nierzadko egoistycznie rozumiane - pojęcia.
Grzegorz Kramer SJ - duszpasterz powołań Prowincji Polski Południowej TJ, współtwórca projektu Banita, prowadzi autorskiego bloga.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co Bogu sprawiedliwość?
Komentarze (39)
O
Oriana
8 lutego 2016, 23:21
Myślę, że trzeba po prostu zaufać Bogu i wówczas nie trzeba się już bać, bo przecież nie można się bać Miłości - takiej jaką jest Bóg.  Ludzie nigdy nie są w stanie wyznaczyć prawdziwej sprawiedliwości, dlatego powinni starać się powstrzymywać od osądzania innych. Oczywiście mamy system prawny i jest on potrzebny, ale został stworzony przez ludzi i nie jest doskonały. Tak myślę, ale przecież nigdy nie zdołam wszystkiego zrozumieć, pozostaje mi więc ufać. 
9 lutego 2016, 07:47
Mnie ostatnio zatrzymała policja w ramach akcji "Trzeźwy poranek", musiałam dmuchać w specjalne urządzenie, potem pan policjant zauważył że przepaliła się jedna z przednich żarówek na co odpowiedziałam, że właśnie jadę do serwisu wymienić co zostało skwitowane usmiechem raczej powątpiewającym. Akurat teraz jedzie pani wymienić żarówkę, hmm...Na szczęście dostałam tylko pouczenie słowne , obyło się bez mandatu, a żarówke jeszcze tego samego dnai wymieniłam. Ale nie jest wykluczone, że tamtego poranka zatrzymano paru nietrzeźwych kierowców i wlepiono im mandaty i uważam , że bardzo słusznie.Wypadków drogowych jest całe mnóstwo, na przejściu dla pieszych potrącani są ludzie przez samochody jadące z ogromną prędkością. Uważasz, że ludzie bładzą karząc takich drogowych przestępców punktami karnymi, manadatami czy zabraniem prawa jazdy? Jak inaczej karać takch matołów, którzy pijani pozbawiają życia idących chodnikiem czy oznakowanym miejscem ludzi? Trudno ci to wszystko zrozumieć, naprawdę?
Jack French
9 lutego 2016, 21:31
Czy ja dobrze zrozumiałem, że pani okłamała policjanta?
8 lutego 2016, 11:39
Czy wszystko w porządku z zamieszczaniem komentarzy na deonie? Nie wszędzie udaje się je opublikować Udało się, a więc napiszę tutaj tak bardzo ogólnie w nawiazaniu do innego artykułu. Człowiek doznaje krzywdy od bliskiej osoby, która chce mieć kontrolę nad jego życiem będąc przekonaną że to przejaw wielkiej miłości, tak naprawdę  daje to tej osobie poczucie bezpieczeństwa, wypełnia brak czegoś a w dalszej perspektywie uniemożliwia zrodzenie się prawdziwej miłości i zdrowych relacji. Pojawia się choroba, właściwie to osoba pokrzywdzona powinna odwrócić się na pięcie i powiedzieć teraz martw się sam/sama nie obchodzi mnie to, zbyt dużo doznałem/am od ciebie przykrości. A jednak tak nie jest. Człowiek zapomina o doznanej krzywdzie, nie rozlicza, nie wypomina a niesie mimo wszystko pomoc.
Andrzej Ak
8 lutego 2016, 15:20
Amelio, podaj linka do tamtego artykułu.
8 lutego 2016, 11:02
Czy sprawiedliwy człowiek - domaga się kary? Czy miłosierny człowiek  - domaga się braku kary? Czy miłosierny Bóg może karać człowieka? Czy brak kary oznacza miłość? Czy odpowiedź karą na zło jest zaprzeczeniem miłości, czy też może być jej wyrazem? Czy kara jest złem? Czy umieszczenie zabójcy w więzieniu jest wyrówniem rachunków, czy obroną innych ludzi przez działaniami zabójcy?
8 lutego 2016, 11:54
Zabójca moze iść do wiezienia a z drugeij strony rodzina zamordowanej osoby może zabójcy wybaczyć.
8 lutego 2016, 12:13
Może? Znaczy tylko jak chce? Czy też zabójcy powinien iść do więzienia a rodzina zabójcy może zabójcy wybaczyć?
8 lutego 2016, 12:22
T7HRR jesteś idealnym materiałem na śledczego;) "Może" w sensie z jednej strony przestępstwo z drugiej wybaczenie, tu nie ma kalkulacji. Zabójca idzie do wiezięnia, być może w momencie ogłoszenia wyroku  jak to się mówi to czy zostanie mu wybaczone wisi mu i powiewa nieładnie mówiąc. Fakt wybaczenia nie ma dla niego znaczenia. Prawdziwe uzdrowienie dla niego porzychodzi kiedy zaczyna być to dla niego ważne aby mu wybaczono, i kiedy spotyka się z wybaczeniem pozbywa się ogromnego cięzaru. I teraz gdyby powiedziano mu, że jest wolny, darowuje mu się resztę kary, co z tym zrobi, to jest ciekawe pytanie.
8 lutego 2016, 12:39
To nie śledczy. To tylko taki sposób dyskutowania, w którym zanim odniesiesz się do tego co mówi ktoś inny starasz się zrozumieć co miał na myśli. Czyli z punktu widzenia zabójcy, histora wygląda tak: - skazanie - odbywanie kary - przemiana - przyjęcie przebaczenia - darownie kary - nowe życie?
8 lutego 2016, 16:18
Starasz się odnieść do tego co ktoś inny powiedział? A ja uważam, co wnoszę z wielu wymian zdań z tobą że w ogóle nie słuchasz rozmówcy, obym się jednak myliła. Wracając do tematu ile ludzi tyle różnych wersji zdarzeń, nie ma reguły. Rodzina może wręcz mieć ochotę samodzielnie dobrać się winowajcy do skóry, stłuc go na kwaśne jabłko delikatnie mówiąc zanim sąd wyda wyrok. Tymczasem winowajca doznaje czegoś w rodzaju olśnienia, uświadamia sobie co zrobił, błaga o wybaczenie., pojawia się u niego skrucha. Wyrok nawet jeszcze nie zapadł a on jak w przyśpeiszonym filmie widzi całe swoje życie, jakie było, że to czego teraz dokonał to konsekwencja wcześniejszych błędów, potknięć, gdyby tylko  mógł cofnąłby czas. Wreszcie którejś nocy samotnie spędzonej w celi sam nie bardzo wierząc w to co mówi woła: Boże wybacz mi!. I długo płacze, a łzy są jak orzeźwiający prysznic. W dniu ogłoszenia wyroku kiedy zostaje skazany na 25 lat pozbawienia wolności powieka mu nawet drgnie, dobrze wie że sądy są sprawiedliwe jednak dla niego ta cała historia to szansa na nowe życie jakiego wcześniej nie znał, szkoda że za taką cenę. W więzieniu angażuje się w więzienny wolontariat, to jedyne co w tej chwili może zrobić dla innych, wie że rodzina nadal mu nie wybaczyła, oni nie wiedzą że on bardzo żałuje tego co zrobił. I co ty na taką wersję wydarzeń? Może dopiszesz zakończenie?
8 lutego 2016, 17:33
Odnośnie tego co napisałam , czy dla osoby która dopuściła się złego czynu względem kogoś ma znaczenie aby ta osoba wybaczyła zły czyn swojemu winowajcy? Jeżeli człowiek ma świadomość że zrobił źle, jeżeli odczuwa skruchę, czyn którego się dopuścił jest początkiem jego uzdrowienia, żal ze wyrządziło się zło otwiera człowieka na coś nowego, to jest jak oczyszczenie. I dzieje się to bez względu na to, czy poszkodowany badź osoby mu bliskie wybaczyły winowajcy. Natomiast nie ma niczego dziwnego w tym, że może on pragnąć dobra dla tych , którzy wybaczyc nie potrafią, i jeśli to nastąpi, jeśli i oni wybaczą  będzie się zwyczajnie cieszył, bo on już wie ze to jest jak zrzucenie ciężaru. Przy okazji winowajca dochodzi do takiego moemntu w swoim życiu, gdzie odnajduje sytuacje kiedy został skrzywdzony też przez kogoś, sytuacja nigdy nie została wyjaśniona  ani uzdrowiona, jego dalsze czyny są w prostej linii wynikiem tych dawnych zdarzeń.
9 lutego 2016, 00:44
jednym z warunkow dobrej spowiedzi jest pogodzenie sie i poproszenie o wybaczenie wobec kogo sie zawinilo .... mnie jesli w ogole to co najwyzej bardzo rzadko do swoich pogladow przekonuja osoby ktore wypowiadajac sie nie uzywaja chocby jednego z tych trzech podstawowych slow - wytrychow : - dziekuje - przepraszam - prosze i to nie jest jak by sie moglo komus wydawac tylko zwykla kindersztuba bo to cos znacznie znacznie wiecej  :-)
9 lutego 2016, 07:33
Jednym slowem idziesz na łatwizę, skoro do swoich poglądów przekonują cie tylko ci, co mówią  dziękuję, przepraszam, proszę. Lubisz tych co ciebie lubią, są dla ciebie dobrzy, uprzejm, wdzieczni za wszystko? A u Boga też tak jest? Czy Bóg lubi tylko tych co mówią dziękuję, przepraszam, proszę?
9 lutego 2016, 22:35
chyba zle mnie zrozumialas Amelio mysle ze zbyt pochopnie wnioskujesz z tego co dotad pisalem czy ja mowilem gdziekolwiek o tym kogo lubie i z jakiego powodu czy raczej o tym ze dla mnie poglady osob nieuzywajacych powyzszych slow sa malo wiarygodne ????? jedno z drugim ma raczej niewiele wspolnego ja jestem tylko czlowiekiem a nie Bogiem i oczywiscie jak kazdy czlowiek do jednych czuje wieksza do innych mniejsza sympatie ale na pewno te podzialy nie opieraja sie o to co sama sugerujesz mi w tej rozmowie napisze moze inaczej wg mnie czlowiek poslugujacy sie takimi zwrotami jak powyzsze ma zwyczajnie dystans i to przede wszystkim dystans do siebie samego wie ze nie pozjadal wszystkich rozumow i nie musi wszystkich po kolei po/do/na/uczac      ;-)
10 lutego 2016, 10:22
Powiedziałeś, że ciebie: "rzadko do swoich poglądów przekonują osoby, które wypowiadając się nie używają choćby jednego z tych trzech podstawowych słów-wytrychów: dziękuję, przepraszam, proszę". Dalej piszesz: " człowiek posługujący się takimi zwrotami jak powyższe ma zwyczajnie dystans i to przede wszystkim dystans do siebie samego". Jednym słowem nie przekonują cię do swoich poglądów osoby bez dystansu do siebie samego, nie wiem jak jedno z drugiego wypływa tz. co ma wspólnego uzywanie tych słów z dystansem do siebie samego. A czy sam posiadasz dystans do siebie samego, skoro masz uprzedzenia do osób bez dystansu?
11 lutego 2016, 00:21
wydaje mi sie iz swoja wypowiedzia probujesz wymieszac tu rozne pojecia a te nasza rozmowe (a dokladniej moje poglady) naznaczac czyms na ksztalt sofizmatu pisalem przeciez tu o swoim - subiektywnym odczuciu (ja w dalszym ciagu nie uchylam sie od niego bo tam nie ma bledu logicznego) jesli sie z tymi pogladami nie zgadzasz to prosze napisz dlaczego myslisz inaczej czy np. dla ciebie jest waznym uzywac takiej skladni, czy to zupelnie bez znaczenia ????? rozmawiajac ze soba jednoczesnie poznajemy sie wzajemnie w tym takze swoje sciezki i meandry myslenia   ;-)
8 lutego 2016, 10:15
Ode mnie 3 za ten tekst o. Grzegorzu z jednego powodu: po raz kolejny schodzimy do tematu naparzanki Miłosierdzie vs. Sprawiedliwość. Śledzę artykuły na deonie od dość sporego czasu i mam wrażenie, że tkwimy dalej w tych sporach (zarówno autorzy jak i komentujący) w jendym miejscu. Ruszmy w końcu coś do przodu! Być może nie miałbym pretensji, gdyby nie rekolekcje wielkopostne jakie ojciec wygłosił jakieś 2-3 lata temu w Gliwicach. Sam sobie ojciec postawił wtedy poprzeczkę znacznie wyżej!
Grzegorz Kramer SJ
8 lutego 2016, 10:37
Dla mnie osobiście ten tekst nie jest naparzanką jest komentarzem do tego, co czytam u Papieża. Rozmawianie o tym - według mnie - jest ciągle potrzebne. Widzę to bardzo po kierownictwie duchowym i spowiedziach. Ludzie ciągle boją się Boga, a ten strach ma swoje źródło nie tylko w tym, co podpowiadam nam zły, ale także w nauczaniu. 
8 lutego 2016, 10:53
Nie twierdzę, że tekst ojca jest naparzanką, ale to zjawisko tutaj występuje jak się zaczyna poruszać temat "miłosierdzie" i "sprawiedliwość". Mam wrażenie, że te teksty ojca są skierowane przeciwko tym, którzy uznają tylko Bożą sprawidliwość (nie twierdzę wcale, że mają racje), a nie jako wsparcie dla tych, którzy się Boga boją.  Być może się mylę, ale taki mam ich odbiór. Ps. Motyw z Królem Lwem był dla mnie jak powiew świerzego, oświecającego wiatru. Tutaj trochę trąci już dla mnie starymi skarpetami. Mimo wszystko pozdrawiam serdecznie!
