Prezenty dla Dzieciątka Jezus

Kiedy z groty betlejemskiej pastuszkowie już dawno wyszli, kiedy odjechali już Trzej Królowie zostawiając dary u stóp Jezusa, kiedy zapanowała zupełna cisza, Dzieciątko uniosło głowę i spojrzało w stronę drzwi. Stała tam zalękniona dziewczynka.

- Podejdź bliżej - zachęcił ją Jezus - dlaczego jesteś taka przestraszona?
- Bo nic Ci nie przyniosłam - odpowiedziała.
- Chciałbym jednak coś dostać od Ciebie - powiedział Jezus.
Na te słowa dziewczynka zawstydziła się i spuściła głowę.
- Ale ja naprawdę nic nie mam. Gdybym coś miała, to bym Ci dała - powiedziała i sięgnęła do kieszeni swojego fartuszka.
- O, mam jedynie kolorowe szkiełko, jakie znalazłam idąc do groty.
- Zatrzymaj je sobie. Chciałbym dostać od Ciebie zupełnie co innego.
- Ale co, skoro nic nie mam?
- Chciałbym otrzymać od ciebie trzy rzeczy. Podaruj mi gwiazdkę, jaką wycięłaś ostatnio z papieru.
Dziewczynka poczerwieniała i zmieszana zbliżyła usta do ucha Jezusa tak, by Józef i Maryja nie słyszeli, i wyszeptała:
- Ale ta gwiazdka jest krzywa, nie przypomina w ogóle gwiazdki, nikomu się nie podobała, wszyscy mnie wyśmiali, powiedzieli, że nawet zwykłej gwiazdki nie potrafię wyciąć z papieru.
- Właśnie dlatego chce ją mieć. Masz przynosić mi zawsze to, co innym nie podoba się w tobie. A teraz chciałbym - kontynuował Jezus - otrzymać od ciebie filiżankę, z której dziś piłaś.
- Ale ja ją dzisiaj stłukłam - zająknęła się dziewczynka.
- Dlatego chcę ją mieć. Przynoś mi zawsze to, co jest rozbite, stłuczone w twoim życiu. Chcę to naprawić. A na koniec podaruj mi słowa jakie powiedziałaś rodzicom, gdy pytali cię jak rozbiłaś filiżankę.
Dziewczynka posmutniała i wyszeptała:
- Powiedziałam rodzicom, że stłukłam ją niechcący, gdy chciałam ją umyć. Skłamałam. W rzeczywistości byłam wściekła, że nie mają dla mnie czasu i rzuciłam nią o podłogę.
- To chciałem wiedzieć - powiedział Jezus - przynoś mi zawsze wszystko, co jest złe w twoim życiu: twoje kłamstwa, wymówki, tchórzostwo, lenistwo, nieżyczliwość… Chcę ci to wszystko zabrać. Chcę, abyś była radosna i dlatego pragnę otrzymać od ciebie każdy twój błąd, każde zaniedbanie, wszystko to czego się wstydzisz. Od dziś możesz przychodzić do mnie codziennie z tym wszystkim, od czego chcesz się uwolnić.

Jezus przyszedł na świat po to, abyśmy złożyli u Jego stóp to wszystko, co się innym w nas nie podoba i to co się nam samym w nas nie podoba, abyśmy uwierzyli nie tylko w Niego, ale również w siebie. Jezus przyszedł na świat po to, abyśmy przynosili Mu to, co rozbiliśmy, stłukliśmy, popsuliśmy… On to wszystko poskleja, naprawi, odbuduje popsute relacje, przywróci nadzieję. Jezus przyszedł na świat po to, abyśmy oddali Mu wszystko, co jest złe w naszym życiu, nasze kłamstwa, wymówki, tchórzostwo, nieżyczliwe słowa, błędy, zaniedbania.

Cóż możesz dać Bogu, który narodził się w ubogim żłobie? Nie myśl o drogich prezentach! Nie próbuj wykazać się szlachetnością. Oddaj Mu wszystko to, co popsułeś, a On to naprawi.

DEON.PL POLECA


(zainspirowane opowieścią H. Sattlera)

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezenty dla Dzieciątka Jezus
Komentarze (163)
M
milusinski
31 grudnia 2014, 17:08
Bog stworzyl cycki ,a nie kosciol katolicki.......
G
Grtyt
31 grudnia 2014, 10:40
Każdy ma swoją wizje Boga. Bóg jednych sprawi nam łomot za każdą najdrobniejszą niedoskonałość, Bóg drugich jest wzruszająco pobłażliwy i dobry. Nie wiadomo, jaki Bóg jest naprawdę, bo to wszystko tylko ludzkie wymysły i kreowanie Boga na własne podobieństwo. Lepiej jednak wierzyć w Boga miłosiernego, wtedy podświadomie traktujemy siebie samych tak, jak sądzimy, że potraktowałby nas Bóg.
30 grudnia 2014, 12:01
hmm... Każde stwierdzenie, że człowiek powinien oddać cześć Bogu zbiera pod tym artykułem więcej minusów niż plusów...
30 grudnia 2014, 12:26
Patrząc na wpis ~wiernego poniżej, wydaje sie, że już wiadomo skąd ataki się biorą.   :(  No cóż wróciłeś kolego...
T
tak
31 grudnia 2014, 11:13
Drogi T7HRR, obawiam się, że przyczyna minusów jest inna. Mianowicie, przeglądając Twoje wpisy widzę, że wszystkie one są minusowane. Wyglada na to, że niewielka część tych, którzy wchodzą na stronę deonu nie zwraca uwagę na to co napisałeś tylko bezmyślnie skreślają Ciebie. Nie jest to ani elegenckie ani świadczące o kulturze dyskusji - po prostu prostackie wyrzywanie się na kimś. Przyznam Ci, że i ja parę razy Cię minusowałem, ale ze względu na treść Twoich opinii.Po prostu w paru sprawach mam całkowicie odmienne poglądy. Błogosławieństwa Bożego na Nowy Rok życzy Ci "tak"
O
ofiara
31 grudnia 2014, 12:12
Droga szumowino ~tak, , obawiam się, że przyczyna minusów jest inna. Wie o tym T7HRR. Powinien oficjalnie przeprosić wszystkich, którym zadał ból i cierpienie. Natomiast Ty nazywając innych prostakami, za postawienie minusów przy T7HRR sam okazałaś się jeszcze większym prostakiem. Myślę, że tego nie trzeba tłumaczyć (Przyznam Ci, że i ja parę razy Cię minusowałem, ale ze względu na treść) Błogosławieństwa Bożego na Nowy Rok życzy Ci wielokrotnie poniżona  ofiara  przez T7HRR
T
tak
31 grudnia 2014, 14:11
Trzeba umieć przebaczać, a nie się wpieniać. No chyba , że uważasz sie za osobę, która ma zawsze rację.
PN
Pani nie tylko od j.polskiego
31 grudnia 2014, 15:51
Czasownik "wyżyć" zawdzięcza swój rdzeń słowu "żyć". Marne by to było życie przez "rz". Kochani mamy sylwestra, wszyscy oczekujemy pojednań, życzeń świątecznych i do siego roku. Do tego zachęcam równiez Uzytkowników: "tak", "T7HRR", "ofiara" oraz wszystkich innych :) z mojej strony dla Was również najlepsze zyczenia noworoczne :)
2 stycznia 2015, 10:37
Chciałbym Cię przeprosić, nie było moim celem zadanie Ci bólu i cierpienia. Równiez wszystkich innych, których wspominasz. PS. Pod jakimi nikami doszło do tego urażenia?
2 stycznia 2015, 10:45
Drogi ~tak, Zapewne masz wiele racji. Są ludzie, którzy się nie zgadzają z konkretn wypowiedzią - i daja minusa. I to jest OK - chociaż obok minusa wolałbym jeszcze konkretne uwagi ;-) Są ludzie którzy w ciemno klikają - na Nick. I to jest głupie - bo czasem cytuję KKK czy dokumenty papieskie i dawać im minus tylko za cytującego jest głupotą. I jest jeszcze mój fan, który od czasu do czasu wraca... tym ram był wyjątkow łagony. Chociaż i Ty zostałeś nazwany "szumowiną". Normalnie jedzie po mnie ostrzej i dodatkowo pod tymczasowym nikiem podobnym do mojego odpowiada sobie równie ostro. A doproszenie się o usuwanie tych anonimowych wpisów z moim nickiem jest praktycznie niemożliwe.
2 stycznia 2015, 10:47
I jeszcze: Jak bedziesz miał ochotę - wpisz konkretny komentarz pod minusowanym wpisem. Może to zmieni coś w moim sposobie myślenia. Przecież to po to jest forum :-)
O
ofiara
2 stycznia 2015, 11:19
Pokonując siebie odniosłeś największe zwycięstwo w oczach Miłosiernego Boga. Raduj się w Jego Światłości.  Ma dusza także się raduje. Pozdrawiam i także przepraszam za wszelakie zło jakie wobec Ciebie uczyniłem  Amen.
2 stycznia 2015, 11:36
Pani Profesor :-) Osobiście uważam, że ~tak mógł odkryć bogactwo języka i skorzystał z rdzenia "rzyć" zamiast od "żyć" ;-) Wyrzyć się na kimś - oznaczać więć może obrzucić kogoś... no powiedzy nieczystościami? Obsmarować? ------------------ A na marginesie może by dorzucić do edytora postów sprawdzanie poprawności ortograficznej?
W
wierny
30 grudnia 2014, 11:56
neo T7HRR 09:45:06 | 2014-06-01 Opłacana szumowino, czy nie wiesz, że ten któremu służysz kopnie cię w tyłek? Same nabite przez ciebie punkty o tym świadczą. Jak ci nie wstyd. Ci co dzisiaj płacą tobie jutro sami ciebie ukamienują. ~Rigel T7HRR 14:42:05 | 2014-08-11 ty prymitywna sztacheto w płocie, tępa łysa pało  o mentalności kutasa pokrzywionego Kogo Ty chcesz pouczać? jak śmiesz – kutasie !, ty bezużyteczna kupo gnoju ty nieuku popieprzony Oceń 4 11 odpowiedz marysia T7HRR 10:41:08 | 2014-08-12 Moderatorzy Deonu doskonale wiedzą, że to ty jesteś źródłem wulgaryzmów. Wiedzą, że to ty występujesz pod różnymi nickami. Wiedzą, że to ty prowokujesz do niechcianych rozmów pisanych przez ciebie podstępnych świństw. Jesteś zwykłą świnią w nie tylko moich oczach cwaniaku. Najpierw narobisz zamieszania podstawiając się w różnych nickach a potem płaczesz aby to usunięto. Ty świnio bez zasad.  Przestań wypowiadać się jak cham to i inni nie będą ciebie hamować Ty żądasz usunięcia własnych chamskich słów , ty cyniku podszywający się pod różne nicki. Redakcja Deonu powinna to zostawić dla twojej nauczki i innych, że nie warto posługiwać się wulgarnym językiem, takim jak twój.  Ty świnio bez zasad. T7HRR ~misjonarz 11:41:54 | 2014-09-01 Rigel T7HRR 14:42:05 | 2014-08-11 ty prymitywna sztacheto w płocie, tępa łysa pało  o mentalności kutasa pokrzywionego Kogo Ty chcesz pouczać? biskupa! jak śmiesz – kutasie !, ty bezużyteczna kupo gnoju ty nieuku popieprzony Oceń 2 odpowiedz T7HRR ~T7HRR 14:40:33 | 2014-09-01 @Redakcja DEON Uprzejmie proszę o usuwanie wulgarnych wpisów dokonywanych bez logowania z wykorzystaniem mojego nicka jako indentyfikatora tymczasowego.
FT
fajny ten ks. Żmudziński
29 grudnia 2014, 23:49
Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki? Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja. Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…  To fragment z Gościa Niedzielnego
29 grudnia 2014, 23:04
Cóż możesz dać Bogu, który narodził się w ubogim żłobie? Nie myśl o drogich prezentach! Nie próbuj wykazać się szlachetnością. Coż możesz dać? Modlitwę, jałmużnę, post. - wdowi grosz - najdroższy prezent w oczach Jezusa - olejek wylany na nogi - wyraz radości z obecności Pana wśród ludu - nawiedzić chorego czy uwięzionego Przypowieść ukazuje tylko połowę prawdy... możesz mu oddać ciężary, po to przyszedł.
29 grudnia 2014, 21:33
Ofiarować, dać prezent  - podarować Bogu jakieś nasze dobro, będące  w naszym użytkowaniu, którego pozbawiamy się. Baranek przyjmuje na siebie nasze winy. Ofiarować Mu mamy swoje życie i uwielbienie a nie grzech.
29 grudnia 2014, 22:56
Nic nie jest w naszym użytkowaniu, więc i niczego pozbyć się nie musimy. Możemy ofiarować siebie jedynie i tylko wtedy, gdy ma to służyć innym.
29 grudnia 2014, 23:21
Wszystko, co otrzymaliśmy od Boga — tak życie, jak i dobra materialne — nie jest nasze, ale zostało nam dane do użytku. /JPII Redemptoris missio/
AC
Anna Cepeniuk
29 grudnia 2014, 14:07
Bogu niech będą dzięki.... za ten tekst!!!! Tego potrzebowałam.... Choć dobrze o tym wiem....to jednak jest to jak balsam... lub miód.... na moje serce......
28 grudnia 2014, 23:28
Odczekałem z komentarzem ale tekst nadal nie daje mi spokoju. Z całą pewnością nasze słabości, grzechy i zranienia powinniśmy oddać Jezusowi by je uzdorwił. Tylko czy to są prezenty? Nie mamy nic własnego, tylko to co dostaliśmy od Boga. Ale z tego co dostajemy do użytkowania możemy złożyć prezenty: odpust, modlitwa, jałmużna, post...
E
Evita
29 grudnia 2014, 08:34
prezentem jest ufnosc z jaka powierzamy mu te nasze slabosci i pokora z jaka stajemy przd złobkiem ot tak po prostu z wszystkim tym co nabroilismy, a jednak stajemy . Nie chowamy sie przed Nim w obawie, ze za duzo brudow naprodukowalismy...
29 grudnia 2014, 09:54
Dokładnie. Tylko prezentem nie są nasze przewinienia a oddanie naszej wolności jemu. (Nie moja a Twoja wola). Oddanie to niekoniecznie danie prezentu. Prezent, dar, który przynoszę to co innego niż oddanie to do naprawy. Jezus ucieszy się z oddania mu grzechów czy słabości. Jednak prezent to raczej ta druga cześć modlitwy, której brak coraz cześciej dostrzegają duszpasterze - prosicie by dostać, ale kto z was dziękuje czy choćby zadośćuczyni?
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 14:08
Pan Bóg nie potrzebuje od ciebie żadnych prezentów, bo wszystko ma i wszystko jest Jego. Ciekawe, dlaczego miałyby być dla Niego prezentami odpust, modlitwa, jałmużna, post.
29 grudnia 2014, 21:13
On nie potrzebuje. Natomiast słuszne jest, że je dostaje. Jest rzeczą słuszną składać Bogu ofiary na znak uwielbienia i dziękczynienia, przebłagania i komunii z Nim: "Prawdziwą ofiarą jest... każde dzieło, które przyczynia się do połączenia nas świętą komunią z Bogiem, dzięki któremu możemy stać się naprawdę szczęśliwi"
29 grudnia 2014, 22:59
Dokładnie tak - Pan Bóg nie potrzebuje żadnych prezentów, bo wszystko ma i wszystko jest Jego. Mądre słowa Querty. Pozdrawiam :)
29 grudnia 2014, 23:01
Qwerty, to literówka :)
29 grudnia 2014, 23:35
One mu nie są potrzebne - są Mu należne :-) Obok Redemptoris missio poczytaj też KKK
29 grudnia 2014, 23:51
Słuchaj siebie i Tego, co sprawia, że widzisz w drugiemu aspekt Boga wybrany dla Ciebie.
29 grudnia 2014, 23:54
w "drugim", przepraszam
P
prezent?
30 grudnia 2014, 18:57
Jeśli Pan Bóg niczego dobrego od ludzi nie oczekuje, to powiedz w jakim celu np. święci się umartwiali? Po co komu post, czy jałmużna? Mamy Mu przynosić same złe rzeczy w "prezencie", a dobrych uczynków juz nie? Bardzo to pokrętne i pachnie protestantyzmem.
Q
qwerty
30 grudnia 2014, 21:02
Nie będę komentować nie swoich słów. Nigdzie w moich komentarzach nie ma tego, co mi zarzucasz. Interpretujesz moje słowa po swojemu, a potem mi każesz się z tego tłumaczyć. Nic z tego.
P
prezent?
31 grudnia 2014, 04:10
Nic Ci nie zarzucam, jesteś przewrażliwiony. Poza tym, to ty stwierdziłeś - ciekawe na co  Panu Bogu były by potrzebne post, modlitwa i jałmużna, czyż nie? Zastanawiające, bo przynajmniej o modlitwie nauczał sam Jezus.
P
prezent?
31 grudnia 2014, 04:46
Słowa Jezusa do św. Faustyny o potrzebie modlitwy: "Modlitwa duszy pokornej i miłującej rozbraja zagniewanie Ojca mojego i ściąga błogosławieństwo Boże.." "modlitwa ta jest na uśmierzenie gniewu mojego..." "odmawiaj nieustannie tę koronkę..." "najmilsza jest mi modlitwa..."
E
Evita
31 grudnia 2014, 10:19
moim zdaniem post i jałmuzna sa nam potrzebne (w celu doskonalenia naszych cnót, oderwania sie od przyziemności, w celu wzmacniania naszego ducha), nie Bogu, choć dla niego sa one miłe, pod warunkiem, że wynikaja z miłości do niego. Znam wiele osób, które poszczą np. z pychy albo z powodu chęci zrzucenia paru kg.
W
WDR
28 grudnia 2014, 21:32
Tymczasem pod tekstem o.Żmudzińskiego reklama deonowego kubka: Nie mów Bogu, że masz wielki problem. Powiedz swojemu problemowi, że masz Wielkiego Boga ;-)))
FT
fajny ten ks. Żmudziński
28 grudnia 2014, 19:54
~who is who 16:00:11 | 2014-12-25 Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki? Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja. Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…  To fragment z Gościa Niedzielnego
P
prezent?
28 grudnia 2014, 15:52
Problem tkwi w tytule: PREZENTY dla dzieciątka Jezus. Nikt nie przynosi jako PREZENTU brudów i zła. Jak idziesz na imieniny, na ślub to niesiesz kwiaty, czy ładnie opakowany upominek. Prezentem dla Jezusa może być czyste serce, a nie brud. Grzech i brud również niesiemy do Jezusa, do konfesjonału, lecz nie traktujemy tego jako prezent!. To by dziwnie wyglądało, gdyby przy spowiedzi mówć: przyniosłem Jezusowi następujące prezenty: "opuszczałem Mszę, nie modliłem się, nadużywałem alkoholu i kradłem."
29 grudnia 2014, 12:40
Prezentem jest nie brud i zło, a skrucha, pokora, zrozumienie i gotowość do naprawiania siebie.
P
Piotrek
29 grudnia 2014, 17:03
Dobrze ,,cię  widzieć " po przerwie. Kiedyś niepotrzebnie coś napisałem do Ciebie. To w ramach przeprosin :-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=kBXl4Mq3jho[/url]
29 grudnia 2014, 17:22
I Ciebie dobrze "widzieć" :) Dziękuję - to miła nastrojowa piosenka, z równie miłym przesłaniem. :)
N
Nieznajomy
29 grudnia 2014, 17:34
https://www.youtube.com/watch?v=kA18zO6-mgU
29 grudnia 2014, 17:49
Dziękuję - Ty też jesteś po to właśnie! ;)
T
tak
28 grudnia 2014, 11:56
Trzej królowie nie przynieśli Dzieciątku swoich brudów tylko najlepsze dary. Nie mieli racji?
Kamila
28 grudnia 2014, 12:26
Trzej Magowie (przedstawiciele ówczesnej elity naukowej, jakby się kto pytał), przynieśli dary "mówiące": mirrę dla Złożonego w Ofierze, kadzidło dla Boga, złoto dla Króla Wszechświata. To był niejako "wynik ich  badań". Ja mogę przynieść tylko to, co jest moje. A MÓJ jest tylko grzech i brud, cała reszta należy do NIEGO.
Q
qwerty
28 grudnia 2014, 12:53
widzisz różnicę między myśleniem abstrakcyjnym a konkretnym? jeżeli interpretujesz tę opowiastkę tylko dosłownie, to dlaczego nie pytasz, jakim cudem Dzieciątko tak dobrze potrafi mówić?
T
tak
28 grudnia 2014, 15:03
Wybacz ale to strasznie smutny obraz. Czy to na prawdę cała prawda o Tobie? Nie ma w Tobie żadnego dobra? Jesteś pewna, że Bogu o to chodzi abyś tak siebie poniewierała? To ma być radosna wiara? Nie chodzi  mi o to ,aby wpaść w inną skrajnośc tzn. pychę, ale też nie chodzi o to aby widziec w sobie tylko zło i nic więcej. To chcesz przekazać swoim dzieciom? Taki obraz siebie chcesz im przekazać? Najbardziej przygnebiające jest to , że uważasz to za sytuację trwałą, którą nie możesz zmienić.
T
tak
28 grudnia 2014, 15:15
Nie chodzi mi o szczegóły tylko o propozycję stosunku mojego do Boga: jeżeli Go kocham to jest oczywiste, że się staram i chcę mu dac to co najlepsze. Owszem, będę Go zawsze prosił, aby mi w tym pomógł bo jestem ułomny i o tym ON , na szczęście, wie. Natomiast jako regułę, nie zamierzam ,mu ofiarowac -jako ofiarę i dar ode mnie to co najgorsze. Bedę Go prosił, aby mi pomógł zło likwidować. Chodzi mi o to, że ofiarowanie Bogu tego co najgorsze jest obrazą Boga. Poza tym nie sądzę aby Bóg upoważnił Autora tego tekstu do wypowiadania się w Jego imieniu, że mamy Bogu dawać to co najgorsze, brudne , ohydne. Zauważ, że to nie zachęca nas do bycia lepszymi dla Niego. Bóg chce abyśmy byli świętymi, jak sam powiedział, a nie żebyśmy z brudów robili cnotę. Gdbyś zechciał sie chociaż trochę wysilić to myślę, że zrozumiałbys i moje stanowisko. Ale trzeba chcieć.
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 15:20
cz. 1 Ok, chcę. Wysilę się dla ciebie, a ty mi powiedz, czy choć trochę cię rozumiem. Ale najpierw ja powiem, jak rozumiem tę bajkę. Dziewczynka nic nie ma, co mogłaby dać Panu Jezusowi. Też się tak czuję, że nic nie mam. Nie tylko nie robię nic wielkiego, ale wszystko, co robię jest mniej lub bardziej niedoskonałe. Mogę oddać Mu to, co jest dla mnie drogie - to znalezione szkiełko, bo przecież Go kocham i chcę dać Mu to, co dla mnie ważne. A On mówi, że mogę to zatrzymać. On nie chce mi odbierać tego, co mnie cieszy. Ale nawet więcej: On chce mi odebrać to, co jest dla mnie przykre. Krzywą gwiazdkę, czyli to, co innym się we mnie nie podoba. Nie wiem, czy miałeś taką sytuację, ale ja tak. Wszyscy (i ja też) mieli do mnie pretensje o coś, do czego nie było we mnie odwagi i siły, a jedna osoba dała mi szansę. Nawrócenie jest możliwe tylko wtedy, gdy ktoś da szansę. Wtedy, gdy coś jest dla ciebie trudne, a ktoś wymaga od ciebie, żebyś to zrobił, bo to jest dla twojego rozwoju, ale cały czas ci towarzyszy, wspiera cię, motywuje i wymaga. Taki jest Bóg.
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 15:21
cz. 2 On chce też moją rozbitą filiżankę. Każdy pamięta, jak był dzieckiem i mama całowała stłuczone kolano. Mogłeś to ukryć, powiedzieć mamie, że się nie przewróciłeś, że potra-fisz doskonale jeździć na rowerku, ale wtedy zostawałeś z tym sam. A kiedy powiedziałeś mamie, wtedy wzięła cię na ręce, pocałowała kolano, przytuliła cię. Kolano dalej rozbite, ale jakby mniej bolało. On chce też słowa, które dziewczynka skłamała. Nie wiem, czy miałeś taką sytuację, że ktoś wiedząc, co zrobiłeś złego, (nie musiała to być duża rzecz), ale ty się spodziewałeś, że będzie zły, będzie krzyczał, obrazi się, a on był zupełnie inny, ani nie był zły, ani nie krzyczał, ani się nie obraził, tylko spokojnie, z troską rozmawiał z tobą o tym, po to, żeby cię zrozumieć i ci jakoś pomóc. Nie wiem, czy miałeś takie uczu-cie. "Ty zaś, Panie, znasz mnie, patrzysz na mnie, badasz serce moje, ono jest z Tobą" (Jr 12,3). Pan Bóg patrzy na moje serce, w którym jest wszystko: dobro i zło, a mimo to ono jest z Nim. Kiedy Dawid chciał zbudować Panu świątynię, Pan mu odpowiedział, że to jest dobre pragnienie, ale nie będzie budował świątyni dla Pana. I wtedy Pan mu przy-pomniał, co dla niego zrobił. My też chcemy dla Pana zrobić coś dobrego, ale On nic nie chce od nas, bo wszystko jest Jego, "Gdybym był głodny, nie musiałbym tobie mówić, bo mój jest świat i to, co go napełnia" (Ps 50,12).
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 15:23
cz. 3 Panu Bogu chodzi o to, żebyśmy słuchali Jego Słowa i żebyśmy byli Mu wdzięczni za to, co dla nas robi i żebyśmy Go wzywali w dniu utrapienia. Tylko tyle. Nie chodzi o jakieś prezenty. Ta bajka mówi o tym, że mogę ze wszystkim przyjść do Pana Jezusa, że mogę pozwolić Mu wszystko zobaczyć, co jest we mnie, nawet to, co nie chcę, żeby ktokolwiek widział. Co innego jest wiedzieć, że On wie, a co innego pozwolić Mu zobaczyć. To, że On wie, jaki/a jestem i mnie takiego/ą kocha, akceptuje i przyjmuje, to właśnie zachęca, że-by być lepszym człowiekiem. Zobacz, że jak ktoś jest zakochany, to potrafi się zdobyć na takie rzeczy, taki wysiłek, jakiego nigdy by mu się nie chciało zrobić. Czasami ktoś patrzy z boku i mówi: że mu się chce! A on jest szczęśliwy, że ktoś go kocha takiego, jakim jest i dlatego on chce być ze względu na niego lepszym. Oprócz tego, jak kogoś kochasz, to go naśladujesz. Nawet w mało ważnych rzeczach. Chcesz tak samo sobie podpierać brodę ręką, oglądać te same filmy, dla tej osoby pół godziny się zastanawiasz w co się ubrać, a normalnie było to dla ciebie nieważne.
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 15:24
cz. 4 Miłość Boga jest większa od wszystkich ludzkich miłości. Jeśli to zrozumiesz, to będziesz świat inaczej widział. A jak to zrozumieć. Każdy ma swoją drogę, ale może ci pomoże ta: zobacz sobie jakiegoś człowieka, który jest/był dla ciebie dobry i pomyśl sobie "o ileż bardziej Ojciec niebieski". Ta dziewczynka była na pewno zadziwiona, że Bóg jest dla niej tak niesłychanie dobry. Tak po ludzku dobry, delikatny, łagodny. Nie myśl sobie teraz o innych ludziach, o mordercach i wielkich grzesznikach. Pamiętasz, co powiedział Pan Je-zus Piotrowi, kiedy ten pytał się o kogoś innego (o Jana): "gdybym chciał, żeby poleciał w kosmos, co tobie do tego? Ty pójdź za mną". Może przeszkadza ci to, że jest powie-dziane, że to jest dar dla Pana Boga, ale nie czepiajmy się słówek, właśnie chodzi o po-stawę wobec Pana Boga. "Wysławiajmy Pana, ponieważ jest dobry", mówi psalmista, a Ty z jakiego powodu, dla jakiego "ponieważ" wysławiasz Boga?
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 15:27
Ja też nie mam upoważnienia od Pana Boga, żeby mówić, czego On chce. Dzielę się z tobą moim doświadczeniem wiary, nie musisz iść za mną, może nawet lepiej, żebyś nie szedł, może to być dla ciebie jedynie jakąś małą inspiracją (w najlepszym wypadku). Ale za Nim musisz iść. Pytaj Go, słuchaj. Tylko to się liczy, a nie jakieś bajki czy komentarze. Pozdrawiam :)
T
tak
29 grudnia 2014, 22:18
Przyznam szczerze , że taka wersja jest mi bardzo bliska. Jak na razie ,dla mnie OK. Jadę dalej.
T
tak
29 grudnia 2014, 22:42
W poprzednim dałem Ci plusa , czyli zielone. W tym odcinku cos mi uwiera. Przeczytam jeszcze raz czy aby na pewno. Filiżanka z kolanem nie bardzo mi chula , ale o zrobieniu czegoś złego i fajnej reakcji już zaczyna być przekonujące. "Pan Bóg patrzy na moje serce, w którym jest wszystko: dobro i zło, a mimo to ono jest z Nim." Dar ze swojego serca jest prawdziwym darem.To nie jest tak ważne czy ona jest idealnie czyste ( bo nie ma ludzi bezgrzesznych poza jednym), ale dar jest miłością, a  miłość darem i to to o co mi chodzi. "My też chcemy dla Pana zrobić coś dobrego, ale On nic nie chce od nas, bo wszystko jest Jego," Z tą Twoją myślą się nie zgadzam. Uważam , że się zagalopowałeś. Zawsze możemy coś ofiarować Bogu; np: naszą wolność, Żydzi ofiarowywali swoich synów pierworodnych, nasze dobre uczynki. Np: domaga się abyśmy pomagali bliźnim, mógłby sam to zrobić, ale to nie to samo gdy my zrobimy, jestem pewny , że wiesz dlaczego. Skupiłeś sie na potrzebach tylko Boga , podczas gdy On mówi , że jest w każdym bliźnim i dając dar bliźniemu dajesz Jemu. Zauważ, że tym odcinku posługujesz cytatami tylko ze Starego Testamentu. jest też  Nowy
T
tak
29 grudnia 2014, 22:54
Znów zielone ode mnie. Pięknie to wyraziłeś i muszę szczerze wyznać, że po prostu to moje serce raduje i wzrusza. Jeżeli jest jakieś róznica stanowisk między nami to ona polega na tym , że to co Ty piszesz od słów: "Zobacz , że jak, ktos jest zakochany to potrafi zdobyć się na takie rzeczy, taki wysiłek...." itd . dla mnie ten wysiłek z miłości jest  darem dla Niego i nie mów, że On tego nie potrzebuje. Miłość jest relacją w której występują dwie kochajace osoby , będące w tej relacji wolne. Inaczej była by to "miłość" ze strachu , z musu, lub interesowna, czyli żaden dar. Jestem Ci bardzo wdzieczny za Twój wysiłek, za to, że zechciało Ci się ze mna wymienić poglądy. To też jest dar wynikajacy z miłości (bliźniego)
T
tak
29 grudnia 2014, 22:56
Nic dodać nic ując. Tak samo czuję i myśle.
T
tak
29 grudnia 2014, 22:58
Jeszcze raz bardzo dziekuję.
29 grudnia 2014, 23:07
Mądry z Ciebie Człowiek, Qwerty. I pełen miłości. Dziękuję, że jesteś. :)
Q
qwerty
29 grudnia 2014, 23:47
Tu nie chodzi o moje zagalopowanie się, ale o to, żeby "język giętki powiedział to, co pomyśli głowa" ;) No więc spróbuję jeszcze raz. Wypełnianie przykazań i dobre czyny nie są moim darem dla Pana Boga. To, że On mi dał przykazania i nakazał, żeby pomagać bliźnim, to nie jest dla Niego, tylko to jest droga do tego, aby być wolnym człowiekiem. Człowiek jest wolny, kiedy postępuje słusznie, sprawiedliwie. I też chodzi o to, żeby mnie jako człowieka nic złego nie spotkało, bo gdyby wszyscy postępowali sprawiedliwie, nie byłoby krzywd na świecie (ale niestety tak nie ma). Moje etyczne postępowanie (czynienie dobra, unikanie zła) jest skierowane ku drugiemu człowiekowi, a nie ku Bogu. On jest źródłem tego, co dobre, ale - mówiąc potocznie: On nic z tego nie ma. Ten cytat, że On jest w każdym bliźnim pewnie wziąłeś z ewangelii "Byłem głodny, ... itd.". Wiesz, jak ja widzę tę ewangelię? Tak ważne jest dla Pana Jezusa to, co ja potrzebuję, że wczuwa się we mnie i odbiera to tak, jakby chodziło o Niego! (Oczywiście tak samo jest z innymi ludźmi). Mówisz, że skupiam się na potrzebach tylko Boga, a właśnie teraz widzę, że wcale tego tutaj nie robię - i bardzo źle! Bo muszę tu zauważyć, że On potrzebuje naszej odpowiedzi na Jego miłość. To jest tajemnica. Niezrozumiała tajemnica, że Bóg, który niczego nie potrzebuje, oczekuje od nas miłości, oczekuje, że damy Mu się prowadzić i przemieniać, że będziemy słuchać Jego słowa i kochać Go, że On Wszechmogący, pyta nas: "Czy miłujesz Mnie?". I cytat z Nowego Testamentu: 1 J 4,7-21 (nie wklejam, bo długie, ale bardzo piękne, przeczytaj, można czytać tysiąc razy).
Q
qwerty
30 grudnia 2014, 00:01
Piszesz: "ten wysiłek z miłości jest darem dla Niego". Może ja mam problem z tym słowem "dar", ale kurczę, i tak się nie mogę zgodzić. Bo dar kojarzy mi się z czymś świadomym i dobrowolnym, a tutaj mi chodzi o to, że to jest tak naturalne, że można powiedzieć, że samo się dzieje. Ale przecież też nie jest tak zawsze, można mieć gorszy dzień, a i tak się staramy dla tej osoby, mimo że już nie jest tak łatwo. Czy to jest dar? Teraz mi się coś przypomniało i wiesz co, myślę, że chodzi o to, że nie chcę dawać darów Panu Bogu, ale chcę być darem dla Niego. Ale nie słowem czy deklaracją, czy jakimiś uczynkami, tylko jakoś tak całkowicie.
Q
qwerty
30 grudnia 2014, 00:06
Nie ma za co. Na początku się wydawało, że się bardzo różnimy, a wyszło inaczej. Bardzo ciekawe doświadczenie i dające dużo do myślenia. O ile byłoby mniej konfliktów, gdyby ludzie więcej czasu poświęcili, żeby spróbować zrozumieć drugiego człowieka. Ja też Ci bardzo dziękuję.
T
tak
30 grudnia 2014, 00:37
Ta intyerpretacja nie jest dla m,nie przekonujaca, ale nic złego się nie stanie jeżeli każdy z nas jesli chodzi o powyższe myśli pozostanie przy swoim zdaniu
T
tak
30 grudnia 2014, 00:45
Darem dla Niego możesz być Ty sam. Ja też bardzo bym chciał być całkowitym darem dla Niego: niech robi ze mną co chce, bo juz nie jestem mój tylko chciałbym być Jego. Mam nadzieje, że ten dar przyjmie. Nie mogę mu kazać , co oczywiste, żeby mnie przyjął, bo On jest całkowicie wolny. SW. JP II pisząc o miłości między kobietą i mężczyzną pisał, że powinni być darem dla siebie, nawzajem siebie darować . Może chodzi Ci o to, że jeżeli ja siebie nazywam darem to może to jest brak skromności? No coż, można tak to widzieć. Ale nie jest to jedyne widzenie.
T
tak
30 grudnia 2014, 00:49
Podarowałeś  mi swój czas, swoją uwagę . To też jest dar. Tak ja to widzę i interpretuję. A może zresztą nie chodzi o pojęcie tylko o czyny?
Q
qwerty
30 grudnia 2014, 15:36
ok
Q
qwerty
30 grudnia 2014, 15:38
"Może chodzi Ci o to, że jeżeli ja siebie nazywam darem to może to jest brak skromności? No coż, można tak to widzieć." Nie, nie o to mi chodzi, nawet mi to do głowy nie przyszło.
K
KT
27 grudnia 2014, 22:55
myśl jest ładna i niejako oczywista - ale to w wymiarze ludzkim bo ten tekst jest antropocentryczny i to silnie liczy się człowiek i tylko człowiek - jego problemy, potrzeby, relacje Pan Bóg uzyskuje tu miejsce służebne myślę, że to jest problem tego tekstu - brak stosownej teocentrycznej postawy, a tylko ona tak naprawdę jest w stanie wyrwać człowieka z jego błędnych kół i go uzdrowić Dzieciątko zgodnie wolą Boga otrzymało adorację Aniołów, hołd pasterzy i Mędrców, a darami była mirra, kadzidło i złoto nie trzeba być mądrzejszym od Boga traktowanie Dzieciątka, Dziecka po prostu własnymi brudami jest nawet estetycznie niewłaściwe i głupie uzdrowienie, o którym pisze Autor, nie spada z Nieba, nie bierze się z powietrza, tylko z Krzyża każde zdarzenie z historii zbawczej ma swoją wymowę, swoje skutki i właściwe postawy ludzkie do siebie przypisane - Dzieciątko to Bóg bezradny, oddający się człowieczej trosce, nie psujmy tego choć można dopowiedzieć, że przeciwnie reszcie ludzi - Chrystus we wszystkich latach swojego życia zachował swoje wszystkie zalety niemowlęce - przede wszystkim niewinność, ufność i nigdy tym Dzieciątkiem nie przestał być
28 grudnia 2014, 01:05
Eeeeee - a wywalenie kupców ze świątyni to była 'ufność', czy 'niewinność'? Czy Pan aby nie popełnia tego samego błędu nadmiernej antropomorfizacji wyobrażeń Boga, który IMO słusznie w historyjce dostrzega? Mam nadzieję, że odróżniamy niewinność od dyktatury infantylności. "Chrystus był jednym, skończonym realistą" Chesterton
K
KT
28 grudnia 2014, 12:16
i ufność, i niewinność, proszę Pana,  a przede wszystkim troska o dom Ojca nie chcę dyskutować o czymś, czego nie do końca rozumiem - ale  słowo ,,wywalanie'' przystoi w kontekście bójki w piwiarni, a nie w tym żadnej infantylizacji nie czynię kwestionowanie niewinności... cóż rozumiem zapał dyskusyjny, ale jakąś dyscyplinę też trzeba mieć, żeby nie powiedzieć o jedno słowo za dużo ogólnie, proponuję przemyśleć styl wypowiedzi w takich tematach Pozdrawiam
M
maria
27 grudnia 2014, 18:35
Nie będe sie rozpisywać chcę powiedzieć jedno : Jest to najlepsze "kazanie" jakie usłyszałam w całym roku.Dla jasności jestem katoliczką i czonkiem Wspólnoty Nowej Ewangelizacji.W jednej homilii nie sposób przedstawić wszystkie przymioty Boga czego chyba część osób nie zrozumiała w tym przesłaniu.Jednym z wielu jest bezinteresowna miłość Boga do człowieka.Jesteśmy Jego dziećmi,kórym ziemscy kochający rodzice wybaczają nam nasze błędy a cóż dopiero Bóg.W bardzo prosty sposób można usłyszeć i zrozumieć,że Bóg na nas czeka bez względu na nasze grzechu i to wspaniałe wsparcie dla tych,którzy mają jedynie obraz karzącego Boga.
TJ
taki jest ten pasterz Żmudzińs
27 grudnia 2014, 18:40
~who is who 16:00:11 | 2014-12-25 Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki? Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja. Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…  To fragment z Gościa Niedzielnego
Z
Zdziwiona
27 grudnia 2014, 20:03
Coś takiego ?! Nawet szatan posługuje się cytatami z "Gościa Niedzielnego"?
T
tak
28 grudnia 2014, 00:18
A Ty masz obraz dokładnie przeciwny. Boga wybaczającego wszystko, nawet najgorsze nasze grzechy. Wszakże zapominasz, że grzechy zawsze krzywdzą kogoś a ten ktos też jest dzieckiem Bożym. Powiedz, dlaczego Bóg ma popierać krzwdziciela a nie ofiarę? Krzywda musi być naprawiona. A teraz zastanów się w jaki sposób Chrystus zgładził nasze krzywdy, które są innych grzechami.
29 grudnia 2014, 12:35
Bóg wybacza grzechy Tobie i innym jako i Ty to czynisz sobie i innym. Twoje grzechy krzywdzą Ciebie i innych, ale zrozumienie dlaczego popełniłeś ten konkretny grzech doprowadzi Cię do jego źródła. I tu nastąpi "naprawa". Jeśli np. okłamiemy kogoś, zastanówmy się dlaczego to zrobiliśmy - czyż nie baliśmy się utraty czegoś, co tak bardzo cenimy? To, w jakiej sprawie okłamaliśmy, pokazało nam, czego boimy się utracić, bo cenimy tak bardzo. Nie ma krzywdzicieli ani ofiar. Za to są nasze doświadczenia zdobywane dzięki innym ludziom na drodze do zrozumienia siebie i wartości, które nosimy w sobie po to, by przypomnieć sobie kim tak naprawdę jesteśmy i kim tak naprawdę są ludzie, których życia dotykamy. Chrystus umarł, bo zapomnieliśmy, nie zrozumieliśmy, ale też zmartwychwstał, byśmy przypomnieli sobie kim naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy.
T
tak
29 grudnia 2014, 23:15
„Nie ma krzywdzicieli ani ofiar.” Z tym się nie zgadzam. Doszłaś do momentu, w którym ideologia, bo przecież nie może być to wiara, zasłania Ci oczy i odrywa od rzeczywistości. Masz szczęście jeżeli nigdy nie zostałaś skrzywdzona. Czy Jezus  Chrystus nie był ofiarą .  Czy więźniowie gułagów nie cierpieli, nie byli krzywdzeni? A może tylko zbierali doświadczenie? Dalsza część jest niestety skrajnie egoistyczna. Inni ludzie są Ci tylko do tego potrzebni aby zdobywać doświadczenie? Nie chce mi się wierzyć, że na prawdę tak myślisz. Chyba to jednak jakaś nieprecyzyjnie  sformułowana myśl. Pierwsza część Twojej opinii bardzo mi się podobała.
29 grudnia 2014, 23:36
Kiedy spojrzysz na życie szerzej, tj. kiedy zauważysz, że wtedy, gdy byłeś "krzywdzącym" działałeś w imię dobra, miłości do drugiego i tak samo, gdy byłeś "ofiarą", że również ta osoba działała w imię dobra i miłości zrozumiesz, że wszyscy kierują się dobrem drugiego, że wszyscy kierują się miłością lub po prostu o nią proszą, błagają, wołają... Ani ideologia ani wiara nie powinna nam przesłaniać oczu. Wiedza Kim jeteśmy w istocie, a jesteśmy cząstką Boga, pokazuje nam, że wszystko co robimy my i co robią inni ludzi dla nas, jest jednym i tym samym - wynikiem miłości. Jezus Chrystus oczywiście , że nie był ofiarą - On sam wiedział wszystko "z góry"czyli ustalił i zgodził się na to, co Go czeka. Ty też nie jesteś ofiarą, bo i Ty projektujesz swoje życie sam. Tak samo Więźniowie gułagów czy obozów koncentracyjnych - gdzie indziej byłbyś zdolny do TAKICH CZYNÓW, na jakie Oni się zdobyli? Hitler jest postacią tragiczną i pełną współczucia - z odczuwalnego braku miłości i odrzucenia poczucia piękna, przyczynił się do zagłady milionów istnień ludzkich, nie wiedząc, że jedyna ukochana przez niego istota też była z pochodzenia Żydówką. Żal, że nie dostregł w Niej Miłości Bezwarunkowej, tej, która nigdy nie pozwoliłaby mu doprowadzić do poniżenia i śmierci.
T
tak
30 grudnia 2014, 14:48
Przepraszam , ale to co piszesz powyżej to stek bzdur, bo: 1. nie możesz wiedzieć co kierowało mną gdy krzywdziłem, nie jesteś Bogiem, 2. nie TY decydujesz czy dana osoba czuje się skrzywdzona czy nie , a wszelkie kombinacje , że krzwdząc kogoś to tak na prawdę robię to z miłości są fałszywe, 3. twierdzenie , że wszyscy kierują się  miłością i dobrem drugiego nie są prawdziwe, chyba , że w jakiś przedziwny sposób rozumiesz te pojęcia, 4. wychwalanie gułagów i obozów koncentracyjnych po prostu ubliża ofiarom. Dalej już nie chcę analizowac tego tekstu. Chyba to jakis żart , ale jeżeli tak, to dla mnie żenujący.
3 stycznia 2015, 15:06
1. Tylko Ty jeden wiesz, co kierowało Tobą, gdy krzywdziłeś. Zastanów się więc sam, na czym Ci tak naprawdę zależało  w tamtym momencie i czego chciałeś bronić. 2. Decydujemy o sobie czy czujemy się skrzywdzeni czy nie. Ja wybieram wdzięczność za sytuacje, w których się znajduję. Każdy człowiek niesie dla mnie ważną treść. Nie "krzywdzi" się kogoś z milości do tej osoby, a w obronie pewnych wartości. Tak czy inaczej nie nazywam tego krzywdą, a doświadczeniem na drodze do zrozumienia.  3. Wszyscy są miłością i dobrem natomiast to, czym się w danej chwili kierują jest czasami wynikiem zapomnienia Kim w istocie jesteśmy. 4. Nikt tu ani nie wychwalał gułagów czy obozów koncentracyjnych ani nie ubliżał ofiarom - wręcz przeciwnie. Ty tak to "odczytałeś" przypisując mi inną intencję od zamierzonej. Zastanów się dlaczego. Wiem, że zrozumiesz w swoim czasie. I tego Ci życzę na Nowy Rok :)
T
tak
27 grudnia 2014, 11:49
Nie rozumiem dlaczego mam dawać Bogu to co wstrętne. To jakaś niezrozumiała, ohydna pseudokatolicka nowomowa. Czy nie wystarczy abym po pierwsze kochał Go, po drugie, ufał Mu, po trzecie był ,w relacjach  z Nim, do bólu szczerym, po czwarte, prosił Go o pomoc abym mógł być lepszy, po piąte był pokornym, itd? Dlaczego te dary nie wystarczą? Czy ksiądz osobie, która kocha dawałby najgorsze , brudne , najbrzydsze z możliwych rzeczy? Ja wiem, że Jego miłość nawet to zaakceptuje. Ale przecież On też oczekuje od nas miłości a ona nie objawia się w darowaniu najgorszych rzeczy. Co jest złego w tym gdybym mu dał wszystkie moje wysiłki aby dla Niego był lepszym. Dlaczego ekspresją naszej wiary i miłości do Boga ma być wstrętna brzydota i ohyda?
Kamila
26 grudnia 2014, 13:00
Te komentarze świadczą także o tym, jak bardzo Szatan nienawidzi Bożego Miłosierdzia i jak ze wszystkich sił stara się nam przeszkodzić w zawróceniu ze złej drogi. Jad aż kapie z klawiatury. Zero namysłu nad sobą, nad własnymi grzechami, ale o innych to się rozpisujemy
G
GN
26 grudnia 2014, 20:37
~who is who 16:00:11 | 2014-12-25 Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki? Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja. Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…  To fragment z Gościa Niedzielnego
?
??
26 grudnia 2014, 12:04
Puenta niby piękna, ale czy prawdziwa? Oddać Bogu, zło wyrządzone przez siebie, a On to naprawi? W jaki sposób  Bóg ma naprawić napady, rozboje, kradzieże, molestowania nieletnich, pedofilie, gwałty oszustwa, zdrady, porzucenie rodzin, aborcje, morderstwa, alkoholizm w rodzinie, zbrodnie popełniane w Iraku, itp itd.?? W znikomym procencie to się uda, a w większości nie. Bardzo skrzywdzeni  ludzie mogą już nigdy już nie odbudowac relacji z krzywdzicielami, a nawet z Bogiem. Czy artykuł jest zachętą do nawrócenia, czy przeciwnie do nieprzejmowania się swoimi grzechami? Nie wiem. Do mnie to nie przemawia. Nie każdy grzesznik to taka mała dziewczynka, której jedyną winą jest krzywo wycięta gwiazdka i rozbita filiżanka. Lepiej było napisać tekst : nie krzywdź, nie czyń drugiemu co tobie niemiłe...
Q
qwerty
26 grudnia 2014, 12:44
Naprawdę Ty to wszystko uczyniłeś? te "napady, rozboje, kradzieże, molestowania nieletnich, pedofilie, gwałty oszustwa, zdrady, porzucenie rodzin, aborcje, morderstwa, alkoholizm w rodzinie, zbrodnie popełniane w Iraku"? Ty to wszystko uczyniłeś? czy jesteś tym faryzeuszem z ewangelii, co patrzy na grzesznika, zamiast na siebie. Zajmij się swoimi grzechami i z nimi przyjdź do Jezusa. Nie zajmuj się całym światem i ich grzechami. Wiesz, ile jest ludzi? Ponad 7 miliardów. Dasz radę wszystkich przekonać? Przekonaj samego siebie, a raczej pozwól, żeby Bóg cię przekonał.
?
??
26 grudnia 2014, 15:13
Nie zrozumiałeś. Drobne grzechy, jak "rozbicie szklanki" można tylko oddać Panu Bogu w konfesjonale. Jednak są krzywdy o wiele poważniejsze, które zostawiają trwałe rany w skrzywdzonym człowieku. I tu nie wystarczy sama spowiedź, żeby naprawić relacje. Sam krzywdziciel musi naprawić zło, zadośćuczynić. Często jest to już niemożliwe. W tekście nie ma o tym mowy, tak jakby ludzie byli aniołami, a wszystkie sprawy załatwiał za nich pan Bóg. Dlatego takie teksty jak powyższy, nie przekonują. Są dobre jako przykłady dla małych dzieci przed I Komunią. Od dawna zauważam, że w kościele nie mówi się już prawie nic o zadośćuczynieniu za grzechy, a przecież to jest jeden z warunków dobrej spowiedzi i naprawienia relacji z ludźmi. Dziękuję za radę, by się zająć swoimi grzechami.
M
Martaia
26 grudnia 2014, 15:18
Warunkiem dobrej spowiedzi, o ile wiem, jest zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Sformułowanie "sama spowiedź" jest w ogóle dla mnie dyskusyjne, bo mówimy o sakramencie, w którym spotykamy się z Bogiem i Jego miłosierdziem, to duża rzecz. I owszem, porządnie dokonana wystarczy.
Q
qwerty
26 grudnia 2014, 15:41
To Ty nie zrozumiałeś, bo w moim komentarzu nie było nic o konfesjonale ani o spowiedzi.
:
:)
30 grudnia 2014, 13:00
:(
)
))
30 grudnia 2014, 13:03
((
Q
qwerty
26 grudnia 2014, 12:02
Te komentarze świadczą, jak jest jeszcze dużo do roboty, bo ludzie nie potrafią uwierzyć miłości Boga, w głowie im się nie mieści, jak Bóg jest dobry. Piszcie o tym dużo, bo nigdy dość.
WI
who is who
25 grudnia 2014, 16:00
Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki? Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja. Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…  To fragment z Gościa Niedzielnego
Kamila
25 grudnia 2014, 15:42
Och, jakie piękne!!! I jakie prawdziwe. Jak bardzo mi były potrzebne przypomnienie, że do Boga mam przyjść przede wszystkim z tym, co jest we mnie złe - aby to naprawił. "Nie potrzebują lekarza zdrowi..."
25 grudnia 2014, 17:08
Pytanie brzmi: czy należy to robić razem z podejmowaniem innych działań w myśl zasady 'Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają', czy zamiast podejmowania innych działań, w myśl - no właśnie czego?
PB
Parker Bowles
26 grudnia 2014, 12:40
Mylna zasada zarazem też i wnioski.
Kamila
26 grudnia 2014, 12:56
Odpowiedź chyba oczywista - chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie siedzi z rączkami złożonymi do modlitwy i nie czeka, aż mu manna skapnie z nieba. Sic Deo fide, quasi rerum successus omnis a te, nihil a Deo penderat; ita tamen iis operam omnem admove, quasi tu nihil, Deus omnia solus sit facturus. - Tak Bogu ufaj, jakby sukces zależał tylko od ciebie, nie od Boga; jednocześnie tak prowadź swoje sprawy, jakbyś ty nic, a tylko Bóg sam jeden działał. Nielogiczne? A może trochę namysłu?
26 grudnia 2014, 16:18
Jeśli zasada mylna, to jak należy rozumieć przypowieść o talentach i nakaz ich puszczenia w obieg? To tylko jakaś metafora, która w rzeczywistości ma - wedle przytoczonej przez o. Żmudzińskiego historyjki - znaczyć nie rób nic, tylko przynieś swoj talent Bogu, żeby coś z nim zrobił? NB. samo 'przynieś' już jest formalnie nakazam jakiejś aktywności ze strony czlowieka, zgodnego z zaprezentowaną zasadą.
26 grudnia 2014, 16:19
Oczywiście, że logiczne, ale przytoczona w artykule historyjka nie tak stawia sprawę.
T
tak
27 grudnia 2014, 11:55
Ma Pan rację. Ale "minusujący" Pana wolą iśc naa łatwiznę, a łatwizna nie ma nic wspólnego z miłością.
G
głupiec
27 grudnia 2014, 18:58
Nałóżmy im przymus stawiania plusów dla Piotra Słowińskiego, a co. Głupcy nie powinni głosować.
T
tak
28 grudnia 2014, 00:21
Nic takiego nien apisałem, więc po co jątrzysz?
PB
Parker Bowles
29 grudnia 2014, 16:01
Poproszę o wykazanie i uzasadnienie korelacji zasady: 'Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają'  z 'przypowieścią o talentach i nakazie ich puszczenia w obieg'.
:
:)
29 grudnia 2014, 20:02
:)
:
:)
29 grudnia 2014, 20:07
:)
:
:(
30 grudnia 2014, 11:13
:(
jazmig jazmig
25 grudnia 2014, 12:57
Nie wiem, z czego miałby wynikać pogląd, jakoby Chrystus oczekiwał od nas jako darów zła, które popełniliśmy. W moim przekonaniu, jeżeli już, to oczekiwałby od nas przeprosin i chęci naprawy popełnionego zla. W przypadku tej dziewczynki, o ile pierwsze dwa prezenty mogą mieć jakiś sens, to trzeci kompletnie jest go pozbawiony.
T
tak
27 grudnia 2014, 11:59
To minusowanie to juz objaw jakiejs manii prześladowczej. Ale skoro minusujący lepiej się z tym  czują to niech im będzie. Mam nadzieje, że to nie jest dar świąteczny.
25 grudnia 2014, 10:52
W kwestii formalnej: jakie są podstawy teologiczne takich chwytających za serce historyjek? Rozumiem, że jak jest literatura naukowa i popularnonaukowa i ta druga co prawda płyciej i z niezbędnymi uproszczeniami stara się oddać to, co zawiera ta pierwsza, więc zakładam, że i podobne relacje zachodzą w przypadku literatury popularnoteologicznej wobec literatury teologicznej. Jakoś nie kojarzę z pamięci teologii nicnierobienia, tylko zanoszenia wszystkiego Chrystusowi, żeby się tym zajął. Oczywiście wszystko, co się dzieje jest łaską, ale na jakiej podstawie ma z tego wynikać, że należy w takim razie nie robić nic, to nie mam pojęcia. Wedle radykalnej interpretacji 'łaski' o. Kordecki nie powinien bronić czynnie Jasnej Góry, jak i nie należy, a przynajmniej niepotrzebne jest udanie się do lekarza w przypadku choroby, czy do mechanika z zepsutym samochodem, to przecież skoro wszystko co jest jest łaską, więc jeśli tylko taka będzie wola Boga, to ześle i uzdrowienie usunięcie usterki. Coś tutaj jest nieładnie rozmywane, obawiam się.
