Pozorowane posłuszeństwo
Straszy się nas różnymi rodzajami „obcych”. Wielu z nas mówi, że niech sobie będą, byleby się nie obnosili ze swoimi przekonaniami
To dość dziwne, gdy ktoś mówi, że coś zrobi, a potem tego nie robi. Dlaczego tak obiecywał? A dlaczego dziecko wychodzi z domu do szkoły, a potem idzie na wagary? Czemu nie mówi rodzicom: dzisiaj uciekam z lekcji?
Gdyby miało inną relację z nimi, może mogłoby powiedzieć: dziś nie chcę iść do szkoły. Wtedy może zostałoby wysłuchane (a wcześniej usłyszane). Może mogłoby powiedzieć dlaczego. To mogłoby pomóc zrozumieć owo „niechcenie”, a nawet (jak w Ewangelii) zmienić je w „chcenie”.
Jeśli nie ma atmosfery do usłyszenia „leżącej na wątrobie” niechęci, będzie pozorowane posłuszeństwo, które w końcu okaże się nieposłuszeństwem. A to rodzi konflikt, obrażanie się, karanie, brak zaufania i odsuwanie.
Nie tylko w rodzinach tak bywa. Papież Franciszek w swoim orędziu na Dzień Migranta i Uchodźcy napisał:
„Trzeba słuchać, żeby się pojednać. Uczy nas tego sam Bóg, który, posyłając swego Syna na świat, zechciał słuchać jęku ludzkości ludzkimi uszami: «Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, [...] by świat został przez Niego zbawiony» (J 3, 16-17). Miłość, która jedna i zbawia, zaczyna się od słuchania. W dzisiejszym świecie mnożą się przesłania, ale zatraca się postawa słuchania. A tylko przez pokorne i uważne słuchanie możemy naprawdę się pojednać. W roku 2020 na naszych ulicach tygodniami panowało milczenie. Było to milczenie dramatyczne i niepokojące, ale dało nam ono możliwość usłyszenia krzyku najbardziej bezbronnych, osób wysiedlonych i naszej poważnie chorej planety. A słuchając, mamy szansę na pojednanie się z bliźnim, z jakże wieloma odrzuconymi, z samymi sobą i z Bogiem […]”.
Straszy się nas różnymi rodzajami „obcych”. Wielu z nas, tak dla świętego spokoju, mówi, że niech sobie będą, byleby się nie obnosili ze swoimi przekonaniami, pretensjami, nadziejami. To miałoby przynieść pokój społeczny. Ale to nie przyniesie pojednania. Zmuszanie do milczenia nie prowadzi do prawdziwej integracji. Człowiek niewysłuchany nie będzie miał pełni praw, a przez to wypełnianie obowiązków będzie ciążyło ku udawaniu.
Takie rządzenie opiera się na wierzeniu w niesprawdzoną plotkę. Osądza się bez dania okazji do obrony. Jak ktoś ma pogodzić się z wyrokiem lub z poleceniem, skoro nie mógł wcześniej wyrazić swojego zdania?
Ustanawianie prawa bez „wysłuchania społecznego”, nieważne, czy w rodzinie, czy w państwie, prowadzi do pozorowania posłuszeństwa lub tylko do posłuszeństwa woli (z ideologicznych pobudek) bez posłuszeństwa rozumu (ze zrozumienia). To stare rozróżnienie, ale jare, rozwijane (w XVI w.) przez św. Ignacego, mistrza posłuszeństwa.
Skomentuj artykuł