8 lutego 2016, 13:18
...gdyby się Boga nie bali (nawet w złym tego słowa rozumieniu) to by Cię ojczulku w konfesjonale nie odwiedzili. P.S. Coś ojcu ciąży w nauczaniu katolickim o sprawiedliwości i miłosierdziu?
9 lutego 2016, 10:10
No ale chyba się zgodzimy, że jak jedynym powodem chodzenia przez ileś tam lat do spowiedzi jest tylko strach, to trochę mało? Operowanie wyłącznie strachem jako motywacją do działania, to stara śpiewka złego, a nie Boga. Ps. Tekst o. Grzegorza to jedno, ale wasze chamkowate docinki na każdym kroku zamiast rzetelnej rozmowy, to już odzielna kwestia.
9 lutego 2016, 22:45
Choćby to było i kilkadziesiąt lat fałszywej bojaźni, jeśli prowadzi do źródeł Bożego miłosierdzia jest to właściwa droga.W końcu Bóg skruszy opór ludzkiej duszy.Nie Twoją rzeczą jest oceniać czyjeś motywacje. P.S. Chamstwo?Nie, trudno znaleźć odpowiednio ciężki kaliber by podsumować wypowiedź kapłana katolickiego z której jednoznacznie wynika ,iż uważa się za uprawnionego do kwestionowania nauczania katoliciego 
10 lutego 2016, 14:06
Fałszywa bojaźń jest ok, bo i tak Bóg „skruszy opór”, ale już fałszywe miłosierdzie nie jest takie ok? Nie pojmuję tego rodzaju rozumowania. Fałsz jest zawsze fałszem, bez względu na to czego dotyczy. Czyje motywacje konkretnie oceniłem? Przeczytaj proszę 2 razy co napisałem wyżej o motywacji i strachu, bo chyba się nie rozumiemy. Uznaję, że po „P.S” jest jakiś rodzaj dziwnego usprawiedliwienia, ale o analizę się nie pokuszę, bo nie wiem kompletnie co autor miał na myśli.
Jack French
10 lutego 2016, 23:01
Jakże źle się dzieje, gdy ludzie przestają się kompletnie lękać Boga. A raczej zaczynają go ignorować. A do tego niestety prowadzi ostatnia retoryka ojca. Niestety.
Andrzej Ak
8 lutego 2016, 01:29
Sprawiedliwość wynika z zachowywania Bożego Prawa (znajomości oraz jego akceptacji). Natomiast Miłosierdzie jest Bożą Łaską lub Bożym Darem dla ludzi, którzy na tą łaskę zasługują. Nie zawsze można zasłużyć pracą, bo niektóre są są przydzielane ze względu na naszą postawę, czyli to kim jesteśmy zarówno tam głęboko w sercu jaki i na zewnątrz, czyli tak na dniu codziennym. Czasami warto odbyć podróż do wnętrza siebie, aby dostrzec choć szkic nas samych; jacy naprawdę w danym momencie życia jesteśmy. Warto do tej wędrówki zaprosić również Boga, bo wówczas będzie ona łatwiejsza i owocniejsza. Nie uczmy się zasłaniać Bożej Sprawiedliwości Jego Miłosierdziem, bo są to niejako dwa oddzielne przestrzenie. Zauważmy, że Pismo Święte uczy iż człowiek dostępując nawet Miłosierdzia musi przejść drogę Prawa, czyli Sprawiedliwości w Czyśćcu. Być może byli tacy co ten etap tamtej drogi przebyli w jakimś skrócie (święci za życia). Jednak większość pomimo Miłosierdzia musi doświadczyć również Sprawiedliwości. To powinno nam obrazować, iż sprawiedliwości nie unikniemy nawet, gdy otrzymamy łaskę przebaczenia. Odpokutować zło jakoś trzeba.
P
Piotr ~
9 lutego 2016, 10:38
To prawo Boże to prawo miłości, a Łaska Boża jest dla wszystkich nawet niesprawiedliwych, bo nie przez zasługi nam dana a z miłości. "A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" Mt 5, 44-45
R
rafi
7 lutego 2016, 21:59
Sprawiedliwość... Bóg jest sprawiedliwy stając po stronie ofiar, osób bitych, gwałconych, mordowanych; tych wszystkich, którzy doznają krzywdy, niesprawiedliwości, wszelkiego zła. Bóg nie przymyka oczu na zło. Przeciwieństwem sprawiedliwości nie jest wcale miłosierdzie, ale niesprawiedliwość. Przecież nikt nie chce, by Bóg postępował niesprawiedliwie. Zarówno Boża sprawiedliwość, jak i Boże miłosierdzie są cechami Bożej miłości. Sprawiedliwość wiąże się z sądem, i chyba chcemy by osąd naszych czynów był sprawiedliwy? Drugą rzeczą jest kara, i ona wiąże się z miłosierdziem. Grzechem jest brak miłości. Przykazanie miłości jest jedynym przykazaniem, jakie zostawił nam Jezus. Wszelkim, nawet najmniejszym brakiem miłości łamiemy to przykazanie. Nasza niesprawiedliwość i nasz brak miłosierdzia też są grzechem.
