Prymas Polski i suspensa. Za ostro?
Określany niejednokrotnie jako "głos rozsądku", umiarkowany i wyważony w swych publicznych wypowiedziach Prymas Polski abp Wojciech Polak uważa, że księdza, który weźmie udział w manifestacji antyuchodźczej, trzeba suspendować. Takich deklaracji nie składa się bez powodu.
"Ostro! Nie za ostro?" - pomyślałem, gdy pierwszy raz natknąłem się w Internecie na wyjęte z wywiadu Prymasa Polski dla "Tygodnika Powszechnego" zdanie: "Jeśli ja usłyszę, że w Gnieźnie odbywa się jakaś manifestacja antyuchodźcza, i że na to wybierają się moi księża, to mówię krótko: każdy, który tam pójdzie, będzie suspendowany". Zastanowiło mnie, dlaczego znany z głęboko wyważonych wypowiedzi abp Wojciech Polak posunął się do tak mocnego w wymowie ostrzeżenia.
Potem przeczytałem całą rozmowę, poznając kontekst, w jakim abp Wojciech Polak wypowiedział te słowa. Przekonałem się, że jest ona pełna wywożonych i spokojnych zdań. Że arcybiskup gnieźnieński z wielką konsekwencją nie pozwalał sobie na żadne skrajne oceny ani jednostronne opinie. Doszedłem do wniosku, że sformułowanie faktycznie jest ostre. Ale nie za ostre.
Jest takie, jakiego wymaga sytuacja. Przyznałem to, mając pełną świadomość, jak poważną karą jest suspensa i w jakich okolicznościach jest wymierzana.
Kilka lat temu na powagę i znaczenie tej kary kościelnej, wymierzanej duchownemu, zwracała uwagę Halina Szydełko, ówczesna Prezes Zarządu Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej. Podkreślała, że przyczyny tego rodzaju decyzji podejmowanych przez ordynariusza nie są błahe. Wyjaśniała, że decyzja o suspendowaniu księdza zapada w drodze dłuższego postępowania, tak aby zagrożony sankcją kapłan miał szansę zrewidowania swego postępowania.
Tłumaczyła, że konsekwencją kary jest odsunięcie księdza od sprawowania czynności kapłańskich.
"Oznacza to, że suspendowany duchowny nie ma prawa udzielania sakramentów, a wierni uczestniczący w odprawianych przez niego sakramentach narażają się na popełnienie grzechu ciężkiego" - napisała. Suspensa bardzo mocno uderza w ukaranego nią duchownego katolickiego, ale też jest bolesna dla całej wspólnoty Kościoła.
Określany niejednokrotnie jako "głos rozsądku", umiarkowany i wyważony w swych publicznych wypowiedziach Prymas Polski abp Wojciech Polak uważa, że księdza, który weźmie udział w manifestacji antyuchodźczej, trzeba suspendować. Takich deklaracji nie składa się bez powodu.
Abp Polak nie mówił o jakiejś wydumanej sytuacji. W Polsce zdarzyło się, że ksiądz nie tylko uczestniczył w tego rodzaju demonstracji, ale nawet był jednym z występujących podczas niej mówców. Niejednokrotnie również zdarzyło się i wciąż się zdarza, że pełniący posługę kapłani katoliccy publicznie prezentują poglądy sprzeczne ze stanowiskiem Kościoła katolickiego w sprawie przyjmowania uchodźców. Sprzeczne z tym, co mówi - odwołując się do Ewangelii - papież Franciszek, sprzeczne z tym, co mówią biskupi w Polsce.
Takie zdarzenia wprowadzają zamęt wśród wierzących. Powodują też czasami coś więcej - zgorszenie. Sprawiają, że niektórzy ludzie wierzący w Chrystusa postępują wbrew nakazom Jezusa Chrystusa przekonani, że działają zgodnie z nauczaniem Kościoła ("bo przecież ksiądz X też jest przeciwko przyjmowaniu uchodźców").
Jedną z najostrzejszych, najdrastyczniejszych wypowiedzi Chrystusa, zapisanych w Ewangeliach, jest ta dotycząca gorszycieli. Jezus powiedział: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza" (Mt 18,6). Jeśli w tym kontekście przeczyta się słowa Prymasa Polski, zapowiadającego suspendowanie księży za pójście na antyuchodźczą manifestację, nabierają one zupełnie innego wymiaru.
Okazują się dowodem pasterskiej, stanowczej i roztropnej troski o to, aby w Kościele głoszona była jedna, prawdziwa Ewangelia, aby słowa Jezusa nie były lekceważone, pomijane lub przeinaczane. Także wtedy, gdy wydają się trudne, bardzo wymagające lub niewygodne.
Abp Polak jest optymistą, jeśli chodzi postawę katolików w Polsce wobec uchodźców. Uważa, że trzeba po prostu rozmawiać, trzeba przypominać, trzeba się modlić. Mówić o tym, że Chrystus cierpi w uchodźcach i musimy się na to cierpienie otworzyć. Wyjaśniać, że "nie chodzi o zwyczajne otwarcie granic bez żadnej kontroli, ale mądrą, systemową pomoc, którą możemy i powinniśmy dać, i która nie będzie dla nas żadnym zagrożeniem".
O. Maciej Zięba OP powiedział niedawno, że po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski nauczył się, iż procesy społeczne potrafią być bardzo dynamiczne i coś, co dziś wydaje się zupełnie niemożliwe, za dwa lata może być całkiem oczywiste. "Trzeba po prostu robić swoje" - stwierdził. Nie tylko on pod tym względem podziela spojrzenie Prymasa Polski.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł