Pojednanie z Rosjanami
Pojednanie nie jest możliwe bez przebaczenia. Bez zrozumienia, że przebaczenie nie wyklucza pamięci, lecz na niej jest budowane. Że nie jest możliwe przebaczenie bez obustronnego otwarcia na prawdę, bo tylko ona pozwala oczyścić pamięć i uczynić ją wspólną.
Nie uczę się swoich tekstów na pamięć. Są jednak takie, które pamiętam, bo gdy powstawały, uważałem je za ważne, a równocześnie od niejednego z ich odbiorców otrzymywałem cierpkie, a nawet potępiające reakcje.
Wśród komentarzy, które mam zakodowane z pamięci, jest tekst z sierpnia 2009 roku, dotyczący wspólnego oświadczenia przewodniczących Konferencji Episkopatów Polski i Niemiec. Mówiąc sporo o pamięci i przebaczeniu, napisałem słowa, które naraziły mnie na ironiczne uwagi ze strony znajomych i nieznajomych. Brzmiały następująco:
"Kościół katolicki kolejny raz podejmuje się budowania fundamentów pod ważne działania w sferze politycznej. Mam nadzieję, że politycy zrozumieją wagę tego wysiłku i go nie zmarnują. A w głębi duszy modlę się, aby podobne działania stały się jak najszybciej możliwe także w odniesieniu do innych narodów, z którymi mamy wspólną historię, ale przez nadzwyczaj mocne podkreślanie przez każdą ze stron ‘wyjątkowości’ własnego spojrzenia na minione wydarzenia, radykalnie różną pamięć. Myślę, że wypracowana przez Kościół katolicki w Polsce bardzo trudna i wymagająca formuła ‘Przebaczamy i prosimy o przebaczenie’ znajdzie jeszcze niejeden raz zastosowanie."
Nie trzeba było szczególnej przenikliwości, żeby domyślić się, jakie to zastosowanie miałem na myśli. Pisząc zacytowane wyżej zdania spoglądałem na wschód. Na Rosję.
Mało kto wtedy potraktował sugerowaną przeze mnie możliwość poważnie. A jeśli już, to jako perspektywę odległą i liczoną w pokoleniach, a nie w latach.
Tamten tekst i (mówiąc eufemistycznie) skomplikowane nań reakcje, stanęły mi przed oczami, gdy we wtorek (5 czerwca br.) po południu przeczytałem informację Katolickiej Agencji informacyjnej zaczynającą się od słów: "W dniach 16-19 sierpnia odwiedzi Polskę zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP), patriarcha moskiewski i Wszech Rusi Cyryl. Przybywa on na zaproszenie metropolity warszawskiego i całej Polski Sawy i Świętego Soboru Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Będzie to pierwsza w dziejach chrześcijaństwa w naszym kraju wizyta głowy rosyjskiego prawosławia. Jednym z najważniejszych punktów wizyty będzie podpisanie wraz z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp Józefem Michalikiem wspólnego orędzia Kościołów katolickiego w Polsce i prawosławnego w Rosji o pojednaniu między narodami obu krajów".
Niebagatelnym elementem KAI-owskiej wiadomości jest, moim zdaniem, zamieszczona pod koniec uwagą, iż patriarcha Cyryl znacząco zmienił tradycyjną kolejność nawiedzania innych autokefalicznych Kościołów, przyspieszając nawiedzenie naszego kraju niemal o dziesięć miejsc. "Zwierzchnik RKP zrobił tutaj wyjątek ze względu na podpisanie dokumentu o pojednaniu narodów polskiego i rosyjskiego" - wyjaśniła KAI.
Z jednej strony bardzo się cieszę, że to, czego nieśmiało oczekiwałem w komentarzu z roku 2009, tak szybko się dokonało. Z drugiej jednak z niepokojem oczekuję reakcji i komentarzy, z jakimi planowane na sierpień bieżącego roku wydarzenie spotka się w Polsce, w tym wśród polskich katolików.
Zastanawiam się, czy jesteśmy już przygotowani nie tylko mentalnie, ale także duchowo, na tak ważny krok w relacjach między narodami i między wspólnotami wiary.
Pojednanie nie jest możliwe bez przebaczenia. Bez zrozumienia, że przebaczenie nie wyklucza pamięci, lecz na niej jest budowane. Że nie jest możliwe przebaczenie bez obustronnego otwarcia na prawdę, bo tylko ona pozwala oczyścić pamięć i uczynić ją wspólną. Bo tylko opierając się na prawdzie i przebaczeniu można zrezygnować z pisania przez poszczególne narody, a także przez wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa, własnej wersji historii.
Skomentuj artykuł