7 lutego 2016, 21:24
Sprawiedliwość Boga to istnienie konsekwencji ludzkich wyborów. Miłosierdzie Boga to możliwość niezaistnienia (czy cofnięcie) konsekwencji.
7 lutego 2016, 19:45
Miłosierdzie ma sens tylko wtedy, gdy istnieje kara, która jest realna. 
Grzegorz Kramer SJ
7 lutego 2016, 20:39
Miłość ma sens sama w sobie. Bóg jest Miłością i Miłosierdziem, nie potrzeba zła by Bóg był dobry. 
Jack French
7 lutego 2016, 21:05
Przecież miłość to również powstrzymywanie zła, nieprawdaż? Co w takim wypadku wypacza większość powyższego tekstu.
7 lutego 2016, 22:29
Po co właściwie Bóg chce wybaczyć ludziom ich grzechy, zastosować do nich miłosierdzie? Czy nie chodzi o to, że gdyby nie miłosierdzie, to poszliby do piekła? A więc piekło istnieje i jest realne. Gdyby piekła nie było, nie byłoby też miłosierdzia. A czymże jest piekło, jesli nie wiecznym potępieniem, karą?
8 lutego 2016, 12:16
1. Czy kara to zło? 2. Co oznacza termin miłosierdzie jeśli nie odnosi się do kary?
MR
Maciej Roszkowski
7 lutego 2016, 16:36
Powstrzymywanie zła, niwelowanie jego skutków, wydawanie wyroków nie jest sprawiedliwością? Nie bardzo to rozumiem. Funkcją udzkiej sprawiedliwości wyrażaną  przez prawo (stanowione przez ludzi ale wywodzące się z Przykazań i Objawienia) mówi o prewencji ogólnej i szczegółowej, bo mamy prawo do ochrony przed złem i odpłacie rozumianej jako dolegliwość kary porównywalnej z winą. Zinstytucjonalizowanymi procedurami miłosierdzia są zawieszenie kary, odstapienie od jej wykonywania w przypadkach szczegółnych. Jak to Ojciec napisał - "nie mamy innych". Czym innym jest tak rozumiana odpłata w imię prawa powszechnego w społeczności, a czym innym osobista zemsta,l czy nienawiść do sprawcy.
7 lutego 2016, 14:46
Dziękuję. : ) Zgadzam się. (Zaraz zastosuję.)
HP
Hanna Piekarczyk
7 lutego 2016, 13:57
„Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. (1J 1, 9) ...bo Boża Sprawiedliwość to Miłosierdzie.
7 lutego 2016, 13:53
Korzenie Europy to kultura grecka, prawo rzymskie i chrześcijaństwo. W przestrzeni społecznej filozofia grecka utrwaliła pojęcie sprawiedliwości jako cnoty do której obywatel winien być wychowywany. Cnotę sprawiedliwości uznano za cnotę najwyższą mającą swe źródło w powszechnej zasadzie,iż człowiek wybiera raczej dobro nie zaś zło. Autor dokonując spłycenia pojęcia sprawiedliwości do zwykłej odpłaty zdradza albo niewiedzę, albo fałszywe demo-liberalne pojęcie sprawiedliwości gdzie każdy tworzy sobie swoją własną sprawiedliwość, albo złą wolę dokonując celowej deprecjacji pojęcia sprawiedliwości. Próba wyniesienia miłosierdzia nad sprawiedliwość w życiu społecznym zwykle kończy się źle.Kto szuka przykładu niech zerknie na rzeczywistość pookrągłostołową w Polsce.Lewica i kato-lewica uparcie forsowała wtedy miłosierdzie dla odchodzącej władzy. Skutki mamy do dnia dzisiejszego.     
MJ
Michał Jotefes
7 lutego 2016, 12:53
bardzo dobry tekst, Wy w przeciwieństwie do ludzi, ktorzy POTĘPIAJĄ obrońców nauczacie miłosierdzia , bo potępienie zawsze jest potępieniem