Ż
żonaty
25 grudnia 2014, 13:13
Piotr Słowiński nie czytał ani Augustyna, ani Pascala. Zdaje się jest samotnym mężczyzną, ma dużo wolnego czasu. może więcej czytania zamiast pisania?
S
strada
25 grudnia 2014, 13:38
Proszę bardzo: już daję podstawy teologiczne: wszystko dobro, które czynimy, czynimy mocą łaski Bożej. Ona nas uzdalnia do wysiłku, trudu itp. Tak naprawdę "nasze" sa tylko grzechy i niedosknałości. I wcale nie jest łatwo z tym wszystkim do Jezusa przyjść (bo nie jest łatwo w sobie to odkryć, nazwać i wyrzucić wprost od nogi Jezusa). Jesli sie to uda- zrozumiesz tekst autora. Pozdrawiam świątecznie
R
rafi
25 grudnia 2014, 16:41
Jezus powiedział: "beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Dlatego pierwszym krokiem jest przyjście do Jezusa. Bez względu na to w jakim stanie ktoś jest. On przemienia człowieka Swoją miłością. To właśnie Jezus jest tym lekarzem, mechanikiem, który jest zdolny naprawić nasze spaprene życie. I to nie jest fikcja.
25 grudnia 2014, 16:56
Przepraszam, ale nie na temat.
25 grudnia 2014, 16:57
Dziękuję za namiary.
25 grudnia 2014, 17:00
Przepraszam, ale nie na temat. "Trudno jest przyjść" dotyczyny czegoś innego, niż "niczym innym się nie zajmuj, tylko przekazywaniem Mi do załatwienia wszystkiego, co robisz". Nie odwołuję sie do poniższego jako do argumentu, a jako do ilustracji: nie wiem, czy Pani ma dzieci, ale czy wolałaby Pani w nich widzieć (kiedyś) samodzielne jednostki, czy takie, które są za zawsze uczepione mamusinej spódnicy?
R
rafi
26 grudnia 2014, 10:38
Przepraszam, ale nie rozumiem czemu uważasz, że moja wypowiedź nie ma związku z tematem.
TP
teologia prostaczka
26 grudnia 2014, 12:39
rafi, nie męcz gościa bo czasami szkoda czasu. To nie jest teologia nicnierobienia. Jeśli rozmowa z Jezusem jest nicnierobieniem, to życzę piotrowi, aby nic w życiu nie robił. Całe życie nic nie rób. 
S
strada
26 grudnia 2014, 12:54
Miłość rodzicielska i miłość Boga przede wszystkim, mówi czasem jeżykiem czułości. Nie przeczy to wychowaniu do odpowiedzialności.  Ps. Jakakolwiek byłaby dojrzałość człowieka, przed Bogiem zawsze jesteśmy jak dzieci. Pozdrawiam świątecznie.
S
strada
26 grudnia 2014, 12:55
"językiem" miało być:))
26 grudnia 2014, 16:07
Pytałem o poważniejsze teologiczne uzasadnienie myśli zawartej w tej duszoszczypatielnej historyjce, a Pan mi odpowiada jakimś ogólnikiem, zamiast owym konkretem o który pytam. Stąd - nie na temat.
26 grudnia 2014, 16:14
Oczywiście, że wobec Nieskończoności zawsze będziemy jakąś bakterią, ale czy z tego wynikać ma, że w takim razie takie rozpoznanie sytuacji zwalnia nas od wszelkich indywidualnych starań poza wielkim błaganiem Nieskończoności o wszystko? Jak ma się do takiego rozpoznania choćby przypowieść o talentach, z których użytkowania mamy być rozliczani? mamy je puszczać w obieg, czy - wedle historyjski - zanieść je Bogu i powiedzieć, żeby się nimi zajął?
S
strada
26 grudnia 2014, 19:17
No i po co te komlikacje. Wiadomo przecież, że trud czynienia dobra i odpowiedzialność za dojrzałość naszego chcrześcijańskiego życia jest niepowtarzalne. Jednak zawsze będzie coś, co nam nie wyjdzie, jakieś upadki, głupoty i konsekwencje, których nie możemy cofnąć. Właśnie to jest największa przestrzeń dla Boga. Tutaj dotyka nas swoją czułością i miłosierdziem. Jesli Mu na to pozwolimy. 
Q
qwerty
26 grudnia 2014, 20:12
"Panie, użyczysz nam pokoju, bo i wszystkie nasze dzieła Tyś nam zdziałał!" (Iz 26,12). "W Bogu dokonamy czynów pełnych mocy: i On podepcze naszych nieprzyjaciół" (Ps 60,14). "Pan za mnie wszystkiego dokona" (Ps 138,8). "Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał" (Ps 37,5). Zauważ, że Izraelici po każdej bitwie mówili, że Pan ich wybawił, Pan pokonał wszystkich ich przeciwników. Myślisz, że oni siedzieli na trawie, a Pan za nich walczył? A kiedy Judyta ucięła głowę Holofernesowi, powiedziała, że jej ręką Pan zabił Holofernesa. A chyba nie powiesz, że ona nic nie robiła, wręcz przeciwnie: sprzeciwiła się woli starszych, obmyśliła plan, poszła do obozu wrogów, itd. Nigdzie w tym artykule nie jest napisane, żeby nic nie robić. Nie mam pojęcia, skąd ci to przyszło do głowy. Pan Bóg za mnie wszystkiego dokona. Ja podejmuję wysiłek, ale nie ode mnie zależy efekt. Jeżeli Pan Bóg mi pomaga, mogę wszystko, jeśli nie, nie mogę nic. Ale to, co mi się udaje, nie jest moją zasługą, to Pan Bóg czyni wielkie rzeczy dla mnie.
J
Justynka
26 grudnia 2014, 21:09
A znasz taki akt strzelisty "Jezu proszę Ty się tym zajmij" ?  Może warto wypróbować ? Działa zawsze :-)
U
użytkownik
26 grudnia 2014, 21:55
" zajmij się", "niech się zajmie" - czyli zwroty świadczące albo o perfidnym lenistwie, albo o przemocy i chęci zabijania - dobra - w różnym wymiarze. Ale prymityw tego nie widzi. Wchodząc na ten portal mam wrażenie stąpania po łajnie.
MJ
Mała Justynka
26 grudnia 2014, 22:04
Ciociu, o co się z wujkiem kłócicie?
J
Justynka
27 grudnia 2014, 00:06
Lecz się człowieku póki nie jest za późno. Twoje interpretacje tynfa nie warte a dodatkowo niczego nie rozumiesz  :-)
J
Justynka
27 grudnia 2014, 00:43
Uważaj dziecko na tego pana bo jak widzisz rzuca się przedewszystkim na Kobiety. Damski bokser to jest zapewne powinien sam się postarać o niebieską kartę albo zamknąć się w zoo. Mówi o sobie prymityw chyba ma rację. Żeby choć sprawdził kiedy stosuje się akty strzeliste i w jakim celu , ale jak to prymityw zamiast poszukać sprawdzić atakuje Kobiety.
MJ
Mała Justynka
27 grudnia 2014, 00:55
Dzięki ciociu Justynko. Będę uważać. Rzeczywiście taki mój dziadziuś z Wąchocka był bardziej uprzejmy.
R
rafi
27 grudnia 2014, 01:24
Proszę, spróbuj kiedyś być przed Bogiem tak absolutnie szczerym. Bo tak właściwie to o to chodzi: by być w takiej zupełnie szczerej relacji przed Bogiem. By nie bać się wyrzucić z siebie całe to zło, wyznać Mu WSZYSTKO. On przecież i tak wszystko wie. Zna każdy nasz grzech, a i tak nas kocha. Uwierz, Jezus jest NAJLEPSZYM TWOIM PRZYJACIELEM. Zobaczysz jak to zmienia, jak to uwalnia.
T
tak
27 grudnia 2014, 12:06
Czy nie zuważyłeś sprezeczności między:"W Bogu dokonamy czynów pełnych mocy: i On podepcze naszych nieprzyjaciół" (Ps 60,14). "Pan za mnie wszystkiego dokona" (Ps 138,8). Wiadommol, że człowiek musi działć a Pan go wspomaga. Obawy moje i zapewne Twoich oponentów polegają na tym, że w powyższej bajce wszystko ma załatwić Pan Jezus i z jakichś niezrozumiałych powodów mamy Mu dawać same ohydy. W ten sposób Boga się nie chwali. Zacytuj fragmeny z  Biblii,w których zachęca się aby dawać Bogu najbrzydsze z możliwych rzeczy. To co jest napisane w artykule jest dla mnie kompletnym bezsensem i daje zły przykład i ma prawo do takiego odbioru tak jak Ty do swojego. Kropka.
Q
qwerty
27 grudnia 2014, 16:35
Nie zauważam sprzeczności w słowach: "On podepcze" i "On dokona".
27 grudnia 2014, 19:09
Pani przyjmuje sporo założeń wobec tekstu o. Żmudzińskiego z powietrza. Ja natomiast widzę konsekwentne lansowanie jakiejś nowej teologii z nowymi prawdami wiary, nowymi definicjami dobra i zła, miejsca i roli człowieka etc.
27 grudnia 2014, 19:14
Ale myje Pani rano zęby, czy tylko używa aktu strzelistego? ;)
27 grudnia 2014, 19:45
> Zauważ, że Izraelici po każdej bitwie mówili, że Pan ich wybawił, Pan pokonał wszystkich ich przeciwników. Myślisz, że oni siedzieli na trawie, a Pan za nich walczył? A jak to się ma do przedstawionej przez o. Żmudzińskiego historyjki?
27 grudnia 2014, 19:55
Czy sugeruje Pan, że przez 2000 lat Kościół się mylił, żył w jakimś zaćmieniu i dopiero teraz odkryto metodę właściwej drogi dochodzenia do Boga? Pan nie dostrzega pychy o astronomicznych rozmiarach skrywającej się w stanowisku sugerującym 'odkrycie nowej, właściwej drogi'? Dla mnie osobiście te nowe wspaniałe sposoby przypominają raczej cudowne preparaty mające umożliwiać schudnięcie bez kiwnięcia palcem w bucie. Dziękuję, wolę ufać staroświeckiemu mozolnemu wylewaniu potu.
Q
qwerty
27 grudnia 2014, 20:26
Dokładnie tak samo jak Twój komentarz.
V
V
27 grudnia 2014, 21:34
Pan jak widać też nie myje, i chyba nie tylko z tego wynika pana wszechobecne prostactwo, chamstwo, plotkarstwo i wścibstwo.
T
tak
28 grudnia 2014, 00:25
To Ci wyjaśnię. W pierwszym cytowanym zdaniu jest napisane: "W  Bogu dokonamy czynów...." w drugim: " Pan za mnie wszystko wykona" Teraz już widzisz?
28 grudnia 2014, 00:35
Czy pozostawanie w kontekście relacji robienia wobec przynoszenia jest zbyt trudne?
28 grudnia 2014, 00:47
W memosfrerze zaczynają nie wiadomo skąd krążyć gładkie hasełka, czy duszoszczypatielne historyjki. W sumie to poza tym, że są takie ładniutkie i gładziutkie to właściwie nie za bardzo mają merytoryczną treść i nie bardzo mają osadzenie w merytorycznym dorobku - tu konkretnie teologii. Wygląda to na wykuwanie nowego modelu Chrześcijaństwa opartergo nie o merytoryczną wiedzę i zgromadzone dziedzictwo, a miałkie i dziecinnie łatwe do zmanipulowania podrygi serduszka.
V
V
28 grudnia 2014, 08:11
Nie każdy pobiera pensje za pisanie bzdetów. Wiadomo wszem i wobec, że w kościele ludzo myślących i uczciwych się niszczy, pan zaś ma tu szerokie pole do poppisu.
28 grudnia 2014, 09:37
Co to wspólnego z duszoszczypatielną historyjką przytoczona przez o. Żmudzińskiego?
V
V
28 grudnia 2014, 11:19
Nie jestem z sekty, którą obowiązuje poddaństwo i przymus tłumaczenia i opowiadania się, tudzież węszenia i zdawaia relacji z tego co kto robi. Wracając do zgnitych zębów, to z tego powodu wymiotowałam raz, po wypowiedzi wrocławskiej katechetki na zjeździe pedagogów. A wypowiedź ograniczała się do wyrzucanego co około 2-3 minuty stwierdzenia :"no własnie". A na pytanie co to ma wspólnego z historyjka o. Żmudzieńskiegom odpowiadam : nie wiem. Bo nie czytam złodzieja, oszczercy, hipokryty i natrętnego i pokrętnego chama, którego większość ma dość. I do tego były narkoman i palacz, wiecznie śmierdzący. Nie nadaje się na redaktora, ale przerost robi swoje, bo MUSI POKAZAĆ>>>> Jakoś pod innymi tekstami nigdy nikt nie widział tyle gnoju, co pod nim. Zresztą ile razy tu wejdę, robi mi się niedobrze, to portal dla porąbanych debilów. Wystarczyło podpatrzeć jak się krzywi wypowiedzi papieża. Nic więcej nie trzeba. Głukowata wesołkowatość, schizoidalne wydumki u wiecznie obecnego Kramera na pasku, cóż mogę nawet udowodnić jego przestępstwa w sieci i chamstwo. Odpisuje na maile zawarte w formularzu komentarzy tylko po to, żeby namierzać i lżyć ludzi. I tyle. Co to ma wspólnego z resztą wy[owiedzi? A gówno mnie to obchodzi.
Q
qwerty
28 grudnia 2014, 14:47
a mała droga św. Tereski?
T
tak
28 grudnia 2014, 15:30
Ta mała droga była pełna poświęceń , wyrzeczeń i oddania Bogu, a nie zwalania na Niego swoich brudów jak do jakiegoś ssypu na smieci.  W czasie spowiedzi są te brudy , ale ile mnie kosztuje wyartykułowanie ich, pokajanie i przyrzeczenie, że zrobię wszystko aby ich uniknąć. To chyba jest przeciwieństwem dostarczania brudów?
P
Pogodny
28 grudnia 2014, 17:40
To Piotr Slowinski się mylił, a nie Kościół. Ten pan żyje do tej pory w zaćmieniu. Czas się obudzić, gdyż wzeszło słońce.
28 grudnia 2014, 19:54
Retoryka św. Faustyny używana wobec Bożego Miłosierdzia zawarta w "Dzienniczku' nie ma nic wspólnego z jakimś zhipisiałym jest fajnie, kochajmy się. Woli Pan wymysły ludzi, czy przekazy od Boga?
28 grudnia 2014, 19:59
Nie rozumiem więc, dlaczego mi się konkretnie dostało, bo również jestem wobec slodkopierdzącego, teletubisiowatego chrześcijaństwa zdecydowanie krytyczny.
29 grudnia 2014, 07:34
Pierwsze słyszę, żeby św. Teresa uprawiała jakiś kult nicnierobienia (plus dialogowania i dyktatury infalnmtylności).
V
V
29 grudnia 2014, 13:10
Bo może  barometr jest niekorzystny. Ja tu już wcale nie wchodze. Wszystko co nie włazi czarnym w tyłek jest głupie, osrane i ma wszy. To po co?
P
pogodynka
29 grudnia 2014, 23:53
" Nie rozumiem więc, dlaczego mi się konkretnie dostało, "  Panie Piotrze pan sie nie martwi idzie na wyż ;)
U
użytkownik
25 grudnia 2014, 10:06
Zdrowi na umyśle i szanujący się ludzie, wyrządzone przez siebie zło naprawiają sami.
S
strada
25 grudnia 2014, 13:45
Czyli Zbawiciela juz nie potrzebujesz? Sam wszystko ponaprawiasz?
U
użytkownik
25 grudnia 2014, 15:47
Prosze podać przyjkład w jaki sposób Bóg ma naprawić zło wyrządzone w np. Iraku?  i przestac ludziom ubliżać i "jasnowidzieć " jak nawiedzona pierdoła, na temat tego co kto myśli. PS. Jeśli nie masz gotowej odpowiedzi na postawione pytanie, to WON ode mnie z sarkazmem i jadem z nasączonego pychą i schizą mózgu. Zresztą i do tegio tematu na dwa dni przed Wigilią odniósł się Papież. On tez nie potrzebuje Zbawiciela? Świat ma dosyć takich zakłamanych i pojebanych chamów jak ty.
S
strada
26 grudnia 2014, 12:05
Odpowiadam na pytanie, w jaki sosób Bóg ma naprawić zło np w Iraku (i wszędzie): "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". 
L
LoL
26 grudnia 2014, 16:14
Co za bzdura z tym barankiem.
T
Tyll
26 grudnia 2014, 16:17
Co zbawiciel ma do mnie, sam za siebie odpowiadam. 
E
es
26 grudnia 2014, 16:19
Liczenie na kogoś zamiast wsiąść sie do roboty? Żartujesz.
Z
zerr
26 grudnia 2014, 16:21
W Iraku baranka sie zjada na obiad ( dobrze przyprawionego).
E
era
26 grudnia 2014, 16:23
Strada, nie wykręcaj sie od odpowiedzialności. Nikt cię nie może zbawić  poza tobą sama.
O
Otto
26 grudnia 2014, 16:26
Oszolomsko-KATOLSKA rada. Szkoda, ze mało skuteczna.
S
strada
26 grudnia 2014, 19:20
Nie masz racji. Jezus jest jedynym Panem i Zbawicielem. To jest sedno chrześcijaństwa. Nikt samego siebie nie zbawi.
R
RV
25 grudnia 2014, 08:48
Przez 27 lat pontyfikatu Jan Paweł II w Wigilię Bożego Narodzenia spotykał się z rodakami, by złożyć im życzenia, a także, by śpiewać z nimi kolędy. Przypomniał o tym kard. Stanisław Ryłko, który przy relikwiach Papieża Polaka w kaplicy św. Sebastiana w Bazylice Watykańskiej przewodniczył rano Mszy po polsku. Od dnia jego śmierci co roku w ten szczególny dzień Polacy modą się przy jego grobie i śpiewają polskie kolędy. Wśród koncelebransów dzisiejszej Eucharystii był m.in. abp Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, a przez wiele lat ceremoniarz Jana Pawła II. „Od dziewięciu lat przychodzimy w dzień wigilijny do jego grobu, by się modlić. Przede wszystkim za nasze rodziny, za tych, których już zabrakło, których nie ma, a których kochamy nadal. Tak też jest właśnie dzisiaj. Życzenia z serca płynące, można wypowiedzieć w trzech zdaniach: Bóg nie oczekuje od nas wielkich dzieł. Wielkie dzieła czyni sam. Potrzebuje tylko mojego serca, po to, by się na nowo w nim narodzić” – powiedział abp Krajewski. CHYBA JEDNAK TE SŁOWA LEPIEJ ODDAJĄ SEDNO Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/12/24/watykan:_wigilijna_msza_przy_grobie_%C5%9Bw._jana_paw%C5%82a_ii/pol-841660 strony Radia Watykańskiego 
mm
25 grudnia 2014, 01:30
dzięki...